Naprawdę żal jej był tego staruszka. Na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby nie miał zbyt wiele pieniędzy i nie mógł sobie pozwolić na nowe ubranie, co było smutne. To przecież były podstawowe potrzeby każdego człowieka. Owszem, młoda Hyuuga już widziała takie obrazki, ale za każdym łamało to jej małe serduszko. Sama starała się oddawać jakąkolwiek nadwyżkę swojego budżetu, czy też za pomoc nie brać pieniędzy, jeśli uważała to za słuszne, ale wiedziała, że to jest jedynie kropla w morzu potrzeb. I że na siebie takich osób jak ten staruszek jest naprawdę dużo. W grę wchodziło też to, że starszy mężczyzna po prostu nie przywiązywał uwagi do tego jak wygląda, nie czuł potrzeby wykupowania nowych, niezniszczonych ubrań, ale chyba każdy na miejscu czerwonowłosej dziewczynki pomyślałby o tym, że po prostu go nie stać.
Sama niemal się wzdrygnęła, gdy zobaczyła, że starszy pan się chyba lekko wystraszył. Co jak co, ale dzieciaki szybko przechwytują czyjeś emocje i nastroje. Szczególnie, jeśli interesuje ich dobro drugiego człowieka. Jednak to, co wyczytała na kartce, dodatkowo ją zasmuciło. Nie dość, że trwały walki między klanami, to jeszcze, czego była pewna, brał w tym udział jej przyjaciel. Prawda, już dawno się nie widzieli, ale wciąż pamiętała o Azumie. Jej jasne, wielkie oczy mimowolnie powędrowały na nadgarstek, gdzie przewiązany miała rzemyk, już nieco styrany życiem, ale wciąż mocno się trzymał i prezentował zawieszoną na nim połówkę shurikena.
Na pewno jesteś teraz bardzo silnym shinobim, Azuma-kun. Pomyślała, nawet przez chwilę nie dopuszczając do siebie myśli, ze cokolwiek mogłoby mu się stać. Zapewne znowu ujawniła się tu dziecięcia naiwność, ale Sayuri się tym nie przejmowała. Przejmowała się jednak tym, że nie mogła wesprzeć swojego przyjaciela. Z jej umiejętnościami nie zostałaby do tego dopuszczona, poza tym klan Hyuuga nie mieszał się w ten konflikt. Przynajmniej na razie.
Słuchała w ciszy tego, co mówił staruszek. W jej głowie zaczęło krązyć mnóstwo myśli. Pierwsze spostrzeżenia mogły być mylne, mógł nie być chory, tylko ktoś zrobił mu krzywdę za to, co robi. Dodatkowo sugerował, że dalszy rozwój sytuacji nie jest na korzyść Uchiha, co jednak wywołało nieprzyjemne uczucie u dziewczynki. Przez chwilę nawet nie wiedziała, co powiedzieć. Poprosił o pomoc, chciał zapłacić, co akurat nie miało znaczenia, ale do końca nie wiedziała, czy powinna to robić? Tyle, że chyba rozwieszanie ogłoszeń to nic złego, czyż nie? Szukali najemników, którzy pewnie też się kręcili po Kyuzo.
- Czy... - zaczęła, jakby wahając się, czy powinna o to pytać. - Czy zna pan może Uchiha Azumę? - zapytała nieco nieśmiało, bo być może staruszek miał wieści na ten chłopca. Oczywiście szanse były małe, ale musiała spytać.
- I czy coś pana boli? Mogę to obejrzeć, znam podstawową technikę leczniczą, może pomoże, jeśli to nic poważnego. - dodała, niezależnie od tego, czy starszy pan zna jej przyjaciela czy też nie. - Ktoś pana pobił? - zapytała, nieco zbliżając się do mężczyzny. Widziała w nim, że wierzył w to, co robił. Był zdeterminowany do rozwieszanie wszystkich ogłoszeń, mimo tego, że jego stan był nieciekawy i zapewne w tym momencie przydałby mu się odpoczynek.
Uwagę dziewczynki zwróciło również to, jak mężczyzna mówił o tym, że jest to im winien. Nie dopytywała jednak w tym momencie o to, bo mogłaby zalać staruszka zbyt dużą ilością pytań i mogłaby nie uzyskać odpowiedzi na nic, o co pytała wcześniej.
- Chętnie pomogę, prosze pana. - powiedziała na koniec, wyciągając dłonie w jego kierunku, dając mu tym samym do zrozumienia, żeby podzielił się z nią kartkami. Im szybciej to zrobią, tym szybciej mężczyzna odpocznie.