-Mogę cię nazywać jak tylko chcesz, nie tylko Faworytą- Wtrącił się ze swoim niemalże olśniewającym komplementem oraz równie przepięknym uśmieszkiem. Nie odpuścił sobie takiej okazji, aby jej przerwać. Może lekko w ten sposób krytykował Koteia za jego podejścia, może chciał pokazać, że Daisuke cały czas czeka gotowy, więc Minako nie będzie musiała się niepotrzebnie kłopotać, tak jak z tutejszym władcą. Wszystko przemawiało w imieniu Włócznika (a przynajmniej tak on tą sprawę postrzegał), więc wiedział, że to jedynie kwestia czasu, aż Minako to dostrzeże. Czy będzie to przed pojedynkiem z Jou, czy po, nie miało żadnego znaczenia. Nakasada był gotowy i chętny, aby spuścić komuś solidny wpierdol. Im głośniejsze nazwisko, tym lepiej.
-Wszystko co robię i zrobię będzie dla twojego dobra- Ona się piekli, a ten jej puszcza oczko oraz kolejny uśmieszek. Ewidentnie chciał jej grać na nerwach w kontrolowany sposób. Tak odczytał tą sytuację i tak zamierzał ją rozgrywać do samego końca. Kobiety to uwielbiały i taka strategia jeszcze nigdy go nie zawiodła, zawsze prowadząc do wspaniałych rezultatów i przyjemnych, wspólnych chwil.
-Co tylko rozkażesz, pani- Kolejny nieco pompatyczny gest, ponownie aby zagrać jej nieco na nerwach. Wykonał przy tym nieco karykaturalny ukłon. Na tyle na ile pozwalała mu to pozycja siedząca, a zaraz potem wrócił do picia sake. Niestety był to chyba ostatni łyk, co przyjął z grymasem na twarzy, że jego trunek tak szybko się opróżnił. Wrócił więc do rozmowy o ich następnych planach, nachylając się i nieco przyciszając głos. -Mogę się zakręcić wokół nich, zgarnąć parę kontaktów, zdobyć cynk i zrobimy im nalot na jakąś poważniejszą miejscówę. Tylko skoro cię obserwują, to możliwe, że i teraz nas obserwują, więc możesz kontynuować swoje fochy, a na koniec mnie popchnąć albo sprzedać jakiegoś kuksańca-. I oczywiście jak to miał w zwyczaju, również i tym razem nie mógł się powstrzymać od puszczenia kolejnego uśmieszku, kończąc to całe spiskowe przedstawienie imitacją wzięcia kolejnego łyka alkoholu z pustej butelki.
Znaleziono 580 wyników
- 12 wrz 2025, o 10:09
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 42894
- 9 wrz 2025, o 11:09
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 42894
Re: Karczma "Klejnot Pustyni"
-Nachwaliłaś się już o tym pięknisiu tyle, że aż sam będę musiał sprawdzić, który z nas będzie zbierał zęby połamanymi rękoma. Nawet jeśli wszyscy wiedzą, że to będzie on- Parsknął ze śmiechu, widząc jak Minako się na niego pogniewała. Wcześniej już go chciała zdzielić za jego odzywki do Sasame, ale tym razem wyczuł, że trafił dokładnie tam gdzie trzeba, żeby lekką ją poddenerwować, ale przy tym tylko bardziej zainteresować dalszym rozwojem sytuacji. Nie mógł jednak przeginać, więc wziął łyka i otworzył nieco szerzej oczy, bo dotarło do niego co wcześniej powiedziała brązowowłosa. Rozmowa we trzy osoby na pięć różnych tematów była tak chaotyczna, że lekko wstawiony i nieco zmęczony Daisuke ledwo dawał sobie radę w nadążaniu za kolejnymi wątkami. Może przydałoby mu się wreszcie porządnie wyspać?
-Chwila... Ktoś mi podjebał mój pomysł na zrobienie Turnieju? I jeszcze miał czelność być takim słabym wypierdkiem? Teraz to i mnie wkurwili. Skończę tylko pić i idę po tą wężówkę. Tylko... Gdzie to ja miałem go spotkać? "Próżności Tamagochiego"? Czekaj. Zaraz sobie przypomnę- Najpierw się zirytował na dźwięk o pojedynku, potem aż ze złości walnął pięścią w stół, gdy cały proceder był jedynie sztuczką dla innej działalności. Nie był zirytowany tym, że porywano kobiety czy spuszczano komuś wpierdol. Był zły z tego powodu, że teraz przeprowadzenie nowego turnieju i serii pojedynków nie będzie takim wielkim wydarzeniem. Każdy będzie miał złe skojarzenia z tyłu głowy, nawet jeśli poprzedni Mistrz Sztuk Walki gryzł już glebę. Szybko zdecydował, że zaraz po piciu (które równie dobrze mogło się skończyć następnego ranka albo za kolejny tydzień) wybierze się we wskazane mu miejsce. Dokładnej nazwy jednak nie potrafił sobie teraz przypomnieć, podrapał się po brodzie, próbując sobie przypomnieć i wypił kilka głębszych łyków na poprawę zdolności umysłowych. To przecież oczywiste, że po paru głębszych lepiej się myśli, prawda?
-Chwila... Ktoś mi podjebał mój pomysł na zrobienie Turnieju? I jeszcze miał czelność być takim słabym wypierdkiem? Teraz to i mnie wkurwili. Skończę tylko pić i idę po tą wężówkę. Tylko... Gdzie to ja miałem go spotkać? "Próżności Tamagochiego"? Czekaj. Zaraz sobie przypomnę- Najpierw się zirytował na dźwięk o pojedynku, potem aż ze złości walnął pięścią w stół, gdy cały proceder był jedynie sztuczką dla innej działalności. Nie był zirytowany tym, że porywano kobiety czy spuszczano komuś wpierdol. Był zły z tego powodu, że teraz przeprowadzenie nowego turnieju i serii pojedynków nie będzie takim wielkim wydarzeniem. Każdy będzie miał złe skojarzenia z tyłu głowy, nawet jeśli poprzedni Mistrz Sztuk Walki gryzł już glebę. Szybko zdecydował, że zaraz po piciu (które równie dobrze mogło się skończyć następnego ranka albo za kolejny tydzień) wybierze się we wskazane mu miejsce. Dokładnej nazwy jednak nie potrafił sobie teraz przypomnieć, podrapał się po brodzie, próbując sobie przypomnieć i wypił kilka głębszych łyków na poprawę zdolności umysłowych. To przecież oczywiste, że po paru głębszych lepiej się myśli, prawda?
- 3 wrz 2025, o 11:53
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 42894
Re: Karczma "Klejnot Pustyni"
Daisuke na chwilę jakby się zawiesił. Słuchał tego co Minako mu tłumaczy, a w jego zapijaczonej głowie dochodziło chyba do kolejnych wątpliwych procesów myślowych. Wreszcie na jego twarzy pojawiło się lekkie zamyśleni, zmarszczył czoło, wzrok uniósł do góry i zaczął drapać się po brodzie.
-Jak tak teraz o tym mówisz, to faktycznie dorobiłaś się bandy stalkerów- Wreszcie parsknął śmiechem jakby całą sytuacja byłą najlepszym na świecie żartem, a wszyscy dookoła próbowali go wkręcić. Ale patrząc po minie i słowach pozostałych, im raczej nie było do śmiechu. Nieco szybciej powietrze wypuścił nosem, gdy Sasame podzieliła się swoją historyjką. Nie spojrzał jednak na nią, ani nawet nie planował podzielić się swoimi myślami. Ale te były dość klarowne. "Możesz pomarzyć" tylko czekało, aby je wypowiedzieć. Bardzo jej zależało aby dorwać tego porywacza-szaleńca, ale najwyraźniej trop zapadł się pod ziemię i brakowało idei jak pociągnąć to dalej. No cóż, będzie musiała z tym jakoś żyć, Daisuke jej przecież nie pomoże.
-No więc jakiś chujek wpadł na mnie na ulicy, to go zaczałem gonić, żeby mu przemówić nieco do rozumu, że tak się nie robi. Okazało się, że zapierdolił całą sakwę jakichś rupieci z domu bogatego dupka. Od słowa do słowa, a jak wiesz, bywam bardzo przekonujący, podzielił się ze mną historyjką swojego życia, skamląc o łaskę. Jego bratu ktoś rękę ujebał, czy jakoś tak, a pracodawcę zamordował. Mówił, że sucz. A w tych okolicach mogła być tylko jedna taka harda...- Musiał wziąć kilka głębszych łyków, żeby sobie przypomnieć jak to było i co tam młody stękał pod nosem. Wreszcie jednak zaczął opowiadać. Wszedł w swój tryb chwalipięty i bajko opowiadacza, który zwykle prezentował, gdy potrzebował zdobyć uznanie jednej lub drugiej pięknej damy. Możliwe, że część z tego co powiedział podkoloryzował, możliwe, że niewygodne i mało męskie aspekty pominął. Tak czy inaczej, wrescie dobrnął do kluczowego punktu i gdy wspomniał o hardej suczy, rękami wskazał na siedzącą naprzeciwko niego Minako, po czym szelmowsko się uśmiechnął. Nie była to próba obrażenia jej, wprost przeciwnie, w jego oczach było to niczym najlepszy komplement.
-Wiedział gdzie się kręcisz, gdzie przebywasz, że kręcisz się często koło nadętego dupka kote...- Zaczął ciągnąć dalej, opowiadając część znacznie istotniejszą, dotyczącą samej Minako, gdy po raz drugi w tak krótkim czasie doznał ponownego olśnienia. Przymknął oczy, pokręcił głową.
-Więc to jest ten twój skurwysyn. Oczywiście. To ma sens. I wiesz co? Nie dziwie ci się. Wybór jest bardziej niż oczywisty, sam bym pewnie tak postąpił. No ale mogłaś mi powiedzieć. Myślałaś, że z miejsca ucieknę jak usłyszę z kim przyszło mi rywalizować?- Cała historyjka o złodzieju i Oroborosie momentalnie poszła w zapomnienie, bo Włócznik teraz chciał gadać tylko o jednym, o związku Minako z tutejszym panem, władcą i koronowanym bucem - Koteiem.
-Jak tak teraz o tym mówisz, to faktycznie dorobiłaś się bandy stalkerów- Wreszcie parsknął śmiechem jakby całą sytuacja byłą najlepszym na świecie żartem, a wszyscy dookoła próbowali go wkręcić. Ale patrząc po minie i słowach pozostałych, im raczej nie było do śmiechu. Nieco szybciej powietrze wypuścił nosem, gdy Sasame podzieliła się swoją historyjką. Nie spojrzał jednak na nią, ani nawet nie planował podzielić się swoimi myślami. Ale te były dość klarowne. "Możesz pomarzyć" tylko czekało, aby je wypowiedzieć. Bardzo jej zależało aby dorwać tego porywacza-szaleńca, ale najwyraźniej trop zapadł się pod ziemię i brakowało idei jak pociągnąć to dalej. No cóż, będzie musiała z tym jakoś żyć, Daisuke jej przecież nie pomoże.
-No więc jakiś chujek wpadł na mnie na ulicy, to go zaczałem gonić, żeby mu przemówić nieco do rozumu, że tak się nie robi. Okazało się, że zapierdolił całą sakwę jakichś rupieci z domu bogatego dupka. Od słowa do słowa, a jak wiesz, bywam bardzo przekonujący, podzielił się ze mną historyjką swojego życia, skamląc o łaskę. Jego bratu ktoś rękę ujebał, czy jakoś tak, a pracodawcę zamordował. Mówił, że sucz. A w tych okolicach mogła być tylko jedna taka harda...- Musiał wziąć kilka głębszych łyków, żeby sobie przypomnieć jak to było i co tam młody stękał pod nosem. Wreszcie jednak zaczął opowiadać. Wszedł w swój tryb chwalipięty i bajko opowiadacza, który zwykle prezentował, gdy potrzebował zdobyć uznanie jednej lub drugiej pięknej damy. Możliwe, że część z tego co powiedział podkoloryzował, możliwe, że niewygodne i mało męskie aspekty pominął. Tak czy inaczej, wrescie dobrnął do kluczowego punktu i gdy wspomniał o hardej suczy, rękami wskazał na siedzącą naprzeciwko niego Minako, po czym szelmowsko się uśmiechnął. Nie była to próba obrażenia jej, wprost przeciwnie, w jego oczach było to niczym najlepszy komplement.
-Wiedział gdzie się kręcisz, gdzie przebywasz, że kręcisz się często koło nadętego dupka kote...- Zaczął ciągnąć dalej, opowiadając część znacznie istotniejszą, dotyczącą samej Minako, gdy po raz drugi w tak krótkim czasie doznał ponownego olśnienia. Przymknął oczy, pokręcił głową.
-Więc to jest ten twój skurwysyn. Oczywiście. To ma sens. I wiesz co? Nie dziwie ci się. Wybór jest bardziej niż oczywisty, sam bym pewnie tak postąpił. No ale mogłaś mi powiedzieć. Myślałaś, że z miejsca ucieknę jak usłyszę z kim przyszło mi rywalizować?- Cała historyjka o złodzieju i Oroborosie momentalnie poszła w zapomnienie, bo Włócznik teraz chciał gadać tylko o jednym, o związku Minako z tutejszym panem, władcą i koronowanym bucem - Koteiem.
- 29 sie 2025, o 11:41
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 42894
Re: Karczma "Klejnot Pustyni"
-No to widzisz. Musisz bardziej się orientować. Zaprosił mnie nawet na jakąś wężówkę do swoich ziomków, do może wpadniemy tam razem- Rzucił jeszcze na szybko taką małą i nieistotną informacją. Daisuke z chęcią napije się każdego rodzaju trunku w dowolnych okolicznościach. Minako może nie być taka chętna, ale z "grzeczności" postanowił to zaproponować. Kto wie, może uda mu się połączyć przyjemne z pożytecznym. Z obecność Minako z całą pewnością wpłynie na tą przyjemną część.
-Spokojnie. Piękna pani się nie denerwuje- Nagła zmiana zachowania i sposób w jaki Minako postanowiła obronić Sasame zdecydowanie wpłynęło na atmosferę. Ciężko powiedzieć, że to była jej wina, ona przecież zrobiła tylko to co było słuszne. Daisuke nie do końca widział błąd w swoich słowach, ale zdecydowanie dostrzegł nietakt w tym, że zamiast skupić się na odpowiedniej osobie, dał się ponieść nagłemu zaskoczeniu i wygarnął Jugo tym co jej się należało. Uniósł dłonie w geście defensywnym i się uśmiechnął łobuzersko, a swój wzrok przeniósł wyłącznie na przedstawicielkę tutejszych regionów - brązowowłosą Sentoki.
-To co z tym Oroborosem? Pewnie ciężko wyplenić taką zarazę. Panoszą się wszędzie, nawet przypadkiem można na nich wpaść. Ale chyba jest lepiej niż było, co nie?- Zignorował całkowicie pytanie o sparing i bronienie honoru Jugo. Nie obawiał się przegranej, po prostu pod żadnym pozorem nie miał zamiaru obiecywać, że nie będzie nikogo obrażał. Nawet jeśli jego obietnicą można było sobie co najwyżej tyłek wytrzeć. Wrócił do poprzedniej rozmowy, do picia sake oraz do dowiadywania się kolejnych rzeczy z życia Minako. Sam sobie w głowie gratulował takiego znakomitego planu. Nawet dobór słów po chwili dotarł nawet do niego, że jednak da niechęć do Jugo oraz chęć dopierdzielenia Smarkame była mocniejsza niż się spodziewał. Miał na myśli przecież wyłącznie tych pustynnych terrorystów, a nie bandę górskich dzikusów. Słowo pijanego harcerza!
-Spokojnie. Piękna pani się nie denerwuje- Nagła zmiana zachowania i sposób w jaki Minako postanowiła obronić Sasame zdecydowanie wpłynęło na atmosferę. Ciężko powiedzieć, że to była jej wina, ona przecież zrobiła tylko to co było słuszne. Daisuke nie do końca widział błąd w swoich słowach, ale zdecydowanie dostrzegł nietakt w tym, że zamiast skupić się na odpowiedniej osobie, dał się ponieść nagłemu zaskoczeniu i wygarnął Jugo tym co jej się należało. Uniósł dłonie w geście defensywnym i się uśmiechnął łobuzersko, a swój wzrok przeniósł wyłącznie na przedstawicielkę tutejszych regionów - brązowowłosą Sentoki.
-To co z tym Oroborosem? Pewnie ciężko wyplenić taką zarazę. Panoszą się wszędzie, nawet przypadkiem można na nich wpaść. Ale chyba jest lepiej niż było, co nie?- Zignorował całkowicie pytanie o sparing i bronienie honoru Jugo. Nie obawiał się przegranej, po prostu pod żadnym pozorem nie miał zamiaru obiecywać, że nie będzie nikogo obrażał. Nawet jeśli jego obietnicą można było sobie co najwyżej tyłek wytrzeć. Wrócił do poprzedniej rozmowy, do picia sake oraz do dowiadywania się kolejnych rzeczy z życia Minako. Sam sobie w głowie gratulował takiego znakomitego planu. Nawet dobór słów po chwili dotarł nawet do niego, że jednak da niechęć do Jugo oraz chęć dopierdzielenia Smarkame była mocniejsza niż się spodziewał. Miał na myśli przecież wyłącznie tych pustynnych terrorystów, a nie bandę górskich dzikusów. Słowo pijanego harcerza!
- 21 sie 2025, o 08:56
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 42894
Re: Karczma "Klejnot Pustyni"
-Jakiś tutejszy. Prawie mu ręcę połamałem, jak na mnie wpadł gdy przed kimś spierdalał, ale się okazało, że wie gdzie cię znaleźć. Nigdy mi się nie chwaliłaś, że jesteś taka popularna wśród młodzieży- Machnął ręką, gdy po krótce opisał całą swoją dzisiejszą przygodę z chłopaczkiem z małpką. Na dobre wyszło, że na siebie wpadli, chociaż Daisuke brakowało możliwości użycia pięści, które aż go świerzbiły, żeby komuś przyfasolić.
-O kurwa, Smarkame! Zgubiłaś się czy szukasz tej swojej mniejszej wersji?- Widok Jugo w miejscu takim jak to najpierw go zaskoczył, ale potem było widać jak na jego twarzy pojawia się pomieszanie niechęci z obrzydzeniem. Lekko nawet się odsunął od niej, jakby nie chciał przebywać aż tak blisko i poprawił swój błąd sprzed chwili, gdy niemalże się wcisnął na jej miejsce. Wzmiankę o ożywieńcu pominął, właśnie przez szczegół o mewie. Myślał, że to był zwykły przypadek, ale teraz już miał pewność. Te cholerne zwierzęta ze sobą spiskowały i jedyne na co ich było stać to typowo zwierzęco-prymitywne zachowania. Odwinął się za to lekkim przeinaczeniem imienia oraz wyśmianiem jej pobytu tutaj, sugerując, że albo sama Sasame albo jej kuzynka po prostu zbłądziły i nie potrafiły znaleźć drogi powrotnej do budy.
-Widzę, że Oroboros nie sprawia już takich kłopotów, skoro zamiast zajmować się nimi opiekujesz się bezpańskimi zwierzętami. Pozostaje mi chyba pogratulować, ale nie wiem czy to na pewno jest dla ciebie awans- Nie czekając nawet na odpowiedź, ponownie odwrócił się w stronę Minako, a na jego twarz wrócił łobuzerski uśmieszek, zaraz po tym jak upił łyka sake. Takie przepłukanie ust po rozmowie z kimś takim jak Jugo było mu to potrzebne. Czuł się gorszy od samego faktu przebywania w takim samym miejscu jak czerwonowłosa.
-O kurwa, Smarkame! Zgubiłaś się czy szukasz tej swojej mniejszej wersji?- Widok Jugo w miejscu takim jak to najpierw go zaskoczył, ale potem było widać jak na jego twarzy pojawia się pomieszanie niechęci z obrzydzeniem. Lekko nawet się odsunął od niej, jakby nie chciał przebywać aż tak blisko i poprawił swój błąd sprzed chwili, gdy niemalże się wcisnął na jej miejsce. Wzmiankę o ożywieńcu pominął, właśnie przez szczegół o mewie. Myślał, że to był zwykły przypadek, ale teraz już miał pewność. Te cholerne zwierzęta ze sobą spiskowały i jedyne na co ich było stać to typowo zwierzęco-prymitywne zachowania. Odwinął się za to lekkim przeinaczeniem imienia oraz wyśmianiem jej pobytu tutaj, sugerując, że albo sama Sasame albo jej kuzynka po prostu zbłądziły i nie potrafiły znaleźć drogi powrotnej do budy.
-Widzę, że Oroboros nie sprawia już takich kłopotów, skoro zamiast zajmować się nimi opiekujesz się bezpańskimi zwierzętami. Pozostaje mi chyba pogratulować, ale nie wiem czy to na pewno jest dla ciebie awans- Nie czekając nawet na odpowiedź, ponownie odwrócił się w stronę Minako, a na jego twarz wrócił łobuzerski uśmieszek, zaraz po tym jak upił łyka sake. Takie przepłukanie ust po rozmowie z kimś takim jak Jugo było mu to potrzebne. Czuł się gorszy od samego faktu przebywania w takim samym miejscu jak czerwonowłosa.
- 20 sie 2025, o 08:09
- Forum: Bank
- Temat: Daisuke - bank
- Odpowiedzi: 25
- Odsłony: 2730
- 20 sie 2025, o 08:08
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Daisuke
- Odpowiedzi: 47
- Odsłony: 5017
- 19 sie 2025, o 15:01
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 42894
Re: Karczma "Klejnot Pustyni"
Czekał nerwowo przestępując z nogi na nogę, a knykciami (i kawałkiem metalu z własnych rękawic) rytmicznie stukając o blat, jakby chciał w ten sposób pospieszyć obsługę. Karczmarz nie spieszył się, nie wydawał się specjalnie przejęty obecnością Daisuke, co się mogło temu nie spodobać. Przywykł przecież do tego, że wystarczyło rzucić kilka gróźb i właściciele takich przybytków robili wszystko, aby tylko zadowolić swojego gościa i go nie rozgniewać. To pozwalało dostać napój w lepszej cenie, w zimniejszej formie, a co ważniejsze, w szybszym tempie. Tym razem nie było to tak sprawne, choć gdy wreszcie swoje łapska położył na kubku i mógł wreszcie wlać go sobie do gardła, to prawie zrozumiał, że czekać było warto. To nie były byle szczyny, które rozlewali w innych miejscach. To była zdecydowanie lepsza jakość, którą każdy koneser mógł pochwalić. Niestety wizja zabrania całej sakiewki w zamian za to oznaczała, że drugiej nalewki już nie będzie. Faktycznie bardzo degustacyjne porcje. Włócznik cmoknął z niezadowolenia i drugi łyk upił już spokojniej. Mógł się jednak odwrócić do sali i rozejrzeć w spokoju. Chwilę mu to zajęło, ale wreszcie dostrzegł. Ją.
-Kogo moje oczy widzą!- Stąpał mocno i wystarczająco głośno, że wszyscy wokół słyszeli zarówno jego kroki jak i donośny głos. Nie przejmował się ile par oczu podniesie na niego wzrok. Z niechęcią, wrogością czy ze strachem. Wszystkie takie karczemne gierki były dla niego już nieistotne. Chciał tylko jednego i właśnie to znalazł. Ją znalazł. Nawet jak na niego, przebicie się prosto do stolika Minako można było uznać za wyjątkowo sprawne.
-Gówniarz jednak miał rację. Faktycznie można cię tutaj łatwo znaleźć- Dosiadł się do stolika na przeciwko Minako, siadając tuż obok drugiej kunoichi, której nawet nie zaszczycił odrobiną spojrzenia. Nie obchodziła go ona wcale. Najwyraźniej miła rozmowa, która byłą prowadzona między dwoma kobietami nie miała dla Daisuke żadnego znaczenia, skoro przerwał ją tak frywolnie, wtrącając się i nie dał sobie w żaden sposób wejść w słowo.
-Co tam w twoim świecie ciekawego się działo? Jak tam twój skurwysyn? Schudłaś? Jeść ci chłop nie daje? Nie stać go czy mam mu obić facjatę za takie zajmowanie się tobą?- Nie przebierał ani w słowach, ani w tematach, ani tym bardziej w swoim zachowaniu. Zaczął wypytywać o wszystko co istotne, a jak widać priorytety w tym były jasne. Minako, jej chłop oraz obicie komuś mordy. Prawdziwe i jedyne słuszne trio priorytetów. Zaraz po tym jak załatwił sobie alkohol, co oczywiście miało pierwszeństwo nawet przed kobietami.
-Kogo moje oczy widzą!- Stąpał mocno i wystarczająco głośno, że wszyscy wokół słyszeli zarówno jego kroki jak i donośny głos. Nie przejmował się ile par oczu podniesie na niego wzrok. Z niechęcią, wrogością czy ze strachem. Wszystkie takie karczemne gierki były dla niego już nieistotne. Chciał tylko jednego i właśnie to znalazł. Ją znalazł. Nawet jak na niego, przebicie się prosto do stolika Minako można było uznać za wyjątkowo sprawne.
-Gówniarz jednak miał rację. Faktycznie można cię tutaj łatwo znaleźć- Dosiadł się do stolika na przeciwko Minako, siadając tuż obok drugiej kunoichi, której nawet nie zaszczycił odrobiną spojrzenia. Nie obchodziła go ona wcale. Najwyraźniej miła rozmowa, która byłą prowadzona między dwoma kobietami nie miała dla Daisuke żadnego znaczenia, skoro przerwał ją tak frywolnie, wtrącając się i nie dał sobie w żaden sposób wejść w słowo.
-Co tam w twoim świecie ciekawego się działo? Jak tam twój skurwysyn? Schudłaś? Jeść ci chłop nie daje? Nie stać go czy mam mu obić facjatę za takie zajmowanie się tobą?- Nie przebierał ani w słowach, ani w tematach, ani tym bardziej w swoim zachowaniu. Zaczął wypytywać o wszystko co istotne, a jak widać priorytety w tym były jasne. Minako, jej chłop oraz obicie komuś mordy. Prawdziwe i jedyne słuszne trio priorytetów. Zaraz po tym jak załatwił sobie alkohol, co oczywiście miało pierwszeństwo nawet przed kobietami.
- 18 sie 2025, o 15:14
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Karczma "Klejnot Pustyni"
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 42894
Re: Karczma "Klejnot Pustyni"
Spokojne miejsce, które zbiera ludzi chcących odpocząć i dobrze spędzić czas. Byłoby niesamowicie szkoda, gdyby ktoś postanowił to wszystko zepsuć od samego wejścia. Ale niestety w okolicy był on. Włócznik. Naksada. Albo to jak zwykle się przedstawiał - Daisuke. Wszedł do środka z impetem, chociaż o dziwo nie z buta. Na początku było widać, że patrzy za siebie przez ramię, jakby obserwował kogoś. Gdy odwrócił się przed siebie, szukając wzrokiem baru, z twarzy zniknął mu uśmieszek. Zamiast tego przywdział swoją klasyczną minę do zastraszania. Wzrokiem omiótł jakiegoś chłopaczka, który chyba robił za tutejszego ochroniarza, ale niespecjalnie się przejął z powodu obecności kogoś takiego.
-Karczmarzu, dawaj sake- Ton nie wyrażający sprzeciwu, władczy, pewny siebie, ale też nieco zmęczony. Wszystko padło niczym rozkaz, wręcz próba wymuszenia, aby trunek został mu nalany za darmo. Poczekał jednak kilka sekund, mierząc wzrokiem właściciela przybytku, aby wreszcie rzucić na blat sakiewkę. Łatwo przyszła, łatwo poszła. Nie przejął się tym, że tak szybko znowu zbiednieje i pozostanie bez grosza przy duszy. Jak będzie trzeba coś wymyśli, tak jak to miał w zwyczaju. Kupy mięśni zawsze było potrzeba, więc znalezienie jakiejś prostej roboty nie stanowiło dla niego wyzwania. Jak widać, można nawet samym szarpaniem wymusić na kimś zmianę postępowania i odpłacenia za swoje niecne wyczyny.
Oparł się dłońmi o blat i czekał, aż jego trunek znajdzie się przed jego osobą w ilości odpowiedniej do zawartości mieszka, którzy wyrzucił. Przez myśl mu nawet nie przeszło, że zbyt dużo raczej w miejscu takim jak to nie będzie mógł sobie pozwolić. Ocena wartości pieniądza nie była jego najmocniejszą stroną, chociaż przyglądając się temu co było za barem lekko się uśmiechnął. Nawet gdyby opijałby ich przez najbliższe tygodnie całkowicie za darmo, nie byłby w stanie tego wszystkiego opróżnić, a właściciel nawet by specjalnie nie zbiedniał. No ale to wywołałoby innego rodzaju problemy, które opóźniłyby Daisuke w jego poszukiwaniach, więc póki miał swój cel i powód pobytu, zachowywał się prawie tak jak na porządnego obywatela przystało. Po prostu chciał się napić i iść szukać dalej.
-Karczmarzu, dawaj sake- Ton nie wyrażający sprzeciwu, władczy, pewny siebie, ale też nieco zmęczony. Wszystko padło niczym rozkaz, wręcz próba wymuszenia, aby trunek został mu nalany za darmo. Poczekał jednak kilka sekund, mierząc wzrokiem właściciela przybytku, aby wreszcie rzucić na blat sakiewkę. Łatwo przyszła, łatwo poszła. Nie przejął się tym, że tak szybko znowu zbiednieje i pozostanie bez grosza przy duszy. Jak będzie trzeba coś wymyśli, tak jak to miał w zwyczaju. Kupy mięśni zawsze było potrzeba, więc znalezienie jakiejś prostej roboty nie stanowiło dla niego wyzwania. Jak widać, można nawet samym szarpaniem wymusić na kimś zmianę postępowania i odpłacenia za swoje niecne wyczyny.
Oparł się dłońmi o blat i czekał, aż jego trunek znajdzie się przed jego osobą w ilości odpowiedniej do zawartości mieszka, którzy wyrzucił. Przez myśl mu nawet nie przeszło, że zbyt dużo raczej w miejscu takim jak to nie będzie mógł sobie pozwolić. Ocena wartości pieniądza nie była jego najmocniejszą stroną, chociaż przyglądając się temu co było za barem lekko się uśmiechnął. Nawet gdyby opijałby ich przez najbliższe tygodnie całkowicie za darmo, nie byłby w stanie tego wszystkiego opróżnić, a właściciel nawet by specjalnie nie zbiedniał. No ale to wywołałoby innego rodzaju problemy, które opóźniłyby Daisuke w jego poszukiwaniach, więc póki miał swój cel i powód pobytu, zachowywał się prawie tak jak na porządnego obywatela przystało. Po prostu chciał się napić i iść szukać dalej.
- 18 sie 2025, o 15:09
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Dzielnica Biedoty - Kirahji
- Odpowiedzi: 75
- Odsłony: 10373
Re: Dzielnica Biedoty - Kirahji
-Co za nadęty dupek- Prychnął, gdy usłyszał powód, dla którego Kotei postawił swój pałac właśnie w takim kierunku. Pełnia władzy, góry złota i możliwość robienia wszystko co się mu podoba najwyraźniej nie wystarczały. Wciąż musiał pokazywać, że chce być najważniejszy. Daisuke dobrze wiedział co to oznacza i jakim typem człowieka musiał być ten, który się mianował panem pustyni.
-I pamiętaj, młody, nie wpadaj na przypadkowych ludzi i nie bądź wrzodem na dupie- Klepnął go solidnie ręką między łopatkami, wyszczerzając swoje zęby złowieszcza po czym nieco zdziwiony przyjął sakiewkę. Skoro już byli pod knajpą to dobrze będzie mieł za co zamówić coś dobrego do uchlania się. Głupio tak chodzić w takim upale i szukać igły w stogu siana o suchym pysku.
[z/t]
-I pamiętaj, młody, nie wpadaj na przypadkowych ludzi i nie bądź wrzodem na dupie- Klepnął go solidnie ręką między łopatkami, wyszczerzając swoje zęby złowieszcza po czym nieco zdziwiony przyjął sakiewkę. Skoro już byli pod knajpą to dobrze będzie mieł za co zamówić coś dobrego do uchlania się. Głupio tak chodzić w takim upale i szukać igły w stogu siana o suchym pysku.
[z/t]
- 14 sie 2025, o 13:44
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Dzielnica Biedoty - Kirahji
- Odpowiedzi: 75
- Odsłony: 10373
Re: Dzielnica Biedoty - Kirahji
-Za miastem? To jebać. Nie chce mi się łazić przez te piaski. W którą to jest stronę?- Cmoknął z niezadowolenia, że do pałacu jest mu raczej nie po drodze. Najwyraźniej w obecnym momencie chciał się dostać do Minako nawet gdyby miała być trzymana w najwyższej wieży, no chyba, że akurat była w wygodnym pałacyku na pustyni, to aż tak mu się chyba nie chciało. Puścił jednak młodego, tak, że ten znów mógł stanąć na własnych nogach i (co zapewne mogło go ucieszyć) nie złapał go ponownie, więc mógł sobie spokojnie chodzić. Oczywiście próba kolejnej ucieczki nie skończyłaby się za dobrze, ale Daisuke sądził, że młody ma na tyle oleju w głowie, aby takich akcji nie próbować.
-No to jaki plan? Klejnot, ogrody i siedziba- Podumał, podumał, kręcąc się to w jedną to w drugą stronę, wysłuchując listę potencjalnych miejsc oraz zagrożeń. Tą wzmiankę o strażnikach to chyba puścił mimo uszu, bo dla niego nie robiło to żadnego problemu, a dla młodego to była dodatkowa motywacja do szybszego załatwienia sprawy. Klepnął złodziejaszka lekko w plecy, popychając go zapewne o kilka kroków w przód i wskazał ręką na dalszą drogę. Wyraźna wskazówka, żeby się pospieszył i zaprowadził do miejsc, o których właśnie obaj wspomnieli. Był tutejszy to pewnie dobrze się orientuje i zna najlepsze uliczki.
-No to jaki plan? Klejnot, ogrody i siedziba- Podumał, podumał, kręcąc się to w jedną to w drugą stronę, wysłuchując listę potencjalnych miejsc oraz zagrożeń. Tą wzmiankę o strażnikach to chyba puścił mimo uszu, bo dla niego nie robiło to żadnego problemu, a dla młodego to była dodatkowa motywacja do szybszego załatwienia sprawy. Klepnął złodziejaszka lekko w plecy, popychając go zapewne o kilka kroków w przód i wskazał ręką na dalszą drogę. Wyraźna wskazówka, żeby się pospieszył i zaprowadził do miejsc, o których właśnie obaj wspomnieli. Był tutejszy to pewnie dobrze się orientuje i zna najlepsze uliczki.
- 14 sie 2025, o 13:01
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Dzielnica Biedoty - Kirahji
- Odpowiedzi: 75
- Odsłony: 10373
Re: Dzielnica Biedoty - Kirahji
Tego typu zagrywki psychologiczne chyba bardzo pasowały Daisuke. Całkowicie zbijał z tropu ludzi, którzy już od początku by nie mieli z nim szans. Bawił się nimi i naginał ich zachowanie do własnego widzimisię. Chciał go zatargać za uszy. Bez problemu. Rzucić nim przez pół uliczki? Bez żadnego problemu, gdyby tylko chciał. Docisnąć do ściany i wyciągnąć każdą jedną informację, jaką będzie potrzebował? Proszę bardzo.
-Najpierw pokażesz mi gdzie ten pałacyk jest, a potem pokażesz mi, gdzie czasami można ją spotkać. To chyba niezbyt wygórowana prośba, gdy alternatywą są wybite zęby albo połamane ręce, co nie?- Zamiast przystać na propozycję chłopaka, wysunął kolejną. Najwyraźniej nie chciał tak po prostu wypuścić takiej okazji z rąk. Ktoś kto znał tutaj Minako i był w stanie do niej doprowadzić nie mógł być tak po prostu puszczony samopas z jakąś wątłą obietnicą tego, że popyta o nią u pasera. Najpierw spełni swój obowiązek, a potem Daisuke go po prostu puści. No i lepiej żeby złodziejaszek się pospieszył z tymi poszukiwaniami, bo myśli o ukradzionych bogactwach już wyleciały z głowy Daisuke i nawet jakby teraz się potknął o ten worek to pewnie tylko rozkopałby go po całej szerokości uliczki. Pałac, Minako, wolność. Proste, prawda?
-Najpierw pokażesz mi gdzie ten pałacyk jest, a potem pokażesz mi, gdzie czasami można ją spotkać. To chyba niezbyt wygórowana prośba, gdy alternatywą są wybite zęby albo połamane ręce, co nie?- Zamiast przystać na propozycję chłopaka, wysunął kolejną. Najwyraźniej nie chciał tak po prostu wypuścić takiej okazji z rąk. Ktoś kto znał tutaj Minako i był w stanie do niej doprowadzić nie mógł być tak po prostu puszczony samopas z jakąś wątłą obietnicą tego, że popyta o nią u pasera. Najpierw spełni swój obowiązek, a potem Daisuke go po prostu puści. No i lepiej żeby złodziejaszek się pospieszył z tymi poszukiwaniami, bo myśli o ukradzionych bogactwach już wyleciały z głowy Daisuke i nawet jakby teraz się potknął o ten worek to pewnie tylko rozkopałby go po całej szerokości uliczki. Pałac, Minako, wolność. Proste, prawda?
- 14 sie 2025, o 12:34
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Dzielnica Biedoty - Kirahji
- Odpowiedzi: 75
- Odsłony: 10373
Re: Dzielnica Biedoty - Kirahji
-No nie pierdol, że udało jej się. Ha ha ha. Kurwa, no niemożliwa jest- Jego poważna mina rozeszła się w szeroki szczery uśmiech, a następnie roześmiał się, jakby chłopak opowiedział mu najlepszy na świecie żart. Było widać, że ewidentnie chłopak trafił z czymś w swojej opowiastce w dziesiątkę. Zachowanie Daisuke zmieniało się z momentu na moment, prawie jakby był niezrównoważony psychicznie. Najbardziej chciał go pobić, potem zaprowadzić do straży, potem straszył go, a teraz się śmiał. Przygrzało mu chyba słońca za bardzo w tą łepetynę, a teraz postronni ludzie musieli znosić tego skutki.
-Wiesz gdzie ją znajdę? Pomóż mi ją znaleźć a pójdziesz wolno- Zrobił szybki obrót ponownie w stronę złodziejaszka, złapał go za fraki i przycisnął do ściany wyjawiając swoją propozycję. Worek ze skarbami osunął się po jego plecach, gdy najzwyczajniej w świecie go puścił. Nie miał więcej zamiaru pałętać się po strażnicach, nie miał zamiaru gadać ze strażnikami. Chciał tylko jednego. Minako. I musiał się do niej dostać za wszelką cenę. Uśmieszek dalej był na jego twarzy, wszystkie zęby pokazane w pełnej okazałości, ale w oczach było widać, że jest śmiertelnie poważny i nie żartuje. Z taką ofertą nie było co dyskutować. Chłopak chciał czy nie, musiał teraz zrobić wszystko co w jego mocy, aby pomóc odnaleźć dziouchę co przy Koteiu się kręci.
-Wiesz gdzie ją znajdę? Pomóż mi ją znaleźć a pójdziesz wolno- Zrobił szybki obrót ponownie w stronę złodziejaszka, złapał go za fraki i przycisnął do ściany wyjawiając swoją propozycję. Worek ze skarbami osunął się po jego plecach, gdy najzwyczajniej w świecie go puścił. Nie miał więcej zamiaru pałętać się po strażnicach, nie miał zamiaru gadać ze strażnikami. Chciał tylko jednego. Minako. I musiał się do niej dostać za wszelką cenę. Uśmieszek dalej był na jego twarzy, wszystkie zęby pokazane w pełnej okazałości, ale w oczach było widać, że jest śmiertelnie poważny i nie żartuje. Z taką ofertą nie było co dyskutować. Chłopak chciał czy nie, musiał teraz zrobić wszystko co w jego mocy, aby pomóc odnaleźć dziouchę co przy Koteiu się kręci.
- 14 sie 2025, o 11:50
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Dzielnica Biedoty - Kirahji
- Odpowiedzi: 75
- Odsłony: 10373
Re: Dzielnica Biedoty - Kirahji
-Już ci mówiłem, że masz pecha. Chuj mi po twoim paserze- Pomysł podzielenia się łupem nawet przez sekundę nie zatrzymał się w jego głowie. Po pierwsze z bardzo oczywistego powodu. Nakasada w tym momencie był górą, jakby chciał, wziąłby wszystko i spokojnie by sobie jakoś poradził. Nawet mógłby wykorzystać chłopaka, poznać pasera, a potem kopnąć młodzieńca w dupę, zgarniając całą sumę dla siebie. Był też drugi aspekt, nieco mniej oczywisty, gdy ktoś patrzył na Daisuke. Otóż paranie się kradzieżą nie należało do rzeczy, którą by chętnie robił. Sprzedanie takiego skarbu za garść (albo nawet worek) monet nie miało dla niego żadnego sensu, bo i samo bogacenie się było dla niego rzeczą jak najbardziej zbędną. Na szlaku radził sobie bez pieniędzy, w karczmach zawsze znajdował sposób, aby dostać kufel bez ryo przy duszy.
-Trzeba było myśleć o skurwielach, bracie i pracodawcy zanim na mnie wpadłeś. Ale... Powiedz mi, co to była za sucz- Szedł i wygłaszał względnie piękną przemowę o złym postępowaniu chłopaka. Oczywiście nie odwoływał się do moralności, bo sam nie wierzył w takie bajeczki, ale podzielił się radą aby następnym razem złodziejaszek zrobił cośz głową. Myśl i nie wpadaj na zwykłych ludzi. Dwie proste rady, które pozwoliłyby ominąć to całe zamieszanie. Nawet gdyby z jakiegoś powodu go wtedy Włócznik złapał, to za samą kradzież majątku bogatych pewnie nawet nie kiwnąłby palcem. Cała ta sprawa kradzieży przestała mieć jednak znaczenie, gdy była mowa o pewnej suczy, która mordowała okolicznych szemranych typków. Daisuke zatrzymał się, puścił ucho, przybliżył się do młodego i pochylił w jego stronę, że byli ustawieni niemalże twarzą w twarz. Chyba bardziej niż na samym postawieniu go przed wymiarem sprawiedliwości, interesowała go reszta tej historyjki o której wspomniano.
-Trzeba było myśleć o skurwielach, bracie i pracodawcy zanim na mnie wpadłeś. Ale... Powiedz mi, co to była za sucz- Szedł i wygłaszał względnie piękną przemowę o złym postępowaniu chłopaka. Oczywiście nie odwoływał się do moralności, bo sam nie wierzył w takie bajeczki, ale podzielił się radą aby następnym razem złodziejaszek zrobił cośz głową. Myśl i nie wpadaj na zwykłych ludzi. Dwie proste rady, które pozwoliłyby ominąć to całe zamieszanie. Nawet gdyby z jakiegoś powodu go wtedy Włócznik złapał, to za samą kradzież majątku bogatych pewnie nawet nie kiwnąłby palcem. Cała ta sprawa kradzieży przestała mieć jednak znaczenie, gdy była mowa o pewnej suczy, która mordowała okolicznych szemranych typków. Daisuke zatrzymał się, puścił ucho, przybliżył się do młodego i pochylił w jego stronę, że byli ustawieni niemalże twarzą w twarz. Chyba bardziej niż na samym postawieniu go przed wymiarem sprawiedliwości, interesowała go reszta tej historyjki o której wspomniano.
- 14 sie 2025, o 10:05
- Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
- Temat: Dzielnica Biedoty - Kirahji
- Odpowiedzi: 75
- Odsłony: 10373
Re: Dzielnica Biedoty - Kirahji
Po tym świecie chodziło wielu cwaniaczków. Było też wielu poważniejszych cwaniaków. No i był też on, Daisuke. Tego typu sztuczki nie robiły na nim wrażenia. Wiele razy musiał łapać ninja, którzy próbowali przed nim uciec. Jakoś tak często wchodził z nimi w konflikt. Najczęściej przez swój frywolny tryb życia i skłonność do konfliktów właściwie z każdym. A ninja, jak to ninja, bardzo lubili wychodzić na bohaterów, więc stawali w obronie uciemiężonego pospólstwa. Uważali się niemalże za bogów, których słowo jest prawem. Zapominali jednak, że to siłą dyktowała o to kto w danych sporach miał rację. I choć shinobi uważali swoją chakrę za niezwyciężoną, zwłaszcza w starciach ze zwykłymi ludźmi, tak Nakasada raz za razem udowadniał im, że nie są potrzebne żadne kule ognia, kontrola piasku czy tworzenie innych, niestworzonych rzeczy. Wystarczyła siła woli, góra mięśni i ktoś, kto będzie w stanie pokonać swoje ograniczenia. Oczywiście w roli tego jedynego i niezwyciężonego Włócznik widział samego siebie.
-Wystarczyło mi nie spierdalać, jak już byliśmy sami- Złapał młodego za fraki i podniósł w górę, najwyraźniej zastanawiając się czy sprzedać mu kopa w żebra, czy po prostu rzucić go o jakąś okoliczną ścianę. Kopnął jednak w worek z kosztownościami, aby te się odrobinę rozsypały i pokazały skalę "kradzieży". Przez chwilę zastanawiał się jeszcze co zrobić, ale wreszcie odstawił młodego na ziemię, wciąż stojąc z nim niemalże twarzą w twarz, pilnując, aby ten nie zrobił żadnego ruchu bez pozwolenia.
-No ale niestety masz pecha. Idziesz grzecznie przeprosić, a potem będziesz uważał, żeby zwykłym ludziom życia nie uprzykrzać w czasie swojego pożyczania. Pomyśl następnym razem- Stuknął młodemu kilkukrotnie palcem w czoło, jakby chciał go zachęcić do poruszenia narządem, który się tam znajdował. A zaraz po tym po prostu złapał go za ucho i postanowił nie puścić. Sięgnął ręką po worek, niespecjalnie przejmując się aby pozbierać kosztowności, które już z niego wyleciały. Teraz cel był tylko jeden, jakiś posterunek strażników. Trzeba było w tej okolicy lekko zaplusować, a przyjście ze złodziejaszkiem pozwoli mu nieco rozejrzeć się w strukturach tutejszych sił porządkowych. Kto wie, może nawet uda mu się natrafić na kogoś ważniejszego, kto tym całym burdelem zarządza i kontroluje. Ciekawe kto mógł obecnie odpowiadać za tak ważne zadanie, prawda? Uśmieszek Daisuke wskazywał na to, że chyba mógł to wiedzieć.
-Wystarczyło mi nie spierdalać, jak już byliśmy sami- Złapał młodego za fraki i podniósł w górę, najwyraźniej zastanawiając się czy sprzedać mu kopa w żebra, czy po prostu rzucić go o jakąś okoliczną ścianę. Kopnął jednak w worek z kosztownościami, aby te się odrobinę rozsypały i pokazały skalę "kradzieży". Przez chwilę zastanawiał się jeszcze co zrobić, ale wreszcie odstawił młodego na ziemię, wciąż stojąc z nim niemalże twarzą w twarz, pilnując, aby ten nie zrobił żadnego ruchu bez pozwolenia.
-No ale niestety masz pecha. Idziesz grzecznie przeprosić, a potem będziesz uważał, żeby zwykłym ludziom życia nie uprzykrzać w czasie swojego pożyczania. Pomyśl następnym razem- Stuknął młodemu kilkukrotnie palcem w czoło, jakby chciał go zachęcić do poruszenia narządem, który się tam znajdował. A zaraz po tym po prostu złapał go za ucho i postanowił nie puścić. Sięgnął ręką po worek, niespecjalnie przejmując się aby pozbierać kosztowności, które już z niego wyleciały. Teraz cel był tylko jeden, jakiś posterunek strażników. Trzeba było w tej okolicy lekko zaplusować, a przyjście ze złodziejaszkiem pozwoli mu nieco rozejrzeć się w strukturach tutejszych sił porządkowych. Kto wie, może nawet uda mu się natrafić na kogoś ważniejszego, kto tym całym burdelem zarządza i kontroluje. Ciekawe kto mógł obecnie odpowiadać za tak ważne zadanie, prawda? Uśmieszek Daisuke wskazywał na to, że chyba mógł to wiedzieć.