Znaleziono 1357 wyników

autor: Toshiro
11 mar 2022, o 01:16
Forum: Administracyjne
Temat: Dzień Mężczyzn 2022
Odpowiedzi: 48
Odsłony: 1130

Re: Dzień Mężczyzn 2022

Wezmę 7 <catgiggle>
autor: Toshiro
31 sty 2022, o 03:30
Forum: Seiyama (Osada Rodu Kōseki)
Temat: Światynia Shichi-fukujin 七福神
Odpowiedzi: 60
Odsłony: 5940

Re: Światynia Shichi-fukujin 七福神

Wspinanie się w zbrojnej piramidzie swojego rodu nigdy nie było w interesie Toshiro, aczkolwiek dopiero teraz zaczął widzieć korzyści, które mogłyby z tego płynąć. Dopiero teraz zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że zapewne byłoby to dla niego bardzo duże ułatwienie. Nie dość, że byłby "ważniejszy" to jeszcze nie powinien spodziewać się błahych zadań, tak jak te, które zamierzał powierzyć jednego z dopadniętych przez siebie doko. Że też wcześniej nigdy nie spojrzał na to z tej strony. Prawdą jednak było, że pozostawanie długo na takiej randze prowadziło do tego, że bardzo dobrze rozumiał też potrzebę jej istnienia. Nishiyama nie miał wątpliwości co do tego, że organizm działał prawidłowo wtedy, gdy wszystkie jego organy były zdrowe i co najważniejsze - obecne. Każda warstwa potrzebowała tej niżej i tej wyżej, o ile takie były.
Czarnowłosy dopadł do młodego doko bardzo szybko i sprawnie, tak, że ten nawet zawahał się i zamierzał sięgnąć w kierunku swojej broni. Och, jak naiwnie sądził, że zdążyłby zareagować. W każdym razie gdy już w końcu zwrócił na siebie jego uwagę. Widząc jak wzrokiem szuka jego odznaki wyciągnął ją z torby i wystawił tak, aby mógł jej się dobrze przyjrzeć. - Chyba tego szukasz.- oznajmił spokojnym tonem. Chłopak szybko postanowił przystać na jego propozycję, a na dodatek skubany się jeszcze do tego cenił!
-100 i moje gorące polecenie wraz z wpisem jako misja.- powiedział twardo dając znać, że nie podlega to już dalszym negocjacjom. - Poczekaj chwilę.- wystawił na chwilę palec, a następnie znów sięgnął do torby i zaczął pisać coś na kartce w swoim zeszycie. Po chwili wyrwał ją równo, zwinął w rulon i przewiązał kawałkiem stalowej żyłki tak, aby nie było widać zawartości. -Proszę.- wręczył młodzieńcowi zapieczętowany rulonik. -Dostarcz to do posiadłości Koseki Masaru. Gdybyś zabłądził to popytaj ludzi, na pewno wskażą Ci drogę. Powiedz mi jeszcze jak się nazywasz i możesz ruszać. Jak wrócę to od razu dam znać, że dobrze się spisałeś.- poinstruował chłopaka, a następnie miał zamiar obrócić się na pięcie, ale przypomniała mu się jedna rzecz. -Jeśli zajrzysz do środka, a będę wiedział jeśli to zrobisz, to obsmaruję cię od góry do dołu i na zawsze zostaniesz marnym doko, rozumiemy się?- wskazał na niego palcem z grobowo poważną miną. -No, to jak wszystko jasne to powodzenia. Nie zawiedź mnie.- uśmiechnął się nienaturalnie ciepło, a następnie machnął młodemu na pożegnanie i udał się na miejsce spotkania, czyli pod świątynię. Wypadałoby aby jako pierwszy pojawił się na spotkaniu z kimkolwiek by ono nie było.
autor: Toshiro
25 sty 2022, o 02:35
Forum: Seiyama (Osada Rodu Kōseki)
Temat: Światynia Shichi-fukujin 七福神
Odpowiedzi: 60
Odsłony: 5940

Re: Światynia Shichi-fukujin 七福神

Oczywiście założeniem Toshiro nie było znalezienie jakiegoś Doko, ale była to opcja zapasowa, która szybko stała się główną z powodu braku jakiegokolwiek śladu po gońcu, czy też osobie, która zajmowałaby się czymś podobnym. Choć on sam nigdy nie był za bardzo używany do takich zadań, tak wiedział, że inni byli. Dlaczego, więc by nie skorzystać? Niby ktoś rzeczywiście mógłby się kłócić, że skoro to zadanie było trywialne to dlaczego sam, by tego nie zrobił? A no, chodziło oczywiście o czas, którego teraz nie miał zbyt wiele. Pieniądze jednak zawsze przychodziły z ratunkiem, bo tak jak w naturze, tak i tutaj wszystko potrzebowało balansu. Coś za coś.
Ochotnik znalazł się dość szybko. Nishiyama przyuważył młodego, obiecującego osobnika, który wyglądał na zupełnego świeżaka. Tacy ginęli na wojnach jako pierwsi. Uch, od kiedy po jego głowie zaczęły krążyć takie myśli i kiedy to on przestał być takim świeżakiem? W każdym razie upatrzona ofiara szła w kierunku dzielnicy mieszkalnej, idealnie. Nawet nie nadłoży zbyt wiele drogi. Pospiesznie dopadł do "młodzika", bo przecież nie był od niego o wiele starszy. Chwycił go lekko za ramię chcąc zwrócić na siebie całą jego uwagę.
-Wybierasz się może do dzielnicy mieszkalnej?- zagadnął zaraz po tym jak dostrzegł jakąkolwiek reakcję. -Mam dla Ciebie drobnostkę do zrobienia, trzeba dostarczyć wiadomość w jedno miejsce. Oczywiście zapłacę. Zainteresowany?- dodał od razu po tym jak otrzymał potwierdzającą odpowiedź. Na początku nie chciał za bardzo używać swojej rangi, ale jeśli będzie trzeba... cóż. Nie będzie zastanawiał się dwa razy czy użyć swojej rangi. W końcu na coś mu się przyda, a nie będzie jedynie bezsensownym tytułem, którego nigdy wcześniej nie użył.
autor: Toshiro
16 sty 2022, o 20:30
Forum: Seiyama (Osada Rodu Kōseki)
Temat: Światynia Shichi-fukujin 七福神
Odpowiedzi: 60
Odsłony: 5940

Re: Światynia Shichi-fukujin 七福神

Toshiro nie postrzegał tego jako rozdzielenie się od drużyny. W końcu jego zamiarem było powrócenie do domu lub sklepu, w którym byli w dość niedługim czasie. Był przecież u siebie. Seiyama była jego domem, a on był niezaprzeczalnie jego częścią. Świadczyła o tym chociażby odznaka ninja, którą przy sobie miał. Co prawda nie obnosił się z nią jakoś bardzo, ale w razie potrzeby wylegitymowania zawsze miał ją przy sobie. Nie był też przecież jakimś zwykłym, nic nie znaczącym doko. Teraz był przecież dość rozpoznawalnym, mniej nic nie znaczącym akoraito. Sam Shirei-kan już go całkiem nieźle kojarzył. Nie było w tym jednak nic dziwnego, gdy przynosiło się wieści z całego świata, a na dodatek bywało się tu i ówdzie na ustach innych, jak chociażby w sławetnym turnieju. Choć Toshiro nie był religijny, to często świątynie miały to do siebie, że leżały w ładnej okolicy, a na dodatek były po prostu... ładne. Tak jak i tak, obok której właśnie przechodził i został zaczepiony.
-Hm.- mruknął odebrawszy talizman i skinął kobiecie. -Jeszcze raz dziękuję i miłego dnia życzę.- oznajmił i ze spokojem ruszył dalej przyglądając się otrzymanemu podarkowi. Gdy był już trochę dalej, odpakował prezent-wróżbę, która rzeczywiście nie była była zwykłym podarunkiem. Westchnął lekko mając nadzieję, że nie wpakował się tym w coś, czego później będzie żałował. Na szczęście szybko zrozumiał, że wiadomość nadeszła ze Saisei. Przynajmniej tak mu się wydawało. Mógł dzięki temu odetchnąć z ulgą, aczkolwiek nie spodziewał się, że odezwą się do niego tak szybko. Wieczór nadchodził nieubłaganie, po tym wszystkim co dzisiaj załatwił powinien nadejść całkiem niedługo. Nie miał pojęcia ile miał czasu, a przejście przez prawie całą wioskę i jeszcze trochę do domu raczej odpadało.
Momentalnie rozejrzał się po okolicy w poszukiwaniu kogoś kto wyglądał mu na gońca, albo shinobi rodu Koseki o randze Doko. W końcu będzie mógł jakoś wykorzystać swoją pozycję, a ktoś niższy rangą od niego raczej nie będzie za bardzo kwestionować jego słów. Skoro było tutaj tylu ludzi, to ktoś pasujący do kryteriów prędzej czy później będzie musiał mu się nawinąć.
autor: Toshiro
14 sty 2022, o 01:04
Forum: Seiyama (Osada Rodu Kōseki)
Temat: Światynia Shichi-fukujin 七福神
Odpowiedzi: 60
Odsłony: 5940

Re: Światynia Shichi-fukujin 七福神

Powrót do domu po dobrze wykonanym zadaniu było czymś naturalnym, ostatnimi czasy dużo bardziej egzekwowanym przez Nishiyamę statutem. Teraz przynajmniej miał z kim wracać, zamiast witać pusty dom. Towarzystwo Nany i Kutaro bardzo go cieszyło i dodawało motywacji do tego, aby ciągle stawać się silniejszym. Miał kogo chronić. Oczywiście niczego innego nie spodziewał się po nich. Nawet sam nie wiedział kiedy pojawiły się wymagania. Najwidoczniej tak to już jest, że gdy zawiązuje się coraz to bliższe więzi to pojawiają się jakieś oczekiwania. Jedną sprawą były oczekiwania, a drugą oczywiście egzekwowanie i mówienie o nich. Czarnowłosy raczej nie był jedną z tych osób, które rościła sobie prawa do czegokolwiek. Jak ktoś chciał robić, tak robił. Raczej się w to nie wtrącał o ile nie zagrażało to jego życiu lub interesom.
Podczas drogi Nana zasygnalizowała, że chciałaby odwiedzić sklep z wyposażeniem. Toshiro raczej niczego nie potrzebował, więc gdy dotarli w końcu do Seiyamy, postanowił wykorzystać ten czas na załatwienie paru spraw i odwiedzenie znajomych i sąsiadów z szybką wizytą i pozdrowieniami. Oczywiście poinformował ich, że albo znajdzie ich gdzieś na mieście albo po prostu spotkają się u niego w domu jak już wszystko pozałatwiają. Czarnowłosy ruszył na obchodówkę, która poszła mu dość sprawnie, nigdzie nie zabawił na dłużej, ot poszedł się pokazać. Potem postanowił jednak, że uda się na spacer. Po tamtej nocy raczej dużo się nie działo, więc zastanawiało go czy dobrze zrobił, ale skoro nie było gorzej, to chyba wychodził na plus, nieprawdaż?
W każdym razie ani się obejrzał a zawędrował w okolice świątyni, której nie znał za dobrze. Może przechodził tędy kilkukrotnie, aczkolwiek idąc z tłumem, który pojawił się od razu po zimie zawędrował nieco bliżej niż zazwyczaj. Nie trzeba było też długo czekać aż został zaczepiony przez jakąś kobietę oferującą szczęśliwe talizmany. Nie dało się jednak nie dostrzec tego, że Nishiyama otrzymał coś "spod lady". Nie za bardzo wiedział skąd takie zachowanie, więc postanowił się nieco lepiej przyjrzeć temu co chciała mu wcisnąć kobieta.
-Hm?- udał wytrącenie z zamyślenia i z zaciekawieniem przyjrzał się całej otoczce, a także temu co było mu wręczane. Raczej nikt w biały dzień, w prawie samej Seiyamie nie odważyłby się na jakikolwiek atak, aczkolwiek Toshiro bardziej uważał na to co dostaje z racji na jakieś inne przekręty, czy też machlojki. Rzadko kiedy zdawało się, że dostawało się coś za darmo, nieprawdaż? W każdym razie - zapewne niczego nie dostrzegając - po prostu odebrał od kobiety zawiniątko, czy czymkolwiek to było. Gdyby jednak coś było nie tak, to po prostu na chwilę jeszcze się wstrzymał. -Och, bardzo dziękuję, a z jakiej to okazji?- odparł i również lekko się uśmiechnął nieważne, czy odebrał talizman, czy też nie.
autor: Toshiro
10 sty 2022, o 14:53
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1544

Re: Onsen wysoko w górach

Nikt nie robił niczego specjalnie. Toshiro również nie wzburzył się zapytaniem dziewczyny z zimną krwią. Nie chciał tego, a jednak nie mógł w jakikolwiek sposób zaprzeczyć, że to właśnie się dokonało. Poniekąd nie miał też na to zbyt dużego wpływu. To po prostu z niego... Wyszło. Niegdyś Nishiyama był podobny, tylko to on głównie(bo trochę nie do końca) sam skazał się na tę samotność. Szczęście w nieszczęściu - już to całkiem nieźle przepracował. Dodatkowo chyba każdy potrzebował bliskości. Nieważne, czy się do tego przyzna, czy też nie. Tutaj zdecydowanie trafiły się dwa przypadki, które miały ewidentnie problem z zasygnalizowaniem tego, stąd zapewne większość problemów, które powstawały. Gdyby ludzie wiedzieli i robili wszystko tak jak należy to nie byłoby chyba po co żyć. Byłoby nudno. A tak to przynajmniej jest o wiele ciekawiej, nieprawdaż? Jeśli tak wyglądała słabość, to Toshiro miał już z tym wcześniej styczność i teraz dużo bardziej świadomie do tego podchodził, a przynajmniej tak mu się wydawało. Przecież już miał wcześniej próbkę tego wszystkiego i tych uczuć, tylko dopiero teraz zaczynał sobie zdawać sprawę z tego gdzie to było. Tym razem liczył jednak na p o z y t y w n e zakończenie. Czy tak będzie? Cóż, okaże się pewnie później niż wcześniej.
Przeprosiny choć bardzo krótkie, to jednak wymowne. Nigdy wcześniej przecież nie usłyszał z jej ust podobnych słów. Można by powiedzieć, że po raz pierwszy się przed nim świadomie ukorzyła w momencie, gdy coś poszło nie tak z jej strony. Znaczyło to sporo. Zwiastowało zmianę i może jakiś promyk nadziei, że to całe przedsięwzięcie ma jakiś większy sens i oboje nie skończą z niczym. Z początku przecież zdecydował się pomóc Nanie, ponieważ widział w niej siebie. Zagubioną, nie mogącą znaleźć swojego miejsca na świecie, pragnąca jedynie się zemścić. Żyła tylko by przetrwać i spełnić swój cel. Z czasem jednak dostrzegł, że było coś w tym więcej, już dawno przestał w niej widzieć tylko siebie. Poza tym nie zasługiwała na to, aby tak na nią patrzeć. Była przecież kimś więcej, znaczyła dużo więcej i prezentowała sobą dużo więcej. To na pewno popchnęło go w jej kierunku, a poza tym nawet nie obejrzał się kiedy zagościła w gronie osób, które są dla niego ważne.
Widać było, że chyba Nana też była zadowolona z tego jak to się wszystko potoczyło. Malutkie kroczki do przodu w końcu przerodziły się w coś większego. Ten przełom był dużo większy, przynajmniej w mniemaniu Nishiyamy. Skóra kunoichi była tak miła i przyjemna w dotyku, że nie chciał odrywać swojej ręki. Oczywiście nie dało się nie poczuć drżenia, które nastąpiło zaraz po tym jak jego dłoń ujęła jej policzek. Zaraz po tym również jej dłoń wylądowała na jego. Sporo ciepła biło zarówno z jednej jak i drugiej strony, ale wydawało się, że od policzka jest nieco więcej. Nie zwrócił jednak w tym momencie na to zbytnio uwagi. Szczególnie, że chwilę później czarnowłosa była już przy jego klatce piersiowej, więc poniekąd musiał zabrać rękę i przesunąć ją gdzieś na plecy bądź w talii w zależności od tego jak ułożyła się Nana. Jej słowa sprawiły, że nieco się uspokoił, a z drugiej bardzo ucieszył. Wiedział teraz, że potwierdziło się to, o czym wcześniej myślał. Po prostu nie potrafiła wyrażać siebie i tego co myśli.
-Tak. Nie tak łatwo mnie do siebie zrazić.- zaśmiał się lekko, choć była to najszczersza prawda. Przez to co przeszedł miał dużo inne spojrzenie na pewne sprawy niż kiedyś. Teraz zdecydowanie ciężej było go zupełnie od czegoś odrzucić, ale szło to też w drugim kierunku, ciężko było go czymś zainteresować i skupić na czymś jego uwagę. Kobiecie jednak udało się i jedno i drugie. Nie zraziła go do siebie, a na dodatek konkretnie zwróciła na siebie uwagę. Wyglądało na to, że Toshiro po prostu lubi skomplikowanie i inność. Gdy padło pytanie ze strony czarnowłosej, Nishiyama znał na nie odpowiedź natychmiastowo. Nie powiedział jednak nic. Jedynie wsunął drugą rękę, na której leżał, pod szyję dziewczyny i objął ją kładąc lekko rękę na jej drugim ramieniu. Jednocześnie sprawiło to, że znacznie skrócił dystans i teraz już nie można było mówić o wolnej przestrzeni między nimi. Cóż, wyglądało na to, że Nana otrzymała swoją odpowiedź i nie miała się nigdzie wybierać.
autor: Toshiro
9 sty 2022, o 14:14
Forum: Dzienniki graczy
Temat: Coś
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 593

Re: Coś

autor: Toshiro
9 sty 2022, o 04:38
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1544

Re: Onsen wysoko w górach

Toshiro rzadko kiedy się uzewnętrzniał pokazując co tak na prawdę myśli i czuje. Ludzie jednak się zmieniali, szczególnie w określonych warunkach. Na co dzień dalej był taki, jaki był, ale przy Nanie i Kutaro jego zachowanie powoli zaczęło się zmieniać. Szczególnie przy tej pierwszej. Obiecał sobie, że bardziej otworzy się na innych, ale nie spodziewał się, że aż tak. Tak jak nigdy nie mógł spodziewać się tego co zaraz nastąpi w jej towarzystwie. Co zrobi, co powie, jak się zachowa? Wszystko to miało swoje plusy i minusy, ale przede wszystkim bardzo intrygowało Toshiro. Tym razem również nie mógł narzekać na nudę. W końcu nie spodziewał się tego, że dziewczyna wkradnie się do niego do pokoju, aby spać przy nim na podłodze zwinięta w kłębek. W pewien sposób go to urzekło. Nie dało się tego ukryć. Choć najlepiej by było pewnie gdyby się nie odezwał, to z jakiegoś powodu nie mógł sobie na to pozwolić. To samo wyszło z niego tak jak w onsenie, gdy padło to całe niefortunne pytanie. Jego słabość przyszła do niego i przypomniała o sobie.
Nie wiedział jak zareaguje dziewczyna. Było parę możliwości. Mogła się speszyć, wyjść i zostawić go samego sobie. Uznać go za dziwaka i przemilczeć propozycję i po prostu wyjść będąc zdegustowaną. Wiele możliwych scenariuszy, ale tym razem wygrał ten najprostszy, czyli po prostu przystanie na jego propozycję. Tym razem zadziwił samego siebie, że w ogóle na coś takiego się "zdobył". Ruchy Nany wskazywały jednak na to, że nie zawahała się nawet na chwilę jakby... Tego oczekiwała? Albo może była już tak zmęczona, że było jej wszystko jedno? Pomimo tego, że byli bardzo blisko siebie, w końcu posłanie dla jednej osoby, to Nana i tak starała zachować dystans. Nishiyama również nie zamierzał go naruszać, aczkolwiek... No cóż. Poczekajmy, bo przecież czarnowłosa ma jeszcze coś do powiedzenia. Leżeli w prawie całkowitym mroku. Jedynie światło księżyca nieco oświetlało pokój, ale zdecydowanie było to za mało żeby mówić o normalnej widoczności. Wszystko opierało się jedynie na kształtach. W każdym razie pierwsze słowa Nany w żaden sposób go nie zdziwiły. Wydawało mu się, że przeprosiny nie odnosiły się jedynie do najścia go w nocy, ale chodziło raczej o całokształt. Oczywiście Nana, jak to Nana, chciała ukryć swoje motywy za tym, że nie chciała go obudzić. Toshiro cicho westchnął. Tym razem nie było to westchnięcie z dezaprobatą, a coś w stylu zebrania się do mówienia.
-Nie obudziłaś mnie. I tak nie mogłem zasnąć.- przyznał się. Pomimo ciemności widział czarne tęczówki. Ich spojrzenie się spotkało. Wcześniej Nishiyama leżał na plecach, ale robiąc miejsce położył się na boku. Wpatrywał się tak przez chwilę w jej oczy. -Słuchaj, Nana. Bo ja...- zaczął, ale lekko się zawiesił nie do końca chyba wiedząc co chce powiedzieć, albo raczej jak chce powiedzieć. -Ech, cholera.- powiedział bardziej do siebie i odchylił na chwilę głowę i spojrzał w sufit zbierając myśli. Dosłownie po sekundzie jego ręka, na której nie leżał powędrowała do policzka kunoichi. Ujął ją delikatnie w okolicach szyi o ile ta nie protestowała albo się nie odsunęła. Czuł jak wali mu przy tym wszystkim serce. Po prostu się stresował się. Ale czym? Przecież nie była to misja, gdzie zagrożenia czyhały z każdej strony. Nie, wręcz przeciwnie. Tutaj byli bezpieczni, w ciepłym pokoju, w ciepłym łóżku. Skąd, więc te wszystkie emocje i to dziwne uczucie w brzuchu? -Robię i mówię to wszystko, bo bardzo mi na tobie zależy. -oznajmił w końcu. Miał ochotę przyciągnąć Nanę do siebie i nie puszczać, aby nigdzie mu nie uciekła, ale z jakiegoś powodu miał blokadę albo wydawało mu się to nie do końca stosowne. Nie była to ta sama sytuacja co wtedy, gdy to ona skróciła bardzo dystans, a on po prostu wykorzystał okazję i dodatkowo lekko go zdenerwowała i zrobił to bardziej instynktownie. Teraz oboje byli na "równi". Bał się, że taki ruch mógłby być zbyt odważny i przez to spłoszyłby Nanę zupełnie, że tym razem to on by wyskoczył za bardzo do przodu spychając kobietę do tyłu. Wydawało mu się, że czekał na coś w stylu przyzwolenia? Widocznej chęci z drugiej strony? Oznaki gotowości? Cóż. Nikt nie mówił mu, że będzie łatwo, nieprawdaż? Poza tym... Przeznaczenie? Pewnie. Nie ma ucieczki przed losem. Prędzej czy później zawsze trafią na ścieżkę, która jest im pisana. Czy tego chcieli, czy nie.
autor: Toshiro
9 sty 2022, o 01:29
Forum: Bank
Temat: Toshiro
Odpowiedzi: 48
Odsłony: 3023

Re: Toshiro

autor: Toshiro
9 sty 2022, o 01:23
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Toshiro
Odpowiedzi: 71
Odsłony: 5268

Re: Toshiro

autor: Toshiro
8 sty 2022, o 19:36
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1544

Re: Onsen wysoko w górach

Tym razem to Toshiro jako pierwszy schodził z "pola bitwy". Konflikt bardzo szybko się zaognił, a on nie chciał chyba zostać i tłumaczyć się dłużej. Na ten moment nie miał po prostu nic więcej do powiedzenia. Musiał też pewnie przetrawić informacje, które usłyszał. Sprzeczności, które prezentowała sobą Nana doprowadzały go często do tego, że po prostu nie wiedział co zrobić. Teraz było tak samo. Reakcja na jej słowa poszła bezwarunkowa. Kompletnie tego nie przemyślał, ale cóż. Mleko się rozlało. Po raz pierwszy chyba zareagował tak na cokolwiek. Było to dziwne uczucie, aczkolwiek raczej mu się nie podobało. Stresował się, przejmował całą tą sprawą, ale tak na prawdę nie wiedział dlaczego. Wkraczał na niebezpieczne tereny. Tego był pewien. Czy chciał brnąć dalej, czy może jednak zdystansować się i zupełnie odpuścić? Czy nie tego właśnie chciał się wystrzegać? Niedopuszczania ludzi do siebie? Nikt mu jednak nie powiedział, że wpuszczenie kogoś do środka jest tak wymagające. Czy spodziewał się jakiejkolwiek reakcji? Być może. Jakiejś skruchy? Wytłumaczenia? Przeprosin? Najprawdopodobniej tak. Nic jednak nie otrzymał dlatego po prostu skierował się w swoją stronę nie chcąc powiedzieć zbyt dużo. Samo przejście do pokoju odbyło się bez większego problemu. Po drodze pozdrowił jedynie starszą parę zarządzającą tym onsenem, a następnie udał się do swojego pokoju, w którym walnął się na swym posłaniu. Oczywiście, że był zmęczony, ale głównie emocjami. Co zazwyczaj sprawiało, że zamiast iść spać to leżało się, patrzyło w sufit i rozmyślało o wszystkim i o niczym. Różne myśli przelatywały przez jego umysł, aż w pewnym momencie usłyszał kroki, które zbliżały się do jego drzwi. Podejrzewał, że mogła to być właśnie Nana, z uwagi na "lekkość" jej kroków. Poza tym bądźmy szczerzy, Toshiro przebywał już z nią całkiem sporo i znał jej chód, tak jak znał dźwięk chodzenia Kutaro. Potrafił odróżnić je od innych. Też tak macie, że jak słyszycie czyiś chód, to wiecie kto idzie?
Zdziwił go jednak fakt, że kroki w pewnym momencie się zatrzymały. Z racji na to, że nie spał to mógł uważnie przysłuchiwać się temu co dzieje się na zewnątrz. Ściany nie były tu chyba jakoś szczególnie grube. Kobieta zdecydowanie wróciła się pod jego drzwi, nie trzeba było długo czekać na to, aż te się po prostu otworzyły. Serce zaczęło mu nieco mocniej bić a on zamknął oczy, aby udawać, że śpi. Czyżby liczba nasilających się konfliktów sprawiła, że Nana poczuła zagrożenie od strony Nishiyamy i teraz chciała wykorzystać fakt, że śpi i po prostu się go pozbyć? Był gotów. Był gotów, aby momentalnie zareagować na atak z zaskoczenia, który mógł paść w każdej chwili. Z każdym krokiem w jego stronę jego spięcie się nasilało. Czekał tylko na dźwięk, szum nadchodzącego ciosu albo aż poczuje zimną stal przystawioną do jego gardła. Wiedział, że zdąży w razie czego zareagować. Choć jego oczy były zamknięte, to pod powiekami skrywała się już szkarłatna czerwień czekając tylko na to, aby zostać ujawniona. Pomimo tego... Nic takiego nie nadeszło.
Ba, kobieta nic nie mówiąc po prostu położyła się koło jego posłania. Gdyby Toshiro coś mówił to w tym momencie totalnie odjęłoby mu mowę. Z każdym kolejną rzeczą, którą robiła Nana był jeszcze dalej w polu. Czyżby przemyślała sobie to co jej powiedział i zrobiło jej się głupio? Nie rozumiał też tego dlaczego po prostu zakradła się do jego pokoju, aby położyć się koło niego. Otworzył oczy, które miały już swój naturalny, czarny jak smoła kolor. Obrócił głowę w kierunku Nany. Czy ona już spała? Tak, zdecydowanie spała. Zwinęła się w kłębek i po prostu poszła spać. Nishiyama odetchnął trochę głośniej. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale było to dziwnie przyjemne. Zaskoczyć się pozytywnie? Coś nowego.
-Jeśli już zakradasz się do mojego pokoju żeby tutaj spać to choć chociaż do łóżka, a nie śpisz na podłodze. Jeszcze się przeziębisz.- oznajmił już ze stoickim spokojem. Jak gdyby nie stało się zupełnie nic. Przesunął się nieco robiąc trochę miejsca Nanie jeśli ta zdecydowała się do niego dołączyć i poklepał miejsce zachęcając ją do tego, aby skorzystała z oferty jeśli tego chciała. Skoro już tutaj jest, to nie mógł pozwolić jej marznąć, nawet jeśli jeszcze przed chwilą ta go zraniła. Czy tak właśnie wygląda słabość?
autor: Toshiro
7 sty 2022, o 18:33
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Bar "Tygrysi Pazur"
Odpowiedzi: 137
Odsłony: 7745

Re: Bar "Tygrysi Pazur"

Misja zakończona sukcesem

Koyomi Yagami
autor: Toshiro
7 sty 2022, o 15:35
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rynek
Odpowiedzi: 474
Odsłony: 35213

Re: Rynek

z.t. jeśli taka będzie wola gracza -> viewtopic.php?p=189570#p189570

Koyomi Yagami
autor: Toshiro
6 sty 2022, o 20:07
Forum: Osada Shigashi no Kibu
Temat: Rynek
Odpowiedzi: 474
Odsłony: 35213

Re: Rynek


Koyomi Yagami
autor: Toshiro
6 sty 2022, o 02:59
Forum: Daishi
Temat: Onsen wysoko w górach
Odpowiedzi: 33
Odsłony: 1544

Re: Onsen wysoko w górach

Przyjaźń była bardzo ogólnym tematem. Tematem rzeką. Można było ją interpretować na różne sposoby. Każdy też postrzegał ją różnorako. Niektórym wystarczył jeden gorszy moment, jedno zawahanie i już tracili w dużym stopniu mniemanie o drugiej osobie, inni zaś cierpliwie próbowali dojść do kompromisu. Ludzie byli różni i Toshiro niejednokrotnie się o tym przekonał. Choć w przyjaźni nie miał za wiele doświadczenia, ponieważ takowych nie miał wielu, to na pewno nie mógł narzekać na różnorodność. Wyciągał z nich wszystko co mógł, ale pomimo tego dalej było to za mało jeśli chodziło o tę konkretną osobę, która dość niedawno wparowała do jego życia ze swoimi butami. Czarnowłosa kunoichi, która pojawiła się znikąd i wywróciła jego życie jak i samo jego postrzeganie, do góry nogami przez co bardzo go zaintrygowała. Dalej są aspekty jej zachowania, które pozostawały dla niego zagadką przez co dalej naciskał i powoli testował do czego była zdolna. Czy pomimo chorej przeszłości była w stanie odwzajemnić uczucie, którym darzył ją Toshiro? Chwila, chwila... O jakim uczuciu jest tutaj mowa?
Zupełnie inaczej Nishiyama postrzegał okularnika. Był on bardzo normalny w swojej nienormalności. Wiadomo o czym mowa? Choć Aburame zdecydowanie wyróżniał się z tłumu to był całkiem "przewidywalny". Toshiro miał pojęcie czego i kiedy się po nim spodziewać, co bardzo mu odpowiadało. Wydawało mu się, że w tej kwestii jest akurat taki sam. Jeśli w pewien sposób się go poznało to dało się odtworzyć jakieś jego wzorce, czy też zachowania, które pojawiały się w określonych sytuacjach. Nishiyama bardzo cenił sobie Kutaro i jego solidny i spójny charakter. Choć zdawał sobie sprawę, że też często skrywał się za maską żartów. Najlepiej pokazywały to właśnie te poważne momenty, w których to stawał na wysokości zadania i odkładał na moment twarz śmieszka.
Pomimo tych różnic i nieprzewidywalności dziewczyny czas robił swoje. Doświadczenie i obycie również. Toshiro uczył się adaptacji i powoli uczył się wzorców Nany, które tak na prawdę nie istniały. Zapewne wynikało to z tego, że ona również uczyła się obcować z innymi. Świadomość tego sprawiała, że choć w pewnych momentach go zawodziła to nie mógł jej winić za to jaka jest i co musiała zrobić, aby przetrwać. Odbijało się to na niej i na nich niemiłosiernie, ale cóż. Wiedział co brał.Na pewno na jej plus działało to, że Nishiyama widział jej chęć poznania czegoś nowego i chęć zmiany. Wyciągnięta ręka została złapana. Lekko i nieśmiało, ale jednak. Choć rzeczywiście niektóre rzeczy brzmiały tak jakby Nana próbowała przekonać bardziej samą siebie niż ich, to jeśli chodziło o żarty i zaczepki to szło jej zdecydowanie coraz lepiej i lepiej. Na twarzy Toshiro pojawił się lekki uśmiech gdy usłyszał groźbę Nany. Serce mówiło, że był to szczery żart, niestety rozum dalej gdzieś tam w zakątkach świadomości podpowiadał, że mogło być w tym ziarenko prawdy. Był wystawiony dłużej na jej instynkty, wiedział z czym to się je.
-Tylko żebym nie musiał was rozdzielać. Nie możecie zmuszać mnie do tego, abym wybierał. - oznajmił lekko rozbawiony zaistniałą sytuacją, gdzie okularnik wyglądał jak trochę jak zarozumiały dzieciak, któremu ktoś nieco utarł nosa. Oczywiście wszystko było bardzo dobrze aktorsko odegrane. Na sam komentarz odnośnie doboru kolorów również odpowiedział śmiechem. Dopiero po chwili dotarło do niego jak kuriozalnie musiało to dla niego zabrzmieć, bo rzeczywiście, Nishiyama nie należał do tych, którzy eksperymentowali bardzo z ubiorem.
W końcu jednak zrobiło się dużo poważniej. Tak, to ta część z przyjaźnią. Rzeczywiście Kutaro i Toshiro nie podzielali poglądów Nany odnośnie Antykreatora, a jednak nie linczowali jej co chwilę, nie patrzyli się za siebie, nie wygnali jej hen daleko. To chyba musiało coś oznaczać, nieprawdaż? Widać było, że kunoichi intensywnie ich słuchała i ważyła każde wypowiedziane słowo. Wydawało się jednak, że odzew był raczej pozytywny, a zwiastował to uśmiech i bardziej śmiałe spojrzenie w kierunku Nishiyamy. Nawet on miał w tym momencie jakiś pogodniejszy wyraz twarzy. Słońce przed burzą. Czy był to uśmiech, za który byłby w stanie zabić?
-No to chyba już znasz odpowiedź.- oznajmił z nutą zadowolenia w głosie. Uniósł lekko pełną czarkę do góry w geście toastu i uchylił z niej trochę. Dzisiaj nie było nigdzie im śpieszno, więc pili z większym umiarem i spokojem. Po raz kolejny jednak utwierdził się w fakcie, że Nana nie daje ani chwili wytchnienia. Opuścił dosłownie na chwilę gardę, po czym jej kolejne słowa uderzyły w niego jak grom z jasnego nieba. Momentalnie mina mu zrzedła i zastygł na chwilę w miejscu z dłonią trzymającą naczynie niedaleko twarzy. Spojrzał na moment w kierunku Kutaro jakby przez chwile nie uwierzył, że właśnie to usłyszał. Szybko dotarło jednak do niego, że to działo się na prawdę. Prychnął. Wymsknęło mu się. Nie miał pojęcia zupełnie jak na to zareagować. Przekrzywił lekko głowę na bok. -Chyba sobie ze mnie żartujesz, że potwierdzę coś takiego. - oznajmił nieco oburzony. Nie wierzył w to, że szukała u niego potwierdzenia akurat w tym aspekcie. U osoby, która chyba zrobiła dla niej całkiem sporo, która pomimo jej dzikości, wybuchowości i dziwnych poglądów dalej chciała dla niej jak najlepiej, bo mimo wszystko widziała w niej coś więcej. W pewien sposób mocno go to dotknęło. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł się zraniony. Wydawało mu się, że zawiódł sam siebie, a przede wszystkim Nanę skoro wydawało jej się, że mógłby tak po prostu na coś takiego przytaknąć. Może inni mieli jednak rację odcinając się od niego lub zwiększając dystans? W końcu wkroczył jednak Kutaro, który zapewnił dyplomatycznym głosem, że nie, nie jest. Bo rzeczywiście nie była, ale jeśli tak się czuła, to problem może nie leżał jednak w niej? Nie do końca wiedział co chciał jej przekazać w tym momencie Aburame. Sugerował udawanie przyjaźni, aż w końcu ta stanie się prawdziwa? Może to właśnie sam robił? Nie, te rozważania szły już zdecydowanie zbyt daleko. To już było stanowczo za dużo jak na jeden wieczór. Momentalnie dokończył trzymaną przez ten cały czas w dłoni czarkę. Nie czekał za bardzo na reakcję ze strony Nany na wyciągniętą przez Kutaro rękę tylko odstawił naczynie gdzieś z boku.
-Nie wiem, czy udawanie jest dobrą drogą, ale to moje zdanie. Wolę wiedzieć na czym stoję. Mówisz, że lepiej ci z nami, niż bez nas. To już coś znaczy. To co z tym zrobisz pozostaje po Twojej stronie. Jak widać my nigdzie nie uciekamy, a wręcz przeciwnie. - powiedział praktycznie na jednym tchu dość szorstkim tonem. - W każdym razie mi na dzisiaj starczy. Jestem zmęczony.- skłamał bez żadnego zająknięcia. Jakoś tak się stało, że ciężko było mu wcześniej ukryć fakt, iż został nieco wytrącony z równowagi. -Idę się położyć. Dobranoc.- oznajmił krótko i zaczął kierować się do szatni, gdzie szybko się wytarł i wskoczył w pozostawione gościnne kimono, a następnie skierował się ku swojemu pokojowi, aby leżąc popatrzyć się w sufit i rozmyślać nad dzisiejszym dniem i jego różnych scenariuszach, a także tego, w którym momencie, w jego mniemaniu, tak konkretnie spierdzielił.

Wyszukiwanie zaawansowane