Znaleziono 1015 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Takashi
31 gru 2023, o 14:20
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [EVENT] - Grupa Szturmowa
Odpowiedzi: 163
Odsłony: 5245
C ałe szczęście bohaterom udało się znaleźć środek transportu, który pozwolił im przedostać się w samo centrum pola bitwy, do miejsca, w którym Kyoushi rozprawiał się z wrogim jinchūrikim. Wszystko za sprawą sanitariusza, na którego się natknęli, pokierował on ich do członka grupy szturmowej, z którym dwójka wcześniej walczyła ramię w ramię, najwidoczniej ich ponowne spotkanie było gdzieś tam zapisane w gwiazdach. Członek klanu Kōseki miał pomóc im w pokonaniu dużej odległości i w powrocie do wywiązywania się z ich obowiązku, mowa rzecz jasna o stawianiu swojego życia na szali w walce z nieprzyjacielem. Niestety, Miuro nie mogła im towarzyszyć, rany i zmęczenie uniemożliwiły jej dalsze działanie, a ponieważ jej stan nie był krytyczny, leczenie mogło poczekać, byli bardziej wymagający pacjenci. W związku z tym Osamu oraz Takashi zdecydowali się, że ponownie rozdzielą drużynę i jako dwuosobowy zespół ruszą dalej.
Rokubi, swoją drogą, zupełnie przestał się odzywać, jego obecność rozpłynęła się w powietrzu, a cała złość ulotniła się. Taka sytuacja zdarzała się już wcześniej i nie było w tym niczego złego, działo się to w pewnym stopniu na korzyść młodego Nary. Bohater chciał przyczynić się do zwycięstwa i zrobić cokolwiek, by wspomóc swojego towarzysza po fachu, który toczył jedną z najważniejszych bitew. On nie był tak wyszkolony, nie potrafił jeszcze w pełni korzystać z mocy bijū, ale nie zamierzał odpuszczać. Dlatego właśnie, pomimo braku chakry i lekkiego wycieńczenia wskoczył na kryształowego smoka i kontynuował swoją misję.
Gdy tylko znaleźli się w miejscu, gdzie rozgrywała się prawdziwa jatka, zorientował się, że niebieski kot wpadł w tarapaty. Wyglądało to tak, jakby radził sobie ze znacznie potężniejszym od siebie wrogiem, jednakże otaczały go małe płotki, które nieco mu przeszkadzały. Takashi od razu zaczął składać pieczęci, dzięki którym wypluć mógł z ust pokaźny strumień wody, miał od osłonić wielkiego Nibiego od działania ognistych technik, nawet na chwilę, a może na dłużej. Na razie nie korzystał z chakry swojego demca, chciał zachować to na później.
tldr Zdecydowanie się na działanie razem z Osamu i kryształowym gostkiem. Wspieranie Kjudasza na dystans za pomocą wodnego strumienia, który ma go chronić przed ognistymi kulkami wrogów.
autor: Takashi
31 gru 2023, o 13:42
Forum: Ogłoszenia
Temat: Boże Narodzenie 2023
Odpowiedzi: 35
Odsłony: 573
Mam nadzieję, że święta minęły Wam spokojnie i spędziliście je w rodzinnym cieple.
Teraz szykujcie się do zabawy, przy okazji - Szczęśliwego Nowego Roku!
Odbieram 50 PH oraz 5x skrócenie treningów.
autor: Takashi
12 gru 2023, o 21:29
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [EVENT] - Grupa Szturmowa
Odpowiedzi: 163
Odsłony: 5245
S ogen cały czas pochłonięte było bitwą, która toczyła się między dwiema potężnymi nacjami - Zjednoczonymi Siłami dzielnych shinobich oraz Dzikimi, którzy bezustannie napierali. Obie te strony chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, pokonując tę drugą, a wszystko z powodu własnych idei. Każdy miał jakiś swój cel, każdy miał jakieś swoje "widzimisię", którym się właśnie kierował i nieważne, czy byli to dowódcy wspomnianych zrzeszeń, pojedyncze jednostki, czy może nawet większe grupy ludzi, tutaj nie liczyły się jakiekolwiek poglądy, jedyne znaczenie miała walka, która miała właśnie miejsce. Podobna walka odgrywała się w głowie jednego z uczestników wielkiego wydarzenia. Mowa o Takashim, który ponownie próbował nawiązać dialog z zapieczętowanym demonem. W normalnych okolicznościach pewnie grzecznie czekałby w obozie medycznym, aż jego chakra się zregeneruje, a on sam odzyska stracone siły, wówczas wróciłby na front i kontynuował starcie. Stało się jednak coś, co nakłoniło go do natychmiastowego działania, a mowa o wybuchu chakry i pojawieniu się dwóch gigantycznych sylwetek, których obecność wcale nie oznaczała niczego dobrego. Jedną z nich był dwuogoniasty kot, a drugą dziewięcioogoniasty lis, ten drugi znacznie przewyższał gabarytami pierwszego. Kyoushi w końcu rozpoczął pojedynek, jednak wszystko działo się w oddali i Nara nie miał pełnego obrazu tego, co się tam działo. Wiedział jedynie, że czas nagli, a on sam nie mógł sobie pozwolić na dalszą bezczynność, właśnie dlatego ponownie próbował przekonać ślimaka do współpracy.
- To już przecież wiemy. - nie chciał mu przerywać, dlatego poczekał, aż skończy swoją twardą wypowiedź, po czym sam kontynuował twardo. - Rokubi-sama, nie zamierzam toczyć bezpośredniej walki z silniejszym ode mnie przeciwnikiem. Chcę jedynie wspomóc moich towarzyszy, którzy właśnie ryzykują życie dla dobra ogółu. Nieważne, że lis jest od nas silniejszy, jeśli wszyscy połączymy siły, będziemy w stanie go powstrzymać. - podszedł bliżej swojego rozmówcy, dzieliły ich wyłącznie grube pręty potężnej bramy. - Obiecałem, że nie zrobię niczego głupiego i podtrzymuję to. Nie chcę ryzykować, bo wiem, że to bardzo niebezpieczne, ale straciłem bardzo dużo chakry. Potrzebuję jedynie poczuć to, co poczułem po naszym dłuższym spotkaniu na Hageyamie. Potrzebuję twojej chakry. Potrzebuję twojej pomocy. Sam nie zdziałam dużo, ale z twoją pomocą uda mi się wesprzeć Kyoushiego i jego ogoniastego. Proszę. .
Po swoich słowach położył dłoń na jednym z prętów i czekał cierpliwie na odpowiedź. Jego głos był stanowczy i pewny siebie, ale wyrażał jednocześnie skruchę. Nie zamierzał się kłócić, to nie był czas na jakieś wewnętrzne spory. Chciał zrobić wszystko, by przyczynić się do wygranej, bo jeśli Zjednoczone Siły Sogen miałyby przegrać, wówczas reszta kontynentu także byłaby zagrożona. To nie jest tylko ich walka. To walka wszystkich .
Skoncentrowany na rozmowie bohater nawet nie spostrzegł przed sobą innych. Chciał się wymsknąć i wpadł przez przypadek na jednego ze swoich towarzyszy. Przeprosił, po czym podniósł się z ziemi i otrzepał z błota, nie przejmował się brudną odzieżą, bo i tak był mokry i brudny już od dłuższego czasu. Znalazł się przy nim również Osamu, który z daleka widział całe zajście i chciał zbadać powód dziwnego zachowania Takashiego. Potężna chakra chłopaka przykuła jego uwagę.
- Sorka, zapomniałem się. - uśmiechnął się do niego głupkowato, po czym poklepał go po ramieniu. - Załatwisz nam jakiś środek transportu? Musimy jak najszybciej tam wrócić i pomóc pozostałym. Czuję się już nieco lepiej, mogę działać dalej.
Choć jego słowa były mocno przesadzone, to jednak były prawdziwe. Nie mógł dać z siebie stu procent, ale mógł przynajmniej dostać się z powrotem na główny front i działać tak, jak należało. Nie koncentrował się przesadnie na tym, co działo się wokół niego, znacznie większa uwagę skupiał na sześcioogoniastym.
- Jak będzie, Rokubi-sama? Pomożesz mi i pozwolisz sobie udowodnić, że wspólnymi siłami naprawdę możemy wiele zdziałać? - jego intencje były mocne i wyraźne, emanowały chęcią współpracy, pragnieniem pomocy innym, a także wiarą w ich wspólne możliwości, połączenie ich sił mogło być zbawienne.
tldr Rozmowa z Rokubim w głowie, rozmowa z Osamu w świecie realnym.
autor: Takashi
4 gru 2023, o 14:40
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [EVENT] - Grupa Szturmowa
Odpowiedzi: 163
Odsłony: 5245
F ormalności związane z wejściem na obszar grupy medycznej na szczęście zostały załatwione szybko. Wszelkie niezbędne czynności przebiegły bez problemów, dzięki czemu trójka towarzyszy mogła szybko rozpocząć odpoczynek i ewentualne leczenie. Największe rany miała Miuro, która podczas ucieczki przed dzikimi i przeprawy w lesie nieco ucierpiała. Osamu trzymał się całkiem dobrze, z kolei Takashi był chyba najbardziej wymęczony z nich wszystkich, stracił dużo chakry w krótkim czasie. Teraz znajdowali się w bezpiecznej, miejmy taką nadzieję, przestrzeni i mogli się poddać opiece medyków. Zajął się nimi Dokumaru, którego Nara w ogóle nie kojarzył, jednakże ufał jego zdolnościom i wiedzy medycznej.
- Z góry dziękujemy za poświęcony czas, Dokumaru-sama. - nie musiał się przedstawiać, ponieważ zrobił to wcześniej, dlatego teraz postawił jedynie na uprzejmość i cierpliwość.
Najwięcej uwagi potrzebowała Dōhito, dlatego doktor od razu udał się do niej. Potem wszyscy otrzymali niesmaczny napój, jinchūriki wypił go z grymasem na twarzy. Nie odczuwał od razu jego skutków, ale nie znał się na medycynie, ziołach, ani też na lekach, zamierzał po prostu przeczekać. Siedział właśnie na jednym z łóżek, zupełnie odcinając się od otoczenia, właśnie wtedy w jego głowie rozbrzmiał głos Rokubiego, który wywołał ciarki na całym jego ciele. Znał już ten głos, jednak od jakiegoś czasu go nie słyszał i w zaistniałych okolicznościach wywołał w nim sporą dozę niepokoju. Był nagły, szorstki, a przede wszystkim złowieszczy. Jak się można domyśleć, miał taki sam przekaz, jak zazwyczaj. "Uciekaj! ". Dopiero po tym zdał sobie sprawę z aury, która otulała jego ciało, nadciągała ona z pola bitwy, na którym chwilę wcześniej sam się znajdował. Była to aura ogoniastych bestii, nie jednej, ale dwóch. Czyżby Kyoushi rozpoczął pojedynek z tamtym dziadkiem? Poradzi sobie sam?
Takashi był w rozsypce. Czuł, jak jego ciało znowu napełnia się negatywną energią, nad którą nie będzie w stanie zapanować. Z jednej strony chciał pomóc i wesprzeć kolegę po fachu, a z drugiej obawiał się, że znów straci nad sobą panowanie. Nie mógł ryzykować, dlatego wykorzystał nieuwagę lekarzy i swoich towarzyszy z grupy, wymknął się niezauważony i zaczął biec w stronę kolosalnych bijū. Dużo ryzykował, ale nie mógł siedzieć bezczynnie. Niestety nie był w stanie zregenerować swojej chakry, ale na tym etapie nie mógł odpuścić, zbyt wiele się działo.
- Nie oczekuję, że mi pomożesz, Rokubi-sama, ale nie mogę tak po prostu uciec. Tutaj ważą się losy świata, a moi kompani są w potrzebie. Sam zdecydujesz, czy chcesz mnie wesprzeć w walce. - wypowiedział tę kwestię w myślach, odpowiadając bestii zamieszkującej jego wnętrze.
To, że sam wyruszył z powrotem na front było oznaką nie tylko strachu, ale również dbałości o swoich towarzyszy. Bał się, że złowroga moc może go opanować w każdej chwili, wolał uniknąć niepotrzebnej tragedii. Dotarcie do Kyoushiego i dziada na pewno trochę mu zajmie, bo nie miał żadnego środka transportu, ale mógł w tym czasie uspokoić myśli, wyciszyć się i może nawiązać dialog z sześcioogoniastym. Oczywiście jeżeli ten będzie tego chciał.
tldr Piję obrzydliwą herbatkę. Panicznie reaguję na aurę dwóch walczących demonów oraz na głos Rokubiego. Ruszam samotnie w kierunku pola bitwy, próbując ponownie przemówić ogoniastemu do rozsądku.
autor: Takashi
30 lis 2023, o 13:01
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [EVENT] - Grupa Szturmowa
Odpowiedzi: 163
Odsłony: 5245
Z likwidowanie atramentowych ptaków przebiegło szybko i bez jakichkolwiek problemów. Gdyby bohaterowie się nimi nie zajęli, informacje o ich lokalizacji mogłyby niepotrzebnie dotrzeć do wroga. Uniknęli nie tylko kłopotów, ale również bezsensownej potyczki, na którą nie mieli ani czasu, ani sił. Mogli kontynuować wędrówkę przez las prowadzącą w stronę twierdzy, która była ich celem, to właśnie tam mogli w spokoju odpocząć, a także pozostawić Hokori z resztą jej oddziału.
Przeprawie cały czas towarzyszyły odgłosy bitwy, burzy, a także chaosu szalejącego wokół nich wszystkich. Sogen stanowiło teraz strefę, na której niemalże w każdym możliwym miejscu czaiło się jakieś niebezpieczeństwo. Aby je ominąć, należało zupełnie odizolować się od starcia i unikać nieprzyjaciela, a tej niewielkiej grupie towarzyszy jakimś cudem się to udawało. Po pewnym czasie udało im się dotrzeć do muru, wszyscy cali i zdrowi.
- Też dziękujemy, Hokori-san. Uważaj na siebie i powodzenia. - po tym miłym pożegnaniu Takashi, Osamu oraz Miuro zostali na nowo we trójkę, w ich prawie pierwotnym składzie. - Nie wiem, jak wy, ale ja udam się do grupy medycznej. Jakimś cudem udało nam się tutaj dotrzeć, ale łatwo nie było, a ja cały czas odczuwam efekty uboczne utraty dużej ilości chakry. Muszę odpocząć, bez tego nie będę w stanie kontynuować walki na pełnych obrotach.
Po tych słowach pożegnał ich miłym uśmiechem i szybkim krokiem zaczął iść w kierunku znanej mu grupy medycznej. Nie wiedział, czy któreś z nich wróci w wir tego chaosu, czy podąży jego krokami, a może uda się w zupełnie inne miejsce, on sam nie mógł odpuścić, musiał odpocząć. Gdy już znalazł się w znanym mu miejscu, gdzie wcześniej dane mu było zregenerować się po niemiłym incydencie z początku wydarzenia, zwrócił się do jakiegoś wolnego medyka.
- Takashi z grupy szturmowej. - zaczął od ważnego przedstawienia. - Straciłem dużo chakry, jestem na wyczerpaniu, mam kilka zadrapań. Raczej nie wymagam natychmiastowej pomocy, ale chciałbym jak najszybciej odzyskać siły, by móc wrócić na pole bitwy i działać na pełnych obrotachj.
tldr Bezpiecznie udaję się na odpoczynek do grupy medycznej. Staram się zregenerować jak najwięcej utraconej chakry, by wrócić na pole bitwy.
autor: Takashi
12 lis 2023, o 14:43
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [EVENT] - Grupa Szturmowa
Odpowiedzi: 163
Odsłony: 5245
Z adowolony z aprobaty towarzyszy Takashi ruszył w drogę. Obrany przez niego kierunek był ryzykowny, albowiem nie znał dokładnie przestrzeni, w której mieli się poruszać, zdawał się w głównej mierze na swoją nową towarzyszkę z rodu Uchiha, na zapamiętane z lotu trasy, a także na własną intuicję. W głównej mierze na intuicję. Wiedział, że przebijanie się górą nie wchodzi w grę, ich zasoby były zbyt małe, a Miuro była przemęczona. Trzeba było dać jej przestrzeń na odpoczynek i regenerację sił. Cała grupa została odseparowana od pozostałych, należało więc działać z ukrycia i dostać się do reszty w sposób najmniej ryzykowny. Ich bezpieczeństwo liczyło się teraz najbardziej, a ponieważ stracili jak do tej pory sporo energii, należało ograniczyć walkę do minimum.
Wędrówka lasem umożliwiała pozostanie w ukryciu i jednoczesną obserwację powietrza. Dzięki temu udało im się pokonać całkiem spory dystans, unikając konfrontacji. Prowadziła Hokori, która przemierzała te tereny znacznie dłużej, w dodatku jej wyjątkowe oczy ułatwiały wykrywanie zarówno pułapek, jak i nieprzyjaciół. Nagle czarnowłosa zatrzymała się i rzuciła ostrzem w atramentowego ptaka, który wbity w drzewo rozpadł się, tracąc swoje właściwości. Chwilę później do nieba zaczęły wznosić się następne twory, istniało prawdopodobieństwo, że zdradzą ich pozycję. Czerwonooka szybko zaczęła ostrzał, ale sama nie była w stanie pozbyć się całego ptactwa. Widząc to, Nara sam sięgnął do swoich toreb, by wyciągnąć z nich cztery shurikeny - cisnął nimi, przecinając powietrze, a jego celem było przecięcie wróbelków i uniemożliwienie im ucieczki. Koncentrował się nie na ilości, a na jakości rzutu, zależało mu na trafieniu właśnie czterech. Nie martwił się pozostałymi, nie był sam, jego towarzysze na pewno też będą czymś rzucać. Albo pluć. Albo cokolwiek innego.
W trakcie przeprawy przez las, a także w trakcie ostrzału atramentowych tworów Takashi zachowywał ostrożność. Jego zmysły były wyczulone, a on sam starał się odbierać z otoczenia tak dużo bodźców, jak tylko był w stanie. Obawiał się, że za każdym drzewem może znajdować się niebezpieczeństwo, a nieprzyjaciel czai się w cieniu i czyha na ich życie. Gdy zatrzymali się, zaczął podejrzewać, że ptaki mogą być jedynie zmyłką, która odwróci ich uwagę i umożliwi wrogom dywersję. Na to nie mógł pozwolić. Chciał jak najszybciej ruszyć dalej.
tldr Gdzie dodatkowa chakra, Tetsuro?
Ruszam w drogę z załogą, reaguję na atramentowe ptaki i przystępuję do ostrzału. Zachowuję wzmożoną ostrożność przez cały czas.
autor: Takashi
3 lis 2023, o 12:59
Forum: [Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei
Temat: [EVENT] - Grupa Szturmowa
Odpowiedzi: 163
Odsłony: 5245
P rzemęczona Miuro nie zdawała sobie sprawy z odniesionych na skutek walki i pościgu obrażeń. Jej stan był dobry, rany nie były głębokie, aczkolwiek w kryzysowych sytuacjach nawet najmniejsze zadrapania mogły być tragiczne w skutkach. Możliwość zakażenia, pogłębienia wspomnianych ran na skutek poruszania się, a także nadmierna utrata krwi były prawdopodobne i za wszelką cenę należało ich uniknąć. Właśnie z tego powodu czarnowłosy bohater pomógł dziewczynie, zauważając jej dolegliwości jako pierwszy. Dōhito zarumieniła się, ale przyjęła wsparcie, podzieliła się też zapieczętowanym jedzeniem, którym mogli dalej napełniać brzuchy. Takashi skorzystał z darów, odczuwał, że jego organizm się regeneruje, a utracona chakra z powrotem napływa do niego, co nie tylko zwiększało jego wigor, ale również motywowało do działania. Jego dotychczasowe starania zazwyczaj kończyły się powodzeniem, w celu kontynuowania rozgrywki musiał chwilę odpocząć. Suszone owoce i orzechy zawierały dużo pożytecznych składników, dzięki czemu spożycie nawet małych ilości tych smakołyków działało sycąco i napawało energią. Nara lubił owoce, te suszone również, dlatego zjadł je ze smakiem.
- Powinniśmy jeszcze odpocząć. Ja czuję się znacznie lepiej, ale wciąż potrzebuję trochę czasu. - odpowiedział towarzyszce na pytanie o ich dalsze losy.
Schował do torby resztę bandaża, popił posiłek wodą, po czym podniósł się na równe nogi i rozprostował. Jego kryjówka pod drzewem cały czas chroniła go przed opadającym deszczem, jednakże nie chciał się zasiedzieć, należało pozostać w gotowości przez cały czas. Zdołał już trochę odpocząć i przez cały czas regeneracji koncentrował się głównie na utraconej chakrze. Sił miał niemało, gorzej właśnie z nią.
Rozmowa z nowoprzybyłą Uchihą trwała dalej. Argumenty, których używała, przemawiały do taktyka z Midori. Nie znał osób, o których opowiadała, jej oddziału, ani nawet wszystkich jednostek organizacyjnych Sił Sogen, jednakże zdawał sobie sprawę, że wypowiadane przez nią informacje poufne nie mogły trafić do Dzikich. Uwierzył jej i wyglądało na to, że nie był jedynym.
- Przepraszamy za chłodne przywitanie, na pewno rozumiesz naszą ostrożność. - powtórzył po Osamu, który jako pierwszy zrobił krok w przód.
Z uwagą przysłuchiwał się jej opowieści, a także planom, które zaproponował Kaguya. Chciał jak najszybciej przebić się do pozostałych członków Grupy Szturmowej i kontynuować batalię. Było to bardzo ryzykowne w zaistniałych okolicznościach. Pomimo tego, że mieli w grupie dodatkową parę rąk, ich pozycja w dalszym ciągu pozostawała stratna. Jinchūriki przemówił.
- Musimy pamiętać, że znajdujemy się w lesie nieco odizolowanym od głównego pola bitwy. W okolicy roi się od zwiadowców na ptakach i chociaż raz udało nam się ich zmylić, drugiej takiej szansy możemy nie dostać. - przerwał, by zagryźć czekoladę zaoferowaną przez czerwonooką, dzięki słodyczom mógł zregenerować więcej energii. - Musimy przedrzeć się przez las, pozostając w ukryciu, w tamtym kierunku. - wskazał ręką wschód, a kierunek wybrał na podstawie wcześniejszych obserwacji.
Gdy spadali z ptaka, kiedy to Kaguya tworzył dla nich wcześniejsze zamieszanie, poświęcił kilka sekund na obserwację pola bitwy z tyłu. Ogarnął wzrokiem część lasu i zdołał w głowie rozrysować trasę, którą powinni się przemieścić. Chciał jak najdłużej pozostawić drużynę w ukryciu i dotrzeć do punktu w lesie, z którego droga do pozostałych będzie jak najkrótsza. Kontynuował wyjaśnienia.
- Jeśli wyruszymy tamtędy, pozostaniemy w cieniu drzew dłużej, unikniemy zwiadowców, dostaniemy się do miejsca, z którego szybciej i bezpieczniej dołączymy do reszty. Po drodze musielibyśmy zachować ostrożność, Hokori-san, ty byś nas poprowadziła. Jesteś w tym lesie dłużej, a twój wzrok jest najlepszy, jako pierwsza dostrzegłabyś pułapki bądź zmierzających w naszą stronę wrogów. Choć jeśli mam być szczery, nie spodziewałbym się pułapek. Raczej nikt nie zdołał ich zastawić w tak krótkim czasie. - przerwał na chwilę, spoglądając w zaciemnione niebo co chwila rozjaśniane przeszywającymi je piorunami, a także światłem używanych przez shinobich technik. - To jak?
Jego pytający wzrok kolejno przeskoczył na każdego z towarzyszy. Dla niego była to najlepsza możliwość działania.
tldr Tetsuro daj więcej chakry.
Piję, jem, rozmawiam, odpoczywam dalej.