Znaleziono 28 wyników

autor: Kana Yuki
23 maja 2020, o 22:32
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24135

Re: Trybuna wschodnia

Jasnowłosa ku własnemu zdziwieniu nie była ucieszona z przebiegu wydarzeń. Z jednej strony w pewnym momencie i tak musiałaby znaleźć wymówkę do ucieczki i skoro taka nadarzyła się sama z siebie powinna być wdzięczna losowi. Z drugiej strony natomiast zaczynała czuć się coraz swobodniej przy czekoladowym księciu i czuła, że może skorzystać więcej z tego spotkania. Kana zdawała sobie sprawę, że szanse na ich ponowne spotkanie są raczej nikłe. Zupełnie jak to, że spotka w tłumie tą samą osobą dwa dni z rzędu. Może to nie był przypadek?
Zdziwiła się nieco, gdy ciemnowłosy postanowił się z nią pożegnać na osobności. Może w rzeczywistości pod warstwą pychy i egocentryzmu był miłą osobą? Wątpliwe. Z pewnością był kobieciarzem. Dobrze o tym wiedziała i starała się nie przykładać wagi do jego gestów, po prostu traktować je z dystansem. Jednak jasnowłosa popełniła błąd jakim było spojrzenie prosto w złote oczy mężczyzny. Był w nich jakiś magnetyzm. Flirciarski uśmiech, ciepły dotyk.. przez kilka pierwszych sekund nawet nie zarejestrowała monet w swojej dłoni. Nie przywiązała do tego uwagi, zastanawiając się jak powinna pożegnać się z jegomościem. Dopiero gdy książę wstał z miejsca, ocknęła się i niewiele myśląc też podniosła się na równe nogi i delikatnie złapała za skrawek ubrania chłopaka. Chyba chciała coś powiedzieć, ale się rozmyśliła. Speszona puściła odzienie księcia.
- Ichirou-san.. do trzech razy sztuka. - uśmiechnęła się delikatnie i wycofała nieco, by nie przeszkadzać w odejściu shinobi. Sama stała w miejscu dłuższą chwilę, czekając aż większość tłumu wyjdzie. Nie lubiła tłoków. Policzek w miejscu które dotknął mężczyzna wciąż był nieprzyjemnie ciepły. Ścisnęła dłoń, w której były monety i przypomniała sobie o ich istnieniu. Wyprostowała dłoń by zerknąć na jej zawartość. Spodziewała się tam jakiś drobnych. Wyobraźcie sobie zdziwienie dziewczyny, gdy zobaczyła tam 300 Ryo! Była to o wiele wyższa kwota niż byłaby w stanie zarobić pracując w kawiarni przez miesiąc (duża część wypłaty szła na "dach nad głową"). Czy shinobi są aż tak bogaci by szastać takimi pieniędzmi?! Gdy ilość ludzi na trybunach zmniejszyła się znacząco, jasnowłosa także udała się w stronę wyjścia.

<z/t>
autor: Kana Yuki
16 maja 2020, o 22:35
Forum: Administracyjne
Temat: Piąta Rocznica Shinobi War
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4093

Re: Piąta Rocznica Shinobi War

Odbieram :
55 PH na dziedzinę żywiołową
Obniżenie wymagań na następny awans (o 1 misję mniejszej rangi)
autor: Kana Yuki
11 maja 2020, o 21:00
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24135

Re: Trybuna wschodnia

Podczas gdy na arenie zaczynała się zażarta walka samurajów, między dwójką shinobi na trybunach także zaiskrzyło. Iskra ta była mała, ale czekoladowy książę wyczuwając szansę na wyprowadzenie rudowłosej z równowagi, nie zawahał się brnąć dalej. Kana zdawała sobie sprawę ze swojej pozycji, dlatego starała się trzymać emocje na wodzy. Postanowiła odpowiedzieć na to prowokujące pytanie całkiem spokojnie i poważnie.
- Hmm..- mruknęła cicho, próbując przywołać we wspomnieniach sytuację, która wydawałaby się jej komiczna. W prawdzie mówiąc ciężko było ją rozśmieszyć. Nagle przed oczyma wyobraźni ujrzała niezadowoloną minę Ichirou, który niezgrabnie próbował poradzić sobie z dzieciakiem. Oh i jego minę gdy ten uderzył go w pośladki i nie tylko..! Na bladym obliczu pojawił się mimowolny uśmiech. Owszem sytuacja była mocno niepokojąca i nieprzyjemna, ale z perspektywy czasu całkiem zabawna. Może i czekoladowy książę trochę z niej ochłonął? - Ichirou-san i dzieci. - odpowiedział nieco cichszym głosem, jakby nie do końca pewna czy to aby na pewno dobry pomysł. Nie miała jednak innego pomysłu. Gdy już raz pomyślała o wczorajszej scenie, nie potrafiła wymyślić nic innego.
Plan zniechęcenia do informacji na temat Kany udał się całkowicie. Po krótkim komentarzu na temat Ryuzaku, uwaga dwójki skierowała się ku o wiele ciekawszemu zagadnieniu - obecnych wydarzeniach. Ichirou wytłumaczył dziewczynie pobieżnie kim jest shogun. Nie była to najbardziej interesująca informacja, ale mimo to Kana postarała się ją zapamiętać. Nigdy nie wiadomo do czego może się jej to przydać. Skoro już ryzykowała podróżą do Yinzin, dobrze byłoby z niej coś wyciągnąć. Jasnowłosa nie rozumiała tylko co ma porażka przyszłego shoguna do osoby Ichirou? Gdyby się dobrze nad tym zastanowić, nazwał go swoim kompanem. Nie przyjacielem, nie znajomym, tylko towarzyszem. Już chciała się o to popytać, ale trwająca na dole walka kompletnie odwróciła jej uwagę. Ruchy samurajów stawały się coraz szybsze, nawet ze swoją ponadprzeciętną (jak na zwykłego człowieka) percepcją nie potrafiła za nimi nadążyć. Mimo to nie poddawała się i starała się ze wszystkich sił wyłapać chociaż część walki, co nie szło jej najlepiej. W obecnej sytuacji nie była nawet zła za komentarze księcia, przyjmując tą pomoc jednak dość niechętnie. Na widok krwi nie wzdrygnęła się nawet. Pewnie powinna skoro udawała zwykłą dziewoję, ale przez całkowite skupienie na walce kompletnie o tym zapomniała.
- Niesamowite.. nie sądziłam, że ktoś poza shinobi potrafi tak szybko się ruszać... Możliwe, że są nawet szybsi niż.. - choć mamrotała głównie do siebie, ciemnowłosy mógł usłyszeć część jej wywodu. W ostatniej chwili zreflektowała się i ugryzła w język. Chciała powiedzieć "Możliwe, że są nawet szybsi niż lodowe techniki ojca". Zapewne skupiony na obserwacji walki mężczyzna nawet nie zwrócił na nią uwagi, ale zawsze istniało takie ryzyko.
Potyczka skończyła się równie szybko co zaczęła. Tym razem drugi zawodnik został zraniony, całkiem poważnie. Będąc w takim stanie podjął słuszną decyzję wycofania się z walki. Szkoda że prawdziwym starciu nie byłoby takiej możliwości.
- Ciężko nazwać to walką pokazową. - odparła niechętnie, przyznając się do porażki. Gdyby miała walczyć z kimś takim, nie zauważyłaby nawet śmiercionośnego ciosu. Jeżeli szukała motywacji do treningu, już sama taka myśl powinna wystarczyć. Tylko czy tego właśnie szukała..?
Zupełnie niespodziewanie do dwójki podszedł jakiś mężczyzna. Kana drgnęła lekko na jego widok. Nie wyglądał przyjaźnie w tym czarnym ubraniu i z przewieszonymi broniami. Jego wyraz twarzy też nie wyrażał pozytywnych emocji. Może to skrytobójca nasłany na sławnego Ichirou? Taka myśl przemknęła jej przez głowę, ale zaraz ją wyśmiała. Gdyby tak było nie wybierałby on tak tłocznego miejsca i zacząłby od ataku, a nie od spokojnego podejścia. Mimo to zesztywniała, przygotowując się na każdą ewentualność. Rozluźniła się nieco dopiero, gdy kilka sekund później ten przedstawił powód swojego nagłego pojawienia się. Ukłoniła się delikatnie na przywitanie, ale nie wydusiła z siebie ani słowa. Nie było takiej potrzeby.
Klan Inuzuka? Yoichi? Ryokan mizu- coś tam? Kompletnie nie rozumiała o czym mówił, ale brzmiało to jak coś poważnego. Jedno było pewne - przelotna znajomość z czekoladowym księciem zapewne dobiegała końca.
autor: Kana Yuki
6 maja 2020, o 20:34
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24135

Re: Trybuna wschodnia

Jasnowłosa z zainteresowaniem wysłuchała wypowiedzi czekoladowego księcia. Jednak los jej sprzyjał skoro przypadkowo, choć w niemiłych okolicznościach, trafiła na kogoś z taką siecią znajomości. Co prawda nie wiedziała kim jest shogun, ale musiał być kimś ważnym skoro właśnie takim akcentem postanowili zakończyć turniej. Gdyby to była jedynie jakaś nudna formalność załatwiliby ją na początku lub w trakcie rozgrywek jako przerywnik. Dzięki swojemu towarzyszowi miała dobre źródło informacji na temat aktualnych wydarzeń. Prawie można by mu darować nieuprzejme komentarze. Prawie. Chociaż jasnowłosa potrafiła wiele znieść i nie obnosiła się zbytnio dumą, zachowując przesadną ostrożność, słowa księcia nie spodobały jej się. Co jak co ale nie potrzebowała niczyjej pomocy.
- Nie widzę w tym nic śmiesznego, Ichirou-san. - odpowiedziała spokojnie, zachowując uprzejmy ton. Chciałaby zapewne powiedzieć coś więcej, ale na czas ugryzła się w język. Nie ma sensu na zbędne dyskusje. Powinna skupić się na zbieraniu informacji. I na dwójce znajdującej się na arenie. Nie byli shinobi, co nie oznaczało jednak, że znajdują się oni poza zakresem zainteresowań kunoichi. Nawet jeśli ich walka nie mogła jej pomóc w rozwiązaniu wewnętrznych problemów, znajomość umiejętności innych mogła w przyszłości wiele jej pomóc. Tymczasem królewicz wyraził zainteresowanie wznowieniem rozmowy, którą przerwał wybuch na arenie.
- Ah przepraszam. - ukłoniła się delikatnie w stronę rozmówcy, wyrażając pospiesznie skruchę nieuprzejmością, jaką był brak przedstawienia się. - Kana desu. W Yinzin jestem po raz pierwszy w życiu. Wychowałam się w okolicach Ryuzaku no Taki i obecnie tam pomieszkuję. - odpowiedziała uprzejmie, nie podając więcej szczegółów niż było to potrzebne. Chciałaby nawet uniknąć wspominania o obecnym miejscu zamieszkania, ale lepiej było uprzedzić ewentualne następnie pytanie, gasząc zainteresowanie chłopaka szybką odpowiedzią. Udało jej się nawet uniknąć kłamstwa - przecież nie powiedziała że "pochodzi" lub "urodziła się" w okolicach Ryuzaku. Owszem równie dobrze mogła przyznać się do pochodzenia z Hyuo, ale byłoby to o wiele bardziej skomplikowane i niepotrzebne. Mogło budzić jakieś niepotrzebne podejrzenia. Zresztą pewnie jej rozmówcy nawet by to nie obchodziło. Kana zamyśliła się na chwile, jeszcze raz analizując wypowiedź Sabaku. Była w tym wszystkim mała nieścisłość, którą mogła wykorzystać do szybkiej zmiany tematu.
- Hmm.. skoro Seinaru Kei-san ma zostać mianowany na tego "shoguna", co jeśli przegra? Czy tytuł ten przypadnie wtedy Kakita-san? A może walka jest z góry przesądzona? Czym właściwie jest ten Shogun, Ichirou-san? - zasypała towarzysza pytaniami. Skoro już miała tą niebywałą przyjemność przebywania w jego towarzystwie, mogła z tego skorzystać. A może jeśli samurajowie okażą się ciekawi, to warto będzie poprosić księcia o zapoznanie z tymi personami skoro to jego znajomi? Walka pomiędzy dwoma mężczyznami rozpoczęła się i cała uwaga ludzi na trybunach skupiła się na arenie, dzięki czemu Kana poczuła się nieco swobodniej, nawet jeśli przebywała w tak wyróżniającym się miejscu jak loża dla vipów. Sama też skierowała spojrzenie w tamtym kierunku. Pomimo bycia pozornie zwykłym człowiekiem, całkiem nieźle radziła sobie z dostrzeganiem szybko poruszających się rzeczy. Zawsze uznawała to za wrodzony talent, ale teraz gdy odzyskała wspomnienia wiedziała, że to wynik wielu treningów odbytych jeszcze za dziecka. Jako użytkowniczka niezwykle szybkich technik, musiała umieć za nimi nadążać. Teraz także nie miała większych problemów z wodzeniem wzrokiem za ruchami walczących. Może nie zdążyli się jeszcze rozkręcić na całego?
autor: Kana Yuki
3 maja 2020, o 21:53
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24135

Re: Trybuna wschodnia

Pomimo pewnych niedogodności, jasnowłosa pozbyła się chociaż jednego problemu. Wyglądało na to, że chłopaku uwierzył w jej powód wczorajszego niezjawienia się w wyznaczonym miejscu. Albo postanowił machnąć na to ręką, uznając to za nudny temat rozmów, co pasowałoby do jego charakteru. Kana jak zwykle spróbowała odsunąć temat od jej skromnej osoby, powołując się na pychę czekoladowego księcia. Ten niestety odbił piłeczkę, zwinnie zmieniając poważne pytanie w sposobność do flirtów. Delikatna dłoń dziewczyny wydawała się strasznie malutka przy silnej dłoni mężczyzny. Kana najchętniej uwolniłaby swoją rękę, ale byłoby to nierozsądne posunięcie. Musiała zachować spokój, pomimo iż nie przepadała za dotykiem. Postanowiła skupić się na rozmowie. Sądząc po odpowiedzi Ichirou, nie podejrzewał on jasnowłosej o bycie kunoichi. W końcu każdy shinobi wie ile wysiłku kosztuje nauczenie się nowych technik nawet przy dużym talencie i umiejętnościach. Takimi bujdami można było karmić jedynie zwykłych ludzi. A może ją prowokował? Nie należy nie doceniać przeciwnika. No i stało się najgorsze - Ichirou zwrócił uwagę na Kanę.
- Hmm..Cóż.. - pytanie czekoladowego księcia było bardziej niewygodne dla dziewczyny niż mógł podejrzewać. Nie była typem osoby lubiącej mówić o sobie, a tym bardziej chwalącej się swoimi umiejętnościami. Owszem mogła wyskoczyć z tekstem "A umiem kontrolować lód. Jestem shinobi z klanu Yuki!". Ale po pierwsze nie zaimponowałoby to jakoś szczególnie takiej personie, a po drugie obecnie ze wszystkich sił starała się ukryć ten aspekt swojego życia. Zerknęła na arenę. Mgła jakby wydawała się nieco ruszać. - Takich rzeczy najlepiej dowiadywać się z pewniejszego źródła - własnego doświadczenia. Ale jeśli.. - przerwał jej spory huk, wywołany eksplozją. Momentalnie ludzie zajęci dotąd rozmową, skierowali spojrzenia w stronę źródła dźwięku. Chwilę później sędzia przerwał walkę. Jasnowłosa zmrużyła lekko oczy. Powoli opadająca mgła odsłoniła przerażający dla zwykłego człowieka widok. Plecy jednej z uczestniczek były naszpikowane senbonami niczym u jeża. Kana widziała już gorsze rzeczy w życiu, ba sama zabiła kilku ludzi. Wychowaną ją na zabójce, toteż widok krwi był dla niej naturalną rzeczą. Bardziej przejęła się tym, że nic nie zobaczyła podczas walki. Bezsensu. Jasnowłosa zdążyła już wrzucić decyzję udania się na turniej do worka pod tytułem "totalna porażka", gdy sędziowie zapowiedzieli dodatkową potyczkę. Zielone oczy spojrzały pytająco na władce piasku.
- Specjalna walka? Wiesz coś może na ten temat, Ichirou-san? - Kana momentalnie odzyskała nadzieję, a po jej tonie głosu można było zauważyć lekkie ożywienie. Może jeszcze wydarzy się coś ciekawego?
autor: Kana Yuki
1 maja 2020, o 20:26
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24135

Re: Trybuna wschodnia

Skupiona na walce jasnowłosa, kompletnie nie dostrzegła czekoladowe księcia, który pojawił się tuż obok. Zawzięcie przyglądała się mgle, próbując dostrzec jakikolwiek ruch. Była zdecydowanie rozczarowana takim biegiem spraw. Zebrała całą swoją odwagę, by pokonać wewnętrzne bariery i udała się w podróż na obcą wyspę, wydając przy tym sporą część swoich oszczędności tylko po to by popatrzeć na mgłę? Zderzenie ze światem shinobi miało pomóc podjąć jej bardzo ważną decyzję w jej życiu. Gdyby wczoraj nie wdała się w zbędne dyskusje, może zobaczyłaby kawałek walki? Z drugiej strony poznała sławną personę. Nie potrafiła jeszcze zakwalifikować tego wydarzenia i stwierdzić czy było ono dobre czy złe. Molestowanie, spięcie między księciem i małym bohaterem oraz bliskość cielesna z pewnością nie należały do najprzyjemniejszych przeżyć, ale.. Wzdrygnęła się zaskoczona dotykiem oraz uszczypnięciem w pośladek. Gdy pierwsze zdziwienie zniknęło, nadszedł lekki strach. Spodziewała się do kogo mogła należeć dłoń. Niepewnie spojrzała w bok. Miała rację.
- Ichirou-san.. – pomimo wszelakich starań zachowania chociażby pozorów spokoju, po dziewczynie widać było lekkie zaskoczenie. Z pewnością nie spodziewała się spotkać w takim tłumie po raz drugi tej samej osoby. Owszem, nie wykluczała tej możliwości, ale mimo to dała się zaskoczyć. Na powitanie złotooki książę wypomniał jej wczorajszą niespełnioną obietnicę. Na szczęście nie wyglądał na złego lub zawiedzionego, co tylko pokazywało jak małym pyłkiem w jego życiu była dziewczyna. Tym bardziej zdziwiło ją kolejne zdanie wypowiedziane przez mężczyznę. Czyżby chciał w trybie natychmiastowym wrócić do tego, czego wczoraj udało się jej uniknąć? Co śmieszniejsze pierwsza myśl dziewczyny dotyczyła przegapienia ostatniej walki na turnieju, a nie rychłej możliwości znalezienie się w tarapatach.
- Ale walka.. – wydukała niepewnie, nie wiedząc jak odmówić w takiej sytuacji. Wtem mężczyzna wskazał loże dla vipów, co tylko na chwile ulżyło Kanie w zmartwieniach. Jedyną rzeczą którą nie lubiła bardziej od tłocznych miejsc były miejsca rzucające się w oczy. W tłumie przynajmniej mogła być nikim i nikt nie zwracał na nią uwagi. Była jeszcze jedna rzecz o którą się martwiła. Myśl którą starała się wyrzucić z głowy, wmawiając sobie że w tłumie będzie niewidoczna, a prawdopodobieństwo jest przecież nikłe. A mianowicie – co jeśli na trybunach przebywa ktoś z jej klanu? Co prawda minęło ponad dziesięć lat, ale wciąż istniała możliwość, że ktoś ją rozpozna. Wolała tego uniknąć. Mężczyzna widząc konsternacje na jej twarzy, chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą. Już otworzyła usta by zaprotestować, ale przypomniała sobie słowa właściciela herbaciarni. Diabeł świtu. Bezlitosny. Co jest gorsze – pewne kłopoty czy prawdopodobne kłopoty? Wybór był dość prosty. Bez słowa sprzeciwu zasiadła obok Sabaku. Pod wpływem spojrzeń ludzi spięła się nieco. Zdecydowanie to nie było jej miejsce. Zerknęła z nadzieją na arenę. Wśród mgły widać było unoszącą się postać. Czyżby latała? Wtem mężczyzna wrócił do wątku, który wydawał się porzucić już na początku spotkania. Niechętnie oderwała spojrzenie od areny.
- Moje sprawy przeciągnęły się. Poza tym.. – zaczęła spokojnym tonem, by za chwile dotknąć dłonią swojej grzywki. Robiła tak gdy była zakłopotana lub zawstydzona, z czego doskonale zdawała sobie sprawę. Postanowiła to teraz wykorzystać do swojej gry aktorskiej. Bawienie się grzywką rozluźniało ją i pozwalało jeszcze bardziej zakryć swoją twarz. Spuściła wzrok, wbijając go w ziemię.
– Dopytałam się o Ciebie, Ichirou-san. Było mi strasznie głupio. – ostatnie zdanie wypowiedziała nieco ciszej, jakby zawstydzona swoją niewiedzą. Taka wymówka powinna wystarczyć, zważając na to jak pyszną osobą być Sabaku. Wnioskując po dotychczasowych obserwacjach, dotrzymywanie towarzystwa księciu nie miało polegać na mówieniu o sobie – chłopak nie był nią wcale zainteresowany. Nawet nie spytał ją o imię przez ten cały czas. Taki stan rzeczy bardzo pasował naszej bohaterce, która nie lubiła mówić o sobie. Im szybciej rozmowa trafi na odpowiedni temat – czyli Ichirou – tym lepiej. Momentalnie przestała bawić się swoją grzywką i podniosła spojrzenie na czekoladowego księcia.
- Jesteś niesamowity, Ichirou-san. Sami w sobie shinobi są niezwykle silni. Bycie jednym z najlepszych z nich jest nie lada wyczynem. Musiałeś bardzo ciężko trenować, prawda? – jak zwykle była spokojna i stonowana, choć w jej głosie można było wyczuć nutkę zainteresowania. Skoro nie uda się jej zobaczyć walczących shinobi, postanowiła wykorzystać okazję daną przez los by poznać bliżej jednego z ich przedstawicieli – i to nie byle jakiego.
autor: Kana Yuki
1 maja 2020, o 16:13
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24135

Re: Trybuna wschodnia

Chłopczyk nie wyglądał na zadowolonego z zachowania Kany i jej nagłej zmiany strony. Obruszył się, rzucił trochę złośliwych komentarzy i odszedł równie szybko co się zjawił. Tak było najlepiej dla nich wszystkich. Dziewczynie zdecydowanie łatwiej było przełknąć wyjście na kobietę bez klasy niż gdyby dziecku stała się krzywda z jej powodu. Być może malec kiedyś zrozumie jej postępowanie, a na razie pozostało jej grać tą "złą". Jasnowłosa nie skomentowała słów chłopca. Nie było takiej potrzeby, zresztą była osobą dość małomówną.
Czekoladowy księże wydawał się szczerze zdziwiony niewiedzą dziewczyny. Czyżby naprawdę był kim ważnym, czy tylko za takiego uchodził w swoim mniemaniu? Jasnowłosa nie przejęła się wcale nieuprzejmą uwagą na temat jej uchowania się z dala od informacji o świecie. Przez dłuższą część swojego życia była zwykłą wieśniaczką i miała prawo nie wiedzieć o różnych rzeczach, z czego dość często korzystała. Nawet gdyby wiedziała coś więcej i tak udawałaby "głupią". Tym razem jednak imię "Ichirou" nie dużo jej mówiło. Może ciemnowłosy był jednak po prostu pyszny? Kana zerknęła na otaczający ich tłum ludzi, który w tym samym momencie postanowił udać się do wyjścia. Mimo dużego zagęszczenia nikt na nich nie wpadał, ba każdy trzymał dystans. Zielonooka dostrzegła pojedyncze ukradkowe spojrzenie i szepty. Takie zachowanie mogło być równie dobrze wynikiem wcześniejszego postępowania chłopaka, który nierozważnie upuścił trochę swojej chakry, ale w razie czego lepiej było na razie założyć, iż mężczyzna faktycznie był sławny.
- Wybacz moją niewiedzę i nietakt Ichirou-san. - odpowiedziała uprzejmie. Nie można byłoby powiedzieć, że dziewczyna jest nieprzejęta sytuacją w jakiej się znalazła, choć po jej spokojnym wyrazie twarzy nie było tego widać. Mało która kobieta cieszyłaby się na jej miejscu - właśnie opuszczała arenę z zupełnie obcym mężczyzną w jego objęciach z perspektywą, że wkrótce zostaną sam na sam. Kana była akurat w trakcie opracowywania planu ewentualnej ucieczki, gdyby sytuacja stała się nieprzyjemna oraz rozważania ewentualnych plusów i minusów jakiejkolwiek znajomości z obcym jegomościem, gdy ten sam z siebie wysunął propozycję spotkania się później. Dziewczyna nie wiedziała czy jego decyzja była pokierowana faktyczną niechęcią do herbaciarni, dobrą grą aktorską czy dużą pewnością siebie z jego strony. Tak czy siak działał jej na rękę i choć przez snobistyczne oraz gburowate zachowanie nie dało się go lubić, to mimowolnie po raz drugi tego dnia pomyślała "Może jednak nie jest aż tak złą osobą?". W końcu mógł próbować namówić dziewczynę do przełożenia swoich planów lub wręcz użyć siły. Znała takich mężczyzn.
- Tak zrobię. - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Jej wypowiedź była dość wymijająca, gdyż mogła zarówno odnosić się do obu wypowiedzi chłopaka jak i tylko do jednej z nich. Tak naprawdę sama Kana jeszcze nie zdecydowała co uczyni. Wpierw chciała zdobyć więcej informacji. W razie czego zapamiętała nazwę miejsca wskazaną przez księcia. Gdy znaleźli się już na ulicy, jasnowłosa niby niechętnie odsunęła się od mężczyzny, a ten stanął naprzeciwko niej. Wciąż niebyli sam na sam dzięki czuła się nawet bezpieczna przez co mogła stracić trochę czujności. Stąd nie zdążyła nawet zareagować, gdy ten podniósł jej głowę za podbródek. Nastała chwila milczenia, która mogła trwać naprawdę krótko, ale dla dziewczyny wydawała się być wiecznością. Złote oczy wpatrywały się w nią uważnie, jakby starając się dostrzec wszystkie jej tajemnice Mijający ich ludzie jakby przestali istnieć na tej krótki moment, stając się jedynie cieniami w tle. Kana która lubiła ukrywać swoją twarz za długą grzywką, nie czuła się komfortowo w takiej sytuacji. Ba, była wręcz zakłopotana. Ciszę przerwał kokieteryjny tekst księcia, na który oszołomiona dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć. Mężczyzna rozpłynął się szybko w tłumie, tak jakby nigdy go tu nie było. Jasnowłosa przyłożyła dłoń do podbródka, gdzie jeszcze przed chwilą dotykał ją chłopak. „Co to było?” przemknęło jej przez myśl, po czym gwałtownie przebudziła się z oszołomienia. Powinna skupić się na odnalezieniu herbaciarni.

Po niecałej godzinie dziewczynie udało się odnaleźć poszukiwaną herbaciarnie. Mapka którą narysował jej właściciel była zbyt mało szczegółowa, czasami wręcz myląca. Jedynie z pomocą tubylców i dzięki małemu fartowi udało jej się trafić do celu. Zbliżał się wieczór, ale mimo to lokalu jeszcze nie zamykano. No tak, w czasie turnieju opłacało się pracować ponad standard. W środku odszukała właściciela, który znalazł dla niej chwilę. Jasnowłosa przekazała mu towar w postaci kilku rzadszych rodzajów herbaty oraz list. Zadowolony mężczyzna zaproponował Kanie czarkę herbaty oraz nocleg na poddaszu herbaciarni. Warunki były tam średniawe, ale wystarczające na jedną noc. Usiedli przy stoliku na zapleczu. Wyglądało na to, że właściciele żyli ze sobą w przyjaznych stosunkach, toteż Wanshi-san chciał podpytać o losy swojego znajomego. Po odpowiedzeniu na kilka pytań i przyjaznej pogawędce, jasnowłosa zebrała się na odwagę, by spytać o nowopoznanego jegomościa.
- Wanshi-san, słyszał Pan o kimś o imieniu „Ichirou”? – zapytała uprzejmie, będąc w pełni gotową na negatywną odpowiedź. Tymczasem mężczyzna zakrztusił się herbatą, gdy tylko Kana wypowiedziała to imię. Widocznie nie spodziewał się kompletnie takiego pytania. Po dłużej chwili gdy tylko ogarnął kaszel i nabrał powietrza, odpowiedział pogodnym głosem.
- Masz na myśli Ichirou znanego jako kochanek i diabeł świtu? Tego Ichirou? Oczywiście, że słyszałem! – zaśmiał się. Jasnowłosa wyglądała na nieco zdziwioną. A więc jednak czekoladowy książę nie kłamał na temat swojej sławy. Nie wiedziała jeszcze czy miała szczęście czy nie, poznając go. W dodatku te tytuły.. domyślała się skąd wziął się „kochanek”. Druga nazwała zaciekawiła ją zdecydowanie bardziej. Brzmiała dość przerażająco.
- Diabeł świtu? – zapytała zaintrygowana. Mężczyzna z chęcią opowiedział jej część znanych mu plotek o owej osobistości oraz wyjaśnił drugi przydomek. „Diabeł” pochodził od bezlitosnego traktowania wrogów, natomiast „świt” od nazwiska shinobi. Wyglądało na to, że miał on na swoim koncie kilka zasług. Po usłyszeniu tego wszystkiego miała jeszcze bardziej mieszane uczucia. Z jednej strony książę ze złotymi oczyma ją intrygował, z drugiej strony przerażał. Dla własnego bezpieczeństwa postanowiła jednak postawić na pozostanie w herbaciarni. Przeważyło także zmęczenie, które zaczęło dawać jej we znaki.
Po rozmowie z właścicielem Kana udała się do pokoju, w którym leżał stary futon i dużo innych kawiarnianych gratów i towarów. Wyglądało na to, że pomieszczenie pełniło dwie funkcje – magazynowe i sypialniane, gdyby któryś z pracowników potrzebował przekimać się podczas przerwy w pracy. Jasnowłosa odłożyła plecak na bok i położyła się na materacu. Po zamknięciu oczu, natychmiast odpłynęła w ramiona Orfeusza. Dzisiejszy dzień należał do tych bardziej męczących.
Następnego ranka obudził ją śpiew ptaków. Wstała jeszcze przed otwarciem lokalu. Po odświeżeniu się w łazience pracowniczej, pomogła nieco z otwarciem herbaciarni w zamian za śniadanie. Tym razem przygotowała się do udania się na turniej, zdobyła trochę informacji i wyszła jeszcze przed czasem, dzięki czemu udało jej się zająć dobre miejsce na trybunie jeszcze zanim pojawiły się nieznośne tłumy. Dzisiejszy dzień był dniem finałów – ostatnich ale najciekawszych pojedynków. Ku zdziwieniu Kany na arenie ostały się dwie kobiety, jedna z nich była nawet na oko młodsza od niej. Obie z pewnością były shinobi – techniki pieczętujące oraz ciekawe doujutsu. Jasnowłosa poczuła niejasny dreszcz ekscytacji, który minął wraz z pojawieniem się rozczarowania. Uczestniczki zniknęły za gęstą mgłą. Sytuacja nie spodobała się nie tylko Kanie, sądząc po komentarzach ludzi wokół. Zachowując jednak spokój, wpatrywała się uparcie w pole walki. Może jednak coś dostrzeże?
autor: Kana Yuki
26 kwie 2020, o 22:46
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17890

Re: Trybuna południowa

Na szczęście spora część planu jasnowłosej się udała. Ku zaskoczeniu Kany, mężczyzna nie tylko nie sparzył się jej dotykiem, wręcz przeciwnie - objął ją w talii przyciągając bliżej siebie. W takich chwilach słaba mimika twarzy się przydawała - nikt nie mógł dostrzec delikatnego grymasu niezadowolenia. Jak gdyby nie było jej już za gorąco od całego tego tłumu i stresującej sytuacji! Tym gestem mężczyzna zabrał Kanie pole do manewru, by ewentualnie szybko się wycofać, ale przecież nie mogła protestować po swojej wcześniejszej deklaracji. Skoro postanowiła iść tą ścieżką, musiała dalej odgrywać swoją rolę. Co nie było proste przy zachowaniu "księcia". Jak można śmiać się z herbaty? Zanim zdążyła się zirytować jego odpowiedzią, Ichirou przyciągnął uwagę zielonookiej dość ciekawym stwierdzeniem. Jednak może faktycznie czekoladowy nie był byle kim, skoro znał jednego z sędziów turnieju? W takim razie jego towarzystwo mogło okazać się ciekawsze niż się spodziewała. O ile mówił prawdę, a nie tylko starał się zaimponować "nowej towarzyszce rozmów". Jasnowłosa starała się olewać krzyki chłopczyka, licząc że tym chłodnym traktowaniem uda się jej go zbyć. Ten nie odpuszczał. Poczuła jak ciągnie ją za rękę. Nie miała wyboru.
- Nigdy nie prosiłam o ratunek. - odpowiedziała spokojne, zdecydowanym ruchem wyrywając swoją dłoń z uścisku małych rączek. Chciała go zganić za próbę ratowania kogoś, bez siły by obronić samego siebie. Nie chciała jednak wchodzić w zbędne dyskusje, które napędziłyby dzieciaka jeszcze bardziej. Uwolnioną z uścisku dłoń Kana uniosła na wysokość czoła dziecka, by chwile później delikatnie pstryknąć palcami. - Wycofaj się, Boya-chan. - ton głosu Kany był jak zwykle spokojny i nieco chłodny. Zmrużyła nieco oczy by udać już nieco zirytowaną nieudaną próbą ratunku, ale słabo jej szło w okazywaniu emocji poprzez mimikę. Czasem miało to swoje dobre strony, czasem warto byłoby umieć odgrywać większe spektrum uczuć. Odwróciła spojrzenie od chłopczyka, zerkając w stronę areny. Przez ten tłum mało widziała. Wciąż przytulona do mężczyzny, wsparła się na nim leciutko i wspięła się na palce próbując cokolwiek dostrzec. Wyglądało na to, że walki dobiegały końca. Takie było jej szczęście! Trzeba było rozsądnie pójść najpierw do herbaciarni. Widocznie los karze ją za złe decyzje. Teraz wpakowała się w małe kłopoty. Z gorąca na bladym obliczu dziewczyny znów pokazały się lekko różane rumieńce, choć mężczyzna mógł pomyśleć że to przez jego "propozycje". Było to dalekie od prawdy, gdyż jasnowłosa wpierw kompletnie nie załapała iluzji. Musiała się chwile zastanowić, by rozważyć możliwe opcje. Czyżby miał na myśli alkohol, czy może jego oferta była jeszcze bardziej śmiała? Młoda kunoichi nie była głupia i mniej więcej wiedziała na czym polega "seks", lecz nigdy nie przejawiała chęci poznania go osobiście. Zbliżenie dwóch ciał brzmiało jak coś mało atrakcyjnego, bardziej jak coś budzącego nieprzyjemne uczucie gorąca. Alkohol jako coś zaburzającego trzeźwe myślenie także jej nie zachęcał, gdyż wolała ogarniać co się wokół dzieje. Mimo że chłopak rzucił swe słowa obojętnie, wiedziała że nie może od tak go teraz zbyć odmową. Powróciła do poprzedniej pozycji, rezygnując z próby oglądania walk, by następnie ostentacyjnie poprawić szelkę plecaka.
- Prawdę mówiąc mam do załatwienia sprawę w pobliskiej herbaciarni. Zboczyłam tylko na chwilę zerknąć na turniej, ale walki chyba dobiegają końca. Szkoda.. chciałam zobaczyć shinobi. - podniosła główkę by spojrzeć na swojego rozmówcę. - Pan też nim jest, prawda Panie..? Umm.. mogę spytać o imię? - położyła delikatnie dłoń na torsie mężczyzny. Niedoświadczona zielonooka nie była pewna jak powinno wyglądać "podrywanie" płci przeciwnej. Do tej pory nie przyszło się jej mierzyć z takim wyzwaniem, dlatego teraz powtarzała zachowanie jakie zaobserwowała u swojej koleżanki z pracy i innych kobiet na ulicach Ryuzaku. Dzięki zachowanemu spokojowi nie wyglądało to jednak aż tak nienaturalnie.
autor: Kana Yuki
24 kwie 2020, o 18:38
Forum: Administracyjne
Temat: Piąta Rocznica Shinobi War
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4093

Re: Piąta Rocznica Shinobi War

Cieszę się, że wróciłam na forum po kilku latach :) Zarówno teraz i te 5 lat temu zaczynałam w Ryuzaku no Taki i to je typuje do losowania. Przy okazji chciałam powiedzieć, że to niesamowite iż forum dalej zipie. Kiedy spytałam Ichiego o linka do forum, gdyż chciałam zerknąć na stare posty, byłam przekonana że forum już dawno nie funkcjonuje. W jakim byłam szoku, gdy okazało się, że przeżywa swoją drugą młodość!! ;) Kolejnych pięciu lat życzę ~~
autor: Kana Yuki
22 kwie 2020, o 22:12
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17890

Re: Trybuna południowa

Próba ugaszenia konfliktu w zarodku jaką podjęła Kana została kompletnie spisana na porażkę. Chłopczyk był uparty i głupio-dzielny, natomiast czekoladowy mężczyzna nie należał do tych, którzy pozwalają sobie w kaszę napluć. Właściwie w pewnym momencie miała wrażenie, że dwójka kompletnie zapomniała o obecności dziewczyny i o pierwotnej przyczynie konfliktu - teraz byli tylko oni i ich ego. Mężczyźni... Ichirou wyrwał rękę z delikatnego uścisku młodej kunoichi przy okazji wtrząchania robaków, wcale przejęty próbami Kany. Obecność tych stworzonek była dość niespodziewana. Czyżby maluch naprawdę miał problemy ze wszami? Tylko czy one same znalazłyby tak idealny moment? Zerknęła na drugą dłoń którą przed chwilą głaskała malca. Dziwne.. jej nie zaatakowały. Jasnowłosa nie miała jednak czasu na dłuższe zastanawianie się nad tym faktem, gdyż konflikt pomiędzy dwójką wzmagał się z każdą minutą. Cała sytuacja była dla niej kompletną stratą energii. W końcu nie stało się przecież nic tak wielkiego, natomiast jeśli dłużej się będzie to ciągnąć oberwie maluch i ona pewnie też. Nagromadzona w policzkach z gorąca krew, odpłynęła momentalnie, gdy chłopczyk wykonał najgorszy ruch jaki tylko mógł. Jasnowłosa nie była mężczyzną i nie potrafiła sobie wyobrazić jak bolesne może być "uderzenie w jaja", ale po minie strojnisia mogła wywnioskować, że nie było to przyjemne uczucie. Irytacja mężczyzny musiała sięgnąć zenitu. Zamachnął się.. Kana wiedziała, że powinna się ruszyć, ale jej ciało odmówiło posłuszeństwa. Nie była typem bohatera i raczej starała się dbać o własny czubek nosa. Mimo to poczuła do siebie obrzydzenie i żal. Zasłonienie własnym ciałem małego chłopca powinno być naturalnym odruchem. Shinobi powinien być tarczą - przynajmniej według słów pewnego sumity. Na szczęście mężczyzna opanował się w ostatniej chwili zamienił soczysty cios na delikatne klepnięcie i zaczął tarmosić dzieciaka za policzek. Dziewczyna poczuła ulgę i zrozumiała, że mężczyzna nie ma złych intencji. Gdyby chciał zbić chłopca już dawno by to zrobił. Może nie był taki zły..?
Zamarła. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa i przez chwile nie mogła złapać powietrza. Shinobi. I to nie jakiś zwykły słabiak. Nawet ze swoimi miernymi umiejętnościami umiała stwierdzić, że mężczyzna jest całkiem silny. Zacisnęła dłonie w piąstki, by uspokoić drżenie. Jeśli dalej będzie tak stała, czuła że nie będzie potrafiła sobie tego zapomnieć. Po szybkiej analizie sytuacji doszła do wniosku, że najważniejsze jest uspokojenie chłopczyka. Jeśli ten odpuści może i czekoladowy książę machnie na wszystko ręką. Rozluźniła dłonie, a na drobnej twarzyczce pojawił się wyćwiczony delikatny uśmiech. Zwinnie ominęła chłopczyka, by znaleźć się tuż przy ciemnowłosym. Odważnie z kobiecą delikatnością wzięła mężczyznę pod ramię i przytuliła się do niego. Choć wyglądała na spokojną, w głębi duszy miała nadzieję, że ten nie zareaguje jakoś negatywnie. Sądząc po jego wcześniejszych wypowiedziach, nie miał nic przeciwko bliskości kobiet. Pomimo iż całą sobą starała się zachować spokój, Ichirou mógł wyczuć delikatne drżenie jej ciała.
- Wystarczy chłopczyku. Ten Pan nie jest nikim złym. Gdybym chciała, sama bym się obroniła. Po prostu.. nie mam nic przeciwko silnym i przystojnym mężczyznom.- na koniec wypowiedzi uśmiechnęła się delikatnie w stronę pustynnego księcia. Nie miała żadnego problemu z wypowiedzeniem tego typu słów, choć mogły one ranić jej kobiecą dumą. Dwa tygodnie bycia kelnerką nauczyły ją, że dla dobra ogółu ta druga strona "ma zawsze racje". Wcale nie mówiła tego szczerze, ale miała nadzieję, że albo chłopczyk uwierzy w jej słowa albo będzie na tyle inteligentny by zrozumieć poświęcenie dziewczyny i po prostu odpuści.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć o sercach kobiet, Boya-chan. - dodała zerkając na młodego, dając mu do zrozumienia że są to "sprawy dorosłych", których on jeszcze nie rozumie. Na potwierdzenie swoich słów, jeśli wszystko do tej pory poszło w miarę bez zakłóceń, postanowiła zebrać się na odwagę i ostatecznie zamknąć całą nieprzyjemną sytuację.
- Ma Pan może ochotę na herbatę? - ponownie skierowała spojrzenie na mężczyznę, starając się odciągnąć jego uwagę od nieprzyjemnej sytuacji i dając chłopczykowi idealny moment na wycofanie się i ucieknięcie. Naprawdę chciała mu podziękować i pochwalić odwagę oraz zganić głupotę, ale obecnie najlepszym rozwiązaniem było olanie jego istnienia. Swoim pytaniem nie ryzykowała wiele. Najwyżej książę ją oleje i odmówi, co właściwie byłoby dla niej korzystniejsze.
autor: Kana Yuki
20 kwie 2020, o 22:25
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17890

Re: Trybuna południowa

Jasnowłosa nie liczyła na jakąś głęboką refleksje ze strony mężczyzny, ale miała nadzieje chociaż na lekkie zawstydzenie reprymendą i jakieś choćby pobieżne przeprosiny. Tymczasem złotooki nie wydawał się wcale przejęty, wręcz przeciwnie zdawał się być świadomy i dumny ze swojego postępowania. Zacisnęła delikatnie wargi, gdy ten odpowiedział jej zgrabną ripostą. Chciała zapytać, czy jegomość chciałby być tak przywitany przez kogokolwiek, ale się powstrzymała. Wchodzenie w dalsze dyskusje mogło wyjść tylko na gorsze jasnowłosej. Powinna zbyć mężczyznę i powrócić do swojego pierwotnego celu nim wydarzy się coś gorszego.
- Nieszcze... - jej ton głosu znowu był stosunkowo spokojny. Zaraz po swojej wypowiedzi chciała zgrabnie wymigać się z rozmowy, ale nie dane jej było nawet dokończyć zdania. Głośny plask uderzenia dłonią o pośladki spowodowany był "przywitaniem" małego brzdąca. Grymas na twarzy zadziornego mężczyzny, spowodował że kąciki ust Kany powędrowały delikatnie do góry w małym uśmiechu satysfakcji. Czyż nie było to przyjemne przywitanie.. ze strony dziecka chłopaka? Na pierwszy rzut oka jasnowłosa zaobserwowała brak podobieństwa między dwójką. Złotooki miał dużo ciemniejszą cerę i zupełnie inną urodę. Jego bogate ubranie także świadczyło o czymś zupełnie innym niż sugerował chłopczyk. Czyżby.. wstawiał się za nią? Mały, bezbronny dzieciak zebrał się na odwagę i postanowił postawić się o wiele silniejszemu osobnikowi -dodatku nie w obronie własnej lecz kogoś zupełnie obcego. Zaimponował tym nieco naszej bohaterce, pomimo iż uwaga jaką ściągną na nich była czymś czego właśnie chciała uniknąć. Ktoś nawet krzyknął by ich uciszyć. Na domiar złego chłopczyk wtulił się w Kanę, dostarczając kolejnego źródła ciepła. Dziewczyna nie przepadała za bliskością fizyczną, ale nie umiała odepchnąć od siebie osóbki o tak dobrym serduszku. Nawet jeśli było jej już zdecydowanie za gorąco. Podniosła dłoń jakby chciała pogłaskać wtuloną osóbkę. Zawahała się. Nie do końca wiedziała jak powinna postąpić w tej sytuacji.
Tymczasem zdenerwowany mężczyzna o czekoladowej cerze nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Widocznie słowa chłopczyka ugodziły jego dumę. Dziecko miało dobre serduszko, ale jeszcze mało instynktu samozachowawczego. Lepiej nie denerwować nieznajomych. Złotooki pociągną małego bohatera za ucho, gdy ten jeszcze mocniej się wtulał w nią. Wokół było strasznie gorąco. Sytuacja wymykała się spod kontroli. Teraz nawet jakby chciała, Kana nie mogła zostać bierna. Położyła dłoń na nadgarstku nieznajomego [Ichirou]- delikatnie, ale zdecydowanie. Chciała zaoszczędzić chłopczykowi bólu.
- Przestańcie... oboje. - powiedziała spokojnie, słabym głosem, obdarzając mężczyźnie stanowczym spojrzeniem zielonych ocząt. Przez chwile wpatrywała się w niego uparcie, dając mu do zrozumienia że nie chce więcej kłopotów. Wkrótce spuściła wzrok w stronę drugiego nieznajomego. - Bardzo doceniam zaangażowanie, boya- chan, ale powinieneś bardziej na siebie uważać. - tym razem jej głos było nieco łagodniejszy aczkolwiek wciąż spokojny. Drugą dłoń położyła delikatnie na główce dziecka. Chociaż na zewnątrz wydawała się radzić sobie z obecną sytuacją, prawdę mówiąc nie wiedziała jak długo jeszcze wytrzyma. Okropnie doskwierało jej gorąco, a cała ta kłopotliwa scena wcale nie ułatwiała życia.
autor: Kana Yuki
19 kwie 2020, o 20:02
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17890

Re: Trybuna południowa

Jasnowłosa uparcie brnęła do przodu, zwinnie przemieszczając się między "kibicami". Starała się unikać kłopotów z obcymi, podekscytowanymi walkami ludźmi. Kto wie kogo przywiał tu los. Ze swoją zwyczajną aparycją, nie wyróżniała się specjalnie co pozwalało dziewczynie z łatwością wtopić się w tłum. Przystanęła na chwile by odpocząć i złapać na spokojnie więcej powietrza. Zdecydowanie nie lubiła przebywania z taką ilością osób i gdyby nie chęć zobaczenia walczących shinobi, z pewnością nawet nie pomyślałaby o pchanie się w taki tłum. Już chciała ruszać dalej w poszukiwaniu dogodnego miejsca, gdy poczuła czyjąś dłoń w dość prywatnym miejscu. Wzdrygnęła się zaskoczona uszczypnięciem.Zapewne większość kobiet w owym momencie odwróciłoby się i spoliczkowało molestera. Kana zachowała jednak spokój. Po pierwsze wiedziała że gwałtowna reakcja w takim przypadku może jedynie pogorszyć sprawę, po drugie jako kelnerka była przyzwyczajona do tych dziwnych zachowań mężczyzn. Wolałaby nie wchodzić w dyskusje, zacisnąć zęby i najlepiej uciec, chowając się w tłumie. Nim jednak zdążyła zrealizować ten plan, poczuła nieprzyjemne ciepło tuż przy swoim uchu. Taka bliskość przeszkadzała dziewczynie o wiele bardziej niż jakieś dotykanie jej ciała. Tym razem poczuła się już zirytowana nieuprzejmością jegomościa i postanowiła działać. Odwróciła się w stronę mężczyzny i kładąc dłonie na jego torsie, odsunęła go delikatnie do tyłu.
- Przepraszam, ale chyba mnie Pan z kimś.. - starała się mówić nieco głośniej niż zazwyczaj, chociaż jej cichy głosik i tak ledwo przebijał się przez hałas panujący wokół. Jako że była niższa niż napastnik, na poziomie wzroku znalazł się jedynie wystawny naszyjnik. Nie miała zamiaru nawiązywać kontaktu wzrokowego, zwłaszcza że mężczyzna mógł być jakimś oblechem. Ciekawość jednak wzięła górę i niepewnie podniosła powoli głowę do góry. Właśnie w tym momencie przerwała swą wypowiedź. Zamiast cuchnącego, grubego, starego mężczyzny tuż przed nią stał młody, wysoki chłopak o czekoladowej cerze, ze złotymi kolczykami w uszach. To co jednak przykuło najbardziej uwagę Kany były złote oczy. - Książę..? - wyszeptała niepewnie. Dla zwykłej dziewczyny ktoś tak ubrany i ładny z pewnością musiał pochodzić z wysoko postawionej rodziny. Tylko że takie osoby raczej nie przebywają ze zwykłymi ludźmi i nie zachowują się jak molesterzy. - Nie..- dodała po chwili. Zmusiła się do oderwania wzroku od bursztynowych oczu, przenosząc spojrzenie na dolną część twarzy chłopaka. Słyszała, że to mniej denerwuje ludzi.
- Dopiero przybyłam do Yinzin, więc musiał mnie Pan z kimś pomylić. Mimo to, to wciąż trochę niegrzeczne przywitanie. Proszę rozważyć bardziej adekwatne przywitanie z Pańską znajomą. - mówiła spokojnym, niewyrażającym zdenerwowania głosem. Co prawda pozwoliła sobie na delikatną dezaprobatę zachowania mężczyzny, ale uczyniła to w dość uprzejmy sposób. Gdy skończyła mówić, zdała sobie sprawę z dłoni, które wciąż spoczywały na torsie nieznajomego. Pospiesznie je stamtąd zabrała i wydukała ciche "przepraszam".
autor: Kana Yuki
18 kwie 2020, o 20:09
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17890

Re: Trybuna południowa

Pojedyncza kropla potu leniwie spłynęła po bladej twarzy jasnowłosej. Z każdym krokiem oddała się coraz bardziej od wioski, jednocześnie czując coraz większy niepokój. Z pozoru szła spokojnie w zasięgu wzroku jednej z karawan, która zmierzała w podobną stronę. Stwierdziła, że jest to najbezpieczniejsza taktyka. Towary kupców były z pewnością bardziej atrakcyjne niż zwykła dziewoja z małym plecaczkiem. Mimo to zachowywała pełną ostrożność, obserwując swoje otoczenie i nasłuchując. Zamiast miliona niebezpieczeństw wokół był jedynie piękny krajobraz, którym Kana zachwycała się w głębi serduszka. Wciąż było za wcześnie by stwierdzić czy to wszystko jest tego warte, ale na razie zapowiadało się całkiem w porządku. Gdy jasnowłosa dotarła do Sogen, natychmiast udała się do portu. Owszem nowe miejsce wydawało się bardzo interesujące, ale po podróży była zbyt zmęczona by się nim zachwycać. Wykupiła bilet na prom, który odpływał za kilka minut. Gdyby się nie pospieszyła do portu, na następny musiałaby czekać przynajmniej dwie godziny. Przynajmniej jedna rozsądna decyzja tego dnia. Na statku podróżowało sporo ludzi, co nie było najbardziej komfortowe dla Kany. Od razu znalazła sobie jakiś kącik na uboczy, gdzie mogłaby usiąść z plecakiem i w spokoju zjeść prowiant oraz trochę odpocząć - oczywiście bez tracenia czujności. Na statku szanse na jakikolwiek atak były małe ze względu na strażników, ale przecież nie można było wykluczyć obecności kieszonkowców. Dziewczyna nie miała za dużo, ale wolała mieć chociaż "coś" w momencie przebywania w obcym miejscu. Nawiasem mówiąc wspomnieni strażnicy wyglądali trochę przerażająco w swoich stalowych wdziankach, chociaż zapewne utrudniały im swobodne poruszanie się.

Gdy jasnowłosa stanęła na brzegu nowego lądu, wiatr uderzył ją w twarz zimnym powiewem. Poczuła lekką nostalgię. Surowy klimat wyspy nieco przypominał jej rodzinne Hyuo, chociaż wciąż było tu zdecydowanie cieplej. Kana nie zastanawiała się długo dokąd iść. Na statku podsłuchała grupkę ludzi, która zadeklarowała chęć natychmiastowego udania się na turniej i obejrzenia chociaż końcówki dzisiejszych walk. Zdecydowanie rozsądniejszym byłoby odnalezienie wpierw herbaciarni i znajomego właściciela, ale.. z pewnością nic się nie stanie jeśli wpierw zdobędzie więcej informacji na temat turnieju, prawda? Na przykład gdzie się odbywa, w jakich godzinach i jak długo jeszcze potrwa. Utrzymując bezpieczną odległość, śledziła "towarzyszy" podróży. Dość szybko przekonała się jednak, że odnalezienie turnieju nie byłoby zadaniem ciężkim nawet samemu. Trudno było nie zauważyć sporych rozmiarów areny, z której dobiegały głośne krzyki. Zatrzymała się, zawieszając wzrok na budowli. Kana była już tak blisko celu, że głupotą byłoby zrezygnować nawet jeśli bardzo nie lubi się tłumów. Przełknęła głośniej ślinę, zbierając w sobie jak najwięcej determinacji i ruszyła ponownie w wyznaczonym kierunku. Pocieszała się w duchu, że przynajmniej jest przyjemnie chłodno. Nie mogła bardziej się mylić.
Gdy znalazła się na jednej z trybun, uderzyło w nią przeraźliwe gorąco. Spoceni, podekscytowani i ściśnięci ludzie generowali je w nadmiarowej ilość. Mimo to jasnowłosa desperacko acz ostrożnie zaczęła przebijać się przez tę zgraję nieznajomych. Zwinie manewrowała między krzyczącymi mężczyznami, co chwila dukając ciche "przepraszam", gdy tylko na kogoś niechcący wpadła lub musiała użyć nieco siły by się przepchać. Po kilku minutach już ledwo łapała powietrze, a na bladych policzkach pojawiły się sporych rozmiarów różane rumieńce. Była jednak osóbką bardzo upartą i nie zamierzała się poddać dopóki nie znajdzie miejsca, z którego będzie mogła lepiej przyjrzeć się walkom.
autor: Kana Yuki
15 kwie 2020, o 19:26
Forum: Ryuzaku no Taki
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 632
Odsłony: 57687

Re: Szlak transportowy

Nim jeszcze słońce wychyliło się znad horyzont, zielone oczy wpatrywały się niemrawo w ciemny sufit. Jasnowłosa obudziła się o godzinę za wcześnie, bojąc się że zaśpi. Nie miała problemów ze snem ze względu na stres. Owszem bała się, ale gdy już raz podjęła decyzję nie zamierzała zrezygnować w ostatniej chwili. W myślach już układa sobie plan co dokładniej zrobi, gdy dotrze na miejsce. Wczoraj wypytała się kilku ludzi, którzy potwierdzili, że z Sogen odpływa prom do Yinzin oraz że to najbezpieczniejsza droga. Właściciel przekazał dziewczynie oprócz herbat list, który miała przekazać jego przyjacielowi. Obie te rzeczy leżały od dnia wczorajszego w spakowanym plecaku. Oprócz przesyłki zawierał podstawowe dla podróżnika przedmioty - ubrania na zmianę, wodę i prowiant. Jasnowłosa wstała gwałtownie w łóżka. Postanowiła, że lepiej będzie poczekać na miejscu zbiórki niżeli leżeć bezczynnie w oczekiwaniu. A nóż jeszcze zaśnie. Powoli i ostrożnie wykonywała kolejne czynności, tak że gdy zamykała drzwi od małego pokoiko-mieszkanka, słońce zdążyło wyjrzeć już zza horyzontu. Mimo iż wciąż dominowała ciemność nocy, było na tyle widno by jasnowłosa odnalazła drogę ku bramie wioski. Ostatni raz widziała ją ponad dwa tygodnie temu i doskonale pamiętała uczucia jakie jej przy tym towarzyszyły. Jednak Kana nie zgłębiała się nad tym zagadnieniem. Odgoniła nieprzyjemne myśli i skupiła się nad teraźniejszością. To było teraz najważniejsze. Gdy dotarła w okolice miejsca spotkania, członka klanu Akimichi jeszcze nie było, co nie dziwiło o tak wczesnej porze. Zielonooka ułożyła plecak na ziemi i usiadła obok, podkulając kolana i upierając na nich dłonie i głowę. Czuwała.

Edit:
Po około godzinie słońce wychyliło się całkiem znad horyzontu, ogłaszając mieszkańcom Ryuuzaku nowy dzień. Liczba osób mijająca siedzącą na ziemi jasnowłosą rosła z każdą nową minutą. W końcu początek dnia to najlepsza pora do rozpoczęcia podróży. Kana uniosła do góry główkę i dla zabicia czasu przyglądała się różnym podróżnikom. Większość niosła ze sobą sporą ilość tabołów - zapewne kupcy lub ich pracownicy. Bywały też pojedyncze osoby, które z podobnym lub większym plecakiem niż dziewczyny, wyruszały zapewne w podróż w tylko sobie znanych celach. Przygoda? Praca? Ucieczka? Kana mogła tylko gdybać. Minęła kolejna godzina. Zaczęła się niepokoić. Sumita powinien dawno temu już się zjawić. Mimo to wciąż nie było po nim śladu. Może mu coś wypadło? Albo podczas zwiedzania miasta wydarzyło się coś niedobrego? Dziewczyna bardzo chciała wierzyć, że istnieje jakiś powód nieobecności towarzysza, dlatego poczekała jeszcze kolejną godzinę. Ojciec od małego uczył ją by nie ufać ludziom. Jasnowłosa mocno trzymała się tych zasad, ale mimo to poczuła się lekko zawiedziona. Chciała choć raz komuś zaufać. Zerknęła na bramę miasta. Tak bardzo nastawiła się na tą podróż, że nie potrafiła z niej od tak zrezygnować. Dodatkową motywacją była obietnica dana właścicielowi herbaciarni. Westchnęła. Z pewnością jeszcze tego pożałuje, ale skoro już postanowiła coś zmienić w swoim życiu, nie umiała się wycofać. Tak o to Kana postawiła pierwszy krok ku pokonaniu wewnętrznych barier i wyruszyła w pierwszą, samotną podróż.

Dokąd: Yinzin
Czas podróży: 45 min
Środek transportu: pieszo do Sogen i statkiem do Yinzin
autor: Kana Yuki
14 kwie 2020, o 18:32
Forum: Osada Ryuzaku no Taki
Temat: Herbaciarnia
Odpowiedzi: 359
Odsłony: 33109

Re: Herbaciarnia

Słońce już od dłuższego czasu unosiło się ponad linią horyzontu. Uliczki natomiast tętniły życiem jakby nigdy nie były puste. Głównie kwitnął handel, co było do przewidzenia po mieście kupieckim. Herbaciarnia nie była wyjątkiem. Nawet podczas gdy duża część klienteli wybyła na zawody do Yinzin, po jakimś czasie w lokalu zaczęli pojawiać się coraz liczniejsi goście. Na szczęście do Kany dołączył inny kelner i pomagał jej w ogarnięciu sali. Dziewczynie wyjątkowo trudno było się skupić. Wciąż targały nią wątpliwości, ale gdy raz już coś postanowi ciężko było zmienić jej zdanie. Gdy kątem oka dostrzegła nudzącego się członka klanu Akimichi, natychmiast poprosiła kolegę o pomoc, a sama znalazła się przy stoliku ciemnowłosego.
- Przepraszam, że musiałeś czekać, Choojiro-san. - nie należało przepraszać tylko dziękować - takie był zasady w pracy, ale obecnie nie miała na to głowy. Nie mogła pozwolić sobie na to by ponownie usiąść obok sumity, tak więc na szybko ustalili wstępne szczegóły. "Za dwa dni przed bramą osady o 6 rano". Tak mniej więcej brzmiała ostateczna wersja. W ten czas jasnowłosa zdąży się przygotować i wziąć wolne, natomiast Akimichi spokojnie pozwiedza miasto. Kana jeszcze raz podziękowała przyszłemu towarzyszowi podróż, a następnie pożegnali się i dziewczyna musiała wrócić do pracy. Pomimo trudności utrzymania myśli przy sprawach przyziemnych, kelnerce udało się nic nie rozbić ani nie zniszczyć. Jak zwykle w ostatniej chwili wychodziła z sytuacji obronną ręką, dzięki niezwykłej -jak na zwykłego człowieka - zwinności. Gdy tylko skończyła pracę dogadała z właścicielem kilka dni wolnych w zamian za pomoc z dostawą ziół do znajomego w Yinzin i udała się zmęczona do tymczasowego lokum. Miała całkiem sporo do przemyślenia.

<z/t>

Wyszukiwanie zaawansowane