Znaleziono 334 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Mayū
17 kwie 2024, o 17:59
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Letni pałac
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 299
Ach, jak ciężkie było życie atsujskich elit! Jak ciężkie i nieznośne! Podczas gdy na rzeczonych elitach spoczywała odpowiedzialność za sukces całego przedsięwzięcia, niesforna służba miała jedynie wykonywać ich polecenia. Umysły, zamknięte i przyzwyczajone do usługiwania, nie musiały wytwarzać bardziej skomplikowanej myśli; mieli tylko posłusznie wykonywać zlecone im zadania. Wykonywać rozkazy. Robić to, do czego byli przyuczani od najmłodszych lat i wykazać się w wybranym przez siebie fachu. Nawet to, jak już za chwilę miało się okazać, było dla nich zbyt trudne bez nadzorującego oka ich pana, które miało korygować każdy ich ruch.
Mayū jedynie uniosła brew do góry, w wymownym milczeniu obserwując, jak dwójka anonimowych chłopaczków siłuje się z niewymiarowym meblem, bez większego pomyślunku próbując go przemieścić przez zbyt ciasne przejście. Wypuściła głośno powietrze przez nos, zniecierpliwiona. Reakcja towarzyszącego jej mężczyzny była wręcz wybawieniem. Nie zniosłaby oglądania tak rażącej nieudolności ani chwili dłużej – a przynajmniej nie bez kąśliwego komentarza, który już od jakiegoś czasu cisnął się na jej przyciemnione barwnikiem usta.
— Miałeś wątpliwości? — rzuciła do niego na odchodne, odprowadzając go wzrokiem. Ale Ken już nie odpowiedział. Pokrzątał się przy bukietach, potem w pobliżu jego niezdarnej służby, aż wreszcie zniknął w głębi większego pomieszczenia.
Została sama. Może tak nie do końca, bo przed sobą nadal miała poleconą przez jej znajomego dziewczynę, która posłusznie podjęła się rekompozycji bukietów. Zajmowało jej to jednak stanowczo zbyt długo, by ozłocona Sabaku mogła uniknąć znudzenia. Cofnęła się o parę kolejnych kroków, by oprzeć się wątłymi plecami o chłodną ścianę – i razem z tym zadzwoniła liczna biżuteria, odbijając się echem po pustej sali.
Służka najwyraźniej poczuła niezręczność tego przedłużającego się milczenia i przejęła na siebie obowiązek podtrzymania dobrego – albo chociaż niezłego – nastawienia rozpuszczonej panienki. Zdradziła w miłym, uniżonym tonie, że przyczyną opóźnienia prac jest tajemnicza choroba jej nowobogackiego kolegi, która szczęśliwie już zaczynała ustępować. Sabaku parsknęła jedynie pod nosem, może nawet zaśmiała się króciutko. Nie był to jednak śmiech skierowany do służącej; dziewczyna nie doczekała się również żadnego komentarza z jej strony, chociaż pewnie na niego liczyła. Mayū mogła łajać i szydzić z tego nieszczęsnego Kena, a nawet drwić z niego w towarzystwie innych możnych, ale nigdy przy służbie. Przynajmniej nie aż tak otwarcie. Odpowiedni dystans, jak uważała, musiał zostać utrzymany. Chociaż sama miała w swojej posiadłości ulubioną służkę, to ta przecież nie była jej powiernicą; nie była przyjaciółką.
Niebieskości pustynnego kwiecia, podbite barwą szlachetnego kruszcu utrzymującej je misy, cieszyły oczy. Mayū jednak napawała się widokiem kwietnych konstrukcji jedynie przez chwilę; większą uwagę jej połyskujących złotem ślepi zwrócił malunek na karku podwładnej. Spojrzenie Sabaku momentalnie zbystrzało, gdy jej źrenice nerwowo skanowały obrazek. Nie miała zbyt wiele czasu na zidentyfikowanie symbolu. Wraz z poruszeniem się dziewczyny, zasłona z włosów skutecznie zakryła większą część tatuażu. Przeniosła wzrok na przygotowany przez nią bukiet.
Łuski. Widziała je wyraźnie. A może to już paranoja? Może to przesada?
Jakkolwiek malunek niósł za sobą bezpośrednie skojarzenie z pewną organizacją, to nie mogła działać pochopnie. Nie mogła jej spłoszyć; nie tak od razu, nie w tym momencie.
— Jest lepiej niż było — odpowiedziała być może nieco zbyt oschle. Zrehabilitowała się jednak nadwyraz szybko, przybierając na twarz miły, choć lekko pobłażliwy, uśmiech.
Nie miała sposobności jakkolwiek rozszerzyć swojego śledztwa, bowiem Ken wymyślił jej już kolejne zadanie; tym razem dotyczące wina, a nie układania bukiecików. Miało to potencjał na całkiem przyjemną rozrywkę, gdyby nie to, że Mayū nie mogła stłumić narastającej podejrzliwości. Zamiast zastanawiać się nad tym, jaki alkohol pasuje do planowanych dań, myślała o zatrutej przez mafię studni, która przed laty pozbawiła życia pracowników jednej z największych plantacji ziół. Wnioski nasuwały się same.
Nawet ta słodka, nęcąca woń kwiatów zaczynała piec i odbierać dech.
— Chodź, Yui. — Odkleiła się nieśpiesznie od wybielanej ściany, po czym podeszła do dziewczyny. — Widzę, że masz dobry gust. Nie powinien marnować się przy tych brudnych ścierach. Przydasz mi się — mówiąc to przylgnęła obfitą w pierścionki dłonią do jej pleców, by wymusić na niej zrównanie się ze sobą krokiem. Wytrwała w tym protekcjonalnym geście aż do progu kolejnego pomieszczania, w którym miało odbyć się parowanie trunków. Zadbała o to, by służka nie miała zbyt wielu dróg wymsknięcia się; ale też dlaczego miałaby uciekać, skoro doznała tak wielkiego zaszczytu?
— Myślałam, że z czym jak z czym, ale z winami akurat powinieneś poradzić sobie znakomicie. Co, Ken? — utysknęła mu delikatnie, by zaznaczyć swoją obecność. Następnie umieściła dłoń w okolicach podbródka, z zainteresowaniem przyglądając się etykietom win. Mimo tego, że z takim zaangażowaniem pozowała na koneserkę winnych trunków, nie pozwoliła uciec Yui od czujnego spojrzenia. — Tutejsze? Zagraniczne? Który rocznik?
autor: Mayū
16 kwie 2024, o 10:12
Forum: Bank
Temat: Mayū
Odpowiedzi: 21
Odsłony: 1105
autor: Mayū
15 kwie 2024, o 16:46
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Letni pałac
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 299
Oczywiście, że to była gra. Być może właśnie dlatego tolerowała Kena w swoim towarzystwie – bo znał zasady gry i, co ważne, posłusznie odgrywał narzuconą z góry rolę. Obydwoje wiedzieli, że gdyby rozkapryszona panienka naprawdę nie miała ochoty, to by nie poszła. Rozmowa zostałaby zduszona w zarodku, a Ken odprawiony; razem z tymi swoimi milutkimi słówkami i nowiutką bryczką, która wyczekiwała, aż szanowni państwo skończą ze sobą ćwierkać.
Wystarczyło więc parę błagalnych zapewnień, że Mayū jest niezbędna do wykończenia prac dekoratorskich przed tak ważną uroczystością, by obwieszona złotem Sabaku zgodziła się, choć z teatralną niechęcią, na użyczenie swojego wprawnego oka. Zanim jednak przejażdżka, to jeszcze nakazała duszącemu irytację stangretowi wniesienie swojej gurdy do wnętrza pojazdu. Wypełnione złotem naczynie było nie tylko jej bronią i, za sprawą osypujących się z niej drobinek, ozdobą. Była nieodłączną częścią każdego Sabaku.
No i nie wyszłaby przecież bez niej, gdy w ciasnych uliczkach Kinkotsu, w jej najciemniejszych zakamarkach, podobno ukrywają się jacyś zasrani awanturnicy spod znaku węża.
Wypuściła powietrze z rozdrażnieniem, gdy po raz wtóry złapała się na tym, że, zamiast zerkać sobie beztrosko przez okno luksusowej bryczki na krzątających się mieszczan, jej myśli kręcą się wokół tych cholernych bazgrołów z książeczki Kirino. Już nawet te pocieszne brzęczenie Kena nie poprawiło jej nastroju. Wysiedziała w tym swoim ostentacyjnym naburmuszeniu aż do chwili, gdy opuściła pojazd, zaznaczając swoje przybycie głośnym stąpnięciem złotego obcasa. Nie omieszkała podeprzeć się o przedramię towarzysza, wraz z którym miała uczestniczyć w tych wszystkich śmiesznych aktywnościach, jakimi zajmowali swoje dnie najbogatsi tego miasta. Uścisk jej ręki był mocniejszy, niż mógł się spodziewać.
Zanim przeszli przez podwórze, przystanęła jeszcze na moment, by objąć wzrokiem kompleks mniejszych i większych budowli składających się na całą posiadłość. Każdy z budynków lśnił charakterystycznym dla pustynnych gustów przepychem, co mogło przytłaczać każdego, kto nie przywykł do otaczania się tak obrzydliwym bogactwem; czyli nie Mayū. Mayū czuła się tutaj niczym Kaguya w tych swoich rozpadających się szałasach. Albo jak ryba w wodzie, co chyba zasłyszała kiedyś od jakiegoś zagranicznego kupca.
— Trochę? Ja widzę tutaj kompletny burdel, Ken. — Mimo skierowanych do niego słów, poświęciła mu zaledwie ułamek swojej uwagi. Całą resztę skradł krzew w kształcie wielbłąda oraz przycinający go ogrodnik, którego wynajęcie rozważała już przez całą resztę drogi do posiadłości. Wizja ścięcia przydomowej roślinności tak, by przypominała słonia, wydała jej się teraz niezmiernie inspirująca. — Skoro tak beznadziejnie zarządzasz własnym personelem, to nie dziwię się, że potrzebujesz pomocy — skwitowała wyniośle. Rozbiegana służba niemal obijała się o sobie w tym pośpiechu; nikt nad nimi nie panował, nikt nie nadzorował. Skrzywiła się mimowolnie, gdy jej oczy odnalazły tego jednego nieszczęśnika, który postanowił, że to doskonały moment na odmalowanie całego pałacu.
— To zależy wyłącznie od tego, jak szybko i dokładnie będziecie robić to, co mówię — odparła mu z właściwą sobie butą, nie mogąc powstrzymać się przed wykonaniem paru gestów ręką, już teraz przypisując część służby do nowych zadań. Ktoś mógłby powiedzieć, że się popisuje i byłaby to opinia całkowicie słuszna, gdyby nie to, że Mayū naprawdę w to wierzyła. Z drugiej strony – nieudolność skacowanego Kena nie była jakoś szczególnie wysoko zawieszoną poprzeczką.
Nie pozwolono jej jednak panoszyć się w pałacowych ogrodach zbyt długo. Jedna ze służek pokierowała ich do chłodnej sali, gdzie na długich stołach rozłożone były kwietne instalacje. Słodkie, mieszające się ze sobą wonie, owszem, drażniły nozdrza, ale dla Mayū nie było to znowu aż tak dokuczliwe. Sama w końcu preferowała na sobie ciężkie, duszące wręcz zapachy; te i inne mieszanki wonnych olejków wychodziły spod jej wprawnej ręki.
Rozróżniała kwiaty przede wszystkim po zapachu. Znaczy, oczywiście, że była w stanie rozróżnić, które z roślin wyglądały razem pięknie, bo w końcu uwielbiała otaczać się pięknem.
Florystka była jednak z niej żadna. Miała od tego ludzi.
— Nie macie tuberozy? Szkoda — zaczęła tonem osoby znającej się na absolutnie, bez wyjątku, wszystkim. — Palma jest zbyt banalna, róża zresztą też. To zbyt ważna okazja, by zadowolić się czymś tak nudnym. — Przechadzała się między bukietami, przejeżdżając po nich oceniającym spojrzeniem. Traktowała to śmiertelnie poważnie. — Połączenie lotosu z jaśminem jest całkiem przyjemne, ale dodałabym do tego parę gałązek agapantu. Figowiec może zostać, ale zamieniłabym alabaster na złoto — zdecydowała wreszcie, rozcierając między palcami jaśminowe płatki, by wydobyć z nich pełniejszy zapach. Wciąż nachylając się nad jednym z pąków, zerknęła kątem oka na usługującą im dziewczynę.
— A więc... Yui, tak? — spytała bez zainteresowania, wycofując się. Klasnęła w dłonie dwukrotnie. Z ponagleniem. — Do dzieła.
autor: Mayū
10 kwie 2024, o 20:08
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 1388
Gdy już nie możesz patrzeć na te wszystkie świąteczne dobroci i zbiera ci się na mdłości na myśl o kolejnej porcji sałatki jarzynowej, to wrzuć to wszystko do
zamrażarki lodowej bryły
Nazwa Hyōton: Hyōrō no Jutsu
Ranga B
Pieczęci Ptak
Zasięg 10 metrów
Koszt - b. lód E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Koszt - cz.lód E: 47% | D: 36% | C: 26% | B: 21% | A: 16% | S: 10% | S+: 5%
Biały lód Siła nd. Szybkość 160 Wytrzymałość 120
Czarny lód Siła nd. Szybkość 160 Wytrzymałość 160
Wymiary Okrąg 3 metry, średnica Wysokość 5 metrów
Opis Technika, która służy do uwięzienia oponenta w bryle lodu. Po aktywacji, w powietrze zostaje wysłana chakra, która przemieszcza się w stronę celu, pozostawiając po sobie na drodze cienki, biały lodowy ślad (czarny w przypadku użycia czarnego lodu) formując dookoła niego lodowy okrąg. Gdy tylko to się stanie, z ziemi na całej powierzchni okręgu wyrasta lodowy filar i zamyka on w sobie wszystko co spotka na drodze ku górze.
Zasady przebywania w Lodowej bryle:
Czas przebywania w jutsu uzależniony jest od wytrzymałości ofiary (ocenia Sędzia) - ofiara nie może oddychać w lodowej bryle.
Ofiara może zniszczyć lodową bryłę od środka za pomocą własnej siły jeśli jest ona większa niż wytrzymałość więzienia, lub za pomocą technik bezpieczęciowych. UWAGA: - w przypadku przebijania się własną Siłą, Wytrzymałość techniki nie spada - można się poruszyć jedynie jeśli ma się siłę większą niż Wytrzymałość techniki.
Zniszczenie kryształu z zewnątrz powoduje rany ofiary. Poziom ran zadawanych uwięzionemu zależny jest od jego KC: E-D = Śmierć, C obrażenia 3 poziomu, B obrażenia 2 poziomu, A obrażenia 1 poziomu, S i wyżej brak obrażeń.
Uwaga Jest to technika zakazana, możliwa wyłącznie dzięki specjalnemu zwojowi znajdującemu się w posiadaniu lidera Klanu. Do jego nauki wymagane są zasługi dla klanu i odpowiednia ranga fabularna. W przypadku Nukeinów wymagana jest wyprawa rangi B. Szczegóły i pozwolenie na zdobycie trzeba uzgodnić z Administracją.
autor: Mayū
10 kwie 2024, o 19:34
Forum: Domy mieszkalne
Temat: Posiadłość Mayū
Odpowiedzi: 26
Odsłony: 1786
Niezależnie od tego, jak wielkie dramaty rozgrywały się na granicy Kotei, życie na pustyni płynęło powoli i względnie spokojnie. Było, oczywiście, parę spraw, które mogły niepokoić, ale Mayū nie odmówiłaby sobie tych paru dni beztroskiej fiesty, świadomie odsuwając problemy – a także te mniej istotne problemiki – na bliżej nieokreślone później. Pławiła się więc w samozachwycie aż nadto, chwalona przez członków rodziny, dla których to ona, a nie jakiś tam Ichirou, była największą bohaterką wydarzeń w Kotei. Ale chociaż chętnie przyjmowała komplementy podczas kolejnych i kolejnych toastów na jej cześć, to jednak jej wzrok podążał mimo woli w stronę owiniętego pieczęciami notesu. I gdy tak myślała o nim coraz częściej i częściej, to w końcu zaczęła, niby przypadkiem, krążyć w okolicy Róży, wypatrując jakieś podejrzane indywidua. Zupełnie tak, jakby cała ich postać miała krzyczeć, że noszą w sobie tajemnice, które tylko czekają na odkrycie przez wścibską panienkę.
Bycie kunoichi w naturalny sposób wiązało się z wieloma trudnościami i niedogodnościami, z ostateczną niedogodnością w postaci, cóż, ciągłego ryzykowania własnym życiem w ramach wykonywania rozkazów tych, którzy życiem swoich podwładnych absolutnie się nie przejmują. Było to zrozumiałe. Słabi musieli umrzeć, jeśli nie mieli nic więcej do zaoferowania Unii.
Niewspółmiernie trudniejszym było jednak łączenie żołnierskiej kariery z byciem córeczką potentata branży farmaceutyczno-kosmetycznej. Kto miałby bywać w jej zastępstwie na salonach, by reprezentować, no kto? No niby mógłby jej brat, ale wiadomo, że Mayū przecież zrobiłaby wszystko lepiej od niego. W takim razie po co w ogóle go do tego angażować?
Jak się okazuje sączenie cholernie słodkich likierów, wciskanie przekonujących bajeczek i prezentowanie się przy tym oszałamiająco również potrafi być męczące. Ostatnimi czasy nawet bardziej niż marnowanie tak chakry, jak i swojego cennego złota na te wszystkie śmieci z marginesu, których zdawało się być w Kinkotsu coraz więcej. Co się dzieje z tym miastem?
Cóż, tym mieli zająć się inni; Mayū była teraz zajęta .
Aż wreszcie podjęła decyzję o włączeniu się w sprawę. Skoro wciąż nie poradzili sobie z tą sytuacją, to znaczyło, że może powinna użyczyć im odrobinkę swojego talentu. Ale to musiało poczekać do wieczora; służka napomknęła niemrawo, że na dziedzińcu czeka gość.
– Ach, to ty – powiedziała bez większego przejęcia, niezbyt subtelnie przemycając, że wyczekiwała kogoś innego. W końcu to tylko jedna literka; ot, po prostu przesłyszała się, gdy służka zaanonsowała imię przybysza. – Masz na myśli tę, która odbyła się przedwczoraj? Coraz mniej ci potrzeba, by się stęsknić – dodała z niegroźną, wręcz przymilną uszczypliwością, uśmiechając się filuternie. – Dobrze cię widzieć w niezłym zdrowiu. Ostatnio wyglądałeś dość... niekorzystnie. - A to wciąż było słowo zbyt delikatne, by nazwać stan Kena po ostatnim, suto zakrapianym przyjęciu.
Musiałaby być ślepa, by nie zauważyć jego powłóczystych spojrzeń i rozpłonionych policzków. I jak zawsze, gdy dochodziło do tej niezręcznej dysproporcji w uczuciach, karmiła się tą uwagą i rozkochaniem, tylko do pewnego stopnia świadomie podsycając sympatię tej drugiej, nieszczęśliwej strony. Nie była jednak ani wystarczająco empatyczna, ani też uważna na swoje wnętrze, by kogokolwiek traktować z powagą. Nie wiedziała nawet, czy byłaby zdolna do tak szczerych uczuć. Jakkolwiek uważała się za kogoś, kto zręcznie potrafi manipulować czyimś afektem, wykorzystując go do własnych celów, to najzręczniej jednak manipulowała własnymi odczuciami. Tak jak teraz, gdy zaczęła peplać słodziutko, byle tylko przymaskować – chyba bardziej przed samą sobą – jak bardzo była rozczarowana na jego widok.
Ken był dobrą partią. Całkiem przystojny, dobrze wychowany i, oczywiście, przynajmniej tak samo bogaty jak Mayū. Czy już wspomniałam, że udało mu się dwukrotnie pomnożyć majątek jego ojca? Niesłychane! Chodzą plotki, że wszystkie jej koleżanki, córy z bogatych domów, zazdrościłyby jej takiego absztyfikanta!
A jednak nie było to dla niej imponujące. Nie był shinobi; tej luki nie mógłby w żaden sposób uzupełnić, zastąpić, ukryć. Nigdy nie uznałaby go za równego sobie. Był zwykłym człowiekiem, a przez to, w jej oczach, szpecącą słabością, którą musiałaby znosić u swojego boku. Ciekawiło ją wszystko to, co uznawała za egzotyczne – a Ken, cóż, był tylko Kenem. Nie był niczym, czego by nie znała. Niczym, co mogłoby go wyróżniać.
I może właśnie dlatego był takim dobrym znajomym. Mogli porozmawiać na bezpieczne tematy w swoim hermetycznym, nowobogackim gronie. Zaśmiać się pogardliwie z tych szarych mas, powymieniać się mniej lub bardziej zbędnymi rzeczami, a potem zapić to wysokoprocentowym, zagranicznym trunkiem. I to jakoś działało, ale ileż można!
– Jakoś tak wolałabym, byś poopowiadał mi jednak o tych kakadu – mruknęła ze znudzonym westchnięciem, gdy mężczyzna przebąkiwał coś o wypożyczeniu sobie jej świetnego gustu, zamiast zabawiać ją niezobowiązującą rozmową. – Jeśli brakuje ci ludzi, to z chęcią polecę ci kogoś ode mnie. Nie jestem pewna, czy dam radę wyłuskać trochę czasu na tego typu sprawy. – Sprawy całkowicie nieważne i pozbawione sensu w kontekście tajemnic wielkiej polityki kiszącej się aktualnie w areszcie Hibiki Kirino, którymi Mayū, z łaski swojej, postanowiła się dzisiaj zająć. – Chociaż muszę ci przyznać, że nie mogłeś lepiej trafić, jeśli chodzi o estetykę. Nie wiem, może jak będziesz chciał mnie jeszcze trochę poprzekonywać, to znajdę parę chwil – dopowiedziała słowami naznaczonymi błąkającym się po jej ustach uśmiechem, odgarniając śliskie, czarne pukle z pewną kokieterią. Zawsze była łasa na komplementy.
autor: Mayū
11 gru 2023, o 11:38
Forum: Publiczna beta
Temat: Fuinjutsu 2.0
Odpowiedzi: 16
Odsłony: 1049
Nie chcę być złośliwa, ale z czym konkretnie są takie problemy, że nie pozwalają na dokończenie tego od niemal roku? Czy może właśnie czekamy na rocznicę?
autor: Mayū
15 wrz 2023, o 17:54
Forum: Bank
Temat: Mayū
Odpowiedzi: 21
Odsłony: 1105