Znaleziono 454 wyniki
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Mei
27 sie 2022, o 02:57
Forum: Bank
Temat: Mei
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 958
autor: Mei
27 sie 2022, o 02:53
Forum: Bank
Temat: Mei
Odpowiedzi: 18
Odsłony: 958
autor: Mei
5 lut 2022, o 15:35
Forum: Domy mieszkalne
Temat: "Perła Hayashimury" - posiadłość rodzinna Kazumy
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4944
Miała kilka planów na dzień dzisiejszy, jednakże z tych prędko zrezygnowała. Nagła interwencja do pokoju Kazumy, rozwiała niedawne przemyślenia i zaprowadziła w nie nieład. Myślała jak to wszystko zgrabnie wyjaśnić, a także od czego zacząć. Pierwsze słowa mogły doprowadzić do jeszcze większego chaosu. Wszakże nie każdy miał wiedzę o summonach, czy też paktach krwi. Nad tą kwestią musiałaby najpierw przysiąść, a później w jasny sposób przekazać mu zdobyte wcześniej informacje. Sama droga nie wydawała się łatwa, a także niosła za sobą ryzyko. Owe niebezpieczeństwo mogło doprowadzić prosto do Natsumego, o którego dobro postanowiła zadbać osobiście - jak na członka rodziny przystało.
Za nim wpadliby w spiralę wypowiedzi oraz szeroko pojętych wyjaśnień, wyrwało ją pukanie do drzwi. Wydawało jej się, iż głupim pomysłem byłoby, aby je otworzyć i pozwolić służbie zobaczyć Kazumę nagiego. Nie myślała długo, zamiast tego podeszła do łóżka i szybkim ruchem wprawiła narzutę w ruch. Rzuciwszy ją w blondyna, podeszła do wyjścia - Proszę się odsunąć, Kazuma jest aktualnie zajęty - poleciła spokojnie i sama prześlizgnęła się na korytarz, pamiętając, aby zamknąć za sobą drzwi. Te wcześniej uchyliła na szerokość sylwetki.
Właściwie po wyjściu z pomieszczenia nie pokazywała swojego zaskoczenia. Ot wyglądała na zezłoszczoną, zupełnie jakby wstała dzisiaj lewą nogą - Wskaż mi kierunek, szybko rozprawię się z tym "gościem" - uśmiechnęła się kwaśno, po czym za nim ruszyła w drogę, miała jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
Hyohiro, którego wcześniej spławiła, dał jej uprzednio pięć minut za nim znowu wparowałby do sąsiedniego pokoju. Innymi słowy musiała go na dłużej odprawić, gdyż wynikłyby z tego dodatkowe komplikacje. Zwłaszcza, po ostatnich słowach, które otrzymała. Aż krew się w niej zagotowała z drwiny jaka została tam ukryta. Natsu, ją pozdrawia? Dobre sobie, niech nie myśli, iż tak po prostu wpadnie w jego pułapkę - Hachiro, będę zajęta przez jakiś czas. Pewnie słyszałeś co się dzieje, więc nie wychodź z pokoju i daj mi samej rozwiązać problem - o ile na początku dostała odpowiedź w postaci ciszy, tak po chwili lis załapał o co chodzi - Przyjąłem, uważaj na siebie.
W międzyczasie tygrys, który zza drzwi podsłuchiwał całą rozmowę, szybko się ulotnił, aby przekazać wieści. Zabrał jedynie list ze sobą i pozostawił po sobie niewielki obłok dymu. Wszak wiedział doskonale, iż nowina musiała dojść do uszu Kenseia, przygotowując go tym samym na najgorsze.
Skoro wszelkie sprawy miała za sobą, tak spojrzała po raz ostatni w kierunku pomieszczenia z paniczem - Lepiej byłoby gdybyś został. Wojnę możesz uznać za rozpoczętą - po tych krótkich słowach, ruszyła śladem sługi - Prosiłabym o zostawienie mnie z gościem na osobności. Jednakże w razie potrzeby może się okazać, iż ów personę będę musiała odprawić z kwitkiem. Prosiłabym z tego powodu o pozostanie w gotowości. Gość, zadrwił sobie z mojego martwego brata, a tego nikomu nie puszczę płazem - poinstruowała osóbkę, mając nadzieję, iż ten będzie z nią współpracował. Na niejako swoim terenie miała przewagę, lecz gdyby doszło do najgorszego, wolała mieć sztab ludzi za sobą. W tym miejscu nie mogła sobie pozwolić, aby Satoshi czy też jego poplecznicy czuli się jak u siebie. Musieli poznać na własnej skórze jak groźne było wtargnięcie nie na swój teren.
autor: Mei
4 lut 2022, o 21:03
Forum: Ogłoszenia graczy
Temat: Sytuacja na forum i apel użytkowników
Odpowiedzi: 30
Odsłony: 2822
Podpiszę się bezpośrednio pod Munraito. Sama dowiedziałam się o tym teraz, a jednak w żadnym wypadku nie zostało to szerzej skonsultowane. Dlatego dobrze byłoby, aby osoby, co wspólnie z Azumą się tego podjęły były widoczne.
Z drugiej strony podoba mnie się, że ów temat powstał, gdyż faktycznie wiele osób zaprzestało pisania postów, a sama aktywność reszty znacząco spadła. Część z tego co widzę jest poblokowana w tematach, kilka przypadków miało powpisywane urlopy. No i sezon na sesję, również się rozpoczął.
Jeśli chodzi o nominację Kana, jestem temu przeciwna. Gdyż jak mówiliście chodzi oto, aby nie było stagnacji. Powołany gracz sam jest nieaktywny. Patrząc na historię postów pojawiają się daty trzy/ dwa miesiące wstecz, z tego powodu raczej bym się wstrzymała, aby ponownie powrócił na dawniej zagrzewane miejsce.
autor: Mei
22 sty 2022, o 21:14
Forum: Domy mieszkalne
Temat: "Perła Hayashimury" - posiadłość rodzinna Kazumy
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4944
Obudziła się wcześnie rano. Ile to przespała? Z trzy, może pięć godzin? W każdym razie czuła się okropnie, zwłaszcza, gdy zwlekła się i stanęła na równych nogach. Momentalnie poczuła jak każdy centymetr ciała nieprzyjemnie pulsuje, przypominając o niedawnej wojaczce na dworze. Westchnęła, przeciągając się jak kotka. Nie z gracją, jak zwykle, lecz z licznymi pomrukami. Hachiro, który wylegiwał się na łóżku spojrzał na nią z szerokim uśmiechem. Nieskrywanie cieszył się, iż jego pani dostała swoją nauczkę. Czy to miało ją zachęcić do mówienia? Niekoniecznie. Dawne wydarzenia chciała zostawić w tyle, lecz im dłużej milczała, tym bardziej wwiercało się jego spojrzenie. Niemalże przeszywało ją na wylot, chcąc poznać wszystkie, skrywane przez nią tajemnice.
Zrezygnowała. Powoli rozciągając ciało, wyjaśniała mu pokrótce, co się wydarzyło. W opisie zeszłej nocy, celowo pominęła, iż szlachcic się upił oraz zrobił sobie krzywdę. Wolała, aby tą część opowiedział z własnej woli Kazuma. Wszakże miała zamiar dochować tajemnicy, o ile tak można było ją nazwać. Z resztą, pomijając ten fakt już wystarczająco powiedziała. Jej buzia, choć blada z rana, teraz przypominała dojrzałego buraka, zaś głos łamał się, wspominając niedawne wyznanie - Oho - popatrzył na nią poważnie, spodziewając, iż coś takiego mogło się wydarzyć - I koniec końców, nie wiesz, co czujesz? Może zacznij od napisania tego bratu? Na pewno się ucieszy, słysząc, że jego młodsza siostrzyczka jest darzona takimi uczuciami - choć z początku mówił cicho, tak teraz roześmiał się promienie, ukazując naostrzone ząbki - To jest poważna sprawa! Wiesz dobrze, że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam - warknęła, wyraźnie urażona jego słowami. Mimo to sięgnęła do tylnej torby i wyjęła jedną z kartek papieru. Na niej zaczęła szyfrować wiadomość, kończąc przywołaniem Hyohiro.
Tygrys widocznie zaspany spojrzał po pokoju, zaś później przeniósł wzrok na niebieskowłosą - Zostałaś księżniczką, czy co? A może to właśnie takie miejsca preferujesz? - widocznie się naburmuszyła, gdy jemu to sprawiało frajdę. Właściwie zapomniała mu przekazać, iż ów Senju, z którym się zadawała jest szlachcicem - Hyohiro... Kazuma jest szlachcicem, a to mój pokój. Jest tutaj przytulnie, ale dobrze wiesz, iż w innych klimatach mnie wychowano - wzruszyła ramionami, zwijając papier, który miała zamiar mu wręczyć. Ten jednak pokręcił pyskiem i wskazał w kierunku drzwi. Oho, to nigdy nie wróżyło dobrze.
- Myślę, że to najwyższa pora, abyś mnie przedstawiła - oczy kunoichi otworzyły się szerzej, zaś ręce same z siebie zaczęły wykonywać zamaszyste ruchy, kończąc na skrzyżowaniu ich w formie "x". Innymi słowy chciała tego uniknąć, lecz ten nie miał zamiaru ustąpić. Pragnął postawić na swoim, niezależnie od podjętej przez nią decyzji - Dobra, ale daj mi się ubrać - warknęła podirytowana, powoli zdejmując z siebie zmiętą już koszulę. Tym samym szybko założyła na siebie czarno-białe kimono z licznymi śnieżynkami. Rękawy miało długie, sięgające nieco za nadgarstki, zaś obi o obsydianowej barwie związała z tyłu w większą kokardę. List, który chciała przekazać położyła pod poduszkę, zaś kabury przywiązała pod udami. Krój ubioru był długi, sięgał, aż do kostek, zaś po bokach miał charakterystyczne rozcięcia, które same się prosiły, aby ubrać pod spód ciemne spodenki.
Bez butów otworzyła drzwi, wcześniej słysząc, iż wzywana była służba. Ci już dawno zdążyli zniknąć, co oznaczało, iż aktualnie blondwłosy przebywał w swoim pokoju. Zamówił śniadanie do siebie? Może chodziło o coś innego? Nie miała chwili, żeby zgadywać, gdyż dwójka zwierzaków już stała pod jego drzwiami - Bądźcie grzeczni - rzuciła zrezygnowana i zapukała trzy razy w drewniane drzwi - To ja - rzuciła przed chwyceniem za klamkę i wtedy wkroczyła do środka. Poszła przodem, zaś pozostała dwójka ruszyła za nią. Odruchowo zamknęła za sobą wejście i wtedy, zrozumiała, iż powinna poczekać, nie zaś od razu wparowywać do środka. Wszakże Senju bez ubrań siedział w balii, czytając książkę. Zwiesiła głowę, zaś kilku sekundowe zerknięcie na towarzyszy, zwiastowało kolejną burzę.
- Chyba przyszliśmy nie w porę, ne Hachiro? - uśmiechnął się summon, patrząc to na Yuki a to na Kazumę. Sam widok nie peszył go, ba sprawił, iż miał wyjątkowo dobry humor - W każdym razie nazywam się Hyohiro, ty pewnie jesteś Kazuma? - o dziwo nie zaczął z jednym ze swoich ciętych żarcików. Po prostu wiedział, iż samo oglądanie obrazka, który zastał wystarczająco denerwuje towarzyszącą mu kobietę - Teraz wyjdziecie z pokoju i poczekacie. Widzimy się w drugim pomieszczeniu, jasne? - dosłownie strzelała w nich piorunami, a Ci chórem parsknęli śmiechem - Jak sobie księżniczka życzy. Pięć minut i wrócę tu z powrotem - odwrócił się zgrabnie i po wypuszczeniu przeszedł do pokoju, który zostawiła otwarty. Gdy na nowo zamknęła drzwi, oparła się o nie ciężko, nie wiedząc od czego powinna zacząć. Wystarczyło, iż wcześniej lis czujnie obserwował karmazynookiego, chcąc powiedzieć coś, czego na szczęście nie wypowiedział - To był Hyohiro. Tygrys, z którym nawiązałam pakt. Ummm - zamyśliła się na moment, po czym zgrabnie odwróciła się, tak by stać tyłem do niego - Mogę Cię prosić byś się ubrał? Za pięć minut zacznie się dobijać do Ciebie, pewnie licząc na powtórkę - co jeszcze powinna powiedzieć? Była zbyt skonsternowana przez sytuację jaka się wydarzyła. Zamiast ciągnąć to dalej, postanowiła szybko zmienić temat na coś innego - Co czytałeś?
autor: Mei
22 sty 2022, o 02:46
Forum: Domy mieszkalne
Temat: "Perła Hayashimury" - posiadłość rodzinna Kazumy
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4944
W pierwszym odruchu pokręciła głową. Zamartwianie go w takim momencie było zupełnie bezcelowe. Ot potrzebowała chwili, aby dać sobie ochłonąć, a to już nie było problemem. Nie potrafiła zliczyć, ile sytuacji później w odosobnieniu poddawała dogłębnej analizie. Ta, choć nieco bardziej emocjonalna wcale tak bardzo się od nich nie różniła - Nie przejmuj się tym - rzuciła na odchodne, delikatnie się przy tym uśmiechając. Chciała mu pokazać, iż między nimi właściwie nic się nie zmieniło. Następnego dnia ze śmiechem będą mogli rozmawiać oraz zwyczajnie spędzać dzień. Niesnaski zostawiła gdzieś za sobą, ruszając niejako do przodu.
Spotykając Hachiro, sytuacja niejako do niej wróciła. Nie z pełną mocą, lecz za pośrednictwem konkretnych przebłysków, które wypadałoby mu opowiedzieć. Jednakże za nim miała zamiar to uczynić, najpierw potrzebowała wyrzucić nagromadzoną energię i zamienić ją w niezmącony spokój. Decyzję podjęła już wcześniej, dlatego z Shiroi Shi udała się dość pospiesznie w kierunku miejsca, gdzie jakiś czas temu odbyli potyczkę treningową. Samo miejsce choć przestronne, tak w mroku niewiele mogła dostrzec. Światła przy rezydencji nieznacznie oświetlały część pola, w której to właśnie przyszło jej tańczyć. Z ostrzem w słabszej dłoni, nie wyprowadzała ataków na oślep. Nawet w transie powtarzała podstawowe ruchy stylu, który przez miesiąc pilnie się uczyła pod okiem Natsumego. Każdy z kroków był doskonale przemyślany, zaś zatrzymanie ich przez lisa stało się niemożliwe. Gdyby tylko wtrącił się, prawdopodobnie zostałby nadziany na naostrzone tachi.
Im dłużej to trwało, tym towarzysz niebieskowłosej, coraz bardziej zaczynał się o nią martwić. Jak zauważył całkowicie straciła kontakt z otoczeniem, nie myśląc zupełnie o innych rzeczach. Świsty powietrza sygnalizowały kolejne ciosy, którym to nie było końca. Nieważne jak długo poruszała się po ziemi, nie widział w niej cienia zawahania, czy też próby skończenia pojedynku. Zwyczajnie oddała się czynności, nie bacząc na możliwe konsekwencje. Zrobił krok, później następny, lecz jego pani nie zwracała na niego uwagi. Pilnowała oddechu oraz patrzyła przed siebie - konkretniej w miejsca, w które celowała. Upatrzone miała punkty witalne, a więc często ostrze dotykało krtani, splotu słonecznego, czy też serca. Przeciwnika do treningu nie miała, lecz walcząc z pustą przestrzenią potrafiła sobie wszystko wyobrazić. Całe otoczenie w końcu zlało się w jedno, aż pozostała ona oraz niewidzialna istota. Krokami podążała za nią, nawet jeśli oddalała się w kierunku mroku - to jej nie przeszkadzało. W absolutnej ciemności zostałaby sama, mogąc przelać wszystkie swoje uczucia w tej jednej krótkiej wymianie uderzeń. Kilka uników i znowu wracała do wyćwiczonej mantry.
- Mei-sama! Mei-sama! Ocknij się! Powinniśmy wracać - krzyczał raz zarazem zwierzak, chcąc jak najszybciej uwolnić ją od klatki, w której się zamknęła. Biegł za nią, ciągle nawoływał, nie bacząc, iż ktoś z budynku mógłby ich usłyszeć. Teraz skupił się wyłącznie na niej. Minęło kilka minut, aż kobieta opadła na kolana, patrząc w osłupieniu w kierunku podłoża. Oddychała ciężko, o czym świadczyły białe obłoczki, które wydobywały się z jej ust. Nie odzywała się, zwyczajnie siedziała, mocno trzymając rękojeść w prawej dłoni - Mei-sama, wracajmy - podszedł do niej powoli, nie chcąc, aby ta doznała nagłego szoku. W końcu, miejsce, w jakim przebywali nabrało szczegółów. Znajdowali się w ogrodzie, przez co kilka razy rozejrzała się po terenie, aby się upewnić, że naprawdę byli tak daleko od miejsca przeznaczonego na trening.
Zrezygnowana skinęła dwa razy głową, powoli podnosząc się z ziemi. Tradycyjnie otrzepała ubranie i w milczeniu skierowała kroki w kierunku wejścia do rezydencji - Wszystko w porządku? - zapytał z widoczną troską w głosie, nie odrywając wzroku od jej przygaszonej buzi - Czuję się znacznie lepiej, choć zapewne przysporzyłam Tobie kolejnych problemów. Przepraszam - zwróciła ku niego buzię, na której mieszał się smutek wraz z przygnębieniem. Było jej głupio, że zachowała się tak nierozsądnie.
Będąc już w środku zahaczyła o kuchnię, gdzie zostawiła swój sweter oraz płaszcz, a później weszła do biblioteki, z której wzięła swoje rzeczy. Po przeniesieniu ich do pokoju, chwyciła za koszulę nocną i poszła w kierunku źródeł, gdzie zamierzała wziąć porządną kąpiel. Dokładnie opłukała swoje ciało, umyła je, podobnie jak włosy. Dopiero, gdy skończyła na moment zanurzyła się w źródłach, gdzie siedząc przy brzegu myślała nad ostatnimi wydarzeniami. Chcąc, nie chcąc przypomniała sobie o ich zabawie w berka, co wspominała z lekko uniesionymi kącikami ust. Po wyjściu wytarła się i przebrała w przygotowane wcześniej ubranie. Poprednio zdążyła nakreślić sytuację w jakiej się znalazła, lecz nie oczekiwała, że usłyszy od niego jakąś poradę. Zbyła jego słowa tym, iż jest zmęczona i potrzebuje snu. Porozmawiają o tym później, a przynajmniej taką miała nadzieję - Rozumiem, opowiem Ci jutro jak to z mojej perspektywy wygląda i dojdziemy do wniosku. Zobaczysz, wszystko się ułoży - odpowiedział pogodnie, wiedząc, iż ta dyskusja pewnie potrwa za nim jej wszystko dokładnie wyjaśni.
Nie liczyła, że szybko zaśnie. Z tego powodu w drodze powrotnej wzięła książkę, nie wybitną, bo o sztuce gotowania. Wcześniej przez chwilę stała pod drzwiami Kazumy, nasłuchując, czy ten rzeczywiście poszedł spać. Nawet jeśli słyszała odgłosy, nie zamierzała mu przeszkadzać. Prawdopodobnie przegadaliby całą noc, gdyby tylko odważyła się wejść do środka. Zamiast tego wolała uciec do lektury, co by nieco bliżej zaznajomić się z ich kulturą oraz tym, co zwykle gotowali. Było kilka propozycji, które przykuły jej spojrzenie, aż ewentualnie powieki zaczęły się same zamykać i usnęła. Śniąc właściwie o niczym, gdyż żaden ze snów nie postanowił się jej ukazać.
autor: Mei
21 sty 2022, o 20:42
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wynagrodzenie za misje
Odpowiedzi: 3830
Odsłony: 373732
Nick prowadzącego: Mei
Nick biorącego/biorących udział: Anzou
Rodzaj misji: Wojenna C
Streszczenie misji: Do domu Anzou przyszedł wysłannik z rodu Kaminari. Ten przekazał mu zwój zawierający zadanie - polegało ono na przechwyceniu medykamentów, które miały być przewiezione przez szlak, którym można było z Midori dotrzeć do głębszych części Sogen. Do pomocy dostał jednego z shinobich Uso i to wraz z nim mieli dostarczyć pakunek z powrotem do wioski. Zaczęło się od wspólnej podróży (Anzou + Etsuya) do osady, by później wykonać powierzoną misję razem z Shinem (skrót od imienia Shinei).
Link do misji: Start || Pierwsza zmiana tematu || Druga zmiana tematu || Trzecia zmiana tematu || Czwarta zmiana tematu || Koniec
Ilość postów: 35/30
Rozpoznawalność po misji*: Po wypełnieniu misji z pewnością dotrze do Kaminari, iż młodzik się spisał na wojnie. Inuzuka z Uso teraz uważają go za swojego sojusznika, który ich nie zawiedzie w przyszłym wykonywaniu zadań.
autor: Mei
21 sty 2022, o 20:20
Forum: Domy mieszkalne
Temat: "Perła Hayashimury" - posiadłość rodzinna Kazumy
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4944
Kiedy stali się sobie tak bliscy? Podczas pierwszej rozmowy w karczmie, nigdy by nie pomyślała, że do tego dojdzie. A jednak krok za krokiem i znaleźli się tutaj, podczas jednej z tych poważnych rozmów o uczuciach. Życie zdecydowanie jej do tego nie przygotowało. Od dłuższego czasu przedstawiała siebie jako litą skałę, pozbawioną głębszych uczuć. Próba zrozumienia drugiego człowieka, który był równie niedostępny jak ona, kończyła się na sprzeczkach, czy też sporych nieporozumieniach. Zmieniło to dopiero silne pragnienie zaznania czegoś nowego. To ono doprowadziło do próby zaakceptowania przeszłości, a nawet pozbierania brakujących wspomnień w jeden, mający sens obraz. Z nim przed sobą była w stanie kroczyć przed siebie, ku światełku migotającym na końcu drogi. Jednakże nie byłaby w stanie zrobić kroku, gdyby nie miałaby Kazumy po swojej stronie. To on uratował ją przed ponownym przeżyciem koszmaru, jaki zgotował jej los. Również czuwał przy niej i zmieniał się, byleby bardziej zrozumieć, kim była reprezentowana przez nią istota. Samolubne ja, przestało dla nich istnieć, a wraz z nim w ruch poszły kolejne stronice z jej życia. W parze z jego własnym odsłanianiem sekretów szły kolejne rozdziały, prowadzące do głębiej skrywanych problemów. Im więcej nieprzyjemności napotykali, tym częściej raczyła go kolejną opowiastką, aż z ważniejszych pozostała jedna - ta ukrywana na samym dnie tego oceanu.
Nic dziwnego, że trafiła prosto w jego środek - nie niszcząc więzi, a wzmacniając ją. Szczere przemyślenia znalazły swoje ujście, nawet jeśli z początku nie potrafiła przewidzieć werdyktu. Miała w zwyczaju zakładanie najgorszego scenariusza i tak się stało w tym przypadku. Zamiast oddać się nowej chwili, w środku obawiała się kolejnego odrzucenia, a nie była w nastroju, aby przyjmować go na klatę. Prędzej wyszłaby z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami, niż pozwoliła na kolejne ataki z jego strony, lecz... gdzieś tam z tyłu wiedziała, że coś się zmieniło. Nie zapowiadało się na powtórkę z rozrywki, a szczęśliwe zakończenie. Pierwszą wskazówką ku takiemu rozwiązaniu było jego własne przyznanie się do winy. Później zakrycie dłońmi twarzy. Mogła powoli odetchnąć z ulgą, lecz nie do końca. Jej własne emocje, których nie miała szansy się pozbyć, co chwilę przypominały o sobie.
To jeszcze nie był czas na ucieczkę, więc została, myśląc co stanie się następnie. Jego pierwszy uśmiech, gdy zabrał dłonie sprzed twarzy, przyniósł ukojenie oraz spokój. Wracali na właściwe tory, co w konsekwencji sprowadziło promienie na buzię. Delikatne rumieńce pojawiły się wraz z jego poderwaniem się do góry. Chciał udać się w stronę stołu, łóżka? Nie, on szukał jej ramion, które stanęły otworem wraz z nadejściem uścisku. Była zaskoczona do tego stopnia, że jej oczy otworzyły się szerzej, zaś ciało zesztywniało. Z początku nie odwzajemniła czynu, lecz też go nie odrzuciła. Mógł spokojnie chłonąć zimno płynące z jej ciała, aż ręce się poruszyły, zaś drobne ciało przylgnęło do szlachcica. Dłonie splotła mu na szyi, zaś z szkarłatnego oka poleciała jedna łza. Nawet nie do końca rozumiała, czemu w takiej chwili się wzruszyła. Brakowało jej tego, a jednak nie potrafiła z siebie nic wydobyć. Położyła głowę na jego piersi, wsłuchując się w bicie jego serca. Teraz zapewne wiedział, co z nią robił. W końcu, szybsze uderzenia nie mogły przejść bez echa. A jednak postanowił milczeć, nie komentując stanu w jakim się znalazła.
Zesztywniałe mięśnie powoli zaczęły się rozluźniać, zaś błogość jaka nastąpiła, całkowicie wyłączyła bodźce docierające z otoczenia. W konsekwencji kompletnie zapomniała, iż to była pora, w której jej towarzysz budził się z letargu, szukając swojej pani. Będąc w objęciach szlachcica, ten fakt w dziwny sposób wcale jej nie martwił. Na głowie miała teraz inne rzeczy, które całkowicie jej to przesłoniły. W końcu długą chwilę martwiła się, iż wszystko zostało stracone. Szczęśliwie mogła z ulgą odpocząć, ciesząc się, że najgorsze mieli za sobą. Niewidzialne widmo przestało ją kłopotać, a tym samym nawet, gdy opuści to pomieszczenie nic między nimi się nie zmieni. W końcu łódka, którą płynęła zamiast bezkresnego horyzontu zobaczyła tą jedną latarnię, przy której mogła zadokować.
Po odsunięciu się, nie czuła, że jest w miejscu, którego nie mogła sięgnąć. Myśl, że dotyk sprawiał mu przykrość minęła, pozwalając na bardziej śmiałe ruchy z jej strony. Chwycenie za dłoń wydawało się tak normalne jak czynność oddychania. Dla nich nie było to czymś, co stawiałoby ich w niezręcznej sytuacji. Dzięki temu rozumiała, co miał w głowie i czuła swego rodzaju połączenie, jakie się między nimi wytworzyło. Teraz wyglądał jak najszczęśliwsza na świecie osoba, choć ona pewnie byłaby drugą taką istotą - nie chcącą się przyznać, że również znajdowała się w takim stanie. Zwyczajnie powtarzała sobie, że jeszcze musi coś zrobić. To jeszcze, nawiedzało ją, kazało iść, ale ciągle stała, nie chcąc mu przerywać.
Na pytanie wyraźnie skinęła głową. Jak miała nie pamiętać? Od tamtej rozmowy zaczęli, zaś ona doprowadziła ich do tego, co się działo obecnie. Czasu cofnąć nie mogła, ale może i lepiej, iż wszystko sobie wyjaśnili? W ich relacji nie było miejsca na niedopowiedzenia, gdyż te tworzyły wyraźną wyrwę. Borykanie się z nią, przynosiło cierpienie, to samo, którego posmakowali w magazynie. Miała dosyć powtórek. Zrozumiała, że głęboki smutek zadawał jej poważne obrażenia, których zwykłe leczenie nie dało rady zagoić. Dopiero rozwiązanie za pomocą słów przyniosło pierwsze plony - Cieszę się, że mogłam przyjść Ci z pomocą oraz... iż odwzajemniasz moje uczucia względem ochrony siebie nawzajem. Cóż, mogę więcej powiedzieć - zamyśliła się na moment, szukając rozwiązania w jego oczach - Liczę na Ciebie.
Kolejne słowa, właściwie nie wiedziała jak powinna odebrać. Z jednej strony cała sytuacja zafundowała jej koszmarną karuzelę, lecz patrząc na to z innej perspektywy może faktycznie wyszło im to na dobre? Nie potrafiła ukrywać, iż czegoś takiego potrzebowali. Oboje musieli się otworzyć, aby w pełni zrozumieć, co grało im w duszach. Gdyby nie to, tak jak powiedziała, nie byłaby w stanie się zdobyć na to, aby zacząć bardziej dogłębną analizę. Miałaby to z tyłu głowy, lecz nie wyciągałaby tego bliżej brzegu... Znowu by tylko uciekała - Przynajmniej nie uciekam, a stawiam czoła temu, co jest naprawdę ważne. Wyszło nam na dobre, w końcu mogę powiedzieć, że Cię bardziej rozumiem, ale nie powtarzajmy tego. Przynajmniej nie w najbliższych dniach - tak, niech w końcu nastaną spokojne dni. Gryzienie się jak stare małżeństwo prowadziło do niczego - jedynie pokrywało błękitne niebo szarymi chmurami. Skrywały one za sobą słońce, to samo, które czuła teraz, nawet gdy zastała ich noc. Niebo zdążyło się pokryć gwiazdami, zaś zamiast złotej kuli pojawiła się srebrna, oświetlająca ganek. Przyjemny, jesienny wiatr smagał drzewa za domem, aż czuła się zobligowana, aby poczuć go na własnej skórze.
- Myślę, że to czas na mnie. To ten moment, gdy muszę wyrzucić wszystkie skumulowane emocje. Choć nic złego mi nie dolega, tak potrzebuję tej chwili tylko dla siebie - przyznała otwarcie, wiedząc, iż rozstanie musiało kiedyś nadejść. Co prawda, zawsze będą mieli siebie w bliskiej odległości. Wszakże, ile to było z pokoju do pokoju? Zaledwie kilka metrów, lecz tym razem jej nogi miały ją zabrać dalej. Tam, gdzie nikt nie będzie w stanie usłyszeć jej głosu. Z tego wszystkiego, nawet nie pomyślała o zakwaterowaniu. Oczywistym było, że powinna zapytać, a jednak, nie powiedział, że nie chce jej w Perle Hayashimury - Hmm, może teraz gdzieś dalej - figlarny uśmiech pojawił się na jej buzi, by po chwili słychać było jedynie ciche parsknięcie - Oczywiście, że ten sam, dziękuję za możliwość zostania u Ciebie w domu - powoli rozluźniła uścisk, aż wyswobodziła dłoń. Zrobiła krok w jego kierunku, podnosząc głowę do góry - Dobrej nocy, Ka-zu-ma - przejechała miękko po jego imieniu, odwracając się. Co właściwie chciała zrobić? Pokręciła głową i pospiesznie przeszła przez pokój, zamykając za sobą drzwi.
Najpierw udała się w kierunku biblioteki, tam, gdzie ostatni raz widziała lisa. Ten oburzony siedział przy jej rzeczach, rozglądając się czujnie po pomieszczeniu. Gdy wślizgnęła się do środka, spojrzał na nią, przeszywając ją na wskroś. Miała przerąbane - Gdzieś ty do cholery była? - celowo powstrzymywał złość, która zdążyła się w nim nagromadzić - To długa historia, miałam do pogadania z Senju. Wszystko gra, naprawdę - zapewniła go, dobierając odpowiednio słowa. Jak się tego spodziewała, nie spodobała mu się odpowiedź. Pozostawiała zbyt dużo niewiadomych, a on lubił wiedzieć, co się działo pod jego nieobecność. Westchnęła, wszakże nie zamierzała teraz się z nim użerać, nawet jeśli zasługiwał na wyjaśnienia - Wyjaśnię Ci część jutro, teraz chodź ze mną. Potrzebuję potrenować - powiedziała otwarcie, lecz to prowadziło do tego jednego pytającego spojrzenia, które wymagało, aby powiedziała mu o wszystkim w tej jednej chwili - Mam czekać do jutra, gdy... Ot tak chcesz sobie potrenować? Spójrz na siebie, widać, że coś się stało - cofnęła się o krok, nie wiedząc, co powinna odpowiedzieć - Wybacz, poniosło mnie. Z resztą miejmy to za sobą, ale po treningu KONIECZNIE mi o wszystkim opowiesz - przytaknęła bez wahania, podchodząc po Shiroi Shi, które zostawiła. Wyjęła z drewnianej pochwy ostrze i z nim założonym przez ramię przeszła korytarzem, aż znaleźli się przed frontowymi drzwiami. Wyszła przez nie po cichu, czując dziwne napięcie. Nie była obserwowana, lecz teraz dopiero czuła się wolna. Mogła pozbyć się demonów, które nawiedzały ją, mimo poczucia szczęścia.
Przeszła powoli przez ogród, lecz gdy mijała fontanny na moment się zatrzymała. Zimny wiatr podrywał do góry morskie pasma, zaś chłód owinął jej ciało, niczym przyjemny w dotyku płaszcz. Spojrzała do góry w kierunku budynku, tam gdzie znajdowało się jego okno. Przez chwilę wpatrywała się w nie, zupełnie jakby myślała, że zaraz go zobaczy. Po krótkim momencie oderwała ślepia, zanurzając się w swoistym transie. Poderwała się do biegu, aż gwałtownie zatrzymała się na polu treningowym. Zaczęła ćwiczyć tak jak uczył ją brat, choć teraz, nie potrzebowała rozgrzewki. Chciała zwyczajnie spuścić z tonu oraz pozbyć się ciężaru, jaki dźwigała. Zamachnęła ostrzem, jeden, drugi, trzeci raz. Nawet nie wyobrażała sobie, że ma do czynienia z przeciwnikiem, zwyczajnie walczyła ze światem. Tracąc kontrolę nad tym, co robi. Zmęczenie przestało istnieć, a ona pozostała sama, skupiona na pozbywaniu się resztek siły, które jej pozostały.
autor: Mei
21 sty 2022, o 00:30
Forum: Domy mieszkalne
Temat: "Perła Hayashimury" - posiadłość rodzinna Kazumy
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4944
Nie miał wyjścia, jak przyjąć jej pomoc. Chcąc dla niego dobrze, nie napierała, a czekała, aż przystanie na propozycję. Dawała mu potrzebny czas, bo ten mógł działać na korzyść, bądź wręcz przeciwnie. Wiedząc jak bardzo delikatna była sytuacja zdobyła się na cierpliwość, nawet jeśli nerwy miała w strzępach. W takim stanie łatwo było o zdenerwowanie się, bądź bardziej gwałtowną reakcję, lecz nie mogła dać po sobie tego poznać. Tyle cierpienia wypełniało wnętrzności, ściskając je boleśnie. Myślała przez krótki moment, że stado węży owinęło się wokół organów, zaciskając coraz bardziej każde z nich. Dopiero zmartwienie przegoniło sztorm, dając ciału zaznać potrzebnego ukojenia. Podobnie było z zobaczeniem, jak smakuje potrawy. Najwidoczniej sam pomysł trafił niemalże w dziesiątkę, co potwierdzały jego własne odgłosy. Zdusiła potrzebę parsknięcia, lecz w jego miejsce zawitał szczery uśmiech. Pierwszy promyk słońca wyjrzał zza chmur, wkradając się na przepełnione bólem lico. Czyżby znowu wkraczali do świata pełnego kolorów?
Komentarz był przyjemny do słuchania. Radował serce, które przestało rozdzierać ją na pół. Była skołowana, a jednocześnie szczęśliwa. Nowa droga zaprowadziła nie na manowce, a w miejsce, które mogło zostać wypełnione kolejnymi pysznościami. Odnotowała w myślach, by biorąc swoje rzeczy z biblioteki zaopatrzyć się również w książkę o lokalnej kuchni. Może to właśnie dzięki niej zaśnie? Póki co szczerze wątpiła, że jak zostanie sama z Hachiro, uda jej się zmrużyć oczy. Krótki sen wydawał się wybawieniem, lecz z tysiącem kotłujących się myśli, nie wierzyła, iż to w ogóle możliwe.
Samo pytanie, które utkwiło w jej głowie, wyrwało się nagle, nie mogąc znieść powodów, przez które to robił. Próbowała zdusić to w środku, lecz gdzieś z tyłu czaszki pragnęła kolejnej odpowiedzi. Początkowo wydawał się równie zakłopotany, aż odniósł się do tego w dość specyficzny sposób. Nie wiedziała jak powinna to rozumieć, co za tym faktycznie się kryło? Zmarszczyła czoło, próbując to jakoś poskładać do kupy, lecz z równania nic się nie układało. Westchnęła, nie poruszając tej kwestii. Za to odniesienie się do kolejnej już nie stanowiło takiego problemu - Żałuję jedynie, że nie przybyłam wcześniej. Może wtedy część z tych rzeczy, by się nie wydarzyła - wtedy też nie zdążyła. Musiała oglądać cierpienie bliskiej osoby, która nie mogła znieść prawdy. W tym przypadku mieszanka emocji oraz niepewnych uczuć stworzyła wybuchową substancję, która eksplodowała w jednym momencie. Nawet jeśli wtedy była szczera, było jej przykro za nieporadność w składaniu do kupy tak prozaicznych uczuć. Powinna już dawno się za to zabrać, a jednak czasu na to miała za mało. Mogły minąć miesiące, lecz treningi z bratem pochłonęły całą uwagę. W końcu.... Miała go nie zobaczyć przez kolejne lata, może nawet dekady. Zatem nic dziwnego, że musiała wykorzystać sytuację, by rozstanie nie stało się kolejnym problemem do kolekcji.
Zauważył. Naprawdę nie pozwolił temu przejść bez komentarza. Pokręciła głową. Akurat litości dla niego nie miała, żyli w tak brutalnym świecie, iż wydawało się to zbędne. Okazywanie troski, czy też zmartwienie przychodziły jej prościej, podobnie jak współczucie. Cierpienia za młodu zmieniły ją pod tym względem w skałę, która została ubita wraz z wymordowaniem spokojnej wioski, w której żyła - Wybacz, ale nie posiadam w sobie czegoś takiego jak litość. Życie w laboratorium przez prawie szesnaście lat, zabicie podczas tamtego incydentu mojej matki oraz zobaczenie bliskiej osoby umierającej na moich oczach, pozbawiły mnie tego uczucia - na moment uśmiech przygasł. Zobaczenie tamtych obrazów, przynosiło udrękę oraz rozpacz, przez którą nikt nie powinien przechodzić. Wraz z odpływem wspomnień buzia się zmieniła. Kąciki ust poszybowały nieco do góry, zaś do oczu wdarł się blask - Właściwie to głośno myślałam, od tamtego momentu zajmuje to znaczną część mojej głowy. Nawet teraz, gdy rozmawiamy wypełniam niedokończony obraz kolejnymi elementami. Dlatego myślę, czy to jest to, czy też czegoś w tym zgiełku nie dostrzegam - dalej rozważała, starając się dodać dwa do dwóch. Niby proste matematyczne działanie, a jednak szukała tam czegoś więcej. Kolejnej niewiadomej wartej przytoczenia, byleby tylko wiedzieć, na czym właściwie stała.
- Nie musisz się obwiniać. Konsekwencje wystarczająco Cię pokarały, a ból będzie Ci o tym przypominał, aż dłonie się nie zagoją. Mimo to, cieszę się, że rozumiesz. Tak jest zdecydowanie prościej - dzięki temu oszczędził sobie wykładu, który by mu zgotowała. Czasami trzeba było, aby ktoś z boku wskazał prawidłową ścieżkę. Gdyby nie brat, nie byłaby w stanie spojrzeć na swoje korzenie w odmienny sposób. Teraz czerpała z pochodzenia dumę, idąc przez życie z podniesioną głową. Panika zniknęła, zaś w jej miejsce wdarło się ciepło wraz z oczekiwaniami. Obietnica po dostaniu Shiroi Shi, przypominała, by jako spadkobierczyni zachowywała się godnie, tak jakby tego chcieli poprzednicy, w tym Yuriko.
Oparła się ciałem o biurko, tak że plecy zostały skierowane w stronę okna. Same słowa, które padały z jego ust, nie były prostymi rzeczami, na które od razu znalazłaby gotową odpowiedź. Poniekąd starała się zrozumieć jego tok i pójść za nim, by zobaczyć jak sytuacja wygląda jego oczami. Nie powinna wyskakiwać z rozstaniem. Mogła szukać innej drogi, chociażby tej bardziej naokoło. A jednak w tamtym momencie poczuła, że to jest właściwe postępowanie. Starała się zadbać o jego bezpieczeństwo, lecz przekroczyła linię, której nie powinna. W końcu nie mogła wolnemu bytowi, mówić, co ma robić. On sam chciał podejmować za siebie decyzję, nie zaś zdać się na jej dobrą łaskę. Od tamtej pory zostało postanowione, że wspólnie zmierzą się z nękającymi ją demonami. Samo zadanie niezwykle trudne, gdy za przeciwnika miało się Cesarstwo Morskich Klifów. Delikatnie przejechała dłonią po jego włosach. Chciała, aby przestał się mazać, mógł podnieść głowę i poczuć się lepiej - Nie powinnam wtedy wyskakiwać z rozstaniem. Teraz już wiem, jak bardzo Cię bolało, prawie jakbym zmusiła Cię do znalezienia sposobu, który by mnie zatrzymał - nie potrafiła do końca wyrazić jak bardzo było jej z tego powodu przykro. Mówiła sobie, że go nie zrani, a jednak podjęła się czegoś, co całkowicie psuło relacje ich łączącą - Jednakże nigdzie się nie wybieram. Podejmujemy decyzję wspólnie, tak samo razem mierzymy się z problemami. Niezależnie od tego, co się dzieje, prawda? - palcami delikatnie uniosła jego głowę - Rozchmurz się, w końcu Twoje wyznanie dało mi do myślenia. Gdyby nie to, nawet nie wiem, kiedy bym się za to zabrała. Wiedziałam, że coś takiego może się wydarzyć, a jednak nie byłam gotowa zmierzyć się z uczuciami. Tak zawiłe emocje są czymś, co w końcu muszę zrozumieć... - spojrzała w górę, emanując promieniami, które wreszcie nabrały na blasku. Czuła się lepiej, a jednak w środku coś się nie zgadzało. Alkohol prawdopodobnie pomógłby w swobodniejszym formułowaniu myśli, lecz na to znalazła inne lekarstwo, o którym nie chciała powiedzieć - W końcu to nie jest coś, co ogranicza, a rozwija skrzydła. Twoje z kolei dodają otuchy, sprawiają, że czuję się bezpiecznie. Głupie, prawda? Jako kunoichi powinnam sama dbać o swoje bezpieczeństwo, a jednak chcę byśmy siebie nawzajem chronili.
autor: Mei
20 sty 2022, o 18:49
Forum: Domy mieszkalne
Temat: "Perła Hayashimury" - posiadłość rodzinna Kazumy
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4944
Nie liczyła, że sytuacja się poprawi. Ot postępowała zgodnie z obietnicą oraz tym co podpowiadało serce. Pragnienie szczęścia w takim momencie zeszło na drugi plan - teraz musiała zadbać, aby ten wrócił do normalnego stanu. Sama droga, którą mieli przejść była dość daleka, kręta oraz pełna wybojów. Potrzebował ochłonąć, nabrać potrzebnych kolorów, lecz takie rzeczy miały nadejść dopiero z czasem. Tak, teraz nie sekundy miały znaczenie, a dłuższe momenty, które przywrócą go do życia. Nie chciała, aby ktoś z rezydencji postanowił im przerwać, bądź oglądać go w tym stanie. Musiał wyglądać tak, żeby w żaden sposób nie umniejszyć swojemu statusowi. W tym właśnie chciała mu pomóc i to również zachowała dla siebie. Nie przekaże tego dalej, zachowując to wyłącznie dla nich.
Samo jego zawstydzenie wystarczyło, aby nie mówiła o tym ani dłużej. Zrozumiał, a to był pierwszy krok w dobrą stronę. Wszakże, gdyby myślał, że nic wielkiego się nie stało, pewnie sama zaczęłaby mu prawić morały. A tych właśnie unikała. To nie był odpowiedni moment, aby wytykać wszystkie popełnione błędy. Konsekwencji już posmakował, a tyle jej zdecydowanie wystarczyło. Sama również musiała wrócić do stanu używalności, lecz to musiało poczekać. Sobą się zajmie później, czy to we własnym pokoju, czy też w bardziej odosobnionym miejscu. Oczywiście nie zamierzała spowodować nikomu problemu, ot chciała rozładować napięcie w bardziej prawidłowy sposób. Jedyne co jej przychodziło na myśl to trening, choć nie wiedziała, czy na pewno się go podejmie. To była pierwsza myśl, jaka wpadła do jej głowy.
Wyglądał, jakby się przesłyszał, lecz nie zamierzała powtarzać słów. Skinęła jedynie głową, jakby utwierdzając go w fakcie, że to naprawdę się wydarzyło. Same jego słowa z kolei nie potwierdziły pytania, lecz odnosiły się do dalszej części. Na szczęście nie sprawiał jej problemów. Zwyczajnie zaakceptował, iż potrzebuje posiłku oraz dużej ilości wody. Ta jedna karafka nie wystarczyła, lecz to nie miało żadnego znaczenia. Wcześniej stworzyła w niej cztery kostki lodu, aby te po roztopieniu się zwiększyły jej objętość. Przez to nalana ciecz była zimna, ale przynosiła potrzebne ukojenie. Widząc jego próby podniesienia się, podchodziła do tego dość sceptycznie. Sama wstała, aby z boku móc reagować, gdyby miał się przewrócić na podłogę. Zwykła asekuracja, lecz ta nie była potrzebna. Udało mu się, a skoro przemieścił się do biurka, tam też przeniosła lodową szklankę. Powrót do stolika, mógłby być nieco problematyczny, lecz większym kłopotem okazało się samo jedzenie.
Z bandażami na dłoniach, nie do końca wiedziała jak chciał operować pałeczkami. Z początku, nawet jeśli zaoferowała pomoc, ten wolał spróbować sam w dość zabawny sposób - Połowa na jedną osobę to dość spora ilość sake, musisz nieco bardziej uważać - to nie była typowa przestroga. Głos miała miękki, melodyjny oraz mówiący o trosce. Wszakże już dawno porzuciła próby karcenia go. Zwyczajnie chciała, żeby uważał. Z racji, iż była jego towarzyszką to na jej barkach spoczywała odpowiedzialność za niego. Działało to również w drugą stronę. Gdyby coś jej się stało, to Kazuma musiałby się nią zająć, byleby tylko wydobrzała. Przynajmniej takie miała wyobrażenie w głowie, lecz to rzeczywistość zweryfikuje tą tezę.
Werdykt zadecydował, że jednak nie da rady. Głośny syk, krępujące pasma utrudniały poruszanie drewnianymi przyrządami. Westchnęła. Czasami nie rozumiała, czemu nie potrafił przyjąć jej pomocy. Zdobyła się na delikatny uśmiech, po czym dłonią w delikatny sposób wyjęła mu pałeczki - Daj sobie pomóc, przecież jesteśmy sami, nikt się nie będzie śmiał - po tych słowach chwyciła kawałek mięsa i podsunęła do jego twarzy - Otwórz buzię, teraz to ja Cię nakarmię - po wykonaniu prośby powoli zacznie mu przykładać do ust kolejne kawałki. Najpierw pojedynczo je wybierając, aby zapoznał się z daniem. Następnie przyszła pora na coś odmiennego. Coś, co całkowicie zmieniało charakter gulaszu. Tym razem wzięła kilka rzeczy, pilnując, aby nic nie spadło na biurko. Wieprzowina wraz z dodatkami była właśnie tym, co chciała, aby spróbował. W ten sposób mógł zapoznać się z charakterem gulaszu oraz przypomnieć sobie, co ostatnio powiedział. To właśnie jego słowa zainspirowały ją do stworzenia tej potrawy. W pewien sposób była dumna z posiłku. Próbowała go uprzednio na mniejszym talerzyku, więc znała jego smak, czuła aromat, lecz w jej mniemaniu pokarm był za gorący. Nie pasujący do wrażliwego podniebienia. On z kolei nie miał tego problemu, co z resztą zaprezentował w karczmie.
Po skończeniu odłożyła pałeczki oraz przysunęła mu kubek. W nim z kolei nie było kostek, te pozostały dalej w karafce powoli tracąc na kształcie. W pomieszczeniu było ciepło, lecz nie w taki sposób by mieli się tutaj udusić. Jednakże temperatura sprzyjała topnieniu, naczynie powoli uzupełniało wodę, którą uprzednio straciło. Sama nie piła, zwyczajnie zapomniała o tej czynności. Podobnie jak z jedzeniem. Nie wsunęła niczego, lecz nie czuła głodu. Wszelkie zmartwienia wypełniły głowę, oddalając potrzeby organizmu. Żołądek nie burczał, więc nie zdradzała się tym przed nim. Miała za to inny problem. Zupełnie nie wiedziała, czemu chciał, aby została z nim dłużej. Myślała, że go męczy, a jednak się uśmiechał. Przechyliła na bok głowę, przyglądając się jego mimice. Było lepiej, gorzej? Nie wiedziała co myśleć, a to doprowadziło do zakłopotania - I jak? - zapytała odnośnie potrawy, niejako skupiając się na tej jednej rzeczy - Czemu chcesz bym jednak została? Nie powinnam pójść? - musiała zapytać. Sama myśl nie dawała jej spokoju, nawet jeśli starała się ją odrzucić i chwycić się czegoś innego. Była zagubiona, już nie wiedziała, gdzie się znajduje światło w tunelu. Nawet jeśli droga do niego była prosta.