Znaleziono 1102 wyniki

autor: Anzou
wczoraj, o 16:51
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Władca Piorunów przekazał podarunek Haruce, który przygotował Gzik - jego tajemniczy kolega, którego faktyczne pochodzenie jeszcze nie jest wiadome. Nastolatek z klanu Kaminari zdawał sobie sprawę, że może to być wróg, który go podchodził i w specyficzny sposób nawiązał relacje. Mimo to, Niebieskooki czuł się bezpiecznie, nie wpuścił go do Osady, więc jeżeli znalazł się na ceremonii - to na własny rachunek i samodzielnie. Anzou miał z tyłu głowy tą specyficzną dyskusje Kagady i Shiry, ale chyba koniec końców nie chodziło o Gzika, szefowa zapewne zrugałaby Anzou od razu, bez większego zastanowienia, że zadaje się z jakimś nowym wrogiem. Będąc wciąż pod wrażeniem ceremonii wyszedł na zewnątrz z pozostałymi z ekipy, którzy również przekazali swoje życzenia Haruce. Los płata ogromne figle. Kiedyś wróg, dzisiaj życzenia. Co przyniesie jutro? Sanda pierwsza poruszyła temat.
- To było jak jakiś spektakl, sztuka. Jestem pod wrażeniem jak głębokie tradycje mają te Siostry. Taka otoczka, aura... to było coś nietypowego. Też powinniśmy mieć coś podobnego, wymyślić jakiś rytuał, nie wiem, cokolwiek, co o tym myślicie? Takie coś buduje morale, tworzy więzi... sprawia, że grupa jest silniejsza. Tak myślę.
Sama Sanda poruszyła również temat Yokai'a, który rozwinął delikatnie Zaku. Chłopak miał pewne podejrzenia, że Gzik może być właśnie taką istotą. Pojawiał się, znikał... ale mimo to - był dobry. Kaminari walczył już z dziwnym demonem, Yokai'em, wtedy w tunelach. To chyba było to, natomiast nie była to żadna harpia. Bez wątpienia - siostry nocy posiadają nieco więcej informacji na ich temat. Jak nadarzy się odpowiednia okazja - Kaminari bez większego zastanowienia o to dopyta.
- Myślę Sanda, że ta kobieta w tunelach, co z nami była - to też był Yokai. Chciała mnie zjeść, manipulowała... to nie był człowiek. Tylko przypominała bardziej pająka. Chore, że nigdy nie wiesz czy masz styczność z człowiekiem, czy też z jakąś demoniczną, duchową istotą.
Anzou mówił dość spokojnie, ale nie dawało mu to spokoju. Chciał wiedzieć jak najwięcej, skoro Gzik potencjalnie jest Yokai'em i nawet nie próbuje walczyć, ani nikogo atakować - przynajmniej na razie, to istnieje szansa, że nie każdy Yokai jest zły. To odrobine pocieszające. Wtedy dalej wywiązała się dyskusja, gdzie Moshi i Sanda dość żywiołowo podyskutowali sobie na temat sypiania z wrogiem. Nie było to taktowne zachowanie, Moshi ponownie w swoim stylu wypalił jak Filip z konopii.
- Moshi, ty Łosiu, czasami lepiej się zastanowić co takiego się mówi. Zaku ma prawo się lubić z kim chce, o ile zachowuje w tym wszystkim profesjonalizm, o ile na samym końcu, jeżeli zajdzie taka potrzeba to się nie zawaha. W to nie wątpię. A tak po cichu liczę, że może dzięki Zaku uda się jakoś cementować te pozytywne stosunki z klanem. Walka tutaj nie ma sensu. Dalej - ziemie są raczej utracone i zniszczone. Chyba warto powiedzieć w końcu basta i skupić się na innych odcinkach. Przecież jak na nas przystało - napierdalamy się z każdym, są inni Dzicy, prawdziwi i brutalni i do tego Uchiha...
Wrogów Kaminari można wymieniać i wymieniać. Praktycznie nieustannie trwały konflikty, Anzou od dawna walczy na różnych frontach, aby jakkolwiek wesprzeć klan. Ostatnie miesiące poświęcał aktywnie na klan Pawia, natomiast teraz... co będzie trzeba - to zrobi. Grupa po pewnym czasie weszła do miejsca spoczynku, które wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Takiego widoku Anzou się nie spodziewał i nie miał za grosz pojęcia o co tutaj chodzi. Nastolatek delikatnie się napiął, próbował zorientować, ale z tym wyszła na przeciw Hisamida. Ktoś od nich, ale niekoniecznie od nich? To o nich mówiła Kagada? Anzou spojrzał na Hisamidę.
- O nich mówiła Kagada na ceremonii? Kim są Ci oni? Trochę to... pokręcone, ale nie możemy przecież tutaj walczyć, Bestia zmiecie nas wszystkich. To jacyś skrytobójcy?
Kim byli oni? Czy sytuacja ponownie staje się niebezpieczna? Anzou zapytał Hisamidę stojąc wyprostowany, wszelkie rzeczy miał przy sobie, więc jego ekwipunek nie uległ w żaden sposób utracie, przynajmniej tak się wydaje. Kaminari miał lekko zmarszczone czoło i oczekiwał odpowiedzi. Natychmiastowej. Jego wiedza na temat Yokai poczeka. Siostry Nocy się jeszcze nigdzie nie wybierają, a noc jeszcze młoda.
autor: Anzou
12 gru 2025, o 18:54
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Ostatnie wydarzenia, tak obiektywnie na to patrzeć były bardzo nietypowe i dla zwykłego człowieka mogły być tak przytłaczające, że zwyczajnie - jego psychika mogłaby upaść. Anzou jeszcze kilka dni temu toczył bitwę na śmierć i życie, z ludźmi, których teraz poniekąd podziwiał. Jeszcze kilka dni temu ledwo uniknął śmierci wskutek ran, których poniósł. O obecności Ogoniastej Bestii, która również dorzuciła swoje trzy grosze nie wspominając! Działo się! Sama Kagada również lekko chyba postradała zmysły, ponieważ jak nigdy nic trenowała, sama, bez większego nacisku na pozostałych członków swojej ekipy. To była mieszanka wielu rzeczy, które zapewne odciskały piętno na głowie nastolatka z klanu Kaminari. Czy efektem tych nacisków był Gzik? Czy Anzou widzi rzeczy, których nie ma? Co się dzieje z jego głową? Może w trakcie leczenia... coś poszło nie tak? Ceremonia trwała w najlepsze i chyba jedynym elementem, który pozostał był tatuaż, zrobienie jego zapewne zajmie trochę czasu. Władca Piorunów siedział z rysunkiem stworzonym przez Gzika, który poziomem przewyższał zdecydowanie ten poprzedni. To jakby porównać poziom Anzou do Kagady. Przepaść. Kolejno siostry podchodziły do Haruki, wyglądały jakby jej gratulowały, przekazywały jakieś instrukcje, zapewne to takie oficjalne 'powitanie', kolejny etap ceremonii. Shira pozwoliła również ekipie Kagady ruszyć i pogratulować Haruce, o ile mieli takie potrzeby. Anzou nie miał z tym najmniejszego problemu, oczywiście z uszanowaniem ciała fizycznego Haruki i jej kobiecych wdzięków.
- Moshi, jak coś to tylko bez głupot.
Powiedział spokojnym głosem Anzou i już chciał się zbierać, ale pojawiła się ona. Bestia. Widać było gołym okiem zmęczenie fizyczne na jej ciele, trenowała zapewne do utraty tchu, chciała jakoś odbić sobie trud ostatnich wydarzeń. Anzou wzdrygnął i poczuł zimny pot na plecach. Czy to oznaczało kłopoty? Czy cała sytuacja nagle zmieniła się o 180 stopni? Kagada ruszyła pewnie w kierunku Haruki i przekazała jej jakiś podarunek. Anzou wytrzeszczył swoje oczy w geście niedowierzania. Piekło zamarzło. W najbardziej dziwnych snach nie wyobrażał sobie takiej ludzkiej strony Kagady. Owszem, kobieta nadal była na swój sposób wybuchowa, wypowiadała się energicznie, ale... pokazała, że Kaminari też potrafią się zachować. To dobry krok w kierunku potencjalnej normalności. Jej relacja z Shirą też była specyficzna, jak dwie zadziorne siostry, które walczą o wpływy i w uroczy dla siebie sposób prowadzą rozmowę i starają się pokazać dominacje. W momencie, gdy jedna odpuszcza - druga momentalnie wpada w zakłopotanie. Śmieszna sytuacja. Wtedy Kagada zlustrowała całą ekipę, wraz z Anzou. Chłopak widział ten wzrok i wiedział co on oznacza. Żarty się skończyły. Teraz zacznie się dopiero hucpa. Kolejny trening do posrania. Nastolatek nie zamierza ruszać do Stolicy, w żadnym wypadku. Z dumą stał prosty wraz ze swoimi towarzyszami. Ten cały krzyk, musztra to też element stylu zarządzania kagady, coś, co cechuje tą grupę i sprawia, że jest inna, na swój sposób wyjątkowa.
- Mi do stolicy nie spieszno. Nawet jak mamy przejebane.
Anzou powiedział to z powagą na twarzy, nie chciał obracać tego w żart, pozostawił to Moshiemu, Kaminari nie chciał ryzykować oberwania jakimś gongiem, partyzantem czy innym krzesłem. Po co ryzykować? Wtedy sytuacja między Kagadą a Shirą jeszcze lekko się zaogniła, Kagada wspomniała o jakimś Shinobi, który krąży po osadzie. Władca Piorunów za cholerę neie wie o co chodzi, ale czy... to może być Gzik? Czy chodzi o kogoś innego? Anzou był zakłopotany, ale nie miał jak uchwycić Kagady. Wątpił, że to ten Gzik, że on może być wrogiem, kimś, kto stanowi zagrożenie. Zwłaszcza, że porusza się praktycznie niezauważony. Anzou widział, że sytuacja delikatnie się zmieniła, jakby narracja i to, co budowało się przez ostatnie dni delikatnie się cofnęło. Kaminari wraz z ekipą jednak nie podeszli jeszcze do Haruki. Chłopak dość pewnym krokiem podszedł tak, aby nie widzieć jej ciała. Miał w dłoni karteczkę.
- Gratulacje, Haruko. To była piękna uroczystość. Masz, to dla Ciebie, nie mam pojęcia, gdzie on się podział, ale... Gzik... powiedział mi, żebym Ci to przekazał.
Chłopak przekazał rysunek, który otrzymał, jeżeli nie Haruce, to komuś innemu, kto się tym odpowiednio zaopiekuje. Potem już nie spędzał czasu w budynku, wyszedł na zewnątrz i czekał na resztę swoich kompanów. Gdy jeden na treningu się posra, reszta kontynuuje. To nowe motto powinno wejść na stałe w repertuar grupy, której dumnym członkiem był Anzou.
autor: Anzou
12 gru 2025, o 11:47
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Anzou wraz z pozostałymi członkami swojej ekipy oraz Gzikiem, tajemniczym człowiekiem tudzież duchem, lub... samoistnym bytem w głowie Anzou mieli za chwilę być świadkiem wydarzeń, które na długo zostaną zapamiętane, coś nietypowego, ceremonia, która jest pierwszym krokiem Haruki w oficjalne bycie Siostrami Nocy. Gzik zachowywał się nietypowo, pojawiał się, znikał... to nie było standardowe zachowanie, Anzou nie spotkał się z czymś takim w swoim życiu jako Shinobi. Czy to były jakieś techniki teleportacji? Coś, co umożliwiało mu niezwykle szybkie i bezszelestne poruszanie? Chłopak nie wiedział nic, Gzik nie powiedział nic więcej, a sama ceremonia zaczęła się na dobre. Haruka z dumą znosiła ból, który zadawał jej tatuaż, a raczej proces jego wytwarzania. Nastolatek wytężał swój wzrok, co nie było tak proste w tych ciemnościach, które panowały - poziom szczegółowości był zakłócony. Chwilę po rozpoczęciu spod ściany wyszły postacie, które zgasiły całe światło, a mrok na dobre przeszył salę. Anzou czuł jak mocno bije jego serce, sama atmosfera budowała takie napięcie, sprawiała, że emocje sięgały zenitu. Chyba nawet poczuł delikatną gęsią skórkę, ale nie miał pewności czy jej przyczyną nie jest obecność Gzika. Jedyne źródło światła posiadała Shira, która poruszała się w centralnym punkcie i rozpoczęła ceremonię. Ciekawe o jakim światle mówi. Haruka odrodzi się dzisiaj jako Siostra Nocy, a potem to o Yokaiach... Anzou spotkał w swoim życiu jednego. Nie był zbyt przyjazny, a te harpie, z którymi musiały mierzyć się Siostry Nocy... chyba też nie należały do pokojowych istot. Nastolatek dostrzegał z każdą kolejną minutą jeszcze więcej podobieństw, jakichś punktów stycznych, które występowały pomiędzy Kaminari, a Pawiami. Owszem, było wiele różnic, ale to byli ludzie, którzy też chcieli chronić swoich. Dbali o nich. Misją Sióstr było chronić innych. Przynajmniej to wynika ze słów Shiry. Walka z Yokai. To przecież ochrona innych! Anzou stale bacznie i w skupieniu obserwował to, co się dzieje. Cieszył się, że może być świadkiem tak majestatycznego wydarzenia. Był z tego dumny. Liczył, że jakiś względny spokój na linii klanu Pawia i Kaminari nastanie na dłużej. Nie ma po co walczyć, gdy można żyć obok. Zagrożeniem są pozostali dzicy, którzy są zdecydowanie mniej uczuciowi, chyba, że to tylko bańka Sióstr... Ciężko to stwierdzić, Władca Piorunów nie posiada wystarczająco dużo informacji. Po chwili monologu Shiry do akcji wkroczyła Fugata, która jakby odpychała liderkę. To było nietypowe, jakiś specyficzny zwrot akcji, coś, co nastolatek nie rozumiał, nie wiedział, czy to gra, czy może rzeczywistość. Niemniej - dalej pozostawał w tym samym miejscu, obok swojego tajemniczego towarzysza, Gzika, który sprawnie rysował to, co działo się w centrum. Fugata raz pokonała Shirę? O czym tutaj mowa? To znaczy, że Anzou jest tak silny? Czy może to dalej tylko element ceremonii? Jakieś tajemnicze przerodzenie? Historia Sióstr Nocy nie była do końca znana Niebieskookiemu, nie wiedział wiele na ich temat, ale chyba głównie są po to, aby dbać o ludzi i... chronić klan. Fugata jest po to, aby Haruka przewyższała mentorkę? Interesujące. Jak wiele trzeba trenować by być tak sprawnym jak Fugata? Z każdą mijającą minutą w głowie Anzou rodziło się wiele pytań, powstawało wiele teorii, a napięcie, które budowały siostry wcale nie znikało. Głos, te emocje, do tego uzupełnione wszystko jakimiś dziwnymi ruchami, to wszystko było jak jakiś trans, stan, w którym człowiek oddziela się emocjonalnie od ciała i dostrzega więcej. Niebywałe! Anzou nie miał pojęcia, że można osiągnąć coś takiego będąc jedynie świadkiem wydarzeń. Ta energia przenikała również jego samego. Wiele Sióstr zginęło w jakimś Kanionie. Kolejna porcja informacji, którą warto mieć gdzieś z tyłu głowy. Do tego ta energia Kamienia. Kwintesencja klanu Pawia. Liderka, która zginęła z rąk ludzi, nie martwych. O co tutaj chodzi? Anzou za cholerę nie wie, a wydaje się, że zamiast rozjaśniać - traci grunt pod nogami, a dziura w jego głowie się powiększa. Przyszedł czas przysięgi, która była cholernie długa. Kłopotliwe może być jej powtórzenie. Powołana, by służyć - tak jak Anzou. Powołany, by służyć Klanowi. By dawać mu siłę, energię i swój trud. Nie cofa się, nie upada, pomimo trudności, która napotyka. Zawsze prze do przodu, nawet kosztem swojego ciała. Bycie cichszym niż wiatr, tutaj Kaminari mógłby mieć problem, ponieważ jego działania dywersyjne rzadko kończyły się sukcesem. Niemniej - mógłby spróbować. Chłopak tak się wkręcił, że sam w głowie powtarzał za Shirą to, co mówi. Dobrze, że nie mówił tego na głos. Przysięga dobiegła końca, a Gzik był chyba pod podobnym wrażeniem jak on sam. Wręczył mu rysunek, który poziomem odbiegał zdecydowanie bardziej od tego, który chłopak widział w obozowisku. Kolejny szok i wstrząs przeszedł przez ciało Anzou, który znowu zmarszczył swoje czoło, delikatnie się wzdrygnął.
- To jest... piękne...
Powiedział Władca Piorunów wpatrzony w obrazek. Z całą pewnością przekaże go Haruce, jako pamiątkę ceremonii. To bardzo miłe z jego strony, tylko pytanie... gdzie on się do cholery podział? Gdy Władca Piorunów chciał do niego zagadać, on... wyparował w powietrzu. Pojawił się znikąd i nagle zniknął! To musi być jakaś technika! Coś nietypowego! Przecież Anzou miał w dłoni fizyczny rysunek, więc musiał go otrzymać. Nie mógł być ofiarą żadnej techniki, chyba... uszczypnął się, aby sprawdzić, czy to wszystko to nie jest jakiś sen... Chyba nie był. Gzik - kimkolwiek lub czymkolwiek jest - ponownie zostawił za sobą znak zapytania. Na pewno nie był zwykłym pisarzem. Bliżej było mu do Shinobi. Zdecydowanie - znał sztuczki, o których Anzou nie miał najmniejszego pojęcia.
autor: Anzou
11 gru 2025, o 19:34
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Anzou miał robotę do wykonania. Jego czas spędzany w towarzystwie Gzika był przyjemny, chłopak mógł nieco się rozluźnić, jego towarzysz i rozmówca był chyba niewiele młodszy, ale emanował taką energią, która sprawiała, że młody Kaminari czuł się inaczej, nie czuł się jak Shinobi, tylko zwyczajny człowiek, który też ma prawo cieszyć się życiem. Gzik był ewidentnie zainteresowany wydarzeniami chociaż jego obecność w dawnym obozowisku oraz faktyczne pochodzenie dalej była zagadką. Anzou chciał mu wierzyć, ale stale pozostawał skupiony.
- Jeszcze wiele historii przed Tobą, jestem pewny! A może opowiesz mi jakąś? Może przekażesz mi coś, co wiesz, co już usłyszałeś lub widziałeś? Coś bardzo nietypowego? Uwielbiam takie historie! A jeżeli chodzi o rozmiar demona... tak. Jest ogromny. Dużo większy niż człowiek, piekielnie wytrzymały i silny. Mimo to... to chyba mądre istoty. Nie wiem, nie są jak niektóre zwierzęta, emanują jakąś... energią. Ten, który był tutaj powiedział, że jeżeli jeszcze raz dojdzie tu do starcia - zmiecie wszystkich. Chyba jemu też zależy na pokoju...
Anzou powiedział to wszystko praktycznie jednym tchem, ale jego głos był pełny dobrej energii. Anzou delikatnie się rozluźnił, jakby ufając bardziej Gzikowi. Czy robił to słusznie? Czas pokaże. Gzik zrozumiał sytuację w mieście, posmutniał, ale takie były zasady. Z Kagadą się nie zadziera. Na całe szczęście Władca Piorunów dysponował małą porcją żywnościową, którą podzielił się z chłopakiem. Chyba był głodny, ponieważ szybko zjadł całą porcję. Anzou uśmiechnął się, cieszył się, że mu smakowało.
- Masz apetyt, Gziku!
Powiedział Anzou radośnie i klepnął chłopaka też w bark. Poczuł jego fizyczne ciało. Nie był chyba żadną istotą, duchem. Z drugiej strony... Yokai, z którym nastolatek walczył też potrafił zmieniać swój wygląd, manipulować i dotykać rzeczy fizycznych. Pewności mieć nie można. Tak samo chyba nie wszystkie Duchy są złe, prawda? Sam Gzik pomógł Władcy Piorunów z uprzątaniem rzeczy, co było gestem dobrej woli, który Anzou docenił, ułatwiło to jego pracę i sprawiło, że przebiegło wszystko dużo bardziej sprawnie.
- Bardzo dziękuję za pomoc! Sprawnie nam to poszło! Jak otworzą ponownie osadę - musimy się spotkać i zjeść coś ciepłego, jakiś lokalny specjał! Pewnie mają tutaj jakieś wspaniałe ryby!
Powiedział jeszcze Anzou do Gzika, który po jednym z kursów jakby.... zniknął, a nie było po nim najmniejszego śladu. Anzou dokończył jednak swoją pracę i w głębi swojego serduszka liczył, że jeszcze go spotka. Wieczór nastał stosunkowo szybko, to był czas, w którym Haruka miała mieć swoją ceremonię, jakiś specyficzny rytuał, w którym stanie się pełnoprawną Siostrą Nocy. To musi być bardzo emocjonalne przeżycie. Władca Piorunów upewnił się, że jego ubranie jest nienaganne oraz że posiada to, co należało do Haruki - pozostałości jej maski. Pod siedzibą, Anzou wraz z ekipą czekał na Harukę, która pojawiła się w oddali i wyglądała pięknie. Ubrała się adekwatnie do powagi ceremonii. Jej ubranie, każdy element pasował do siebie idealnie. Moshi zachował się typowo w swoim stylu. Co za przygłup. Nastolatek go szturchnął.
- Moshi, trochę szacunku. Do kobiet i do siebie. A Ty jak Zaku? Jak Twoje przygody?
Anzou powiedział to z lekkim uśmiechem na twarzy, liczył, że dotrze do rozumu swojego towarzysza, który był specyficzny, czasami po prostu zachowywał się jak pajac. Niemniej - był dobrym chłopaczyną. Sanda też ustawiła go do pionu, ale Anzou głowił się jednak... gdzie jest jego szefowa? Gdzie Kagada?
- Tak na dobrą sprawę, wiecie gdzie Kagada? Dalej trenuje? Nie przyjdzie na ceremonię?
Władca Piorunów zadał to pytanie już dość poważnym tonem. Nie chciał, aby coś działo się bez niej, sam jej nie powiedział o ceremonii, ale też nie był pewny, czy już wcześniej o niej nie wiedziała. Nie miał pewności. Chłopak spojrzał jeszcze na Harukę, zanim wszystko się zaczęło.
- To Twój wielki dzień, Haruko. Celebruj go! A tutaj... mam coś, co znalazłem w miejscu, gdzie się rozbiliśmy. Kawałek Twojej Maski. Może... może Ci się przyda. Na pamiątkę. Tak uznałem, proszę.
Powiedział chłopak i oddał kobiecie to co miał. Nie wiedział co z tym zrobi, jak zareaguje, ale sumienie miał czyste. Jeżeli wiedział, że może zrobić coś stosunkowo dobrego - to próbował to robić. Wtedy wszyscy stopniowo wchodzili do środka. Fugata też wyglądała inaczej. Cały ten rytuał był okraszony swego rodzaju mityczną aurą, budował taką atmosferę, był pięknym elementem kultury klanu Pawia. Zapach otulał nozdrza Anzou, który za cholerę nie mógł w stanie go powiązać z tym, co znał do tej pory. Do tego to zaciemnienie. Okoliczności, które zapamiętuje się na lata. Chłopak żałuje, że nie przeżył czegoś podobnego. W głowie miał swoją inicjację w oddziale Kagady - rzut przez ścianę. Piękna sprawa! Godna klanu Kaminari. Haruka usiadła na jednym z krzeseł, nie było widać tego dokładnie, mgła przeszywała pomieszczenie. Ceremonia trwała w najlepsze, ale przynosiła też chyba trochę bólu Haruce. Nastolatek z tej perspektywy nie miał najmniejszego pojęcia co się dzieje, jego widok był ograniczony, a uwaga jeszcze bardziej została rozproszona przez GZIKA! Ten jak nigdy nic pojawił się obok jego. Władca Piorunów za cholerę nie wiedział skąd się tutaj wziął, co robi i w jaki sposób się tutaj znalazł. Mówił jednak na tyle cicho, że nie zwrócił nikogo innego uwagi. Czy zakradł się do osady? A może jest kimś ważnym, kto może wejść? Anzou zmarszczył swoje czoło i nachylił się do niego. A może... tylko Anzou go widział i zwyczajnie oszalał?
- Gzik, cholera, co Ty tutaj robisz? Jak się tu dostałeś? Nie nabroiłeś?
Anzou mówił na tyle cicho, aby nie przeszkadzać w ceremonii i uszanować jej powagę. To były chwile Haruki i i pozostałych Sióstr Nocy. Chwila, na którą się czeka, moment, który buduje historie. Być może - to będzie nowy rozdział historii pomiędzy klanami.
autor: Anzou
11 gru 2025, o 15:53
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Anzou był nadal ostrożny w kontaktach z nowo poznanym Gzikiem. To, że sprawiał pozory niezbyt rozgarniętej osoby w żadnym stopniu nie gwarantowało tego, że jest pokojowo nastawiony, czy też, że nie stosuje żadnego podstępu, aby uzyskać zaufanie Niebieskookiego. Gzik ewidentnie chciał zobaczyć jakąś sztuczkę, natomiast Anzou tutaj pozostawał niezłomny. Nie był w cyrku, nie był okazem do pokazywania jakichś wygibasów. Przynajmniej nie czuł takiej potrzeby, ani obowiązku. Mimo to, uśmiechnął się do Gzika.
- Może coś potrafię, ale wolę zachowywać sztuczki na specjalne okazje. Kto wie, może jak Ciebie nieco lepiej poznam, to pokażę Ci co umiem.
Odpowiedział przyjaznym tonem nastolatek bacznie obserwując swojego rozmówcę. Gzik wyjaśnił nieco swoje korzenie, chłopak prawdopodobnie pochodzi z północy, czyżby mówił o terenach, gdzie jeszcze jakiś czas temu był Anzou? Możliwe. Co więcej, zdradził nieco więcej szczegółów, jest twórcą, osobą, która opisuje wydarzenia. Interesujące. Na świecie było pełno tego typu ludzi, sztuka jest niezwykle istotnym elementem kultury, sprawia, że ludzie są kimś więcej niż tylko prostymi zwierzętami. Młodzieniec nie miał za wiele czasu na poznanie wielu dzieł, natomiast uważał, że to musi nadrobić. Lubił zwiedzać, eksplorować nowe, a sztuka - to okno na świat i nowa perspektywa, praktycznie wszystkiego.
- Głęboko w to wierzę, że Twoje dzieło osiągnie sukces! Nie można się poddawać w dążeniu do swoich celów, nawet jeżeli to trudne, trzeba iść do przodu. A co do samej Bestii... faktycznie, rzadko się to zdarza. Właśnie dzięki temu Twoja powieść może być wyjątkowa! Możesz dopytać ludzi w osadzie co takiego się zadziało, może ktoś opowie fascynującą historię, która Ciebie zainspiruje?
Anzou chciał nieco wesprzeć Gzika w jego działaniu. Nastolatek dopiero co go poznał, ale energia i aura, którą wytwarzał w połączeniu z jego zachowaniem i słowami sprawiała, że Anzou lekko go polubił. Dalej był ostrożny i nawet pozując zachowywał się ostrożnie. Po dobrych 15 minutach Gzik ukończył swoje dzieło, które bez najmniejszego problemu pokazał Anzou. Nastolatek nie spodziewał się aż tak złego rysunku, natomiast nie podcinał skrzydeł. Uśmiechnął się, zwłaszcza słysząc to, co powiedział Gzik o bohaterach z Atarashi.
- Masz rękę! Pokój na świecie... to brzmi bardzo dobrze! Chciałbym, aby tak było w rzeczywistości. Spokojnie. Twoja improwizacja wyszła bardzo dobrze!
Anzou uśmiechnął się i wtedy Gzik znikąd zmienił temat, wypalił ot tak, że jest głodny. Anzou miał kasę, nie miał żadnego problemu z tym, aby zapewnić mu posiłek, mimo to... nie wiedział czy i jak przemycić chłopaka do osady, która była zamknięta. Kagada wyraziła się jasno. Nikt nie wychodzi i nikt nie wchodzi. To może być problematyczne. Anzou spojrzał na swojego rozmówcę.
- Oczywiście, mogę Ci coś kupić, tylko... nie wiem w jaki sposób mógłbyś wejść do osady. Panuje obecnie kontrola bram, nikt nie może wejść, ani wyjść, mi się udało, bo... mnie znają, natomiast nie chcę ryzykować gniewu Pani Kagady. Mogę Ci coś przynieść, albo... w sumie sam powinienem coś mieć.
Chłopak przeszukał swój ekwipunek, w którym powinien mieć jakąś rację żywnościową, finalnie oczekiwał odpowiedzi Gzika i stale pozostawał czujny, gotowy do reakcji. Nigdy nie można być pewnym jutra. Władca Piorunów jeżeli znajdzie coś do jedzonka - podzieli się z Gzikiem.
autor: Anzou
10 gru 2025, o 15:51
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Faktycznie, młodzieniec, który został uwięziony wyglądał na pierdołowatego. Mimo to, chłopak z klanu Kaminari nauczony doświadczeniem, tym, że świat nie zawsze jest taki jak wygląda - postanowił podejść do tematu nieco bardziej zachowawczo. Co prawda, nie spodziewał się, że to jakiś szpieg ze strony Pawia, jakaś elitarna jednostka, która być może właśnie rozpoczęła działania dywersyjne. Tak czy siak - widok gościa w beczce delikatnie był komiczny. Władca Piorunów zaznaczył swoją obecność, rozpoczął rozmowę, aby dowiedzieć się możliwie jak najwięcej. Wojna, ostatnie dni w tym terenie rządziły się swoimi prawami, kto wie, może chłopak to jakaś sierota, która nie ma czego zjeść i próbuje znaleźć cokolwiek, co sprawi, że poprawi swój byt. W zasadzie tak też było, że w trakcie działań zbrojnych, gdzie dochodzi do konfliktów - na samym końcu cierpią ludzie, zwykli ludzie. O ile... ten ktoś jest człowiekiem! Przecież żadnej gwarancji nie ma, jeden z duchów, Yokai, którego pokonał z ogromnym trudem Anzou idealnie manipulował i wyprowadził na manowce nie tylko Anzou, ale również jego towarzyszy. Ten młodzieniec też idealnie wpasowuje się w takie 'manipulowanie'. Anzou jest ostrożny. Chłopak powiercił się słysząc Władcę Piorunów i w jeszcze bardziej komiczny sposób wyszedł z beczki i się przedstawił. Anzou delikatnie się roześmiał.
- Bardzo blisko, Gziku. Jestem Anzou, z klanu Kaminari. Czy jestem Shinobi? To chyba nie jest istotne, ale coś niecoś potrafię, jakieś sztuczki.
Chłopak powiedział spokojnym głosem. Jego uwagę od razu zwróciło specyficzne imię, z którym nastolatek nigdy w swoim życiu się nie spotkał. W życiu nie można być jednak niczego pewnym, może gdzieś daleko takie imię jest popularne. Nie Anzou to oceniać. Gzik usłyszał o bitwie, więc prawdopodobnie pochodził z okolicy. Pytanie tylko - jak opuścił osadę? Czy był spoza? A może wyruszył gdzieś przed rozpoczęciem bitwy. Anzou postanowił to ustalić.
- Tak, doszło tu do starcia sił Kaminari i klanu Pawia. Nurtuje mnie jedna rzecz, Gziku, w jaki sposób się tutaj znalazłeś? Przecież wyjście z osady jest niemożliwe. Czy może w trakcie starcia Ciebie tutaj nie było?
Zapytał chłopak dalej obserwując swojego rozmówcę. Był czujny, zachowywał odpowiedni dystans, aby potencjalnie reagować, o ile zajdzie taka potrzeba. Nie chce walczyć, nie jest mu to na rękę, zdecydowanie nie teraz, gdzie ledwo uszedł z życiem. Jak się okazało w toku dalszej rozmowy - Gzik możliwe, że jest jakimś pisarzem, skrybą, który tworzy historie. Czy faktycznie mówi prawdę? Wskazał miejsce, gdzie nastolatek prawie umarł. Przypadkowo, czy może celowo? Anzou zmarszczył czoło i stał jak stał w miejscu. Nie zamierzał się ruszać.
- Możesz narysować mnie tutaj. Trochę lepsza perspektywa.
Powiedział Kaminari uśmiechając się, dobrze wyglądał, czuł się dobrze, wyprostował się i czekał, aż ten zacznie malować. Uważał jednak na każdy ruch. Znał jeden klan, który potrafił rysować i w dziwny sposób ożywiać te twory. Właśnie dlatego nie może poczuć się całkowicie pewnie. Odpowiednia doza ostrożności nie zaszkodzi. Kaminari mimo wszystko jest ciekawy jak dalej potoczą się losy Gzika. Kim lub czym jest.
autor: Anzou
6 gru 2025, o 17:19
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Anzou ruszył w miejsce, do którego skierował go Zaku, towarzysz broni, który ewidentnie zauroczył się w jednej z Sióstr Nocy. Być może to Zaku będzie kluczowym elementem potencjalnego sojuszu, takim fundamentem, nowym otwarciem. Kto wie. Dobrze, że jest cały i zdrowy, dobrze, że również jego twarz wróciła do normalności. Ogólnie... ostatnie godziny były w tym miejscu... normalne, życie powoli wracało do jakiejś stabilizacji. Nastolatek miał jakieś pomniejsze zadania do wykonania, zniesienie pozostałej części sprzętu. Banalnie proste. Aż przypomniały mu się jego pierwsze zadania, które niewiele odbiegały poziomem od tego, co ma robić teraz. Coś podać, coś przynieść, komuś posprzątać. W ten sposób Władca Piorunów zdobywał pierwsze skalpy oraz gotówkę. Tak zaczęła się jego droga jako Shinobi. Nastolatek szedł przed osadę i czuł na sobie spojrzenia innych. Nie docierało do niego w pełni, jak wielki wyczyn dokonał w oczach tych ludzi. Walka z bestią? Skuteczny atak na bestie? To bez wątpienia imponujące dla ludzi, którzy nie używają Chakry. Sam Anzou nie byłby w stanie dokonać tak trudnych rzeczy bez tej tajemniczej Bomby oraz przeniesienia przez Harukę. Niebieskooki bez większego problemu wyszedł przez bramę, nikt go o nic nie pytał, co było dziwne, ponieważ spodziewał się jakiejkolwiek kontroli, zgodnie z tym co zarządziła Kagada. Chyba, że to jego prestiż, jego renoma sprawiła, że sprawy się potoczyły w ten sposób. Nastolatek znał drogę i pewnym krokiem udał się na miejsce. Sprzęt był już tutaj względnie poukładany, jeszcze jakiś czas temu tutaj znajdowali się ludzie, a teraz... praktycznie żywej duszy. Do tego ślady bitwy, które można było dostrzec gołym okiem. Sam Anzou zauważył też miejsce, w którym miał zakończyć swój żywot. Jego ciało delikatnie się napięło, chłopak poczuł pewien dyskomfort, nie było to w żadnym wypadku miłe uczucie. Jakby zakuło go miejsce, które miał przebite. Dziwne. Nastolatek znalazł kawałem maski Haruki, który wziął. Być może będzie chciała go odtworzyć, naprawić lub zachować na pamiątkę. To raczej miły gest. Władca Piorunów miał zabierać się za przenoszenie sprzętu, ale wtedy dostrzegł jakiegoś chłopaka z bujną czarną czupryną. Kaminari zmarszczył czoło obserwując jego ruchy. Nie miał najmniejszego pojęcia kto to jest, ale poruszał się... niezbyt z gracją. Zaczął szperać w jakiejś beczce, do której... zwyczajnie wpadł i zaczął wzywać pomocy. Co za pierdoła. Anzou uśmiechnął się delikatnie pod nosem i ruszył w jego kierunku. Nie miał za grosz pojęcia kto to jest, czy stanowi zagrożenie, czy może to ten pierdolony Yokai, który chce go zrobić w konia, wykorzystać i zaatakować klasycznie z partyzanta. Anzou szedł pewnie, ale skupiony, gotowy do jakichś podstawowych reakcji obronnych. Mimo wszystko. Gdy był jakieś 15 metrów od beczki postanowi zaznaczyć swoją obecność.
- Ale wpadłeś chłopie! Co tutaj robisz?
Krzyknie nastolatek czekając na dalszą... odpowiedź, jakąkolwiek informacje zwrotną ze strony dzieciaka. Nastolatek nie miał pojęcia co się kryje za tym szperaniem w obozie. Może dzieciak przemknął jakoś przez bramę i postanowił poszukać czegoś, co może sprzedać. Nie wiadomo. Anzou zamierza jednak wszystko ustalić i doprecyzować, nie ma miejsca na kradzież. Albo inaczej; miejsce może się znajdzie, o ile będzie odpowiednio uzasadnione. Władca Piorunów pozostawia sobie dystans i czeka na odpowiedź, która być może nieco rozjaśni mu powody takiego zachowania dzieciaka.
autor: Anzou
5 gru 2025, o 13:11
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Mikołajki 2025
Odpowiedzi: 31
Odsłony: 1590

Re: Mikołajki 2025

uwielbiam PH! HO HO HO mikołaju, wybieram PH i RYO + numerek 3, tak w nawiązaniu do ostatniego obcowania z Biżu
autor: Anzou
4 gru 2025, o 20:47
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Chłopak z klanu Kaminari nie pędził tak jak Haruka, aby zobaczyć co lub kto jest źródłem specyficznego wycia. Anzou nie miał najmniejszego pojęcia kto za to odpowiada, ale raczej nie oczekiwał, że to jakieś zagrożenie. Jak ogromne było jego zdziwienie, gdy dostrzegł dziewczynę p Białych Włosach i stos ubrań, które były porozrzucane. Kaminari dalej nie wiedział do końca co jest grane . Uważnie jednak obserwował sytuacje. Miała broń, która wyglądała podobnie do tej, którą operowała Shira, więc prawdopodobnie była w jakiś sposób powiązana z Siostrami Nocy. Tak w sumie było, kobieta nawiązała dialog z Yadasu i wtedy wszystko się wyjaśniło. Anzou odetchnął z ulgą, nie potrzebowali tutaj dramatów, a spokoju. Chwilowe zamieszanie było spowodowane tym, że kobieta była autorką strojów, które nosiły Siostry. Ba, to ona je projektowała również pod kątem technicznym, przez co z pewnością można powiedzieć, że dysponuje zasobami inteligencji. Anzou tylko chwilowo czuł spokój, bo po chwili prawie padł ofiarą ataku! Kaminari lekko się cofnął podnosząc ręce do góry.
- Hola, mój strój też ucierpiał! Na szczęście Haruka pomogła mi nadrobić utratę odzienia. Kaminari Anzou, miło mi Ciebie poznać. Te stroje to majstersztyk.
Anzou chciał lekko załagodzić napiętą sytuacje, nie chciał robić sobie wrogów. Yadasu uspokoiła kobietę, która chyba nakręciła się na możliwość przesłuchania Haruki i jej informacji zwrotnej na temat ubrania. To musi być długie i skomplikowane, ale przy tym… urocze. Wyciąganie wniosków to fundament rozwoju. Chłopak wraz z Zaku wycofał się, miał jeszcze robotę do zrobienia. Na górze był sprzęt do zniesienia, a Zaku… chyba chciał sobie pogruchać sam na sam z przedstawicielką Pawia. Anzou doskonale to zrozumiał. Klepnął Zaku w bark.
- Nie ma sprawy, gołąbku.
Powiedział z uśmiechem Anzou i ruszył tam, gdzie poprosił go jego towarzysz broni.
autor: Anzou
3 gru 2025, o 20:33
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Chłopak z klanu Kaminari próbował dowiedzieć się nieco więcej o Yadasu, sam zdradził kilka szczegółów dotyczących umiejętności, którymi dysponował, ale też dowiedział się tego i owego. Ogólnie mówiąc: w miarę dobry układ. Wilk syty i owca cała. Zaku również próbował się dowiedzieć nieco więcej o Musanie, Władca Piorunów nie posiadał dużo wiedzy na jego temat, natomiast z ogólnych rozmów - raczej nie jest kimś, kogo siostry lubią.
- Szczerze - nie spodziewałem się, że będziecie używać jakichś broni. Do tej pory zazwyczaj ścierałem się z ludźmi z Waszego klanu, którzy atakowali tym ogonem, który wyrastał z ich pleców, a tu: Fugata wspaniale operuje mieczem, a Shira... tymi Chakramami.
Podsumował Anzou dotykając delikatnie swojej brody. Co więcej, takie starcie Kagady to dobry moment na sprawdzenie swoich umiejętności, weryfikacja siły z człowiekiem na podobnym poziomie. Z całą pewnością - duża lekcja. Anzou odbył podobną potyczkę z Fugatą, która zagwarantowała mu praktycznie wór doświadczeń.
- Kagada myślę, że była zardzewiała, wtedy, na tym statku - nie walczyła z całych sił. Pokazała, na co ją stać, ale to nie był nawet ułamek tego, co zaprezentowała w walce z Shirą. Jakby... zupełnie inny człowiek. Dobrze stoczyć taki pojedynek. Ci ludzie Musana, oni chyba są ulepieni z innej gliny, jakby... totalnie nie pasują do tego, co daje się zauważyć w Tobie i Twoich siostrach. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie.
Anzou przypomniał sobie tego gościa na statku. Był silny, silniejszy od ekipy, ale jego sposób bycia, taka aura... nie był dobrym człowiekiem. Skoro należał do ekipy Musana, on pewnie też nie należał do przyjemniaczków. Chłopak nie wie czego się spodziewać po tym, co może się wydarzyć, gdzie już te dwie armie dotrą na miejsce. Chłopak pominął wątek wspólnego treningu, para gołąbków mogła sobie pogruchać. Nastolatek uważnie wysłuchał historii swojej rozmówczyni. Grupa Shinobi ruszyła dalej, po kolejne pakunki, gdzie Anzou dopowiedział pozostałą część swojej historii.
- Czyli w skrócie, zostałaś siostrą za zasługi. Wiele zrobiłaś dla klanu, poświęcałaś się, punktowałaś i... zostałaś zauważona. Chyba wszędzie działa to podobnie, mnie również przydzielono do oddziału Kagady, nie wiem czy za zasługi, ale uznali, że chyba sobie poradzę... W sumie... nie było tak lekko, prawda Zaku? Niemniej, żadnego oficjalnego zaprzysiężenia nie było, w sumie nie posiadamy nazwy, formacji, jesteśmy bardziej... prości. Tak to ujmę. A jeżeli chodzi o naszą Shirei-kan... bardzo dawno jej nie widziałem. Przejęła władzę po śmierci ojca, taka trochę naturalna kolej rzeczy, jak to Kaminari... nie odpuszcza, posiada temperament... Łatwo wyprowadzić ją z równowagi, ale to bardzo dobry człowiek. Liczę, że uda się dogadać pomiędzy klanami.
Anzou delikatnie uśmiechnął się na koniec. Po wyjściu z piwnicy nastolatek dostrzegł Harukę, która zaprosiła Anzou i Zaku na ceremonię. Na własne oczy chłopak zobaczy jak naprawdę wygląda ceremonia. To był dla niego zaszczyt, jego oczy się rozpromieniły. Natomiast... chwilę potem Anzou zapomniał o jednej rzeczy.
- Haruka, dziękuję za pomoc w dobraniu stroju, zwłaszcza pasa! Dzięki Tobie i Twojemu doskonałemu stylowi będę mógł się należycie prezentować.
Sama Haruka przerwała swoją wypowiedź, ponieważ Anzou również usłyszał jakiś płacz. Nie miał pojęcia kto to, ale dość łatwo zlokalizował źródło. Spojrzał na Zaku, skinął głową i również ruszył ku górze. W zasadzie bardziej było to wycie, jakby ktoś... cierpiał. Anzou nie miał pojęcia o co chodzi.
autor: Anzou
2 gru 2025, o 14:24
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Władca Piorunów rozmawiał z dwójką, być może zakochanych, z którymi dzielił się różnymi informacjami na temat starcia, na temat tego co robił w trakcie walki. Co więcej, chłopak nie potrafił pohamować swojej żądzy wiedzy, miał idealną okazję do tego, aby być może dowiedzieć się czegoś więcej na temat technologii klanu Pawia, zwłaszcza tej maski, która mogłaby ochronić potencjalnie wiele istnień z klanu Kamianri w trakcie dalszej eskalacji konfliktu. Anzou z delikatnym uśmiechem przyjął uwagi na temat tego, że ujście z życiem i zadanie obrażeń Fugacie świadczy o jego sile. Ciekawe spostrzeżenie, ponieważ Anzou w obliczu tego, co na dobrą sprawę widział w pojedynku ze strony Shiry i Kagady jest niczym kropla w morzu. Wiele jeszcze przed nim.
- Fugata jest bardzo silna, mogę to potwierdzić. Chciałbym tak umiejętnie używać miecza.
Skwitował nastolatek z dość pozytywnym nastawieniem. Władca Piorunów widział, że dwójka była tak zajęta sobą w trakcie bitwy, że ominęło ich samo mięso i najlepsza rzecz - starcie Tytanów.
- Mimo wszystko, to dobrze, że ten harpun Ciebie nie trafił. Ale co do samej walki Shiry i Kagady... To czegoś takiego nie widziałem. To był poziom totalnie nieludzki. Jak mówiłem wcześniej - ciężko było za tym nadążyć, ale na samym początku warto powiedzieć, że nasz plan udał się, Sanda wyciągnęła i odsłoniła Shirę, w którą Kagada wpadła z nienacka z całym impetem. Seininki kazały się nam odsunąć, odejść na bok i... podziwiać. I wtedy rozpoczęło się przedstawienie. Było widać ogromną różnicę jeżeli chodzi o taką typową fizyczną siłę. Każdy atak Kagady powodował ogromne zniszczenie, ale Shira była w stanie wszystkiego unikać, była szybka, z gracją nacierała i starała się nadrobić szybkością. Po jakiś czasie takiej otwartej wymiany Shira zaczęła używać jakiejś broni, nie umiem jej zidentyfikować, ale dawała jej pewną przewagę. I wtedy... Kagada postanowiła dać się trafić, aby finalnie wykorzystać to i wymierzyć soczysty atak. W tej bitwie było wszystko, obie dawały z siebie co miały, siłę, szybkość, zaangażowanie. Mimo tego, że chciały się wykluczyć, dało się też wyczuć jakiś szacunek. Chyba coś takiego wytworzyło się pomiędzy każdym, kto walczył sam na sam z rywalem. Tak przynajmniej myślę.
Chłopak mówił to wszystko praktycznie jednym tchem, nie przestawał, chciał tym samym oddać dynamikę wydarzeń, które miały miejsce. To była potyczka, którą zapamięta do końca życia. Takie są fakty. Jedno z jego postanowień jest też takie, że sam Władca Piorunów osiągnie taki sam poziom. Kiedyś. Anzou stał wyprostowany nasłuchując informacji na temat masek, która w ocenie Anzou okazała się... niezwykle ważna. Każdy. Dosłownie każdy, niezależnie jaki klan reprezentuje - dzięki masce będzie w stanie przetrwać działania tego gazu, pyłu czy czegokolwiek to jest. Anzou delikatnie odpłynął myślami, mając w głowie wszystkich z oddziału, każdego żołnierza, który dławił się i kaszlał przez ten gaz. A wystarczyło mieć maskę... Kaminari po chwili skierował głos na Yadasu.
- Dziękuję, że to powiedziałaś. Szczerze - wątpię, że je otrzymamy, natomiast bardzo głęboko wierzę w to, że klany się dogadają. Nie mam najmniejszego pojęcia dlaczego mamy walczyć. Ostatnie dni dokładnie pokazują, że jakoś jesteśmy w stanie funkcjonować.
Tutaj głos Anzou był zdecydowanie bardziej optymistyczny. Kaminari nie wiedział, czy to jego głupota czy może po prostu za bardzo optymistycznie zapatrywał się na świat. Nie miał najmniejszego pojęcia jakie będą dalsze losy tych klanów, ale marnowanie ludzi celem tego konfliktu zdaje się nie mieć sensu. Anzou wyprostował się słysząc pytanie o jego umiejętności. Sam pozyskał pewną informację, więc też czuje się zobowiązany odwdzięczyć.
- Tak, jesteśmy w stanie wytwarzać wiązki, która są dość silne i szybkie, to połączenie Raitonu i Suitonu.
Nastolatek z klanu Kaminari powiedział tyle, ile w zasadzie mógł i chciał. W sumie było to wiele, ale nie była to raczej jakaś zakazana wiedza. Nie zdradził szczegółów czarnej błyskawicy. Nikogo nie nauczył technik. Raczej powiedział coś, co na kontynencie jest wiadome. Anzou układał dalej sortował sprzęt i do jego głowy wpadło kolejne pytanie, być może bardziej personalne.
- Yadasu, a jak to się stało, że zostałaś Siostrą Nocy? I w sumie... chyba Haruka dzisiaj ma mieć jakąś ceremonię... jak to wygląda?
Anzou widział jak Haruka kupuje stroje, sam był jej wdzięczny za dobór ubrań, kobieta znała się na modzie i było to widać po jej zachowaniu w sklepie. Sam jednak moment dołączenia do Sióstr oraz ta słynna ceremonia była owiana tajemnicą, która być może za chwilę zostanie nieco wyjaśniona, o ile się uda.
autor: Anzou
1 gru 2025, o 19:11
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Czasami bardzo niewiele potrzeba, aby rozpalić ogień, zwłaszcza, gdy podłoże jest odpowiednio przygotowane, gdy praktycznie wszystkie warunki są spełnione. Chłopak miał udać się wraz z Zaku i jedną z Sióstr, aby nieco poukładać, posprzątać i ogarnąć sprzęt, który zapewne walał się dookoła. Sam powód takiego zachowania jest prosty; to kasa, koszty, które zostały poniesione przez klany, więc odzyskanie chociaż ich części - może być gwarancją sukcesu. Zanim jednak Anzou ruszył za Zaku - rozpętała się mała afera pomiędzy siostrami. Iska zapaliła ogień. Siostry ewidentnie żywiołowo dyskutowały na temat jakichś planów Shiry. Anzou niewiele z tego rozumiał, ba, praktycznie nic nie rozumiał, ale ewidentnie dało się wyczuć, że u nich w składzie też jest jakaś sieć zależności, hierarchia i to zupełnie normalne. W sumie - w zespole Kagady bywało podobnie, a czasami jedno słowo wystarczyło, aby otrzymać przysłowiowego lepca na twarz. Nastolatek jednak nie zaprzątał sobie zbyt długo głowy tym, nad czym tak energicznie dyskutują Siostry Nocy. Dało się jednak wyczuć, że Shira wjechała tam na sztywno i ukróciła towarzystwo. Nastolatek też odnalazł swoją część ekwipunku i uregulował dług, dzięki czemu mógł spać spokojnie. Niepotrzebny mu żaden komornik na głowie, nawet jeżeli ta kobieta z Pawia nie chciała zwrotu. Ona była totalnie inna, jej sposób wypowiedzi, zachowanie... coś nietypowego. W piwnicy powietrze było nieco inne, Niebieskooki zauważył, że jest tam sporo sprzętu, był już poukładany nie tylko tematycznie, ale również klanowo. Fakt, umiejętności oraz sprzęt Pawia i Kaminari w pewien sposób się różniły, więc taka segregacja nie była aż tak wielkim wyzwaniem. Samo zadanie też nie było męczące fizycznie, można powiedzieć, że to było nic w porównaniu do tego, co ostatnio przeżywał Władca Piorunów. Zaku zdał małą relację z tego jak wyglądała jego walka, na czym się skupiał. Jego przeciwniczką była Yadasu, która ewidentnie patrzyła na Zaku z nutką sympatii w oczach. To się porobiło. Może jakiś inscenizowany ślub polityczny i wielki sojusz klanów? Co to byłby za zwrot akcji!
- Woda to piękny żywioł, prawda? Pamiętam Twoją salwę ze statków, to było coś. Wspaniały widok! Ogólnie, dobra robota Zaku, cholernie się cieszę, że udało się nam wszystkim wyjść z tego starcia. Patrz jakie to jest zrządzenie losu, najpierw ze sobą walczymy, a potem jak nigdy nic... rozmawiamy i... robimy coś wspólnie, jakby bariery zniknęły...
Anzou mówił spokojnie do dwójki. Utrzymywał kontakt wzrokowy zarówno z Yadasu jak i Zaku. Sam sprzęt Pawia, zwłaszcza ich maski wzbudził zainteresowanie nastolatka, który w odpowiednim momencie zapewne zapyta o ten sprzęt. Gdyby tylko Kaminari mieli coś takiego... być może więcej ludzi by przetrwało? Ten meteoryt.... on sieje zniszczenie, ale... nie dla wszystkich. Pewnie na to jest też jakaś recepta. Chłopak nie miał najmniejszego pojęcia co będzie lepsze - segregowanie, czy zniesienie może wszystkiego, aby było z głowy.
- Ja się dostosuję, Wy to robiliście od początku, więc możemy skupić się na ułożeniu tego, co tutaj lub ruszyć po resztę sprzętu, a układaniem zająć się na końcu. Mam natomiast jedno pytanie, do Ciebie Yadasu. Te maski... one chronią każdego przed tym gazem? Widziałem jak nasi ludzie zwyczajnie dusili się od tego dymu... ta maska... ochroni każdego czy tylko ludzi z klanu Pawia? Oczywiście... jeżeli możesz, nie chcę wywierać na Ciebie żadnej presji, jeżeli uznasz, że to wiedza, którą nie możesz się dzielić - całkowicie to zrozumiem.
Powiedział z lekkim uśmiechem Anzou, w ogóle nie chciał stawiać kobiety pod murem, totalnie nie miał takich intencji. Teraz zamierzał zaadresować pytanie oraz kwestie, które zadał Zaku na temat jego starcia i przebiegu wydarzeń.
- Jak to u mnie... grubo. Na samym początku obserwowałem wszystko z budynku siedziby, mieliśmy oddziały gotowe do uderzenia z flanki, które jednak były ostrzeliwane z góry, więc... postanowiłem zrobić mały szturm i wraz z pozostałymi - dobiegliśmy na górę i wyeliminowaliśmy tam przeciwnika. Wtedy dopiero zaczęły się dla mnie schody, pojawiła się jedna z Sióstr - Fugata, która... jest kozacka. To, jak się rusza, jak szybka jest, jak potrafi walczyć mieczem... Budzi ogromny podziw. Moje wiązki nie były za bardzo w stanie za nią nadążać, dasz wiarę!? Do tego nie odpuszcza ani na krok, wymieniliśmy się dość intensywnie ciosami, z tego co pamiętam udało mi się przebić jej bok oraz całkowicie wyłączyć jedną nogę, a ja... skończyłem z dziurą na wylot w barku po ataku mieczem. Byłem bardzo blisko wygranej, tak przynajmniej myślę, ale wtedy pojawiły się inne Siostry, a dalej też walka Shiry i Kagady... O ludzie, jakie to było arcydzieło. Poziom nie z tej ziemi. Nie wiem jak to możliwe, ale oglądanie tego pomimo bólu, było czystą przyjemnością. Zacięcie, siła ciosów, szybkość, ledwo dawaliśmy radę to śledzić... No i wtedy pojawił się nasz kumpel - ogoniasta bestia, która zaatakowała nas wtedy na statku. Tutaj wraz z Haruką miałem zadanie - zrzucenie jakichś dziwnych bomb na bestię, pierwszy nalot - porażka, drugi - udało się trafić bestię i jakoś zepchnąć, ruszyć, przez co chyba nie trafiła do końca celnie tą ogromną kulą. A potem... jeszcze większy ból. Energia zmiotła nas i wylądowałem z przebitym płucem. Generalnie... tragedia, myślałem, że to koniec, walczyłem o każdy oddech, który sprawiał ogromny ból. Mimo wszystko, Siostry Nocy mnie pozbierały i wyleczył i... jestem.
Chłopak nieco się rozgadał, ale chciał w miarę precyzyjnie oddać to, co wydarzyło się w trakcie potyczki, którą prowadził. Z perspektywy czasu wiedział, co mógł wykonać lepiej, wiedział, że są elementy, które już teraz powinny zostać podciągnięte, ale na wszystko... nie było czasu. Chłopak musiał się maksymalnie zregenerować do momentu dotarcia dwóch armii. Nie mógł się forsować, czasami mądrość polega właśnie na tym, aby zrozumieć te fakty. Anzou nie mógł nie dostrzegać chemii, która jest pomiędzy dwójką. Było to dość zabawne, ale też pocieszające, że pomimo wszystko... da się jakoś odnaleźć w tym wszystkim prawdziwe, dobre uczucia.
autor: Anzou
30 lis 2025, o 11:58
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Wybór stroju to nie lada wyzwanie. Nastolatek z klanu Kaminari stawiał zazwyczaj na proste kolory, bez konkretnych przełamań i dobre materiały. Lubił czuć się dobrze, mieć swobodę ruchu oraz ładnie pachnieć. Takie podstawowe czynności przypominały mu o tym, że też był człowiekiem, przede wszystkim człowiekiem, który ma jakieś swoje potrzeby. Piramida potrzeb. Poza tym, by dobrze wyglądać, Anzou lubił dobrze zjeść, zwiedzać świat i zwyczajnie - zgłębiać wiedzę. Lubił uczyć się nowych rzeczy. To go nakręcało, natomiast w wirze wykonywania zadań dla klanu nie do końca mógł się w tym realizować. Przydałby się taki porządny odpoczynek. Sama Haruka zasugerowała nieco inny styl, widać, że znała się na ubraniach. Dlaczego by nie skorzystać z jej porad? Nie chce wyglądać jak Gazo. Stroni od tych ludzi, miał okazję z nimi walczyć. Ciekawe umiejętności. Niemniej, nastolatek początkowo postanowił odnieść się do słów na temat treningu.
- Nie, to nie Kagada, poużywałem trochę technik i chyba... jeszcze moje ciało dalej odczuwa trudy ostatnich dni. Wyryłem w błoto jak świnia. Bywa i tak. To nie trening. To, co zazwyczaj robiliśmy to słynny trening do utraty przytomności, najpierw wykorzystanie całej Chakry, a potem... dyganie na górę z obciążeniem i to kilka razy. Zazwyczaj kończyło się utratą przyjemności i... godności, ale... czego się nie robi dla klanu, prawda?
Zapytał Kaminari z delikatnym uśmiechem. Wtedy też dostrzegł strój, który oddawałby to, o czym mówiła Haruka. Odnalazł czarne, ciemne spodnie z górą, która była granatowa, przełamywała co nieco styl i pasowała do koloru oczu nastolatka. Do tego wszystkiego, chłopak przewiązał się białym pasem, przez co dodatkowo podkreśli swoje włosy, gdy te w pełni się zregenerują i odrosną.
- Dobrze mówisz, Haruka. Tak wyglądam zdecydowanie lepiej, będzie na Twoje.
Wtedy przyszło do momentu płatności i Anzou poczuł, jak jego twarz robi się ciepła, a pewnie do tego nabiera rumieńców. Okazało się, że chłopak nie ma kasy. Pewnie jego cały ekwipunek jest gdzieś w siedzibie, przecież był w samej szpitalnej koszuli. Co za gość. Chyba faktycznie, jego głowa nie do końca wróciła na właściwe tory. Nastolatek podziękował za płatnośc.
- Oddam całą kasę jak dotrzemy do miejsca, gdzie mam sakiewkę. Bardzo dziękuję.
Powiedział lekko zakłopotany Władca Piorunów. Kolejny raz granica absurdu została przekroczona, ponownie wydarzyły się rzeczy, których nie przewidział i które... są cholernie nietypowe. Siostra Nocy, wróg kupuje mu ubrania. Cyrk. Cała grupa finalnie udała się do Siedziby, gdzie nastolatek jako jedną z pierwszych rzeczy skupił się na odnalezieniu swojego ekwipunku i ubraniu go i oddaniu kasy siostrze. Oddawaj hajs człowieku, lepiej na czas. Taka myśl przeszła mu przez głowę. W siedzibie się działo.
- Dzień bez afery dniem straconym. Widzę, że Wy też podobnie jak My jesteście w gorącej wodzie kąpani, emocje czasami za bardzo nami targają, prawda?
Anzou chciał się utwierdzić w swoim przekonaniu. Aktywne dyskusje Sióstr nocy praktycznie niczym nie odbiegały od tego, do czego można się przyzwyczaić również u Kaminarich - aktywne i głośne dywagacje, przepełnione krzykiem i czasami... jakąś małą bitką. W środku był ktoś nowy, nastolatek nie był w stanie go zidentyfikować, chłopak podszedł do Anzou i się przywitał, a jego głos zdradził tożsamość. Anzou lekko wzdrygnął i się uśmiechnął. Co do cholery? Zaku? To tak wygląda? Poparzenia zniknęły. Cud medyczny. Kolejny dowód na to, że warto poświęcić się nauce w tej dziedzinie, bo zwyczajnie - można działać rzeczy, o którym się nie śni...
- Bardzo dobrze wyglądasz! Musimy nauczyć Yai'a tych medycznych sztuczek. Opowiadaj, jak się czujesz, jak Twoja bitwa? Nie było lekko, co? Do tego chyba... dalej nie możemy się czuć zbyt pewnie, dwie armie tutaj idą, ale Bestia dała ostatnie ostrzeżenie. Ciekawi mnie jak się to potoczy... Jak mam być szczery - to chyba wolę skupić się na działaniach wojennych w innym regionie, ale... i tak chuja mamy do gadania.
Chcieć, a móc. Idealne podsumowanie tej sytuacji. Wtedy Zaku dopytał, czy Anzou nie pomoże mu w znoszeniu sprzętu po poległych, Faktycznie, pewnie było tego sporo, a kto wie, może uda się znaleźć coś ciekawego, coś, co może się przydać w przyszłości. Nastolatek nie miał nic innego do roboty, na trening było za wcześnie, a w ten sposób mógł pomóc.
- Pewnie, czemu nie. Trzeba jak najszybciej przywrócić tutaj jakiś względny porządek. Im szybciej, tym lepiej. Prowadź.
Anzou zgodził się na to, co powiedział Zaku i był gotowy z nim ruszyć. Chwilowo pożegnał się z Haruką, podziękował jej jeszcze za dobór stroju i jej porady. Nastolatek spojrzał jeszcze na Yadasu.
- Idziesz z nami?
Zapytał zostawiając jej pole do decyzji. W przeciwnym razie - zwyczajnie ruszy z samym Zaku, aby poznosić nieco sprzętu, a potem - układać go tematycznie wedle rozmiaru czy też typu broni. Nastolatek delikatnie posmutniał, ponieważ.... elitarny oddział poległ, a on żył tylko dlatego, że jego dowódca uratował mu życie, dosłownie w ostatnim momencie. Działo się, ta walka to była ogromna lekcja. Anzou wie, że musi skupić się na swoich atrybutach fizycznych. Nie może stale polegać na tym, co oferuje mu arsenał technik. W pewnych okolicznościach dochodzi czasami do starcia wręcz, a fajnie byłoby odpowiadać konkretnymi i silnymi ciosami, Fugata napierała jak zwierzę i poruszała się z taktem, gracją i opanowaniem, jej każdy ruch był przemyślany. Owszem, może nie posiadała tak mocnych technik, ale była szybsza od Anzou, zwinniejsza. Ogromne pole do dalszych poprawek.
autor: Anzou
29 lis 2025, o 11:56
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Całkiem możliwe, że dalszy trening Anzou mógłby otworzyć jego rany i tylko pogorszyć sytuacje. Chłopak oberwał, chyba najmocniej z całego składu i jego rekonwalescencja dopiero co się skończyło, dalszy trening mógłby najzwyczajniej w świecie zakończyć się tragicznie, chociażby tym, że nie mógłbym stać twardo na nogach w momencie, gdy dwie wielkie armie dotrą tutaj na miejsce. Chyba faktycznie, czasami trzeba nieco przystopować, posłuchać się głosu rozsądku, który tym razem, o dziwo płynął z ust Moshiego i Sandy. Kaminari marszczył czoło słuchając tego co mówią i zwyczajnie - miało to sens. Nastolatek skinął głową, nie nauczy się też niewiadomo ile. Możliwe, że więcej mógł ogarnąć dla siebie i klanu poprzez odpoczynek i interakcje z Haruką, być może uda się mu coś dowiedzieć więcej.
- Trochę macie racji, ekipa. Faktycznie, nie zawrócę rzeki kijem, za mało czasu. Ogarnę się, zjem coś i poszukam tej Haruki. Może uda się nieco bliżej poznać właściwości ich klanu, ich historie... Musimy się zregenerować, wszyscy, fizycznie i psychicznie, bo za cholerę nie wiemy, co przed nami. Dwie duże armie. Nasz wybuchowy temperament. Oby nie skończyło się ponownie jakąś walką z Ogoniastą Bestią...
Władca Piorunów po wypowiedzeniu tych słów ruszył przed siebie w kierunku osady. Miał kilka rzeczy i spraw do załatwienia. Nastolatek nawet nie nawiązał do zabawnej nazwy bajora. Nadal to wszystko wydawało się jakieś surrealistyczne, niemożliwe. Anzou szedł stosunkowo szybko do osady i po wejściu początkowo szukał miejsca, w którym mógł się posilić. Nie wybrzydzał, nie komplikował, szukał pierwszego lepszego miejsca, aby zjeść nieco ryżu, uzupełnić węglowodany i dodać sobie energetycznego kopa. Miło, że danie było uzupełnione jakimś mięsem, nie smakowało wybitnie, ale najważniejsze, że spełniało swoje zadanie. Dalej nastolatek z klanu Kaminari ruszył w kierunku jakiegoś sklepu, chociaż zdał sobie sprawę, że jeszcze musi się jakkolwiek obmyć, stąd zanim zakupi i zmieni ubrania - zorganizuje sobie jakąś prowizoryczną kąpiel, szukając w miejscu, gdzie zazwyczaj nocowali w osadzie. Wtedy udał się w końcu do sklepu z ubraniami i tam... czy to przeznaczenie? Haruka, natomiast w zdecydowanie innym ubraniu, ze swoją nową towarzyszką, zapewne siostrą nocy. Nastolatek zawiesił nieco swój wzrok na ubraniach, które miała na sobie. Miała gust. Poczuł, jak serce bije mu szybciej, sam uwielbiał dobrze wyglądać, a teraz, w momencie gdy był jak jakiś bezdomny... Nie czuł się dobrze.
- Szybko Ci się udało zorganizować nowe ubrania.
Powiedział Anzou z uśmiechem na twarzy do Haruki. Wtedy w jakiś dziwny sposób, nietypowy przywitała się z nim jej towarzyszka. Chłopak polubił kolor jej oczu, był hipnotyzujący, a jej ciało stosunkowo chude, chociaż dało się wyczuć zarys mięśni. Ciekawe jaki poziom siły prezentuje.
- Cześć. Kaminari Anzou, miło mi Ciebie poznać.
Przywitał się Anzou wyprostowany, w ubrudzonej koszuli. Pierwsze wrażenie... można powiedzieć, że wspaniałe! Chłopak nie mógł tego znieść, musiał jak najszybciej zmazać z siebie to poczucie wstydu i ogarnąć jakieś porządne ubrania, solidne spodnie i płaszcz, tak jak to ma w zwyczaju.
- Nie, nie trzeba, bardzo dziękuję za propozycje, ale to byłoby nietaktowne.
Anzou odpowiedział to dość poważnie i rozpoczął przeszukiwania jakiegoś stroju, który będzie spełniał jego oczekiwania pod kątem estetycznym jak i jakościowym. Przecież tylko najlepsza jakość materiału może zapewnić mu odpowiedni styl i komfort. Władca Piorunów dość szybko znalazł komfortowe buty, czarne, luźne spodnie oraz na to coś w styłu płaszcza, kimono, które gwarantowało swobodę ruchu oraz odpowiednie ciepło w w tych warunkach pogodowych. Chłopak nie może się za bardzo pocić, ani wychładzać, szukał idealnego balansu. Po zakupie i przebraniu był gotowy i przede wszystkim, czuł się dużo lepiej i bardziej pewnie.
- To jak, może być? Nie ma przypału?
Zapytał chłopak z delikatnym uśmiechem na twarzy o opinię ekspertek, Haruki i jej nowej towarzyszki. Do czego to doszło, że Anzou po walce na śmierć i życie z Pawiem, niejednokrotnie w sumie... będzie rozmawiać na takim luźnym poziomie z kobietami, które jeszcze chwilę temu chciały mu ściąć głowę. Władca Piorunów jedyne co już teraz mógł robić to spędzić z nimi czas, być może dowiedzieć się czegoś więcej o ich kulturze, zwyczajach, tym, jakie są. Bo bez cienia wątpliwości - do Dzikich im daleko.
autor: Anzou
28 lis 2025, o 09:24
Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
Odpowiedzi: 255
Odsłony: 21557

Re: Północno - wschodnie wybrzeże

Anzou może nie do końca przemyślał, w jaki sposób rozmawiać z Kagadą, jak ją podejść, aby w jakikolwiek sposób ogarnąć co siedzi w jej głowie i co takiego dalej powinna robić ekipa. Na dobrą sprawę, po takim ciężkim pojedynku, najpierw z Siostrami nocy, potem z Bijuu rozsądne byłoby zwyczajnie... odpoczywanie, zwłaszcza, że idzie tutaj wielka armia, zarówno Pawia i Kaminarich. Teraz to był być może jedyny czas, jedyne okienko na to, aby jakkolwiek się zregenerować. Niemniej - sam chłopak widział, że Kagada się przejmuje i praktycznie w ogóle nie reaguje na to, co mówi do niej Niebieskooki. Była jak w jakimś transie, skupiona na treningu, chociaż jej ciało... jakby... pomimo zmęczenia skrywało coś jeszcze, jakąś zadrę, wewnętrzny dyskomfort, prawdopodobnie spowodowany słowami ogoniastej bestii. Władca Piorunów myśli, że zwyczajnie kobieta potraktowała to personalnie. To dało jej impuls do takich zachowań. Słowa nie podziałały, więc Anzou postanowił zadziałać czynami. Może też nie było to bardzo inteligentne, ponieważ pomimo względnie dobrego samopoczucia - chłopak czuł używanie wiązek zdecydowanie bardziej, niż poprzednio. Jego ciało drżało, ręce, nogi... praktycznie wszystko. Sam Anzou też był zadowolony z tak beztroskiego treningu, z tego, że mógł pobawić się technikami, potworzyć wiązki, używać ich zarówno w formie defensywnej jak i ofensywnej. Chłopakowi nie umknęła też reakcja Kagady na słowa Anzou na temat tej dziwnej elektrycznej powłoki. Niebieskooki jednak po chwili treningów padł ryjem w błoto. Nie posrał się, ale fakt, że też był w jakichś szpitalnych ciuchach nie poprawiał sytuacji. Musiał się ogarnąć, doprowadzić do ładu, conajmniej pod względem wyglądu. I wtedy... Kagada też go zrugała, trochę w swoim stylu, I... powiedziała coś na temat ofensywy i defensywy. Anzou zmarszczył czoło i szybko stanął na nogi, otrzepał się i wyprostował.
- Nie boję się oberwać, zawsze przyjmuje coś na swoje ciało. Właśnie po to potrzebuję lepszej obrony. Poza zwiększeniem siły i wytrzymałości... trochę kończą się moje możliwości. Muszę zgłębić jakąś technikę, coś, co sprawi, że będę szybszy, silniejszy i bardziej wytrzymały. No i muszę przypierdolić.
Anzou miał wiedzę na temat swoich braków i nie mógł pozwolić sobie na zaniedbywanie tężyzny fizycznej. SIła, wytrzymałość i szybkość - to podstawa. Bez tego nie będzie mógł prowadzić tak długich bojów. Kaminari jednak musiał się posilić, napić i zmienić ubranie. Nie będzie trenował w takich ciuchach. To karygodne.
- Za chwilę tu wrócę. Muszę się przebrać, bo wyglądam idiotycznie, a nigdy nie wiadomo, kiedy przybędą pozostałe armie. Zgarnę resztę przygłupów po drodze jak będę wracać.
Anzou ruszył w kierunku osady, pomimo zmęczenia, cel był prosty; odnaleźć ubranie, ogarnąć się i nieco obmyć, posilić i napić. Po drodze, gdy dotarł na wysokość Sandy i Moshiego... zamierzał przekazać do nich pewien komunikat.
- Nie jest źle. Uważam, że zwyczajnie powinniśmy trenować. Tylko... inaczej. Pójdźcie tam, zacznijcie trenować, według mnie powinniśmy posiadać jakieś skoordynowane sposoby walki, coś jak... ja te Siostry. Widzieliście jak się komunikują, jak zgrane są? Nam tego brakuje, mamy dobre umiejętności indywidualne, ale leżymy jako drużyna. Idę po ubrania i wracam tutaj trenować.
Chłopak mówił faktami. Siostry zachowywały się zdecydowanie inaczej, były zgrane i stanowiły rodzinę. Owszem, Anzou czuł więź ze swoją ekipą, ale jednak ich ruchy, ich zachowania nie były aż tak skoordynowane. Być może właśnie Kaminarim brakuje takiej organizacji zasobów, wykorzystywanie maksymalnie zdolności indywidualnych w zadaniach grupowych! Ze też ten Yai geniusz na to nie wpadł. Anzou ruszył do osady, szukając jakiegoś sklepu z godnym odzieniem. Po zakupie udał się w jakikolwiek miejsce, które może się obmyć, chociaż delikatnie, a potem posilić i napić. Robił to pospiesznie, ponieważ jak najszybciej chciał wrócić do miejsca, w którym była Kagada. Trening należy kontynuować. Anzou nie może polegać jedynie na technikach, więc rozpocznie trening od podobnych ruchów. Będzie nosił kamienie, z miejsca na miejsce, jak najszybciej to możliwe. Pora nieco przypakować! Oczywiście... stosunkowo mniejsze niż potwór Kagada.

Wyszukiwanie zaawansowane