Oby czas do świat upłynął równie miło jak w naszej zabawie.
no i ja po moje 10 PH...
Wybieram bramkę nr 1
Trzy małe szklane bombki, jedna z namalowanymi symbolami Suitonu, druga z symbolami Fuutonu, a trzecia - Dotonu, działające jak bombki dymne
Znaleziono 141 wyników
- 16 gru 2021, o 08:25
- Forum: Administracyjne
- Temat: Mikołajki 2021
- Odpowiedzi: 83
- Odsłony: 2948
- 5 gru 2021, o 21:40
- Forum: Administracyjne
- Temat: Mikołajki 2021
- Odpowiedzi: 83
- Odsłony: 2948
Re: Mikołajki 2021
Ja byłam grzeczna w tym roku.... no więc wesołego oczekiwania na święta
- 14 wrz 2021, o 22:21
- Forum: Administracyjne
- Temat: Letnia Gala SW 2021
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 5127
- 10 wrz 2021, o 22:17
- Forum: Szkoła Taka
- Temat: Szkoła Taka: Kwatera mieszkalna Asagi'ego
- Odpowiedzi: 31
- Odsłony: 3241
Re: Szkoła Taka: Kwatera mieszkalna Asagi'ego
Czas zatrzymał się a potem ruszył jakby w zwolnionym tempie. Czuła, że wszystko jakby ją opływa a ona zapomniała jak się oddycha, na szczęście ciało pamiętało. Wszystko trwało bardzo długo a przynajmniej tak się wydawało. Obserwowała go w milczeniu uważnie śledząc każdy jego ruch i emocje? Oboje nauczyli się nad nimi panować a tutaj… tutaj było inaczej.
Z jednej strony dzieliła ich wielomiesięczna ściana rozstania. Ona dostała kilak listów na które nie wiedziała gdzie odpisać, może gdyby jej się udało i taki list zostałby dostarczony wszystko potoczyłoby się inaczej, a tak to, a tak to trwali tu w takiej. A z drugiej strony zostali sobie poślubieni, ale było to tak dawno jakby w innej epoce i innym świecie. Chociaż tak, to był inny świat Yinzin a tu było Kaigan. Teraz Kaigan było domem i to domem w którym naprawdę tak się czuła, gościnnym serdecznym i takim w którym czuła się przynależna. Może nie tyle co samo Kaigan a świątynia i szkoła. Czuła jak Asagi gość z dawna nie widziany wkracza i z każdym trudnym dla obojga oddechem wchodzi i z gościa staje się domownikiem. Jak bierze po kolei swoje dzieci na ręce i daje im coś niezwykle cennego dla nich i dla samej Ayame. Jak dociera do niego wszystko i Ayame nawet nie umie odczytać tej lawiny uczuć jaką widzi przysłoniętej jej własnym uczuciem zalewającej ją ulgi i schodzącego napięcia. „mój syn jej dźwięczało w uszach” a potem stało się coś na co nie była gotowa. W żadnej z wersji jego powrotu jaką sobie wyobrażała nie przewidziała takiego scenariusza. W pierwszej chwili zamarła jak lodowy posąg a w następnej uklękła przed nim, tak ze dalej trzymał jej dłonie i oparła swoje czoło o jego. Nie widziała już wyrazu jego twarzy i oczu. Chciała coś powiedzieć ale ku swojemu zaskoczeniu nie była w stanie wydobyć głosu przez ściśnięte gardło.
-W takim razie- wydusiła z siebie mało zrozumiale po czym kontynuowała wypowiedź już wyraźniej –Dobrze, że wróciłeś – i o ile wcześniej się zastanawiała czy cieszy się z jego powrotu to teraz wiedziała, że w tej chwili tak. Otarła kąciki oczu po czym odezwała się już bardziej trzeźwo - To jak się umyjesz… na pewno Makoto chętnie da się ukołysać- powiedziała ni to zaczepnym żartem, ni to wizją przyszłości ni to stwierdzeniem faktu i wszystkim po trochu. Bo już druga część zdania wybrzmiewała przy narastającym akompaniamencie dziecięcego płaczu. Na który Ayame zamierzała zareagować a sam Asagi po trudach wojaży powinien zmienić odzienie i umyć przed przytulaniem delikatnych istotek.
Z jednej strony dzieliła ich wielomiesięczna ściana rozstania. Ona dostała kilak listów na które nie wiedziała gdzie odpisać, może gdyby jej się udało i taki list zostałby dostarczony wszystko potoczyłoby się inaczej, a tak to, a tak to trwali tu w takiej. A z drugiej strony zostali sobie poślubieni, ale było to tak dawno jakby w innej epoce i innym świecie. Chociaż tak, to był inny świat Yinzin a tu było Kaigan. Teraz Kaigan było domem i to domem w którym naprawdę tak się czuła, gościnnym serdecznym i takim w którym czuła się przynależna. Może nie tyle co samo Kaigan a świątynia i szkoła. Czuła jak Asagi gość z dawna nie widziany wkracza i z każdym trudnym dla obojga oddechem wchodzi i z gościa staje się domownikiem. Jak bierze po kolei swoje dzieci na ręce i daje im coś niezwykle cennego dla nich i dla samej Ayame. Jak dociera do niego wszystko i Ayame nawet nie umie odczytać tej lawiny uczuć jaką widzi przysłoniętej jej własnym uczuciem zalewającej ją ulgi i schodzącego napięcia. „mój syn jej dźwięczało w uszach” a potem stało się coś na co nie była gotowa. W żadnej z wersji jego powrotu jaką sobie wyobrażała nie przewidziała takiego scenariusza. W pierwszej chwili zamarła jak lodowy posąg a w następnej uklękła przed nim, tak ze dalej trzymał jej dłonie i oparła swoje czoło o jego. Nie widziała już wyrazu jego twarzy i oczu. Chciała coś powiedzieć ale ku swojemu zaskoczeniu nie była w stanie wydobyć głosu przez ściśnięte gardło.
-W takim razie- wydusiła z siebie mało zrozumiale po czym kontynuowała wypowiedź już wyraźniej –Dobrze, że wróciłeś – i o ile wcześniej się zastanawiała czy cieszy się z jego powrotu to teraz wiedziała, że w tej chwili tak. Otarła kąciki oczu po czym odezwała się już bardziej trzeźwo - To jak się umyjesz… na pewno Makoto chętnie da się ukołysać- powiedziała ni to zaczepnym żartem, ni to wizją przyszłości ni to stwierdzeniem faktu i wszystkim po trochu. Bo już druga część zdania wybrzmiewała przy narastającym akompaniamencie dziecięcego płaczu. Na który Ayame zamierzała zareagować a sam Asagi po trudach wojaży powinien zmienić odzienie i umyć przed przytulaniem delikatnych istotek.
- 12 sie 2021, o 14:15
- Forum: Szkoła Taka
- Temat: Szkoła Taka: Kwatera mieszkalna Asagi'ego
- Odpowiedzi: 31
- Odsłony: 3241
Re: Szkoła Taka: Kwatera mieszkalna Asagi'ego
Wokół toczyło się normalne życie; odległe modlitwy w świątyni, ćwiczenia w szkole i codzinne życie mieszkańców świątyni mające na celu obsługę mieszkańców i gości; sprzątanie gotowanie i zapewne odpoczynek na niektórych . Napięcie jakie powstało na placu pogłębiało ciszę jaka panowała pomiędzy nimi w ich małym świecie umiejscowionym obok tamtego poprzetykaną jedynie formalnymi grzecznościami. Wbrew obawom Ayame utrzymywało się na tym samym poziomie aż padło proste polecenie. Na które zareagowała lekkim ukłonem i delikatnym skinieniem ręki zapraszającym i niejako wskazującym kierunek.
Nie to by myślała, że zapomniał drogi, po prostu taki wyuczony gest jaki wyniosła w domu i utrwaliła w świątyni w czasie jego nieobecności. Przemierzała kolejne korytarze prowadzące do ich miejsca zamieszkania. Pomieszczenie ostatnimi czasy nieco zmieniło swój wygląd, zmiana choć oczywista nie była zbyt duża a tak ogromna. W pomieszczeniu stała dziecięca kołyska a właściwie dwie…. A w samym pomieszczeniu znajdowała się młoda kapłanka, która na ich widok skłoniła się nisko w kierunku Asagiego i nieco lżej w kierunku Ayame. – Zasnęły. poinformowała. Po czym wycofała się zgrabnie wyczuwając, że nie jest już potrzebna a choć ciekawa jak rozwinie się sytuacja to nie na tyle by się w nią mieszać.
Ayame nabrała ukradkiem powietrza dla dodania sobie odwagi odezwała się - Mężu mój przedstawiam ci nasze dzieci :Ichirou i Ichiko wskazała na kołyski. Lepiej to już nie będzie, chciała mieć to już za sobą. Prawdę mówiąc już dawno, bardzo dawno chciała go o tym poinformować już od bardzo dawna i wiele razy, ale nie było jak. Każdy jego list docierał z opóźnieniem a nie było adresu na który mogłaby wysłać odpowiedź. Czekała na to co się stanie. Była świadoma, że nie tak to powinno wyglądać, ale odwlekanie było bezcelowe. To nie było coś czego nie dało się nie zauważyć. Smucił ją fakt, że był ostatnią osobą która się dowiadywała, a przynajmniej z zainteresowanych bo wiedziała cała szkoła Taka i świątynia. Nawet dziadkowie dostali listy….
Nie to by myślała, że zapomniał drogi, po prostu taki wyuczony gest jaki wyniosła w domu i utrwaliła w świątyni w czasie jego nieobecności. Przemierzała kolejne korytarze prowadzące do ich miejsca zamieszkania. Pomieszczenie ostatnimi czasy nieco zmieniło swój wygląd, zmiana choć oczywista nie była zbyt duża a tak ogromna. W pomieszczeniu stała dziecięca kołyska a właściwie dwie…. A w samym pomieszczeniu znajdowała się młoda kapłanka, która na ich widok skłoniła się nisko w kierunku Asagiego i nieco lżej w kierunku Ayame. – Zasnęły. poinformowała. Po czym wycofała się zgrabnie wyczuwając, że nie jest już potrzebna a choć ciekawa jak rozwinie się sytuacja to nie na tyle by się w nią mieszać.
Ayame nabrała ukradkiem powietrza dla dodania sobie odwagi odezwała się - Mężu mój przedstawiam ci nasze dzieci :Ichirou i Ichiko wskazała na kołyski. Lepiej to już nie będzie, chciała mieć to już za sobą. Prawdę mówiąc już dawno, bardzo dawno chciała go o tym poinformować już od bardzo dawna i wiele razy, ale nie było jak. Każdy jego list docierał z opóźnieniem a nie było adresu na który mogłaby wysłać odpowiedź. Czekała na to co się stanie. Była świadoma, że nie tak to powinno wyglądać, ale odwlekanie było bezcelowe. To nie było coś czego nie dało się nie zauważyć. Smucił ją fakt, że był ostatnią osobą która się dowiadywała, a przynajmniej z zainteresowanych bo wiedziała cała szkoła Taka i świątynia. Nawet dziadkowie dostali listy….
- 11 lip 2021, o 22:33
- Forum: Szkoła Taka
- Temat: Szkoła Taka: Główny Plac Świątyni
- Odpowiedzi: 14
- Odsłony: 1610
Re: Szkoła Taka: Główny Plac Świątyni
Ayame dostrzegła głębokość ukłonu z lekkim zmieszaniem. Nie do końca mogła odczytać czego to był wyraz, więc przyjęła to jako dobry znak. Zwłaszcza Było niezręcznie, ale miała świadomość, że niezręcznie może dopiero być i to ją stresowało.
Przez ten czas jego nieobecności życie się toczyło swoim rytmem do którego już przywykła i stała się jego częścią. Jeśli chodzi o życie… tak to właśnie, zmieniło się a także wkroczyło nowe. Za jego sprawą a jednak. Nie wiedziała czy jest na to gotowy. Zdawała sobie z obecności Kaia, ale dla niej w tym momencie była ona jakby na drugim planie, stanowiła jakby tło i jednocześnie społeczny.
– Kakita-sam z pewnścią utrudzony jesteś drogą. Pozwól, że poprowadzę na posiłek i odpoczynek. odezwała się w końcu starannie dobierając słowa. Pora była już odpowiednia. Ją samą też czekały dziś obowiązki do spełnienia i pomimo, że pozostawanie na placu zapewniało publiczne bezpieczeństwo to w końcu będą musieli zostać sami. Nie chciaął odwlekać tej chwili. W końcu był jej mężem, a nie obcym człowiekiem i nigdy nie czuła przy nim strachu, że ją skrzywdzi. Jego towarzystwo nie było dla niej przykrym, chciała sobie przypomnieć dlaczego na niego czekała...
Przez ten czas jego nieobecności życie się toczyło swoim rytmem do którego już przywykła i stała się jego częścią. Jeśli chodzi o życie… tak to właśnie, zmieniło się a także wkroczyło nowe. Za jego sprawą a jednak. Nie wiedziała czy jest na to gotowy. Zdawała sobie z obecności Kaia, ale dla niej w tym momencie była ona jakby na drugim planie, stanowiła jakby tło i jednocześnie społeczny.
– Kakita-sam z pewnścią utrudzony jesteś drogą. Pozwól, że poprowadzę na posiłek i odpoczynek. odezwała się w końcu starannie dobierając słowa. Pora była już odpowiednia. Ją samą też czekały dziś obowiązki do spełnienia i pomimo, że pozostawanie na placu zapewniało publiczne bezpieczeństwo to w końcu będą musieli zostać sami. Nie chciaął odwlekać tej chwili. W końcu był jej mężem, a nie obcym człowiekiem i nigdy nie czuła przy nim strachu, że ją skrzywdzi. Jego towarzystwo nie było dla niej przykrym, chciała sobie przypomnieć dlaczego na niego czekała...
- 21 cze 2021, o 22:46
- Forum: Szkoła Taka
- Temat: Szkoła Taka: Główny Plac Świątyni
- Odpowiedzi: 14
- Odsłony: 1610
Re: Szkoła Taka: Główny Plac Świątyni
Ostatnie dni a nawet tygodnie zlewały się w jeden wielki dzień. Nie wyznaczały ich wschody i zachody słońca a jedynie były jego integralną częścią gdzieś w niego wmieszaną. Bardziej zauważalny był upływ pór roku.
Odkąd jej mąż opuścił świątynię na zdawało się jedynie krótką wyprawę w ważnej sprawie czas zaczął rządzić się swoimi prawami. Czasem mknął jak szalony, a czasem dłużył się nieznośnie.
Kiedy dowiedziała się, że z dawna nie widziany gość wkroczył w progi świątyni w pierwszej chwili myślała, że znowu jej się to przyśniło tak jak poprzednim razem. W pierwszym momencie ku jej zaskoczeniu nie bardzo wiedziała co ma z tym zrobić. Czasem, kiedy miała chwilę wolnego zastanawiała się na tym co będzie, kiedy ten dzień nadejdzie. Ale nie miała zbyt wielu wolnych chwil i ostatecznie to było tak dawno, kiedy go widziała. Niemal połowę ich małżeństwa byli osobno, a stało się w tym czasie…
Wracając do tematu kiedy tylko wieść dotarła do jej uszu, a wieści w świątyni potrafią się rozchodzić równie szybko jak modlitwy docierają do Bogini, a w szkole Taka tyle ile trwa dobycie miecza już po paru chwilach zdążała na dziedziniec by powinnością, a te wyuczone miała doskonale wyryte w sercu i umyśle nałożyła na siebie cieplejsze okrycie i udała się na dziedziniec. Bez trudu wyłowiła go wzrokiem, chociaż niewątpliwie zmienił się przez ten czas. Jeszcze nie umiała tych zmian dookreśleślić, ale to z pewnością przyjdzie z czasem.
Widziała, ze rozmawia z jednym z uczniów szkoły Taka. Tak z pewnością znała z widzenia. Podeszła do mężczyzn i skłoniła się odpowiednio w stronę Asagiego i odpowiednio wyżej jego rozmówcy po czym słowa swe skierowała do swojego męża.
– Witaj Kakita-sama, cieszy nas twój powrót do dom… szkoły.- poprawiła się. Tak świątynia i szkoła były już dla niej domem, stawały się nim niepostrzeżenie dzień po dniu. Chyba bardziej niż Yinzin chociaż to dalej tkwiło w jej sersu niczym fundament którego nie chciał i nie zamierzała się wyrzekać. Odniosła wrażenie, że ton jej głosu jest nieco sztuczny. Pojawił się tak nagle, będzie musiała się oswoić i przypomnieć sobie jak bardzo na niego czekała i wydobyć z siebie tą radość. Bo się cieszyła z jego powrotu, tak?
Odkąd jej mąż opuścił świątynię na zdawało się jedynie krótką wyprawę w ważnej sprawie czas zaczął rządzić się swoimi prawami. Czasem mknął jak szalony, a czasem dłużył się nieznośnie.
Kiedy dowiedziała się, że z dawna nie widziany gość wkroczył w progi świątyni w pierwszej chwili myślała, że znowu jej się to przyśniło tak jak poprzednim razem. W pierwszym momencie ku jej zaskoczeniu nie bardzo wiedziała co ma z tym zrobić. Czasem, kiedy miała chwilę wolnego zastanawiała się na tym co będzie, kiedy ten dzień nadejdzie. Ale nie miała zbyt wielu wolnych chwil i ostatecznie to było tak dawno, kiedy go widziała. Niemal połowę ich małżeństwa byli osobno, a stało się w tym czasie…
Wracając do tematu kiedy tylko wieść dotarła do jej uszu, a wieści w świątyni potrafią się rozchodzić równie szybko jak modlitwy docierają do Bogini, a w szkole Taka tyle ile trwa dobycie miecza już po paru chwilach zdążała na dziedziniec by powinnością, a te wyuczone miała doskonale wyryte w sercu i umyśle nałożyła na siebie cieplejsze okrycie i udała się na dziedziniec. Bez trudu wyłowiła go wzrokiem, chociaż niewątpliwie zmienił się przez ten czas. Jeszcze nie umiała tych zmian dookreśleślić, ale to z pewnością przyjdzie z czasem.
Widziała, ze rozmawia z jednym z uczniów szkoły Taka. Tak z pewnością znała z widzenia. Podeszła do mężczyzn i skłoniła się odpowiednio w stronę Asagiego i odpowiednio wyżej jego rozmówcy po czym słowa swe skierowała do swojego męża.
– Witaj Kakita-sama, cieszy nas twój powrót do dom… szkoły.- poprawiła się. Tak świątynia i szkoła były już dla niej domem, stawały się nim niepostrzeżenie dzień po dniu. Chyba bardziej niż Yinzin chociaż to dalej tkwiło w jej sersu niczym fundament którego nie chciał i nie zamierzała się wyrzekać. Odniosła wrażenie, że ton jej głosu jest nieco sztuczny. Pojawił się tak nagle, będzie musiała się oswoić i przypomnieć sobie jak bardzo na niego czekała i wydobyć z siebie tą radość. Bo się cieszyła z jego powrotu, tak?
- 30 maja 2021, o 18:45
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Wynagrodzenie za misje
- Odpowiedzi: 3827
- Odsłony: 373490
Re: Wynagrodzenie za misje
Nick prowadzącego: Kakita Asagi
Nick biorącego/biorących udział: Kakita Ayame
Rodzaj misji: D
Streszczenie misji: Do świątyni przybywa młode małżeństwo z modlitwą i prośbą do bogini o błogosławieństwo dla nich by obdaraowała ich potomstwem tak bardzo upragnionym. Czy będzie to tylko problem nieprzychylności bogów czy też leży gdzieś indziej. Ayame w trakcie prywatnej kobiecej rozmowy stara się to rozwikłać.
Link do misji: cz 1
cz 2
Ilość postów: 17
*edycja z powodu starych nawyków związanych z nazwiskiem postaci
Nick biorącego/biorących udział: Kakita Ayame
Rodzaj misji: D
Streszczenie misji: Do świątyni przybywa młode małżeństwo z modlitwą i prośbą do bogini o błogosławieństwo dla nich by obdaraowała ich potomstwem tak bardzo upragnionym. Czy będzie to tylko problem nieprzychylności bogów czy też leży gdzieś indziej. Ayame w trakcie prywatnej kobiecej rozmowy stara się to rozwikłać.
Link do misji: cz 1
cz 2
Ilość postów: 17
*edycja z powodu starych nawyków związanych z nazwiskiem postaci
- 23 maja 2021, o 21:38
- Forum: Szkoła Taka
- Temat: Szkoła Taka: Świątynia Amaterasu
- Odpowiedzi: 23
- Odsłony: 2187
Re: Szkoła Taka: Świątynia Amaterasu
W pewnym sensie wyjaśniły sobie wszystko. W tym delikatnym teatrze niedopowiedzeń, gestów i spojrzeń a także wskazówek a jedna miała nadzieję, że nić porozumienia okazała się na tyle silna że nie wkradły się niedomowienia które przyćmią wszystko co mogłoby wspomóc Mariko.
A potem padło pytanie, bardzo bezpośrednie, do tego stopnia że zaskoczyło i wprawiło w lekkie zakłopotanie. Szukała odpowiednich słów. -Wcale sobie nie radzę- pomyślała. Po prostu poddaję się wszystkiemu przyszło jej też do głowy, ze chociaż wszystko się układało inaczej niż się spodziewała, ale nie było to złe. Znaczy wszyscy byli bardzo mili dla niej, tylko no tęskniła za Asagim. Zastanawiała się czy może to powiedzieć i ostatecznie zdecydowała, że skoro pytanie było tak szczere więc i odpowiedź taka być powinna. - Wcale sobie nie radzę. – wyartykułowała poprzednią myśl. - Poddaję się losowi, codziennie staram się odnaleźć siebie w tym co mi przynosi. uśmiechnęła się przepraszająco i nieco zezradnie w jej kierunku. Nie mogła pouczać w tej kwestii, bo ich drogi życiowe były różne. Całe życie uczono ją „jak być dobrą kobietą” a ostatecznie i tak wszystko wyglądało inaczej niż się spodziewała. Bo ile pomoc w problemach natury fizycznej były prosto to dusza wymagała więcej delikatności, wiedzy, wsparcia i doświadczenia którego jeszcze nie miała.
A potem padło pytanie, bardzo bezpośrednie, do tego stopnia że zaskoczyło i wprawiło w lekkie zakłopotanie. Szukała odpowiednich słów. -Wcale sobie nie radzę- pomyślała. Po prostu poddaję się wszystkiemu przyszło jej też do głowy, ze chociaż wszystko się układało inaczej niż się spodziewała, ale nie było to złe. Znaczy wszyscy byli bardzo mili dla niej, tylko no tęskniła za Asagim. Zastanawiała się czy może to powiedzieć i ostatecznie zdecydowała, że skoro pytanie było tak szczere więc i odpowiedź taka być powinna. - Wcale sobie nie radzę. – wyartykułowała poprzednią myśl. - Poddaję się losowi, codziennie staram się odnaleźć siebie w tym co mi przynosi. uśmiechnęła się przepraszająco i nieco zezradnie w jej kierunku. Nie mogła pouczać w tej kwestii, bo ich drogi życiowe były różne. Całe życie uczono ją „jak być dobrą kobietą” a ostatecznie i tak wszystko wyglądało inaczej niż się spodziewała. Bo ile pomoc w problemach natury fizycznej były prosto to dusza wymagała więcej delikatności, wiedzy, wsparcia i doświadczenia którego jeszcze nie miała.
- 16 maja 2021, o 22:20
- Forum: Szkoła Taka
- Temat: Szkoła Taka: Świątynia Amaterasu
- Odpowiedzi: 23
- Odsłony: 2187
Re: Szkoła Taka: Świątynia Amaterasu
Rozmowa chociaż pełna metafor i opisów wydawała się zmierzać we właściwym kierunku. To znaczy miała nadzieję, ze pani Furiwara zrozumiała wszystko właściwie. To nie tak miało wyglądać, ale temat był dość delkatny. Nadzieję Ayame dawało to, że początkowo przygaszona rozmówczyni przestała się kulić i choć nieśmiało to w jej głosie i postawie pojawia się nadzieja. Taki promyk słońca w pochmurny dzień.
Pani Kakita z lekkim ukłonem przyjęła ofiarowaną jej kopertę i zanim ofiarująca jej się podniosła ze swojego ukłonu, który w jej ocenie był zbyt głęboki i długi udało się Ayame ukryć i zapanować nad niezręcznym zamieszaniem w jakie został wprawiona. Po pierwsze nie uważa by ta koperta, cokolwiek skrywała była potrzebna, wszak małżeństwo przybyło tu do świątyni i to jej należała się podzięka, po drugie na razie ich rozmowa nie przyniosą widocznych efektów. Może problem był o wiele głębszy niż wybranie patronatu wysokiego oka Tsukuyomi… ale dla dobra sprawy i przede wszystkim samej zielonookiej postanowiła przyjąć podarek. Przynajmniej w razie owocnego rozwiązania problemu, nie będzie wisiała między nimi cieniutka niczym pajęcza sieć długu wdzięczności a się najjadowitszego jej właściciela w powinności i wdzięczności w nieznanym sobie momencie mglistej przyszłości. Ayame rozważała wszystkie za i przeciw tego rozwiązania. Widziała że było to ważne. Zwłaszcza, ze wygadało to na decyzję Mariko i nie miała prawa jej tego odbierać, nie teraz, kiedy ta odważyła się choć w takim geście zadecydować o sobie.
- Dziękuję Furiwara-san, że mogłam się nią podzielić, oby skutki jej były owocne- wygłosiła życzenie pomyślności. Właściwie nie wiedziała co mogła by dodać jeszcze. Może jedynie delikatną sugestię by przybyła coś zjadła, bo zbyt długie posty też dobrym pomysłem nie są. Właściwie sama chętnie coś by zjadła… marynowane śliwki ot na przykład. I zaczynało jej być nieco niewygodnie. Ayame poprawiła się zana zajmowanym siedzisku z lekko przepraszającym uśmiechem mówiącym „Ot uroki odmiennego stanu, mam szczerą nadzieję że będą i twoim udziałem”.
Pani Kakita z lekkim ukłonem przyjęła ofiarowaną jej kopertę i zanim ofiarująca jej się podniosła ze swojego ukłonu, który w jej ocenie był zbyt głęboki i długi udało się Ayame ukryć i zapanować nad niezręcznym zamieszaniem w jakie został wprawiona. Po pierwsze nie uważa by ta koperta, cokolwiek skrywała była potrzebna, wszak małżeństwo przybyło tu do świątyni i to jej należała się podzięka, po drugie na razie ich rozmowa nie przyniosą widocznych efektów. Może problem był o wiele głębszy niż wybranie patronatu wysokiego oka Tsukuyomi… ale dla dobra sprawy i przede wszystkim samej zielonookiej postanowiła przyjąć podarek. Przynajmniej w razie owocnego rozwiązania problemu, nie będzie wisiała między nimi cieniutka niczym pajęcza sieć długu wdzięczności a się najjadowitszego jej właściciela w powinności i wdzięczności w nieznanym sobie momencie mglistej przyszłości. Ayame rozważała wszystkie za i przeciw tego rozwiązania. Widziała że było to ważne. Zwłaszcza, ze wygadało to na decyzję Mariko i nie miała prawa jej tego odbierać, nie teraz, kiedy ta odważyła się choć w takim geście zadecydować o sobie.
- Dziękuję Furiwara-san, że mogłam się nią podzielić, oby skutki jej były owocne- wygłosiła życzenie pomyślności. Właściwie nie wiedziała co mogła by dodać jeszcze. Może jedynie delikatną sugestię by przybyła coś zjadła, bo zbyt długie posty też dobrym pomysłem nie są. Właściwie sama chętnie coś by zjadła… marynowane śliwki ot na przykład. I zaczynało jej być nieco niewygodnie. Ayame poprawiła się zana zajmowanym siedzisku z lekko przepraszającym uśmiechem mówiącym „Ot uroki odmiennego stanu, mam szczerą nadzieję że będą i twoim udziałem”.
- 12 maja 2021, o 22:42
- Forum: Szkoła Taka
- Temat: Szkoła Taka: Świątynia Amaterasu
- Odpowiedzi: 23
- Odsłony: 2187
Re: Szkoła Taka: Świątynia Amaterasu
Pan Fujiwara potrafił się zachować, to trzeba było mu przyznać. A sama Ayame starała się go mimo wszystko nie urazić. Tym oto sposobem panie zostały same, co nie rozluźniło specjalnie sytuacji.
Ciemnowłosa starała się jak mogła by nie zrazić i tak zestresowanej dziewczyny co nie było proste. Ayame podejrzewała, że może mieć głębsze podłoże i przynajmniej drugie dno. Zaczynając od oczekiwań obu rodzin, „serdecznych” przyjaciół obu rodzin, męża i na sam koniec samej Mariko. Ewidentnie speszonej i ważącej słowa, bojącej się krytyki czy oceny ze strony innej kobiety.
Mieszkanka świątyni przeanalizowała odpowiedź Mariko i postarała się sobie przypomnieć jak wyglądał księżyc poprzedniej nocy. Nie było to trudne, ale wymagało chwili zastanowienia i dodania dwa do dwóch, to znaczy nie do końca było to tak proste działanie, ale znała ogólne zasady przekazywane w „kobiecym” świecie. Może nie była to jakaś wybitnie fachowa medyczna wiedza, ale taka poparta wielopokoleniowymi obserwacjami, które były mniej lub bardziej trafne, ale przynajmniej wskazywała jakieś zależności. Tak po prawdzie nie wiedziały dlaczego to tak działa, ale wiedziały „kiedy”. W tym trudnym męskim świecie choć na to miały jakikolwiek wpływ.
Widocznie tej wiedzy z jakiegoś powodu zabrakło tej dziewczynie.
Spojrzała na nią z troską w ten sposób to im się nigdy nie uda, chyba że akurat nastąpi tyle przesunięć jednodniowych, że w końcu trafią na ten czas. Nabrała powietrza i starła się tak dobrać słowa by adresatka nie poczuła się wyśmiana. Mariko-san, Tsukuyomi nie jest właściwą boginią do której powinniście się oddawać w opiekę w tej kwestii. Dlatego opieką otacza Amaterasu –sama. Ale tak naprawdę to chodzi o ciebie.- wyrzuciła w końcu. Było to mało polityczne, ale poczuła że musi to powiedzieć. - Jak słońce rano wstaje. Potem wędruje po niebie, by osiągnąć zeinit a potem chyli się ku zachodowi tak ty musisz znaleźć czas kiedy, ty promieniejesz najmocniej.- wróciła do pięknych metafor, choć były dość niewygodne. Uśmiechnęła ciepło –Jesteś piękną kobietą. Najpiękniejszy blask roztaczasz w połowie czasu pomiędzy jednym a drugim krwawieniem. Proś wtedy boginię, by wam szczególnie sprzyjała. Byś promieniała jej pięknem byś była piękna dla swojego małżonka i dla siebie. Jeśli poczujesz wtedy większą ochotę na zbliżenie ze swoim mężem to nie sprzeciwiaj się mu, przyjmij je i ciesz się bliskością.- Ayame sięgnęła po mały słoiczek do rękawa swojego kimona i podała go pani Furiwara. – Proszę. To sprawi, że będziesz pięknie pachniała, zrobione jest ze specjalnej mieszanki ziół, takiej jak ofiarowywana jest bogini. W tych dniach kiedy będziesz promieniała najpiękniej niewielką ilość wetrzyj za uchem i w nadgarstki. nic z tego nie było kłamstwem. Zrobione było z ziół i to takich które składało się bogini i miało woń przyjemną ale czy było jakimś wyjątkowym specyfikiem? Właściwie to nie, ale mogły takim go uczynić, t mogło być coś co doda Mariko wiary i pewności siebie, odgoni strach i stres które mogły być równie ogromną przeszkodą jak niewłaściwy moment. A pani Furiwara potrzebowała czegoś namacalnego w co będzie mogła uwierzyć obracając puzdrereczko w palcach, dotknąć a nie tylko wskazówek.
Ciemnowłosa starała się jak mogła by nie zrazić i tak zestresowanej dziewczyny co nie było proste. Ayame podejrzewała, że może mieć głębsze podłoże i przynajmniej drugie dno. Zaczynając od oczekiwań obu rodzin, „serdecznych” przyjaciół obu rodzin, męża i na sam koniec samej Mariko. Ewidentnie speszonej i ważącej słowa, bojącej się krytyki czy oceny ze strony innej kobiety.
Mieszkanka świątyni przeanalizowała odpowiedź Mariko i postarała się sobie przypomnieć jak wyglądał księżyc poprzedniej nocy. Nie było to trudne, ale wymagało chwili zastanowienia i dodania dwa do dwóch, to znaczy nie do końca było to tak proste działanie, ale znała ogólne zasady przekazywane w „kobiecym” świecie. Może nie była to jakaś wybitnie fachowa medyczna wiedza, ale taka poparta wielopokoleniowymi obserwacjami, które były mniej lub bardziej trafne, ale przynajmniej wskazywała jakieś zależności. Tak po prawdzie nie wiedziały dlaczego to tak działa, ale wiedziały „kiedy”. W tym trudnym męskim świecie choć na to miały jakikolwiek wpływ.
Widocznie tej wiedzy z jakiegoś powodu zabrakło tej dziewczynie.
Spojrzała na nią z troską w ten sposób to im się nigdy nie uda, chyba że akurat nastąpi tyle przesunięć jednodniowych, że w końcu trafią na ten czas. Nabrała powietrza i starła się tak dobrać słowa by adresatka nie poczuła się wyśmiana. Mariko-san, Tsukuyomi nie jest właściwą boginią do której powinniście się oddawać w opiekę w tej kwestii. Dlatego opieką otacza Amaterasu –sama. Ale tak naprawdę to chodzi o ciebie.- wyrzuciła w końcu. Było to mało polityczne, ale poczuła że musi to powiedzieć. - Jak słońce rano wstaje. Potem wędruje po niebie, by osiągnąć zeinit a potem chyli się ku zachodowi tak ty musisz znaleźć czas kiedy, ty promieniejesz najmocniej.- wróciła do pięknych metafor, choć były dość niewygodne. Uśmiechnęła ciepło –Jesteś piękną kobietą. Najpiękniejszy blask roztaczasz w połowie czasu pomiędzy jednym a drugim krwawieniem. Proś wtedy boginię, by wam szczególnie sprzyjała. Byś promieniała jej pięknem byś była piękna dla swojego małżonka i dla siebie. Jeśli poczujesz wtedy większą ochotę na zbliżenie ze swoim mężem to nie sprzeciwiaj się mu, przyjmij je i ciesz się bliskością.- Ayame sięgnęła po mały słoiczek do rękawa swojego kimona i podała go pani Furiwara. – Proszę. To sprawi, że będziesz pięknie pachniała, zrobione jest ze specjalnej mieszanki ziół, takiej jak ofiarowywana jest bogini. W tych dniach kiedy będziesz promieniała najpiękniej niewielką ilość wetrzyj za uchem i w nadgarstki. nic z tego nie było kłamstwem. Zrobione było z ziół i to takich które składało się bogini i miało woń przyjemną ale czy było jakimś wyjątkowym specyfikiem? Właściwie to nie, ale mogły takim go uczynić, t mogło być coś co doda Mariko wiary i pewności siebie, odgoni strach i stres które mogły być równie ogromną przeszkodą jak niewłaściwy moment. A pani Furiwara potrzebowała czegoś namacalnego w co będzie mogła uwierzyć obracając puzdrereczko w palcach, dotknąć a nie tylko wskazówek.
- 11 maja 2021, o 21:19
- Forum: Bank
- Temat: Kakita Ayame
- Odpowiedzi: 11
- Odsłony: 747
- 11 maja 2021, o 21:17
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Kakita Ayame
- Odpowiedzi: 13
- Odsłony: 701
- 6 maja 2021, o 22:23
- Forum: Administracyjne
- Temat: Szóste Urodziny Shinobi War
- Odpowiedzi: 121
- Odsłony: 3255
Re: Szóste Urodziny Shinobi War
Odbieram swoją nagrodę czyli
Jeździec Wojny (Iwaru) — 600 Ryo oraz 60PH do wydania w: Siłę/Psychikę/Dziedzinę klanową/Fuinjutsu
Jeździec Wojny (Iwaru) — 600 Ryo oraz 60PH do wydania w: Siłę/Psychikę/Dziedzinę klanową/Fuinjutsu
- 27 kwie 2021, o 22:52
- Forum: Administracyjne
- Temat: Szóste Urodziny Shinobi War
- Odpowiedzi: 121
- Odsłony: 3255
Re: Szóste Urodziny Shinobi War
Zleciało... a dopiero była piąta rocznica.
Działo się i niech się dzieje dalej!
Wszystkiego najlepszego dla Administracji i całej ekipy forumowej.
Nie wiem czy ta zabawa ma nam coś zasugerować? Czterech jeźdźców zwiastujących... no właśnie co?
Wybieram Jeźdźca Wojny
Działo się i niech się dzieje dalej!
Wszystkiego najlepszego dla Administracji i całej ekipy forumowej.
Nie wiem czy ta zabawa ma nam coś zasugerować? Czterech jeźdźców zwiastujących... no właśnie co?
Wybieram Jeźdźca Wojny