Znaleziono 150 wyników

autor: Katakuri
29 sie 2020, o 00:48
Forum: Daishi
Temat: Klasztor w górach
Odpowiedzi: 42
Odsłony: 3085

Re: Klasztor w górach

Katakuri ze swoją naprędce zorganizowaną grupa uderzeniową złożoną z wieśniaków stwierdziła że posiada 2 łuczników, dwóch toporników z tego jeden posiadał jakąś chyba broń, o co postanowiła go oczywiście zapytać, i jednego mężczyznę nożownika zdolnego się skradać. Zdecydowała że odda mu 5 noży co też zaraz zrobiła. Maszerowali do swojego celu w milczeniu bez przesadnej radości co było dosyć zrozumiałe. Miejscowi bali się że zginą, a do tego nie mieli żadnego sposoby by się bronić przed ognistymi technikami dowódcy sekty. Na szczęście pani szermierz była z nimi i nie wątpiła w to że da radę się z nim uporać. Dotarwszy pod klasztor ze smutkiem stwierdziła jednak że ścigani już są na miejscu. Fakt że nie było dumy od ognia, ale to wcale nie znaczy że już nie pozabijali obsady klasztoru i nie odpoczywają, lub nie przerabiają go na jakieś sanktuarium innego boga. Możliwości było mnóstwo więc nie można było niestety cieszyć się zbyt wcześnie.
Szereg myśli który wleciał dziewczynie do głowy przyniósł dosyć dobry plan. Odchrząknęła i zwróciła się do swoich chwilowych towarzyszy i towarzyszek broni. Słuchajcie plan jest taki. Ja i Harruchi zakradniemy się i obadamy sytuację, a następnie natychmiast wrócimy uzgodnić dokładną strategię. Gdyby jednak coś się stało, i rozgorzała walka, podejrzewam że wtedy się zorientujecie, Tohaku, Kensaku, wbiegniecie frontalnie i natychmiast pobiegniecie odwrócić uwagę pachołków wodza. Wasza dwójka dziewczyny ma wślizgnąć się chwilę za nimi i wesprzeć ich strzelając z łuku. Pamiętajcie nie ryzykujcie za bardzo, macie tylko odwrócić ich uwagę. Gdy nie będzie nikogo żywego w zasięgu wzroku biegnijcie do klasztoru ewakuować mnichów. Ja sobie z Harruchim poradzimy z wodzem. Zrozumiano? Gdy otrzymała pozytywną odpowiedź wdrożyła plan w życie.
autor: Katakuri
18 sie 2020, o 21:19
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Katakuri wysłuchała ludzi i zaczęła organizować ich w miarę możliwości. Informacje o dwójce łuczników i jednej osobie zdolnej rzucać nożami bardzo się jej spodobały. Nożownik świetnie poradzi sobie w ciasnych korytarzach świątyni, a łucznicy na otwartym polu przerzedzą sił wroga. Gdyby obydwoje wraz z nią trafili po jednym przeciwniku zabiliby bądź ciężko ranili połowę napastników. Miała przewagę liczebną i przewagę wynikającą z zaskoczenia, zapewne sekta nie spodziewała się że prości ludzie pójdą za nią by ją zniszczyć i pomścić swoich rodaków. Zmartwił ją niestety brak koni i to że będą musieli poruszać się pieszo. Uśmiechnęła się i rzekła. Świetnie dwóch łuczników i miotający nożami, to całkiem niezły początek. Wszyscy chętni niech zbiorą się w ciągu 5 minut w tym miejscu. Musimy ruszać natychmiast by jak najszybciej dotrzeć do kapłanów i zapewnić im ochronę, albo może nawet zabrać ich stamtąd, jeśli tylko damy radę dotrzeć przed agresorem. Po zorganizowaniu ludzi chciała podzielić się 5 kunaiami znalezionymi wcześniej na dachach z z wcześniej wspomnianym przez rozmówcę Harruchim.
Równocześnie po wydaniu polecenia co do czasu oczekiwania poprosiła kogoś będącego w pobliżu o informację ile czasu i jak ciężka droga wiedzie do klasztoru, a następnie po upływanie 5 minut wyruszyła w podróż razem z zebranymi.

autor: Katakuri
14 sie 2020, o 17:44
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Katakuri w napięciu słuchała słów starszej kobiety. Szybko przekalkulowała w głowie to co ta mówiła. Jeden shinobi posługujący się katonem nie posiadający broni oraz piątka trepów którzy powinni zginąć dosyć szybko jeśli uda się jej sprawnie pozbyć samą szermierką. Niepokoił ją tylko pierwszy jegomość który mógł ją po prostu spalić nim się do niego zbliży. W takim razie oznacza to że będzie trzeba go w jakiś sposób prawdopodobnie odciągnąć od wyznawców, a potem niepostrzeżenie za pomocą jakiś technik albo zbliżyć się na tyle by go zabić wręcz, albo zneutralizować jego ataki. Sądziła że powinna sobie poradzić z tym zadaniem, jednak czułaby się raźniej mając grupę która może przykładowo bronić kapłanów w razie walki, albo po prostu odwrócić uwagę. Gdy syn kobiety zaoferował swoją pomoc, dziewczyna uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. On razem ze wskazanymi również stanowili 5 ludzi, co powinno wyrównać walkę. Martwiło ją jednak to że mężczyźni udali się do klasztoru na pewno w celu dokonania mordów, a fakt że byli fanatykami, a być może nawet naćpanymi fanatykami, oznaczał że może być z nimi problem takiej natury że nie spanikują tak jak zrobiliby to zwykli żołnierze, i mogą walczyć nawet poświęcając własne życie, co byłoby problemem. Nie trudno przecież sobie wyobrazić jak dwójka ludzi celowo nabija się na jej miecz i łapie go w dłonie by uniemożliwić jej walkę tą bronią. Jednak czas na to przyjdzie później teraz musiała zorganizować jak najszybciej odsiecz.
Chrząknęła. Jeśli idą do klasztoru to zapewne spróbują wymordować mnichów, niech ktoś mi powie ilu jest tam duchownych, i czy klasztor ma jakiekolwiek możliwości stawiania oporu. Co do chętnych którzy będą mi towarzyszyć, nie martwcie się, nie wyślę was do bezpośredniej walki, a raczej potrzebuję pomocy do obrony duchownych kiedy sama będę działać. Nie wiem jaką bronią dysponujecie, więc uzbrójcie się w miarę możliwości. Jeśli ktokolwiek tutaj potrafi strzelać z łuku myśliwskiego czy jakiejś kuszy i jest chętny mi pomóc tym lepiej. We dwójkę powinniśmy być w stanie zabić dwóch czy trzech oponentów nim dojdzie do potyczki. Mogę zaoferować wam również kilka kunai i kilka shurikenów. Nie ukrywam że rzucanie gwiazdkami jest proste jak budowa cepa, a jeśli uda wam się zranić chociaż przeciwnika nim do was dobiegnie, powinniście mieć w razie czego znacząco ułatwioną sytuację. Ci z was którzy nie umieją bądź nie czują się pewnie z jakimiś siekierami czy innymi rzeczami które można znaleźć wioskę niech zorganizują kije, miotły czy inne długie drzewce. Przywiążecie na samym ich końcu po kunaiu przez co zyskacie broń którą będziecie mogli ranić i zabijać przeciwników którzy nie będą się do was mogli zbliżyć. Pośpiech jest ważny, ale najważniejsze jest zapewnić wam broń byście mogli w razie walki pokonać wrogów. Mam w repertuarze kilka technik które powinny wam pomóc podczas walki więc nie martwcie się, będziecie w dużo lepszej sytuacji niż tamci. Ponadto dobrze by było gdybyście mieli jakieś konie by szybciej dostać się na miejsce, może nawet ich przegonimy. Rzekła Katakuri do wieśniaków.
autor: Katakuri
2 sie 2020, o 01:02
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Brak znajomości podstawowych zasad kultury miejscowych niezbyt przypadł Katakuri do gustu, biedne wieśniaki nie mają za grosz szacunku do kobiet. Gdy powoli zaczynało wyglądać jakby zaraz miała polać się krew, a protagonistka zastanawiała się ile strzał zdąży posłać by zranić oponentów oraz której techniki przed rozpoczęciem ostrzału użyć by zapewnić sobie osłonę, na scenę wkroczyła staruszka jak się okazało głównego z buntowników. Ewidentnie jedyna działająca w zgodzie z rozumem, i uspokoiła zaognioną sytuację. Roninka doceniła jej odwagę i uśmiechnęła się do niej ciepło. Miała zresztą rację, nie wątpiła żeby w obecnej sytuacji była zmuszona w ogóle do sięgania po miecz, prawdopodobnie pokonałaby ich innymi metodami.
Słysząc jej krótkie wyjaśnienia o tym do czego tutaj doszło, zasępiła się milknąć na chwilę. Wychodzi na to że jakaś sekta zabija za wiarę, więc można dojść do wniosku że to oni stoją za dewastowaniem kapliczek oraz za zaatakowaniem w pośredni sposób wioski Banko. Po namyśle szybko zdecydowała co trzeba robić.
Nie ma czasu trzeba ścigać i odnaleźć. Po pierwsze kiedy doszło do ataku. Po drugie w którym kierunku się oddalili. Po trzecie jeśli umieli zabijać z łatwością, to wnioskuję że nie byli to zwykli wieśniacy buntownicy. Powiedzcie mi o ich stylu i metodzie walki jak najwięcej. Po czwarte, niech zbierze się grupa ochotników i uda się do klasztoru by go bronić. Wioski drugi raz nikt nie zaatakuje, a skoro zabijają za wiarę to kapłani mogą być w niebezpieczeństwie. Po piąte, mam nadzieję że ktoś już poinformował miejscowy garnizon pilnujący porządku o tym zajściu. Stwierdziła że nie ma co owijać w bawełnę i od szybkiej i sprawnej reakcji zależy czy będą nowe ofiary czy nie.


autor: Katakuri
22 lip 2020, o 22:52
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Katakuri wesoło i spokojnie sobie maszerowała kierując się do kolejnej na swej drodze życia wioski, w której to zakładała że zostanie przyjęta jak ważna persona dzięki jej nowemu znajomemu, i zostanie ugoszczona we właściwy dla osób jej pokrewnych sposób. Maszerowała z łukiem na plecach i mieczem w pochwie z dumnie wypiętą piersią, a jej tęczowy płaszcz łopotał na wietrze. Nie zwalniała kroku, ale też nie pędziła na złamanie karku, w końcu jako osoba cenią piękno musiała pokazać się wieśniakom jako prawdziwy cud tej ziemi, a nie zapocony umazany błotem flejtuch jakich wiele we wsiach i gospodarstwach. W końcu była dumną wojowniczką, a nie chłopką zbierającą kapustę. Gdy zaczęła czuć swąd spalenizny i słyszeć płacze i krzyki, przeszedł jej przez plecy dreszcz. Czyżby błędnie oceniła sytuację? Czyżby miejscowi mieli problemy przez jej opieszałość? Szybko jednak odrzuciła tego typu myśli kręcąc głową. Przecież to nie jej wina, nawet nie wie jeszcze co się stało, więc nie ma co się zadręczać.
Gdy podeszła do wioski i zauważyła zniszczenia które się tutaj pojawiły przyszło jej na myśl że tutejsi nie mieli wystarczająco mądrości by zorientować się co ściąga pioruny, a tajemniczy wandal również tutaj zastawił pułapkę. Widząc również agresję mieszkańców którzy wręcz gotowali się do walki mimo że wewnątrz kotłowało się w niej wiele emocji, na zewnątrz pozostała chłodna. Ciepło się uśmiechnęła do grożących jej mężczyzn i powiedziała:
Nie wiedziała że zwyczajem mieszkańców w tych okolicach jest wygrażanie kobietom. Sądzę że wasze zachowanie jest bardzo mało dżentelmeńskie. Powinniście powitać dużo cieplej wędrowca. Zamilkła na chwilę patrząc uważanie na ich reakcje, nadal się uśmiechając. Bądź co bądź drażnienie ludzi co było coś co lubiła. Nawet bandycie którego zatłukła na śmierć pięściami jej kamiennego klona podczas treningu w górach ratując rodziców małej dziewczynki, proponowała przyjaźń, niestety dla niego, odmówił. Wyczekała do ich pierwszych reakcji, a potem dodała, prezentując również pieczęć Banko:
Jestem znajomą Banko który skierował mnie tutaj bym ostrzegła was przed potencjalnym zagrożeniem. Ktoś wbija metalowe kunaie w dachy domów i kapliczki, co podczas burzy ściąga pioruny. To samo spotkało wioskę z której wyruszyłam, ale tam udało nam się zapanować dosyć szybko nad pożarem. Przybyłam tutaj zarówno sprawdzić czy są jakieś tropy mówiące kto za tym stoi, oraz kieruje się do świątyni by ewentualnie wesprzeć swym ramieniem kapłanów którzy to mogą być zagrożeni jeśli potwierdziłaby się teoria o tym że jakaś sekta usilnie próbuje wyplenić stąd waszą wiarę. Patrząc po tym do czego tutaj doszło, spodziewam się iż było to coś gorszego niż uciążliwa burza niszcząca zabudowę, czy mam rację?


autor: Katakuri
16 lip 2020, o 22:38
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Ciężko by Katakuri będąca bardzo wrażliwa na piękno, nie pojęła cudu natury roztaczającego się jej przed oczami. Jako że nigdy za bardzo nie była w takich górach, niezwykle zachwycało ją to co widziała. Piękne zamglone szczyty dominujące o poranku nad całą okolicą. Zaprawdę widok wart zobaczenia. Niestety nie miała zbyt dużo czasu na jego podziwianie bowiem misja którą wykonywała była dużo ważniejsza niż nasycenie oka tym widokiem. Tak więc niestrudzenie maszerowała nadal przed siebie bez zbędnych przerw, pokopując sobie znalezionego wcześniej kamyczka. Droga była dosyć prosta, i nie wymagała aż tak dużego wysiłku niż jakby próbowała się przedzierać przez nieprzebyte knieje, więc nie miała na co narzekać. Wiedziała że musi być sprawna by w razie czego rozpocząć walkę z kimś kto niestety wiedział co robi i nie był pierwszym lepszym wieśniakiem, skoro wiedział że metal ściąga pioruny. Niestety widząc wioskę spostrzegła również dosyć nieprzyjemnie wyglądające smużki dymu co mogło świadczyć o tym że doszło tutaj do podobnych zdarzeń do w wiosce Banko. Westchnęła rozważając swoje możliwości. Mogła ruszyć pędem na złamanie karku, w celu, no właśnie w celu czego. Szybszego dowiedzenia się tego co podejrzewała? Mogła też maszerować dużo spokojniej i dotrzeć do wioski w pełni wypoczęta. No chyba że to nie pożar i stało się tam coś dużo bardziej niebezpiecznego jak chociażby atak jakiś bandytów. Ale z kolei warto pamiętać że jest na terenie dosyć bezpiecznym i spokojnym więc szansa na to była dosyć mała. Tak więc podjęła decyzje by nie zmieniając tępa spokojnie poruszać się do wioski.



autor: Katakuri
16 lip 2020, o 22:21
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Katakuri
Odpowiedzi: 11
Odsłony: 628

Re: Katakuri

autor: Katakuri
15 lip 2020, o 11:22
Forum: Wydarzenia
Temat: "Korzenie". Zapisy na event
Odpowiedzi: 81
Odsłony: 3922

Re: "Korzenie". Zapisy na event

Zapis do koali!
autor: Katakuri
6 lip 2020, o 19:58
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Katakuri ruszyła z rana w kierunku klasztoru zastanawiając się co ją czeka u kresu podróży. Słońce dopiero wstało, a ona już maszerowała mając nadzieję że dotrze jeszcze przed zmrokiem. W takich właśnie chwilach zastanawiała się czy aby przypadkiem kupno konia nie jest rozwiązaniem które mogłoby jej odjąć trudów podróży. Co prawda nie spodziewała się że klasztor do którego przybędzie będzie jakoś sponiewierany, czy zaatakowany przez nieznane siły, ale raczej nie ma powodów by pozostawiać jego lokatorów w nieświadomości dłużej niż to potrzebne prawda? Tak więc przemieszczała się szybkim marszem zabawiając się w podrzucanie, znalezionego wcześniej kamyk coraz to wyżej i wyżej.
autor: Katakuri
25 cze 2020, o 00:44
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Katakuri dała na szczęście radę poradzić sobie z postawionym przed nią zadaniem jakim było oczyszczenie wioski z kunaiów i zapędzenie wieśniaków do pomocy w tym działaniu. Dodatkową satysfakcja było to że dzięki jej i Banko reakcji wszyscy w wiosce szczęśliwie przetrwali przeciwności losu, oraz zostali względnie uświadomieni że to żadne nadprzyrodzone moce a zwykłe prawa natury. Gdy spotkali się i zaczęli rozmawiać w salonie przy herbacie na kwestię mowy o zapłacie gwałtownie potrząsnęła głową. Nie, nie, spokojnie. Nie trzeba mi zapłaty, w końcu ty też mi pomogłeś dając dach nad głową. Ale kunaie chętnie przyjmę, na pewno mi się przydadzą. Potem zaś gdy zmartwił się o ludzi w klasztorze, dziewczyna wyraźnie podrapała się po policzku coś ewidentnie rozważając. Po chwili wolno podzieliła się swoimi przemyśleniami. W sumie trafiłam tutaj do wioski tylko i wyłącznie dlatego że opiekun cmentarza któremu pomogłam z jego uprzątnięciem, wspominał że potencjalny niszczyciel kapliczek gdyby chciał uderzyć w kult i jego wyznawców poszedłby właśnie na północ bo tutaj więcej ludzi pobożnych no i właśnie klasztor. Docelowo chciałam zbadać pobliskie kapliczki, a potem po określeniu z czym mam do czynienia udać się do wcześniej wspomnianego i zaoferować kapłanom swoje usługi przy rozwiązaniu całego tego problemu nad którym leniwe władze się nie pochylają. Tak naprawdę już mniej więcej wiem jak kapliczki są niszczone, byłam świadkiem ataku oraz w okolicy łącznie dwóch miejsc zbrodni, a co ważniejsze w tym ataku o mało nie zginęli ludzie. Chyba to wystarczająca pora by zaznaczyć swoją obecność i sformalizować swoje działania. Sądzę że słowo kapłanów mogłoby rozwiązać ludziom języki i naprawdę pomóc w śledztwie. Więc skoro i tak się do nich wybieram, to nie musisz martwić się o ich bezpieczeństwo. Jeśli dotrę tam przed wandalem to może nawet uda mi się zniwelować efekt jego metod działania i zmusić go do podjęcia innych kroków ja chociażby bezpośrednie dewastowanie kapliczek.
autor: Katakuri
23 cze 2020, o 14:18
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Miejscowy dobroczyńca, będący chyba również miejscowym autorytetem, bo w końcu miał posłuch i wieśniacy się go słuchali oraz traktowali z szacunkiem, miał najwyraźniej zbyt duże mniemanie o Katakuri. Gdy wspomniał o ninjutsu dziewczyna przez lekko zawstydzona odpowiedziała.
Znam kilka słabych technik, ale służących jako dopełnienie mojej szermierki. Nie zbyt radzę sobie z nawet podstawowymi sztukami shinobi.
Zgodnie jednak z jego sugestią pobiegła odszukać drabinę i spróbowała się wgramolić na dach, co poskutkowało znalezieniem kunaia, co jak później zostało wyjaśnione przez niego, było źródłem pożaru. Co prawa na górze nie znalazła nic ponadto, żadnych tropów, ale skojarzyła fakty schodząc w dół. Dziewczyna namyśliła się przez chwilę i gdy rozmawiała z Banko postanowiła podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
Mam pewną teorię Banko. W okolicy krąży niszczyciel kapliczek który rozwala je za pomocą moim zdaniem wyładowań elektrycznych bo tak samo było na cmentarzu który mijałam. Jeśli wandal korzysta z tego że metal ściąga pioruny by niszczyć miejsca kultu, może zaatakował wioskę dlatego że w niektórych domach są kapliczki? W domu który badałam widziałem ołtarzyk poświęcony Tenjinowi. Być może w ten sposób chcą wyplemić ten kult, a to oznacza że niedługo, albo już teraz gdzieś w okolicy musi się pojawić człowiek rozsiewający co najmniej plotki że na przykład inny bóg, jest zły że ludzie oddają cześć Tenjinowi. Jeśli byśmy trafili na takowego to może doprowadziłby nas do źródła problemu.
Po wyrażeniu swojej myśli i wysłuchaniu odpowiedzi ruszyła przeszukać swój rewir w poszukiwaniu podobnych kunai wbitych w zabudowę mieszkalną i nie tylko. Podczas szukania stwierdziła że może skorzystać z pomocy mieszkańców równocześnie niejako odczarowując potencjalne plotki jakoby burza była spowodowana gniewem siły wyższej na mieszkańców. Jest to wszak pierwszy krok by uspokoić wieśniaków i zminimalizować skutki działań niszczyciela. Tak więc biegając po dachach krzyczała do każdego kogo mijała że Banko nakazał każdemu kto może wchodzić na ugaszone dachy w poszukiwaniu metalowych przedmiotów głównie kunaiów, które to z tego co odkrył ściągają pioruny. Miała nadzieję że wieśniakom wystarczy autorytet byłego shinobi.
autor: Katakuri
20 cze 2020, o 16:56
Forum: Odrzucone
Temat: Ayatsuri
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 295

Re: Ayatsuri

No po namyślę chyba przyznaję wam wszystkim racje xd Można zamknąć moim zdaniem
autor: Katakuri
20 cze 2020, o 16:52
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Katakuri wracała szukając swojego gospodarcza, rozmyślając przy okazji o całym zajściu które ma właśnie miejsce. Gdy przechodziła koło jednego z domów znowu runął w nie piorun. Ktoś ewidentnie prześladował wieśniaków z bliżej nieznanego jej powodu, a on a mogła tylko się pałętać to po wiosce, bez szczególnego planu. Poszlaki mizerne, plan z psami jako taki, ale będzie to szukanie igły w stogu siana. Po chwili poszukiwań zalazła mężczyznę koordynującego gaszenie pożaru, więc popędziła do niego donosząc mu o wszystkim co się dowiedziała. Ten przyklepał jej pomysł z psami dając nadzieję na znalezienie sprawy, i naglę zupełnie zmienił myśl i nakazał jej włazić na dach wcześniej podpalonego budynku i szukać kunaia. Jej reakcja była dosyć przewidywana, bowiem wybałuszyła na niego oczy i powiedziała
Eeeeeee, a jak mam wejść na ten budynek? I na pewno się to pode mną nie zawali?
Jednak mimo wszystko pobiegła do wskazanego domostwa, przystając przed nim sprawdzając czy jest jakiś sposób żeby wdrapać się w miarę bezpiecznie na jego dach. Jeśli znalazła taki to nie pozostało nic innego jak wspiąć się i odszukać kunaia, przy okazji miała nikłą nadzieję że może z jego wysokości dałaby radę wypatrzeć coś co wcześniej przegapiła. Może nowe ślady, jacyś ludzie ukryci za krzakami, cokolwiek co mogło pomóc rozwikłać tą zagadkę.
autor: Katakuri
16 cze 2020, o 20:36
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

Zadowolenie z siebie bohaterka dosyć szybo odkryła że nie ma powodów do radości. Broń wyglądała ewidentnie jakby ktoś wbił ją tutaj wcześniej, i brakowało jakichkolwiek punktów odniesienia gdzie dalej szukać przeciwnika. Jeśli ktoś umieścił tutaj broń wcześniej musiał mieć w tym jakiś cel. Wątpiła czy może być elementem jakiejś techniki, ale również mało prawdopodobne wydawało się ostrzeżenie. Przecież jeszcze nikt nie miał podstaw wiedzieć że zacznie tutaj węszyć. W końcu po za starym dziadkiem z cmentarza, z nikim nie rozmawiała o niszczeniu kapliczek. Westchnęła i obróciła się w stronę z której przyszła. No nic pomyślała, idąc do budynku w którym ten przemiły mężczyzna zapewnił jej nocleg. Teraz planowała zapytać się go czy nie mają we wsi jakiegoś psa z chociaż minimalnymi zdolnościami do tropienia zapachów, jeśli dobrze pójdzie to może dałby radę wyłapać zapach tego kto wbił kunai, i z tegoż to powodu nie wzięła go nawet do ręki. Nic więcej jej na razie do głowy nie przyszło, nie miała żadnej możliwości by znaleźć w tej burzy rzucającego gromami. W najgorszym razie pomaszeruje do jakiejś kapliczki w pobliżu która nie uległa jeszcze zniszczeniu, i zaczai się w jej okolicy, licząc że da radę złapać wandala na gorącym uczynku.
autor: Katakuri
16 cze 2020, o 19:11
Forum: Daishi
Temat: Gdzieś w górach
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 11242

Re: Gdzieś w górach

W tą zimną mokrą noc, ktoś postawił zniszczyć dobytek tych biednych wieśniaków. Było to nie dość że karygodne samo w sobie, to jeszcze utrudniało życie protagnistce. Ludzie którym zniszczono domy na pewno będą mniej skorzy do pomocy, bo raz zajmą się sobą, a dwa w takich warunkach nastroje bardzo się radykalizują i możliwe że omamieni wizją w której bóg każe ich za jakieś grzechy, będą chcieli utrudnić każdemu kto widzi w tym ludzką rękę, utrudnić życie, sądząc że sama Katakuri też obraża boga swoim śledztwem co może sprowadzić na nich kolejne nieszczęścia. Wniosek był jasny, trzeba jak najszybciej zdobyć dowód, albo pojmać sprawcę, kwestią nagrody zajmie się później. Gdy biegła do celu, z nieba spadł piorun uderzając w dom. Przestraszona dziewczyna natychmiast odskoczyła kładąc dłoń na pod płaszczem na rękojeści miecza, nie widząc jednak powodów do obaw popędziła dalej do kapliczki, w duchu przeklinając zwyrodnialca który bez żadnego powodu zaatakował miasto. No chyba że miejscowi naprawdę nieziemskiego pecha.

Dotarwszy do celu pierwsze co zrobiła to zaczęła badać ślady. I tu już zaliczyła pierwszą porażką, niestety ludzie już ją ugasili, więc naturalnie było wokoło niej pełno śladów, a z tych nie będąc tropicielką nic nie mogła odczytać, po za to co podpowiadała logika. Gdy zaczęła zastanawiać się co powinna dalej zrobić, w kapliczkę rypnął kolejny piorun. Widząc kunaia przez chwilę zastanawiała się czy go nie wyrwać i nie obejrzeć, ale szybko odrzuciła tą głupią myśl. Bo po co miałaby to zrobić, zwykła broń, nic nie powie o właścicielu. Nie wiedziała czy była tu już wcześniej i jej nie zauważyła czy to właśnie przyleciało wraz z błyskawicą. Kiedy by to jednak nie było, skądś nadleciała. Tak więc na oko oceniła trajektorię lotu i pobiegła w kierunku z którego ktoś by rzucił takowym kunaiem. Może tam znajdzie jakieś ślady, bo wątpiła żeby to jakiś wieśniak rzucał do kapliczki.

Wyszukiwanie zaawansowane