Znaleziono 1735 wyników
- 16 lis 2021, o 00:15
- Forum: Antai
- Temat: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 2667
- 28 paź 2021, o 21:51
- Forum: Antai
- Temat: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 2667
Re: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
Misja Rangi - B - 35/?
- Rok 390 - Zima -
- Yoake -
- Posterunek -
- Czarny piorun I -
Ayato jedynie prychnął na twoje słowa. Wyraźnie ta docinka w żadnym wypadku mu nie zaimponowała. Również nie wydawał się jakoś szczególnie zachęcony do potencjalnej oferty współpracy. Finalnie mieliście się kłaść, spać i dać się pochłonąć objęciom nocy. Coś wam w tym jednak przeszkodziło i ruszyliście zaraz za Ayato który był pierwszy.
Nie minęła dłuższa chwila i wszyscy znaleźliście się na zewnątrz. Tym, co zwróciło wasze oczy jako pierwsze byli strażnicy zainwestowani w walkę z dziwnymi, czarnymi wilkami, które po każdym trafieniu... Zdawały się nie upuszczać krwi. Yusaku, Kotori, Shiranami i kapitan Mokatorou właśnie wykonywali uniki przed wilczymi skokami i wbijali swoje miecze, tudzież włócznie w wilcze korpusy, tam, gdzie byli w stanie wypatrzyć otwarcie. Walka nie wyglądała jeszcze na wygraną, ale stworzenia wyraźnie zaczęły lepiej współpracować, czekając na idealną chwilę do ataku.
Ayato stanął tuż za wejściem a wy obok niego. Yorikane złożyła pieczęci i rzuciła w eter – Musimy coś zrobić — Miała prawie gotową technikę. Nim dotarła do ostatniej pieczęci Ayato powstrzymał ją, uniemożliwiając złożenie ostatniej – Zostaw. To ich zadanie. Radzą sobie — Mówił to, choć na jego twarzy wcale nie było widać stuprocentowego przekonania własną wypowiedzią. Zmieniło się to dopiero gdy swoje trzy grosze wtrącił Mokatoru, któremu udało się złapać oddech w starciu z własnym przeciwnikiem. Wydawało się, że na każdego ze strażników przypadał jeden wilk. – Zostawcie to nam. To nasz obowiązek, strzeżenie tego posterunku. Wszystko jest pod kontrolą. Nie możemy dopuścić, by gościom i innym coś się stało. Słyszycie? — Ostatnie słowo skierował do swoich ludzi, nim znowu rzucił się z susem do ataku na wilka. Pozostali odpowiedzieli mu pewnym okrzykiem i kontynuowali starcie.
Yorikane wydawała się wciąż zaniepokojona podczas gdy ty i Ayato obserwowaliście trwające starcie. Gotowi wejść i wspomóc strażników gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli. I wymknęła — to, co wyrwało was z obserwacji to dźwięk gwizdka docierający bezpośrednio z drugiej strony posterunku, na którym byliście. – Szlag by to! — Warknął Ayato, podpierając ręką swój miecz zwisający z pleców. Natychmiastowo ruszył w drugą stronę, do środka i w trakcie biegu ściągnął go z pleców. Odległość nie była wielka, ale drzwi były zamknięte. Byliście niemal na równi z nim, on jednak nie przejmował się drzwiami zbyt mocno i zwyczajnie wpadł w nie z całym impetem, przy okazji otwierając je na oścież w chwili gdy przez nie przebiegał. Waszym oczom ukazał się ranny strażnik ledwo przytomny, do którego zbliżało się sześć wilczych bestii.
Ayato nie marnował czasu groźnie mruknął, albo nawet i warknął i momentalnie wskoczył przed strażnika, a jego miecz zaczął płonąć ognistą łuną, w chwili doskoku zaatakował jednego z potworów ostrym cięciem z góry, a bestie odskoczyła w tył, chociaż nie skomlała nawet przez chwilę. Wydawało się, że stwór został ranny, nie krwawił, a z rany zaczęły wydobywać się po nadpalane czarne nici, które dość szybko zaczęły znów się łączyć, starając się zasklepić ranę, choć odnieśliście wspólnie z Yorikane wrażenie, że gdyby to był zwykły wilk — to pewnie miałby szanse przeciąć go w pół. Wkurzony miecznik również bezprecedensowo sprzedał kopa strażnikowi, opierając najpierw na nim swoją nogę, a później popychając go na bok, z dala od siebie i wilków. Wydawał się całkiem silny i można też rzeczy, rozsądny, bo wilki skupiały się teraz całkowicie na nim i na pewno nie bały się ognia. W tej chwili nie mieliście szansy się co do tego przekonać, bo wszystkie wilki zaczęły się wycofywać, lecz tylko na kilka kroków, by otoczyć Ayato. – Hmm, a więc takie cwane jesteście kundle co? — Obserwował uważnie ruch każdego z wilków, zerkając w waszą stronę. Jego spojrzenie w żadnym wypadku nie prosiło o pomoc. Jeśli cokolwiek, to raczej wyrażało grymas dotyczący waszej obecności po tej stronie. – Nie wchodźcie w drogę! — Wrzasnął w waszą stronę.
Wilki szybko zaczęły okrążać wojownika, obecnie będąc w odległości 3 metrów od niego. Stały od siebie w zasięgu około 2 może 3 metrów, starając się zmniejszyć dystans z każdą chwilą. Wyraźnie chciały zaatakować wspólnie. Sam strażnik znajdował się z boku, przy barierce oddalony jakieś 5 metrów od was tak jak i od Ayato. Nikt się nim nie interesował. Od Ayato dzieliło was również 5 metrów, sprawiając, że do wilków dzieliło was od 2 do 7 metrów.
Towarzysząca ci dziewczyna nie była wzruszona słowami znajomego i tym razem znowu pokusiła się o złożenie pieczęci... Mógłbyś się spodziewać, że dziewczyna uraczy cię znanymi ci wiązkami Rantonu — nic bardziej mylnego. Złożyła inne pieczęci, które pozwoliły jej przywołać burzową chmurę kilka metrów za wilkami, która to zaraz zaczęła wypuszczać wyładowania w kierunku wilków przed Ayato. – Wrzućcie je w chmurę! — Zwróciła się do wpierw do ciebie, posyłając ci porozumiewawcze kiwnięcie głową, potem do Ayato.
Yoake i Yorikane przed otwartymi drzwiami do środka strażnicy.
Odległość od Yoake i Yorikane do dwóch wilków (1,2) za Ayato - 2-3 metry
Odległość od Yoake i Yorikane do Ayato (i dwóch wilków po bokach 3,4) - 5 metrów
Odległość od Yoake i Yorikane do dwóch wilków (5,6) przed Ayato - 7 metrów
(jeśli będzie potrzeba, stworzę mapkę, ale mimo sporej ilości jednostek, wydaje mi się, że w obecnej chwili potrzebna nie jest)
Yorikane Tawaraya
Ayato
Latarnik
Reina
Strażnik graniczny Yusaku
Strażnik graniczny Kotori
Celnik Shiranami
Kapitan Mokatorou
- 21 paź 2021, o 22:41
- Forum: Antai
- Temat: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 2667
Re: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
Misja Rangi - B - 33/?
- Rok 390 - Zima -
- Yoake -
- Antaiska droga -
- Czarny piorun I -
Nie każda informacja musiała docierać do naszych uszu, lecz nawet jeśli tak właśnie było — nie oznaczało to, że nie dociera ona do czyichś. Ostatecznie Yorikane wróciła i nie zapowiadało się na to, że coś jeszcze bardziej zepsuje ten wieczór niż opcja nocowania na posterunku, no i obecność Ayato. Gdyby wykluczyć te rzeczy, mógłby to być całkiem udany wieczór —może pomijając samą, niezbyt miłą wizytę u latarnika.
Mimo wszystko nie zapowiadało się na straszliwie niemiły wieczór. Ayato spoglądał na ciebie przez krótki moment – Nie nazwałbym tego ogromnym osiągnięciem. — Odpowiedział na delikatną zaczepkę z twojej strony. Co prawda, to co powiedziałeś, było prawdą, ale i tak wasze zadania i potencjalne zagrożenia, przeciwko jakim stawaliście — mogły być zupełnie inne. – Tak się składa, że ktoś umyślnie utrudnia podróże na szlakach. Dostałem informacje, że po drugiej stronie jest podobnie, tylko ktoś pozwalał drzewa na ścieżki, by wymusić drogę przez las. — Wyglądał na pewnego swoich słów. Leżał na łóżku, oparty o oparcie przy ścianie.
Nie minęło dużo czasu i w końcu zostaliście poinformowani o posiłku, który z tutejszej kantyny wam do pokoju doniesiono. Akurat trzy posiłki dla trzech osób - nie było to nic specjalnego, ot - ryż i nieco mięsiwa. Na pewno jedliście lepsze. – Ścigam ich od kilku dni. Nie zostawiają zbyt wielu śladów. Powtarzam wam, uważajcie jutro gdy będziecie wracać. — Mówił podczas gdy zabierał się za tą nieszczęsną kolację. – Jesteś pewny, że nie potrzebujesz niczyjego wsparcia? — Zwróciła się do niego Yorikane, niezbyt zainteresowana posiłkiem, który wyraźnie nie trafiał w jej gusta, choć jadła, ale na pewno bez entuzjazmu. Wiedziała, że na pewno chciałbyś zająć się czymś bardziej ekscytującym niż dostarczaniem przesyłek – Nie. Lepiej nie mieszać w to więcej osób. Sam jestem też szybszy. — Zerknął wtedy na ciebie. – Zajęć w okolicy jest sporo i nie chciałbym was mieszać bez pozwolenia od starego. — No tak, wszak wspomniał, że zajmował się zleceniem danym mu przez Youtę. – Pomyślcie o tym przez chwilę. Im więcej osób zaangażujemy, tym bardziej damy im znać, że to poważna sprawa —
Rozmowa mogła jeszcze trochę trwać. Nie mniej Ayato nie zdawał się chętny do podzielenia się swoim zleceniem z wielu powodów. Ostatecznie może to i lepiej, bo dzięki temu będziecie mogli wrócić jutro do wioski i zdać raport, zadając potencjalne pytania samemu Youcie, jeśli właśnie tego będziesz chciał. W końcu posiłek został skończony, a ludzie przestawili się na nocne warty. – Dobra, idę spać. Skończcie gadać i też idźcie — Dodatkowy lokator musiał nieco przemarudzić przed pójściem spać. Yorikane ostatecznie zdecydowała się również przygotować do snu, nie poświęcając zbyt dużo uwagi Ayato. Wasze ścieżki miały się o w końcu o poranku rozdzielić, przynajmniej na ten czas. Nim wszyscy na dobre się rozłożyli, jeden ze strażników zdecydował się, poinstruować was byście nie opuszczali w nocy pokoi, dla spokoju pozostałych i bezpieczeństwa wszystkich. W końcu w środku nocy osoba pozbawiona tutejszego munduru wędrująca korytarzem strażnicy nie była oczekiwanym widokiem przez żadnego ze strażników. Nikt nie chciał pomyłek.
Wydawałoby się, że już zaczęliście zasypiać, lecz wtedy do waszych uszu dotarł odgłos dziwnego, niezwykle głośnego warczenia, nie był to odgłos, który mogła wydać jedna istota, a już na pewno nie człowiek... Chyba że jakiś shinobi, któremu zebrało się akurat teraz na żarty... Wydawałoby się, że tych istot jest znacznie więcej niż jedna czy dwie i docierał do was od południa. Ayato zerwał się z łóżka bardzo szybko. – Idę to sprawdzić. Lepiej tu zostańcie... — Mówił, szybko wychodząc z pokoju, trzymając dłoń na rękojeści swojego sporej wielkości miecza. – Zaraz! Poczekaj! — Odezwała się Yorikane, zerkając najpierw na niego, potem natychmiastowo na ciebie. – Też powinniśmy iść to sprawdzić, na wszelki wypadek — Szykowała się momentalnie do wyjścia i jeśli też zdecydowałeś się ruszyć... Byłaby tuż za tobą a wtedy razem bylibyście tuż za Ayato, dając mu jedynie sekundę przewagi, może dwie.
Yorikane Tawaraya
Ayato
Latarnik
Reina
Strażnik graniczny Yusaku
Strażnik graniczny Kotori
Celnik Shiranami
Kapitan Mokatorou
- 13 paź 2021, o 01:34
- Forum: Antai
- Temat: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 2667
Re: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
Misja Rangi - B - 31/?
- Rok 390 - Zima -
- Yoake -
- Antaiska droga -
- Czarny piorun I -
Wyjaśniłeś kapitanowi swoje położenie i to, co kryło się za twoją szczerą ofertą. Nie było w tym nic przesadnie wyjątkowego prócz historii z przeszłości, o której niektórzy mogli co nieco usłyszeć. Koniec końców mówiłeś nie tylko o sobie, ale i o Yorikane. Zawsze pewny, zawsze czuwa - taki byłeś, ostrożny do ostatniej chwili – Ah, więc to ty z nim walczyłeś. Słyszałem o tym co nieco. Straszliwie go ośmieszyłeś. — Nie wydawał się jednak jakkolwiek nastawiony do tej informacji, nie wydawał się jakby miał ci za złe tamten sławetny pojedynek, albo jakby miał cię za niego chwalić. – Wszystko się jakoś ułożyło, prawda? — Brzmiało to jak zwyczajna grzeczność, jaką miał zamiar cię uraczyć, skoro już rozpoczęliście rozmowę na wpół służbową. – Oh, o to chodzi. Rozumiem, raczej nie przeprowadzamy zwiadów. Mamy jasne rozkazy, utrzymywać ten posterunek. Mamy swoje obowiązki a moi ludzie też muszą je wykonywać, za to im płacą. — Zmierzył cię przez moment uważnie wzrokiem, zerkając zaraz na Shiranamiego który jak widziałeś, zajął się wypełnianiem jakichś papierów związanych ze wpisaniem do rekordów pozostających tutaj dziś osób. – Jeśli cokolwiek było w okolicy nietypowe, to te gasnące oświetlenie na drodze w ciągu kilku ostatnich dni. Po to wzywaliśmy Rasseru-sama, bo może coś z samą konstrukcją tych lamp jest nie tak, ale jak widać, przysłał wnuczkę i sobie poradziła — Nie wydawał się tym zbytnio przejęty, zupełnie jakby nie była to też jakaś straszliwa nowość, że ze światłem są problemy i tym, że dziewczyna zajmuje się tym sama od czasu do czasu. Zerknął przez moment w stronę pokoju, w którym polecono jej zostać.
Rozmowa rozmową, ale pośród tego wszystkiego ze składziku wypełzła właśnie Yorikane - ze swoim plecakiem, ale wyraźnie lżejszym niż jeszcze chwilę temu. Zaraz za nią wyszedł kwatermistrz, który zawędrował do jednego z pokoi na krańcu alejki. – Wszystko się zgadza — powiedziała, zbliżając się do waszej dwójki, ciebie i kapitana. – Bardzo dobrze. W takim razie twoja praca skończona. Za jakieś trzydzieści minut będą serwować kolację, więc rozgośćcie się w pokoju, zapoznajcie z trzecim lokatorem. Myślę, że jeżeli będę was do czegoś potrzebował, nim ruszycie, to najwyżej porozmawiamy. — Wykonał ukłon, nie tyle, co pożegnalny, a raczej — informujący was, że musi was opuścić, bo on również miał nieco pracy, którą musiał się zająć, tak jak i zapewne zaraportować o zarówno waszym dotarciu jak i o sytuacji na posterunku do samego Raigeki, później pewnie również miał co robić, jak choćby sprawdzenie stanowisk i innych żołnierzy na wartach, którzy mu podlegali. Wasz pokój stał przed wami otworem i nie zostało tutaj zbyt wiele do roboty jak zająć się zwyczajnie sobą.
Wasz pokój był stosunkowo niewielki. Dość surowy - ale darmowy. Po jego lewej stronie były trzy pojedyncze łóżka, którym towarzyszyły niewielki szafeczki, na których szło coś postawić. Po drugiej stronie natomiast znalazł się stolik, przy którym może zmieściłyby się nawet cztery osoby. Bardzo minimalistycznie, bez szczególnych ozdób. Zupełnie tak jakby niegdyś był tutaj niezbyt zadbany o jeden składzik za dużo, z którego postanowiono zrobić użytek. Nie było ono pozbawione ludzkiej egzystencji, bo pierwsze z łóżek, te najbliżej drzwi zajmował znany już tobie mężczyzna. Leżał na nim, wpatrując się w tej chwili w sufit. Jak przeczuwałeś. Był to Ayato. –No proszę, żółtodzioby dotarły — Rzucił wam na przywitanie z lekkim przekąsem i o ile zabrzmiało to zadziornie i szorstko, to wyraźnie brakowało tutaj złej intencji.
Yorikane Tawaraya
Ayato
Latarnik
Reina
Strażnik graniczny Yusaku
Strażnik graniczny Kotori
Celnik Shiranami
Kapitan Mokatorou
- 9 paź 2021, o 18:39
- Forum: Antai
- Temat: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 2667
Re: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
Misja Rangi - B - 29/?
- Rok 390 - Zima -
- Yoake -
- Antaiska droga -
- Czarny piorun I -
Nie dało się ukryć, że wspólna droga na pewno była przyjemniejsza. W końcu zarówno światło, jak i dodatkowe towarzystwo mogło zniechęcić do potencjalnego napadu. – Dlatego o to dbamy. — Uśmiechnęła się, odpowiadając na twoje stwierdzenie, które nie mogło być bardziej prawdziwe.
Posterunek nie tworzył wrażenia ogromnej budowli, albo w jakiś szczególny sposób zarządzanej. Wszystko wydawało się dość standardowe, nawet jeżeli do pewnego stopnia jeszcze nieznajome. Kapitan, któremu się przyglądałeś, sprawiał wrażenie postawnego, wysokiego osobnika, a sposób jego chodu i aura, jaką rozpościerał, przywodziła na myśl kogoś z doświadczeniem, choć ciężko powiedzieć czy na tym, konkretnym stanowisku, czy może ogólnie rzecz pojmując - fachu żołnierskim. Na pewno czuł się tutaj swobodnie, nawet w chwili gdy mieli "tylu" gości, o czym już inni wspomnieli.
Yorikane wstrzymała się na chwilę gdy Reina spytała, co zamierzaliście tutaj dostarczyć. Dopiero gdy pojawił się kapitan, ściągnęła go z pleców, zerkając na zbliżającego się do was mężczyznę. W tym czasie Reina zaabsorbowała swoją obecnością celnika, z którym przed chwilą rozmawialiście. – Tak... — Powiedział niechętnie, bo wyraźnie miejsca się kończyły – Jeśli chcecie się zatrzymać, to coś się znajdzie. Dajcie mi spojrzeć na rozkład — Celnik zaczął grzebać w papierach, finalnie zawieszając oko na jakimś dokumencie dołączonym do jakiegoś dziennika z rozkładem pomieszczeń. – Znajdą się trzy łóżka. Dwa w trzyosobowym pokoju, niedawno zatrzymał się tam najemnik. Może się znajcie. No i ostatnie w pokoju większym, ale zajętym już przez rodzinę. Będziecie musieli sobie jakoś poradzić. — Mówił stojący za ladą, tudzież zwaną czasami biurkiem żołnierz – Ooo! To ja biorę to pojedyncze w tym pokoju. — Od razu poinformowała wszystkich stukając przy okazji ręką w stół – Uhh... Jak tak dalej pójdzie, będziemy musieli zatrudnić tutaj faktyczną obsługę... — Skarżył się zdezorientowany celnik. Wskazał dziewczynie jeden z pokoi, a ta od razu ruszyła ze swoimi bibelotami w tamtą stronę, jakby nie chcąc wam dalej przeszkadzać w rozmowie z kapitanem, który właśnie do was dotarł. – To porozmawiamy później — Powiedziała na odchodne.
– Jestem Kapitan Mokatorou, dobrze, że jesteście. W sprawie noclegu wszystkim zajmie się Shiranami. — Powiedział oficjalnym tonem, skinając wam obojgu na oficjalne przywitanie. Yorikane odpowiedziała na przywitanie, również udzielając swojej odpowiedzi i identyfikując się – Yorikane — Kapitan szybko dodał – Zapasy zanieś do magazynu — Wskazał ręką jedno z pomieszczeń. – Kwatermistrz sprawdzi, czy wszystko się zgadza. — Wtedy też Yorikane posłusznie zabrała za sobą plecak i powędrowała do wskazanego pokoju, który znajdował się niedaleko. Podczas gdy ty i Kapitan zostaliście przy ladzie, tak samo jak i Shiranami. – Wsparcia? Co takiego masz na myśli Yoake-san? Myślałem, że przyszliście tylko dostarczyć zaopatrzenie, na które czekaliśmy. —
Yorikane Tawaraya
Ayato
Latarnik
Reina
Strażnik graniczny Yusaku
Strażnik graniczny Kotori
Celnik Shiranami
Kapitan Mokatorou
- 24 wrz 2021, o 21:12
- Forum: Porzucone Postacie
- Temat: [Ryo] Studnia
- Odpowiedzi: 37
- Odsłony: 2208
- 24 wrz 2021, o 21:10
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: [PH] Zen punkty
- Odpowiedzi: 53
- Odsłony: 2745
- 16 wrz 2021, o 00:20
- Forum: Antai
- Temat: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 2667
Re: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
Misja Rangi - B - 27/?
- Rok 390 - Zima -
- Yoake -
- Antaiska droga -
- Czarny piorun I -
Nic dziwnego, że byłeś ostrożnym. To jednak nie była oniniwa pełna potworów nieznanego... A raczej - znanego pochodzenia, których powstanie odbiło się czkawką właśnie tamtego sądnego dnia - i zapewne będzie odbijać się dalej - w przyszłości, bo samo ich istnienie było i będzie anomalią. Pewien byłeś, że musisz być cały czas w gotowości do wykonania jakiegoś ruchu, reakcji na coś niespodziewanego co mogło wyskoczyć z ciemności - nic się jednak takiego nie wydarzyło i mogliście swobodnie przejść do rozmowy z napotkanym gościem.
– Yorikane — Odezwała się twoja towarzyszka na przywitanie nieznajomej. Nie nastała jednak żadna niezręczna cisza. Bo wszyscy mieli coś do dodania... – Przedłużyło? Ah, tak to już jest z podróżowaniem wieczorem. Chwila dłużej i zastanie was noc. — Zaśmiała się przez chwilę po twoich słowach – Naprawdę chcecie iść dalej po ciemku? Mogę wszystko zgasić, ale wtedy będę musiała się wrócić i zapalić wszystko znowu jak już gdzie... — Przez kilka chwil wydawała się rozbawiona, bo wyraźnie dopiero zrozumiała co powiedziałeś - to musiał być żart, bo kto by chciał chodzić po ciemku w miejscu takim jak to? Ani to przyjemne, ani nie przynosiło niczego wartościowego, poza niepewnością i mrokiem tajemnicy tego co czai się w ciemności. – No właśnie... Chyba najbliżej byłoby na ten posterunek graniczny. Czasem ludzie się tam zatrzymują w drodze. Do miasta też trochę daleko a tutaj właściwie był ostatni donos o zgaszonych lampionach. — Rozłożyła ręce na boki, jakby jeszcze sama nie była pewna, gdzie zamierza dzisiejszej nocy zawędrować.
– Pewnie pójdę w stronę posterunku. — Wydawała się już zdecydować, gdzie pójdzie dalej, bo wyglądało na to, że jej naprawy zostały zakończone właśnie na tym przystanku. – Długo się już tym zajmujesz? — Spytała czarnowłosa nowo poznaną. W tej samej chwili wydawało się, że subtelnie - ale ruszyliście dalej traktem, bo nie było powodu stać w jednym miejscu i rozmawiać skoro mogliście ruszyć w jednym i tym samym kierunku – Od paru lat. Mój dziadek to prawdziwy ekspert o takich spraw. Często mu pomagam. Byłam taka tycia, jak zaczynałam — Mówiła z pewną dozą dumy względem swojego staruszka. Nie miała też problemu z gestami, wyraźnie wskazującymi, że zajmuje się pomocą dziadkowi chyba od zawsze.
Koniec końców musieliście ruszyć dalej i po niedługim czasie, który ciężko zliczyć - dotarlibyście do posterunku. Już z oddali dostrzegaliście strażników, którzy zajmowali się pilnowaniem granicy. Dwójka z nich stała przy barierkach, tuż niedaleko drzwi do wnętrza budynku. Od razu was zauważyli. O ile broni nie unieśli, to nie obyło się bez komentarza z ich strony – Kolejni tak późno? — Rzucił w eter jeden z nich. Wydawali się zaskoczeni ilością "ruchu" o tej godzinie w tym regionie. – Kilka minut temu mieliśmy już gościa... — Mówił drugi. Nie mieli zamiaru was zatrzymywać. Poza swoim zaskoczeniem zdawali się dość przyjaźnie nastawieni. Przejście między nimi nie powinno być żądnym problemem, zwłaszcza jeśli okazaliście odznaki. W środku - ku zaskoczeniu każdego z was, wcale nie było pusto. Zdawało się, że zatrzymywało się już tutaj kilka osób, obecnie przebywały w kantynie. Strażnik w środku poinformował was, że kapitan niedługo przyjdzie się z wami rozmówić. Każdy z miniętych strażników miał plakietkę z imieniem i stopniem. Ten, z którym rozmawialiście teraz, przy ladzie był wyraźnie ważniejszy niż ci dwaj stojący przed drzwiami – Odradzałbym dalszą podróż w nocy. Robi się tutaj niebezpiecznie. — Mówił mężczyzna, podczas gdy teraz wtrącała się Yorikane – Właściwie to nasz przystanek. Mamy zamówione przez was zapasy. — Mówiła, wskazując na swój plecak. Niczego jeszcze nie odpieczętowywała. – To świetnie. Kapitan Mokatorou-sama będzie zadowolony — Odparł i schował papiery, które jeszcze przed chwilą chciał wyciągać. Wyraźnie nie będą mu już potrzebne. – A co tam macie? — Zapytała Reina w waszą stronę, by potem zwrócić się do strażnika – Znajdzie się dla nas jakieś miejsce? Słyszałam, że dużo jest gości... — Wtedy też zerknęła w kierunku pokoju-kantyny, której drzwi się otwarły. Panowała tam niespotykana gwara, jakby kilku osób. Z pomieszczenia wyszedł Kapitan, który powoli kierował się w waszym kierunku. Musiał pokonać korytarz więc mieliście jeszcze chwilę.
(opis lokacji z 1 posta)
Yorikane Tawaraya
Ayato
Latarnik
Reina
Strażnik graniczny Yusaku
Strażnik graniczny Kotori
Celnik Shiranami
Kapitan Mokatorou
- 15 wrz 2021, o 22:42
- Forum: Administracyjne
- Temat: Letnia Gala SW 2021
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 5135
Re: Letnia Gala SW 2021
Odbieram na nowe życie +40 PH 500 ryo
- 13 wrz 2021, o 10:44
- Forum: Antai
- Temat: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 2667
Re: Posterunek graniczy na drodze Antai-Sogen
Misja Rangi - B - 25/?
- Rok 390 - Zima -
- Yoake -
- Antaiska droga -
- Czarny piorun I -
Poruszaliście się w "tunelu" stworzonym z oświetlonej ścieżki pomiędzy częścią lasu. Nic nie zapowiadało byście mieli okazje zboczyć z drogi. Yorikane przyciszyła głos gdy i ty to zrobiłeś. Wydawałoby się, że z jednej strony tylko dbasz o bezpieczeństwo, ale czy nie było w tym jakiejś przesady? Wszak byliście wciąż na ścieżce, która miała was niedługo doprowadzić do waszego celu - czyli posterunku, do którego finalnie mieliście się udać. Światła oznaczające waszą drogę przez pewien czas nie ustawały, aż w końcu dostrzegliście przerwę w oświetleniu. Zupełnie tak jakby zgasło już jakiś czas temu, albo jakby ktoś zgasił je umyślnie.... Choć ciężko powiedzieć co to rzeczywiście spowodowało. Może to ci niedostrzegalni bandyci, chcący zagrać na nerwach podróżnym, doprowadzając ich do przerażenia samą ciemnością złego lasu i niebezpiecznej drogi - by potem bez podwędzić im ich zapasy i kosztowności...
Oczywiście wy nie byliście zwykłymi podróżnikami, do pewnego stopnia wiedzieliście jak o siebie zadbać, ba zwykli rabusie nie powinni nawet ryzykować starcia z wami, bo mogłoby się to dla nich skończyć źle... I takim akcentem zaczęliście oboje wpatrywać się w mrok, który powoli rysował się przed wami. Szybko spostrzegliście, że w oddali, porusza się jakieś dosyć niewielkie źródło światła, jakoby latarenka, albo jakaś pochodnia, wcale nie duża i zatrzymała się przy jednym świetle, którego zabrakło - w końcu oświetlenie nie znajdowało się co metr albo dwa a co nieco większe odległości.
Światło które dostrzegliście, w pewnej chwili się zatrzymało – Wiesz kto to? — Spytała cicho Yorikane zerkając w twoją stronę, by zaraz całkowicie skupić się na świetle, które poruszało się w miejscu, trochę w górę, trochę w dół, dokładnie tak jakby było do czegoś przymocowane. Minęła może chwila, albo i dwie - światło w końcu wróciło w miejscu, w którym go przedtem brakło. Zarówno ty jak i twoja towarzyszka zobaczyliście sprawce tego zamieszania - jakkolwiek byście nie zareagowali - Yorikane zdawała się na twój osąd, przynajmniej przez chwilę. Ciemna do tej pory okolica została rozświetlona, a waszym oczom ukazała się osóbka. Średniego wzrostu, może bliżej jej było do wzrostu Yoake niż kogokolwiek innego, choć wydawała się mniejsza. Stała przy latarence i właśnie pakowała swoje narzędzia do plecaka - do którego doczepiona było światło które dostrzegliście wcześniej.
Brązowe włosy, spięte i skryte pod jasną czapką pasującą do dość luźnego jasnego w swoich barwach stroju, jaki na sobie miała. Jasna skóra, podświetlana przez obie lampki. Przypominające bursztyn, a do tego i też zbudowana dość dobrze, dziewczęco. Dostrzeżona osóbka nie wyglądała groźnie. Chciałoby się wręcz powiedzieć, że sama wyglądała, jakby miała potrzebować ochrony, a jednak była tutaj, sama - a już było ciemno i możliwie, niebezpieczne. Byliście skryci, ale gdy Yorikane przez chwilę obserwowała zachowanie dziewczyny - wyszła z ukrycia, wyraźnie uznając, że napotkana przez was panienka raczej was nie zje. Ciemnoskóra zbliżała się do niej mimo wszystko ostrożnie. Również spojrzała na ciebie, jakby chowanie się nie przystawało w tej chwili. Oczywiście - nie mogliście pozostać niezauważeni. – Heeej, podróżnicy tak późno? Ale dobrze, że naprawiłam oświetlenie. Specjalnie musiałam aż tutaj przyjść, dziwne, że wysiadło tylko tu, ostatnio się tym zajmowałam. Jestem Reina a wy? Co was sprowadza do chodzenia po ciemku? — Uśmiechnęła się, nie przejmując się problemem jaki ktoś, albo coś jej przysporzyło. Koniec końców nie była teraz na tej ścieżce sama. Wysunęła rękę w kierunku twoim i Yorikane, zupełnie swobodnie. Jakby teraz na nią spojrzeć - wydawała się młodsza niż wy, ale wydawało się, że równie odważna, albo nawet i bardziej.
Yorikane Tawaraya
Ayato
Latarnik
Reina
- 11 wrz 2021, o 00:04
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: [PH] Zen punkty
- Odpowiedzi: 53
- Odsłony: 2745
- 10 wrz 2021, o 10:08
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Wycena Fabuły
- Odpowiedzi: 547
- Odsłony: 31395
Re: Prośby o Wycenę Fabuły
Link do poprzedniego rozliczenia: Rozliczonko 3
Rozliczenie:Łącznie: 21
- Budka Ramen - 7 postów
- Przydrożna polana w cieniu drzew - 3 posty
- Rynek - 3 posty
- Dogakure - 2 posty
- Rynek/Ulice - 6 postów
Bonus:
- 10 wrz 2021, o 02:14
- Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
- Temat: Porzucanie kont
- Odpowiedzi: 174
- Odsłony: 17053
- 10 wrz 2021, o 02:14
- Forum: Urlopy graczy
- Temat: Inoś
- Odpowiedzi: 10
- Odsłony: 834
Re: Inoś
Imię i nazwisko postaci: Jun/Kabuki
Okres nieobecności: Tydzień, może dłużej.
Powód: Mam swoje powody, kto wie ten wie.
Okres nieobecności: Tydzień, może dłużej.
Powód: Mam swoje powody, kto wie ten wie.
- 10 wrz 2021, o 02:10
- Forum: Osada Shigashi no Kibu
- Temat: Rynek
- Odpowiedzi: 502
- Odsłony: 35896
Re: Rynek
- Rok 391 - Lato - " Powrót " Minęło sporo czasu. Jun zdążył już wrócić z Yinzin po doglądaniu wszystkiego w swojej osadzie. Musiał doglądać swoich inwestycji i tego jak osada się rozwija. W trakcie tego roku wiele się nie wydarzyło - może poza tym, że znowu zbliżał się czas odwiedzin w wiosce. Możliwe, że tym razem miałoby to potrwać nieco dłużej w związku z zakończeniem sporej ilości tematów, które zostały przez niego na miejscu rozpoczęte.
Przez ten czas zdążył zebrać sporo funduszy, które posłużą nie tylko na dalszą rozbudowę, ale może i na rzeczywiste zwerbowanie ochotników a sama wioska będzie miała okazję stać się jego centrum wypadowym. Polityka izolacjonizmu Yinzin nigdy mu nie odpowiadała. Nie zapomniał o tym, że chciał wprowadzić zmiany. Nawet informacje o śmierci starego Musahiego nie zmieniły jego nastawienia. Jego następca był w gruncie rzeczy - taki sam i kierował się bardzo podobnymi zasadami a jego młody wiek dodatkowo uniemożliwiał potencjalne otwarcie Yinzin na świat. Nie było mowy o negocjacjach. To nawet nie wchodziło w grę, nie jeśli młody wyznawał zasady wedle których żył starzec. To musiało być powstanie zbrojne. Powstanie prowadzone przez lud Yinzin, który sam chce zmiany - należało go tylko przekonać o jej właściwości. To Tamori mógł zrobić właśnie dzięki funduszom, które udało mu się uzyskać ze sprzedaży potężnego reliktu, którego pozbył się w przeciągu ostatniego roku. Może nie była to najlepsza podjęta przez niego decyzja w życiu, ale zwracał on zbyt dużą uwagę, a i tak widząc pojawiające się szczerby na swoim mieczu, wiedział, że musi uciec się do innego sposobu walki niż ten, którym wojował dotychczas. Jego styl walki musiał ulec zmianie, zresztą - nie tylko on, bo możliwości ciała, które osiągał, zaczynały przewyższać zwyczajne wytrzymałości przedmiotów, a nie chciał niszczyć miecza, który był mu niezwykle drogi.
Tamori był zdecydowany, że ten wyjazd będzie dłuższy. Zdecydował się - przynajmniej na jakiś czas, zawiesić swoją działalność w Shigashi. Zdał odznakę, bo nie wiedział kiedy wróci - nie mniej droga stała dla niego zawsze otworem - w końcu był tutaj nie tylko swój, ale i jego praca przynosiła dużo owoców i korzyści, na tyle na ile można powiedzieć o pracy wykonywanej przez jedną osobę. Jun zabrał dlatego wszystkie swoje rzeczy i przygotował się do długiej podróży. Musiał opuścić Shigashi i wyruszyć w stronę szlaku prowadzącego do jednego z najbliższych portów, które wcale nie leżały blisko. Na kontynencie wybuchła również wojna. Tamori spodziewał się, że świat nie zazna spokoju po Oniniwie. Nie spodziewał się natomiast tego, że Uchiha odważą się zaatakować mur. Chcąc nie chcąc - musiał przedostać się przez tereny wojenne nim wypłynie. Nie miał zamiaru ruszać przez góry, przez kraj Soso ani Daishi. Wciąż czuł wstręt do tej rodziny i obawę przed tym, że natrafi tam na prawdziwego zabójcę. Krzywo patrzył na Daishi w związku z tym, że wielu z nich mogło skrywać w sobie klątwę Hana. Tych chciał tylko posiekać... Oniniwa pamięta.
Dlatego finalnie obrał trasę przez tereny Kaminarich i Inuzuka. Najmniej awaryjna w jego rozumieniu. Wykonanie prostego zlecenia dla którejś ze stron będzie tylko z korzyścią dla niego - jeśli już miałoby do takiego dojść. Był gotowy by zapracować dla którejś ze stron - w trakcie swojej drogi. Przyjaciele w klanie Inuzuka przydadza się w przyszłości a tak się składało, że Uchiha i tak byli na przegranej pozycji, mógł tylko i wyłącznie na tym zyskać. Ostatecznie, gdy nadszedł czas wyruszyć opuścił miasto i skierował się na szlak, który miał zaprowadzić go przez ziemie rodu Inuzuka aż do brzegu z którego uda się na Yinzin.
- Szlak transportowy - Myśli - Mowa