Znaleziono 34 wyniki

autor: Chunchunmaru
30 kwie 2020, o 11:11
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17789

Re: Trybuna południowa

Chunchunmaru nie rozumiał zbytnio dlaczego rudowłosa nie chce przyjąć jego pomocy. Owszem, ten dupek był może i silny, ale znajdowali się na oficjalnym turnieju w kraju samurajów. Dzieciak spędził tutaj większą część swojego życia i jeśli czegoś był pewien, to tego, że nie lubili zbytnio shinobi. Gdyby tylko ten zasraniec chciał sprawiać więcej kłopotów, to z pewnością by interweniowali i koniec końców, to właśnie dupek miałby problemy, a nie na odwrót.
- Pewnie Ci sami ludzie, którzy pozwalają na to, żeby taka hołota jak Ty mogła tutaj usiaść. - odpowiedział niemal natychmiast na kąśliwą uwagę Ichirou. Być może tam skąd pochodził był uznawany za wielką szychę, ale dla małego Chunchunmaru mężczyzna nie był wcale lepszy od zwykłego pijaczka pod sklepem. Różniła ich tylko szata, a to nie ona zdobi człowieka. Na nieszczęście małego dzielnego wojownika kobieta nie zdawała się podzielać jego opinii. Czarę goryczy przelał jej komentarz i pstryknięcie palcami. Wyraz twarz dzieciaka zmienił się w tej chwili diametralnie. O ile wcześniej jedynie na Ichirou spoglądał jak na idiotę, o tyle tym razem identycznym wzrokiem obdarzył rudowłosą. Jeśli chce być dotykana przez takiego oblecha, to jej sprawa.
- Myślałem, że masz więcej klasy od niego, ojousan. Skoro jesteście jednak po jednych pieniądzach, to będziecie do siebie pasowali. - stwierdził, wzruszając przy tym ramionami. Chunchunmaru był bardzo empatycznym dzieckiem, ale nie chciał wciubać nosa tam, gdzie niekoniecznie mile go widziano. No, a przynajmniej nie wtedy gdy nie będzie miał z tego żadych korzyści. Zawiedziony postawą nieznajomej po prostu obrócił się na pięcie i ruszył w swoją stronę. Skoro walki dobiegały już końca, a na trybunach znajduje się tyle dziwaków, to chyba lepiej opuścić tę osadę.

z/t
autor: Chunchunmaru
24 kwie 2020, o 16:58
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17789

Re: Trybuna południowa

Jak jest się dużym i silnym, to każdy cwany, ale nawet Ci najtwardsi inaczej śpiewają kiedy robaki zaczynają im wchodzić do wszystkich otworów na ciele. Co prawda Ichirou jeszcze nie doświadczył tego traktowania, ale był na dobrej drodze, aby Chunchunmaru za dziesięć lat przypomniał mu co zaszło na stadionie i oddał wszystko z nawiązką. Właśnie dlatego kiedy pustynny mężczyzna zabrał swoją rękę z ucha Chomusuke jednocześnie odroczył swój wyrok. Dzieciak niemal natychmiast złapał się za bolącą część ciała i spojrzał gniewnie na dupka, który myślał, że wszystko mu wolno. To właśnie jego postawa tak bardzo irytowała młodego wyrzutka. Widział już takich wielu. Pewnie ten przed nim też pochodził z dobrego domu i od małego wszystko miał podawane na tacy, aż dupa zaczęła mu się wrastać w fotel i ktoś wreszcie wygonił go do pracy. W tym przypadku to jednak nie sprawiło, że Ichirou zmądrzał. Chunchun miał wrażenie, że w tym opalonym łbie nie ma miejsca na nic innego niż kobiety, zapewne alkohol i zabawy. Mózg siedział w kącie i płakał. Właśnie dlatego to uderzenie piąstką było dla niego ważne. Możliwe, że jeśli dostatecznie wstrząśnie ciałem nieznajomego, to być może łepetyna zacznie mu pracować poprawnie.
Jednak całkiem możliwe, żecel Chunchunmaru nie był tak dobry jak on sam myślał. Zamiast poruszenia mózgu faceta, najwyraźniej tyrpnął coś innego, bo z jego ciała ulotniły się wielkie ilości nieznanej substancji. Gdyby to jeszcze były gazy, to maluch by nie narzekał, ale wychodziło na to, że cios w klejnoty odblokował w rozmówcy jakąś niesamowitą siłę, która znalazła ujście w najbliższym otoczeniu. Ciało Chomusuke nagle zaczęło się trząść, a kolana przypominały galaretę. Maluch nie ruszył się jednak ze swojego miejsca nawet o krok, chociaż jego oczy wodziły za ruchami Ichirou z widocznym strachem. Nawet złapanie za policzki nie sprawiło, że zęby malca przestały o siebie uderzać. Przez dłuższy moment dzieciak po prostu wpatrywał się w nieznajomego zupełnie tak, jakby zastygł w miejscu. Nie wiedział co zrobić, nie wiedział jak się odezwać, ale wiedział za to, że teraz nie ma odwrotu. I już miał wymierzać kolejny cios, który zapewnie nawet nie dotarłby do celu z powodu strachu, kiedy rudowłosa zabrała głos. Chunchunmaru spojrzał na nią wyraźnie zdziwiony, bo nie dowierzał w to, co właśnie docierało do jego ust. Silnym i przystojnym mężczyznom? Nie ma nic przeciwko? Co ona za głupstwa wygadywała?!
- Ojousan! Nie musisz tego ro-robić. Może nie wyglądam, ale jestem naprawdę si-si-silny. Uratuję Cię przed tym czarnym oblechem... Dam sobie radę. - starał się, żeby za każdym wypowiedzianym słowem stało silne przekonanie i wiara we własne umiejętności, ale tak naprawdę nie sądził, że miałby jakiekolwiek szanse w starciu z tym zboczeńcem. Może gdyby dopadł go z zaskoczenia, to coś by ugrał, ale bez tego nie było nawet mowy o jakimkolwiek pojedynku - Ojousan, proszę! On pewnie zrobi Ci krzywdę. To jakiś psychol. Widziałaś co przed chwilą zrobił. - dorzucił jeszcze, chwytając rudowłosą za rękę i starając się ją odciągnąć od mężczyzny. Nie musiała iść z nikim na herbatę. W końcu mogła zwyczajnie się odwrócić i stąd odejść.
autor: Chunchunmaru
24 kwie 2020, o 16:09
Forum: Administracyjne
Temat: Piąta Rocznica Shinobi War
Odpowiedzi: 131
Odsłony: 4083

Re: Piąta Rocznica Shinobi War

To ja poproszę czwóreczkę.
autor: Chunchunmaru
22 kwie 2020, o 17:17
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17789

Re: Trybuna południowa

Dywersja jak najbardziej udana! Nie dość, że Chunchunmaru wytrącił z równagi metroseksualnego czekoladowego księcia, to na dodatek jeszcze zdołał się przytulić do ładnej pani. I kto mówił, że przyjemnego z pożyteczym się nie łączy? Życie to jednak wzloty i upadki, więc po chwilowej euforii przyszła pora na ból. Ten zbój, łotr i hultaj, który napastował bezbronną siostrzyczkę teraz swoimi brudnymi łapskami ciągnął Chunchunmaru za ucho.
- Auauauauuauaua! - zaczął jęczeć Chomusuke, kiedy człowiek pustyni wymierzał mu niezasłużoną karę - Straż, straż! Dzieci biją, kobiety napastują! Straż! - skoro już zaczął odgrywać scenkę, to równie dobrze mógł ją dalej kontynuować. Teraz miał jeszcze większego haka na nieznajomego, bo zapewne spora część widowni spoglądała w ich stronę i każdy doskonale zauważył jak Ichirou sięga do bezbronnego ucha Chunchunmaru. W każdym razie dzieciak nie zamierzał się poddawać i ulegać groźbom nieznajomego. Niech sobie nie myśli, że młody syn rzezimieszka to jakieś popychadło! Na wszelkie groźby i obrazy odpowiada jednoznacznie, czyli tak:
- Do dupy, a nie do gurdy! Puść mnie, powiedziałem! - nie zamierzał poddać się bez walki. Niech ten facet sobie nie myśli, że skoro jest od niego większy o parędziesiąt centymetrów, to mu wszystko wolno. Jakby na potwierdzenie tych słów i dzięki uprzejmości matki natury na dłoń Ichirou, trzymającą nieszczęsnego dzieciaka za ucho, powinny teraz wpełznąć cztery małe robaczki. Po co? Żeby zacząć go kąsać. Na pewno od tego nie umrze, ale poczuje małe szczęki robaczków. Oby wdało się zakażenie, gangrena i mu ta ręka uschła, o!
Najwyraźniej mała sprzeczka pomiędzy mężczyznami zaczynała przybierać na sile, bo do rozmowy włączyła się kolejna osóbka - rudowłosa siostrzyczka. Chunchunmaru przestał ją już przytulać, ponieważ został zmuszony do odganiania się od kolejnego pustynnego natręta, ale to nie oznaczało, że stracił kontakt z Kaną. Ta bowiem zaczęła go delikatnie głaskać po głowie.
- Uważaj ojousan! On coś wspominał o pustyni. Wczoraj też spotkałem takiego jednego z pustyni. Chciał porywać dzieci! Ten pewnie też jest jakiś zboczony. Mama mi mówiła, że muszę bronić kobiety. - być może Chunchunmaru trochę rozumiał rudowłosą, ale przecież on nie był zwyczajnym dzieckiem. Nie potrzebował cudzej ochrony, bo z większością zagrożeń potrafił dać sobie radę sam i nie będzie mu tu jakiś czekoladowy ludek na jego oczach obmacywał obcej kobiety. Zamiast klapsa w tyłek powinien zasadzić mu kopa między nogi. W sumie...
- Puszczaj, zboczeńcu! - warknął w jego stronę raz jeszcze, ale zamiast próbować trafić w rodowe klejnoty Ichirou nogą, po prostu uderzył w te rejony swoją małą piąstką. A niech go skreci!
autor: Chunchunmaru
20 kwie 2020, o 01:11
Forum: Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2020
Odpowiedzi: 116
Odsłony: 3337

Re: Wielkanoc 2020

Odbieranko
autor: Chunchunmaru
19 kwie 2020, o 20:31
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna południowa
Odpowiedzi: 231
Odsłony: 17789

Re: Trybuna południowa

Wczorajszy dzień nie był zbyt dobry dla małego Chunchunmaru. Chciał jedynie pooglądać walki, a spotkał dziwaka, który zapewne chciałby mu zrobić krzywdę gdyby nie tłum zgromadzony dookoła. Mały chłopiec miał nadzieję, że dzisiaj będzie trochę inaczej i własnie dlatego udał się na inną trybunę niż ostatnio. Spotkanie Shenzhena po raz kolejny w takim tłumie ludzi będzie małoprawdopodobne, żeby nie powiedzieć że niemożliwe. W końcu Chunchunmaru jest malutki i doskonale wtapia się w tłum czego nie można powiedzieć o dziewczynie z szaleńczo rudymi włosami. Chomusuke być może nie zwróciłby na nią nawet uwagi, gdyby nie to, że przechodziła zaraz obok niego, a nietypowa barwa włosów zwyczajnie przykuła jego wzrok. I to właśnie dzięki tej swojej wrodzonej ciekawości był świadkiem nietypowego zajścia. Los chciał, że dzieciak siedział wystarczająco blisko, żeby widzieć niezręczne zajście pomiędzy dwiema osobami. Wysoki, ciemny (a może tylko brudny) osobnik w ładnych szatach zaczepił rudą nieznajomą w sposób, który był nieakceptowalny dla młodego wyrzutka. W końcu matka zawsze powtarzała mu, że do kobiet trzeba się odnosić z szacunkiem i powagą, a przede wszystkim powinno się być dla nich miłym. Gest Ichirou nie wskazywał jednak na żadną z zasad wpajanych mu przez matkę i właśnie dlatego Aburame postanowił zareagować.
Chunchunmaru zerwał się z siedzonka nieopodal i ruszył w stronę pustynnego księcia mniej więcej w momencie, w którym rudowłosa tłumaczyła mu jego pomyłkę. Dzieciak zdołał nawet co nieco usłyszeć i choć sytuacja wydawała się rozładowywać, to nie mógł pozwolić na to, żeby ciemnoskóry mężczyzna uszedł z niej bez szwanku. Skoro dziewczyna nie chce wymierzyć mu plaskacza sprawiedliwości, to Chunchunmaru być może narobi mu trochę wstydu. Pierwszym krokiem w jego planie była kara fizyczna, którą za chwilę zamierzał wymierzyć. Co prawda dziecko zbyt wielkiej siły nie miało, ale zamachnęło się otwartą dłonią z całą werwą uderzając nią w tyłek Ichirou. Był mały, na stadionie była wrzawa, a przede wszystkim rzadko który mężczyzna spodziewa się, że to właśnie jego siedzenie zostanie zaatkowane. Chunchun miał nadzieję, że wobec tego jego cios sięgnie celu. Niezależnie jednak od tego, młody Aburame przystąpił do kolejnej części planu - zawstydzenia.
- Otousan, jak możesz! Matka tyle razy Ci powtarzała, żebyś przestał ją zdradzać. Szlajasz się po osadzie, kiedy my głodujemy. Wziąłbyś się wreszcie do pracy, a nie uwodzisz młode kobiety! - wywołanie współczucia w ludziach zgromadzonych na widowni było kluczowe. Jeśli odwrócą wzrok w stronę tej małej scenki, to z pewnością w pierwszej chwili wezmą stronę dziecka, a to da czas rudowłosej na uwolnienie się od obecności obmacywacza - Mało Ci dzieci?! Masz mnie i dwójkę moich braci, a cały czas uganiasz się za nowymi kobietami. Zostaw siostrzyczkę w spokoju! - Chomusuke kontynuował swoją szutkę porzuconego dziecka i wyrodnego ojca, wymachując w powietrzu piąstkami. Miał tylko nadzieję, że nieznajoma skorzysta z tej małej dywersji i uratuje się z rąk tego paskudnego zboczeńca. Chunchunmaru po wczorajszych doświadczeniach doskonale wiedział jakie to jest niekomfortowe! Wtedy z ratunkiem przybył mu Mujin, a dzisiaj była jego kolej na niesienie pomocy. Na sam koniec podbiegł do rudowłosej i przytulił się do niej, zasłaniając ją przed nieznajomym.
- Zostaw ją! - rzucił rozżalonym głosem, wtulając się w nią mocniej.
Wprosiłem się do wątku z Ichirou, Kana Yuki
autor: Chunchunmaru
19 kwie 2020, o 15:55
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24044

Re: Trybuna wschodnia

Upilnuje? Ta, pewnie. Wielu już próbowało go upilnować, a żadnemu się nie udało. Chunchunmaru wiedział, że wysoki mężczyzna z pewnością nie podoła temu zadaniu, więc nie zamierzał się nawet tym przejmować. Zamiast tego był po prostu szczęśliwy, że Shenzhen sobie poszedł. Ten facet przyprawiał go o ciarki na plecach, więc wolał nie mieć z nim nic wspólnego. Za to na pewno przyda mu się zapamiętanie imienia i nazwiska wysokiego faceta w masce. W końcu Chomusuke nie może zapomnieć kogoś, kto podał mu pomocną dłoń. Nie oznaczało to od razu, że kiedyś będzie chciał mu się odwdzięczyć, ale z pewnością będzie miał to na uwadze.
- Pustynia... - powiedział bardziej sam do siebie, aniżeli do mężczyzny. Zupełnie tak, jakby się nad czymś zastanawiał - Mujin-san, a czym jest ta cała pustynia? - zapytał zupełnie szczerze, bo choć wędrował już trochę po kontynencie shinobi, to jeszcze nigdy tam nie trafił. Znowu na samurajskich wyspach niczego takiego nie było, a dzieciak należał raczej do tego sortu ludzi, którzy z radością połykają nową wiedzę.
- Proszę się nie martwić, Mujin-san. Sam doskonale dałbym sobie radę. Też jestem kompenentny! - stwierdził święcie przekonany co do prawdziwości swoich słów. To nic, że w zasadzie przekręcił wymowę najważniejszego wyrazu. Wiedział o co chodzi, Mujin wiedział o co chodzi, więc wszystko było w jak najlepszym porządku. Na razie postanowił nie zdradzać mężczyźnie, że jego rodzice tak naprawdę nie żyją i od ponad dwóch lat tuła się po świecie samotnie. Nie to, żeby nie było się czym chwalić, ale Chunchun zwyczajnie nie chciał na sobie kolejnej, potencjalnie wścibskiej pary oczu. Wielu ludzi stara się mu mówić co jest dobre, a co złe, wcale nie zwracając uwagi na to, że nie pytał ich o zdanie.
- Tak naprawdę to jest kowalem. Gdyby był samurajem, to nie chodziłbym w tych łachmanach. - machnął ręką tak, jakby kłamstwa były dla niego czymś normalnym - W każdym razie będę się już zbierał, Mujin-san. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. - zwrócił się do Aburame i ukłonił nisko - Aaaaa, jeszcze jedno. Wiesz jak nazywał się ten dziwak? Powiem innym dzieciom, żeby go unikały. - zadał jeszcze ostatnie pytanie i niezależnie od otrzymanej odpowiedzi udał się w stronę wyjścia. Oczywiście nie zamierzał nikogo ostrzegać. Ta wiedza była potrzebna tylko jemu, żeby trzymać się z daleka od tego kolesia. No, ale o tym małym kłamstweku też nikt wiedzieć nie musiał.

z/t - koniec fabularnego dnia
autor: Chunchunmaru
17 kwie 2020, o 21:40
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24044

Re: Trybuna wschodnia

Dzieciak nie miał jakiegoś szczególnego planu. Po prostu robił to, co musiał. Chciał, żeby ten dziwny człowiek go zostawił i posunął się do znanych mu środków, aby tak się stało. Całe szczęście, że jego niewielki wiek daje mu w takich momentach przewagę. Pozorna niewinność łapała za serce nawet najtwardszych ludzi, a jeśli dorzucić do tego jeszcze łzy, to wszystko działało nadzwyczaj dobrze. Tak samo było i teraz, kiedy wysoki mężczyzna wziął jego stronę. Chunchunmaru jeszcze przez dłuższy moment tarł swoimi piąstkami oczy, bo byłoby to podejrzane gdyby tak od razu przestał płakać.
- Nie chcę Cię więcej widzieć! Jesteś paskudny i chcesz mi zrobić złe rzeczy. - krzyknął rozpłakany w stronę Shenzhena, żeby nikt nie miał wątpliwości co do jego motywów. Tak naprawdę Chomosuke nie wiedział do końca o co chodzi przedstawicielowi klanu Sabaku, ale wolał dmuchać na zimne. Po tym świecie chodzi wystarczająco dużo zboczeńców, żeby jeszcze jakiemuś samemu się nadstawiać - Nie mieszaj w to moich rodziców. Mój ojciec jest samurajem i gwarantuję Ci, że przeciąłby Cię w pół zanim zdążysz powiedzieć moje imię! - dorzucił jeszcze z udawaną dziecięcą naiwnością i zapatrzeniem w swoich rodziców. W zasadzie Chomosuke aż tak bardzo nie skłamał, bo jego ojciec posługiwał się kataną. Problemem było jednak to, że ten nie żyje już od ponad sześciu lat, więc jakakolwiek walka z pewnością byłaby utrudniona. O tym jednak nikt nie musiał wiedzieć. Chunchunmaru udawał wystraszonego, powiedział, że jego rodzice żyją, więc zrobił wszystko co mógł. Teraz tylko czekał aż Shenzhen zniknie z areny i kiedy będzie wyczuwał, że to na pewno nastąpiło, wtedy zwróci się do Mujina.
- Dziękuję za pomoc. Nie wiem co się dzieje z tym światem, że dziecko nie może już po nim samodzielnie podróżować bez obawy na to, że nadzieje się na jakichś dziwaków. Nie wiem skąd ten chłopak pochodzi, ale jak dla mnie to powinni go zamknąć pod kluczem. Przejawia chorą fascynację dziećmi. - rzucił w stronę nowego nieznajomego zupelnie tak, jakby przed chwilą nie płakał i nie bał się o własne życie. Zresztą dla publiczności mogło to tak wyglądać, bo przecież mało kto wpadłby na pomysł, że cała szopka była zmyślnie ukartowana przez dziesięciolatka. Prawda jest jednak taka, że kiedy podróżuje się samemu natrafia się na wiele dziwnych sytuacji i z każdą kolejną człowiek jest na nie lepiej przygotowany. Chunchunmaru nie pierwszy raz spotkał mężczyznę, który jest zbytnio zainteresowany jego młodzieńczym ciałem. Wiedział jak sobie z nimi radzić.
autor: Chunchunmaru
16 kwie 2020, o 03:02
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24044

Re: Trybuna wschodnia

Chunchunmaru musiał przyznać, że nieznajomy wiedział jak używać słów, ale w całym planie Shenzhen nie wziął jednego pod uwagę. Młody członek klanu Aburame (wciąż nieświadomy swego pochodzenia) nie był pierwszym, lepszym dzieciakiem. Życie pod okiem rzezimieszka, samotna podróż, wychowanie w wiosce, w której był uznawany za trędowatego, a na sam koniec jeszcze dłuższa tułaczka sprawiły, że dzieciak nie był taki niewinny jakby mogło się wydawać. Choć niektóre dziecięce cechy takie jak ciekawość nadal wpływały na jego decyzję, to akurat jeśli chodzi o podejrzanych typów i przetrwanie był całkiem nieźle wyćwiczony. Chunchunmaru zmrużył oczy słysząc tłumaczenie nieznajomego. Słodkie słówka niestety nie wystarczyły do tego, żeby mały brunecik zrezygnował z obronnej postawy.
- Nie zgrywaj niewiniątka! Skoro walczysz na arenie, to nie ma mowy, żeby zwykłe dziecko cokolwiek Ci zrobiło. Tymczasem Ty możesz zrobić mi wiele i dlatego chcę, żebyś trzymał się ode mnie z daleka. - wycelował oskarżycielsko palcem w przedstawiciela klanu Sabaku, jakby zaraz miał z niego wystrzelić. Chunchunmaru może i był dzieckiem, ale strasznie nienawidził kiedy traktowało go się stosownie do jego wieku. Sam uważał się za doroślejszego niż jego rówieśnicy, a już na pewno sprytniejszego. W końcu był samozwańczym królem złodziei, więc to mówiło samo za siebie.
Jakby młody Chomosuke nie miał wystarczająco problemów z nieznajomym, to do rozmowy dołączył się kolejny mężczyzna. Z początku chłopiec usłyszał tylko jego głos, ale już po chwili musiał zadzierać wysoko głowę, żeby dostrzec jego twarz. No, a raczej to, co nie zostało zasłonięte. Przed dzieciakiem stanął nagle gigant o długich, czarnych włosach. Z początku dzieciak myślał, że to pomocnik drugiego dziwaka, ale jego pytanie sprawiło, że Chunchunmaru dostrzegł szansę na odwrócenie swojego losu. Anonimowy tłum może zwracać na nich uwagę, ale rzadko kiedy zareaguje. Tymczasem teraz Chunchun miał przed sobą konkretnego osobnika, którego będzie mógł w tej sytuacji wykorzystać. Pomysł spodobał mu się tym bardziej gdy Shenzhen znowu powrócił do tematu rodziców.
- Tak, pewnie! Ten dziwak zaczął mnie dotykać i wypytywać o moich rodziców zupełnie tak, jakby chciał się zorientować czy ktokolwiek wie, że tu przebywam. Słyszałem, że w okolicy grasuje jakiś gang porywaczy dzieci! Pewnie jest jednym z nich! - oczywiście żadnego gangu nie było, a nawet jeśli był, to Chunchunmaru nie miał prawa o nim wiedzieć. W końcu nie był w kraju samurajów od ponad dwóch lat, więc wiele mogło się tu zmienić. Jednakże dalsze robienie sceny i wzbudzanie współczucia mogło grać tylko na korzyść małego złodziejaszka. Nawet jeśli nie urzeknie tym Mujina, to z pewnością zainteresuje licznie zgromadzoną widownię. Zawsze ktoś się za nim wstawi - On mnie nie chce zostawić w spokoju. - dorzucił jeszcze rozżalonym głosem i przystawił swoje małe piąstki do oczu. Zrobił to jednak w taki sposób, żeby jeden z palców wsadzić sobie pod powiekę i tym samym wywołać łzawienie. Jeśli nie pomoże taktyka na wystraszone dziecko, to w razie czego zawsze ma taktykę wystraszonego, płaczącego dziecka!
autor: Chunchunmaru
14 kwie 2020, o 21:47
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24044

Re: Trybuna wschodnia

Dzieci były płochliwe, ale często miały ku temu ważne powody. Taki sam był Chunchunmaru, który choć nie czytał w myślach nieznajomego, to przeczuwał, że coś jest z nim nie tak. Wszystko jednak po kolei. Przede wszystkim, czarnowłosy chłopaczek wcale nie tracił równowagi. Nie było potrzeby, żeby go dotykać, a co dopiero łapać za ramię. Nie powinno więc nikogo zdziwić, że Chunchunmaru wyraźnie się skrzywił kiedy Shenzhen naruszył jego nietykalność cielesną. Może gdyby jeszcze po tym niezręcznym akcie powiedział coś w miare normalnego, to dzieciak nie zareagowałby na jego dotyk jak na gorące żelazo, ale nie. On musiał zapytać o jego rodziców w taki sposób, że po karku Chomosuke przeszedł zimny dreszcz. Dzieciak nie chciał robić przesadnego spektaklu, ale podczas swojej samotnej podróży nie raz natknął się na takich dziwaków jak on.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknął i w obronnym geście strącił rękę nieznajomego ze swojego ramienia, jednocześnie zeskakując na ziemie i wkładając swoje małe stópki do butów. Odsunął się jeszcze na dobry metr od siedzenia i spoglądał na Shenzhena zirytowanym wzrokiem - A co z Twoimi rodzicami? Nie nauczyli Cię manier i teraz chodzisz po świecie dotykając obcych ludzi? Dotknij mnie jeszcze raz, a inaczej sobie porozmawiamy! - w przypadkach takich osobników jak ten tutaj najlepszym sposobem na utemperowanie ich zapędów była kontrolowana agresja. Zazwyczaj każdy spodziewa się, że dziecko jest bezbronne, więc pozwalają sobie na więcej, ale kiedy maluch zacznie pokazywać pierwsze oznaki kiełków, wtedy nie każdy jest nadal skłonny do dalszego dręczenia.
- Nie znam Cię i nie życzę sobie, żebyś mnie jakkolwiek dotykał. - dorzucił jeszcze i tupnął stanowczo nogą. Był poważny i choć mogło to niektórych śmieszyć, to całość wypowiadał naprawdę stanowczym głosem. Na razie ucieka się do słów, ale jeśli będzie trzeba to sięgnie po skuteczniejszą broń.
autor: Chunchunmaru
13 kwie 2020, o 13:20
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24044

Re: Trybuna wschodnia

Z każdym momentem następnych walk Chunchunmaru był coraz bardziej przekonany, że wrto było pokonać swoją niechęć. Być może Yinzin wywoływało u niego odruchy wymiotne, ale przecież pewnie już nikt go nie pamięta. Był zwykłym chłopcem, który stracił rodziców. Nikt nie wiedział, że jego matka pochodzila zza wyspy, a ojciec był tutejszym rzezimieszkiem. Był anonimowy, a mimo tego nadal czuł na sobie te wszystkie spojrzenia obcych mu ludzi. Czy to możliwe, żeby ktokolwiek go rozpoznał? Może już teraz zawiadomiają straże o tym, że znaleźli potomka rzezimieszka? Nie zdziwiłoby go gdyby ludzie tutaj chcieli wyrządzić mu krzywdę za czyny jego ojca. Samurajowie tacy byli, Chomosuke ich nie lubił, a już na pewno im nie ufał. W porównaniu z nimi niehonorowi shinobi wydawali się o wiele bardziej godni zaufania. W umyśle dziecka ta wyspa i ludzie tu mieszkający nie mieli skrupułów, a dla jakichś antycznych zasad potrafili zrobić wszystko.
Z zamyślenia wyrwały go nie tyle walki, co jakiś głos. Dookoła działa się jakaś rozróba? Na to wskazywałaby ta krótka komenda. Chunchunmaru rozejrzał się dookoła starając się zlokalizować źródło dźwięku. W końcu od dobrej bitki na arenie lepsza była tylko dobra bitka na trybunach. Po omieceniu wzrokiem trybun Chomosuke nie dojrzał jednak żadnej akcji. Zamiast tego dostrzegł długowłosego chłopaka, który wyraźnie mu się przyglądał. Na pierwszy rzut oka Chunchunmaru stwierdziłby raczej, że ten osobnik jest dziewczyną, ale jego klatka piersiowa wyraźnie temu przeczyła. Nie pozostawało mu więc nic innego jak stwierdzenie, że ma do czynienia z dziwiakiem. W każdym razie, mały chłopiec wycelował palec wskazujący na swoją twarz i ze zdziwionym wyrazem twarzy zadał proste pytanie.
- Ja? O co Ci chodzi? - nie wiedział niby na co miał uważać. Nikogo nie zaczepiał, nikomu nie zasłaniał, a przede wszystkim zdjął buty zanim wszedł na krzesełko. Najwyraźniej kłopoty na Yinzin znalazły go o wiele wcześniej niż by się tego spodziewał.
autor: Chunchunmaru
12 kwie 2020, o 16:29
Forum: Arena Niebiańskiego Lustra
Temat: Trybuna wschodnia
Odpowiedzi: 334
Odsłony: 24044

Re: Trybuna wschodnia

Chunchunmaru nie sądził, że tak szybko powróci na tereny samurajów. Dla niektórych dwa lata to szmat czasu, ale on czuł się tak jakby ostatnim razem był tu wczoraj. Obecnie, przeciskając się przez ludzi na trybunach, czuł się dość pewnie, ale nie mógł powiedzieć tego samego w momencie, w którym postawił pierwsze kroki na Yinzin. To te tereny zabrały mu ojca, a następnie matke. To właśnie tutaj żył w strachu przed ludźmi, którzy odkryliby jego prawdziwe zdolności. Jakież było wobec tego jego zdziwienie, kiedy dowiedział się, że to własnie na tej nieprzyjaznej ziemi organizowano nic innego jak turniej SHINOBI. Chunchunmaru w pierwszej chwili myślał, że się przesłyszał, ale spoglądając teraz na ludzi zgromadzonych na trybunach musiał w to uwierzyć. W pierwszej chwili jego małe piąśtki zacisnęły się do tego stopnia, że jego knykcie pobielały. Jak to możliwe, że ludzie, którzy spoglądali na niego krzywym okiem, teraz tak chętnie zapraszali do siebie obcych? I to jeszcze nie byle jakich... SHINOBI! Tych, którymi podobno się tak brzydzą.
Chwilę trwało zanim siedzący na trybunach Chomosuke się rozluźnił. Przez większość czasu jego niewielkie ciałko było napięte niczym cięciwa łuku, a wzrok chłopczyka wbity był w podłoże. Nie interesowały go walki, nie interesowały go wiwaty ludzi siedzących obok. W środku niego rozgrywała się walka pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością. Emocje nagromadzone przez lata chciały ujść każdą szparą, ale ostatecznie dziesieciolatek jakoś zdołał je schować. Nie darowałby sobie rozklejenia się pośród obcych ludzi i to na wyspie, która zabrała mu tak wiele. Kilkanaście głębszych wdechów, parę uderzeń w policzki i był gotów. Uśmiech znowu wrócił na jego usta, a on sam stanął na krzesełku i zaczął dopingować walczących. Podczas swoich podróży poznał parę technik shinobi, ale możliwe, że tutaj nauczy się ich jeszcze więcej!
autor: Chunchunmaru
12 kwie 2020, o 04:21
Forum: Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2020
Odpowiedzi: 116
Odsłony: 3337

Re: Wielkanoc 2020

Zdrowych i wesołych świąt!
autor: Chunchunmaru
11 kwie 2020, o 20:48
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Prośby do administracji
Odpowiedzi: 2220
Odsłony: 69678

Re: Prośby do administracji

Ja bym prosił o aktywację. Dzięki.
autor: Chunchunmaru
26 maja 2019, o 00:02
Forum: Lokacje
Temat: Drewniana chatka
Odpowiedzi: 15
Odsłony: 1467

Re: Drewniana chatka

To wszystko powinno wyglądać inaczej! Chunchunmaru wielokrotnie naoglądał się podobnych scen i wiedział jedno - rzadko kiedy osoby na ziemi zasługiwały na to, aby właśnie tam się znajdować. Zazwyczaj byli to rodzice, którzy chwytali się wszystkiego, byleby tylko przeżyć z własnymi dziećmi kolejną zimę. Pewnie, że dłużnikami stawały się także szumowiny i hazardziści, ale po tej krótkiej chwili spędzonej z Ayari malec przypuszczał, że dziewczyna do nich nie należy. Nie wydawała się zła, nie chciała go skrzywdzić, a nawet go przytuliła i nakarmiła. Chunchunmaru nie mógł znieść myśli, że mogłoby jej się coś stać, a tymczasem działo się to na jego oczach. Każde kopnięcie, rana i uderzenie bolało go w środku. Nie umiał zrozumieć jak to możliwe, ale dręczyło go to na tyle, że nie mógł posłuchać się prośby dziewczyny. Wybiegł przed dom i zaatakował dwóch zbirów licząc na pokonanie ich. W końcu był nie tylko doskonałym złodziejem, ale także całkiem dobrym shinobim. Umiejętności przekazane mu przez matkę mogły większość ludzi obrzydzać, ale prawda była taka, że jego kekkei genkai było nietypowe i niebezpieczne. Przekonał się o tym osiłek, który do tej pory był katem Ayari. Małe, czarne, nieustępliwe owady oblazły jego ciało i zaczęły niemiłosiernie kąsać delikwenta, wysysając z niego chakrę. Malec miał nadzieję, że na widok takiego przeciwnika, drugi z osiłków zwyczajnie ucieknie i nie będzie musiał się nim zajmować. Jak jednak miał się za chwilę przekonać, takie niedopatrzenie połącozne z głupia nadzieją miały sprawić, że już niedługo Chomosuke oberwie.
Świat zawirował mu przed oczami, a po chwili ogródek zamienił się we wnętrze mieszkania. Chłopak przez chwilę myślał, że to iluzja, ale niedługo potem zorientował się co przed chwilą zaszło. Oberwał techniką fuutonu i to na tyle silną, żeby jego małe ciałko poleciało do tyłu jak piórko, niszcząc przy tym kawałek mieszkania Ayari. Czuł obtarcia i siniaki na całym ciele, ale w tym momencie to nie on się tutaj liczył. Swoim wzrokiem starał się omieść jak największą ilość terenu i znaleźć Ayari. To samo nakazał robakom, które do tej pory ją chroniły. Dzięki temu, że jego kekkei genkai steruje żywymi istotami z jakimś tam rozumem, to małe czarnuszki nie powinny mieć większych problemów z wpakowaniem się pod ciało dziewczyny i odciągnięciem jej na tyły ogrodu z dala od osiłków. Dwadzieścia procent robaków powinno wystarczyć. W razie potrzeby nadal będa ją chroniły.
To załatwiałoby jedną osobę. Chunchunmaru nie zapomniał natomiast o facecie, który brał czynny udział w znęcaniu się nad Ayame. Jemu podarował kolejne dziesięć procent robaków mających obleźć jego ciało i wysysać z niego chakrę aż straci przytomność. Dzieciak nie miał zamiaru go zabijać. Pozostawała więc sprawa blond osiłka.
- Takich jak Ty nienawidzę najbardziej! Pożyczacie ludziom pieniądze dobrze wiedząc, że nigdy nie będą w stanie spłacić takich odsetek, a później czerpiecie przyjemność z ich cierpienia. Zostaw tę dziewczynę albo zostaniesz zjedzony przez robaki! - krzyknął w jego kierunku, ale wcale nie zamierzał czekać na jego reakcję. Latające kartki papieru dały mu jednoznacznie do zrozumienia, że mężczyzna nie zamierzał się wycofać. Jego dziwne umiejętności paradoskalnie sprawiały jednak, że był podobny do Chunchunmaru. Blondyn kontrolował przedmioty martwe, dzieciak kontrolował istoty żywe, ale sama kontroloa pozostawała niezmienna. Chomosuke żywił jednak nadzieję, ze ten papier nie jest twardy jak kamień, bo wtedy szczękoczułki jego robaków z łatwością sobie z nim poradzą.
Dziesięć procent żyjątek zginęło, dwadzieścia odciągało Ayari, a dziesięć pastwiło się nad pierwszym osiłkiem. To pozostawiało pięćdziesiąt procent owadów do dyspozycji Chunchunmaru, który zamierzał wykorzystać je jak najlepiej. Dwadzieścia procent żyjątek miało obleźć twory blondyna i zwyczajnie je pożreć. Malec miał nadzieję, że w tym całym rozgardiaszu część robaków została na zewnątrz, co pozwoli na zajście wrogiego osiłka od tyłu i skorzystanie z efektu zaskoczenia. Sam Chunchunmaru tymczasem wyciągnął z kabury trzy shurikeny, którymi cisnął w przeciwnika. Może i malec nie miał wielkich, efektownych technik, ale miał do pomocy tysiące małych żyjątek, które były na każde jego skinienie. Walki Chomosuke nigdy nie wyglądały jak wyjęte z legend, ale zawsze kończyły się dla niego zwycięsko po długiej walce na wytrzymałość. Tak miało być i tym razem, albowiem kolejne dziesięć procent robaków miało udać się w stronę blondyna i zacząć obłazić jego ciało, uważając przy tym na obrażenia i starając się ominąć wszelkie ataki. Kolejne dwadzieścia procent żyjątek chroniło swojego żywiciela, a sam Chunchumaru stał na wyprostowanych nogach starając się znaleźć jakieś drugie drzwi czy otwarte okno. Musiał się stąd wydostać na zewnątrz, bo kolejna technika wiatru w zamkniętej przestrzeni może się okazać dla niego tragiczna w skutkach. Chomosuke cały czas nie spuszczał jednak wzroku z przeciwnika.
Chakra zjedzona przez robaczki do mnie niestety nie wraca </3

Podsumowanie:
20% robaków transportuje Ayari,
10% robaków nie żyje,
10% robaków żre osiłka,
20% robaków żre papier
10% robaków chce żreć blondyna
20% robaków broni Chunchunmaru

Wyszukiwanie zaawansowane