Znaleziono 1081 wyników

autor: Rika Kari Matsubari
22 mar 2024, o 17:46
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Dzień Kobiet i Mężczyzn 2024
Odpowiedzi: 39
Odsłony: 1160

Re: Dzień Kobiet i Mężczyzn 2024

Dlaczego nie skorzystać z okazji, żeby kogoś wyróżnić?

Mujin – shinobi-naukowiec o nieskończonej liczbie pomysłów. Miksturki, eliksiry, specyfiki; do tego wiedza o świecie! Analityczny, może nieco sztywny, jak nikt inny zgrywał się z moją bohaterką, tworząc rozkoszną, a nawet wybuchową mieszankę spojrzeń na świat. Było pomysłowo, było zabawnie i bardzo odkrywczo. Moja zdecydowanie ulubiona interakcja, w dodatku z chyba najbardziej pomocnym i zaangażowanym graczem!

Tetsuro (Hoochi) – stworzył mi niesamowitą sowę, życiowego towarzysza, z którym wiązały się dziesiątki gagów i miniaturowych przygód. Z nim po prostu nie dało się nudzić, a każda wspominka o sowim świecie, ich codziennym życiu czy obyczajach był ucztą. Grając z nim przeszło mi przez myśl, że to tak skillowy gracz, że powinien robić to zawodowo.

Na moją shinobiwarową satysfakcję szczególny wpływ miał też Rei, cechujący się wyjątkową miłością do PBF; człowiek o wielu nickach, grający kiedyś jako Yoshimitsu Kaguya, którego cenię ze zdrowe podejście do forum; Takashi, osoba chyba najmocniej zaangażowana w moje wspaniałe przygody i Yami, najprawdziwszy z dobrych duszków na forum.
autor: Rika Kari Matsubari
2 mar 2023, o 17:18
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Porzucanie kont
Odpowiedzi: 170
Odsłony: 16671

Re: Porzucanie kont

Nick postaci: Rika Kari Matsubari
Link do karty postaci: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Powód porzucenia konta:
autor: Rika Kari Matsubari
28 lut 2023, o 18:29
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: [Event] Turniej Pokoju | Opinie
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 526

Re: [Event] Turniej Pokoju | Podsumowanie

Miło czytało się podsumowanie i tym bardziej żałuję, że w jego trakcie nie ukazywały się żadne streszczenia bieżących wydarzeń. Na pewno zachęciłoby to więcej osób, żeby na bieżąco śledzić to co się dzieje. Co mnie cieszy, wreszcie wiemy na czym stoimy i jakie są relacje między prowincjami. Można dostosowywać fabułki pod nowy ład i stawać się częścią tego świata, zamiast tkwić w nieznanym czasie. Oczywiście pozostaje wiele pytań o głównego antagonistę, jakieś organizacje czy ogólnie dynamikę świata SW, jest więc na co czekać i o czym myśleć. Uczestnicy pewnie będą zadowoleni, że pojawili się w tej "rozmowie na szczycie" i jak pamiętam opinie nt. poprzednich eventów, jest to bardzo pożądane by gracze mieli na coś wpływ. Astronomiczne nagrody za "czy się stoi, czy się leży", przekraczające rozwój graczy piszących w tym czasie praktycznie codziennie to splunięcie w twarz i mi osobiście podcina skrzydła. Przeciągający się event (zwłaszcza przy głoszeniu, że można wyjść w każdej chwili) nie jest powodem do takich absurdalnych wynagrodzeń.
autor: Rika Kari Matsubari
28 lut 2023, o 16:29
Forum: Sabishi
Temat: Pustynna Posiadłość w Skale
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 163

Re: Pustynna Posiadłość w Skale

Rika ze świeżymi siłami była gotowa na rozmowę z Noburu. Nie czuła zmęczenia, głodu, ani chyba nawet niepokoju związanego z bezpieczeństwem Satomi. Gdzie jak gdzie, ale tutaj, w skalnej twierdzy ze służbą na każdym zakręcie nie powinno wydarzyć się nic złego. Dziewczyna dała się poprowadzić służbie do pokoju gospodarza. Droga do niego prowadziła przez wysokie schody, a po drodze mijali portret ludzi, którzy kiedyś musieli być ważni. Ważni, jak teraz Noburu. Nie trzeba być geniuszem by zrozumieć, że wszystko to miało jeden cel - nadanie staremu Noburu dodatkowej nobilitacji. Podziękowała za odprowadzenie i weszła do środku. Przepych i bogactwo nie robiły już takiego wrażenia. Rika w ostatnim czasie mogła nieco do nich przywyknąć. Począwszy od wizyty pana Hisuiumy w Kyusei, przez luksusową podróż w wypasionym powozie, aż po posiłek w Sabishi.
-Dziękuję. Nie powinnam pić. - ... więcej, pomyślała. Po tym, ile wypiła w trakcie jazdy, nie miała problemu z odmówieniem alkoholu. Rzuciła kilka spojrzeń bogatemu wnętrzu, w oczekiwaniu aż Noburu obsłuży sam siebie. Trochę żałowała. Nie co dzień rozmawia się z przeburżujem na temat ślubu, który ma zjednoczyć interesy dwóch wielkich mocarstw. Powinno się to robić przy alkoholu. Zamiast tego, panienka zaczęła mówić o kontraktach. Kiedy gospodarz ujrzał zerwane pieczęcie, coś zmieniło się w jego twarzy. W tym momencie już spodziewała się, co za chwilę nastąpi. Stary mężczyzna nie unosił głosu, ale i tak jego słowa można było odebrać jak tyradę. "Ślubu nie będzie" - słowa te spadły na Rikę jak grom z jasnego nieba. Nie będzie go nie dlatego, że Satomi nie żyje, ani nie dlatego, że uciekła z Tenzo. Nie będzie go też nie z wielu, wielu innych powodów, a tylko przez nią. Że też musiała przeczytać ich zawartość, że też musiała być taka wścipska, taka ciekawska i taka pijana! Mężczyzna zamilkł, a rozmowę można było uznać za zakończoną. Całe szczęście nie kazał jej spieprzać, bo też sentokini ani myślała podnosić się z siedzenia. Musiała to jakoś odkręcić, przecież Hisuiuma nie był niczemu winny! Musiała powiedzieć prawdę. No, chociaż trochę. Nabrała powietrza w płuca i zaczęła mówić.
-Pan Hisuiuma przed samym wyjazdem dowiedział się, że ktoś z jego ludzi planuje zamordować Satomi. - wypaliła. Żadne inne słowa nie miałyby sensu, dopóki nie przykułaby uwagi gospodarza. - Najważniejszą osobę w jego życiu. - podkreśliła. - Nie miał możliwości ani czasu, by znaleźć zdrajcę. Nie mógł też wysłać do pana wiadomości. Skąd miałby wiedzieć, że nie powierza jej osobie, której szuka? Tak jak pan, jest człowiekiem słowa i na pewno szanuje wasze wcześniejsze postanowienia. Powierzył kontrakty mi, jako osobie z zewnątrz. Nikomu innemu nie mógł zaufać. I to ja, wbrew wszystkiemu podjęłam decyzję o zerwaniu pieczęci. Wierzyłam, że znajdę tam coś, co pomoże mi lepiej chronić Pannę Młodą. Dzisiaj przy stole mówiłam prawdę, ale pominęłam jeden szczegół - wyciągnęła z torebki oficjalną odznakę z ryuzacką pieczęcią. Położyła ją na stole, by Noburu mógł się jej przyjrzeć. W tym czasie rzuciła iluzję na egzemplarz małżeńskiego kontraktu. - Pan Hisuiuma nie najął mnie ze względu na niewinny wygląd. Mógł przecież w każdej chwili zatrudnić dodatkową służbę na czas podróży. Wiedział jednak, że Rada rozważa nadanie mi rangi Kogo (nie była to prawda, ale na pewno to rozważają!!), a życie córki i dane panu słowo były dla niego warte wszystkich pieniędzy. Proszę mi wierzyć, że nigdy nie zaoferowano mi tak wiele za ochronę jednej osoby. Dlatego odmówiłam alkoholu. Przed przyjściem do pana i zaraz po wyjściu będę czuwać nad życiem Satomi. Tylko spojrzy pan na kontrakt - pokazała ręką, a ten miał nierozerwaną pieczęć. - to tylko iluzja, ale gdybym chciała, mogłabym zataić zerwanie pieczęci. Od początku zamierzałam o wszystkim powiedzieć. Nie znam pana, ale wierzę, że dla Kenshiro zrobiłby pan to samo.
autor: Rika Kari Matsubari
28 lut 2023, o 09:30
Forum: Sabishi
Temat: Pustynna Posiadłość w Skale
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 163

Re: Pustynna Posiadłość w Skale

Nareszcie. Po długiej i wyczerpującej podróży (choć co one mogły wiedzieć o dłużyźnie i wyczerpaniu w swoim powozie?), a także nieco odwlekającym w czasie poczęstunek, oficjalnym powitaniu, wreszcie nadeszła pora na amciu. Oczywiście to nie tak, że wszyscy przez całą drogę głodowali, ale przecież nie zatrzymywali się na godzinę przed dojazdem tylko po to, by wrzucić coś na ząb. Rice chciało się jeść i gdyby mogła na to wpłynąć, chętnie przyspieszyłaby kroki wszystkich kierujących się do wyznaczonej sali. No ale dotarli. Podłużny stół znajdujący się w pomieszczeniu był elementem wspólnym obu kultur. W przeciwieństwie do drążenia całej sali czy wręcz wioski w skale. Na samym długaśnym mebelku także znajdowały się specjały raczej odbiegające od codziennego jadłospisu Riki. Ta nie jadła jak bogacz. Czasami kupowała sobie coś burżujskiego, ale wynikający z jej sukcesów dopływ ryo raczej nie przekładał się na zakupowe szaleństwa. Może poza tymi notkami wybuchowymi, ale to nieważne...
Panienka Matsubari obdarowywała kolejne pustynne przysmaki pożądliwym spojrzeniem, jakim państwo młodzi powinni dzielić się całe życie. Lubiła poznawać noznawać nowe, zdobywać kolejne doświadczenia. A przecież nawet Po, ze swoimi nieskończonymi pomysłami na kluseczki, tylko od czasu do czasu dodawał do menu kolejny wariant. Dopiero gdy był pewny jego doskonałości. Zresztą kluseczki to tylko kluseczki, choć tego akurat lepiej przy nim nie mówić. Rika raz czy dwa razy podpytała "co to takiego?", wskazując na kolejne danie czy owoc. Nie chciała być nachalna, nie chciała być tak bardzo nietutejsza, ale czasem lepiej nie ryzykować. Brała małe porcyjki wszystkiego, co się dało. Najczęściej pożerała smakołyki jak pies kiełbasę, z zachwytem łykając sekundę po wydobyciu się starannie przygotowanego smaku. Z rzadka jednak żuła coś dłuższą chwilę, powstrzymując się przed grymasem i dziękując w duchu, że nie była zachłanna na większy kawałek. Cóż, każdy ma swoją lukrecję. Trzeba przyznać, że kiedy Rika wpadła w wir kulinarnych doświadczeń, zupełnie zapomniała gdzie jest i dlaczego tu jest. Kiedy zagadnął ją Kenshiro dotarło do niej, że chyba zapomina też KIM JEST. Oczywiście była przygotowana na tego typu pytania, choć spodziewała się go raczej na szlaku, a nie tutaj. Uśmiechnęła się życzliwie do bohatera jutrzejszego święta.
-Parę lat. - odparła. Oczywiście wiedząc, że wypada dodać coś jeszcze. - Mój tata jest dużym, morskim handlarzem i sprzedając towary opływa niemal cały świat. Interesują go jedynie najlepsze produkty, więc nic dziwnego, że szybko złapał kontakt z panem Hisuiumą. Nie inaczej było ze mną i Satomi. Niestety nie widujemy się tak często, jak byśmy tego chciały. Przez większość czasu towarzyszę ojcu w podróży i nie ma mnie w Ryuzaku. - wyjaśniła. Spryciula była całkiem niezłą kłamczuchą. Wiedziała, że najlepsze kłamstwo to takie, które znajduje się blisko prawdy. Czy jej ojciec handlował na morzu? Tak, choć nie był taki duży i nic nie wiedziała o jego zamiłowaniu do towarów najwyższych jakości. Nigdy nie udała się też z nim rejs, ale hej, trochę świata już poznała.
Kenshiro jednak nie odpuszczał. Miał sporo pytań i obdarowywał Rikę niesłabnącym zainteresowaniem. Normalnie ucieszyłaby się, wszak jest Uwagojadem Pospolitym, wręcz typowym przedstawicielem tego gatunku. Ale teraz, kiedy musiała ukrywać nieprawdę, nie czuła się już tak komfortowo. Mając to wszystko na uwadze, przymrużone oczy Pana Młodego, może nawet całe jego usposobienie wydawały się Rice bardzo dziwne. I tylko trochę ocieplała ten wizerunek jego przyjacielska wymiana spojrzeń z Satomi. Pod naporem pytań Rika trzymała gardę, pięści twarde.

-Dzięki interesom ojca poznałam większość krain. Uwielbiam nadzwyczajne bogactwo fauny i flory Prastarego Lasu (gdzie podczas swojego kilkuletniego niebytu zabiła kilku niewinnych ludzi) i sielski klimat położonych na południu Antai wiosek (gdzie niestety było tak samo). Nieobce są mi też przeraźliwe mrozy Hyuo (gdzie drogą wyjątku działy się same dobre rzeczy). - zrobiła przerwę. - Gdy jest się wszędzie, jest się trochę nigdzie, prawda? Może to i dobrze, ojciec mówi, że pieniądze lubią ciszę. Przyucza mnie. Prowadzę część negocjacji, aby kiedyś móc tylko wysyłać okręty...
-Trochę z tego powodu tu jestem. Oczywiście robię to dla Satomi, ale muszę przyznać, że Samotne Wydmy są jednym z ostatnich miejsc, których nie zwiedziłam i jak dotąd jestem zachwycona. Zupełnie inny świat. Tatko mówił, że jakoś sobie poradzi beze mnie, ale zawsze był słabym kłamcą. - zakończyła żartem. Rika chciała przedstawić się dostatecznie bogato, a jednocześnie nie wyjść na osobę, której jedyne co w życiu wyszło, to zostanie spłodzoną przez kogoś przy kasie. Zabolała ją myśl, że chociaż większość życia spędziła z matką, nie wspomniała o niej ani słowa. Czy to dlatego, że pomimo bardzo dobrych relacji, ta zawsze wolała, by Rika gotowała dobre obiadki i rzetelnie sprzątała?
Później rzeczy potoczyły się same. Yurika osłoniła sentokini przed kolejnymi pytaniami, co dało tej ostatniej do myślenia, czy aby zielonowłosa nie próbuje ratować jej przykrywki. Ah, te podejrzenia. Następnie obiecała Noburu seniorowi, że stawi się u niego wieczorem z kontraktami i po posiłku skierowała się do pokoju. Zanim jednak rzuciła się na łóżko, ponownie napatoczyła się na Yurikę. Zaczerwieniła się na jej obserwacje i powiedziała, że musi odpocząć. Zamknęła więc drzwi do pokoju i rzuciła się na łóżko. Chętnie zwiedziłaby okolicę, ale powinna znajdować się w pobliżu Satomi... gdziekolwiek ta była.
Wieczorem poprosiła kogoś ze służby, by poprowadził ją do pana Noburu. Nie wiedziała gdzie go szukać, a miała go odwiedzić z małżeńskimi kontraktami. Lubiła ten zbitek słów.
-Panie Noburu, oto małżeńskie kontrakty, jakie wręczył mi ojciec Satomi. Proszę przeczytać, czy wszystko się zgadza. Ja już znam ich treść. Po podpisaniu obu egzemplarzy jeden z nich zabiorę z powrotem do pana Hisuiumy, a wasza umowa zostanie zawarta. - przysunęła mu jeden świstek papieru ze swojej uroczej skrzyneczki, która dobitnie pokazywała, jak cenna musi być znajdująca się wewnątrz zawartość.
autor: Rika Kari Matsubari
28 lut 2023, o 00:25
Forum: Techniki
Temat: Shokuji o tanoshimi kudasai
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 56

Re: Shokuji o tanoshimi kudasai

autor: Rika Kari Matsubari
27 lut 2023, o 23:29
Forum: Sabishi
Temat: Pustynna Posiadłość w Skale
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 163

Re: Pustynna Posiadłość w Skale

Po wielu, wielu dniach w podróży wreszcie zbliżali się na miejsce. Choć Rika już wczesniej słyszała od Satomi o specyfice posiadłości Noburów, to dom w skale musiał robić piorunujące wrażenie na kimś wychowanym w zupełnie innym świecie. Ponownie, Rika znalazła się w samym centrum grzecznościowych procedur, tym razem między ochroną obu rodzin. Służba gospodarza "zabezpieczała" gościnną karawanę podczas wjazdu na teren wioski. Wioski, bo chyba nie da się inaczej nazwać tej skromnej aglomeracji, która z całą pewnością nie była pojedynczym budynkiem mieszkalnym. Ani Rice, ani Hoochiemu nie było dane długo obserwować wydarzeń na zewnątrz przez okienko, bowiem Satomi przypomniało się, że w sumie to jest mało wyjściowa i wypadałoby się przebrać. Np. w tę odjazjową suknię, przygotowaną specjalnie na tę okazję. Rika w myślach strzeliła sobie z otwartej ręki w czoło. Satomi, miałaś jedno zadanie - zdawała się mówić jej twarz, gdy odwróciła się przed spojrzeniem dziedziczki w kierunku Hoochiego. No ale nie było rady, trzeba było pomóc. Wraz z Umichiką wzięły się za przygotowanie wdzianka, a Satomi ściągała swoje drogocenne szmaty, by założyć coś jeszcze droższego. I pomyśleć, że nawet tutaj swój skromny udział miała pierzasta kulka. Rika miała okazję przyjrzeć się biżuterii. Sama uwielbiała dodatki, ale odkąd jej magiczny talizman okazał się nie działać, ograniczyła kosztowności, zdobiona wyłącznie przez wpięty we włosy kwiat słonecznika. Kolejne minuty upływały w niemałym stresie. Satomi była przejęta, a Umichika jakby kopiowała jej emocje, z niemniejszym zdenerwowaniem śląc swoje rady. Rika jedynie stała z założonymi rękami, bo przecież nie była zbyt biegła w przygotowaniach na takim poziomie. Ile to trwało? Nikt czasu nie liczył, ale pewnie dłuższą chwilę. Wystarczająco długą, by ktoś postanowił przypomnieć, że są już na miejscu.
Tak więc Satomi opuściła powóz, a wraz za nią pozostała część załogi - dwie kumpele i sowa. Choć wszyscy mogli czuć na sobie spojrzenia tubylców i ryuzackiej obsługi wyjazdu, cała uwaga skupiona była na Pannie Młodej. Naprzeciwko nich znajdował się schodzący po schodach starszy człowiek, którego łatwo było rozpoznać jako głowę rodziny. To z nim dogadał się stary Hisuiuma. Tengo przedstawił wszystkim, ale przede wszystkim Panu Noburu, Satomi. Rika niemal czuła ból tego młodzieńca, który wychwalał pod niebiosa swoją miłość, niemal wysyłając ją w ręce innego. Bardziej jednak czuła zazdrość o te wszystkie tytuły, którymi została obdarowana. Nie zwykła przecież do tego, że to kto inny znajdował się w centrum uwagi. Była kłopotliwą jedynaczką, która zawsze skupiała na sobie oczy wszystkich. Teraz to ona była tłem i przyglądała się uważnie całej tej scenie. W pierwszej kolejności Obu Noburom - seniorowi i Kenshiro. Zwróciło jej uwagę ojcowskie przywitanie. Zwróciło o tyle, że spodziewała się czegoś innego. Podejrzewała ich. Ojca i syna. Sama nie wiedziała czego dokładnie szukała, ale na tym etapie podróży, po tylu dniach spędzonych na trasie wszyscy byli już dla niej podejrzani. Hisuiuma mówił o kimś ze swoich ludzi. Ale czy nie mogło mieć to związku i z Pustyniakami?
Z rozmyślań wyrwały ją słowa Panny Młodej, która przedstawiała swoje przyjaciółki. Z zadowoleniem stwierdziła, że Satomi gra w jej drużynie i trzyma się planu. Niby chodziło o jej życie, ale kto to tam wie. Panienka Matsubari nie znała tutejszych zwyczajów, dygnęła jednak przed mężczyznami w wyuczonym geście. Chętnie przedstawiłaby się sama we własny, godny sposób, ale nie był to najlepszy pomysł, wszak jej formułka rozpoczynała się od "Sentokini...". Chwilę tak postali i Gospodarz zaprosił wszystkich na posiłek. Nie śpieszyło mu się do załatwiania formalności. To chyba dobry znak, choć Rika chętnie by się z nim rozmówiła. Kiedy atmosfera zrobiła się mniej oficjalna i wszyscy skierowali się na ucztę, Rika szepnęła Hoochiemu, by ten miał oczy i uszy szeroko otwarte. Nie liczyła na żadne rewelacje, ale zawsze warto przypomnieć swojemu nierozgarniętemu przyjacielowi. W tej chwili najbardziej interesował ją Kenshiro. Próbowała wyczytać coś z jego twarzy, zrozumieć jak też on zapatruje się na to wszystko. Przypomniała sobie treść kontraktów i wczuwała się w jego sytuację. Jestem bogata. Wychodze za piękną... nie no, bez przesady. Za ładną, młodą dziewczynę, która jest jeszcze bogatsza. Lubię ją... a może wcale nie lubię? W każdym razie przede mną huczna impreza, kilka miesięcy w domu i wyjazd na stałe na obczyznę. Czy też potajemnie kocham się w kimś innym? Czy też stoję tu tylko z obowiązku i chęci zadowolenia rodziny? Powinnam go zagadnąć, tylko jak...
Jeśli nadarzy się ku temu okazja, Rika zagadnie Pana Młodego jakimś zwykłym tekstem o radości, ze może tutaj być i jak to wspaniale, że Satomi i on będą razem, bo tak bardzo do siebie pasują. Tak! Bardzo do siebie pasują. I jakie to szczęście, że połączy ich coś tak nierozerwalnego. Może w ten sposób dotrze do jakiejś prawdy, albo chociaż rozpozna fałsz. O ile w ogóle było to do czegoś potrzebne.
autor: Rika Kari Matsubari
26 lut 2023, o 20:31
Forum: Techniki
Temat: Shokuji o tanoshimi kudasai
Odpowiedzi: 4
Odsłony: 56

Shokuji o tanoshimi kudasai

autor: Rika Kari Matsubari
26 lut 2023, o 17:41
Forum: Sabishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 329
Odsłony: 33636

Re: Szlak transportowy

Jeśli RIka wróci ze swoich tajnych wakacji cała i zdrowa, będzie je pamiętać nie tylko jako zwariowaną przygodę, ale też pouczającą lekcję. Jak dotąd nigdy nie odbyła podróży do krainy tak dalece oddalonej od rodzimego Ryuzaku no Taki. Już samo kupieckie miasto w jej mniemaniu było tak rozległe i warte zobaczenia, że można je zwiedzać przez całe życie. Teraz los pokierował ją aż na Pustynię. Panienka Matsubari wiedziała o tych stronach niewiele, a to co wiedziała nie pobudzało szczególnie wyobraźni. Samo doświadczenie tego nadzwyczajnie nudnego miejsca wcale nie okazało się jednak tak koszmarne, jak być może powinno.
Od zanużenia się w głąb piaskowej krainy Rika spędzała większość czasu z Satomi i Umichiką w ich niebanalnym powozie, śledząc pusty(nny) krajobraz przez okno. Naiwnym byłoby jednak stwierdzenie, że właśnie to interesowało ją najbardziej. Zielone oczy znacznie bardziej badawczym spojrzeniem obdarowywały kolejne butelki wina, które dziewczyny tak chętnie wyciągały bóg wie skąd. Rika umiała zręcznie składać pieczęcie, a specjalnym jutsu wykrywać obecność żywych istot na wcale niemałej powierzchni. Na nic się to jednak zdawało w odkrywaniu tych wszystkich smakowych nut, o których tak chętnie opowiadały jej towarzyszki. Oczywiście nic straconego, bo Rika poznawała swoje własne alkoholowe limity i z każdym dniem coraz lepiej oceniała, czy kolejny kieliszek mieści się w jej możliwościach. Naturalnie nie piły w ciszy. Była to bodaj pierwsza okazja dla Riki, by spędzić więcej czasu z nastoletnimi rówieśniczkami. Jako dziecko mieszkająca na dalekich obrzeżach, miała jedynie dwóch kolegów do zabawy. Później, w roli ryuzackiego doko była zupełnie pochłonięta obowiązkami, poza którymi świata już niemal nie widziała. A teraz siedziała tu, na tej swojej niby-kolonii i jeszcze dostrzegała świat. Jak choćby to "piaskowe powietrze", które podczas jednego z postojów pokazała im Yurika. Mówiła, że to wiatr unosi piasek do góry i lepiej się do tego nie zbliżać. Nikt nie miał zamiaru.
Dla kogoś "miastowego" pustynne obrzeża były niczym wieś. A jak dobrze wiemy, każdy mieszczuch przeżywa kiedyś fascynację wsią. Rika była zdumiona widząc ruchomą wioskę, która przemieszczała się w zależności od panujących w okolicy warunków pogodowych. Było to coś tak egzotycznego, że panienka początkowo nie dawała temu wiary. Z czasem wytłumaczono jej na czym to wszystko polegało i musiała uznać, że jest to całkiem możliwe.
Przez całą tą podróż Rika była skupiona na ochronie Satomi w tylu procentach, ilu nie miała we krwi. Do ataku na życie Panny Młodej ostatecznie nie doszło, ale nie oznacza to bynajmniej, że obyło się bez chwil grozy. Podczas jednego z postojów RIka z sową u boku udali się na skraj jednej z wydm. Była olbrzymia i można z niej było oglądać horyzont. Dziewczyna szybko zauważyła, że te wydmy nie są wcale aż takie samotne, bo gdzieś tam w oddali zawsze jest jakaś inna. Hoochiego mniej interesowało to co przed nim, a bardziej to co pod nim. Stał tuż u stóp Riki i w przeciwieństwie do niej był zafascynowany piaskiem. Był taki drobny, taki gładziutki i cieplutki... wychylił się nieco do przodu, by spojrzeć na jego gładką powierzchnię i siup! Liściastopióry zaczął koziołkować w dół. Rika nie wiedziała co tam jęczy jej przyjaciel, zapatrzona przed siebie.
-Ał, ał, ał! - Hoochi turlał się w dół. Początkowo niespiesznie, obracając się raz po raz. W zadziwiającym tempie nabierał jednak impetu. Po chwili sunął na złamanie karku i Rika, która wreszcie zrozumiała co się stało, nie miała szans go dogonić. Gdyby Liściastopióry turlał się w śniegu, stworzyłby już kulę wielkości bidziudamy. Zrozumiał, że to nie przelewki. Już nie było "ał, ał". Oj nie.
-AAAAAAAA!! RIKAAAAAAAAA!!! - darł się co sił, ale nikt nie był w stanie mu pomóc. Kiedy pierzasty pocisk wreszcie się zatrzymał, Rice zatrzymało się serce. Kurz opadł, a sówek się nie ruszał. Obeszła nieco najbardziej stromy odcinek i puściła się biegiem w jego kierunku. Niewątpliwie jedne z najdłuższych minut w jej życiu.
Kiedy dotarła na miejsce, Hoochi ledwo poruszał skrzydełkiem. Jego okrągłe ciało całe było pokryte piaskowym pyłem. Kiedy coś tam mruczał pod dziobem, w głowie dziewczyny kłębiły się najczarniejsze myśli. Natychmiast wzięła go na ręce. Spojrzała mu w oczy, które były na granicy łez. Tak samo jak wtedy, gdy zgubił się w leśnych zaroślach i z trudem się odnalazł. Miała wiele pytań: "Czy nic ci nie jest?", "czy wszystko w porządku?", "czy mam przywołać Sobo?", "jak w ogóle do tego doszło?". Zanim cokolwiek powiedziała, odezwał się Hoochi.
-Ale frajda, koniecznie musisz spróbować. - powiedział łamiącym się głosem, trzymając pazur za to, aby nie posłuchała. Po raz kolejny udowodnił, że jest prawdziwym mężczyzną.

Po szalonych dniach na trasie, karawana dotarła do osady Ningyō-shi, a następnie ominęła ją bokiem i skierowała się... dokądś. Owe dokądś miało się okazać destynacją całej tej wyprawy. Oto znaleźli się przed rezydencją Pana Młodego. Z tego co Rika wydedukowała, Hisuiuma miał być tym zamożniejszym spośród tej dwójki. Niczego nie można jednak było ujmować pustynnym burżujom. I oni mieli swoich nielicho odzianych żołnierzy, którzy mieli zaprowadzić ich do gospodarzy. Rika upewniła się, że pudełeczko z małżeńskimi kontraktami wciąż jest na miejscu. Jeśli tak, była gotowa. Jeśli nie... to cóż. Też musiała być gotowa.
autor: Rika Kari Matsubari
23 lut 2023, o 23:00
Forum: Sabishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 329
Odsłony: 33636

Re: Szlak transportowy

Yurika miała wiele do powiedzenia na temat świata pustyni. Dziewczyny chłonęły jak gąbka informacje o Barwach Świata, sklepie jej wuja i wyjątkowości sprzedawanych tam tkanin i nieco mniej gąbkowato resztę wprowadzenia, gdzie pustynianka tłumaczyła co, jak i dlaczego logistycznie rozwiązane w dalszej części podróży. Możliwość zakupienia ciuszków prosto z Sabishi wzbudziła powszechne zadowolenie, zaś "program podróży" nie przypadł za bardzo do gustu Rice. Yurika nie zakładała, że będą mieli dobre tempo. Rika i owszem, wszak musieli skończyć przed wyjazdem. Była zawiedziona, ale jednoczesnie rozumiała, że niekażdy człowiek przyzwyczajony jest do panujących tam warunków. Ona, jak i cała świta Satomi miały najlepiej. Inni musieli ciężko zasuwać na ich podróżny luksus. A do tego dochodziły jeszcze inne kłopotliwe zjawiska jak np. burze piaskowe. Sentokini pamiętała, że i Hoochi, zasięgnąwszy opinii starszyzny ostrzegał ją właśnie przed tym. Dlatego nie lekceważyła tego. Nie próbowała wymóc zmiany planów i przyspieszenia, choć oczywiście jej na tym zależało. W końcu mniej czasu na trasie to mniej niepokojów i czuwania nad Satomi. No ale nikt nie chciał, by i ich wóz został zasypany piachem wraz z nimi.
Na szczęście mają Yurikę. Tutejszą Akoraito. I jakkolwiek Rika polubiła zielonowłosą dziewczyną, tak wieść o jej stopniu była prawdziwym miodem dla uszu.
Mniej przyjemny był widok gryzonia. Oj, dużo mniej! Spetryfikowane dziewczyny nie byłyby w stanie obronić się przed tym diabelskim stworzeniem. Całe szczęście miały Hoochiego, który wystapił do przodu i prężąc się nie lada stanął w ich obronie. Dobrze mieć takiego bodyguarda, a Liściastopióry jakby nabrał wigoru, znajdując sobie odpowiedniego przeciwnika. Do walki jednak nie doszło, a jak się miało okazać, szczur znajdował się w torebce nie przypadkiem. Dziwna rzecz, trzymać tak szczura. Ona trzymała sowę i to było normalne, ale szczura? Mimo wszystko dziewczyna wysłuchała z zaciekawieniem tej historii. Pokusiła się nawet o pytanie, którego szybko pożałowała.
-Czy ona mówi?

-Biadna... my z Umichiką skoczymy na małe zakupy. Pierwszy raz będę na pustyni i powinnam sobie coś kupić, a co może lepsze od czegoś, co mnie uładni? - Rika nie mogła się doczekać, aż też założy na siebie takie pustynne szaty. Nie zastanawiała się nad tym, czy to wygodne, czy praktyczne. Ani czy będzie się nadawało do noszenia w Ryuzaku. Chciała to mieć. Jedynie miała lekką zadrę o to, że nie ma tego w jej rodzimym mieście. A przecież powinno być. No, ale tyle dobrego, że nie obiecała kupić czegoś Satomi, ani przypomnieć, że niedługo będzie miała sporo czasu na pustynne zakupy... Tak. Teraz, gdy znała plany Satomi, była bardziej ostrożna i gotowa na unikanie kolejnych gaf.
Powóz ruszył. I dobrze. Podróż i tak zajmowała mnóstwo czasu, w związku z czym nie było dla Riki nic gorszego, niż dodatkowe stanie. Zwłaszcza, że jeśli wierzyć słowom Yuriki, w południe i tak warunki będą zbyt ciężkie, by zbliżać się do celu. Rika miała dużo czasu do namysłu. Zastanawiała się nad kolejnymi ludźmi, czy mogli być gotowi do ataku na życie młodej burżujki. Czy byli dostatecznie silni, czy mieli motyw? Czy zachowywali się "jakoś dziwnie"? Nie miała żadnego dobrego typu. To mogł być Arato, mógł być dowolny ze strażników zajmujących się powozem. Być może nawet tego dnia się do nich uśmiechnął. Rika zaczynała rozważać już nie tylko Arato, ale w jakiś pokrętny sposób także Tengo, który mógłby poczuć się zepchnięty na dalszy plan albo nawet Umichikę. Zakrawało to na absurd i Rika odrzuciła wszystkie związane z tym myśli. Mimo potrzeby zachowania czujności, miała wakacje. Przemierzyła kawał świata w dobrych warunkach i niegorszym towarzystwie. Było fajnie. Hoochi też dawał radę. Dieta ciastkowa mu służyła. W jego oczach nie było ani śladu nieudanej zagrywki w udawanie wilka. Tak więc Liściastopióry był zadowolony, sama Rika była zadowolona. Ciekawa była zawartości zwoju, jaki zaoferował jej Hisuiuma. Zadowolona mogła być Umichika, która świetnie radziła sobie w towarzystwie, a i Satomi los czekał nie najgorszy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z jej planem, będzie miała dobrze. Musi tylko dogadać się z Panem Młodym i... przeżyć. Właśnie.
-Satomi, zauważyłaś ostatnio coś podejrzanego? Zachowuję czujność, ale trudno oceniać mi tych wszystkich ludzi, gdy ledwo ich znam. Dobrze, że mamy Yurikę. Przynajmniej nie będą nas niepokoiły te piaski. Jakbyśmy nie miały dość zmartwień.
-Chwila! Umichika, tak mi przykro... chyba nie będę mogła opuścić Satomi na czas zakupów. Będzie wtedy największe zamieszanie i bardziej niż teraz będę musiała być przy niej. Być może kupię coś przed powrotem do domu, ale dopóki wszystko nie będzie za nami, nie powinnam się oddalać. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się martwię, że nie mogę przejrzeć tego kogoś. Oczywiście mam nadzieję, że do niczego nie dojdzie. Ten ktoś się wycofa lub w ogóle nie ma nikogo ze złymi intencjami. Nie po to jednak tu jestem by mieć nadzieję. - wyjaśniła. I zaraz pożałowała, że powiedziała Umichiko za dużo. No paranoja.
Mijały dni.
autor: Rika Kari Matsubari
23 lut 2023, o 17:33
Forum: Sabishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 329
Odsłony: 33636

Re: Szlak transportowy

Prawdziwy sojusz, taki nie tylko z grzeczności, Rika i Satomi zawiązały w niecodziennych okolicznościach. Wpierw Rika zobaczyła Pannę Młodą nagusieńką z innym mężczyzną, który pracował dla starego Hisuiumy, a potem sama podzieliła się wieściami, które były dla Satomi zaskoczeniem. Być może wcześniej myślała, że obecność Riki to tylko dodatkowe wsparcie, niezmotywowane niczym innym jak po prostu większą wagą całej podróży. Kilka słów sentokini wypowiedzianych z pełną powagą przemówiły do Satomi, która musiała teraz rozumieć, że ktoś polował na jej życie, zaś ojciec wcale nie dołączył do ekspedycji Tengo w ramach zemsty. No, raczej. Bardziej zorientowane w sytuacji popłynęły do drugiego brzegu, gdzie Rika spodziewała się zobaczyć Hoochiego, wytrwale powstrzymującego strażników przed poznaniem prawdy. Przy brzegu nie znalazła ani sowy, ani stróżów, którzy cierpliwie czekali na skończenie kąpieli przez burżujkę. Rikę zastanawiał los Hoochiego, ale nie martwiła się zanadto. Pewnie wciąż gdzieś czuwał albo odleciał po coś do jedzenia, znacznie lepszego niż odrobina cebuli. Dziewczyny wyszły więc naprzeciw strażnikom i wspólnie skierowały się do obozu. Już chwilę później niepokój wzbudził podejrzany ruch w krzakach. Tak, tak. To nie kto inny, jak Hoochi. Sowi bohater miał wilgotne oczka i Rika bez żadnych pretensji przyjęła go na ramię i osłoniła przed widokiem innych. Ważne że tak panienka, jak i sam Hoochi wiedzieli, że to tylko wypadek przy pracy. A jak się to miało do zapewnienia Satomi, że skutecznie powstrzymuje strażników przed odkryciem, że ta udała się na drugi koniec rzeki? Jeśli będzie okazja, to wyjaśni jej, że posługuje się głównie Genjutsu. Czasami robi rzeczy, których nie widać...
Kolejne dni upłynęły pod znakiem pławienia się w hisuiumskich luksusach z odrobiną czujki na służbie. Nic się jednak nie wydarzyło. Po tygodniu podróży w coraz bardziej zmieniającym się klimacie, dotarli na pustynne obrzeża. Nastąpiły przygotowania do dalszej drogi. Nieprzyjazne piaski wymogły zaangażowanie przewodnika, którym okazała się dziewczyna w zbliżonym wieku do Satomi, Riki i Umichiki. Ta jednak nie tylko siedziała z Arato, wskazując drogę. Za prośbą Panny Młodej dołączyła też do grupy dziewczyn. Rika otaksowała wzrokiem zielonowłosą dziewczynę o egzotycznej z perspektywy Ryuzaku urodzie. Poczuła igiełkę zazdrości, wędrując męskim wzrokiem na jej jedyne miejsce o sile wywierania wpływu zbliżonej do Genjutsu. Nie podobało jej się, że Satomi poświęca nowej tyle uwagi. Przygryzła wargę, by tylko nie pochwalić się własną, niebagatelną rolą w tej podróży. Musiała jednak przyznać przed samą sobą, że Yurika była sympatyczna. Choć mogłaby nazywać się inaczej.
-Dziesięć dni? Na pustyni chyba nie ma za bardzo skrótów? Wydaje mi się to bardzo długo. Przez ten czas może nas zaatakować ta burza piaskowa albo wykończyć słońce. Nie mówiąc już o rabusiach. - zauważyła. - A gdzie będziemy się zatrzymywać? Zastanawiam się czy nic nam wtedy nie grozi. Bo jednak w lesie znacznie łatwiej rozbić obóz i zadbać o przytulne warunki.
Rika chciała jeszcze zapytać, gdzie można dostać takie szaty, ale miała swój honor i tego nie zrobiła.
-Ojej, Yurika. Ty chyba umiesz walczyć. - zagaiła, wskazując na jeden ze zwojów.
Ale zwój to był mały pikuś. W torebce przewodniczki znajdował się SZCZUR. Możesz sobie być sentoki i posiadać jutsu masowej zagłady, ale jeśli masz dwa chromosomy X i widzisz szczura, tracisz grunt pod nogami. Natychmiast zrobiła krok lub dwa w tył.
-Yurika, masz w torebce szczura! Jak chcesz mogę wysłać Hoochiego to się z nim rozprawi! - mówiła rozemocjonowana, niespokojnym głosem. Sytuacja wymagała natychmiastowego, stanowczego działania, zanim szczur pożre je wszystkie żywcem. Jak ta dziewczyna zamierzała ochronić ich na trasie, jak nie potrafi zabezpieczyć swojej własnej torebki?
autor: Rika Kari Matsubari
22 lut 2023, o 12:26
Forum: Ryuzaku no Taki
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 632
Odsłony: 57073

Re: Szlak transportowy

Dziwaczna była to sytuacja. Ukryta na drzewie Rika studiowała miłość dwójki kochanków, którzy nie mogli być razem. Jeszcze zanim zaczęła przysłuchiwać się ich rozmowie, myślała że Satomi planuje ucieczkę. Tu i teraz, miała zniknąć z Tengo pod osłoną nocy, a strażnicy asystujący dziewczynie w kąpieli mieli jej nigdy nie odnaleźć. Okazało się, że nie. Kiedy Rika zrozumiała, że zbliża się moment rozstania, postanowiła ujawnić swoją obecność. Żadne słowa nie mogły zabrzmieć normalnie z ust osoby podglądającej dwójkę ludzi w tak intymnej sytuacji. Chciała jednak by wszyscy zmierzyli się z rzeczywistością. Tengo, Satomi i sama Rika.
Pierwsze z czym musiała się zmierzyć to dwa nadlatujące shurikeny. W tym momencie, jak i przedtem, sentokini była gotowa do walki z Tengo. To właśnie jego uważała za wroga i główną przeszkodę w dopełnieniu misji. Nie przeszła jednak do ataku. Czekała na jego dalsze działania, gotowa wyjść z kontrą. Nie musiała. Tengo bardzo szybko połączył kropki i doszedł do wniosku, że walką nic nie wskóra. On i Satomi byli w dupie. Z tej dwójki to Panna Młoda była bardziej bojowo nastawiona i wyrzuciła z siebie wszystko co leżało jej na sercu. Rika nie była gotowa na taką agresję, a powinna była. Przyjęła ją w milczeniu. Nie wiadomo, czy z braku dobrego słowa, silnego współczucia do losu młodej Hisuiumy czy mądrości. Efekt był dobry, bo z pomocą Tengo Satomi powoli się uspokoiła, a Rika zdążyła zebrać myśli. Przynajmniej tak jej się wydawało. Pozwalała mówić Hisuiumie. Matsubari była tu intruzem i dopóki słowa płynęły, nie było sensu ich przerywać. Szybko zrozumiała, że Satomi wcale jej nie okłamała. Rzeczywiście miała dobre relacje z Kenshiro. Rzeczywiście nie potrzebowała upajać Riki alkoholem, aby spotkać się potajemnie z Tengo. I wreszcie, wcale nie zamierzała bojkotować ślubu i uciec ze swoim kochankiem.
Satomi miała rację w jednym. To, co wydarzy się po ślubie nie jest interesem Riki. Co więcej, panienka Matsubari raczej kibicowała młodszej koleżance w realizacji swojego planu. Jeśli i Pan Młody nie będzie miał nic przeciwko, to czemu nie? Jedyne co musiała zrobić, o co została poproszona, niemal ubłagana, to nie wspominać o tej scenie swojemu zleceniodawcy. Trudno powiedzieć, jak powinna postąpić, ale sama od początku wiedziała, że nie podzieli się tym co widziała po drugiej stronie rzeki. Westchnęła, niby w zamyśle. Bolało ją, że w całej tej historii była tylko kupioną osobą, która ma doprowadzić tę podróż do z góry zaplanowanego końca. Może dlatego nie zamierzała nic mówić. Ot, mały okaz buntu. Zależało jej jednak na samym ślubie. Nie tylko, bo tego się podjęła. Także dlatego, że był to nie tylko ślub dwojga ludzi, ale też ważna rzecz dla Hisuiumy, a więc i całego Ryuzaku.
-Nie powiem. Nie zamierzałam. Jestem tu żeby cię chronić, a nie rujnować ci życie - uśmiechnęła się nieco. Skoro nie musi zachęcać Satomi do wzięcia ślubu, jeden problem przestał istnieć. Pojawił się jednak inny, którego Panna Młoda nie była świadoma. Powie jej o tym później, bez Tengo. - Trzymam kciuki za twoje szczęście. I będę ci pomagała do końca podróży. Tengo, nic nie powiem. - powiedziała raz jeszcze, jakby potrzebował on usłyszeć to osobno. - możesz wracać spokojnie na wartę. My też musimy wracać.
Rika została sama z Satomi i wlazła do wody w swojej sukience. Zaczęły płynąć do drugiego brzegu. Miała jej do powiedzenia coś jeszcze.
-Moim zdaniem twój tata nic nie wiedział o Tengo i wysłanie go tutaj to czysty przypadek. - wypaliła. - I przepraszam, że musiałam widzieć to co widziałam. Wśród służby jest ktoś, kto chce twojej śmierci i do tej pory myślałam, że to właśnie Tengo. Musisz mieć się na baczności. Wiem, że to okropne, ale jesteś nie tylko Satomi, ale też córką swojego ojca. Wielu ludzi chce go skrzywdzić i pewnie teraz w to nie wierzysz, ale nic nie zaboli go tak jak strata ciebie. - dodała. Wcale nie wiedziała, czy to ostatnie to prawda. Ale hej, przecież mogło tak być. Nie znała wielu podróżnych, ale jej podejrzenia spadły teraz na Arato. Zwykla, luźna teoria, że najbardziej zaufany człowiek Hisuiumy jest wściekły o to, że to nie on otrzymał rękę Satomi. To jednak nie było teraz ważne. Trzeba dopłynąć do brzegu. Rika przyglądała próbowała dostrzec, czy coś tam się dzieje. I gdzie jest Hoochi. W razie czego gotowa była na słabą bajeczkę o tym, że chciały trochę popływać.
autor: Rika Kari Matsubari
21 lut 2023, o 21:49
Forum: Techniki
Temat: DokuS
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 144

Re: DokuS

  Ukryty tekst
autor: Rika Kari Matsubari
21 lut 2023, o 21:14
Forum: Techniki
Temat: Gadian v2 (v2) - jawne
Odpowiedzi: 13
Odsłony: 657

Re: Gadian v2 (v2) - jawne

Głównym zarzutem dotyczącym poprzedniej wersji była możliwość niemal nieustannej ochrony przed słabymi atakami. Myśląc nad rozwiązaniami, tak jak Tetsuro zaczęłam szukać technik o podobnym działaniu. Najciemniej pod latarnią, bo znalazłam w klanie wspominanego wcześniej Gaary. Co prawda odkryłam tylko jedno takie jutsu, ale i tak mam fart:
Suna: Suna no Yoroi
Nazwa
Suna: Suna no Yoroi
Ranga
B
Pieczęci
Specjalny gest techniki
Zasięg
Ciało
Teichi
[/name]
Koszt Teichi E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (za stworzenie zbroi)
Kogane
[/name]
Koszt Kogane E: 47% | D: 36% | C: 26% | B: 21% | A: 16% | S: 10% | S+: 5% (za stworzenie zbroi)
Wymagania
[/name]
Dodatkowe Wymaga Średnich zasobów piasku. Aby dostrzec zbroję trzeba posiadać Percepcję na poziomie ponadprzeciętnym (161+). W przypadku uderzenia w zbroję widać kruszący się piasek. W przypadku nieposiadania wystarczającej siły i wytrzymałości, szybkość użytkownika maleje o brakujące punkty (np. komuś brakuje 5 siły i wytrzymałości, szybkość maleje więc o 10) do minimum 1.
Opis Shinobi po wykonaniu sekwencji gestów zaczyna gromadzić piasek na swoim ciele i zbijać go w twardą warstwę obronną. Piasek zaczyna przylegać do ciała użytkownika i przybierać barwę odpowiadającą jego skórze, czy też ubraniu, utrudniając potencjalne zauważenie zbroi. Piaskowa powłoka na ciele wykonującego technikę uniemożliwia odpowiednie zebranie chakry do wykonania technik skupiających chakrę na kończynach, takich jak te służące do chodzenia po wodzie, bądź ścianach.
Uwaga Zbroja utrzymuje się 5 tur, możliwe jest przedłużenie czasu jej trwania o kolejne 5 tur - pod koniec należy zapłacić pełen koszt techniki. By naprawić zbroję należy ponownie użyć techniki i zapłacić pełen koszt, co zarazem odświeża czas trwania techniki do 5 tur.
Suna no Yoroi w praktyce bardzo przypomina mój artefakt. Tylko że ma niższą rangę, jest silniejsza i nie trzeba iść po nią na wyprawę z przeciwnikiem 3k+... ani żadną inną. Tak jak wrzucone wcześniej techniki, trwa 5 tur (u mnie brak zgody na 3) i można przedłużyć ją o kolejne 5 tur. A potem kolejne 5 i tak bez końca. Jutsu Sabaku ma standardowy, jednorazowy (!) koszt, kiedy u mnie nie ma zgody nawet na standard+dowolny summon (tak, nawet za fabularną obecność summona słono płaci się chakrą). W opisie zbroi nie ma ani słowa o mechanice barier, co może oznaczać, że jest 2x silniejsza, niż to na jaką wygląda. Oczywiście jeśli ją zobaczymy, bo to wymaga od wrogów osiągnięcia absurdalnego pułapu 161 percepcji (u mnie 1). Na czacie pojawiały się żarty z atrybutów Gadiana: jak to, włosy mają percepcję i szybkość? To nie siła, a słabość, bo dzięki temu przeciwnik może zadać postaci obrażenia nie wytracając siły na przebicie się przez barierę (balans). Standardowe zbroje mają "percepcję i szybkość" na poziomie 9999, ale zakrywają tylko fragment ciała. Z opisu tego jutsu wynika raczej, że można ochronić całe ciało jednocześnie.
Koniec pastwienia się nad tymi różnicami.
Biorę sobie do serca zarzut, o którym wspomniałam na samym początku. Myślę, że mogłabym się zgodzić na jakiś wariant typu 3/5 tur z 2-3 użyciami na dobę, w niesprzyjającym wariancie przy podwyższeniu atrybutów na S i zachowaniu rangi artefaktu albo jakąś inną kombinację w tym stylu. Może pewnej elastyczności dodałaby modyfikacja mechaniki bariery, w której artefakt traciłby wytrzymałość od ataków słabszych niż połowa jego wytki. To byłoby ciekawe.
Generalnie zgadzam się przynajmniej z częścią Waszych uwag, ale w świetle tej techniki i paru innych wydaje się niedorzeczne, by artefakt był traktowany tak skrajnie gorzej niż inne kinjutsu (wymagające wyprawy tej samej rangi) czy zwykła, ogólnodostępna klanówka niższej rangi. Według mnie artefakt mógłby wyglądać np. tak jak poniżej, ale powinno to zostać jakoś ujednolicone.
Gadian
Nazwa
Gadian
Typ
Akcesoria
Historia Wiele lat przed tym, jak Sowy odnalazły swoje miejsce na Wyspie Tysiąca Miejsc, były rozproszone po całym świecie. Ich największe skupisko znajdowało się wówczas w Głębokich Odnogach, gdzie toczyły wiele bitew. Większość z nich kończyło się zwycięstwem stada sów, które - jeszcze nie tak zgodne i zorganizowane - zawdzięczały to wszystko Gadianowi, starszemu bratu Bodo, nie bez kozery nazywanemu Stróżem. To dzięki niemu sowy były w stanie z jednej strony regularnie ścierać się z potężnymi zwierzętami o prym w regionie, z drugiej zaś, o dobra materialne z ludźmi. Sowę i człowieka łączy bowiem nie tylko niezwykła inteligencja, ale także zamiłowanie do złota.
Gdy złoty grzebień wpadł w sowie piórka, te od razu zdały sobie sprawę z powagi sytuacji. Przedmiot już na pierwszy rzut oka wyglądał na wyjątkowo cenny. Co więcej, szybko odkryto jego właściwości - możliwość wtopienia się w niego, zniknięcia w jego wnętrzu. Nadzwyczajna zdobycz szybko okazała się przekleństwem, a siedlisko sów zostało zaskoczone przez skoordynowany atak silnej grupy shinobich. "Ratuj się kto może" - zarządził ewakuację Gadian, który sam wtopił się w przedmiot, czekając na dogodny moment do kontrataku. Miał wrócić, miał przynieść sowom wspólny skarb. Jednak żadna z sów należących do upadłego stada nie widziała później ani sowiego bohatera, ani tego niezwykłego artefaktu.
Po latach, gdy pozycja sów stała się silna jak nigdy dotąd, przyszedł czas na wyrównanie starych porachunków. Tylko jak tego dokonać, gdy brakuje informacji, a świat ludzi stał się odległy jak nigdy dotąd? Nawet Bodo, który przeżył atak nie posiada najmniejszej choćby poszlaki. Jedynie mędrczyni Zou-Zee zna trop, którym należy podążyć. Nadszedł czas, by skrócić o głowę napastników, a wybitnemu wojownikowi zapewnić godny pochówek. W królestwie, którego nigdy nie doczekał.
Opis Grzebień, rozmiarami nieróżniący się szczególnie od innych tego typu przedmiotów. Jest złoty, ma cienkie, nieco dłuższe niż zwykle żebra, które ułatwiają wczepienie go we włosy. Jego bogato zdobiona podstawa prezentuje mozaikę różnych gatunków roślin. Ze złotych łodyżek wyrastają imitujące owoce jarzębiny perły, złote kwiaty tulipana, a także lśniące brylantowe liście wierzby.
Właściwości Przedmiot służy jedynie celom estetycznym, dopóki użytkownik nie przeleje doń chakry i nie przeczesze swoich włosów. Wówczas te natychmiast zmieniają kolor na blond i zaczynają nienaturalnie poruszać się na wietrze. To znak, że zostały "ożywione" i gotowe są chronić użytkownika przed czyhającymi na niego zagrożeniami. Włosy pod kontrolą przedmiotu pełnią jedynie funkcje obronne. Mogą odpierać ataki równocześnie ze wszystkich stron, ale ich długość nie może przekraczać 3 metrów. Gdy włosy zostaną zniszczone, Gadian przestaje bronić. Włosy odrastają dopiero po ponownym przelaniu chakry do grzebienia (kolejne aktywacje nie wymagają przeczesywania włosów), która - o ile coś zostało - sumuje się z chakrą, która wciąż się w nim znajdowała.
Wymagania
Koszt
B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% za 3 tury
Włosy
Dodatkowe
  • Podczas działania przedmiotu użytkownik nie może wykonywać jutsu włosowych
  • Przedmiot działa tylko wtedy, gdy znajduje się w nim zwierzę
  • Tylko zwierzęta mogą wtopić się w przedmiot
  • Grzebień musi być wczepiony we włosy, aby te mogły działać
  • Działanie przedmiotu podtrzymywane jest chakrą użytkownika
  • Przedmiot może być aktywowany maksymalnie 3 razy w ciągu doby
  • Ożywione włosy działają na zasadach bariery, ale ataki słabsze o połowę od ich wytrzymałości także je uszkadzają
Zdobycie
Wyprawa A
Link do tematu postaci
KLIK!
autor: Rika Kari Matsubari
21 lut 2023, o 18:17
Forum: Ryuzaku no Taki
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 632
Odsłony: 57073

Re: Szlak transportowy

Czujka. Hoochi miał inny plan od Riki, ale ta gotowa była przystać na jego pomysł. Nie powinna była tak myśleć, ale pomyślała: tu było mniej do zepsucia, aniżeli po drugiej stronie wyspy. A Rika choć sama uwielbiała improwizację i szalone pomysły, tak niekoniecznie doceniała je u Liściastopiórego. Tego pewnie też nie powinna była robić, ale w końcu dał jej trochę powodów, no nie? Kiedy jej kompan kontynuował swoją wizję powstrzymania strażników poprzez udawanie wilka w krzakach, od razu cofnęła się do Midori i swojego pierwszego kontaktu z Hoochim. Wtedy odstraszyła prawdziwe wilki fikcyjnymi niedźwiedziami. Czy i bohaterski sów zdoła wykonać podobny trik? To się nie może udać.
-Dobry pomysł. Na pewno ci się uda. - pochwaliła go za inwencję, po czym złożyła pieczęć i w sumie tyle ją widział. Dopiero potem pomyślała, że strażnicy mogą zrobić mu krzywdę. Było jednak za późno by się wycofać.
Usadowiwszy się na drzewku Rika miała całkiem niezły punkt orientacyjny. Właściwie to było niczym na droższym miejscu w teatrze. Dobrze widać, dobrze słychać. Mężczyzna, z którym tak jak Rice już wcześniej się wydawało, rozmawia zanużona w wodzie Satomi, wyglądał znajomo. To Tengo! - pomyślała, zasłaniając usta obiema dłońmi, zupełnie jakby jej odkrycie miało się wymsknąć i zakłócić ciszę w pełni kontrolowaną przez oboje kochanków. Mężczyzna był odziany równie dobrze jak pozostali strażnicy, jeśli nie lepiej. Satomi zaś ubrana była w nic. Dziewczyna nie mogła się zdecydować, co było dla niej gorsze. Całe szczęście nie miała czasu się nad tym zastanawiać, bowiem rozmowa Satomi i Tengo ujawniała kolejne sensacje. A może wcale nie?
Z rozmowy wynikało, że Satomi wcale nie chce ślubu z mężczyzną, który nazywał się Kenshiro. Rika nie była pewna, czy słyszała to imię wcześniej. Pewnie przez alkohol. Tak czy inaczej, z rozmowy kochanków wynikało, że stary Hisuiuma popełnił jakąś zbrodnię na swojej córce, swatając ją z Kenshiro. Zaś Tengo został wysłany w podróż niemal za karę, w formie zemsty czy ogólnej chęci dopieczenia młodemu. Jeśli to prawda, Hisuiumy wcale nie miał ograniczonego zaufania do swoich ludzi. On doskonale wiedział kto jest zagrożeniem dla jego planu utworzenia jubilerskiego imperium. A pośród tego wszystkiego Rika, która nie bardzo wiedziała co ma robić.
A już po chwili nie wiedziała co robić jeszcze bardziej. Satomi wyszła z wody, pokazując wszystko co miała do pokazania. I robiła z Tengo rzeczy, w które Rika była zielona tak, jak zielone są jej oczy. To co potrafiła wyczytać z ich rytuałów to miłość. Panienka Matsubari nie wiedziała jednak jak to jest, nie była szczególnie wrażliwa na to konkretne uczucie. Była zmieszana i raczej nie chciała być tam, gdzie się znajdowała. Co się rzekło, nie wiedziała co robić. Kiedy jednak kochankowie zamierzali się pożegnać, Rika uznała że to być może jedyna szansa, by pomóc sobie w podjęciu słusznej decyzji. Cokolwiek miała ona oznaczać.
-Nie zobaczą zniknięcia Satomi, zadbałam o to. - odezwała się. Jak wspaniale było czuc tę wyższość z poziomu drzewa. Przechytrzyła ich i bezkarnie podsłuchiwała. Całe szczęście tylko ona wiedziała, jak o to wszystko "zadbała", albo raczej wiedział to Hoochi.
To czego Rika nie była pewna, to z kim miała do czynienia. Z przyjaciółmi czy wrogami?
-Okłamałaś mnie. Wcale nie chcesz ślubu z Kenshiro. Satomi, wiesz że moim zdaniem jest doprowadzić do waszego małżeństwa. Póki co cię jednak kryję, bo chcę też twojego dobra. Dlatego lepiej powiedz mi o co tutaj chodzi. - sentokini usiłowała grać dobrego i złego policjanta w jednym. Nie musiała nawet grać, bo rzeczywiście zamierzała wykonać zadanie, nie rujnując przy tym życia Satomi. Gdzieś po cichu widziała się przecież w polityce i musiała widzieć, że są dla wszystkich lepsze opcje niż zrobienie tu rabanu.

Wyszukiwanie zaawansowane