Znaleziono 370 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Ren
16 kwie 2024, o 18:42
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Letni pałac
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 299
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
5/14
Tak jak Mayu zaobserwowała, choć termin planowanego przyjęcia zbliżał się wielkimi krokami, to miejsce, w którym miała odbyć się ważna fiesta, wcale nie prezentowało się tak, jakby ktokolwiek miał nad czymkolwiek kontrolę. Dziwne, biorąc pod uwagę to, że Ken uchodził za tak skutecznego w każdym swoim przedsięwzięciu, że aż powiadano, że udało mu się podwoić ojcowski majątek!
- Ha! Wiedziałem, że poprosiłem o pomoc odpowiednią osobę. - Mężczyzna zaśmiał się życzliwie w odpowiedzi, gdy panna Sabaku w dość bezpośredni sposób wyraziła swoją opinię o tym, że panuje tutaj totalny pierdolnik i zdecydowała, że to ona tymczasowo przejmuje tutaj kierownictwo. Wręcz mogło wydawać się, że odczuł ulgę. Cóż, może lepiej mu szło liczenie niż faktyczne organizowanie. Nachylił się, by eleganckim gestem ująć w dłoń jedną różę i powąchać, ale chwilę później o jego uwagę znów zwróciło coś na drugim końcu sali. - Dobrze, to poradzicie sobie. Zostawię was na moment. - I jak powiedział, tak zrobił, oddalając się pospiesznie w stronę łuku prowadzącego na korytarz. Dwóch rosłych, ale niezbyt lotnych chłopaków akurat próbowało przez niego przecisnąć na szerokość drewnianą ławę, choć wejście było na to zdecydowanie zbyt wąskie.
Mayu jednak miała pełne ręce roboty, bo ktoś kompetentny musiał dopilnować tego, że kwietne kompozycje będą prezentować się w należycie nienaganny sposób. No, może nie do końca sama Mayu miała, a Yui, której dziewczyna nakazała własnoręczne naniesienie paru korekt. Dziewczyna jednak nie oponowała - nawet jeśli klaskanie w upstrzone pierścionkami dłonie było niekoniecznie grzecznym sposobem zachęty do pracy - i zakasała rękawy swojej skromnej tuniki. W końcu ktoś jej za to wszystko płacił.
- Jesteśmy do tyłu z pracą, bo pan Gotoda był wczoraj jeszcze trochę, no wie pani... - Yui odezwała się do swojej nowej kierowniczki cicho i dyskretnie, ale z wyraźnym rozbawieniem, gdy Ken oddalił się na tyle, by nie być w stanie tego usłyszeć. Delikatnie przełożyła kwiaty lotosu i jaśminu do wskazanego przez Mayu wazonu. Złoto faktycznie prezentowało się wybornie, ale to było chyba oczywiste. - Chyba trochę chory. Na pół dnia zniknął w gabinecie i tyleśmy go widzieli.
Dziewczyna zebrała kilka gałązek fioletowego agapantu, a następnie zaczęła dekorować nim kompozycję. Gdy pochylała się nad bukietem, kosmyki gęstych włosów opadły na jej ramiona, a Mayu przez chwilę mogła dojrzeć, że na jej szyi, zaraz obok karku, ma coś wytatuowane przy pomocy czerwonego tuszu. Czarne włosy przysłaniały wzór, choć dziedziczce Sabaku przez moment mogło zdawać się, że widzi wyrysowane łuski. Chwilę później Yui wyprostowała się, a następnie zwróciła się w stronę swojej towarzyszki, prezentując jej ich wspólne dzieło. Włosy zakryły tatuaż.
- I jak? Na moje wygląda całkiem fantastycznie - Pracownica posłała Mayu grzeczny uśmiech, zachęcając ją do tego, by przyjrzała się z bliska kwiatowej kompozycji. Bukiet prezentował się iście królewsko. Inkrustowany złotym kruszcem wazon kontrastował z chłodnymi kolorami regionalnych kwiatów, sprawiając, że całość wyglądała interesująco, ale równocześnie harmonijnie. Żaden z elementów kompozycji nie rywalizował o uwagę widza, a wszystkie tworzyły razem swoistą symfonię, którą doceniał każdy koneser rzeczy pięknych. Końcowy efekt na swój sposób fascynował, zachęcał, by go powąchać, napatrzeć się. Ostatecznie wyszło to całkiem nieźle.
- Mayu! Pozwól na moment, będziemy parować wino! - Po sali rozniósł się głos Kena, który najwyraźniej skończył już szarpaninę z chłopakami i ławą, a teraz dyskutował o czymś z pulchnym kucharzem - dość bladym, o korzeniach zdecydowanie nietutejszych. Mężczyzna pomachał do niej ręką, zachęcając ją, by zostawiła już te kwiaty i do niego podeszła.
autor: Ren
15 kwie 2024, o 19:10
Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 347
Odsłony: 28635
- Więc zamknijmy granice. - Rzuciła oschle tonem pozbawionym empatii. Być może brakowało jej wiedzy i wyobraźni co do tego, jak to wszystko wygląda w skali makro, ale Ren była tylko zwykłym siepaczem. Jej świat był prosty, dzielił się na my i oni. - Nie wszyscy nasi ludzie mają jeszcze normalne warunki do życia. Nie stać nas na przyjmowanie obcych - ciągnęła dalej, w dłoni obracając szklankę z zimnym piwem i to na niej zatrzymując spojrzenie, mimo bliskości Noriko. W duchu była nacjonalistką. Jej ton, choć zazwyczaj monotonny, zdradzał więc lekkie poirytowanie. - I to szczególnie takich, którzy nie znają naszych zwyczajów.
Upiła kolejny łyk piwa, tym kończąc. Nie zastanawiała się w sumie, czy to była dobra odpowiedź i czy w ten sposób przypodobała się swojej liderce. Najwyraźniej to, co powiedziała, było jednak zadowalające, bo Noriko zdecydowała się złożyć jej ofertę awansu.
- Dziękuję - odparła tylko, bo co tu było jeszcze do gadania. Wiedziała dobrze, że ma umiejętności, które wykraczały poziomem ponad osoby, z którymi dzieliła swoją rangę, nie udawała więc teraz fałszywej skromności. Nie odczuwała też z tego powodu szczególnej euforii.
Liderka dotknęła jej ramienia, na co Ren zareagowała nieznacznym drgnięciem, a potem zajęła należne sobie miejsce za biurkiem, tworząc między nimi dystans i wyraźnie kończąc tę bardziej miłą i poufałą część tego spotkania. Beduinka podążyła za nią bezwiednie spojrzeniem, a następnie, słysząc pierwsze z imion, zacisnęła mocno usta. Gdy stawiano przed nią kolejne pytania, wzrok Ren ześlizgnął się na podłogę, a ciemne brwi lekko zmarszczyły. Nie widziała zasadności takiego… Przesłuchania? Testu?
- Jestem Kaguya. Moja lojalność wobec klanu jest niepodważalna - wycedziła w końcu. Jej głos, choć cichy, znów wbrew jej woli zdradził frustrację. - Poznałam tych ludzi, gdy wyruszyliśmy do Kotei. Nie jestem z nimi blisko.
Przez chwilę milczała, zbierając myśli. Na pierwszy ogień poszedł Ichirou.
- O Asahim wiedziałam wcześniej tyle, co wszyscy. Ma zdolności Sabaku, do tego wspierają go... Coś w rodzaju gadających kotów. Powiedział mi, gdzie znajduje się Taisho, choć ten był kilometry stamtąd. Asahi nazywał też tego Uchihę, Kyoushiego, swoim człowiekiem. Ma dziecko - wyliczyła powoli to, co zapamiętała.
Potem przyszła kolej Akiyoko.
- Maji Akiyoko włada żelazem. Przegrała walkę z chłopakiem z rodu Senju, ale jest silna. Dość silna, by przeżyć to, że straciła rękę i nogę. Mówiła coś o młodszym bracie, ale nie wydaje się istotny. - Przymknęła na moment ślepia, wracając wspomnieniami do wydarzeń z Kotei. - Średni dystans.
Ostatnia była…
- Mayu. - Ren wypowiedziała zbyt poufale imię złotej dziewczyny, podnosząc spojrzenie na Noriko. Sekundę zajęło jej zrozumienie, że powinna się poprawić. - Sabaku Mayu. Sentoki. - Nigdy nie dowiedziała się tego, że Mayu ją okłamała, podając jej swoje miejsce w klanowej hierarchii. - Chowali ją pod kloszem i ma zbyt duże ego, ale jest raczej bystra. Asahi wybrał ją sobie na swoją przyboczną w Kotei. Dziewczyna korzysta ze złotego piasku. Dobrze walczy, wspierała walkę z Hanem.
Znów zamilkła. Co jeszcze miała powiedzieć? Że zawdzięczała jej swoje życie? Że to ona leczyła jej rany? Że to Mayu zaoferowała jej komfort, gdy Ren zamordowała swojego rodaka i zarazem przyjaciela? To należało tylko do niej.
- Pracowałyśmy już razem - rzuciła wreszcie.
autor: Ren
14 kwie 2024, o 16:56
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Letni pałac
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 299
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
3/14
Wyglądali obok siebie całkiem nieźle. Obydwoje pachnący, odziani zgodnie z najnowszą modą, młodzi i piękni, gotowi podbijać świat. Wiele niezamężnych pustynnych panien dałoby się pokroić, by zaskarbić sobie uwagę Kena, ale nie Mayu. Może źródłem tego braku zainteresowania fakt, że Ken nie był shinobim. Może zwyczajnie nie był w jej typie. A może przeszkadzało też to, że kiedy pannica Sabaku widziała go ostatnio, to akurat w trakcie głębokiego, pijackiego snu po tym, gdy kawaler wypił o kilka kieliszki daktylówki zbyt wiele?
- Ostatnio..? Haha... Mało pamiętam z końca wieczoru - wyznał, ale na jego twarzy nadal widniał lekko skrępowany, ale serdeczny uśmiech. Całkiem nieźle maskował zażenowanie; nic dziwnego, że udało mu się już dwukrotnie podwoić ojcowski majątek. - Bardzo doceniam, że razem z bratem odwiedziliście mnie do domu. Mam nadzieję, że nie zrobiłem wam zbyt wiele kłopotu.
Zamaskował konsternację cichym śmiechem, a następnie poprawił chustę, która okrywała jego ręcznie wyszywaną koszulę. Bardzo bystry wzrok Mayu mógł dojrzeć to, że choć prezentował się bardzo schludnie, to jednak jego oczy były nieznacznie podkrążone, a skóra zdradzała odwodnienie - typowe dla ludzi z niższych sfer, ale teraz związane raczej z męczącym go przez cały poprzedni dzień kacem.
Ale to nie było teraz ważne.
- Zasmucisz mnie, jeśli mi odmówisz. Nalegam. Twoi ludzie są z pewnością fantastyczni w swoim fachu, ale ostateczne decyzje przecież należą do ciebie, Mayu. To świetni dekoratorzy, ale ty masz wizję i smak. - Ken dobrze wiedział, jak grać w tę grę i natychmiast zrozumiał, że zajęta panienka potrzebuje jeszcze trochę słów zachęty, by wreszcie zdecydować się użyczyć swoich rozlicznych talentów. - To próbna kolacja przed koronacją, będą tam wszyscy ci, którzy się naprawdę liczą. Potrzebuję cię tam. Och, nie daj się prosić!
Jeśli takie postawienie sprawy dało pozytywny skutek, a Mayu zdecydowała się wziąć udział w planowaniu uroczystości, to Ken uśmiechnął się triumfalnie, wyraźnie zadowolony z tego, że udało mu się zdobyć przychylność dziewczęcia.
- Kazałem czekać na nas stangretowi przed bramą - rzucił lekko, zupełnie tak, jakby całe Kinkotsu przemieszczało się przy pomocy prywatnych, zadaszonych drogą tkaniną bryczek. No ale w świecie, który zamieszkiwał zarówno on, jak i Mayu, to właśnie tak było.
***
Po przejażdżce ulicami miasta - jeszcze pachnącą nowością - bryczką Mayu oraz Ken dojechali do celu swojej podróży. Ken, jako dobrze wychowany chłopak z towarzystwa, w trakcie krótkiej przejażdżki zabawiał znudzoną pannicę niezobowiązującą rozmową, a następnie wsparł ją męskim ramieniem, by jak najbardziej komfortowo mogła zejść na zakurzoną ziemię.
Miejsce, do którego dotarli, było tutejszym pałacykiem, który niegdyś należał do jakiejś zapomnianej arystokratycznej rodziny - zostali wygnani z momentem, gdy przegnano stąd Kaguya, więc raczej nikt nie przejmował się za bardzo zgłębianiem ich genealogii. Budynek prezentował się okazale i nie był to pierwszy raz, gdy Mayu zawitała w tych progach - zdarzyło się jej tu pojawić na paru przyjęciach. Wcześniej jednak przychodziła na gotowe. Teraz widać było, że panuje tu ogromne poruszenie. Ktoś malował na biało mur, ktoś zamiatał podwórze, a jeszcze ktoś inny przycinał nożycami rozrośnięty krzew, nadając mu kształt przypominający wielbłąda. Pałacyk był wyraźnie na coś szykowany.
- Trochę mamy tu jeszcze chaos, ale myślę, że się wyrobimy - powiedział Ken, gdy obcasy dziewczęcia stuknęły o kamień. Natychmiast podbiegł do nich jakiś ubrany w robocze rękawice młodzieniec, który dygnął w stronę dziewczyny, a następnie zasypał Kena pytaniami. Mężczyzna wydał mu parę poleceń, a następnie zwrócił się do swojej towarzyszki. - Pokażę ci, gdzie odbędzie się próbna kolacja.
Minęli fontannę, z której akurat ktoś wyciągał liście, a następnie przeszli do chłodnego wnętrza budynku. Mayu mogła poczuć lekko kwiatowy zapach czystości. W sali, w której miała odbyć się uczta, rozstawiono na razie jedynie nagie stoły. Można tu było usadzić przynajmniej setkę ludzi.
- Panie Gotoda! Przywieziono już kwiaty do zdobienia stołów - dziewczyna, niewiele starsza od Mayu, oderwała się od pracy przy myciu podłogi.
- To jest Sabaku no Mayu, Yui. Pomoże ci w wyborze. - Ken przedstawił sobie nawzajem obie kobiety, a następnie gestem zachęcił służącą do tego, by poprowadziła ich w odpowiednie miejsce.
W kącie sali faktycznie można znało znaleźć kwiaty. Nie były to małe bukieciki, a wielkie kwiatowe kompozycje, układane ręką artysty i prawdopodobnie bardzo kosztowne. Zapach był tak intensywny, że Mayu mogło przez moment wręcz zakręcić się w głowie.
Pierwsza kompozycja składała się z dorodnych, czerwonych róż, które zestawiono z nagietkami w intensywnie żółtym kolorze. Całość prezentowała się iście królewsko. Mayu wiedziała, że musiały być one sprowadzone z zagranicy. Kwiaty uzupełniono powtykanymi gdzieniegdzie gałązkami oliwnymi - znanym pustynnym symbolem obfitości i płodności. Kompozycję ułożono w okazały, harmonijny okrąg. Kwiaty umieszczono w pozłacanej wazie.
Do stworzenia drugiego bukietu wykorzystano agapant - lokalne, fioletowe kwiaty. Zestawiono je z pięknymi, czerwonymi amarylisami. Dodatkiem do bukietu były gałązki palmowe. Kompozycja nie była umieszczono w wazonie, ale upleciono ją misterny wianek.
Najważniejszym kwiatem w trzecim z bukietów był bladoniebieski kwiat lotosu. Jego piękno miały podkreślać białe kwiaty jaśminu. Zielonym dodatkiem były gałązki figowca. Kwiaty rozmieszczono asymetrycznie, tworząc artystyczną, nieregularną kompozycję. Bukiet umieszczono w alabastrowym naczyniu.
Ken pogładził swoją krótką bródkę w zamyśleniu, przyglądając się kwiatowym kompozycjom.
- I co pani myśli? - Yui zwróciła się grzecznie do Mayu.
autor: Ren
13 kwie 2024, o 18:08
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Letni pałac
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 299
Mały, reprezentatywny pałac, który niegdyś był prywatną własnością bogatego rodu o arystokratycznych korzeniach - wygnanego z Kinkotsu w momencie, gdy tereny zostały przejęte przez aktualnie urzędujące tu klany. Jest wart uwagi ze względu na piękną i pełną przepychu architekturę. W tym momencie teren należy do władz osady i zazwyczaj wykorzystywany jest, gdy planowane są spotkania z dyplomacją z innych prowincji lub w przypadku organizacji ważnych uroczystości .
Znaleźć tu można wystawny dziedziniec z altanką i fontanną, gdzie nasadzono palmy oraz inną, odpowiednią do klimatu roślinność. Znaleźć można tu także parę bardziej egzotycznych, sprowadzanych z daleka gatunków zieleni, które wymagają więcej wody i odpowiedniej opieki.
Jeśli chodzi o wnętrze, to warte wspomnienia są: ogromna jadalnia, gdzie wyprawiane są ważne kolacje, świetnie zorganizowana kuchnia, sala bankietowa, a także kwatery dla gości. Wystrój jest trochę przestarzały, ale doskonale zachowany. Można tu podziwiać dzieła sztuki sprowadzane z najdalszych zakątków Unii.
autor: Ren
8 kwie 2024, o 21:24
Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 347
Odsłony: 28635
Gdy usłyszała swoje imię, jej spojrzenie leniwie ześlizgnęło się z jakiejś tłustej muchy, która przechadzała się po murze z piaskowca, by następnie zatrzymać na potężnej postury kupcu. Wyglądał, jakby miał zdecydowanie za dużo pieniędzy i jakby właśnie ubił niezły interes, więc przyzwyczajona do życia w ubóstwie Ren natychmiast odczuła w stosunku do niego naturalną, choć niczym konkretnym nieuzasadnioną niechęć. Gdy wymijała się z nim w korytarzu, to niby przypadkiem zahaczyła o niego swoim dość potężnym ramieniem.
Czekająca na nią w gabinecie liderka klanu Kaguya nie wyglądała nawet na w połowę tak zadowoloną jak mężczyzna, ale na widok wchodzącej Akoraito zmusiła się do życzliwego grymasu. Ren zwęziła wargi z cieniem skrępowania, odpowiadając na jej ciepły uśmiech lekkim skinieniem. Nariko bez wątpienia była atrakcyjną kobietą, a atrakcyjne kobiety były chyba jedynym, co sprawiało, że zazwyczaj opanowanej beduince zdarzało się tracić rezon. W jej rodzinie nie popierało się polityki Nariko i sama Ren nie była zwolenniczką obieranej przez nią drogi dla klanu Kaguya, ale tego typu uprzedzenia nigdy nie przeszkadzały jej w tym, by docenić to, że ktoś wygląda nieźle.
Gdyby tak było, to może rzadziej szukałaby towarzystwa dziewczyny z tego pieprzonego, piaskowego klanu.
Ren zajęła więc miejsce na wskazanym krzesełku i splotła muskularne ramiona na piersi. Propozycja zimnego napoju sprawiła, że natychmiast dotkliwie poczuła, jak bardzo zaschło jej w gardle od panującego tu upału.
- Może być piwo - rzuciła krótko. Chwilę później jednak zreflektowała się, gdzie się tak naprawdę znajduje. Ze względu na to, że większość czasu spędzała na odludziu, to raczej nie pamiętała o dobrych manierach. - Znaczy... Tak. Piwo. Poproszę.
Gdy Ren otrzymała już swoją porcję zimnego napoju, to pierwszy łyk wypiła spory, trochę zbyt łapczywy niż wypadało w takich okolicznościach. Odstawiła szklankę na blat.
- Mur jest daleko. To chyba nie nasz problem - wymsknęło jej się niezadowolone syknięcie, gdy Noriko napomknęła o sytuacji, jaka miała miejsce gdzieś na ziemiach klanu Uchiha. Zawsze uważała na plotki i słyszała pogłoski o tym, że zbierano najemników z całego kontynentu, by udzielić tam wsparcia, ale, cholera, kogo to właściwie obchodzi. Całe jej życie toczyło się tutaj, na pustyni. Sogen dość już otrzymało pomocy.
- Tak. - Na pytanie o to, czy poukładała sobie wszystko w głowie, odpowiedziała ostrzej, asertywniej. - Byłam na pustyni, wędrowałam z Urugi przez jakiś czas. Tam zawsze jest coś do roboty, więc nie muszę wtedy zbyt wiele myśleć o... - Wykonała nieokreślony ruch szorstką dłonią przed swoim czołem. Gest chyba ilustrował jakieś skomplikowane procesy myślowe, których raczej starała się unikać. - Tym wszystkim. Praca jest na to dobra.
autor: Ren
8 kwie 2024, o 21:16
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 1386
A jak się ktoś przeje podczas świąt, to jeszcze trzeba wyleczyć ciężkie obrażenia.
Nazwa Shōsen no Jutsu
Ranga A
Pieczęci Wół → Tygrys
Zasięg Bezpośredni
Koszt A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
Dodatkowe Wymaga znajomości Chiyute no Jutsu; Kontrola Chakry A | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Technika jest znaczącym rozwinięciem możliwości Chiyute no Jutsu i jej działanie także polega na przyspieszeniu naturalnego procesu zdrowienia. Użytkownik wysyła chakrę z rąk w dowolną część ciała. Pozwala to użytkownikowi uleczyć daną osobę bez sprzętu medycznego czy operacji, czyniąc to bardzo pomocnym na polu bitwy. Technika ta może służyć do uleczenia zewnętrznych jak i wewnętrznych części ciała. Pozwala ona na wykurowanie większości, nawet bardzo ciężkich ran. Leczy ciężkie rany w turę, natomiast śmiertelne z kombinacji ran w dwie tury.
autor: Ren
22 lut 2024, o 21:10
Forum: Domy mieszkalne
Temat: Posiadłość Mayū
Odpowiedzi: 26
Odsłony: 1777
Zlecenie specjalne: Misja rangi D
Mayū
1/14
Na pustyni szykowały się zmiany, i czy one się komuś podobały, czy nie, to zawsze była to okazja do świętowania. Gdy pospólstwo biesiadowało na ulicach, najbogatsze, wyższe sfery towarzyskie pustynnego mocarstwa starały się przebić coraz to obfitsze rauty, które wyrządzano z okazji rychłego nadejścia nowej władzy. Oczywiście takie przyjęcia i przyjątka odbywały się nawet wtedy, gdy nic szczególnego w polityce się nie działo – w końcu przy dobrym winie i sutej kolacji najlepiej robiło się różnego rodzaju interesy. Teraz jednak w końcu znalazł się pretekst, by wkraczać na nowe wyżyny ekstrawagancji.
Jednak wszyscy dobrze wiedzieli, że najważniejszym wydarzeniem w towarzyskim kalendarzu będzie wielka uczta, na której obecni będą ci, którzy mają największe wpływy, a także ci, którzy mają najgrubsze sakiewki. Rodzina Mayu otrzymała swoje zaproszenie już jakiś czas temu, w końcu ojciec dziewczęcia dorobił się nie tylko całkiem niezłej fortunki, ale także miał wpływy – na samopoczucie wielu pustynnych dam (i co bardziej zadbanych dżentelmenów), którzy dzięki jego drogocennym wyrobom mogli choć trochę spowolnić proces nieuchronnego starzenia.
Choć data planowanego przyjęcia była jeszcze całkiem odległa, to w progu panny Sabaku pewnego poranka zjawił się Gotoda Ken. Mayu mogła go znać, bo byli w podobnym wieku i pochodzili ze zbliżonych, równie nowobogackich kręgów. Starszy o dwa lata od pustynnego dziewczątka młodzieniec był zupełnie nieutalentowany w wojaczce, ale zamiast tego świetnie liczył i w kuluarach dało się usłyszeć, że udało mu się już dwukrotnie pomnożyć majątek swojego ojca.
Krążyły także plotki, że jako nastolatek był beznadziejnie zauroczony w pannie Sabaku.
Teraz, gdy służba poszła przekazać pannie Mayu – by ta przypadkiem nie była w dezabilu – o wizycie nieproszonego gościa, Ken siedział w przeznaczonej do przyjmowania gości części ogrodu i popalał małą fajeczkę. Gdy dziewczę zaszczyciło go swoją obecnością, to ten natychmiast zgasił fajkę i podniósł się z miejsca, zgodnie z dobrym obyczajem.
- Mayu! Nie widzieliśmy się chyba od przyjęcia w nowym pałacu Hakaidów. – Skłonił się szarmancko, ale bez zbędnej przesady, a następnie uśmiechnął serdecznie do dziewczęcia. Miał trochę zaczerwienione uszy. – Moja mama zawsze powtarza, że musisz do niej w końcu wpaść na kawę. Odwiedź nas kiedyś, mamy nowe gatunki papug w ptaszarni.
Wytrzepał popiół z fajki na złotą popielniczkę, którą dyskretnie podsunęła mu jedna ze służek.
- Ale nie przyszedłem tutaj, by opowiadać ci o kakadu – zaśmiał się swobodnie, a potem spoważniał. - Zlecono mi nadzorowanie prac nad organizacją uczty. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, ale mam wrażenie, że brakuje mi w tym wszystkim kobiecej ręki. Kogoś, kto ma oko do detalu. – Mayu mogła sobie przypomnieć, że Ken miał trzy siostry w różnym wieku. - I pomyślałem o tobie. Nie chciałabyś może mi w tym pomóc?
autor: Ren
21 lut 2024, o 19:41
Forum: Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 347
Odsłony: 28635
Ostatni raz, gdy miała okazję odwiedzić ten szacowny gmach, nie był jej najlepszym momentem. Wyprowadzona z równowagi tym, co na jej oczach zaszło w Kotei, Ren nie zaprezentowała się przed liderką klanu tak, jakby sobie tego życzyła - ojciec zawsze wpajał jej, że takie momenty należy zdusić w sobie, mieć zimną krew. Że Kaguya nie może pokazywać słabości. Dlatego tym razem, gdy w swoje ręce otrzymała list z wezwaniem, stawiła się najszybciej jak tylko była w stanie, nie zwlekając z tym ani zbędnej chwili. Nawet jeśli nieszczególnie lubiła te wizyty. Koszmarnie odnajdywała się we wszystkim, co formalne i wymaga jakiejś takiej wymuszonej grzeczności i towarzyskiego obycia.
Wkroczyła więc do budynku przez główne wejście przeznaczone dla petentów, ale zamiast udać się do skrzydła przeznaczonego na zwykłe sprawy urzędowe, Kaguya ruszyła bezpośrednio tam, gdzie znajdowały się gabinety głów pustynnych klanów. W przypadku, gdyby ktoś zdecydował się ją wylegitymować, z wyraźnym zmęczeniem i w milczeniu ze swojej sfastrygowanej torby wyciągnęła całą swoją dokumentację - odznakę Akoraito, Kartę Obywatelki i właśnie to oficjalne pismo, które do niej dostarczono. Szczerze nienawidziła całej tej biurokracji, która przyszła razem z utworzeniem tej dziwnej, międzyklanowej koalicji. Myśl, że na samym środku pustyni ktoś mógłby znaleźć jej martwe truchło, a następnie z łatwością rozpoznać kim jest, jak się nazywa i gdzie przynależy nawet wówczas, gdyby zeżarły ją doszczętnie już sępy, wcale nie sprawiała, że czuła się lepiej. Była nienaturalna.
Gdy beduinka została dopuszczona już do miejsca, w którym miała odbyć się audiencja u Kagyui Nariko, Ren przysiadła na jakiejś ławeczce przygotowanej dla jej podobnych, uprzednio otrzepując swoje dość znoszone odzienie z pustynnego pyłu, który zawsze na niej osiadał i zazwyczaj zupełnie w niczym nie przeszkadzał. Tutaj jednak, w miejscu pełnym zapracowanych gryzipiórków, a nie pustynnych włóczęgów, wśród których zazwyczaj przebywała, przez chwilę przeszło jej przez myśl, że może pasuje tu jednak jak pięść do nosa.
Z drugiej strony bywały też takie chwile, że pięść nawet aż za nadto pasowała do nosa. Wzniosła spojrzenie do góry, dość obojętnie oglądając rysy na suficie.