Sytuacja była gorąca. Dosłownie i w przenośnym tego słowa znaczeniu. Anzou był niemalże na tacy jakiegoś mitycznego stworzenia, które przyjęło postać jednej z osoby, która była odpowiedzialna za eksplorację tunelu, co więcej, chłopak oberwał od tyłu, z przysłowiowego partyzanta, przez co finalnie nie do końca miał kontrolę nad sytuacją. Aby sytuacja nie była aż tak przyjemna - nastolatek nie oberwał ciosem, oberwał techniką katonu, która uszkodziła nie tylko jego ubranie i zadała ranę, ale sprawiła, że jego skóra wyglądała brzydko. Tego Białowłosy, jeszcze Białowłosy nie mógł przeboleć. Chłopak musiał działać szybko, niestety - nie wiedział jak walczyć z taką istotą, jednak instynkt podpowiadał mu jedno - robić to samo, co w przypadku każdego, innego wroga. Tylko ten sposób może jakkolwiek zagwarantować cień szansy na przeżycie. Władca Piorunów postanowił więc iść klasycznym i znanym schematem, Reberu do przodu i jazda. Sam przeciwnik nie próżnował i cisnął w Anzou pierdolonym ognistym smokiem, cios za cios, bomba za bombę, jedna i druga strona obrywała. Smoczysko przepchało Anzou do tyłu, jednocześnie go nieco uwalniając, dzięki czemu mimo obrażeń nastolatek mógł się zorganizować, zorientować w sytuacji i wyprowadzić kontratak, który okazał się... względnie skuteczny. Kobieta oberwała i padła na ziemię, chyba nie polubiła się z tą techniką. Nic dziwnego. Taki atak wiązką musi być bolesny i powodować cierpienie. Czy to była wygrana Anzou? Jak to stwierdzić, skoro nie wie się, z kim lub też czym się walczy, jakie to ma limity i czy faktycznie - ot tak się to da pokonać? Anzou odczuwał ból, odczuwał też cierpienie, jego siało się zmieniło, skóra paliła, część włosów również. Tytuł Białowłosego został utracony, przynajmniej na pewien czas. Nastolatek miał wytworzone wiązki, których nie zamierzał marnować. Nie mógł tego zrobić, musiał nacierać i spróbować wyeliminować to stworzenie z tego świata. Władca Piorunów używał więc wytworzonych wiązek by stale cisnąć w kreaturę, w różne części jej ciała, do końca, tak długo jak będzie względnie pewny, że stworzenie nie ma sił na dalszą walkę albo... zniknie?
- Po tym wszystkim, co mi zrobiłaś?! Zapamiętaj, że z Kaminari się nie zadziera! Naszym wrogiem, Twoim również powinien być klan pierdolonego Pawia, który niszczy ziemię i sprawia, że ludzie się stąd wyludniają! Rozumiesz?!
Krzyknął nastolatek w momencie, gdy wiązki uderzały w kobietę. Czy go usłyszy, czy cokolwiek zrozumie, czy jakkolwiek zareaguje? Ciężko cokolwiek stwierdzić w chwili obecnej. Anzou nie miał żadnej wiedzy na temat tej istoty. Wiedział, że jest mityczna, że potrafi manipulować ludźmi, natomiast... nie zamierzał sam ulegać i okazywać litość. Inaczej... sam pewnie byłby zjarany, zniszczony i finalnie... pożarty? Anzou kontynuuje atak, mimo zmęczenie i ran, adrenalina powoduje, że jest w stanie to robić, jednocześnie licząc na to, że Sanda się zaraz pojawi i mu pomoże, Anzou musi jak najszybciej wyjść na zewnątrz i otrzymać pomoc, ktoś z medyków powinien zająć się jego skórą...
Znaleziono 1040 wyników
- wczoraj, o 11:14
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
- 9 wrz 2025, o 20:31
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Od samego początku, gdy w zniknął gość, do tego w tajemniczy sposób zgasło całe światło... to był jakiś znak. Anzou coś podejrzewał, starał się zweryfikować, ustalić na własny sposób, dokonał nawet mini wewnętrzne śledztwo - wszystko jednak na marne. Władca Piorunów z dość dużą dozą pewności przemieścił się do tunelu, który wskazała mu kobieta. Myślał, łudził się, że właśnie tam znajdzie człowieka, którego szukał. Nic bardziej mylnego. Ponownie, w jego życiu sprawy nie potoczyły się tak, jak sobie tego życzył. Ponownie został zaskoczony przez jakiś element losu, ponownie niedokładnie przeanalizował fakty, przez co... teraz cierpi. Władca Piorunów dał się zaskoczyć. Pech. Co więcej... sam nastolatek za cholerę nie miał najmniejszego pojęcia czego się spodziewać, jednak usłyszał głos, znajomy głos, który wypowiedział słowa, które nie pasowały do mówcy. Wtedy wszystko stało się jasne, niemniej nie było też odpowiedniego czasu na reakcje. Kaminari oberwał. Co prawda, nie pierwszy, zapewne też nie ostatni raz, natomiast ból był przeszywający, a ogień, który go poraził nie był przyjemny. Siła techniki sprawiła, że ten się cofnął i coby było gorzej - wpadł w sieć, która krępowała jego ruchy. Był między młotem, a kowadłem. Był między sytuacją, w której przetrwa, lub umrze. Sama kobieta zmieniła się w coś podobnego do pająka i sama zaczęła składać pieczęci. Białowłosy był jednak Kaminari. Walkę miał we krwi. Nie mógł ot tak zginąć, jak jakiś lamus, nie miał do końca pojęcia z kim lub czym walczy, natomiast musiał podjąć rękawice. Miał wytworzone wiązki. Jedną za sobą, a dwie tuż przy sobie. To był moment, aby je wykorzystać i jakkolwiek odepchnąć przeciwnika i zyskać nieco dystansu. Cofanie się nie miało najmniejszego sensu. Anzou postanowił więc użyć dwóch wiązek, które miał przy sobie, aby bezpośrednio cisnąć nimi w stworzenie i wypowiadając magiczne słowa. Po co? Za cholerę tego nie wiedział. Jedyne co wiedział, to że musi się bronić i stawić opór, zyskać na czasie, cokolwiek. Liczył, że skoro wróg jest tutaj, to Sanda raczej znajdzie drogę i być może tu wróci, usłyszy hałas i od tyłu zwyczajnie przypierdoli jej w łeb. Wracając do działań Anzou - dwie wiązki, które miał przy sobie ciska w rywala, wiązki będą stale ją atakować, do utraty tchu (lub twardo ścierać się z techniką rywalki), wiązka, którą Anzou miał za sobą postara się go nieco oswobodzić i finalnie wylądować przed nim, aby posłużyć jako obrona. Tylko tyle jest w stanie zrobić teraz Anzou. Próbować walczyć i być może słowami dotrzeć też do rywala i liczyć na cud, że Sanda go wybawi.
- Pech, że Kaminari dobrze nie smakują. Lepiej jeść tych z klanu Pawia, mają mityczny smak.
Nastolatek starał się przetrwać za wszelką cenę, sama rana nie była aż tak bolesna, gorszy był fakt oparzenia i tego, że jego skóra i ciało ucierpiało i będzie potrzebować pilnej pomocy, o ile... uda mu się przeżyć.
- Pech, że Kaminari dobrze nie smakują. Lepiej jeść tych z klanu Pawia, mają mityczny smak.
Nastolatek starał się przetrwać za wszelką cenę, sama rana nie była aż tak bolesna, gorszy był fakt oparzenia i tego, że jego skóra i ciało ucierpiało i będzie potrzebować pilnej pomocy, o ile... uda mu się przeżyć.
- 8 wrz 2025, o 12:52
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou stale przemierzał tunel, aby jak najszybciej to możliwe zlokalizować zagrożenie, w miarę możliwości zorientować się w sytuacji i jeżeli tylko to będzie możliwe - wyeliminować je bez strat w ludziach. Ot - takie utopijne założenia, które zapewnie niedługo jak jest to w zwyczaju - zweryfikuje życie. Nastolatek z klanu Kaminari nie miał najmniejszego pojęcia, co go czeka. Pędził przez tunel jak tylko mógł utrzymując skupienie. Samo istnienie pajęczyn było ponownie kontrowersyjne, było ich wiele, Anzou nie miał fobii, ale odczuwał z tym pewien dyskomfort psychiczny, jego ubrania całe się pokleją, a on tego zwyczajnie w świecie nie lubi. Niemniej - nie było to aż tak istotne, przynajmniej w tym momencie. Chłopak po pewnym czasie przemieszczania nieznanego mu tunelu dotarł do Mizaki, która była cała roztrzęsiona, w niektórych miejscach można było dostrzec krew, a to była już jasna informacja - coś jest nie tak. Anzou jeszcze bardziej wytężył swoje zmysły, ale pierwotnie postanowił zaopiekować się Mizaki, ona żyła, a nie miał pewności co do tego, gdzie jest Kaitune.
- Co się dokładnie stało? Teraz jesteś bezpieczna, skup się proszę i powiedz wszystko, co widziałaś. Gdzie Kaitune? Skąd ta krew?
Anzou musiał ustalić co się wydarzyło. Nie wiedział, co czai się za tą bardziej gęstą pajęczyną. Czy to jakiś popierdolony pająk, którego przyciągneli tutaj dzicy? Czy może to jakieś mityczne stworzenie - Yokai? A może ktoś z klanu Pawia zwyczajnie porwał Kaitune i coś z nim robi? Anzou ponownie w swojej głowie miał wiele niewiadomych, ale liczył, że Mizaki mu to wyjaśni.
- Nie trać czasu, wracaj na miejsce, gdzie rozeszły się drogi i idź tunelem, w który poszła Sanda. Przekaż jej te informacje, powiedz, że ruszam za Kaitune. Liczę na Ciebie.
Chłopak niezależnie od tego, co usłyszał od kobiety postanowił ruszyć w kierunku, który potencjalnie może być miejscem przebywania Kaitune. Nastolatek złożył pieczęć i wytworzył 3 wiązki, 1 od razu głębiej w tunelu - aby rozświetlić sobie drogę i zanim tam wejdzie - rozwalić całą pajęczynę, pozostałe dwie tuż przy sobie. W momencie, gdzie droga będzie bardziej drożna - ruszy do przodu, ostrożnie i możliwie szybko - z jedną wiązką dalej przed sobą tak daleko jak pozwala mu wzrok. Anzou czuje, że być może niedługo zadzieje się coś złego, ale nie ma czasu. Musi działać. Liczy też, że Sanda tutaj przyjdzie i ewentualnie go wesprze...
- Co się dokładnie stało? Teraz jesteś bezpieczna, skup się proszę i powiedz wszystko, co widziałaś. Gdzie Kaitune? Skąd ta krew?
Anzou musiał ustalić co się wydarzyło. Nie wiedział, co czai się za tą bardziej gęstą pajęczyną. Czy to jakiś popierdolony pająk, którego przyciągneli tutaj dzicy? Czy może to jakieś mityczne stworzenie - Yokai? A może ktoś z klanu Pawia zwyczajnie porwał Kaitune i coś z nim robi? Anzou ponownie w swojej głowie miał wiele niewiadomych, ale liczył, że Mizaki mu to wyjaśni.
- Nie trać czasu, wracaj na miejsce, gdzie rozeszły się drogi i idź tunelem, w który poszła Sanda. Przekaż jej te informacje, powiedz, że ruszam za Kaitune. Liczę na Ciebie.
Chłopak niezależnie od tego, co usłyszał od kobiety postanowił ruszyć w kierunku, który potencjalnie może być miejscem przebywania Kaitune. Nastolatek złożył pieczęć i wytworzył 3 wiązki, 1 od razu głębiej w tunelu - aby rozświetlić sobie drogę i zanim tam wejdzie - rozwalić całą pajęczynę, pozostałe dwie tuż przy sobie. W momencie, gdzie droga będzie bardziej drożna - ruszy do przodu, ostrożnie i możliwie szybko - z jedną wiązką dalej przed sobą tak daleko jak pozwala mu wzrok. Anzou czuje, że być może niedługo zadzieje się coś złego, ale nie ma czasu. Musi działać. Liczy też, że Sanda tutaj przyjdzie i ewentualnie go wesprze...
- 6 wrz 2025, o 10:36
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
W życiu to już tak bywa. Czasami należy podejmować decyzje, które nie do końca odpowiadają i nie są zgodne w pełni z tym, co jednostka chce zrobić. W idealnym świecie, gdzieś w alternatywnej rzeczywistości nastolatek z klanu Kaminari dokonałby podziału swojego ciała i jednocześnie ruszył w każdą stronę. Pech chciał, że nie znał takiej techniki, co jest też swego rodzaju nauczką na przyszłość i informacją, że być może warto się z czymś takim zaznajomić, aby Białowłosy mógł jednocześnie pomagać w kilku miejscach. Niepocieszający był też fakt, że Anzou wykorzystał jakąś część swojej energii na walkę z powietrzem, co też w przypadku dłuższej, może nieco bardziej wymagającej walki może się okazać problematyczne, na szczęście - Anzou posiada odpowiedni ekwipunek, który może te braki energii stosunkowo szybko uzupełnić.
- Uważajcie na siebie. I pamiętajcie, żeby nie walczyć i nie ryzykować życiem, lepiej czasami uciec i się przegrupować. Sanda - jeżeli uda wam się wyjść, cokolwiek - wracajcie tą trasą, spotkajmy się tutaj, podobnie Wy, Kaitune. Jeżeli nie będzie mnie tutaj, to znaczy, że usłyszałem dźwięk i udałem się do tunelu, w którym prawdopodobnie zadziało się coś złego.
Nastolatek wydał też ostatnie instrukcje, czy też wskazówki, jak zwał. Łatwo mówić. Anzou nie skomentował wzmianki Kaitune o Yokaiach. Sam nigdy ich nie spotkał, nie wiedział w ogóle czy te mityczne byty istnieją, natomiast legenda chyba wiecznie żywa, w głowach i sercach niektórych. Mijał czas, który Anzou starał się odliczać, ale potem stracił już rachubę. Władca Piorunów starał się nasłuchiwać jakichś komunikatów, czegokolwiek, co mogłoby mu pomóc podjąć dalszą decyzję, czy też interwencje. I wtedy stało się to. Dźwięk, natomiast nie dochodził on z prawego tunelu. Anzou zmarszczył swoje czoło i czym prędzej ruszył w lewą stronę oświetlając sobie trasę Ninjutsu. Nie miał za cholerę pojęcia, co go tam czeka, nie wytwarzał jednak żadnych technik, uważał na drogę, szukał potencjalnych znaków. Być może gdzieś w tunelach znajduje się miejsce, gdzie można stoczyć nieco bardziej otwartą potyczkę, Anzou chce w możliwie bezpieczny sposób eksplorować lewy tunel, aby zlokalizować zagrożenie i obmyślić dalszy plan działania. Czy to Kaitune, okazał się zdrajcą? Wtedy, gdy zgasło światło? Czy może ktoś go wyeliminować i się pod niego podszywał? Tylko... skąd znał imiona?
- Uważajcie na siebie. I pamiętajcie, żeby nie walczyć i nie ryzykować życiem, lepiej czasami uciec i się przegrupować. Sanda - jeżeli uda wam się wyjść, cokolwiek - wracajcie tą trasą, spotkajmy się tutaj, podobnie Wy, Kaitune. Jeżeli nie będzie mnie tutaj, to znaczy, że usłyszałem dźwięk i udałem się do tunelu, w którym prawdopodobnie zadziało się coś złego.
Nastolatek wydał też ostatnie instrukcje, czy też wskazówki, jak zwał. Łatwo mówić. Anzou nie skomentował wzmianki Kaitune o Yokaiach. Sam nigdy ich nie spotkał, nie wiedział w ogóle czy te mityczne byty istnieją, natomiast legenda chyba wiecznie żywa, w głowach i sercach niektórych. Mijał czas, który Anzou starał się odliczać, ale potem stracił już rachubę. Władca Piorunów starał się nasłuchiwać jakichś komunikatów, czegokolwiek, co mogłoby mu pomóc podjąć dalszą decyzję, czy też interwencje. I wtedy stało się to. Dźwięk, natomiast nie dochodził on z prawego tunelu. Anzou zmarszczył swoje czoło i czym prędzej ruszył w lewą stronę oświetlając sobie trasę Ninjutsu. Nie miał za cholerę pojęcia, co go tam czeka, nie wytwarzał jednak żadnych technik, uważał na drogę, szukał potencjalnych znaków. Być może gdzieś w tunelach znajduje się miejsce, gdzie można stoczyć nieco bardziej otwartą potyczkę, Anzou chce w możliwie bezpieczny sposób eksplorować lewy tunel, aby zlokalizować zagrożenie i obmyślić dalszy plan działania. Czy to Kaitune, okazał się zdrajcą? Wtedy, gdy zgasło światło? Czy może ktoś go wyeliminować i się pod niego podszywał? Tylko... skąd znał imiona?
- 3 wrz 2025, o 16:41
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou musiał polegać na innych, nie miał do końca wiedzy na temat tego, co się dzieje, w jakim momencie i miejscu się znajduje, w stu procentach ufał przewodniczce, wierzył, że to co robi jest wykonywane należycie, sama w sobie podróż i eksploracja była całkiem intensywna, a fakt, że powietrze nie do końca było takie, jak na zewnątrz - odczuwał nawet Białowłosy w swoich płucach. Same tunele miały wiele odnóg. Wtedy jedna z przewodniczek się zatrzymała i wywiązała się dyskusja. Grupa znalazła się na rozstaju dróg, jednak nie stał tutaj Bóg. Droga kierowała w lewo w dół, prosto pod górę oraz w prawo - równo do boku.
- Skoro nie powinno tego tutaj być - to ktoś tutaj coś kombinował.
Skwitował Anzou, starał się nie mówić głośno, nie chciał, aby jego głos poniósł się po tunelach, czy mu się to udało - pewności nie ma, natomiast przynajmniej próbował. Anzou zmarszczył czoło jednocześnie przetwarzając informacje, które napływały do jego głowy. Samo ułożenie tuneli wskazywało jasno na to, że coś tutaj ingerowało. Coś lub oczywiście ktoś. Aby Kaminari mieli pewną drogę ucieczki, tunele muszą być zbadane. Nie może dojść do takiej sytuacji, faktycznie, pajęczyny sugerują, że ten tunel był nienaruszony i nikt nie próbował się przez niego przedzierać. Po lewo powinno znajdować się wyjście, a po prawo... potencjalny przeciwnik, stąd faktycznie - Sanda w tamtym miejscu to dobry pomysł. Anzou może stać na środku i polegając na swoich umiejętnościach - wesprzeć pozostałych, gdzie zajdzie taka potrzeba.
- Nienajgorszy plan. Sanda, musisz być uważna i gdy cokolwiek się stanie - musicie mnie poinformować. Nie wiem czy krzyk i hałas do mnie dojdzie, jakiś plan? Podobnie Wy. Musimy mieć jasny plan, skoro już oznaczacie teren - umówmy się, że zapalenie pochodni w moim kierunku będzie znakiem, że są kłopoty. Poza znakami głosowymi i okrzykami, tunele powinny też na swój sposób nieść dźwięk. Sanda - postaraj się nie zniszczyć wszystkiego.
Anzou puścił do niej oczko. Przygoda zdaje się właśnie zaczynała. Anzou stale oświetlał teren swoim prostym Ninjutsu i czekał, aż pozostali ruszą. Trochę było to niepocieszające, ponieważ... nie miał jak ich wesprzeć i jak im pomóc. Jedyne co to mógł reagować, a fakt takiej reakcji również sprawia, że... Kaminari może nie zareagować na czas i być może - dojdzie do straty w ludziach. Skupienie Władcy Piorunów - maksymalne. Gotowość do ruszenia na jakikolwiek znak do tunelów - również!
- Skoro nie powinno tego tutaj być - to ktoś tutaj coś kombinował.
Skwitował Anzou, starał się nie mówić głośno, nie chciał, aby jego głos poniósł się po tunelach, czy mu się to udało - pewności nie ma, natomiast przynajmniej próbował. Anzou zmarszczył czoło jednocześnie przetwarzając informacje, które napływały do jego głowy. Samo ułożenie tuneli wskazywało jasno na to, że coś tutaj ingerowało. Coś lub oczywiście ktoś. Aby Kaminari mieli pewną drogę ucieczki, tunele muszą być zbadane. Nie może dojść do takiej sytuacji, faktycznie, pajęczyny sugerują, że ten tunel był nienaruszony i nikt nie próbował się przez niego przedzierać. Po lewo powinno znajdować się wyjście, a po prawo... potencjalny przeciwnik, stąd faktycznie - Sanda w tamtym miejscu to dobry pomysł. Anzou może stać na środku i polegając na swoich umiejętnościach - wesprzeć pozostałych, gdzie zajdzie taka potrzeba.
- Nienajgorszy plan. Sanda, musisz być uważna i gdy cokolwiek się stanie - musicie mnie poinformować. Nie wiem czy krzyk i hałas do mnie dojdzie, jakiś plan? Podobnie Wy. Musimy mieć jasny plan, skoro już oznaczacie teren - umówmy się, że zapalenie pochodni w moim kierunku będzie znakiem, że są kłopoty. Poza znakami głosowymi i okrzykami, tunele powinny też na swój sposób nieść dźwięk. Sanda - postaraj się nie zniszczyć wszystkiego.
Anzou puścił do niej oczko. Przygoda zdaje się właśnie zaczynała. Anzou stale oświetlał teren swoim prostym Ninjutsu i czekał, aż pozostali ruszą. Trochę było to niepocieszające, ponieważ... nie miał jak ich wesprzeć i jak im pomóc. Jedyne co to mógł reagować, a fakt takiej reakcji również sprawia, że... Kaminari może nie zareagować na czas i być może - dojdzie do straty w ludziach. Skupienie Władcy Piorunów - maksymalne. Gotowość do ruszenia na jakikolwiek znak do tunelów - również!
- 30 sie 2025, o 10:22
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Kaminari nie miał pewności co do tożsamości człowieka, nie wiedział, czy osoba, która najpierw zniknęła, potem się pojawiła, do tego w tajemniczych okolicznościach gaszących światło... Anzou był wielce skupiony i starał się w jakiś sposób utwierdzić, czy ten gość jest osobą, za którą się podaje. Faktycznie - podał imiona, co poniekąd uspokoiło nastolatka, który odetchnął i anulował swoją technikę związaną z Reberu. Szkoda, ponieważ poniósł też pewnego rodzaju koszty Energii, natomiast potencjalnie dalej przed nim, gdzieś tam może czaić się zagrożenie, które ponownie może wymagać od niego walki. Anzou natomiast utrzymywał technikę oświetlenia, chciał mieć ten komfort, w przypadku ponownego zgaszenia światła.
- Odkryjemy te zagadki, nie przejmuj się. Pamiętaj jednak, że to my odpowiadamy za bezpieczeństwo w trakcie tej ekspedycji i cel nadrzędny to zabezpieczenie szlaku i odnalezienie wyjścia.
Ton nastolatka był stanowczy. Niektórym wydaje się, że życie to zabawa, a tutaj wcale tak nie jest, w grę wchodzą życia, ludzkie życia wszystkich, którzy są narażeni na potencjalny atak ze strony klanu Pawia, ludzi, którzy nie są winni sytuacji na świecie i powinni mieć święty spokój oraz gwarancje życia. Ludzie tacy jak ten młody, który ledwo uszedł z życiem po ataku wiązką. Właśnie dla takich ludzi Anzou to robi. Może jest idealistą, może czasami za dużo mu się wydaje, ale żył w zgodzie ze swoimi przekonaniami, a to jest najważniejsze! Nastolatek spojrzał na kobietę.
- Tak, ruszajmy dalej. Jak tylko zauważycie coś podejrzanego - od razu nas informujcie. Sanda... skupienie maksymalne, musimy załatwić tą misję jak najszybciej.
Anzou podążał dalej za ekipą prowadzącą, w skupieniu i oświetlając jednocześnie drogę. Był w sytuacji, gdzie musiał polegać na kimś innym, a w świecie Shinobi jest to zawsze istotny czynnik ryzyka, element, który nie zawsze ułatwia wykonywanie zadania. Co więcej... byli tu ludzie zwykli, wykonujący swoje zawody, więc też ich umiejętności reakcji czy też obrony lub wytrzymałości nie stoją na jakimś wielkim poziomie. Mimo wszystko - ekipa dalej przemierzała tajemnicze tunele. Czy Białowłosy wyjdzie z tego zwiedzania cało, czy być może niedługo przygniecie co jakiś głaz, albo co gorsza... zaatakuje go jakieś mityczne stworzenie, które doskonale zna teren i ma przewagę? Wiele myśli przechodziło przez głowę Władcy Piorunów, niemniej - Kaminari zachowywał świadomość miejsca w którym jest i skupienie, aby odpowiednio reagować na wszelkie, możliwe zagrożenia.
- Odkryjemy te zagadki, nie przejmuj się. Pamiętaj jednak, że to my odpowiadamy za bezpieczeństwo w trakcie tej ekspedycji i cel nadrzędny to zabezpieczenie szlaku i odnalezienie wyjścia.
Ton nastolatka był stanowczy. Niektórym wydaje się, że życie to zabawa, a tutaj wcale tak nie jest, w grę wchodzą życia, ludzkie życia wszystkich, którzy są narażeni na potencjalny atak ze strony klanu Pawia, ludzi, którzy nie są winni sytuacji na świecie i powinni mieć święty spokój oraz gwarancje życia. Ludzie tacy jak ten młody, który ledwo uszedł z życiem po ataku wiązką. Właśnie dla takich ludzi Anzou to robi. Może jest idealistą, może czasami za dużo mu się wydaje, ale żył w zgodzie ze swoimi przekonaniami, a to jest najważniejsze! Nastolatek spojrzał na kobietę.
- Tak, ruszajmy dalej. Jak tylko zauważycie coś podejrzanego - od razu nas informujcie. Sanda... skupienie maksymalne, musimy załatwić tą misję jak najszybciej.
Anzou podążał dalej za ekipą prowadzącą, w skupieniu i oświetlając jednocześnie drogę. Był w sytuacji, gdzie musiał polegać na kimś innym, a w świecie Shinobi jest to zawsze istotny czynnik ryzyka, element, który nie zawsze ułatwia wykonywanie zadania. Co więcej... byli tu ludzie zwykli, wykonujący swoje zawody, więc też ich umiejętności reakcji czy też obrony lub wytrzymałości nie stoją na jakimś wielkim poziomie. Mimo wszystko - ekipa dalej przemierzała tajemnicze tunele. Czy Białowłosy wyjdzie z tego zwiedzania cało, czy być może niedługo przygniecie co jakiś głaz, albo co gorsza... zaatakuje go jakieś mityczne stworzenie, które doskonale zna teren i ma przewagę? Wiele myśli przechodziło przez głowę Władcy Piorunów, niemniej - Kaminari zachowywał świadomość miejsca w którym jest i skupienie, aby odpowiednio reagować na wszelkie, możliwe zagrożenia.
- 26 sie 2025, o 19:35
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Sytuacja, która obecnie miała miejsce w tunelach była nie tylko dynamiczna, ale cholernie nienaturalna. To co się tu działo było nietypowe, Anzou nie mógł dokładnie połączyć kropek. Hałas, zgaszenie światła, które po chwili rozjaśnił Anzou nie tylko techniką Ninjutsu, ale finalnie wytworzonymi wiązkami. Sanda momentalnie znalazła się tuż przy nim, zwarta i gotowa do ataku, bez żadnego strachu.
- Co tu jest kurwa grane?!
Anzou był skupiony jak nigdy, jego zmysły i ciało było gotowe do każdej reakcji. Serce biło nieco szybciej i tłoczyło krew, która dalej mobilizowała mięśnie. Śmierć w tunelach nie jest godna Kaminari! Sama technika nie była nikomu potrzebna, bo zdaje się, że żadnego wroga nie było, a przynajmniej nikogo w zasięgu wzroku. Co to był zatem za krzyk? Kto był odpowiedzialny za to? Wyjaśnień brak, a cała sprawa była jeszcze bardziej zagadkowa.
- Kurwa, najpierw dziwny dźwięk, potem ten podmuch. To nie było coś naturalnego. Takie rzeczy nie dzieją się samoistnie. Skąd niby można wziąć tutaj taki wiatr? Przeciąg? Nie ma mowy. Pozostańcie w skupieniu!
Anzou mówił na tyle głośno, aby każdy go usłyszał. Stale podtrzymywał technikę, oświetlając terytorium i zapewniając prowizoryczne bezpieczeństwo. Białowłosy wraz z grupą szli, gdzie jedna z kobiet podniosła ręce. Wszyscy dotarli do miejsca, gdzie miało miejsce pewnego rodzaju rozwidlenie. Grupa musiała podjąć decyzję, ale proces podejmowania rozwalił... ktoś, kto się zbliżał. Anzou był gotowy do ataku! Nie miał żadnego momentu zawahania, jednak okazało się, że to Kaitune, a przynajmniej ktoś, kto tak wygląda. Anzou uważnie go obserwował i miał wiązki gotowe do ruszenia na niego. Miał też jakiś szmaragd, minerał...
- Po pierwsze, jakim prawem pognałeś tam sam?! Kto dał Ci to pozwolenie? Stój! I jakim prawem kurwa Twoja pochodnia... Mów teraz jak się nazywam. Po kolei, mów kto jest kim. Jak ja się nazywam? Jak nazywają się te kobiety?
To był jedyny sposób by Władca Piorunów mógł zweryfikować czy mężczyzna jest tym samym człowiekiem. Chyba. Jeżeli ten się zawaha - nastolatek wystrzeli jedną z najbliższych wytworzonych wiązek tuż pod jego nogi, aby zbadać reakcje. Zwykły śmiertelnik czy też człowiek nieprzeszkolony nie dokona żadnej reakcji. Przynajmniej tak zakłada Anzou. Jeżeli tak się okaże - Anzou ruszy pozostałymi czterema, a pozostałe pozostaną do obrony. Natomiast - aby tak się stało chłopak musi być pewny a) czy poprawnie odpowie na pytania, b) gdy odpowie źle - czy zareaguje na pierwszą wiązkę. Jeżeli facet zda test, to Anzou ruszy zgodnie z intencją kobiet. Zabezpieczenie szlaku to podstawa. Wtedy też chłopak ze smutkiem przerwie technikę i będzie kontynuować oświetlanie Ninjutsu stale zachowując spokój i gotowość do reakcji.
- Co tu jest kurwa grane?!
Anzou był skupiony jak nigdy, jego zmysły i ciało było gotowe do każdej reakcji. Serce biło nieco szybciej i tłoczyło krew, która dalej mobilizowała mięśnie. Śmierć w tunelach nie jest godna Kaminari! Sama technika nie była nikomu potrzebna, bo zdaje się, że żadnego wroga nie było, a przynajmniej nikogo w zasięgu wzroku. Co to był zatem za krzyk? Kto był odpowiedzialny za to? Wyjaśnień brak, a cała sprawa była jeszcze bardziej zagadkowa.
- Kurwa, najpierw dziwny dźwięk, potem ten podmuch. To nie było coś naturalnego. Takie rzeczy nie dzieją się samoistnie. Skąd niby można wziąć tutaj taki wiatr? Przeciąg? Nie ma mowy. Pozostańcie w skupieniu!
Anzou mówił na tyle głośno, aby każdy go usłyszał. Stale podtrzymywał technikę, oświetlając terytorium i zapewniając prowizoryczne bezpieczeństwo. Białowłosy wraz z grupą szli, gdzie jedna z kobiet podniosła ręce. Wszyscy dotarli do miejsca, gdzie miało miejsce pewnego rodzaju rozwidlenie. Grupa musiała podjąć decyzję, ale proces podejmowania rozwalił... ktoś, kto się zbliżał. Anzou był gotowy do ataku! Nie miał żadnego momentu zawahania, jednak okazało się, że to Kaitune, a przynajmniej ktoś, kto tak wygląda. Anzou uważnie go obserwował i miał wiązki gotowe do ruszenia na niego. Miał też jakiś szmaragd, minerał...
- Po pierwsze, jakim prawem pognałeś tam sam?! Kto dał Ci to pozwolenie? Stój! I jakim prawem kurwa Twoja pochodnia... Mów teraz jak się nazywam. Po kolei, mów kto jest kim. Jak ja się nazywam? Jak nazywają się te kobiety?
To był jedyny sposób by Władca Piorunów mógł zweryfikować czy mężczyzna jest tym samym człowiekiem. Chyba. Jeżeli ten się zawaha - nastolatek wystrzeli jedną z najbliższych wytworzonych wiązek tuż pod jego nogi, aby zbadać reakcje. Zwykły śmiertelnik czy też człowiek nieprzeszkolony nie dokona żadnej reakcji. Przynajmniej tak zakłada Anzou. Jeżeli tak się okaże - Anzou ruszy pozostałymi czterema, a pozostałe pozostaną do obrony. Natomiast - aby tak się stało chłopak musi być pewny a) czy poprawnie odpowie na pytania, b) gdy odpowie źle - czy zareaguje na pierwszą wiązkę. Jeżeli facet zda test, to Anzou ruszy zgodnie z intencją kobiet. Zabezpieczenie szlaku to podstawa. Wtedy też chłopak ze smutkiem przerwie technikę i będzie kontynuować oświetlanie Ninjutsu stale zachowując spokój i gotowość do reakcji.
- 25 sie 2025, o 14:25
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Grupa musiała działać i się przemieszczać. Grupa musiała względnie współpracować. Sanda - jak podejrzewał też Władca Piorunów nie miała kompletnej wiedzy na temat Fuuinjutsu, podobnie jak on sam. Anzou widział, co ta potrafi wykonywać ze swoimi pięściami i jak zgrabnie walczy wręcz. Takie uderzenie z pewnością złamałoby kości Władcy Piorunów, który preferował nieco inny styl walki, taki, który bardziej zapewnia mu kontrolę powierzchni, co zdaje się totalnie nie pasować. Kobieta, która wykazywała się inteligencją i prowadziła grupę wspomniała coś o legendach i znakach, które miały odpędzić to coś. Było to zbieżne z tym, co mówił Yai - mianowicie - jest szansa, że jest to powiązane z Yokaiami.
- Słyszałem coś o tym demonie, czy też tej legendzie, nie wiem jak to nazwać. Jednak jednego jestem pewien - musimy być ostrożni. Gdzie tylko ten gość...
Jak z dzieckiem. Przepadł, natomiast grupa przemieszczała się dalej. Powietrze i atmosfera w środku były nietypowe. Anzou przypomniał sobie o technice, którą posiadał, która powinna zapewnić mu oświetlenie niezależnie od tego, czy w tunelach jest tlen, czy też czy ktokolwiek lub cokolwiek nie zgasi pochodni. Anzou przemieszczał się oświetlając drogę, nasłuchując i nagle... zadziało się to, czego można było oczekiwać. Grupa się zatrzymała na znak przewodniczki. Czy ona coś wiedziała? O co chodziło. Do tego ten podmuch, który zgasił całe oświetlenie - Anzou podtrzymywał technikę i próbował jakkolwiek odnaleźć się w otoczeniu i wyłapywać najmniejszy szmer i ruch, zlokalizować potencjalne zagrożenie - które zapewne jest gdzieś, gdzie źródło głosu.
- Ostrożnie, kurwa, skupcie się, widzicie coś? Uważajcie na wiązki! Nieco oświetlę teren!
Władca Piorunów próbował się odnaleźć w otoczeniu, w głowie stworzyć jakąkolwiek mapę przestrzeni, był gotowy do reakcji, uników, odskoków, natomiast problem był następujący - nie wiedział gdzie uderzyć i gdzie potencjalnie ruszyć z technikami. Jedyne, co przyszło mu do głowy to wytworzenie wiązek, które mogą oświetlić nieco teren i będą drogowskazem i jednocześnie obroną...I to właśnie zrobił Anzou. Wytworzył wiązki, 5 przy sobie, a 5 około 10 metrów przed grupą, a 5 około 10 metrów za grupą tak, aby mieć większe pole widzenia. Wiązki przy Anzou służą do reakcji obronnych, pozostałe - również, ale też do ataku jeżeli Anzou zlokalizuje zagrożenie - bez skrupułów i momentu zawahania.
- Słyszałem coś o tym demonie, czy też tej legendzie, nie wiem jak to nazwać. Jednak jednego jestem pewien - musimy być ostrożni. Gdzie tylko ten gość...
Jak z dzieckiem. Przepadł, natomiast grupa przemieszczała się dalej. Powietrze i atmosfera w środku były nietypowe. Anzou przypomniał sobie o technice, którą posiadał, która powinna zapewnić mu oświetlenie niezależnie od tego, czy w tunelach jest tlen, czy też czy ktokolwiek lub cokolwiek nie zgasi pochodni. Anzou przemieszczał się oświetlając drogę, nasłuchując i nagle... zadziało się to, czego można było oczekiwać. Grupa się zatrzymała na znak przewodniczki. Czy ona coś wiedziała? O co chodziło. Do tego ten podmuch, który zgasił całe oświetlenie - Anzou podtrzymywał technikę i próbował jakkolwiek odnaleźć się w otoczeniu i wyłapywać najmniejszy szmer i ruch, zlokalizować potencjalne zagrożenie - które zapewne jest gdzieś, gdzie źródło głosu.
- Ostrożnie, kurwa, skupcie się, widzicie coś? Uważajcie na wiązki! Nieco oświetlę teren!
Władca Piorunów próbował się odnaleźć w otoczeniu, w głowie stworzyć jakąkolwiek mapę przestrzeni, był gotowy do reakcji, uników, odskoków, natomiast problem był następujący - nie wiedział gdzie uderzyć i gdzie potencjalnie ruszyć z technikami. Jedyne, co przyszło mu do głowy to wytworzenie wiązek, które mogą oświetlić nieco teren i będą drogowskazem i jednocześnie obroną...I to właśnie zrobił Anzou. Wytworzył wiązki, 5 przy sobie, a 5 około 10 metrów przed grupą, a 5 około 10 metrów za grupą tak, aby mieć większe pole widzenia. Wiązki przy Anzou służą do reakcji obronnych, pozostałe - również, ale też do ataku jeżeli Anzou zlokalizuje zagrożenie - bez skrupułów i momentu zawahania.
- 24 sie 2025, o 20:36
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Gość był ewidentnie podekscytowany i wygadany. Gołym okiem było to widać, że potrzebuje uwagi, Anzou nie miał z tym większego problemu, o ile był osobą kompetentną i nie będzie przeszkadzać. Białowłosy ma cel i zadanie do wykonania i podejmie wszelkie kroki, aby to zrobić. Mężczyzna, kobiety, Anzou i Sanda ruszyli na miejsce, gdzie potencjalnie powinien znajdować się tunel, a mianowicie - wejście do tunelu. Grupa przemieszczała się dość spokojnym tempem, nikt nie forsował, szli w skupieniu i ciszy. Wtedy mężczyzna zaliczył pierwszą mini porażkę, którą w swojej głowie odnotował Władca Piorunów, jednak jak miał to w zwyczaju - nie dał po sobie tego poznać. To był moment, gdzie jedna z kobiet się odezwała i wskazała kierunek, czym bardzo zaplusowała.
- Chodźmy.
Skomentował krótko i rzeczowo nastolatek. Faktycznie, sprawnie i bez najmniejszego problemu znalazły miejsce, które w dość prosty sposób onotkowały, po czym wszyscy udali się na pierwotne miejsce obserwacji, które było nieco bardziej bezpieczne i znajdowało się poza zakresem eksplozji. Bum. Potem gość ponownie się wyrwał, jak rażony prądem, gdzie wtedy Anzou zerknął na swoich towarzyszy i wypuścił powietrze. Ruszył z innymi pod wysadzone wejście. Samo wejście miało jakieś wzory, z którymi Anzou nigdy się do tej pory nie spotkał. Do tego taka tajemnicza mgła, nietypowa ciemność. Nie było to komfortowe uczucie. Władca Piorunów przed wejściem spojrzał na pozostałych.
- Sanda, spotkałaś kiedyś takie pieczęci? Albo ktokolwiek z was? Musimy zachować największą ostrożność, nie wiemy jak wygląda wnętrze i czy coś się tam nie czai - zwierzę, czy cokolwiek innego. Używajmy pochodni i w miarę możliwości - oznaczajmy trasę powrotną. W przypadku zagrożenia musimy je wyeliminować. Ja nie zamierzam się pierdolić - będę używał technik, a resztą będę się martwić później. Eliminacja zagrożenia to nasze bezpieczeństwo. Oczywiście, będę uważać też na to, aby nie uszkodzić struktur tunelu. A Pan... Może trochę zluzować. Nie musimy się tak spieszyć. Pośpiech zabija.
Anzou wygłosił swoją mini przemowę. Koniec końców był chyba odpowiedzialny za tych ludzi, a bez nich może finalnie nie odnaleźć miejsca, którego szuka. Pochodnie dawały pewnego rodzaju komfort, natomiast... widoczność była cholernie ograniczona. Szkoda, że nastolatek nie dysponuje jakimś sprzętem, czy też techniką, która zapewniłaby mu widoczność. Szedł skupiony. Nasłuchiwał wszystkiego i starał się notować każdy, nawet najmniejszy szmer czy anomalię. Nie miał pewności, czy te całe demony tutaj nie są. Co gorsza... nie wiedział też, z jakim zagrożeniem może przyjść mu się mierzyć, czy dysponują jakimiś specjalnymi zdolnościami? Czy też może zwyczajnie walczą wręcz jak popierdoleńcy? Wszystko okaże się tuż za chwilę. Eksploracja tuneli ku chwale Kaminari - rozpoczęta!
- Chodźmy.
Skomentował krótko i rzeczowo nastolatek. Faktycznie, sprawnie i bez najmniejszego problemu znalazły miejsce, które w dość prosty sposób onotkowały, po czym wszyscy udali się na pierwotne miejsce obserwacji, które było nieco bardziej bezpieczne i znajdowało się poza zakresem eksplozji. Bum. Potem gość ponownie się wyrwał, jak rażony prądem, gdzie wtedy Anzou zerknął na swoich towarzyszy i wypuścił powietrze. Ruszył z innymi pod wysadzone wejście. Samo wejście miało jakieś wzory, z którymi Anzou nigdy się do tej pory nie spotkał. Do tego taka tajemnicza mgła, nietypowa ciemność. Nie było to komfortowe uczucie. Władca Piorunów przed wejściem spojrzał na pozostałych.
- Sanda, spotkałaś kiedyś takie pieczęci? Albo ktokolwiek z was? Musimy zachować największą ostrożność, nie wiemy jak wygląda wnętrze i czy coś się tam nie czai - zwierzę, czy cokolwiek innego. Używajmy pochodni i w miarę możliwości - oznaczajmy trasę powrotną. W przypadku zagrożenia musimy je wyeliminować. Ja nie zamierzam się pierdolić - będę używał technik, a resztą będę się martwić później. Eliminacja zagrożenia to nasze bezpieczeństwo. Oczywiście, będę uważać też na to, aby nie uszkodzić struktur tunelu. A Pan... Może trochę zluzować. Nie musimy się tak spieszyć. Pośpiech zabija.
Anzou wygłosił swoją mini przemowę. Koniec końców był chyba odpowiedzialny za tych ludzi, a bez nich może finalnie nie odnaleźć miejsca, którego szuka. Pochodnie dawały pewnego rodzaju komfort, natomiast... widoczność była cholernie ograniczona. Szkoda, że nastolatek nie dysponuje jakimś sprzętem, czy też techniką, która zapewniłaby mu widoczność. Szedł skupiony. Nasłuchiwał wszystkiego i starał się notować każdy, nawet najmniejszy szmer czy anomalię. Nie miał pewności, czy te całe demony tutaj nie są. Co gorsza... nie wiedział też, z jakim zagrożeniem może przyjść mu się mierzyć, czy dysponują jakimiś specjalnymi zdolnościami? Czy też może zwyczajnie walczą wręcz jak popierdoleńcy? Wszystko okaże się tuż za chwilę. Eksploracja tuneli ku chwale Kaminari - rozpoczęta!
- 23 sie 2025, o 10:38
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Sanda nie była do końca przekonana co do zadania, które otrzymała razem z Władcą Piorunów. Chłopak nie rozumiał w pełni powodów takiego zachowania i zniechęcenia, ale Anzou uznał, że jeżeli przyjdzie odpowiedni moment - to kobieta się z nim tym podzieli. Dyskusja, a w zasadzie kwestia planowania została zakończona. Chłopak razem z Sandą opuścił pomieszczenie i wtedy dziewczyna postanowiła ujawnić nieco rąbka tajemnicy, a konkretniej - rąbka niechęci. Nastolatek uważnie jej wysłuchał i skierował na nią swój wzrok.
- Nie zawsze te zadania pasują do naszych umiejętności, ja się chyba całkiem dobrze odnajduję w takich ciasnych pomieszczeniach, nie mam klaustrofobii... Natomiast... Nie przejmuj się, poradzimy sobie ze wszystkim, znajdziemy może nawet jakiś cenny materiał, albo... zobaczymy jakieś mityczne stworzenia, te całe duchy, Yokai'e... Muszę przyznać, że jest w tym coś ekscytującego! Na pewno tak jak mówisz - lepsze to niż wycieranie pokładu...
Odpowiedział z uśmiechem na twarzy Anzou jednocześnie idąc z Sandą przed budynek, gdzie według informacji, które otrzymali mieli czekać na nich pozostali z grupy, która miała podbić tunele i zapewnić Kaminari jak i cywilom z osady skuteczną drogę ewakuacji. Sama droga nie zajęła zbyt wiele czasu, budynek nie był duży, a na zewnątrz faktycznie były osoby, które zapewne razem z nimi mieli się udać na wielką, a być może... straszną przygodę. Gość był ewidentnie zadowolony i dawał o tym znać na pierwszy rzut oka.
- Czołem. Widać entuzjazm, to bardzo dobrze! Nazywam się Anzou, to Sanda. Razem zamierzamy eksplorować piękne tunele. Musicie być jednak świadomi, że wiąże się to z odpowiedzialnością i pewnymi zagrożeniami, nie wiemy co tam jest, co możemy spotkać. Niemniej, jak jesteśmy gotowi - nie traćmy czasu, ruszajmy na miejsce, gdzie prawdopodobnie znajduje się wejście.
Anzou nie zamierzał więcej nic mówić. Nie miał pojęcia, czy ekipa wie też o legendarnych stworzeniach w postaci kobiety, natomiast nie było to aż tak istotne. Nie chciał nikogo zniechęcać. Plan i oczekiwania wobec klanu były jasne. Znaleźć i zabezpieczyć drogę ewakuacyjną. W miarę możliwości - zadbać o cywilów, ale przede wszystkim tutaj zdrowie i sprawność Sandy i Anzou są elementarne. Nie wiadomo, kiedy nastąpi atak i każda para rąk, które wiedzą jak walczyć się przyda. Chłopak wraz z ekipą ruszył na miejsce, gdzie powinno znaleźć się wejście zgodnie z instrukcjami, które otrzymał od Yai'a. Tunelowe przygody czas zacząć!
- Nie zawsze te zadania pasują do naszych umiejętności, ja się chyba całkiem dobrze odnajduję w takich ciasnych pomieszczeniach, nie mam klaustrofobii... Natomiast... Nie przejmuj się, poradzimy sobie ze wszystkim, znajdziemy może nawet jakiś cenny materiał, albo... zobaczymy jakieś mityczne stworzenia, te całe duchy, Yokai'e... Muszę przyznać, że jest w tym coś ekscytującego! Na pewno tak jak mówisz - lepsze to niż wycieranie pokładu...
Odpowiedział z uśmiechem na twarzy Anzou jednocześnie idąc z Sandą przed budynek, gdzie według informacji, które otrzymali mieli czekać na nich pozostali z grupy, która miała podbić tunele i zapewnić Kaminari jak i cywilom z osady skuteczną drogę ewakuacji. Sama droga nie zajęła zbyt wiele czasu, budynek nie był duży, a na zewnątrz faktycznie były osoby, które zapewne razem z nimi mieli się udać na wielką, a być może... straszną przygodę. Gość był ewidentnie zadowolony i dawał o tym znać na pierwszy rzut oka.
- Czołem. Widać entuzjazm, to bardzo dobrze! Nazywam się Anzou, to Sanda. Razem zamierzamy eksplorować piękne tunele. Musicie być jednak świadomi, że wiąże się to z odpowiedzialnością i pewnymi zagrożeniami, nie wiemy co tam jest, co możemy spotkać. Niemniej, jak jesteśmy gotowi - nie traćmy czasu, ruszajmy na miejsce, gdzie prawdopodobnie znajduje się wejście.
Anzou nie zamierzał więcej nic mówić. Nie miał pojęcia, czy ekipa wie też o legendarnych stworzeniach w postaci kobiety, natomiast nie było to aż tak istotne. Nie chciał nikogo zniechęcać. Plan i oczekiwania wobec klanu były jasne. Znaleźć i zabezpieczyć drogę ewakuacyjną. W miarę możliwości - zadbać o cywilów, ale przede wszystkim tutaj zdrowie i sprawność Sandy i Anzou są elementarne. Nie wiadomo, kiedy nastąpi atak i każda para rąk, które wiedzą jak walczyć się przyda. Chłopak wraz z ekipą ruszył na miejsce, gdzie powinno znaleźć się wejście zgodnie z instrukcjami, które otrzymał od Yai'a. Tunelowe przygody czas zacząć!
- 21 sie 2025, o 14:07
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou w swoich pytaniach nie miał na celu kogokolwiek urażać, ani tym bardziej denerwować czy też podważać kompetencje. Miał pytanie, to je zadawał, nawet jeżeli było ekstremalnie głupie - robił to w sposób poważny i na tyle przekonujący, że przynajmniej nie dawał nikomu (chyba) wrażenia, że robi to dla żartów. Wojna to nie są żarty. Na wszystko jest odpowiedni czas, jest miejsce, ba, czasami odrobina humoru nikomu nie zaszkodzi, natomiast w obliczu konkretnego zadania, wojny i cierpienia ludzi - tutaj nie ma miejsca na żartu i podśmiechiwanie. Anzou znał wagę i smak wojny, widział śmierć masy ludzi, sam zadawał ból i cierpienie innym. Nie chciał, aby to dalej miało miejsce. W jego idealnym, wyimaginowanym świecie nie było wojen, a ludzie względnie ze sobą współpracowali, aby dbać o ogół. Ten świat jednak taki nie był. Kaminari wysłuchał Yai'a, który wypunktował dość solidnie i odpowiedział na pytania Anzou. Białowłosy wziął głęboki oddech, skierował swój wzrok na mózg operacji.
- Fakt, masz rację. Walki w Sogen... szkoda nawet o tym mówić, to była organizacyjna porażka, a niedocenienie przeciwnika zaważyło nad losami tej bitwy, która teraz kształtuje nasz świat przez co mierzymy się z konsekwencjami. To co powiedziałeś, Yai - ma sens i przemawia do mnie. Dalej nie wiemy na co stać wyższych rangą z klanu Pawia. Musimy być ostrożni i z szacunkiem podchodzić do tych walk.
Podsumował odpowiedź Yai'a nastolatek i dodał jeszcze kilka swoich opinii, o które zapewne nikt nie pytał. Dalej do głosu przeszła Kagada, która na szczęście nie pacnęła Anzou butelką ani innym przedmiotem w głowę, Anzou uważnie jej wysłuchał.
- Rozumiem. Odnajdziemy tunele, znajdziemy wyjście, dzięki czemu zdobędziemy nowy punkt ewakuacyjny.
Yai przekazał też dodatkowe instrukcje - kogo szukać, kto z nimi ruszy. Sanda dalej milczała, chyba nie czuła się zbyt pewnie jeżeli chodzi o to zadanie, natomiast - Kaminari zrobi wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo również jej. Młodzieniec uważnie wysłuchał Yai'a i był gotowy do podróży. Sama misja wydaje się być niezłą przygodą, chłopak nigdy nie schodził do żadnych kanałów czy też tuneli, a do tego ta otoczka i historia z demonem dodaje pewnego smaczku. Kolejne elementy wiedzy zostaną uzupełnione, o ile Anzou przeżyje.
- To chyba wszystko wiemy. Mamy ludzi, wiemy gdzie szukać, pozostaje przekopać się przez te tunele, jak trzeba - wybić wszelkie zagrożenie. Nie traćmy czasu, Sando, ruszajmy. Do zobaczenia!
O ile nie będzie więcej informacji czy też jakichś konwersacji - Anzou wraz z Sandą wyruszy w kierunku wyjścia z Siedziby, gdzie czekają już na nich osoby, z którymi będą eksplorować tajemnicze tunele i krainy. Anzou jest cholernie ciekawy jak sprawy się potoczą, czuje, że to będzie coś wspaniałego i że dowie się więcej, kto wie - może klan posiądzie cenne minerały albo... zdobędzie odpowiednie umiejętności związane z tymi całymi demonami?
- Fakt, masz rację. Walki w Sogen... szkoda nawet o tym mówić, to była organizacyjna porażka, a niedocenienie przeciwnika zaważyło nad losami tej bitwy, która teraz kształtuje nasz świat przez co mierzymy się z konsekwencjami. To co powiedziałeś, Yai - ma sens i przemawia do mnie. Dalej nie wiemy na co stać wyższych rangą z klanu Pawia. Musimy być ostrożni i z szacunkiem podchodzić do tych walk.
Podsumował odpowiedź Yai'a nastolatek i dodał jeszcze kilka swoich opinii, o które zapewne nikt nie pytał. Dalej do głosu przeszła Kagada, która na szczęście nie pacnęła Anzou butelką ani innym przedmiotem w głowę, Anzou uważnie jej wysłuchał.
- Rozumiem. Odnajdziemy tunele, znajdziemy wyjście, dzięki czemu zdobędziemy nowy punkt ewakuacyjny.
Yai przekazał też dodatkowe instrukcje - kogo szukać, kto z nimi ruszy. Sanda dalej milczała, chyba nie czuła się zbyt pewnie jeżeli chodzi o to zadanie, natomiast - Kaminari zrobi wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo również jej. Młodzieniec uważnie wysłuchał Yai'a i był gotowy do podróży. Sama misja wydaje się być niezłą przygodą, chłopak nigdy nie schodził do żadnych kanałów czy też tuneli, a do tego ta otoczka i historia z demonem dodaje pewnego smaczku. Kolejne elementy wiedzy zostaną uzupełnione, o ile Anzou przeżyje.
- To chyba wszystko wiemy. Mamy ludzi, wiemy gdzie szukać, pozostaje przekopać się przez te tunele, jak trzeba - wybić wszelkie zagrożenie. Nie traćmy czasu, Sando, ruszajmy. Do zobaczenia!
O ile nie będzie więcej informacji czy też jakichś konwersacji - Anzou wraz z Sandą wyruszy w kierunku wyjścia z Siedziby, gdzie czekają już na nich osoby, z którymi będą eksplorować tajemnicze tunele i krainy. Anzou jest cholernie ciekawy jak sprawy się potoczą, czuje, że to będzie coś wspaniałego i że dowie się więcej, kto wie - może klan posiądzie cenne minerały albo... zdobędzie odpowiednie umiejętności związane z tymi całymi demonami?
- 20 sie 2025, o 19:07
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Nastolatek pomógł ekipie pozbierać do kupy Moshiego, który oberwał książką w pysk, zalał się krwią, jednocześnie dostarczając rozrywki dla ducha Anzou. Chłopak oczywiście nie dał po sobie tego poznać, nie chciał, aby ktokolwiek, a przede wszystkim wielka Kagada to zobaczyła. Moshi wypalił z głupim tekstem, który podziałał jak płachta na byka na jedną z silniejszych Kunoichi klanu Kaminari (jak nie najsilniejszą). Anzou przełknął ślinę, a jego twarz zbladła. Wiedział, że to nie zwiastuje niczego dobrego. Chłopak starał się postawić do pionu Moshiego jak najszybciej to możliwe, a sytuacja zdaje się... lekko uspokoiła. Kobieta wyjaśniła kontekst, a elementy układanki powoli tworzyły jakąś całość.
- Rozumiem, nadejdzie większe starcie, a do tego musimy być odpowiednio przygotowani i mieć miejsce, do którego skierujemy ludność cywilną. O ile nie jest to głupie pytanie... - czy nie lepiej też wyjść potencjalnie na przeciw Pawiom i stoczyć otwartą bitwę, gdzieś poza miastem? Można wtedy uniknąć potencjalnych strat nie tylko w cywilach, ale infrastrukturze. Chyba, że jesteśmy w stanie przygotować fortecę i zrobić z miasta bastion nie do podbicia?
Nastolatek mówił pewnie, był wyprostowany, ale bacznie obserwował reakcje - przede wszystkim Kagady. Nie chciał się narazić, zadawał wiele pytań, drążył, ale... musiał wiedzieć. Taki już był. Chciał znać szczegóły i samemu też sugerować rozwiązania. Inaczej nie potrafił. Wtedy do dalszej rozmowy dołączył Yai, mózg operacji. Odnalezienie wejścia do kopalni, zabezpieczenie trasy i potencjalne znalezienie miejsca, gdzie kopalnia ma wyjście. Brzmi jak zadanie, które może okazać się klaustrofobiczne. Co gorsza - sama walka w tunelach, gdzie może być wybuchowo - grozi zawaleniem. Zamknięty teren. Czy to aby na pewno zadanie odpowiednie dla Władcy Piorunów? Anzou nie czuł się do końca pewnie z tą decyzją, natomiast... klamka zapadła. Ktoś musi to zrobić i padło na Anzou i Sandę. Dwójka wydaje się uzupełniać arsenałem swoich umiejętności, średni i bliski dystans to całkiem dobry pomysł. Nastolatek skierował swój wzrok na Yai'a.
- Kim są Ci ludzie, którzy będą nam pomagać? Czy na pewno możemy im ufać? I czy wiemy, gdzie powinniśmy zacząć te poszukiwania, jakiś dokładniejszy punkt? Coś więcej o tych tunelach? Myślę, że same kopalnie mogą skrywać wiele tajemnic, wrócimy z tego w jednym kawałku. Sanda... nie przejmuj się, ogarniemy.
Powiedział na koniec Anzou spokojnym tonem i puścił oczko do partnerki. Nie dawał też po sobie poznać, że miał jakieś wątpliwości, jego ciało było dumne, pierś wypięta do przodu, a głos brzmiał pewnie. Być może uda się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i wyeliminować te demony czy inne stwory.
- Rozumiem, nadejdzie większe starcie, a do tego musimy być odpowiednio przygotowani i mieć miejsce, do którego skierujemy ludność cywilną. O ile nie jest to głupie pytanie... - czy nie lepiej też wyjść potencjalnie na przeciw Pawiom i stoczyć otwartą bitwę, gdzieś poza miastem? Można wtedy uniknąć potencjalnych strat nie tylko w cywilach, ale infrastrukturze. Chyba, że jesteśmy w stanie przygotować fortecę i zrobić z miasta bastion nie do podbicia?
Nastolatek mówił pewnie, był wyprostowany, ale bacznie obserwował reakcje - przede wszystkim Kagady. Nie chciał się narazić, zadawał wiele pytań, drążył, ale... musiał wiedzieć. Taki już był. Chciał znać szczegóły i samemu też sugerować rozwiązania. Inaczej nie potrafił. Wtedy do dalszej rozmowy dołączył Yai, mózg operacji. Odnalezienie wejścia do kopalni, zabezpieczenie trasy i potencjalne znalezienie miejsca, gdzie kopalnia ma wyjście. Brzmi jak zadanie, które może okazać się klaustrofobiczne. Co gorsza - sama walka w tunelach, gdzie może być wybuchowo - grozi zawaleniem. Zamknięty teren. Czy to aby na pewno zadanie odpowiednie dla Władcy Piorunów? Anzou nie czuł się do końca pewnie z tą decyzją, natomiast... klamka zapadła. Ktoś musi to zrobić i padło na Anzou i Sandę. Dwójka wydaje się uzupełniać arsenałem swoich umiejętności, średni i bliski dystans to całkiem dobry pomysł. Nastolatek skierował swój wzrok na Yai'a.
- Kim są Ci ludzie, którzy będą nam pomagać? Czy na pewno możemy im ufać? I czy wiemy, gdzie powinniśmy zacząć te poszukiwania, jakiś dokładniejszy punkt? Coś więcej o tych tunelach? Myślę, że same kopalnie mogą skrywać wiele tajemnic, wrócimy z tego w jednym kawałku. Sanda... nie przejmuj się, ogarniemy.
Powiedział na koniec Anzou spokojnym tonem i puścił oczko do partnerki. Nie dawał też po sobie poznać, że miał jakieś wątpliwości, jego ciało było dumne, pierś wypięta do przodu, a głos brzmiał pewnie. Być może uda się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i wyeliminować te demony czy inne stwory.
- 19 sie 2025, o 20:16
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Cała grupa z dość pozytywnym nastawieniem udała się do środka, do pewnego rodzaju gabinetu, w którym oczekiwała na nich Kagada, kobieta, która przejmuje władzę, walczy z Bijuu, pije ogromne ilości alkoholu i do tego jest na tyle nieprzewidywalna, że... warto uważać na każde wypowiedziane słowo, zastanowić się nad nim kilka razy, aby nie narazić się na jej gniew. Anzou skinął głową na powitanie, stał dumny, wyprostowany, tak jak przystało na klan. Jego ubrania również oddawały powagę sytuacji, były starannie wyprasowane, pasowały do całej otoczki. Nastolatek oddychał spokojnie i standardowo jak to już bywa, mózg operacji Yai rozpoczął swoją przemowę. Topografia terenu? Szyby kopalniane? O czym on mówi? W jakim celu grupa Kaminari miałaby zająć się czymś takim? Po co zawracać sobie tym głowę, skoro gdzieś tam, dalej pozostaje wróg - Klan Pawia. Kagada w swoim stylu wywierała presję, naciskała na Yaia, który dalej starał się sprawnie uwinąć w tym, co ma do przekazania, jednak styl jego wypowiedzi nie przypasował przywódczyni plutonu egzekucyjnego, która dalej napierała. Mimo wszystko - Władca Piorunów nie dawał po sobie poznać, że wewnątrz duszy się zwyczajnie w świecie śmiał. To było zabawne i uroczej jak Yai w elektryczny sposób reaguje na krzyki Kagady, ale mimo to, Anzou nie puścił żadnej pary, a jego twarz nie zdradzała żadnych emocji poza skupieniem.
- Osada Górników. Cenne złoża, brzmi to interesująco, tylko pozwolę się wtrącić - bo nie do końca rozumiem - jak się to ma do konfliktu z Pawiem? Oni też tego szukają?
Zapytał iście zaciekawiony nastolatek z klanu Kaminari. Możliwość posiadania materiału, który swoją wytrzymałością przebija słynną stal kantaiska z całą pewnością zwiększa arsenał i możliwości klanu, nie tylko do wytwarzania broni czy uzbrojenia, ale też do handlu. To dodatkowa karta na stole i w talii. Coś, co warto mieć. Wtedy Yai zaczął mówić o jakichś demonach, Anzou zmarszczył swoje czoło, przełknął ślinę. Czy chodzi o Bijuu? Co to za moc? Yokai? Nastolatek za cholerę nie miał pojęcia o co chodzi i co ma na myśli Yai. Pewnie on sam też nie wiedział co mówi.
- Czyli w skrócie, były jakieś demony, cokolwiek, tajemnicze moce, które pożerały dzieciaki z lokalnej wioski. Ostatnie tropy prowadzą do dziewczyny, która zmanipulowała sobie te demony i co jakiś czas pojawia się w karczmie, gdzie poznaje mężczyzn, aby potem zaciągnąć ich do jaskini i zjeść. Czy wiemy coś więcej? Kiedy ostatnio ją niby widziano? Co tutaj robi? Ktoś uszedł z życiem z kontaktem z nią? I w zasadzie - co mamy zrobić? Odnaleźć ją, przejąć moc, zrozumieć moc, zlikwidować zagrożenie? I dalej... co ma do tego klan Pawia?
Anzou chciał zrozumieć cały sens i to, jakie są powody, inaczej to wszystko nie było spójne i za cholerę nie wiadomo czy warto nadstawiać życia... Oczywiście - Anzou wykona rozkaz, ponieważ taki jest jego los i dołoży wszelkich starań, aby wykonać zadanie... ale wszelkie rozkminy przerwał huk i reakcja Kagady na słowa Moshiego. Nastolatek pomyślał podobnie, ale nie był na tyle głupi, by wypowiadać takie słowa. Ryzykowanie życia dla żartu? Basta. Kagada jest nieobliczalna i wszelkie interakcje z nią, które je prowokują... nie mają sensu. Anzou mimo wszystko roześmiał się w duchu, ale stale utrzymywał powagę.
- Osada Górników. Cenne złoża, brzmi to interesująco, tylko pozwolę się wtrącić - bo nie do końca rozumiem - jak się to ma do konfliktu z Pawiem? Oni też tego szukają?
Zapytał iście zaciekawiony nastolatek z klanu Kaminari. Możliwość posiadania materiału, który swoją wytrzymałością przebija słynną stal kantaiska z całą pewnością zwiększa arsenał i możliwości klanu, nie tylko do wytwarzania broni czy uzbrojenia, ale też do handlu. To dodatkowa karta na stole i w talii. Coś, co warto mieć. Wtedy Yai zaczął mówić o jakichś demonach, Anzou zmarszczył swoje czoło, przełknął ślinę. Czy chodzi o Bijuu? Co to za moc? Yokai? Nastolatek za cholerę nie miał pojęcia o co chodzi i co ma na myśli Yai. Pewnie on sam też nie wiedział co mówi.
- Czyli w skrócie, były jakieś demony, cokolwiek, tajemnicze moce, które pożerały dzieciaki z lokalnej wioski. Ostatnie tropy prowadzą do dziewczyny, która zmanipulowała sobie te demony i co jakiś czas pojawia się w karczmie, gdzie poznaje mężczyzn, aby potem zaciągnąć ich do jaskini i zjeść. Czy wiemy coś więcej? Kiedy ostatnio ją niby widziano? Co tutaj robi? Ktoś uszedł z życiem z kontaktem z nią? I w zasadzie - co mamy zrobić? Odnaleźć ją, przejąć moc, zrozumieć moc, zlikwidować zagrożenie? I dalej... co ma do tego klan Pawia?
Anzou chciał zrozumieć cały sens i to, jakie są powody, inaczej to wszystko nie było spójne i za cholerę nie wiadomo czy warto nadstawiać życia... Oczywiście - Anzou wykona rozkaz, ponieważ taki jest jego los i dołoży wszelkich starań, aby wykonać zadanie... ale wszelkie rozkminy przerwał huk i reakcja Kagady na słowa Moshiego. Nastolatek pomyślał podobnie, ale nie był na tyle głupi, by wypowiadać takie słowa. Ryzykowanie życia dla żartu? Basta. Kagada jest nieobliczalna i wszelkie interakcje z nią, które je prowokują... nie mają sensu. Anzou mimo wszystko roześmiał się w duchu, ale stale utrzymywał powagę.
- 18 sie 2025, o 17:08
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Trzeba to otwarcie przyznać - podbicie takiego miasta to chyba jedno z największych dokonań w dotychczasowej karierze Anzou jako Shinobi. Z jednej strony, czy można to nazwać podbiciem? Chłopak bardziej zajmował się ludźmi, nie walczył o teren w mieście. Z drugiej - chyba dzięki odpowiedniemu podejściu do tematu - obyło się bez strat w ludziach. I właśnie to był powód, który sprawiał, że Białowłosy był cholernie dumny. Po zdobyciu portu i miasta grupa zajmowała się różnymi zadaniami, od pomagania cywilom, do patrolowania czy też ogarniania innych spraw bieżących. Na pewno był to czas, gdzie można było odsapnąć i nieco się uspokoić, jednak wiadomo, że nie potrwa to wiecznie. Wojna się nie skończyła, konflikt dalej trwał i trzeba było poświęcić jeszcze więcej zasobów i energii, aby finalnie osiągnąć sukces i wyjść z tego konfliktu z ręką uniesioną do góry. Kagada jak to Kagada, zapewne piła na potęgę i cementowała nowe rozdanie z władzami miasta. Takie kontakty i relacje są bezcenne. Wojska i wsparcie z klanu zmierzało do osady, a cała grupa Shinobi została wezwana na zebranie. Pewnie kolejne zdanie, kolejna cegła w murze sukcesu klanu! Białowłosy stawił się na wskazane miejsce, obmyty, pachnący i odświeżony. Widząc ekipę uśmiechnął się z daleka, lubił ich i im całkowicie ufał.
- Czołem brygada! Mam nadzieję, że jesteście w równie dobrym nastroju co ja! Muszę przyznać, że ostatnie dni mi dobrze zrobiły. Co prawda nie potrenowaliśmy wielce, ale chyba damy radę skopać kilka Pawich tyłków?
Zapytał Anzou z radością w głosie. W jego oczach można było dostrzec pewnego rodzaju iskrę, zapał, chęć parcia do przodu i wykonania zadania jak najlepiej się da. Młody Kaminari czekał na reakcje innych i był gotowy usłyszeć jaki to plan zgotował dla nich klan. Co takiego teraz ma się wydarzyć?
- Czołem brygada! Mam nadzieję, że jesteście w równie dobrym nastroju co ja! Muszę przyznać, że ostatnie dni mi dobrze zrobiły. Co prawda nie potrenowaliśmy wielce, ale chyba damy radę skopać kilka Pawich tyłków?
Zapytał Anzou z radością w głosie. W jego oczach można było dostrzec pewnego rodzaju iskrę, zapał, chęć parcia do przodu i wykonania zadania jak najlepiej się da. Młody Kaminari czekał na reakcje innych i był gotowy usłyszeć jaki to plan zgotował dla nich klan. Co takiego teraz ma się wydarzyć?
- 5 sie 2025, o 20:13
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 105
- Odsłony: 10769
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou jak tylko mógł to ruszył do ludzi, których pozostawił samych sobie pod opieką matki Yamato w punkcie ewakuacyjnym. Ta decyzja była z jednej strony ryzykowna, ale z drugiej - aby zdobyć zaufanie ludzi czy też pokazać im, że Kaminari faktycznie zależy też na ludności cywilnej - było to jedyne słuszne rozwiązanie. Ku uciesze nastolatka już z daleka można było dostrzec uporządkowany tłum ludzi, bez krwawej masakry, co może oznaczać, że kobieta zdała egzamin. Widocznie cieszyła się popularnością w osadzie, może była wpływowa albo zwyczajnie - ludzie jej ufali.
- Yamato jest pod opieką medyków, odnieśliśmy go do szpitala. Prawdopodobnie pigułka ze skrzepniętą krwią uratowała jego życie. Bardzo przepraszam, że to tak wyszło... Dorwę jeszcze tego człowieka, postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby odpowiedział za to, co zrobił.
Anzou zapamiętał tego Pawiana. Wiedział, jak wygląda, wiedział też jakimi zdolnościami dysponuje, następnym razem nie ucieknie i nie wyrwie się spod potężnego Władcy Piorunów. Nastolatek dalej rozpoczął przemieszczać ludzi do miasta, które przeżyło swoje, ucierpiało na przejęciu, ale powoli po tym całym zamieszaniu opadał kurz. Kaminari dotarł dalej pod siedzibę, miejsce, w którym dostrzegł swoich pozostałych towarzyszy broni, na całe szczęście - cali i zdrowi. Anzou z daleka im machnął i cieszył się, że ich widzi.
- Dobrze Was widzieć. Gratuluję, ekipo.
Skwitował z uśmiechem nastolatek. W ten dalej grupa ruszyła do środka, gdzie przy podłużnym stole była ona, potężna, silna i zarazem intrygująca Kagada. Kobieta, z którą lepiej nie zadzierać, o ile się chce ujść z życiem rzecz jasna. Gołym okiem można było wyczuć alkoholową atmosferę w środku. Czyżby Kagada pijąc dogadywała przejęcie miasta, gdzie reszta walczyła o życie? W tym przypadku jest to możliwe. Anzou wraz z pozostałymi wysłuchiwał tego, co ma do powiedzenia, zarówno Kagada jak i przedstawiciele miasta. Wychodzi na to, że Kagady dziadek miał tutaj jakieś znajomości, pewnie przez to negocjowanie było nieco łatwiejsze.
- Ja, przemowę? Ah...
Anzou nie zamierzał pyskować. Nie chciał ryzykować. Jakieś tam stosunki z tymi ludźmi miał, Anzou wraz pozostałymi finalnie wyszedł na zewnątrz i o ile znajdował się tam jakiś tłum - przekazał im informacje, krótką i rzeczową, poinformował ich, że Kaminari wrócili tutaj i od dziś miasto jest wolne od Pawia. Poinstruował o tym, że jeżeli ktoś potrzebuje - niech uda się do medyków, jeżeli ktoś potrzebuje też pomocy z odbudową zniszczonego mienia - żeby również się odzywał. Ot taki dobry człowiek.
- Trochę odpoczynku, a potem treningu się przyda. Gratulacje.
Anzou odmaszerował, przynajmniej na chwile mógł odsapnąć, a jeżeli ktoś będzie potrzebował jego pomocy z podstawowymi pracami - postara się to zrobić. Taki już jest. Przy ludziach, obok, praca u podstaw.
- Yamato jest pod opieką medyków, odnieśliśmy go do szpitala. Prawdopodobnie pigułka ze skrzepniętą krwią uratowała jego życie. Bardzo przepraszam, że to tak wyszło... Dorwę jeszcze tego człowieka, postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby odpowiedział za to, co zrobił.
Anzou zapamiętał tego Pawiana. Wiedział, jak wygląda, wiedział też jakimi zdolnościami dysponuje, następnym razem nie ucieknie i nie wyrwie się spod potężnego Władcy Piorunów. Nastolatek dalej rozpoczął przemieszczać ludzi do miasta, które przeżyło swoje, ucierpiało na przejęciu, ale powoli po tym całym zamieszaniu opadał kurz. Kaminari dotarł dalej pod siedzibę, miejsce, w którym dostrzegł swoich pozostałych towarzyszy broni, na całe szczęście - cali i zdrowi. Anzou z daleka im machnął i cieszył się, że ich widzi.
- Dobrze Was widzieć. Gratuluję, ekipo.
Skwitował z uśmiechem nastolatek. W ten dalej grupa ruszyła do środka, gdzie przy podłużnym stole była ona, potężna, silna i zarazem intrygująca Kagada. Kobieta, z którą lepiej nie zadzierać, o ile się chce ujść z życiem rzecz jasna. Gołym okiem można było wyczuć alkoholową atmosferę w środku. Czyżby Kagada pijąc dogadywała przejęcie miasta, gdzie reszta walczyła o życie? W tym przypadku jest to możliwe. Anzou wraz z pozostałymi wysłuchiwał tego, co ma do powiedzenia, zarówno Kagada jak i przedstawiciele miasta. Wychodzi na to, że Kagady dziadek miał tutaj jakieś znajomości, pewnie przez to negocjowanie było nieco łatwiejsze.
- Ja, przemowę? Ah...
Anzou nie zamierzał pyskować. Nie chciał ryzykować. Jakieś tam stosunki z tymi ludźmi miał, Anzou wraz pozostałymi finalnie wyszedł na zewnątrz i o ile znajdował się tam jakiś tłum - przekazał im informacje, krótką i rzeczową, poinformował ich, że Kaminari wrócili tutaj i od dziś miasto jest wolne od Pawia. Poinstruował o tym, że jeżeli ktoś potrzebuje - niech uda się do medyków, jeżeli ktoś potrzebuje też pomocy z odbudową zniszczonego mienia - żeby również się odzywał. Ot taki dobry człowiek.
- Trochę odpoczynku, a potem treningu się przyda. Gratulacje.
Anzou odmaszerował, przynajmniej na chwile mógł odsapnąć, a jeżeli ktoś będzie potrzebował jego pomocy z podstawowymi pracami - postara się to zrobić. Taki już jest. Przy ludziach, obok, praca u podstaw.