Znaleziono 837 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Minoru
dzisiaj, o 00:35
Forum: Dzielnica Rodu Maji
Temat: Rezydencja państwa Hiri
Odpowiedzi: 62
Odsłony: 1448
Kolejka 24:
Amida: 23
Minoru: 24
Amida spełnił życzenie ojca z radością. Sam również potrzebował tego magicznego trunku bogów, który zamieniał zmęczonych życiem ludzi w nowonarodzonych bohaterów. Potem nastąpiło kilka miłych chwil, które nieczęsto zdarzały się między dwojgiem członków rodziny Hirai. Żaden z nich nie odsłonił się całkowicie. Nie było to w ich naturze, ale był to jeden z tych rzadkich momentów, gdy oboje nawiązywali między sobą nić porozumienia. W końcu jednak nastąpił moment pytań. Gdy Amida zaczął je zadawać, ojciec natychmiast puścił go i odsunął się do tyłu, przyjmując ponownie, swój zwyczajowy oficjalny ton.
- Nie wiem, czy mamy kogokolwiek, kto by nadawał się do takiej roboty. A może ty? Nie chciałbyś zająć się biednymi sierotkami? - Zażartował jeszcze tylko, nim całkowicie spoważniał. Trwał w bezruchu, zatopiony we własnych myślach, jeszcze przez chwilę.
- Widzisz. Powstanie Unii było jednym z najlepszych co spotkało pustynię. Byliśmy jednym z najbardziej zacofanych rejonów na świecie. Potworne gorąco, brak wody, brak roślinności. Ludzie żyjący w ziemiankach. Ciągłe wojny między rodami. Aż nagle ci wszyscy ludzie na samej górze, jakimś cudem poszli po rozum do głowy i stworzyli to. - Rozłożył ręce na boki wskazując na całe pomieszczenie, choć miał raczej na myśli również i to co znajdowało się poza nim. Po co był cały ten historyczny wstęp, czy nie można było go pominąć? Zaraz Amida miał się dowiedzieć.
- Dobrobyt, siła, samowystarczalność. Ale nie istnieje coś takiego jak system idealny. Zawsze będą istnieć ludzie, którzy będą nieszczęśliwi i tacy którzy będą swoje niepowodzenia zrzucać na innych. Problem ten zaczął się uwidaczniać ostatnimi czasy coraz bardziej. - Sięgnął po filiżankę kawy i pociągnął duży łyk z naczynia nim kontynował.
- Nazywają siebie Oroboros i używają węża zjadającego swój własny ogon jako swego znaku. Nie wiemy skąd się wzięli. Nie wiemy ilu ich jest. Nie wiemy jaki mają cel. Ale ich macki sięgają w bardzo głębokie rejony pustyni. Podburzają ludność cywilną i mają w tej kwestii pewne sukcesy. W Omonogawa to przygraniczna miejscowość, w której znajdują się bogate złoża żelaza. Jest to również pierwsze miejsce, w którym natknęliśmy się na nich pierwszy raz. Przekabacili na swoją stronę burmistrza oraz dowódcę straży. Chociaż przekabacić to być może zbyt duże słowo, ale nie w tym rzecz. Wywozili oni nasze żelazo przez dwa tygodnie, bogowie wiedzą gdzie. Nie mamy pewności czy właściciele sierocińca są jakoś z nimi powiązani. Nie odnaleźliśmy żadnego ze znaków. Ale zostaną poddani przesłuchaniu, więc niedługo wszystkiego się dowiem. - Wyjaśnił wszystko. A było co wyjaśniać. Tajne organizacje, zdrada, wszystko to brzmiało prawie jakby wyrwane z filmu sensacyjnego. I nagle, w środku tego wszystkiego, pojawiło się pytanie Amida o Yasu. Ojciec spojrzał na syna uważnie, wcale nie pochwalając jego żartu o tym, że miał uwolnić jakiegoś typa dla dwóch młodych dup. Zastanawiał się wtedy nawet, czy jego syn bierze to na poważnie.
- Nie wszyscy zostali złapani. Nie wiem co z tym całym Yasu. Ale na pewno trafi również na przesłuchanie. Jeśli był częścią tego spisku, zostanie osądzony. Jeśli nie wiedział o niczym, wtedy zostanie wypuszczony. - Oznajmił grobowym tonem. Był to koniec ich rozmowy. Amida pożegnał swego ojca i udał się do swego pokoju by oddać się błogiemu odpoczynkowi, a może i przemyśleniom nad tym, czego był uczestnikiem. Tajne stowarzyszenia, zdrady i to wszystko w samym centrum jego rodzinnego miasta. Ale rozwiązał tą sprawę. Doniósł ojcu, ten doniósł komu trzeba było i źli ludzie zostali wypędzeni z miasta. Wygrywali. Prawda?
Misja zakończona sukcesem
autor: Minoru
wczoraj, o 23:00
Forum: Dzielnica Rodu Maji
Temat: Rezydencja państwa Hiri
Odpowiedzi: 62
Odsłony: 1448
Kolejka 23:
Amida: 22
Minoru: 23
Amida był równie zszokowany zachowaniem swego ojca jak i zmęczony po całym dniu bawienia się w detektywa. I miał jakieś dziwne przeczucie, ten rodzaj przeczucia, który podpowiadał mu, że powinien coś jeszcze zrobić. Nie miał już jednak na to sił i chcąc, nie chcąc odpuścił. Udał się do własnych komnat gdzie nawet nie przygotował się do snu, tylko wpadł w swe miękkie pościele i nawet nie wiedząc kiedy, wpadł w objęcia boga snów.
Nie były to jednak sny spokojne. Koszmar zaczął się subtelnie, nie budząc żadnych obaw do tego co miał przynieść. Z czasem jednak, niewypowiedziana groza zaczęła w nim narastać, a Amida, z jakiegoś powodu brnął w niego coraz głębiej.
Gdy obudził się, zorientował się, że krzyczał. Był zmęczony, jakby przebiegł maraton i zlany potem jakby przepłynął całą oazę. Jakie znaczenie miał ten przedziwny sen? Czy był to jedynie wytwór jego fantazji spowodowany totalnym przemęczeniem? Być może kiedyś będzie mu dane poznać odpowiedź.
Za oknem słońce wspięło się po niebie bardzo wysoko, co mogło wskazywać, że Amida przespał niemal połowę dnia. Dopiero z czasem zaczął dochodzić do siebie, a zmęczenie które odczuwał na początku, ustępowało. Wiedziony chęcią poznania dalszego ciągu wczorajszych wydarzeń, udał się do pokoju swojego ojca mając nadzieję, że znajdzie go tam. I rzeczywiście był. Spał, ubrany w swoje nocne odzienie. Wyglądał jakby w którymś momencie opadł na swój fotel i już więcej nie otworzył oczu. A jednak, gdy tylko usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, przebudził się. Wyglądał dokładnie tak, jak czuł się Amida. Ogromne wory pod oczami świadczyły, że nie był to ani dobrej jakości sen, ani też długi.
- Oh jesteś. Poprosisz o kawę dla mnie? - Powitał swego syna, poprawiając się w fotelu do pozycji bardziej siedzącej i przecierając oczy. Przeciągnął się jeszcze, ziewając tak mocno, że można było mieć wrażenie, że zaraz zwichnie sobie szczękę.
- Zapewne jesteś ciekaw jak się mają sprawy z sierocińcem. - Zaczął sam z siebie, jakby czytając swemu synowi w myślach.
- Nie musisz się tym więcej martwić. Zgłosiłem sprawę gdzie trzeba i odpowiednie służby zajęły się już sprawą. Będzie trzeba znaleźć kogoś, kto zajmie się sierotami, ale powstrzymaliśmy większe zło. - Mówił o tym całkowicie beznamiętnie, jakby dyskutował o tym co będzie na obiad. Zrobił jednak coś jeszcze, podniósł się ze swego miejsca i podszedł do syna. Ponownie położył swoją dłoń na jego ramieniu. Tym jednak razem zrobił to tylko jedną ręką, dużo lżej niż wczoraj i nie wbijał w niego swego wzroku.
- Spisałeś się. - Pochwalił go w ojcowskim odruchu.
autor: Minoru
wczoraj, o 15:47
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: 9. rocznica powstania Shinobi War
Odpowiedzi: 30
Odsłony: 598
Sto lat!! STO LAT !!
O jejku, tyle lat minęło, tyle przerw od tego miejsca było, a człowiek jednak i tak zawsze wracał. A aktualnie chyba jest to chyba najdłuższy okres gdy jestem na forum, więc jest to najlepszy okres?
Tym co zawsze przychodzi mi do głowy jako pierwsze, gdy myślę o tym forum, to odwieczne dramy. Zawsze coś ktoś odwali, zawsze ktoś coś przekręci. Moją ulubioną było jednak strzelanie z takedy <ha tfu> między tematami
Odbieram 90ph i 900 ryo co by na waciki było.
autor: Minoru
wczoraj, o 15:19
Forum: Dzielnica Rodu Maji
Temat: Rezydencja państwa Hiri
Odpowiedzi: 62
Odsłony: 1448
Kolejka 22:
Amida: 21
Minoru: 22
Staruszek Amida był wyraźnie przejęty tym co powiedział jego syn i zażądał od niego wyjaśnień. Czy jego zachowanie wynikało ze zmęczenia i przepracowania, a może tak naprawdę wiedział coś więcej?
Amida wyśpiewał mu wszystko. Powiedział o tym jak dostał zadanie na wyciągnięcie Yasu z sierocińca, jak pojawiły się plotki o nowych właścicielach, jak Amida przeprowadził swoje własne dochodzenie, spodziewając się właściwie nie wiadomo czego. Ojciec przez cały czas wpatrywał się w syna. Wysłuchał tego jak ten opowiedział o spotkaniu z Mae Sora, rzemieślnikiem który przeprowadzał renowację sierocińca. Jak udał się do samego sierocińca z nadzieją, że złapie ich na gorącym uczynku, a jak się jednak nie stało, choć zdołał podsłuchać co nieco i wszystko to wyjawił ojcu. Ten przez cały czas nie zmienił wyrazu swej twarzy. Wzrok miał czujny, minę bez wyrazu. Zupełnie jakby bał się, że uroni choć jedno słowo z opowieści młodego mężczyzny, zupełnie jakby analizował każde ze słów. Gdy Amida skończył, staruszek trwał tak jeszcze przez chwilę, jakby próbując doszukać się, czy jego syn na pewno mówi prawdę, czy niczego przed nim nie zataił. W końcu jednak puścił go i wyprostował się. Lewą ręką podparł się na boku. Prawą chwycił za nos między oczyma i zaczął masować w tym miejscu.
- Dobrze… - Ruszył w końcu do swego biurka i zaczął przeszukiwać swoje dokumenty, całkowicie olewając pytanie Amida o to czy staruszkowie szykują zamach.
- Dobrze… - Powtórzył jeszcze raz wyciągając jakiś zwój, który rozłożył i przeleciał po nim wzrokiem. I chyba znalazł to czego tam szukał, ponieważ zawinął go i odwrócił się w kierunku syna.
- Dobrze się spisałeś. Nic teraz nie mogę ci jednak powiedzieć. Idź do swojego pokoju i odpocznij, ja zajmę się resztą. Porozmawiamy jutro. - Rzucił do syna, nie zatrzymując się nawet na chwilę i pędząc w kierunku drzwi. W momencie gdy stwierdził, że porozmawiają jutro, drzwi zatrzasnęły się za nim, a Amida, pozostał w pokoju sam.
autor: Minoru
wczoraj, o 12:52
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Odpowiedzi: 154
Odsłony: 4091
Po pierwszej, w całości przespanej nocy, Minoru czuł się potwornie nieswojo. Cała bitwa, ewakuacja, wędrówka do Sarufutsu. Wszystkie te wydarzenia zdawały się zlewać w jedno. Jakby nie trwało to kilku dni, a jeden, baaardzo długi dzień. Ta jedna bitwa była największym i zarazem najpotworniejszym wydarzeniem jakiego był uczestnikiem. Nawet wojna między Yamanaka a Hyuga była bardziej cywilizowana i przyniosła mniej śmierci. Ale nie był to jedyny problem, który spędzał mu sen z powiek. Czekał go bowiem powrót do domu, a tam, kto wie. Puścił Misae, był to niezaprzeczalny fakt. Miał ją pilnować i nie pozwolić opuścić Soso, a ten przy pierwszym spotkaniu uknuł z nią plan ucieczki. Co prawda, wyglądało na to, że sojusz nie był zagrożony, ale wciąż nie mógł być pewnym swego bezpieczeństwa. Miał również nadzieję, że uda mu się odkupić przynosząc „prezent”, ale ten plan również nie wypalił. Pozostawały mu więc tylko dwie opcje. Albo wrócić i poddać się karze, jakakolwiek by ona nie była. Albo… udać się na banicję.
Dlatego też opóźniał moment decyzji o ile tylko mógł. Dlatego też, gdy przeprowadzano spis powszechny ludzi którzy przeżyli udał się na niego. Choć miał poczucie, że być może sfingowanie własnej śmierci ułatwiłoby mu wiele spraw. Tylko, że widziało go tutaj wiele osób. Część z nich znała go, w tym Misae. Ten plan nie mógł się zatem udać. Czuł, że jest w kropce. Że tylko opóźnia nieuniknione. Stał w jednej z kolejek, która powoli przesuwała się do przodu, by zostać wpisanym do rejestru i przyglądał się twarzom innych. Wszędzie dostrzegał to samo. Smutek, niepewność, stratę. Było mu żal tych wszystkich ludzi. Miał poczucie, że świat zostawił ich samych sobie. Że gdyby wielkie rody naprawdę chciały to obroniliby tych biednych ludzi i odparli najazd tych dzikusów. Ale tak się jednak nie stało. Mógł mieć tylko nadzieję, że ta klęska otworzy innym oczy, że ludzie którzy przeżyli i rozejdą się po świecie, nagłośnią to co wydarzyło się tutaj i jak bardzo kontynent musi się teraz zjednoczyć.
Z rozmyślań wyrwał go jednak pewien osobnik, który podszedł do niego i oznajmił mu, że został wezwany przez samego Masashiro. Tego samego Masashiro, który już dwukrotnie próbował z nim porozmawiać, a Minoru dwukrotnie nie wiedział co mu odpowiedzieć.
–Dziękuję - Podziękował i niezwłocznie ruszył w tamtym kierunku, zastanawiając się co też zaraz go spotka. Zatrzymał się tylko raz. Tuż przed wejściem do odgrodzonej miejsca, gdzie znajdował się człowiek, który po niego posłał. Minoru nie chciał tak naprawdę się z nim widzieć. Nie znał go. Pomimo kilku prób, tak naprawdę nigdy nie zamienił z nim żadnych zdań. A jednak samo to, że miał zostać mężem Misae powodowało, że nie chciał przebywać w jego otoczeniu. Wziął głęboki oddech i wszedł do środka.
–Wzywałeś Shirei-kan dono? - Stanął tuż przy wejściu, wyprostowany, z dłońmi założonymi na plecach za sobą i lekko wypiętą piersią do przodu. Mógł za nim nie przepadać, ale był osobą u władzy. Trzeba było oddać mu wszystkie honory. Dopiero gdy ten pozwolił mu, Minoru ruszył w kierunku wskazanego miejsca i zajął miejsce, przyjmując pozycję podobną do samego Masashiro. Mówił szybko, skacząc trochę z tematu na temat, widać było, że jest w pośpiechu. Gdy skończył, Minoru wpatrywał się w niego przez chwilę, z otwartymi ustami. Nie wiedział gdzie zacząć. Został zasypany taką ilością pytań, że nie bardzo wiedział w którym momencie zacząć i jak płynnie przejść do kolejnego z pytań.
– Nie bardzo sądziłem, że coś zostanie mi tutaj przydzielone do roboty. Zamierzałem spotkać się z Misae i razem wrócić do domu. Jestem pewien, że wszyscy na nas tam czekają i odchodzą od zmysłów. Zwłaszcza względem Misae. - Zaczął, poruszając kwestię która nie tylko go zdziwiła ale i oburzyła odrobinę. Nie był pewien czy dobrze zrozumiał Masashiro, ale odebrał to tak, jakby tamten zamierzał wykorzystać Minoru do swoich spraw. A na to przystać nie mógł. Był przecież shinobi innego rodu. I o ile uważał się za dobrego żołnierza, z kilkoma wpadkami, ale wciąż, o tyle rozkazy przyjmował tylko od swoich zwierzchników.
– Traktują nas tutaj równo, każdy dostaje swój przydział jedzenia i suche miejsce do spania. Więc nie narzekam. Co prawda, wrogość między ludźmi z różnych części kontynentu jest wręcz namacalna, ale jak dotąd nie doszło jeszcze do żadnych rękoczynów. - Starał się jak najpłynniej przejść do kolejnych pytań, jednocześnie nie rozwlekając się za bardzo nad niczym. Nie chciał marnować czasu Shirei-kana. Miał tylko nadzieję, że nie brzmiał przy tym, zbyt oschle. Na sam koniec pozostała mu sama wisienka na torcie. Kwestia walk.
– Powiem szczerze… Jestem rozdarty. Widziałem walczące dzieci, w swojej grupie miałem 13 latkę, Ai, która pomogła nam przeogromnie, ale mam poczucie, że nie powinno jej tam być. Jestem również zdruzgotany tym, jak mało pomocy przybyło z głębi kontynentu. Mam poczucie, że zdradzono was. Mam nadzieję, że gdy inni usłyszą o tym co się wydarzyło tutaj, pójdą po rozum do głowy, lecz intuicja podpowiada mi, że każdy pozostanie samemu sobie. - Chyba nie o to został zapytany, lecz tak naprawdę chciał by ktoś z „góry” usłyszał co sądzi o tym wszystkim, chciał zobaczyć jego reakcję, być może usłyszeć jakie są jego dalsze plany. Znaleźć choć iskrę nadziei, że ich walka nie była na marne.
autor: Minoru
27 kwie 2024, o 13:16
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Kasyno "Kupieckie Nieszczęście"
Odpowiedzi: 25
Odsłony: 652
Wyprawa rangi C dla Zankoku i Azugimoto
12/14
Między naszymi bohaterami a dwójką „zbójów” został zawiązany, nie bójmy się tego słowa, sojusz. Nie był on trwały i nieufność pomiędzy nimi wciąż pozostawała, ale razem mieli wspólny cel. Przeżyć. Chuderlawiec widząc, że mogą zacząć działać zbliżył się do jednego z rogów pomieszczenia, tego który łączył dwie zewnętrzne ściany i zaczął przy niej majstrować z notką. Az w między czasie odnalazł w pomieszczeniu jedno, jedyne krzesło i podstawił je pod drzwi. Szkoda tylko, że zapomniał, że te otwierają się na zewnątrz.
– Podobno jest to staromodny sposób treningowy. Wykorzystywany przez mistrzów sztuk walki. Koleś którego mieliśmy obrobić używał dokładnie takich i gdy zrzucił je podczas walki nagle zaczął poruszać się szybciej. W sumie nie dziwię się, waży chyba z tonę. Ale na mojego kumpla nie działa. Staraliśmy się już wielokrotnie i nigdy nie przyspieszył po ściągnięciu. To znaczy przyspieszał, ale bardziej odzyskiwał starą prędkość niż zyskiwał nową. Jakiś szmelc jak dla mnie. - Odpowiedział na pytanie zadane przez Zankoku, odnośnie przedziwnych pasów, które nosił wysoki chuderlawiec. Widać było, że musieli być mocno zdesperowani, skoro wciąż korzystali z metody która dotąd dla nich nie przyniosła pozytywnych skutków.
– Będę mówić o szczęściu dopiero, gdy uda nam się zwiać. - Rzucił jeszcze do Zankoku, odpowiadając na uwagę o szczęściu i ruszył ku swojemu towarzyszowi. Chciał mu pomóc, gdyż wyraźnie założenie notki zajmowało mu dłużej niż powinno. Dało to naszym bohaterom trochę wolnego czasu by wymienić między sobą jakieś uwagi. Niestety jednak, nie na tyle dużo by mogli opracować jakiś konkretniejszy plan, ponieważ już po chwili flip i flap biegli do tego samego rogu pomieszczenia, w którym znajdowali się Az i Zan, a z notki, która powiesili na ścianie tlił się dym.
– Jasne, cokolwiek o ile nas wyciągniecie. - Odpowiedział na uwagę Zana, że mają lecieć za nimi gdy tylko pojawi się wyrwa w murze, dosłownie ułamki sekund przed eksplozją.
Huk, jaki rozerwał powietrze był wręcz potworny, wzmocniony dodatkowo przez rozmiar pomieszczenia. Nasi bohaterowie dosłownie zniknęli w tumanie dymu i pyłu, tracąc tym samym orientację w tym co się właściwie działo. Lecz eksplozja rzeczywiście nie dosięgnęła żadnego z nich. W uszach im piszczało, mieli trudności z oddychaniem. Lecz plan wypalił. Gdy tylko pył zaczął opadać, a dym rozwiewać, mogli poczuć na swych twarzach powiew powietrza, wpadający do pomieszczenia przez ogromną dziurę, która została stworzona przez wybuchową notkę. Cała czwórka wyglądała teraz niczym duchy. Cali biali od pyłu, który osiadł na nich. Była jeszcze jedna kwestia. Drzwi dzielące ich od korytarza, zostały wręcz wyrwane z zawiasów. Z korytarza dobiegały już pierwsze podniesione okrzyki.
Pierwszy ruszył Zan. To on najmniej rozglądał się na boki i dostrzegł najmniej z całej czwórki. Wziął rozbieg i korzystając z wytworzonego pędu wypadł z dziury na pierwszym piętrze lądując po drugiej stronie ulicy na dachy jednego z parterowych budynków. Chwilę później dołączył do niego Az, a jeszcze dalej nasze specjalne duo. Grupę prowadził oczywiście nasz czteroręki wojownik. Gdzie jednak ich prowadził wiedział tylko on. Zaraz za nim był Az, który z racji swojego większego doświadczenia pilnował czy z boków nie nadchodzi jakieś zagrożenie.
Uciekali tak już od kilku minut. Zagrożenie zostawiając daleko za sobą. I zapewne mogliby odetchnąć już z ulgą, gdyby nie to, że Az dostrzegł, dosłownie przed nimi, dwie sylwetki, które właśnie wbiegały na dachy pobliskich budynków, tak by stanąć im na drodze. Zan dostrzegł ich o wiele później, gdy znajdowali się już na samym dachu i spokojnie oczekiwali na nadbiegającą drużynę.
– Mieliście kurwa proste zadanie. Wejść tam, zajebać tych dwóch dupków, odzyskać moje ciężarki i tyle. A i tak spierdoliliście to zadanie w pełni! - Ich dotychczasowa pracodawczyni nie ukrywała jak bardzo była wściekła. To ona, wraz z Ikkaku okazali się być grupą pościgową, czy było ich więcej i czy ci tutaj kupowali czas. Nie wiadomo. A jednak, pod nogami kobiety leżały dokładnie takie same dwa kawałki pasów z przymocowanym ciężarem, jak u chuderlawca. Sądząc po zniszczonych dachówkach, musiały trochę ważyć. Jej przyjaciel trzymał natomiast w swoich dłoniach coś co przypominało bambusową słomkę. Stojący za plecami chłopaków flip i flap, zatrzymali się w miejscu i wyglądali, jakby mieli zaraz uciec.
Midori
Typ od rzutek
Krupier
Ikkaku.
kapejki
mechanika
chakra
rany
autor: Minoru
27 kwie 2024, o 11:06
Forum: Dzielnica Rodu Maji
Temat: Rezydencja państwa Hiri
Odpowiedzi: 62
Odsłony: 1448
Kolejka 21:
Amida: 20
Minoru: 21
Czuł, że mógł udać się na zasłużony odpoczynek. Że jego dzisiejsza warta była zakończona i osiągnął, naprawdę dużo. I pewnie udałby się do swego łoża, by dać odpocząć swojej głowie, by jutro zacząć na nowo ze świeżym umysłem. Tylko, że jego ojciec wrócił i jeszcze nie spał. Mógł to zignorować, pójść do niego jutro, albo dopiero gdy załatwi swoje sprawy. Lecz postanowił inaczej, załatwić to teraz i mieć to z głowy.
Wszedł do jego gabinetu jak do siebie. Jego pokój był bardzo dobrze oświetlony, a on sam krzątał się po nim wyciągając to kolejne książki lub dokumenty i odkładając je na stół gdzie już zebrana była dość spora kupka. W pierwszej chwili nie zauważył własnego syna. Tak bardzo był zaabsorbowany swoją pracą, lecz gdy Amida zajął jeden z wolnych foteli, ten przesunął wzrok na swego syna.
- I nie mogło to poczekać do rana? - Zapytał zaskoczony i chyba odrobinę oburzony tym, że przerwano mu w pracy. Amida jednak nie wziął do siebie tej uwagi. Chciał mieć to po prostu za sobą i przekazał ojcu drugą, ciekawszą nowinę. Słysząc informację o tym, że poczciwi właściciele sierocińca planują zamach stanu, ojciec Amida zatrzymał się w pół ruchu.
- Co? - Odłożył kolejny dokument, na miejsce, z którego go wyciągnął i odwrócił się do syna.
- Jeśli jest to jeden z twoich kawałów, to jest wyjątkowo nieśmieszny. - Mężczyzna spoważniał. Wszelkie ślady zmęczenia, które widoczne były wcześniej, na jego twarzy zniknęły, a on sam wydawał się teraz dużo większy. Zbliżył się do syna, wyraźnie przejęty.
- Mów co wiesz! - Rozkazał, chwytając syna za przedramiona i wlepiając w niego swój wzrok.
autor: Minoru
27 kwie 2024, o 00:25
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rzeka Królów
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 818
Zadanie specjalne rangi A:
“Odwet”
Mukutaro
Kolejka 21:
Mukutaro: 20
Minoru: 21
Zatryumfował. Mukutaro wreszcie to zrobił i mógł odtrąbić zwycięstwo. Przynajmniej połowiczne, ponieważ największy zabijaka w tej ekipie leżał… martwy? Nie, wyraźnie nie był martwy. Ale dostał po ryju tyle razy, że nikt po czymś takim nie mógł być martwym. Ale on nie był, w sensie martwym. Był to pierwszy raz gdy Mukutaro spotkał się z czymś takim. Lecz nie było tak naprawdę czasu roztrząsać tej sprawy. Walki ustały, ale jeszcze się nie skończyły.
Pochwycił on, swego nieprzytomnego przeciwnika i uniósł go do góry, wygłaszając swą płomienną przemowę. A wkładał w nią cały swój wkurw, który jeszcze uchodził z niego. Dopiero teraz miał czas tak naprawdę dostrzec jak wyglądała sytuacja. Po ich stronie pozostało zaledwie trzech walczących. Dwóch, których nie znał z imienia oraz Rokuro. Odnalazł wzrokiem Haruto, lecz ten leżał na ziemi nie dając oznak życia. Keiko-chan oraz drugi Yamanaka byli w bezpiecznym miejscu. Podobnie jak i ten, który miał magiczne oczy. Okuro, był stary więc zapewne nie walczył. Po stronie przeciwników sytuacja wyglądała o wiele lepiej, ponieważ zostało tamtych 6 i wyglądało na to, że każdy z nich potrafił walczyć. Czy byli przerażeni? I to jeszcze jak! Ich najsilniejszy wojownik dostał właśnie wpierdol. Tylko, że oni nie złożyli broni. Ciężko było powiedzieć co ich do tego skusiło. Być może to, że mieli przewagę, a może to że Mukutaro był wyraźnie ranny. Rzucili się na niego. Nie wszyscy. Dwóch, z obu jego stron. Jeden walił Katonem, drugi chciał zaatakować frontalnie. A pozostali? Niczym za machnięciem magicznej różdżki oprzytomnieli. Walka rozgorzała na nowo.
- Haruto -
- Okura Masa -
- Toyama Rokuro -
- Keiko -
- Maeda Kameko. -
autor: Minoru
25 kwie 2024, o 23:43
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rzeka Królów
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 818
Zadanie specjalne rangi A:
“Odwet”
Mukutaro
Kolejka 20:
Mukutaro: 19
Minoru: 20
Nagle zrobiło się poważniej. Nie żeby wcześniej nie było, ale teraz gdy Mukutaro czuł, jak skumulowane w jego organizmie obrażenia, odbijają się na nim, nie miał wyboru. Załączył się w nim instynkt przetrwania, a w krwi zaczęła krążyć adrenalina. Wcześniej było to bardziej lub mniej wesołe obijanie sobie ryjów. Teraz to było on albo tamten.
Dwa ruchy dłońmi, dokładnie tyle potrzebował Mukutaro by rozpocząć swój zajebisty plan. Klasnął w dłonie, a jego ciało zaczęło nadymać się w potwornym tempie, zupełnie jakby ktoś dmuchnął w usta Tsume, a ten niczym balonik zaczął wypełniać się nim. Tylko, że balonik przyjmował kształt kuli, a nasz olbrzym zachował swoją formę tylko, że teraz był najprawdziwszym olbrzymem. Dla niego, wszystko stało się takie małe. Jego głowa zniknęła w mroku, on jednak widział ich całych doskonale, ponieważ stali w świetle. Pazur dostrzegł również to, że gdyby urósł jeszcze o jeden, może dwa rozmiary, to uderzył by głową w sufit. Lepiej było nie podskakiwać za bardzo.
- HAHAHAHAHA!! - Śmiech tamtego poniósł się po całym pomieszczeniu, rezonując od ścian i przebijając się przez odgłosy walk innych. Był niczym bzyczenie komara w nocy, tuż obok twojego ucha. Dało się wyczuć, że tamten był bardzo podekscytowany. Nadszedł czas by zmazać tamtemu ten uśmiech z twarzy.
Tsume przechylił się do przodu i wykonał lekki podskok, tyle wystarczyło by zwiększyć swoją energię potencjalną, która chwilę później, po wpływem grawitacji, zamieniła się w energię kinetyczną. Jego ciało uderzyło, nie wróć, jebło o ziemię z taką siłą, że całe pomieszczenie wypełniło się hałasem jakby ktoś zdetonował tysiące notek wybuchowych, przerywając tym samym wszystkie okoliczne pojedynki. Piękny był to spektakl i pokaz możliwości Mukutaro, tylko że… nie trafił. Maeda zdążył uskoczyć, mając przewagę w szybkości nad swym celem i zaśmiewał się w niebogłosy, czym mógł doprowadzić Mukutaro do jeszcze większej złości. Lecz nasz olbrzym był przygotowany na taką sytuację. A może po prostu już całkiem puściły mu nerwy, ponieważ zaczął miotać się jak oszalały, to podskakując, to turlając się dookoła, no co tu dużo mówić, po prostu robiąc potworny rozpierdol. Niby widział gdzie celuje, niby miał jakiś plan, lecz ruchy jego były tak zamaszyste, że udało mu się trafić kilka innych osób i właściwie nie sposób było stwierdzić, po czyjej stronie byli. Ba, nawet trafił jeden z filarów, niszcząc go, przez co osłabił podporę sufitu. Czy jednak było warto? To pozostawiam do oceny wszystkim innym. Ponieważ był jeden pewny sukces całego tego cyrku. Mukutaro w końcu dziabnął swego przeciwnika, przejechał po nim niczym walec wyciskając prawie jak tubkę z kakaowym mlekiem. A przynajmniej przez chwilę taką nadzieję miał Mukutaro. Ponieważ ten cholernik znów wstał. Nieśmiertelny robocop znów się podniósł.
Mukutaro podniósł się, odruchowo chwycił za gruz z jednego z filarów i zamachnął się. Dziesiątki, a być może setki odłamków przefrunęły przez część pomieszczenia i zalały całą jedną ze ścian, masakrując wszystko co miało na drodze. Tego nie dało się uniknąć. Kolejni postronni zostali zmieceni z planszy. Ale co ważniejsze trafiony został również i Maeda. Czarnoskóry trafiany był raz za razem, kolejnymi odłamkami, choć nie wszystkie dosięgnęły jego. Ale nie musiały. Maeda Kameko upadł na ziemię. Minęły sekundy, potem dziesiątki sekund. Przeciwnik Mukutaro nie poruszył się.
- Haruto -
- Okura Masa -
- Toyama Rokuro -
- Keiko -
- Maeda Kameko. -
KP przeciwnika
Użyta technika
Chakra
Mechanika
rany
autor: Minoru
25 kwie 2024, o 00:11
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rzeka Królów
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 818
Zadanie specjalne rangi A:
“Odwet”
Mukutaro
Kolejka 19:
Mukutaro: 18
Minoru: 19
Czar prysł. Jego wyśniony przeciwnik okazał się kolejnym typem, który zamiast lać się po mordach, jak na mężczyznę przystało, wykonywał jakieś dzikie pląse, byle tylko nie zostać trafionym. Krótko mówiąc był tchórzem. A tego zdzierżyć Mukutaro nie potrafił. Czułe słówka również się skończyły. Tsume aż pluł ze złości odpyskowując swemu niehonorowemu przeciwnikowi. Lecz ten chyba nie dostrzegał zmiany, jaka zaszła w ich relacji, ponieważ nie przestawał się uśmiechać.
- Mój bóg będzie bardzo szczęśliwy, gdy położę twoje truchło przed jego obliczem! - Odpowiedział mu, gdy ten wreszcie podał swoje imię. Czy powinien je znać? Być może, wszak Mukutaro był kimś wysoko postawionym, a do tego był chyba najgłośniejszym i najbardziej rzucającym się w oczy Tsume, w historii całego Shigashi. A jednak, wyglądało na to, że Maeda nie miał pojęcia przeciwko komu walczył.
Wyraz jego twarzy zmienił się jednak bardzo szybko, gdy tylko Pazur wyciągnął swój miecz. Było to coś nowego, coś czego Mukutaro nie pokazał jeszcze w tej walce. Był to jasny sygnał, że trzeba było mieć się na baczności. Olbrzym ruszył niczym wystrzelony z procy. Skrócił dystans, jednocześnie zapewniając sobie przewagę odległości, dzięki dłuższemu ostrzu. Rozpoczął serię pchnięć, którą zgodnie z zamysłem Mukutaro, tamten uniknął, choć wcale nie było to dla niego takie łatwe jak można by się spodziewać. I wtedy Tsume zmienił taktykę i wykonał cięcie. Tylko, że jego przeciwnik nie uskoczył na bok, a do tyłu. Czy zmieniało to coś w planach naszego bohatera? Chyba nie ponieważ i tak obrócił się plecami do swego przeciwnika.
Maeda chwycił przynętę. Ruszył w kierunku Tsume, zmniejszając między nimi dystans do minimum i składając się do wykonania kolejnego prostego ciosu. I wtedy spadł na niego kolejny cios. Ostrze katany Mukutaro przejechało po jego klatce piersiowej wyrysowując na niej wyraźną, czerwoną linię. Tylko jak poprzednim razem, atak ten nie zdawał się mieć jakiegokolwiek wpływu na „Kościeja”. Rąbnął on Mukutaro prosto w potylicę. Było to o tyle nie spodziewane, że Mukutaro aż bezwiednie zrobił krok do przodu.
- WOOH!! - Kolejny wystrzał entuzjazmu od czarnoskórego. Zupełnie jakby ponownie był na haju, jakby ból sprawiał mu przyjemność. I to była szansa dla Mukutaro, który obrócił się w miejscu niczym bączek zacisnął na nim swoje wielkie łapska i nie dając czasu na reakcję uniósł do góry i napinając wszystkie mięśnie nad jakimi miał władzę w swoim ciele, opuścił go, wróć, jebnął nim o podłogę. Uderzenie było tak potężne, że aż ziemia pod nim popękała, a do uszu Mukutaro doszedł dźwięk łamanych kości. Udało mu się, wykonał na swym przeciwniku piękne combo. Teraz już nie wstanie! Prawda?
Nagle, na twarzy Tsume znalazła się stopa tamtego. Nie była to chyba żadna specjalna technika, ot zwykły kopniak, ale Mukutaro go poczuł. Trafił go w to samo oko co poprzednio, powodując, że jego oko napuchło jeszcze bardziej. Maeda wykonał szybki przewrót do tyłu, lądując na nogach. Wyglądał jak wpół do śmierci. Ale zachowywał się, jakby dopiero co rozpoczął ten pojedynek. Kto wiedział jak wiele może przyjąć na siebie ten popapraniec. Ba, nie było wiadomo czy można było go w ogóle zabić.
- Haruto -
- Okura Masa -
- Toyama Rokuro -
- Keiko -
- Maeda Kameko. -
KP przeciwnika
Użyta technika
Chakra
Mechanika
rany
autor: Minoru
24 kwie 2024, o 00:29
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rzeka Królów
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 818
Zadanie specjalne rangi A:
“Odwet”
Mukutaro
Kolejka 18:
Mukutaro: 17
Minoru: 18
Jak się okazało, była to miła niespodzianka dla naszego olbrzyma, że był na tym świecie jeszcze ktoś, kto potrafił wykrzesać z niego tą nutkę niepewności. Ba, chudzielec tak mu zaimponował, że zgłupiał i poprosił Keiko-chan o raport w sytuacji, choć nie był to raczej najlepszy czas na takie akcje. A jednak Keiko odpowiedziała.
- Przegrywamy. Mają nad nami przewagę liczebną i spychają nas do tyłu. Musisz im pomóc, inaczej wszystko będzie stracone. - Głos dziewczyny był spokojny, opanowany, choć informacje jakie przekazywała nie napawały optymizmem. Tylko, że Mukutaro chyba nawet nie słuchał. Miał w zasięgu swojego wzroku tylko jeden cel. Rozkurwić tamtego chłystka! Nim jednak poturbuje go bardziej, postanowił zapytać go o imię. Była to oznaka szacunku i tego, że zrobił on na nim wrażenie.
- Maeda… Maeda Kameko. - Przez chwilę wyglądał jakby się wahał, czy powinien zareagować na zaczepkę. A jednak w końcu podał swe miano i nie jakiś tam pseudonim, czy inne badziewiaste przezwisko, tylko pełnie imię i nazwisko rodowe. Mukutaro dostał to czego chciał. Mógł przystąpić do swego planu.
No i ruszył. Zrobił to tak jak miał w zwyczaju, na pełnej. Rzucił w ten sposób wyzwanie swemu przeciwnikowi. Miał to być test ich męskości, kto komu przypierdoli mocniej, tak jak powinno być. Powiększył swą rękę, ułożył ją tak by móc zgarnąć przeciwnika i miotnąć nim jak szmacianą lalką. A gdyby to miało być za mało sięgnął po jedną ze swoich broni ostatecznych. Jego ciało zaczęło intensywnie się pocić, zupełnie jakby przebiegał właśnie maraton. Lecz nie oznaczało to, że Mukutaro był zmęczony, wręcz przeciwnie. Czuł się jak nowonarodzony. Tylko, że jego przeciwnik nie ruszył na niego. Zamiast tego wziął zamach i czekał na nadejście choo-choo Mukutaro. Wyglądało na to, że zamierza on po prostu zdzielić naszego poczciwego olbrzyma za pomocą swojej piąchy, niczym bohater jednej z powieści fantasy. Tylko, że takie rzeczy mógł robić Mukutaro, a nie inni na nim. A jednak, gdy tylko Tsume zbliżył się na odległość trzech kroków, Kameko odskoczył w bok. Nie był to jakiś ogromny skok, ot tyle by zejść z linii ataku olbrzyma. Jednocześnie wyprowadził za pomocą prawej ręki, silny prosty strzał prosto w twarz Pazura. Trafił w jego lewe oko. A gdy Mukutaro zatrzymał się i miał chwilę by zrewidować swój stan, poczuł że brew mu spuchła. Typ właśnie podbił mu oko!
- Jesteś silniejszy ode mnie, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ale jeśli będzie trzeba, będę cię kąsał aż skruszę twój mur. Powiedz mi olbrzymie, który popełnił błąd przychodząc tu, jak brzmi twoje imię? Chcę wiedzieć kogo poślę do mojego boga! - Facet był pewny siebie. Na tyle pewny siebie, że rozłożył swe dłonie na boki, odsłaniając całkowicie całe swoje ciało. Było między nimi około 6 metrów.
- Haruto -
- Okura Masa -
- Toyama Rokuro -
- Keiko -
- Maeda Kameko. -
KP przeciwnika
Użyta technika
Chakra
Mechanika
rany
autor: Minoru
23 kwie 2024, o 00:43
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rzeka Królów
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 818
Zadanie specjalne rangi A:
“Odwet”
Mukutaro
Kolejka 17:
Mukutaro: 16
Minoru: 17
Sytuacja w podziemiu zaczynała przechylać się powoli na stronę smoków. Niestety od początku mieli niewielką przewagę. Zwłaszcza, że nie wszyscy członkowie oddziału Mukutaro byli walczący. Poza tym, to jego ludzie starali się za wszelką cenę pochwycić jak najwięcej tamtych żywcem, gdy smoki po prostu chcieli zajebać ich wszystkich. Tylko czy miało to jakiekolwiek znaczenie, gdy Mukutaro stał jak skała na swoim miejscu i sam jeden mógłby poskładać ich wszystkich w harmonijki? Być może okaże się to, gdy w końcu pokona swego przeciwnika. A jeśli już o nim mowa, to ten parł wprost na niego, a Mukutaro jak to on. W swoim stylu, na pełnej albo wcale. Zmniejszył swą łapę i postanowił pokazać wszystkim, że to on jest main man!
Jego przeciwnikowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Tuż przed Mukutaro nachylił się w jego kierunku, jednocześnie obracając plecami, tak by zwiększyć powierzchnię jaką będzie atakował. Uderzenie nastąpiło moment później. I Mukutaro dzielnie przyjął na siebie uderzenie, zatrzymując jednocześnie swego przeciwnika w miejscu. Zdarzyło się jednak coś niespotykanego. Coś co nie spotkało naszego olbrzyma już bardzo dawno temu. On to poczuł. I nie chodziło o to, że poczuł jak jego ciało uderza w jego. Mukutaro był święcie przekonany, że uderzenie to pozostawi mu ogromnego siniaka na klatce piersiowej. Nie żeby miało to jakiekolwiek konsekwencje dla kogoś tam twardego jak Mukutaro, ale było to zdarzenie wręcz niespotykane. A jednak jego łapska, zamknęły się wokół przeciwnika w niedźwiedzim uścisku.
Ich twarze były teraz na mniej więcej tej samej wysokości. Dlatego też mogli widzieć wyrazy swoich twarzy nawzajem. Mukutaro zacisnął swój uścisk odrobinę mocniej. Tamten jednak wyglądał na spokojnego, wręcz rozbawionego. Kolejny pewny siebie typ, los uwielbiał rzucać takich pod nogi Tsume. Tylko, że nim nasz bohater zdążył zwiększyć uścisk na tyle, by zrobić mu krzywdę, tamten zaczął napierać na niego samego. I w tak krótkim czasie wydarzyła się druga niespodziewana rzecz. Schwytany mężczyzna, o wiele wątlejszej budowie ciała niż Mukutrao, dominował nad nim. „Szkieletor” naparł swoimi ramionami, na ręce Pazura, rozrywając jego uścisk uwalniając się i odskakując do tyłu.
- Trochę to trwało, ale szale zaczęły się przechylać. Zabawmy się olbrzymie! - Facet wyglądał jakby był w siódmym niebie. Teraz to on przyjął postawę obronną rzucając tym samym wyzwanie naszemu bohaterowi.
- Haruto -
- Okura Masa -
- Toyama Rokuro -
- Keiko -
KP przeciwnika
Użyta technika
Chakra
Mechanika
rany
autor: Minoru
22 kwie 2024, o 00:13
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Sierociniec
Odpowiedzi: 26
Odsłony: 1167
Kolejka 20:
Amida: 19
Minoru: 20
Amida mógł czuć się z siebie dumnym. Miał proste zadanie, pójść do punktu A, znaleźć tam jednego typa i za wszelką cenę przekonać go, że marnuje sobie życie pomagając sierotkom i powinien wrócić do poprzedniego życia, gdzie marnował je na imprezach, chlaniu i podrywaniu panienek. Zamiast tego rozpoczął całe dochodzenie, dzięki któremu odkrył coś większego. Nie mógł co prawda być pewnym jak wielkim było to coś, ale brzmiało potwornie poważnie. Zrobił dzisiejszego dnia tak wiele i pociągnął za tak ogromną ilość sznurków, że jego mózg powoli odmawiał mu już posłuszeństwa i przez to myślenie przychodziło mu z coraz większym trudem. A jednak, postanowił poczekać jeszcze odrobinę. A nuż coś się uda mu, jeszcze podsłuchać?
Mijały minuty, potem kwadrans i wreszcie pierwsza połowa godziny. Lecz tematyka obalania rządów, czy też podejrzanych spotkań, nie powrócił. Za to co się Amida nasłuchał o przepisach na owsiankę, to jego. W końcu jednak doszedł do jedynego słusznego wniosku. Czas było wracać do domu. Ileż można było, w końcu zrobić w ciągu jednego dnia? Odpoczywać też przecież trzeba. Oddalił się zatem od sierocińca. Wpierw chowając pod ziemią, tak dla pewności, że nikt go nie dostrzeże. Później jednak, powrócił na powierzchnię, by móc poczuć chłód nocy na swej skórze.
Gdy dotarł do swego domu, było już grubo po północy, lecz w posiadłości rodzinnej Amida wciąż tliło się jeszcze życie. Nie licząc służby, wyglądało na to, że nie spał jeszcze ktoś. Szybkie zasięgnięcie języka u służby, pozwoliło ustalić młodemu shinobiemu, że jego ojciec powrócił ze swej podróży i wciąż pracuje w swoim biurze. Co dalej zatem, młody bohaterze?
Następnego posta napisz w temacie swojego domu
autor: Minoru
21 kwie 2024, o 23:25
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rzeka Królów
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 818
Zadanie specjalne rangi A:
“Odwet”
Mukutaro
Kolejka 16:
Mukutaro: 15
Minoru: 16
Cóż to był za pojedynek! Tamten, z iskrami szaleństwa w oczach, opadał na Mukutaro by zgilotynować mu czaszkę, a ten nie pozostawał mu dłużny. Nasz olbrzym rzucił się do tego tańca, wybijając się w powietrze, na spotkanie ze swym przeciwnikiem. Korzystając wciąż ze swej powiększonej łapy wyprowadził on kontratak. Pięść, kontra kopniak. Oba uderzenia zderzyły się ze sobą, a przyglądający się temu pozostali walczący mogli przyrzec, że poczuli wibracje roznoszące się w powietrzu. Obaj byli silni, obaj byli nadludzko sprawni, lecz to Mukutaro miał przewagę.
Koleś starał się jeszcze wykorzystać dłoń Tsume by odbić się od niej i zwiększyć dystans, lecz to nasz olbrzym miał prostszą czynność do wykonania. Wystarczyło, że zamknął swą dłoń w pięść by pochwycić swój cel, co też uczynił. Mężczyzna starał się jeszcze wyrywać, a miotał się niczym dziki pstrąg w górskiej rzece i Mukutaro mógłby przysiąc, że gdyby utrzymywałby go jeszcze przez chwilę dłużej, to ten wyrwałby mu się z uścisku. Lecz nie zdążył. Mukutaro miotnął nim o ziemię jak workiem kartofli. Ponownie można było usłyszeć jak powietrze z jego płuc zostaje uwolnione pod wpływem potwornego uderzenia. W normalnej walce, zapewne już dawno by się to wszystko skończyło. Ale nie w tej. Tutaj można było odnieść wrażenie, że przeciwnik Mukutaro zapomniał jak się ginie. Podniósł się on ze swego miejsca, niczym kot, rzucając się przed siebie i wykonując widowiskowy piruet.
- Ostatni raz miałem takie wyzwanie gdy przybyłem do tego przeklętego miasta! - Koleś był tak pobudzony, że można by uznać, że jest na jakimś haju. Ponownie ruszył na pełnej w kierunku Mukutaro, zupełnie jakby niczego dotąd się nie nauczył. Ale tym razem zdawał się być jeszcze szybszym. Wyglądało na to, że zamierzał tak najzwyczajniej w świecie, wparować na stojącego Mukutaro.
- Haruto -
- Okura Masa -
- Toyama Rokuro -
- Keiko -
KP przeciwnika
Użyta technika
Chakra
Mechanika
rany