Znaleziono 45 wyników

autor: Yūrei
29 wrz 2020, o 20:57
Forum: Kirisame (Wyspa rodu Hoshigaki)
Temat: Zachodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 158
Odsłony: 11037

Re: Zachodnie wybrzeże

Westchnąłem. Z jednej strony - przygoda świetna rzecz. Całe życie pragnąłem zwiedzać świat, a na dobrą sprawę nigdy jeszcze nie opuściłem tej pieprzonej wyspy. Ale tak to już jest z dzieciakami. Zapewne z czasem będę miał i możliwości, i finanse żeby wybrać się w prawdziwą podróż dookoła świata. Zawsze chciałem zobaczyć pustynię i kraj samurajów. Ponoć prawdziwi samurajowie są naprawdę przerażająco silnymi wojownikami.

A jeśli wszystko inne zawiedzie, będę mógł wybrać się na legendarny mur i może nawet dołączyć do Shinsengumi. A, to byłoby coś. Kompletne samobójstwo, oczywiście, ale za to jakie romantyczne. Umrzeć za świat. Pewnie wszystkie te ręce, nogi i flaki dekorujące zewnętrzną część muru też kiedyś tak myślały. Za czasów, kiedy jeszcze należały do strażników, rzecz jasna.

No ale tak. Połów. Zdecydowanie mniej epicka rzeczywistość. Każde zderzenie z nią bolało coraz bardziej, jak wpadanie z rozpędu w ceglany mur.
- Hej! - Krzyknąłem do żeglarzy, mając nadzieję, że mnie usłyszą.
Albo i nie.
Perspektywa spędzenia kolejnych kilku godzin w towarzystwie wytrawnego, żeglarskiego humoru też nie napawała mnie optymizmem. No cóż.
- Przysłała mnie Tomoe. Mam popłynąć dzisiaj z wami i pomóc. - rzuciłem w stronę kapitana. Nie powiedziałem rzecz jasna, że jego kobieta wysłała mnie to, żebym przypilnował mu dupę, bo z jego męskiej dumy zostałby już tylko pył i proch.
autor: Yūrei
21 wrz 2020, o 11:01
Forum: Lokacje
Temat: Dom Yureia
Odpowiedzi: 8
Odsłony: 955

Re: Dom Yureia

Moje serce zdecydowanie zabiło szybciej, gdy tylko dowiedziałem się o zadaniu, jakie przygotowała dla mnie kobieta. Życie naprawdę jest przedziwną rzeczą; dopiero co marzyłem o wyprawie na morze, a tu proszę: przygoda przyszła do mnie. Byłby to mój pierwszy raz poza bezpieczną ostoją wyspy. Musiałbym wyruszyć gdzieś tam, na otwarte morza i w nieznany świat.
Część mnie oczywiście trochę się bała. Może nawet więcej niż trochę. Wizja walki z przerażającym sztormem na małej łajbie nie była zachęcająca.
Pieprzyć to.
Czasem po prostu trzeba przeżyć przygodę. Nawet jeśli tylko raz.
Poza tym, jeśli przyjmę przygodę za swój własny ideał, to wtedy teoretycznie umrę za swój, nie cudzy. Czasem trzeba samego siebie trochę oszukać. Albo bardziej niż trochę.
Sama Hoshigaki była... dziwna. I to nie dlatego, że wszyscy Hoshigaki są w *oczywisty* sposób dziwni. Ona była jeszcze bardziej odstająca od reszty i to nie tylko w kwestii charakteru. Paradoksalnie nie znałem zbyt wielu członków swojego własnego rodu, więc możliwe, że po prostu gdzieś mi mignęła, ale miałem dziwne przeczucie, że nawet gdyby tak było, to w jakiś sposób bym ją zapamiętał.
- Wysyłasz dzieciaka nie mającego żadnego pojęcia o połowie ryb na morze w sztormie - Zamknąłem oczy i westchnąłem - Czemu nie. I tak nie mam nic lepszego do roboty. - Odparłem, zastanawiając się tylko jak bardzo przyjdzie mi żałować tej decyzji.
autor: Yūrei
7 wrz 2020, o 19:40
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Prośby do administracji
Odpowiedzi: 2230
Odsłony: 70055

Re: Prośby do administracji

Poprosiłbym o przywrócenie kolorku - i reszty, która się wiąże z powrotem do gry.
autor: Yūrei
26 gru 2019, o 21:21
Forum: Administracyjne
Temat: Święta, znów idą Święta!
Odpowiedzi: 93
Odsłony: 2363

Re: Święta, znów idą Święta!

To ja w takim razie biorę Trójogoniastego
Wesołych świąt, dbajcie o linię xD
autor: Yūrei
23 gru 2019, o 21:47
Forum: Lokacje
Temat: Dom Yureia
Odpowiedzi: 8
Odsłony: 955

Re: Dom Yureia

Robotę, hm. Pomyślałby kto, że będą chcieli do niej akurat mnie. Wyglądało na to, że wyrobiłem sobie opinię kupowaniem noży, przedzieraniem się przez śnieżyce i donoszenie na panoszących się w porcie przemytników. Oh, doprawdy, drzwi do świetlistej kariery stały przede mną otworem; a ja, jak to śmiertelnik obdarowany łaską bogów, albo raczej półboga lub ćwierćboga, patrząc na moją rzeczywistą fortunę, mogłem już cieszyć się z dobrze wykonanej roboty.
- O co konkretnie chodzi?
Każdemu o co konkretnie chodzi towarzyszył promyk nadziei przebijający się przez zbeszczeszczony ciemną chmurą nieboskłon. Nie miałem wielkich nadziei na to, że zmieni się wszystko; że ucieknę, wyjadę, zapomnę; wszystko zostawię za sobą i tyle mnie widzieli. Oczywistą rzeczą było, że świat tak nie działał. Ale żeby zmieniło się wszystko, najpierw musi zmienić się coś.
Byłem rozdwojony; przepołowiony i rozczłonkowany. Czułem bowiem, że część mnie naprawdę chce coś zmienić. Wypłynąć na morze, przeżyć przygodę. Często przecież siadałem w swoim podniszczonym fotelu i gapiąc się w okno myślałem o tym, jak to byłoby fajnie być piratem albo legendarnym złodziejem. Moja wizja bohaterstwa znacząco różniła się od wersji większości, jak mniemam. Nie interesowaly mnie wojny i bitewki; nudziły mnie walki o władzę i wpływy. Ta połowa mnie chciała zmierzyć się z życiem twarzą w twarz, zatopić kły w jego tchawicy i własnoręcznie wyrwać wszystko, co było jej niezbędne.

Jeśli już jakoś miałbym opisać życie, to tylko tak. Dlatego nigdy nie nazwałem siebie shinobi. Nie będę umierał za cudze ideały, rodziny, honor. Jedynie za swoje.
autor: Yūrei
20 gru 2019, o 12:56
Forum: Lokacje
Temat: Dom Yureia
Odpowiedzi: 8
Odsłony: 955

Re: Dom Yureia

Co do cholery?
Nie kojarzyłem głosu, ton wydawał mi się być dziwny, jedynie akcent byl znajomy. Dziwne. Nie rozumiałem dlaczego ktoś miałby mnie wołać i czegoś ode mnie chcieć. De facto żyłem niczym duch; pojawiałem się i znikałem zaraz potem; gdzieś idąc, o czymś myśląc.
Oczywiście wyspa była mała i ciasna, niczym cela więzienna z sufitu której cały czas spadały na twarz krople stęchłego deszczu, więc de facto wielu ludzi znało się przynajmniej z widzenia. A przynajmniej oni znali mnie. Większość życia spędzałem we własnej głowie, więc statystycznie większe szanse miałbym wpaść na żyłę złota spontanicznie wyrastającą z podziemi niż faktycznego znajomego.
Niemniej doszedłem do wniosku, że zmuszanie nieznajomej do czekania byłoby rzeczą niemiłą. A ja niemiły byłem zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy miałem ku temu powód.
- Idę - ryknąłem, kierując się leniwym, ociężałym krokiem w stronę drzwi; ciekaw cóż to takiego wiatry przywiały do mojego Elizjum.
autor: Yūrei
19 lis 2019, o 21:22
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Yurei
Odpowiedzi: 2
Odsłony: 255

Re: Yurei

autor: Yūrei
18 lis 2019, o 23:36
Forum: Lokacje
Temat: Dom Yureia
Odpowiedzi: 8
Odsłony: 955

Re: Dom Yureia

Eh, nareszcie trochę spokoju , pomyślałem zamykając za sobą drzwi wejściowe. Będąc nadal w ruchu zrzuciłem z siebie buty i kurtkę, a następnie bezceremomnialnie wyrżnąłem w podłogę niczym wieprz w błoto. Nie byłem nawet zmęczony; najzwyczajniej w świecie po prostu nie miałem ochoty nic robić. Perspektywa ruszenia pofałdowanego dupska do biblioteki była dla mnie równie atrakcyjna, co przejście się do portu po ryby. Ciekawe swoją drogą, czy w końcu dorwali tych typów, którzy szmuglowali tam to dziadostwo. Pewnie nie. Z bandziorami zawsze prościej jest wejść w układy; mniej krwi, więcej pieniędzy. Każdy szczęśliwy.
Gapiłem się ślepo w sufit, zupełnie jakby w ogóle go tam nie było; jakby nie było chmur i nieba, tylko wisząca gdzieś tam, w oddali, pustka, która gapiła się też na mnie.
Mrugnąłem pierwszy.
Cholera.
Czasem tylko ułamek sekundy, jedna chwila wystarczy, aby powróciły wspomnienia. A kiedy już wędrą się do umysłu niczym przebiegły pająk; kiedy ukąszą i rozpuszczą sieci; wtedy jest już za późno. Czasem tylko ułamek sekundy wystarczy, aby ciemność rozpalił żar.
Nie rozumiem, dlaczego te wspomnienia ciągle wracają? Po co mi one? Ja ich nie chcę. Wielkie, silne zwierzęta umierają w samotności i milczeniu. Odchodzą w pustkę i nie skarżą się nikomu. Tylko człowiek szczeka wspomnieniami.
A ja leżałem jak ten jamnik na środku drogi; czując już na sobie ścisk cienia mknącego powozu.
Za każdym razem kiedy przymykałem oczy, za każdym razem kiedy kładłem się spać, był tam ten błysk; ten zwykły obrazek, to mignięcie, znało mnie lepiej, niż ktokolwiek inny, bo było przy mnie zawsze i wszędzie; nawet kiedy mnie już czasem nie było.
Wstałem.
Spojrzałem w okno.
O niczym nie pomyślałem.
autor: Yūrei
17 lis 2019, o 13:07
Forum: Lokacje
Temat: Dom Yureia
Odpowiedzi: 8
Odsłony: 955

Dom Yureia

autor: Yūrei
16 lis 2019, o 23:37
Forum: Lokacje
Temat: Wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 3567

Re: Wschodnie wybrzeże

autor: Yūrei
16 lis 2019, o 23:36
Forum: Lokacje
Temat: Wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 43
Odsłony: 3567

Re: Wschodnie wybrzeże

autor: Yūrei
16 lis 2019, o 23:33
Forum: Lokacje
Temat: Centrum wioski
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 7848

Re: Centrum wioski

- Ależ nie ma sprawy, polecam się na przyszłość - odparłem wielkiej, rybnej mistrzyni. Nieco z przekąsem co prawda, ale za to akurat siebie nie winiłem; ten dzień, który na szczęście chyba już miałem za sobą, nie należał do tych z kategorii: "O cholera, ale to było fajne". Zresztą, co tu dużo mówić - co się zrobiło, to się zrobiło. Zostałem teraz w zasadzie sam w całym sklepie; zmęczony, wyziębiony i w dodatku przemoczony, bo śnieg, który wdarł mi się pod ubranie zaczął już się topić. Stwierdziłem, że nie było sensu czekać na przejście burzy śnieżnej, bo de facto mieszkałem niedaleko i mogłem już ten kawałek przeboleć.

Stwierdziłem więc, że nie będę już tracił więcej czasu na podziwianiu przyrządów wędkarskich i wyruszyłem w drogę powrotną; do ciepłej herbaty i grubego, suchego koca.

[z/t]
autor: Yūrei
16 lis 2019, o 21:54
Forum: Lokacje
Temat: Centrum wioski
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 7848

Re: Centrum wioski

Dzięki bogom jedyny promyk szczęścia i nadziei w całej tej, coby nie powiedzieć, beznadziejnej sytuacji, był taki, że kobieta w odruchu samozachowawczym sama postanowiła wyruszyć w drogę powrotną do osady i dzięki temu spotkałem ją w połowie drogi. Nie mówiąc ani słowa, wziąłem od niej plecak, założyłem na plecy i razem skierowaliśmy się w drogę powrotną do osady; a konkretnie do sklepu, w którym już miała czekać na mnie nagroda za narażanie zdrowia. I to jeszcze za byle jakie noże i ryby, cholerna jasna. Następnym razem sama sobie kupuj swoje cholerne noże, pomyślałem, zasłaniając przy tym twarz lewą ręką, abym mógł chociaż cokolwiek dostrzec. Droga powrotna oczywiście była wyboista i trudna, ale przeszedłem już ją tego dnia tyle razy, że znałem ją już praktycznie na pamięć. Po niecałej godzinie - z racji utrudnionych warunków czas podróży się dość mocno przedłużył, dotarliśmy do sklepu.
- Przyprowadziłem naszą zgubę - rzuciłem do sklepikarki, zdejmując z pleców ciążący plecak i otrzepując się ze wszędobylskiego śniegu.
autor: Yūrei
16 lis 2019, o 21:29
Forum: Lokacje
Temat: Centrum wioski
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 7848

Re: Centrum wioski

- Cholera jasna - mruknąłem pod nosem. Naprawdę nie chciałem przeciskać się przez zaspy, które pewnie za kilka chwil dorównałyby wielkością mnie samemu. To była ostatnia rzecz, na jaką miałem ochotę, a cholerna pogoda jeszcze w każdy możliwy sposób robiła mi na złość. - Niech będzie, przyprowadzę tu tę zgryźliwą babę. Żeby nikt nie powiedział, że nie jestem dobrym człowiekiem - dodałem po chwili i przygotowałem się; fizycznie i psychicznie, bo oba aspekty były niezbędne żeby zmierzyć się z tą potworną zawieruchą. W końcu zdecydowałem się na odważny i głupi ruch zarazem - pociągnąłem za klamkę i wyszedłem na zewnątrz. Od razu poczułem się, jakby ktoś wcisnął mnie w sam środek lodowego tornada, które właśnie osiągnęło swoje apogeum i nie wyglądało na to, żeby miało w najbliższym czasie osłabnąć. Ruszyłem żwawym tempem w stronę plaży, chcąc jak najszybciej mieć ten przykry epizod za sobą.
autor: Yūrei
16 lis 2019, o 21:11
Forum: Lokacje
Temat: Centrum wioski
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 7848

Re: Centrum wioski

Wyglądało więc na to, że nie ja jedyny zostałem finansowo wyrolowany przez samozwańczą mistrzynię sushi. Tyle dobrego, że dziewczę za ladą okazało się być nader wyrozumiałe; kobieta po prostu dała mi noże za darmo, bez niczego. Widocznie muszą mieć z masochistyczną wędkarką jakieś układy, skoro tak to działa.
- Dziękuję bardzo i przepraszam za kłopot. Przekażę jej, żeby wszystko uregulowała jak ją spotkam. - odparłem i ukłoniłem się na pożegnanie. Niestety, pech chciał, że pogoda przez ten czas zmieniła się w prawdziwy, śnieżny armageddon. Wyglądając na zewnątrz nie potrafiłem praktycznie dostrzec nic prócz bieli.
No chyba kogoś tam na górze pojebało, rzuciłem do siebie w myślach. Stwierdziłem, że poczekam w sklepie jaki czas; godzinę albo dwie. Może pogoda się uspokoi, skoro wcześniej tak szybko się pogorszyła. Mimo wszystko gdyby jednak sytuacja nie uległa poprawie, miałem w planach wyruszyć i w końcu skończyć to cholerne zadanie. Mając tylko nadzieję, że przy okazji nie umrę z wychłodzenia.

Wyszukiwanie zaawansowane