Nick prowadzącego: Przez 9 postów Yuu, potem ja Nick biorącego/biorących udział: Makoto Rodzaj misji: D Streszczenie misji: Makoto została poproszona o odnalezienie zaginionej wnuczki. Co prawda znalazła ją, ale martwą. Tak więc misja zakończona sukcesem, pacjent zmarł Link do misji:1 postMoje postyOstatni post Ilość postów: 19/15
Opis Najprostsza technika Katonu. Polega ona na nabraniu powietrza i wypluciu pewnej ilości kul ognia o małej wielkości. Ogromną zaletą techniki jest to, że w pociskach można ukryć mniejsze bronie, np. shurikeny, co sprawia, że pomimo małej rangi Jutsu to może sprawić wiele kłopotów. Jednak nic nie trwa wiecznie i po wykonaniu jednej salwy kul ognia trzeba nabrać powietrza na następną. W jednej salwie mieści się do 16 pocisków. Przerwa między salwami trwa mniej więcej tyle co długi oddech, a następnie można wykonać kolejną salwę, bez składania pieczęci.
Meijin całkowicie opuścił gardę, dotarło do niego, że nie było sensu się przejmować. Byli bezpieczni. Zresztą, nawet gdyby ktokolwiek ich zaatakował, to chłopak i tak by sobie poradził, w końcu był shinobi! No dobra, nie był akimś silnym shinobi, ale jednak! Samo to wystarczało, żeby całkowicie zapomnieć o zagrożeniu. Dlatego też nie zostało mu nic innego, jak po prostu się "rozgościć". Cóż, wygląda na to, że spędzę tutaj trochę czasu... Chyba nie ma sensu tak stać, jak jakiś kołek. No i w sumie jak pomyślał, tak zrobił. Prawdziwy człowiek czynu! Meijin z zawziętością godną ninja, zaczął rozglądać się za jakimś kamieniem, na którym mógłby posadzić swój kuper. I z racji tego, że był bystry, spostrzegawczy i w ogóle super, to poszukiwania nie zajęły mu dużo czasu - kilka metrów od siebie zauważył głaz, który miał idealny rozmiar, jego rozmiar. Chłopak podszedł do niego i podniósł go, a chyba nie powinien tego robić. Jego oczom ukazała się istna chmara owadów - jakieś mrówki, gąsienice, chrząszcze... Meijin skrzywił się, a przez jego głowę przeleciało kilka przekleństw. Jednakże życie toczy się dalej, dlatego chłopak po prostu się odwrócił i usadził się obok starca.
To, co powiedział mężczyzna, było całkiem ciekawe. Można tutaj znaleźć jakieś inne ciekawe rzeczy, a do tego potrzebowałby ochrony. Brzmi jak jakiś przekręt. Był stąd, ale nie wiedział, co takiego może się dziać, w końcu półświatek działa no... w półświetle... Co w takim razie znajduje się na trawiastych równinach? Kontrabanda, martwi ludzie, czy po prostu zgubione rzeczy? Nie chciał zadawać tego pytania, wiedział, że i tak nie otrzyma prawdziwej odpowiedzi. Nie pozostało mu nic innego, jak zasugerować samego siebie jako ochroniarza i przekonać się na własne oczy, o cóż to Piero chodzi. -Ciekawe rzeczy Pan mówi... Tak się składa, że jestem czymś w rodzaju szabli do wynajęcia. Co prawda nie mam szabli, ale mam... inne rzeczy. Nie było sensu zdradzać tego, kim jest, przecież jego imię i jego pochodzenie nic nie znaczy. Równie dobrze mógł rozmawiać z jakimś podłym Uchiha. Na razie Meijin musiał cierpliwie czekać na rozwój wypadków.
Jednakże tym, co mogło definitywnie połączyć Meijina i Piero, było jedzenie. Co prawda sposób w jaki starzec jadł powodował w chłopaku zgorszenie, ale Meijin nie dał tego po sobie poznać. Niech Piero sobie je jak świnia, on będzie jadł inaczej. (nie taki już)Młody gazo sięgnął po posiłek i powoli gryząc zaspokajał swój głód. Wiedział, że nie może zjeść zbyt dużo, bo ograniczy to jego ruchy, dlatego też bardzo się pilnował. No i nie chciał wyjść na jakiegoś żarłoka, który jeszcze je za darmo. Dlatego też po drugiej kromce Meijin sobie odpuścił i powiedział. -Bardzo dziękuję, naprawdę smaczne, dawno nie miałem okazji zjeść czegoś ciepłego. To była, prawda, sama prawda i tylko prawda. Mięso było naprawdę pyszne, a pieczywo tylko podkreśliło jego smak. Meijin westchnął, chciałby częściej sobie tak siedzieć i w spokoju jeść.