Znaleziono 30 wyników
- 27 kwie 2021, o 19:56
- Forum: Administracyjne
- Temat: Szóste Urodziny Shinobi War
- Odpowiedzi: 121
- Odsłony: 5925
Re: Szóste Urodziny Shinobi War
Joł, joł. Wybieram numerek 3 - Iwaru.
- 13 kwie 2021, o 18:27
- Forum: Yusetsu
- Temat: Dom demonów
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 1418
Re: Dom demonów
Inteligencja srencja! Yuta doskonale wiedział co robić, bo swoje w życiu już przeżył, ale jeśli chłop faktycznie chciał, żeby mężczyzna zrezygnował z tego zlecenia, to nie było problemu. Nasz kochany pijaczyna nie stawiał się zbytnio i nie zamierzał kłócić się z jakimś podrzędnym chłopem. W końcu co taki prosty facet może wiedzieć o demonach? Na pewno mniej niż ninja, który na co dzień żył z duchami!
- Ja się nigdzie nie ruszam. Posiedzę tutaj i pomyślę co jeszcze można zrobić. - odpowiedział chłopowi i usiadł po turecku przed niesamowicie wytrzymałą, a jednak niezwykle kruchą (paradoks) ścianką. Yuta normalnie by się tym nie przejmował, bo przecież co go tam obchodzi los jakiegoś dzieciaka. Mało to dzieciaków w wiosce? Jak jednego pożre demon, to przecież zawsze mogą sobie zrobić drugiego. To żaden problem dla zdrowych ludzi. Problemem było za to to, że pewnie nie zapłacą mu teraz za przebytą drogę. Nie dość, że wyciągnęli go ze znakomitej, ciepłej i przytulnej karczmy, to na dodatek jeszcze okazało się, że przyszedł tutaj na darmo. Ale nic z tego! Yuta nie po to miał do czynienia całe życie ze zjawiskami paranormalnymi, żeby zawrócic.
- Wreszcie się zjawiłeś... - powiedział nagle mężczyzna, kierując wzrok w stronę korytarza. Zauważył tam postać, którą dobrze znał. Niby tym razem miała inną twarz i sylwetkę, ale wszędzie pozna duchy, które zawsze go nawiedzały. Dawniej ich się obawiał, ukrywał się przed nimi, nie chciał mieć z nimi do czynienia, ale teraz? Teraz sobie z nimi jakoś radził, a jeśli okazało się, że ten znalazł jakiś sposób na to, żeby nawiedzać zniszczony dom, to może da się go zwalczyć innym sposobem niż resztę? Warto było spróbować. Yuta wstał, złożył pieczęć, nabrał powietrza do płuc i już po chwili cały budynek zajął się ogniem. Dziecko w środku było małą ceną za to, że uda się przepędzić demona. Zresztą... Czy na pewno było tam dziecko? Tego nikt nie wiedział, a Yuta nie zamierzał sprawdzać. Mężczyzna, widząc płonący dom, po prostu odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę. Jeśli to faktycznie był demon, to ogień nie powinien mu nic zrobić, ale wtedy na pewno znajdzie pijaczynę w celu wyegzekwowania zemsty. Jeśli jednak nigdy go nie zobaczy, to oznaczało, że trochę katonu załatwiło sprawę.
z/t
- Ja się nigdzie nie ruszam. Posiedzę tutaj i pomyślę co jeszcze można zrobić. - odpowiedział chłopowi i usiadł po turecku przed niesamowicie wytrzymałą, a jednak niezwykle kruchą (paradoks) ścianką. Yuta normalnie by się tym nie przejmował, bo przecież co go tam obchodzi los jakiegoś dzieciaka. Mało to dzieciaków w wiosce? Jak jednego pożre demon, to przecież zawsze mogą sobie zrobić drugiego. To żaden problem dla zdrowych ludzi. Problemem było za to to, że pewnie nie zapłacą mu teraz za przebytą drogę. Nie dość, że wyciągnęli go ze znakomitej, ciepłej i przytulnej karczmy, to na dodatek jeszcze okazało się, że przyszedł tutaj na darmo. Ale nic z tego! Yuta nie po to miał do czynienia całe życie ze zjawiskami paranormalnymi, żeby zawrócic.
- Wreszcie się zjawiłeś... - powiedział nagle mężczyzna, kierując wzrok w stronę korytarza. Zauważył tam postać, którą dobrze znał. Niby tym razem miała inną twarz i sylwetkę, ale wszędzie pozna duchy, które zawsze go nawiedzały. Dawniej ich się obawiał, ukrywał się przed nimi, nie chciał mieć z nimi do czynienia, ale teraz? Teraz sobie z nimi jakoś radził, a jeśli okazało się, że ten znalazł jakiś sposób na to, żeby nawiedzać zniszczony dom, to może da się go zwalczyć innym sposobem niż resztę? Warto było spróbować. Yuta wstał, złożył pieczęć, nabrał powietrza do płuc i już po chwili cały budynek zajął się ogniem. Dziecko w środku było małą ceną za to, że uda się przepędzić demona. Zresztą... Czy na pewno było tam dziecko? Tego nikt nie wiedział, a Yuta nie zamierzał sprawdzać. Mężczyzna, widząc płonący dom, po prostu odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę. Jeśli to faktycznie był demon, to ogień nie powinien mu nic zrobić, ale wtedy na pewno znajdzie pijaczynę w celu wyegzekwowania zemsty. Jeśli jednak nigdy go nie zobaczy, to oznaczało, że trochę katonu załatwiło sprawę.
z/t
- 13 kwie 2021, o 02:30
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Yuta
- Odpowiedzi: 3
- Odsłony: 304
- 16 mar 2021, o 23:10
- Forum: Administracyjne
- Temat: Zimowa Gala SW 2021
- Odpowiedzi: 103
- Odsłony: 7069
Re: Zimowa Gala SW 2021
darmowe phacze i ryo dla mnie, super.
- 12 mar 2021, o 00:04
- Forum: Administracyjne
- Temat: Zimowa Gala SW 2021
- Odpowiedzi: 103
- Odsłony: 7069
- 11 mar 2021, o 23:57
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Yuta
- Odpowiedzi: 3
- Odsłony: 304
- 11 mar 2021, o 23:55
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Yuta
- Odpowiedzi: 3
- Odsłony: 304
- 11 mar 2021, o 23:51
- Forum: Administracyjne
- Temat: Dzień Mężczyzn 2021
- Odpowiedzi: 83
- Odsłony: 4089
Re: Dzień Mężczyzn 2021
Biorę Ren, dziękufka elufka.
- 5 gru 2020, o 22:37
- Forum: Administracyjne
- Temat: Andrzejki Shinobi-War 2020
- Odpowiedzi: 94
- Odsłony: 5424
- 24 lis 2020, o 23:32
- Forum: Urlopy graczy
- Temat: Yuta
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 202
Yuta
Imię i nazwisko postaci: Yuta
Okres nieobecności: A nie wiem
Powód: Bo to w modzie ostatnio
Okres nieobecności: A nie wiem
Powód: Bo to w modzie ostatnio
- 25 paź 2020, o 14:04
- Forum: Ogłoszenia graczy
- Temat: Fabułka
- Odpowiedzi: 3
- Odsłony: 525
Re: Fabułka
Siemanko! Ja się pisze. Skończyłem wreszcie misję i jestem z tego powodu zadowolony, więc mogę popisać fabułkę. Ostrzegam jednak, że posty mogą się czasem pojawić raz na dwa trzy dni, bo dużo piszę w pracy i czasem nie mam ochoty patrzeć na literki.
- 25 paź 2020, o 00:40
- Forum: Yusetsu
- Temat: Dom demonów
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 1418
Re: Dom demonów
Patrzcie to Państwo jakie to cuda techniki są u tych shinobi! Dom tak szczelny, że nic nie widać. Pomimo tego, że od dawna opuszczony, nadjedzony przez ząb czasu, rudera zwykła, to jednak magicznie szczelny, trwały i przede wszystkim ciemny. A ciemno było tak, że Yuta nie wiedział czy oczy ma zamknięte czy otwarte. Ba! Pewnie tak czuli się ślepi. Czubek własnego nosa okazał się dla dzielnego pijaczyny widokiem, którego przyjdzie mu nie doświadczyć przez kilka najbliższych minut. Może faktycznie były tu demony, skoro nagle za jego plecami spadło coś, czego dostrzec nie może, czego nie słyszał za dobrze, a przede wszystkim, co było chyba jakąś twardą bryłą, skoro żaden odłamek nie poleciał nawet w jego stronę. Może ten wspaniały nawiedzony dom miał jakieś pułapki na wejściu i nikt o tym nie wiedział? A może to zachęta do tego, żeby tę ruderę spalić i zwyczajnie wyjść? W każdym razie to domostwo było jakoś dziwnie, specjalnie i celowo ciemne, a na dodatek wskazywało gościom drogę do jęków. No cuda i czary! Aż Yuta gwizdnął pod nosem. Nigdy nie spotkał się z tak doskonale zbudowanym cudem architektury. Gdyby tylko znał się na tej dziedzinie sztuki to z pewnością zachwycałby się jeszcze bardziej.
Teraz jednak musiał ruszać do przodu. Pchała go do tego jakaś niewidzialna siła, która odcinała mu każdą drogę ucieczki i zabijała w nim jakąkolwiek inwencję twórczą. Do celu była tylko jedna droga, z góry upatrzona przez siłę wyższą, którą Yuta musiał niestety podążać. Lekko zrezygnowany ruszył do przodu szurając po ziemi nogami. Skoro nagle oślepł, coś go tam podcinało, to jeszcze tylko tego brakowało, żeby się wywrócił! Szurając swoimi pijackimi nóżkami po ziemi będzie w stanie wcześniej poczuć przeszkody, a następnie je ominąć. Zresztą, to był taki plan na ślepo, bo nic innego się zrobić tutaj nie dało. Magiczne ciemności sprawiały, że Yuta jest bezradny.
Teraz jednak musiał ruszać do przodu. Pchała go do tego jakaś niewidzialna siła, która odcinała mu każdą drogę ucieczki i zabijała w nim jakąkolwiek inwencję twórczą. Do celu była tylko jedna droga, z góry upatrzona przez siłę wyższą, którą Yuta musiał niestety podążać. Lekko zrezygnowany ruszył do przodu szurając po ziemi nogami. Skoro nagle oślepł, coś go tam podcinało, to jeszcze tylko tego brakowało, żeby się wywrócił! Szurając swoimi pijackimi nóżkami po ziemi będzie w stanie wcześniej poczuć przeszkody, a następnie je ominąć. Zresztą, to był taki plan na ślepo, bo nic innego się zrobić tutaj nie dało. Magiczne ciemności sprawiały, że Yuta jest bezradny.
- 17 paź 2020, o 22:41
- Forum: Piszemy o wszystkim!
- Temat: Oceń avatar poprzednika
- Odpowiedzi: 1092
- Odsłony: 47184
Re: Oceń avatar poprzednika
Niech będzie solidna ósemeczka
- 17 paź 2020, o 15:19
- Forum: Yusetsu
- Temat: Dom demonów
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 1418
Re: Dom demonów
Empatia to wymówka ludzi, którzy myślą, że gatunek ludzki jest wyjątkowy. Zresztą ktoś tu zbyt szybko przeskoczył do sytuacji ekstremalnej. Dom był nawiedzony, wiele ludzi zostało w nim rannych, a jednak nadal tam chodzili. I po co? Z ludzkiej głupoty czy ciekawości? W przypadku Yuty była to akurat chęć zarobienia, ale reszta po prostu pchała się w paszcze niebezpieczeństwa nie będąc ze sobą szczerym. Pewnie większość z nich twierdziła, że chcą to zrobić dla dobra dziecka, wioski czy dla jakichś innych wzniosłych powodów, kiedy każdy z nich miał z tyłu głowy korzyści jakie może im to przynieść. Wdzięczność ludzi, chwilowa sława, może nawet jakieś drobne przysługi ze strony społeczności? Wszystko było możliwe. Yuta wiedział, że za każdym wzniosłym powodem stała brutalna rzeczywistość, tylko nie każdy ją dostrzegał. Ale czy dla tego pijaczyny było to coś złego? Oczywiście, że nie! Uważał, że lepiej być ze sobą szczerym i żyć w zgodzie ze swoimi wewnętrznymi demonami, aniżeli starać udawać się anioła. Po prostu spalenie chałupy wydawało mu się najlogiczniejszym wyjściem z tej sytuacji. Całe grono ludzi byłoby bezpieczne, a dzieci po wiosce pewnie biegało wiele. Co znaczy jedno, skoro na podwórku jest jeszcze tuzin?
- No nie wiem. Może gdybyś się mył częściej niż od święta do święta, to byś tak nie śmierdziuszkał, wielki mężczyzno. Myślałem, że w karczmie gotowali cebulową, ale to najwyraźniej miejscowa kultura. Alkoholu nie pijam dla rozrywki. Alkohol jest mi potrzebny do normalnego życia. - zabrzmiał jak rasowy alkoholik, którym może był, ale przecież nie robił tego tylko dlatego, że chciał. Jeśli procenty były mu niezbędne do normalnego funkcjonowania, to je w siebie wlewał. Zresztą nie należy przesadzać z tym upijaniem się. Yuteczek był wytrawnym graczem i o ile reszta mogłaby już się lekko chwiać, o tyle on po prostu miał dobry humor. Nie bez powodu często urządzał zawody picia w różnych karczmach. Jest w tym po prostu dobry!
- Bogowie? Hahahaha. Są tak prawdziwi jak te wasze demony! No chyba, że to właśnie przez męskie schadzki Wasi bogowie nawiedzili ten paskudny dom. - rzucił roześmiany, całkowicie odrzucając od siebie tę gadkę o bogach. Gdyby faktycznie istnieli i w jakikolwiek sposób interesowali się tym ziemskim padołem, to Yuta nie wierzył, że nie urządziliby go inaczej. Świat wydawał się zbyt chaotyczny, żeby ktokolwiek nim zarządzał. No i nie było możliwości, żeby nadzorca przeoczył coś tak ważnego jak DUCHY. I to duchy, które nawiedzały Kutaro przez większość jego mizernego życia. Nie chciało mu się w to zwyczajnie wierzyć.
- Nie ma za co. Przykro mi to mówić, ale nie jesteś jedyny. Mężczyźni z reguły o siebie nie dbają myśląc, że to kobiece. Później na świało dzienne wychodzą takie kwiatki jak Twoi koledzy. - odpowiedział, bezradnie wzruszając swoimi ramionami. Nie to, żeby Yuteczek się jakoś szczególnie za mężczyznami rozglądał, ale oczy przecież miał. Widział te wszystkie wały tłuszczu i mięśni, które myślały, że liczy się tylko to jak głośno bekają po opróżnieniu kufla piwa. Zero gracji, zero elegancji, zero higieny. Miało to swój urok, ale zapewne tylko na kilka pierwszych minut. Później zwyczajnie przeszkadzało.
Każda miła rozmowa musiała się jednak zakończyć i w tym przypadku stało się tak po przekroczeniu progu domostwa. Wchodzenie do środka bez dodatkowego wsparcia nie było ani głupie, ani odważne. Yuta zwyczajnie nie wierzył, że w środku są jakieś nadprzyrodzone siły. W końcu z tymi miał do czynienia wiele lat i wiedział, że nawet jeśli wyglądają strasznie i są niezwykle głośne, to nadal nie mogą ingerować w materialny świat. Ich egzystencja miała wpływ tylko na mentalność jednostki, a nie na świat ją otaczający. W każdym razie po chili przyszło mu się zorientować, że w domu faktycznie ktoś zamieszkuje i najwyraźniej nie chce, żeby mu przeszkadzać. Nacięcie na nodze wyraźnie dało o sobie znać poprzez syknięcie wydobywające się z ust Yuty. Mężczyzna nie lubił kiedy z jego alkoholowego błogiego stanu wyciągał go ból, ale o dziwo działo się to dość często. Jakby tego było mało, coś za nim spadło i zablokowało mu wyjście. Kutaro mimowolnie odwrócił się za siebie chcąc wypatrzeć co to takiego i westchnął pod nosem.
- Dobra, zróbmy tak. Ja nie spalę Ci domu i tego nielegalnego przedsięwzięcia, które z pewnością tutaj prowadzisz, a Ty oddasz mi dzieciaka. To umowa jednorazowa. Jeśli później jakieś inne bachory znów się tu pojawią, to możesz z nimi robić co chcesz. - Yuta zaczął to mówić donośnym głosem, uważnie rozglądając się dookoła i na razie nie stawiając żadnych pochopnych kroków. Chciał zorientować się w otoczeniu i sprawdzić gdzie się znajduje. Ciemność z pewnością mu nie pomagała, ale nikt mu nie mówił, że musiał się z tym uporać w ciągu jakiegoś limitu czasowego i właśnie z tego chciał skorzystać. Wyciągnął zza pazuchy jeden kunai, który spoczął w jego lewej ręce, a następnie po prostu stał. Chciał zobaczyć czy cokolwiek innego się wydarzy. Nasłuchiwał wszystkiego dookoła, rozglądał się nawet przy każdym najmniejszym szeleście, a przede wszystkim spojrzał pod nogi. Całkiem możliwe, że to nie żaden nóż. Może w domu po prostu pełno było ostrych rupieci? A może ktoś rozstawił na wejściu żyłkę, żeby ranić nieproszonych intruzów? W każdym razie na ten moment znajdował się w dość komfortowej pozycji. Korytarz zapewniał mu względne bezpieczeństwo. Musiał martwić się o ewentualne ataki spod ziemi, znad głowy lub z przodu. Oczywiście nadal pozostawała możliwość, że ktoś przebije się przez boczne ściany, ale było to o wiele mniej prawdopodobne. Teraz głównym celem było przyzwyczajenie się do ciemności. Blokada za jego plecami mogła zostać w łatwy sposób zniszczona, ale na razie chciał uniknąć niszczenia domu. Nie wypłacą mu pieniędzy, jeśli pogrzebie dzieciaka w chałupie.
- No nie wiem. Może gdybyś się mył częściej niż od święta do święta, to byś tak nie śmierdziuszkał, wielki mężczyzno. Myślałem, że w karczmie gotowali cebulową, ale to najwyraźniej miejscowa kultura. Alkoholu nie pijam dla rozrywki. Alkohol jest mi potrzebny do normalnego życia. - zabrzmiał jak rasowy alkoholik, którym może był, ale przecież nie robił tego tylko dlatego, że chciał. Jeśli procenty były mu niezbędne do normalnego funkcjonowania, to je w siebie wlewał. Zresztą nie należy przesadzać z tym upijaniem się. Yuteczek był wytrawnym graczem i o ile reszta mogłaby już się lekko chwiać, o tyle on po prostu miał dobry humor. Nie bez powodu często urządzał zawody picia w różnych karczmach. Jest w tym po prostu dobry!
- Bogowie? Hahahaha. Są tak prawdziwi jak te wasze demony! No chyba, że to właśnie przez męskie schadzki Wasi bogowie nawiedzili ten paskudny dom. - rzucił roześmiany, całkowicie odrzucając od siebie tę gadkę o bogach. Gdyby faktycznie istnieli i w jakikolwiek sposób interesowali się tym ziemskim padołem, to Yuta nie wierzył, że nie urządziliby go inaczej. Świat wydawał się zbyt chaotyczny, żeby ktokolwiek nim zarządzał. No i nie było możliwości, żeby nadzorca przeoczył coś tak ważnego jak DUCHY. I to duchy, które nawiedzały Kutaro przez większość jego mizernego życia. Nie chciało mu się w to zwyczajnie wierzyć.
- Nie ma za co. Przykro mi to mówić, ale nie jesteś jedyny. Mężczyźni z reguły o siebie nie dbają myśląc, że to kobiece. Później na świało dzienne wychodzą takie kwiatki jak Twoi koledzy. - odpowiedział, bezradnie wzruszając swoimi ramionami. Nie to, żeby Yuteczek się jakoś szczególnie za mężczyznami rozglądał, ale oczy przecież miał. Widział te wszystkie wały tłuszczu i mięśni, które myślały, że liczy się tylko to jak głośno bekają po opróżnieniu kufla piwa. Zero gracji, zero elegancji, zero higieny. Miało to swój urok, ale zapewne tylko na kilka pierwszych minut. Później zwyczajnie przeszkadzało.
Każda miła rozmowa musiała się jednak zakończyć i w tym przypadku stało się tak po przekroczeniu progu domostwa. Wchodzenie do środka bez dodatkowego wsparcia nie było ani głupie, ani odważne. Yuta zwyczajnie nie wierzył, że w środku są jakieś nadprzyrodzone siły. W końcu z tymi miał do czynienia wiele lat i wiedział, że nawet jeśli wyglądają strasznie i są niezwykle głośne, to nadal nie mogą ingerować w materialny świat. Ich egzystencja miała wpływ tylko na mentalność jednostki, a nie na świat ją otaczający. W każdym razie po chili przyszło mu się zorientować, że w domu faktycznie ktoś zamieszkuje i najwyraźniej nie chce, żeby mu przeszkadzać. Nacięcie na nodze wyraźnie dało o sobie znać poprzez syknięcie wydobywające się z ust Yuty. Mężczyzna nie lubił kiedy z jego alkoholowego błogiego stanu wyciągał go ból, ale o dziwo działo się to dość często. Jakby tego było mało, coś za nim spadło i zablokowało mu wyjście. Kutaro mimowolnie odwrócił się za siebie chcąc wypatrzeć co to takiego i westchnął pod nosem.
- Dobra, zróbmy tak. Ja nie spalę Ci domu i tego nielegalnego przedsięwzięcia, które z pewnością tutaj prowadzisz, a Ty oddasz mi dzieciaka. To umowa jednorazowa. Jeśli później jakieś inne bachory znów się tu pojawią, to możesz z nimi robić co chcesz. - Yuta zaczął to mówić donośnym głosem, uważnie rozglądając się dookoła i na razie nie stawiając żadnych pochopnych kroków. Chciał zorientować się w otoczeniu i sprawdzić gdzie się znajduje. Ciemność z pewnością mu nie pomagała, ale nikt mu nie mówił, że musiał się z tym uporać w ciągu jakiegoś limitu czasowego i właśnie z tego chciał skorzystać. Wyciągnął zza pazuchy jeden kunai, który spoczął w jego lewej ręce, a następnie po prostu stał. Chciał zobaczyć czy cokolwiek innego się wydarzy. Nasłuchiwał wszystkiego dookoła, rozglądał się nawet przy każdym najmniejszym szeleście, a przede wszystkim spojrzał pod nogi. Całkiem możliwe, że to nie żaden nóż. Może w domu po prostu pełno było ostrych rupieci? A może ktoś rozstawił na wejściu żyłkę, żeby ranić nieproszonych intruzów? W każdym razie na ten moment znajdował się w dość komfortowej pozycji. Korytarz zapewniał mu względne bezpieczeństwo. Musiał martwić się o ewentualne ataki spod ziemi, znad głowy lub z przodu. Oczywiście nadal pozostawała możliwość, że ktoś przebije się przez boczne ściany, ale było to o wiele mniej prawdopodobne. Teraz głównym celem było przyzwyczajenie się do ciemności. Blokada za jego plecami mogła zostać w łatwy sposób zniszczona, ale na razie chciał uniknąć niszczenia domu. Nie wypłacą mu pieniędzy, jeśli pogrzebie dzieciaka w chałupie.