Nick postaci: Maname
Link do karty postaci: viewtopic.php?p=108888#p108888
Powód porzucenia konta: J/W
(wynagrodzenie z misji ofc odbiore)
Ok ~Yukirin
Znaleziono 466 wyników
- 28 lis 2021, o 22:04
- Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
- Temat: Porzucanie kont
- Odpowiedzi: 174
- Odsłony: 16978
- 24 lis 2021, o 02:07
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
- 20 lis 2021, o 18:25
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Mój plan był oczywiście najlepszym z planów, nie było przeciwko temu żadnej wątpliwości. Bo jak to mówią — jak coś działa, to nie naprawiaj, tutaj nie było co poprawiać. Facet prawie leżał na łopatkach, a jeszcze bardziej prawie potykał się o własne nogi, bo chyba wciąż nic za bardzo nie widział. Aż słyszałam ten trzask upadającego ostrza. Musiał się tego zupełnie nie spodziewać, tak samo jak ja nie oczekuję po nim zbyt dużo więcej. Miałam swój plan i raczej nie zapowiadało się na to, że będzie sobie w stanie z nim poradzić.
Nie doceniasz mnie drogi narratorze. Wiesz przecież, że tak naprawdę to wcale się nie chowałam, oj nie, nie, nie. To był mój ukryty ruch. Teraz za to zamierzałam wykorzystać kamuflaż, jaki swoje stworzyłam. W końcu ta woda nie była tutaj bez powodu. I tak miałam zamiar w tej formie przemknąć przez tę wodę, którą wyplułam, aż go dopadnę i ty już dobrze wiesz, co zrobię, to co zawsze. Zaskoczę go i sprowadzę do poziomu, jak zawsze. I w ten oto prosty sposób miałam zamiar jak najszybciej go unieruchomić. Już ja dobrze wiedziałam, jak kiepsko sobie radzą z oblepiającą ich wodą, ale tym razem skupiłam się na tym, by nie mógł już za bardzo ruszać rękami. Musiałam uniemożliwić mu składanie pieczęci, ale nic nie stało na przeszkodzie, by posłać wodnego bąbla na jego głowę i ostudzić trochę jego szalone zapędy. Znów — musiałam go poddusić, ale miałam już w tym doświadczenie, ale coś mi podpowiadało, że z nim powinnam obchodzić się odrobinę mniej ostrożnie niż z pozostałymi, których to spotkało.
No ale co dalej jak już padnie? Musiałam upewnić się, że za szybko nie wstanie...
— Mówię —
- 16 lis 2021, o 02:07
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Wyglądało na to, że nic nie mogło zostać tutaj rozwiązane po dobroci. Wiedziałam, że tak będzie. Co nie popłynę statkiem, to jacyś szaleńcy mi się na pokład ładują. Czym ja sobie zasłużyłam na te wszystkie komplikacje, za każdym razem? Nawet nie wiedziałam jaka nagroda była za jego głowę a on zakładał, że ja już chyba wszystko wiem. Rany, ale oni wszyscy są zamyśleni jacyś.
Teraz już nie miałam za bardzo wyjścia, musiałam skorzystać z mojej tajnej broni. Zaczęłam składać pieczęcie do rzeczywistego otwarcia tego starcia, widzisz narratorze? Nawet się rymuje, ty potworze! – Uważaj, za tobą! — To nie mogło zadziałać, ale i tak musiałam spróbować, najprostsze rozwiązania zawsze były najlepsze, a jak mogło go zdekoncentrować nawet na moment, to dlaczego by nie spróbować? No i rzuciłam tę bombkę, bo dlaczego by nie, czy się odwrócił, czy nie i tak miała wybuchnąć, ale nie na ziemi, a odbijając się od jednej ze skrzyń, tego na pewno się nie spodziewa! Odwróciłam wzrok dosłownie na moment wybuchu! Musiałam wiedzieć kiedy wybuchnie, to przecież moja bombka. Nie zostałam jednak bierna, pieczęcie miały mi posłużyć za technikę, która kupi mi czas. No chyba, taką miałam nadzieję. Zaczęłam się przemieszczać, to właściwie zrobiłam jako pierwsze, by w trakcie je składać. Gdy skończyłam, skierowałam wodny strumień w jego kierunku, kręcąc głową zarówno na lewo jak i na prawo, jakby zachciało mu się przesunąć, poza tym. Musiałam zrobić sporą kałużę.
No lecz właśnie, przesuwałam się. Nie bez powodu wybrałam jedną ze skrzynek, by rzucić na nią bombkę. Sama miałam zamiar, cały czas wypluwając wodę zmieniać pozycję, właśnie pomiędzy tymi skrzynkami... Bo wiesz, miałam swoją tajną broń. Gdy skończę pluć, zamierzałam przeskoczyć za inną skrzynkę i tam za nią miałam stać się kałużą, czyli tak jak lubię. Głównie chciałam, by nie zobaczył tej przemiany, dlatego dobrałąm taką większą skrzynię, za którą schowałabym się tak jakoś bez trudu.
— Mówię —
- 11 lis 2021, o 19:51
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Za kogo on mnie miał? Może i nie byłam najlepsza w czytankowanie, ale potrafiłam sobie wyobrazić, ile to jest trzy razy więcej i wątpiłam, by za tak kiepskiego szpiega jak on dali mi aż tyle. W końcu... Dlaczego powinni, skoro dał się tak szybko złapać i nawet nic interesująco nie wykradł? Może poza czasem, jaki trzeba było na rozmowy z nim zmarnować, albo na tych, których pozbył się już w porcie. – Jakoś wątpię by za kiepskiego szpiega dali aż tyle... — Westchnęłam ciężko. Znowu jak zaczął jazgotać, to tylko ruszyłam ręką parokrotnie, przedrzeźniając go. – Bla, bla, bla. Bez mojego rozkazu nikt nie kiwnie palcem — W końcu jako Kapitan mogłam wydawać rozkazy i to ja decydowałam czy ktoś jest szpiegiem, czy nie! Dlatego gdybym zdecydowała, że nim nie jest, inni też musieliby uznać to za fakt. – Hmm, nie widzę za bardzo tych dróg tutaj kolego. Ale nigdy nie byłam w dobra w trzymaniu się szlaku. Dzisiaj pewnie też nie będę... — Rozłożyłam ręce na boki. Wyglądało na to, że nie zamierzał pójść po dobroci, nie wiem, jak on sobie to wyobrażał? Że niby się poddam i wyskoczę ze statku wraz z załogą? Albo jemu dam wyskoczyć? A to ci dopiero heca. Przecież reszta załogi by na to nie pozwoliła, z moim rozkazem czy bez. – WIEM! Zróbmy to jak prawdziwi kapitanowie. Pojedynek! Kto wygra, ten ma racje! — Zaśmiałam się.
Też położyłam jedną rękę na barku. – Dobrze. Zróbmy to prosto. Zbliżmy się, potem stańmy do siebie plecami... 15 kroków w swoją stronę i zaczynamy. Chyba sprawiedliwie i fair dla każdego? — Oczywiście, że nie miałam zamiaru brać udziału w tych bzdurach. Kto to słyszał, honor na statku prawie pirackim. Zresztą, sama moja obecność dla nie jednego pozbawia ten statek wszelkiego honoru i tak dalej. Miałam plan, miałam misterny plan, który na pewno się uda, bo nawet się na te kilka metrów nie rozejdziemy. Ba! Specjalnie będę nawet trzymała rękę za plecami, by nie miał okazji posądzić mnie o składanie pieczęci albo jeszcze coś gorszego. Specjalnie nawet mu pokażę, że ją chowam, tak by widział. Dla mnie to bez różnicy, bo nie potrzebowałam pieczęci, by zrobić to, co zamierzałam. Nie musiałam nawet bezpośrednio w niego celować. No przynajmniej jedną z rąk... Ale do rzeczy!
Jeśli wszystko poszło, jak powinno i zaczęliśmy się do siebie zbliżać, zaczęłam swój misterny plan. Dłoń za plecami była gotowa by wykonać inny ruch, sięgnięcia do torby po oślepiającą bombkę tak by w chwili zbliżenia się, wysunąć ją i rzucić o podłogę, bliżej niego niżmnie. Ba! Na pewno w chwili wybuchu przymknęłabym oczy i nijak by na mnie nie zadziałało. Druga ręka natomiast była złożona w pistolet, ale schowana za elementem stroju, w mojej wspaniałej kapitańskiej kurtce. Niech myśli, że nic nie mogę, bo ręce są oddalone. No i dopiero wtedy, gdy będę mniej więcej w zasięgu, zdecyduje się oddać finalny, naładowany strzał. Wszystko było doskonale wymierzone by pocisk zaczął się ładować dopiero gdy sobie tego zażyczę, czyli chwilę przed wystrzałem. Nie było mowy o przedwczesnym dostrzeżeniu tego, bo jak tak, to chyba jakoś musi oszukiwać, a na moim statku nie pozwolę sobie na oszukiwanie mnie.
Pozostawała jeszcze jedna szansa. Co jeśli on jednak nie da mi podejść? No to wtedy sprawa jest jeszcze prostsza. Szybka pieczęć tygrysa i obieram go na cel mojej glutowantej liny! A gdyby tego było mało, zmniejszam odległość, przeskakując z przeszkody/skrzynki, do kolejnej, byle jak najszybciej tę odległość zmniejszyć, próbując doprowadzić do walki w zwarciu! Ale, ale! NIm do niej dojdzie, mam jeszcze jeden trik w swoim rękawie... Na to jednak poczekajmy, bo może zwyczajnie rozpatruję to niepotrzebnie!
— Mówię —
- 7 lis 2021, o 00:20
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Kiedyś się przekonamy czy zjedzenie cytrynki pozwoli mi na plucie kwasem, ale jeszcze nie dziś. Dziś mam coś ważniejszego do zrobienia niż przejmowanie się cytrusami! Zobaczyłam go... Nie wiem jeszcze kogo, ale to na pewno nie był ten, o którym mówili... Znaczy się był, ale już po tym jak pufnął, więc był kimś innym, a tego to nie znałam. W pierwszej chwili przypatrywałam mu się przez moment i rzeczywiście. Chyba pierwszy raz go na oczy widziałam. Nie pamiętałam by był na tym statku... To znaczy, że był gościem na gapę. – Masz dziurę na plecach, wiesz? Słabo się prezentujesz jako członek załogi z taką dziurą. — Miałam przez moment wrażenie, że uda nam się porozmawiać, skoro już tutaj jest i wszystkie zagrywki poszły do kosza. – Nikt nie powiedział, że będę miała gości... Poważnie ci za to płacą? — Spytałam go z niedowierzaniem. Poważnie płacili za coś takiego? Zaczęłam się rozglądać, jakbym szukała tych, którzy mu płacą, po czym westchnęłam i wzruszyłam ramionami. – Jakoś nie słyszę, by komuś mieszek brzęczał w pobliżu. Chyba nici z twojej wypłaty. — Wykonałam krok w przód. – Nie, właściwie to nie. A moi marynarze są cali, czy też obędzie się bez podziału łupów? — Musiałam wiedzieć wcześniej jak zareagować w końcu to niezwykle istotna sprawa ilu osobom trzeba będzie później zapłacić. No i rzecz jasna na ile osób będę mogła liczyć na wyspie, o ile bez kolejnych niespodzianek tam dopłyniemy. – Rany. Tak śpieszno ci do tych rekinów? — Machnęłam ręką od niechcenia. – Idziesz ze mną do kapitańskiej to wyjaśnić, czy zamierzamy demolować statek? — Na pewno chciał, by go zrzucić. Wierzyłam w to, że dałby radę sobie poradzić jakby rzucić go rekinom. Był zbyt pewny siebie, a pozbywanie się kogoś takiego zwykle zwiastowało kłopoty. Z tego właśnie powodu musiałam dowiedzieć się. Co planował i dlaczego tutaj był. Wskazałam ręką w kierunku, z którego przyszłam. – Nie kłopocz się ogłuszaniem mnie. Nie zadziała. No chodź, będziesz moją rozrywką na dzisiaj. — Może i rzeczywiście oddam go potworom morskim, ale dopiero przyjdzie na niego pora. Byłam gotowa, by spróbować w każdej chwili go zatrzymać. Potrzebowałam do tego złożyć tylko jedną pieczęć barana i posłać w jego kierunku kleistą linę... Nie zostawiłabym go wtedy samego rzecz jasna, zatańczylibyśmy po pokładzie, tylko po co? Ale tylko jakby uciekał. Bądźmy cywilizowani, to w końcu mój okręt i Cesarstwa.
— Mówię —
- 1 lis 2021, o 17:52
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Właśnie! Dokumenty przewozowe. Powinnam je przejrzeć, ale chyba dopiero wtedy jeśli nasze drobne podchody nie wykażą nam niczego ciekawego. Mimo wszystko miał niezły pomysł, bo tam powinno być zapisane wszystko a jakby porównywać daty z raportami, to na pewno doczytalibyśmy się jakiejś ciekawej sytuacji albo zdarzenia z tamtego czasu... O ile doczytalibyśmy się czegokolwiek. Ugh, no miał na pewno dobry pomysł i rozważę czy warto poświęcać cenny czas na takie bzdury.
Na całe szczęście wydawało się, że posłuchał reszty mojej rady i wziął się do działania. Miałam wrażenie, że wychodził szczęśliwy, ale dlaczego miałby nie być, skoro poradziłam mu coś, czego nie poradziłby mu tutaj ktoś inny. Czas było zająć się dalej naszą podróżą, czyli moim super ważnym snem, bo gdy się nie wyśpię to jak będę mogła dowodzić okrętem? I wyglądało na to, że się nie wyśpię, bo kto inny jak nie Hiroki mnie obudzi? Ugh, wykrakałam, ale to nie Hiroki a Nomaru. Rany, czemu budzi mnie tak w nocy?
No, no. Wyglądało na to, że miałam racje. Nomaru szybko wprowadził mnie we wszystko, co się stało. Dobra byłam w wykrywaniu ukrytych ninja. Wszystko to mi przypomina sprawę z Burakujakku który był długo ukryty. Mam w tym sporo doświadczenia. Wyglądało na to, że coś jednak było nie tak z tym całym Goro, albo Toro, albo Nomaru miał znowu problem z wymową... NIE WAŻNE! Liczy się fakt, że było puff a skoro, było puff, to coś się stało i to, co jest warte mojej uwagi, pewnie usłyszę dalszą część historii, nim tam dotrę. Zerwałam się tak szybko jak tylko mogłam. Stracenie więcej czasu pozbawi mnie spektaklu, a przynajmniej pierwszych siedzeń! Dobra więc. – Nomaru. Zostań tutaj — Zabrałam jak najszybciej swoje rzeczy i pacnęłam Nomaru po głowie. Trochę bez wyczucia, bo skoro był jeden podrabianiec to może był i drugi! Musiałam dyskretnie sprawdzić, nie powinno go zaboleć, ale była to pochwała i tak. Zaczęłam opuszczać swoją kajutę, by od razu rozejrzeć się po statku. Pewnie byli na jednym z niższych pokładów. Wątpiłam by nic się nie działo, ale uderzyl go przed spaniem więc pewnie wszystko działo się tam, gdzie spali wszyscy, albo gdzieś po drodze. No nic, i tak nie miałam zbyt dużo miejsc do sprawdzania. Ruszyłam na dół, to było coś, na co czekałam, ciekawe co planuje ten całay Goro i czemu się ukrywał?
— Mówię —
- 30 paź 2021, o 01:32
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Wiesz co? Byłam zawiedziona tym, że nie chciał czapki... No, ale ostatecznie nie każdy musi chcieć nosić kapitańską czapkę, ale no weź, mógłby chociaż udawać, że chce. Okazywało się jednak, że przyszedł z czymś znacznie poważniejszym, czymś, czego na pewno bym się nie spodziewała. Pierwsze co mi przyszło do głowy - Duchy szukały zemsty za dwójkę zmarłych i szukały winnego na statku... Albo sobie to wymyśliłam, sama już nie wiem... Ale najważniejsze jest to, że na statku mogło dziać się coś, o czym Gyu wiedział. A cała ta wyprawa miała to wykurzyć... Zaraz, czy to w takim razie nie oznaczało, że jestem jedną wielką zmyłką w większym planie?!
Wróćmy jednak do naszego gościa. Myślał, że nie podejdę do tematu zbyt dyskretnie, no i miał racje... Ale skoro już mi powiedzieli o tej obawie, to mogę spróbować podejść do tego najdyskretniej, jak się tylko da. – To prawda. Fukuzako nie skrywa w swoim porcie żadnego tajemniczego pokładu Ryo, ale czasami przepływają tam niezwykle ważne statki Cesarstwa. Raz widziałam nawet tę tajemną eskadrę samego Cesarza! — Kto wiedział, ten wiedział. Nosili te śmieszne zbroje z białymi maskami. Wyglądali niemal jak nie z tej Ziemii, nie że jak nie z Cesarstwa, ale nawet dalej. – Skoro już wiem, że były obawy, że nie podejdę do tego dyskretnie, to chyba pozostaje mi tylko udowodnić, że potrafię czasem coś zrobić BARDZO dyskretnie. — Nie ukrywałam tego, że troszkę czułam się urażona, ale nie na tyle, by wyrzucać go zaraz za burtę, ale uśmiechnięta to ja nie byłam. – A ten Goro to na pewno ten GORO? Słuchaj. Jak chcesz się upewnić czy to nie ukryty ninja jest bardzo prosty test. Trzepnij go mocno w plecy, po przyjacielsku i zobaczysz czy zrobi "puff". Mówię ci, dyskretniej się nie da. — I wtedy sama miałam zamiar go lekko klepnąć w plecy, by pokazać mu, jak powinno się to zrobić. Miałam nadzieję, że nic w sumie nie odkryją. – No i hmm. Wiesz co było na tym statku, na jego poprzedniej wyprawie? Kim była ta martwa dwójka? Słuchaj. Skoro jest nas już trójka na tropie, to musicie wtajemniczyć Nomaru. Przynajmniej nie będzie się nudził. Na pewno sobie z tym poradzicie. Ja wiem, że to jeszcze dzieciak, ale on łaknie przygody a takie szpiegowskie zadanie to coś, z czego na pewno będzie potem dumny. Niech obserwuje tego całego Goro, może nawet niech spróbuje się od niego czegoś nauczyć, na pewno zobaczy jakieś zachowania, których nie wykazują inni. Spostrzegawczy jest no i przecież nawet nieźle się zadomowił. Coś wymyślisz, by nie zdradzać małemu wszystkiego. — Byłam w końcu kapitanem i musiałam zacząć rozkazywać ludziom. W końcu nie mogłam już wszystkiego robić sama, a i jak sami wiedzieli, potrafiłam nie być zbyt dyskretna, dlatego przedstawiłam im najbardziej dyskretne rozwiązanie, na jakie tylko mogłam wpaść. – Jeśli coś by się działo to na pewno mnie powiadomicie — Chociaż zastanawiałam się. jak mieliby mnie powiadomić, no pozostaje mi liczyć, że odczytam ich sygnał, albo zrobią to w konwencjonalny sposób, bo nie posądzałabym ich o szczególne wymyślanie.
— Mówię —
- 24 paź 2021, o 20:51
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Nie miałam dla niego więcej słów. Lepiej by je oszczędzał, każdemu z nas zrobi to znacznie lepiej...
No i zrobiło! Wreszcie wziął się w garść, chyba danie mu szansy wcale nie było takim złym pomysłem jakby się nad tym zastanowić, no, ale to ty już wiesz najlepiej jak bardzo jego sprawy by się skomplikowały gdyby rzeczywiście wyleciał za tą całą burtę, ah, na szczęście nie wyleciał. Czasami jestem chyba zbyt cierpliwa do niektórych, trudno, ale wyszło mi to na dobre.
Było tak, jak się spodziewałam. W tych czytankowych raportach nie znajdowało się nic szczególnie ciekawego, no może poza tym, że dawny kapitan był kimś w rodzaju pirata, no prawie pirata, bo nie łupił statków a polował na to co zakazane, czyli prawie pirata. Może i oni nie wiedzieli jak zabrać się za odkrywanie lądu, ja miałam to już wszystko opracowane. Wszyscy muszą iść z kapitanem, gdy kapitan idzie na czele. Dokładnie tak, kapitan idzie pierwszy, a jak kogoś coś po drodze zje to trudno, ale kapitan może ich odratuje! A może i nie! To ryzyko, jakie wszyscy odkrywcy muszą podjąć. Na pewno w grupie jest dużo łatwiej. Najbardziej ciekawiła mnie opowieść o tym morskim potworze. Nie wierzyłam w jego faktyczne istnienie, bo no niby jak? Gadające tanuki i owszem, ale, że mackowy potwór? I to taki duży? Może i rzeczywiście taki jest, ale lepiej by nie wchodził nam za bardzo w drogę. – Więc jeśli chcemy się dowiedzieć więcej o tym wszystkim to trzeba rzeczywiście odwiedzić to całe Haboro, ale nie jestem pewna czy mamy czas na zatrzymywanie się i rozpytywanie ludzi. To zawsze trwa, a nie wiadomo czy ludzie się nie wynieśli, albo nie zapomnieli już — To tyle jeśli chodziło o mój komentarz względem sytuacji z wyspą i mieszkańcami, którzy osiedlili się w Haboro później.
O, ale właśnie! Garbaty staruszek, to z nim trzeba pogadać, na pewno zdecydowałam się go ściągnąć na kilka rozmów o tym wszystkim. Może on rzuci nowe światło na cały ten wulkaniczny temat. Chociaż musiałam przyznać, nie chciałabym mieszkać blisko takiej gorącej lawy, ani opcji, że taka lawa znowu się pojawi! Poza tym dokładnie informacje o złożach mogą być dla cesarstwa wartościowe. Zwłaszcza ich lokalizacja. Nawet jeśli nie zostawać tutaj na stałe, to przysyłać statek z załogą przystosowaną do takiej pracy i eksport. To brzmi jak niezły interes, albo nawet jako możliwość handlu z Ryuzaku, albo innym miejscem. Przecież nie dowiedzą się o wulkanie, a sensowne sprzedanie wyspy to lukratywny interes. Zresztą - na pewno wystarczy rozpuścić kilka legend i wszystko zyska na cenie.
Nomaru — bardzo dobrze, że odnalazł się na statku. Nie wierzyłam, że to możliwe, ale niedługo pewnie zapomni o całym tym bujaniu i chorobie morskiej, każdy po paru dniach kończy z tym strachem, jemu też przejdzie, zwłaszcza jak zaczniemy zwiedzać wyspę.
Rany, mało kto mówi jakie to męczące bycie kapitanem, cały czas trzeba wyglądać poważnie i trzymać Hirokiego w ryzach. Gdyby mi tata powiedział, że muszę pilnować takiego Hirokiego to nie wiem, czy bym chciała zostać kapitanem... Ciekawe czy on miał takiego swojego Hirokiego... Ugh. Mniejsza już o niego, to spanie jest straszliwie kiepskie, ale nic już na nie dzisiaj nie poradzę. – Hę? No wejdź. Co cię gryzie? Jeśli też chcesz czapkę kapitańską to niestety, musisz się licytować z Nomaru. Ostry z niego gracz... — Westchnęłam i wpuściłam go do środka jeśli jeszcze tam stał. Skoro przyszedł, to musiał czegoś chcieć, prawda?
— Mówię —
- 16 paź 2021, o 13:22
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Poranek, taki miły, taki szybki... Mógłby być, ale nie był, bo pierwsze co od razu zwróciło moją uwagę to ten nieszczęsny Hiroki. Dlaczego każdy Hiroki musi taki być? To chyba coś nie tak z tym imieniem jest. Powinnam każdego wrednego dziada tak nazywać — Wredny dziad Hiroki, nawet pasuje! – Ey!, Ey! — Warknęłam w jego stronę. No wyraźnie przesadzał i jeszcze hałasy robił. Co w niego wstąpiło? Niewygodnie mu było czy jak? Przecież jeszcze go nie wyrzuciłam. – Uważaj, bo statek podpalisz. Jeszcze za burtą nie wylądowałeś — Mówiłam gdy tylko zaczęłam się podnosić. Co jest z nim nie tak, nawet poranka nie można zacząć jak należy, bo jakaś mąciwoda zacznie jęczeć.
– Tylko nie takim tonem! Wczoraj ci nie przeszkadzało. Trochę późno się z tym obudziłeś! — Skrzyżowałam ręce wyraźnie zniesmaczona. Mógł stawiać opory wczoraj, dzisiaj nagle przestało mu się podobać. Ugh. Zerwałam się z miejsca. W pierwszej chwili zupełnie przestałam go słuchać. Teraz powinien jeszcze wytrzeć te swoją ślinę, brudas jeden. Jeśli jej nie wytrze, to ja nim ją wytrę. – Oooo, Czyżby chłopiec chciał postukać się mieczykami? Nie ze mną — Ile on miał lat? A to podobno ja jestem młodsza, jejku. – Pobawić się mieczykami mogę z Nomaru, nawet dam mu wygrać... — Przewróciłam oczami, bo to nie tak, że lubię przegrywać – ...czasami... — Nie rozumiałam jednak, o co mu chodziło. Cholernik myśli, że walka na miecze ma jakiś związek z honorem, to ci dopiero głupek. Jak stukanie się ostrymi mieczami może być honorowe? A co za różnica. Przecież i tak nie jest w stanie mi nic zrobić swoim ostrzem, będzie jak z tym bandytą na szlaku. Po co próbować? – Ty! Na miecze walczę tylko z prawdziwymi bandytami, a nie z tymi, którzy próbują ich udawać. No i wszelkimi wrogami Cesarstwa. Więc ustaw się w kolejce. No i mamy inne rzeczy do zrobienia — Stanęłam po drugiej stronie oparta o ścianę, spoglądałam w jego kierunku z niezbyt miłym wyrazem twarzy, bo jak miałam się cieszyć z takiej rozmowy... Znowu?
– Gdybyś potrafił się odwiązać sam, to już byś to zrobił, a ja miałabym nóż na gardle. Skończ pieprzyć i to zrób jak takiś mądry. I cię nie przeproszę. I ostrzegam cię. Jeśli zaczniesz mi złorzeczyć albo opowiadać swoje bzdury, to załatwię wszystko tak, że nie będzie ci do śmiechu. I nie. Krzywdy ci nie zrobię, wystarczy, że powiem, że ty próbowałeś. Nie będziesz pierwszy. Jednego świadka już mam — Uśmiechnęłam się zawadiacko. To była groźba, miałam dość egzystencji z kimś takim. Zwykle chciałam dla ludzi dobrze i jak obiecałam, załoga wróci, on nie musi być wtedy jej częścią, wolałabym jednak nie przykładać ręki do jego — nie wiadomo jakiego losu. Biorąc jednak pod uwagę to, że już zdarzyli się marynarze, którzy sprawiali mi problemy... To kto mi nie uwierzy, że pojawił się kolejny? Nomaru na pewno powie wszystko, jak mu każę a reszta? Na pewno wystarczy im powiedzieć, że dostaną działkę Hirokiego i też będą kupieni. Wiele nie potrzeba by stworzyć prawdziwą plotkę. Wtedy będzie miał kłopoty, a ja go nawet palcem nie tknę... Ugh, ale wolałaym uniknąć takich skandali w marynarce Cesarstwa.
Zbliżyłam się powoli do niego, nie ukrywając grymaśnej miny. – I co, będziesz spokojny? Możemy zacząć pracować normalnie? Bo jak nie to przygotuję deskę na zewnątrz — Jeśli przestał się zachowywać, jak totalny pacan to go rozwiązałam. Jeśli nie przestał, to sprzedałam mu mocny cios w brzuch, a potem wyszłam i zaczęłam zwoływać ludzi, by przygotowali deskę do spacerowania.... Ale to tylko jeśli nie wykazywał żadnych wartości, które mogłam uznać za próbę zmiany. Nie bierz mnie za jakąś dzikuskę, okej? Jeśli jest straconą sprawą to niech, chociaż rekiny nakarmi, ale tylko wtedy.
Oboje wiemy, że wolałabym jednak z nim usiąść i zacząć rozmawiać na temat tego co nas na wyspie spotka i jak długo jeszcze będziemy płynąć... Powiedz mi, że dokładnie tak było, bo ja wiem, że właśnie tak było! Tylko ty musisz jeszcze to potwierdzić, więc nie rób mi tego drogi narratorze, bo wiesz, że ja mam racje w takich sprawach. Więc czym byśmy się zajęli? Czytankowaniem, sprawdzaniem szlaku no i omówieniem tego co wiemy na temat wyspy i wszelkich rzeczy jakie działy się w okolicy.
— Mówię —
- 13 paź 2021, o 21:56
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
No i sprawa Hirokiego została na tę chwilę załatwiona. Uff, mogłam wreszcie odetchnąć od jego biadolenia. No, w takim wypadku należało znaleźć linę i rozeznać się co z Nomaru. Jak go w końcu znalazłam i dostrzegłam to... Ostatecznie zdecydowałam się go nie budzić. Nie był mi teraz w żadnym wypadku potrzebny, skoro już spał. Wydawało mi się, że jest wcześniej. Ale trudno! Rozejrzałam się za liną i to, co znalazłam, miałam zamiar ze sobą zabrać, by tego całego Hirokiego nieco związać. Niech sobie pośpi w spokoju i przemyśli swoje zachowanie.
Jak się tak rozglądałam po statku, to dotarło do mnie to, że muszę sobie przygotować tę kajutę bardziej pod siebię - tak na drugi raz. Byłam pewna, że będzie wymagało to trochę pracy, ale nie ma tego co by na dobre nie wyszło. Te materace tutaj są strasznie kiepskie, hamaki też, ale ja już sobie wymyślę coś dobrego, dajcie mi tylko odpowiednio dużo czasu. A no i najważniejsze! Nomaru spał, a nie wymiotował na lewo i prawo, chyba dopadł go ten duch marynarza w końcu!
Po finalnym związaniu naszego wspólnego problemu rozejrzałam się po najbliższej okolicy okrętu. Ugh, mieliśmy płynąć przy brzegach Kirisame i rozglądałam się czy wszystko jest pod tym względem w porządku. Brzegi to były bardziej klify więc nie mogłam płynąć za blisko, najważniejsze to było rozglądać się za portem. Bo gdy go miniemy, czeka nas spory manewr zmiany kierunku, który miałam zamiar przeprowadzić jeśli do tego by doszło. No a jeśli to wszystko już zostało zrobione, czy teraz, czy wcześniej przez marynarzy to tylko lepiej. Dzięki temu mogłabym się położyć, spać. No i właśnie! Hiroki na drugi koniec pokoju, tam, gdzie jego miejsca a klucz do drzwi u mnie, by nie myślał sobie o ucieczce. Dopiero o poranku, sobie porządnie z tym zbójem pogadam, ale to, co o poranku najważniejsze, to te nasze wszystkie czytanki. Dopiero potem dostanie jakiekolwiek śniadanie, ale by mu nie było smutno, to posiedzę z nim i będę słuchała. Bardzo się zdenerwuje jeśli to doświadczenie niczego go nie nauczy.
— Myślę — — Mówię —
- 9 paź 2021, o 22:57
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
Dokładnie tak! Jak na tej wyspie będzie coś wielkiego, z czym sobie nie poradzą, to wtedy ja sobie poradzę i pokażę każdemu z nich, że ze mną nie ma to tamto. Będą musieli się liczyć z moim zdaniem znacznie bardziej. Poza tym niedowiarki nie wiedzą, że boję się naprawdę małej ilości rzeczy. Kto widział, ten widział, nawet w Hanamurze nie miałam wielkiego problemu pokazać, na co mnie stać przy samej szefowej. Oni wszyscy trzęśliby portkami, no i wtedy trafiłam na tego całego złodzieja imienia.
Ta szopka sprawiała, że miałam tego wszystkiego dość i naprawdę siadały mi nerwy na tego nicponia. Co on sobie myśli, że może się tak zachowywać? Na całe szczęście mieliśmy trochę czasu podróży przed nami, więc miałam jeszcze jedną okazję, by wbić mu do głowy trochę rozsądku. Nie musiałam się zastanawiać jak. Jak nie można po dobroci, to trzeba po złości. Najwyżej porozmawiamy sobie później, kiedy trochę ochłonie.
– Myślę, że dzisiaj nie pójdziemy spać za szybko. — Westchnęłam, po czym zupełnie zbliżyłam się do niego. Gotowałam się straszliwie, nawet nie pamiętając w tej chwili czy stoję, czy leżę, czy siedzę, ale tak czy tak — zamierzałam podejść do niego blisko. A potem zwyczajnie w niego wejść skraplając się przy okazji. Znasz taką sytuację drogi narratorze, gdy wkoło ciebie jest pełno wody, a ty nie możesz się wydostać? Ja nie znam, bo to ja jestem tą wodą! To ja tutaj bulgoczę. Oczywiście zamierzałam tylko utrudnić mu cały ruch, bo drugim, szybkim ruchem posłałam część wody do jego głowy, by stworzył wodny bąbel. Niech się opije albo poddusi, ja tak mogę cały dzień, a gdy w końcu straci siłę, to go wypuszczę. Niech ma nauczkę, że do każdego należy mieć szacunek. Zwłaszcza jak samemu jest się nic niewartym cwaniakiem, który tylko gada. Nie zamierzałam mówić niczego, ale byłam przekonana, że trudno będzie mu się uwolnić z mojego wodnego uścisku. Miałam już doświadczenie w podduszeniu w ten sposób innych, więc wiedziałam, że nie mam zamiaru go zabijać, to nie było w moim stylu. Tylko takie chorowitki jak Nomaru mogłyby się tym udusić a tak — pośpi sobie z godzinkę i się obudzi, a jak nie — to sama go obudzę, ale i tak i tak — będzie na mojej łasce i moich zasadach. Dopiero wtedy zaczniemy rozmawiać, ale na zasadach kapitan i jego więzień, bo znalezienie czegoś, by go związać, raczej nie powinno być na tym statku problemem — zwłaszcza gdy będzie nieprzytomny.
To zresztą nie był koniec niespodzianki... Musiałam jeszcze porozmawiać sobie z Nomaru i wprowadzić go w mój niecny plan. Jak powiedziałam - po dobroci się nie da, to zrobimy to po złości a Nomaru na pewno mi w tym pomoże. Kto wie, może mamy nowego zdrajcę na pokładzie. NO KTO BY SIĘ SPODZIEWAŁ, ŻE TO HIROKI.
No trudno, porozmawiam sobie z nim jak w stanie, na pewno miałam zamiar zebrać wszystkie papiery do kupy i zostawić na stole... Potem będę myślała co dalej, jak już zrealizuje cały plan.
Techniki
— Myślę — — Mówię —
- 3 paź 2021, o 18:01
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
I jak współpracować z kimś takim kto cały czas ci ubliża? Będę musiała chyba całkowicie sama dobierać załogę na następny raz. Lepiej nie mieć wsparcia wcale, niż takie, przez które nawet nie wiesz, czy obiecasz innym, że wrócą. Znaczy się, ja już obiecałam i wrócą wszyscy członkowie załogi. Dokładnie tak, wszyscy ci, którzy będą dalej jej członkami, bo za tych, którzy wylecą za burtę, albo zostaną pozostawieni w porcie, nie mam co ręczyć. Byłam na niego zła. Z każdą chwilą gotowałam się coraz bardziej i myślałam, że naprawdę go wyrzucę.
Gość, na razie pokazał jedynie, że potrafi gadać i że uważał, jak ktoś coś mówił, nic więcej. – Dawaj — miałam zamiar od razu wziąć ten glejt dla siebie. On na pewno nie będzie nim dysponował. Miasto się jakoś... Ha-bo-haboro, jakoś tak się nazywało, ale co za różnica? Przecież to nie tak, że mają wywieszony ogromny szyld z napisem i nazwą osady, który widać z daleka! Latarnik też nie mryga latarnią liter! O ile jakiś w ogóle tam jest. Na pewno nie zamierzałam bawić się w jego gierki. W gierki mogę pobawić się z Nomaru, jemu też powinnam to polecić. – Mapę też daj — Ugh, miałam go zupełnie dość. Powinien wylecieć z kajuty. Zabrałam się za zabieranie wszystkiego, co leżało na ziemi. Jeszcze się na nim odegram za to wszystko. – Skoro mamy obserwować to interesuje. Z łaski swojej czytaj. A ten wulkan skoro tam jest, to na pewno jest ważny, cokolwiek to jest. — Nie wiem, czego on oczekiwał. Był kimś, komu trzeba udowodnić, że nie jest najważniejszy i jego ego wcale się nie liczy, tak jakby chciał. Mam rację, prawda? – Za kogo mnie masz za idiotkę? Spójrz sobie na mapę, to będziesz wiedział, czy coś jest. Trochę wysp tu jest, nie wszystkie są zbadane. — Nikt nie mógł powiedzieć, że odpowiada mi towarzystwo takiego buca. Skąd oni go wytrzasnęli w ogóle? Niech go coś trzaśnie, bym ja nie musiała.
– Przejrzyjmy to wszystko i miejmy nasz wspólny kontakt jak najszybciej za sobą. — Powiedziałam, rzucając wszystko, co udało mi się zebrać na stół. Na pewno musieliśmy to poprzeglądać. Może w tych dziennikach były jakieś obrazki? Może one mi coś powiedzą na szybko, bo przekopywanie się przez detale to raczej kwestia pana mądralińskiego – A te statki co pływały. Różniły się jakoś od naszych czy nikt nie widział? —
— Myślę — — Mówię —
- 18 wrz 2021, o 14:16
- Forum: Kantai
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 229
- Odsłony: 21328
Re: Szlak transportowy
- Rok 389 - Zima -
No i grabił sobie. Przysłali go chyba tylko po to, by grać mi na nerwach, albo za karę, bym to ja grała mu. Jakby się tak zastanowić to pewnie to drugie było prawdą. Ah, chyba powoli zaczynam zawodzić, bo póki co to on mi gra na nerwach. – Jeśli chciałeś dyrygować ludźmi, to wystarczyło powiedzieć. Rany, czasami odnoszę wrażenie, że wy jaj nie macie, by po prostu powiedzieć, czego chcecie, dlatego tak się czaicie... — Nie byłam zadowolona z tego, że już tutaj uzurpują moje dowodzenia, ale póki się zna to niech ma, nie potrzebuję wydawać każdego małego rozkazu, dopóki będą przechodzić przeze mnie. On jest od pamiętania szczegółów.
– Phi. Aż tak ci wszystko więdnie na myśl tej wyprawy? Czyżbyś się nasłuchał opowieści o potworach, czy może to twój statek? — Zapytałam go, bo coś mi nie podobała się ta jego gadka o sponsorach. Jak on mógł tak o nas mówić, zwłaszcza że pewnie sam niewiele potrafił zrobić, jak pojawiały się problemy, to na pewno - w końcu nic nigdy o nim nie słyszałam. – Tak poza tym. Nie zapominaj, że jestem wysłanniczką Cesarstwa w tym wszystkim. I pewnie większą niż ty, więc cicho siedź i nie obrażaj ani Nomaru, ani mnie. — Rany, ale to był gbur i łajzęga, ale bym go za burtę wyrzuciła. Oj wyrzuciłabym go, ale obiecałam Gyu, że wszyscy wrócą, to nie mogę tego zrobić.
No i rzucił we mnie papierami no! Rzucił! Nie wyglądałam na zadowoloną, oj i też nie byłam – Gdybym nie obiecała Gyu, że wszyscy wrócimy, to już byś chodził po desce! Jako Kapitan nakazuje ci przywołać się do porządku. Jak nie po dobroci to po złości to zrobimy. Nie chcesz współpracować, to po co w ogóle płynąłeś, he? Zamiast być dobrym drugim kapitanem tylko ze mną walczysz, tak współpracować nie będziemy. I jeśli z powodu twojego zaniedbania, albo sabotażu ktoś ucierpi - Nie tylko Gyu się o tym dowie. Zrozumiano!? — Zerwałam się z krzesła i ruszyłam prędko do drzwiczek, by zamknąć kajutę. Nie było opcji, by teraz stąd wyszedł. Nie pozwolę mu na to, nawet jeśli muszę go sobie podporządkować inaczej. Na całe szczęście nie był w stanie mi niczego zrobić, nawet jakby chciał, to była moja przewaga. – Chcesz na tym statku zostać, to będziesz ze mną współpracował czy ci się to podoba, czy nie. I jakoś się musimy dogadać. Jeśli przysłali cię tu za karę, to przynajmniej udowodnij im, że się zrehabilitowałeś. — Słowo daję, chyba powinien już iść spać i po przebudzeniu może się uspokoi... Może powinnam go poddusić jak tamtego? Z jakiegoś powodu wszyscy faceci zmuszają mnie do tego podduszenia, rany. Oni strasznie muszą lubić nie oddychać.
— Myślę — — Mówię —
Re: Fukuzako
- Rok 389 - Zima -
Wszystko? To było dobre pytanie. Jeśli nie najlepsze, jakie mógł zadać – No... Właściwie to chyba wszystko. Bo skąd miałabym wiedzieć to czego mi nie powiedział, hę? — Musiałam to z niego jakoś wyciągnąć, ale to już w jego kwestii było upewnić się, że oboje jesteśmy na tej samej stronie. To on uchodził tutaj za tego wszystko wiedzącego. Niech się trochę wykaże, no, no.
Geografia terenu była prosta, jest brzeg i jest woda - czego chcieć więcej? Widać jak na dłoni, albo jak przez lunetę. I tak w ogóle, to wcale nic dziwnego, że za wiele o mnie się nie mówiło. Ale muszę mu to powiedzieć, bo pewnie sobie nie zdaje z tego sprawy. – No nic dziwnego, że nie jestem. Ty też byś nie chciał by wszyscy się dowiedzieli o twojej słabości, no i tym bardziej o babskim pechu przyniesionym na okręt. No, no. Myślisz, że nie znam tych historii o żeglarkach przynoszących pecha, he? — Znów się wyszczerzyłam i zbliżyłam do niego, może i był wyższy, ale na pewno nie miał tak ostrych zębów i tak twardej głowy jak ja. – A ja przynoszę szczęście, wiesz? Dokładnie tak. Szczęście. Zresztą, te gadki o pechu też nie raz i nie dwa pomogły. — Chyba nie musiałam mówić, że chciałam go trochę postraszyć i zasiać niepewność w jego głowie? Niech się zastanawia czy jestem pechem, czy szczęściem dla tej wyprawy. Będzie miał okazje osądzić sam, ale co i jak - nie miałam złudzeń, musiałam nad nim zapanować, więc w każdej chwili byłam też gotowa, postraszyć go stalą jakby stał się zbyt hardy. No co? Nawet ja muszę sobie jakoś radzić, a moczyć mu łóżka w nocy nie będę, by stracił pewność siebie... Chociaż jakby wciągnąć w to Nomaru... Ajjj, dobra, wystarczy. Po prostu moje musi być na wierzchu.
– No szuuuuuu — Udawałam fale, zarówno wydawanym dźwiękiem jak i tworząc dźwięk ustami. Chyba każdy go znał. Przyjemny był. – Pewnie, że się zdarzają i właśnie po to tutaj jesteśmy i mamy załogę by tak się nie stało. Miejmy nadzieje, że wszyscy mają wystarczająco rozumu, by nie zboczyć z kursu i wpaść na skały. Mapa powinna być dokładna i powinniśmy zobaczyć mielizny, czy jakieś wystające skały. Przecież ludzie tak pływają. — Przejechalam ręką po czole, jakbym coś z niego zrzuciła. Rany, że też muszę tak mu wszystko tłumaczyć, a miał być jakimś ekspertem. – Dzieciak? To tak trochę nasz sponsor. Musimy go dobrze traktować, bo gdyby nie on to byśmy nawet nie płynęli. Przysłużył się na lądzie i chciał przeżyć przygodę. Więc będzie miał okazje. No i trochę chyba ma chorobę morską, ale to przejdzie. — Gdy wspomniał o pomocy, to już zaświeciła mi się pochodnia w głowie, ale nie tak na serio i wcale nie boleśnie. Nie każ mi wymyślać żarówek za szybko, bo to nie moja rola, dobra? – Tak. Poczytamy w kajucie. Chodź — I jak się już tam wspólnie znaleźliśmy, to otworzyłam to gdzie znajdowały się wszystkie dotychczasowe nieprzeczytane wiadomości. Mapa też powinna być na stole. Usiadłam na krześle i zaczęłam się bujać na nim – No dobra! To zaczynamy czytankowanie. Może stąd dowiem się, co nas ominęło. Jak skończymy, to przejdziemy do mapy i zaczniemy wprowadzać poprawki do trasy i może jakieś inne zmiany, które będą potrzebne, jeśli coś zostało przeoczone. — I tak bujałam się na krześle, czekając, co mi powie. Musiałam zaznaczyć swoją pozycję i w ogóle swoją obecność więc nogi wylądowały na stole. – Lepiej przyswajam, jak ktoś mi czyta. Czytaj — Niech się wreszcie na coś przyda i czytankuje. Może naprawdę jest tam coś wartego uwagi co zmieni całą tą wyprawę.
— Myślę — — Mówię —