Znaleziono 2078 wyników

autor: Shikarui
30 maja 2021, o 21:49
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Porzucanie kont
Odpowiedzi: 174
Odsłony: 16911

Re: Porzucanie kont

Nick postaci: Shikarui
Link do karty postaci: http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 144#p73144
Powód porzucenia konta: Ranmaru - nie róbcie tego błędu, ni grajcie tym <catsweat>
Zrobione - K
autor: Shikarui
30 maja 2021, o 21:43
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wycena Fabuły
Odpowiedzi: 546
Odsłony: 31245

Re: Prośby o Wycenę Fabuły

autor: Shikarui
30 maja 2021, o 16:24
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 182
Odsłony: 20690

Re: Szlak transportowy

Egoizm? Egocentryzm? Shikarui rzuciłby tych ludzi własnymi rękoma, gdyby to jego bezpieczeństwo - albo bezpieczeństwo Asaki - było zagrożone, a od śmierci bezimiennych zależało to, czy będą mieli większą szansę na przeżycie. Bezimienni? - zapytasz. To sąsiedzi, osoby z imionami, to osoby z dziećmi i z rodzicami. Tak, tak, czarnowłosy pomyślał już o tym, że przecież sam ma swoją córkę i że te życia mogą być całkiem podobne do tego jego. Ale nie były. To on był na szczycie łańcucha pokarmowego, a wszystko, co niżej, było przeznaczone do tego, by je pożreć. Tak funkcjonowała natura. Tylko najsprytniejsi i najsilniejsi mogli przetrwać na wysokim poziomie. Reszta dostawała ogryzki z pańskiego stołu, jeśli potrafiła się odpowiednio zakręcić. Układał świat pod siebie i dla siebie. Jego była Asaka, jego była Saki, jego był kawałek ziemi Karmazynowych Szczytów. W teorii nic nie wadziło temu, żeby banda obdartusów i karaluchów pełzała daleko od jego własnego domu, ale jeśli dziś by ktoś przeżył, to czy za pięć lat Saki nie stałaby się krzywda, bo natrafiłaby na jakiegoś? Problemy i przeszkody się eliminuje. Jego ambitne i żarłoczne plany, by pochłaniać coraz więcej i mieć coraz więcej nie kończyły się na małym kawałku ziemi, który już miał. Nie. Głód i pragnienia zostały ugaszone, a jego umysł całkowicie zajęty i pochłonięty pojawieniem się dziecka. Ale o tym dziecku teraz nie myślał. Nie tęsknił. Saki była w dobrych rękach i nie było czym się przejmować i o co martwić. Jego zmartwienia i obawy mogły być tylko tu i teraz, więc zaliczało się w to bezpieczeństwo Asaki. Ktoś by powiedział że osoba potrafiąca dostrzec emocje powinna być bardziej empatyczna. Osoba z dzieckiem, z rodziną. Pojęcie empatii zawsze było dla niego obce. Dla niego nie było "odrobiny" egoizmu. Nie ważne jak żyjesz i ile przeżyjesz, koniec końców liczy się tylko to, żeby wygrywać. Słodkie lata pozwoliły jednak na ukojenie i uspokojenie. Nagle okazało się, że można żyć bez walki. Walczyć i wygrywać. A przecież czy na pewno można było mówić o egoizmie, kiedy potrzeby Asaki stawały się jego problemami? Jej potrzeby jego potrzebami? A teraz była w tym wszystkim Saki. Szczęście było takie, że po pokonaniu korytarza największy strach minął. W niepewność wprawiał tylko wielki pies i to, z jaką łatwością połamał grube bele tworzące bramę.
Tak to miało teraz wyglądać? Wszyscy się biją i umierają, a psy zgarniają największą chwałę? Gdyby nie to, że szkoda mu było chakry, to właśnie puściłaby na ludzi, którzy uciekali przed nimi i między nimi wielką falę - tak dla zasady. Żeby nie było, że jakieś sierściuchy zabierają mu całą frajdę. O zgrozo, Shikarui zaczynał się nudzić. A to nie wróżyło niczego dobrego.
- Psy tu idą. - Najbardziej rozsądnym byłoby grzecznie poczekać, niech psiaczki załatwią swoje sprawy i potem zająć się własnymi. I tak też Shikarui zaplótł ręce na klatce piersiowej, kiedy dotarli do budynku, który wcześniej im pokazywał na mapie. Jakby nie zamierzał się wcale stąd ruszyć. Naprawdę jednak - myślał. Zastanawiał się, co zrobić. Zastanawiał się, czy w ogóle jest sens zastanawiania się. Jakieś obrzydliwe kundle zżarły jego zdobycz. I teraz jeszcze zamierzały zabrać jego zwierzynę - Wielka Baba przecież czekała na to, żeby zostać zamordowana przez Asakę. Przecież to była bezczelność. A wszystko to w zblazowanym i jałowym tempie jego myśli. Zblazowanym - bo to przecież wygodne, kiedy wróg twojego wroga jest twoim przyjacielem. - Inuzuka idzie po Wielka Baba. - Chyba powinien zacząć to odmieniać... - Poczekamy i pójdziemy po wskazówkę. Zabierzemy ją. Rozprawimy się z psami. Odejdziemy. - Nic nie przeszkadzało temu, żeby jeszcze zagryźć tego, który wszystkich tutaj zagryzał. Tak dla satysfakcji. Shikarui widział już łeb tej bestii dołączonej do jego trofeów. Ale trzeba było to zrobić tak, żeby zniszczenie tego placu nie stanowiło problemu. A groźba zakopania fragmentu Shikiego pod gruzami takim problemem była. Weź to potem szukaj - nawet z takim okiem, jak to jego.
autor: Shikarui
29 maja 2021, o 15:57
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 182
Odsłony: 20690

Re: Szlak transportowy

Na szachownicę nie dostawiało się nowych pionków. Taka była zasada tej gry. Możesz którego wziąć z tych zbitych, jeśli uda ci się przepchnąć zwykłego piona do samego końca - ale jakie to było trudne! Lecz to nie był pionek dodatkowy. Świat nie był jednak szachownicą, na której figury byłyby ludźmi - one były zjawiskami przedstawionymi. I rządziła się odmiennymi zasadami od zwykłych szachów. Była bliższa rozgrywki go, kiedy elementy pojawiały się zewsząd, nigdy nie mogłeś być pewien, z której strony dokładnie i jaki zamysł ma gracz po przeciwnej stronie. Panowanie nad wszystkim było niemożliwe. Shikarui mimo to dostawał białej gorączki, kiedy coś kompletnie wywracało jego zamysł do góry nogami. To tutaj? Nie wywracało go. Nakreślony plan, który był ledwo szkicem, ciągle był w sile działania. Nawet kiedy czarnowłosy z zainteresowaniem przyglądał się toczącej walce, kiedy szybkim krokiem w tym czasie przemierzali korytarz. Sanada właściwie dawał się białowłosej ciągnąć, bo całe jego ciało było chwilowo pod lekkim paraliżem. Spychał swój umysł właśnie tam - daleko, na pole walki, żeby to na tym się skupić. Więc jednak. Jednak to nie było wsparcie dla tych, którzy tutaj rezydowali. Miało się jeszcze okazać, co pojawienie się tej drużyny miało oznaczać dla nich.
- Inuzuka z psami walczą ze strażnikami. Mają przewagę. Brama jest zniszczona. Na zewnątrz panuje chaos. - Właściwie to ten Inuzuka spadł im z niebios. Kto wie, może temu dzieciakowi też coś ukradziono? Nawet Shikarui przez moment zastanowił się nad tym. To jedno zdanie, jedno pytanie - czy on tu jest po swoje zguby? przeszło z wiatrem przez jego umysł, ale zaraz wypadło. Bo tak naprawdę ni chuja go to nie interesowało. Tak jak nie interesowało go to, czy te ninkeny pożarą wszystko na swojej ścieżce, kim był ten Inuzuka i co tutaj robił. Jego zainteresowanie okręcało się tylko wokół tego jednego pytania - jakim problemem będzie dla nich.
Odetchnął, kiedy wyszli na zewnątrz i pochylił się na moment, opierając dłonie o kolana. Tylko na drobną chwilkę. Przerzucił się na widzenie sferyczne, zostawiając za plecami tę cholerną czeluść. Przetarł wierzchem dłoni pot ze skroni i wyprostował się. Teraz już Chodzący Karwasz i Asaka mogli na własne oczy zobaczyć chaos, jaki tutaj panował. I nagle właściwie połowa ich problemów rozwiązana, systematyka działania nadal wdrożona. Wszystko elegancko! Nie musieli się nawet przejmować tamtymi strażnikami! Ale musieli się przejmować ninkenami i ich panem. Daleko, bardzo daleko od domu zawiało tego Inuzukę z takimi bestiami. Z drugiej strony - jego matkę z Cesarstwa zawiało naprawdę na drugi koniec świata. Więc kim był tu on, żeby oceniać?
- Idziemy po wskaźnik. - Ewidentnie zupełnie niczego sobie nie robił z paniki. I tak jej chcieli. Żeby zrobić wszystko humanitarnie, jak to Asaka lubiła. Wśród bandytów przynajmniej nie musisz się martwić o to, czy twoja twarz zostanie rozpoznana, czy też zapamiętana. Nie wśród prostych ludzi. Oni i tak powinni dostać się pod opiekę jasno nam panującego Kazuo. Co tutaj robili - bogowie raczą wiedzieć. Pewnie utrzymywali darmozjadów, którzy próbowali sobie tutaj uwić gniazdko.
Shikarui spoglądał co jakiś czas w stronę bramy i sytuacja, która dzieje się z Inuzuką i ninkenami, żeby jakkolwiek kontrolować ich plany i ruchy.
autor: Shikarui
19 maja 2021, o 18:07
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 182
Odsłony: 20690

Re: Szlak transportowy

Właśnie - pośród TYLU planów, który był ten właściwy? Ten ostatni! Pierwsze zdanie do dziennika, drugie zdanie do... a nie, moment, to tutaj wcale nie pasowało. Właściwie to czarnowłosy przyjąłby teraz KAŻDY plan, który nie zawierał w sobie zdania "idziemy tunelem". Nawet ten mówiący, że w sumie to sobie tu zaczekają i upichcą kiełbaski na ognisku. Asaka zawsze miała ze sobą coś do jedzenia, na pewno tym razem nie zawiodłaby. Jakieś dobre pianki na ognisku mmm... Żeby nie było żadnych wątpliwości - zdecydowanie nie były to rzeczy krzątające się aktualnie po umyśle Shikiego. Jego mózg został skutecznie zajęty przez przedstawiciela klanu Inuzuka. Przyjaciel? Wróg? Kimkolwiek był ten dzieciak z psiakiem Shikarui wolał go traktować jak potencjalnego wroga, a nie sojusznika, który postanowił zrobić samotną krucjatę przeciwko tym neobarbarzyńcom. Ach, gdyby tylko musiał znowu wymówić to słowo to pewnie by poległ. Przynajmniej utknęło w jego głowie.
- Do głównej bramy zbliża się Inuzuka z 2 Ninkenami. - Czarnowłosy spojrzał nieco w górę, już w zasadzie robiąc krok w kierunku tunelu. Skupił się na wietrze przez moment. Jego kierunku. Zastanawiając się, czy natura jest po ich stronie czy też nie w tym momencie i jak szybko tamta trójka, w związku z tym, zda sobie sprawę z ich obecności. Kiedy już wejdą do obozu to nawet kierunek wiatru nie stanie się dla ich wyczulonych zmysłów wielką przeszkodą. Ach, pieski, które wszyscy tak kochali. Niech szczezną. Shikarui nie znosił psów. Były brudne, śmierdzące, hałasowały i trzeba było marnować na nie strzały, żeby je uciszać. Koty przynajmniej w ciszy uciekały, były mądrzejsze - wiedziały, że z niektórymi drapieżnikami nie krzyżuje się dróg, bo może to przynieść pecha. - Zmiana planów. Idziemy tunelem. Nie wykryją nas. - Chodziło mu w tym momencie o wykrycie przez zmysły ninkenów. Akurat spacerek pod ziemią był niezawodnym sposobem na oszukanie ich wspaniałych zmysłów. Hmph, "wspaniałych". Byli właściwie godni współczucia, że natura chciała im dać coś w ramach obrony, więc nie dała im ani wspaniałego Tsujiteigana, ani wszechwidzącego Byakugana, ani sensoryzmu. Ot - nosek. Natura postanowiła dać im dobry nosek, który tak łatwo było oszukać. Ale Shikarui nie zamierzał się nawet nadmiernie starać. Nie czuł presji. Czym była garstka marnych barbarzyńców po spotkaniu z Hanem i bijuu? Ta bestia też nie robiła na nim żadnego wrażenia. Wywołała tylko ulotną myśl, że jeśli będzie godnym przeciwnikiem, to chyba zedrze z niej futro. A zaglądanie w duszę? Ależ drogi Losie! Aby ktoś ci zajrzał w duszę musisz ją najpierw mieć. - Żadnego hałasu. - Rzucił do Shibusawy. Cokolwiek on tam zamierzał robić to Shikarui nie zamierzał na to pozwolić. Jeszcze czego. Asaka przecież mogła to skrystalizować i zniszczyć i otworzyć im prawie zerowym kosztem dla jednego zamka przejście.
Wszystkie włosy mu się jeżyły za to na karku od spojrzenia ciemności, która przed nimi czekała. Spoglądanie w twarz otchłani bolało, bo było wspomnieniem. Dziesiątkami złych i przykrych wspomnień, które pozostawiły instynktowi cenną lekcję, aby unikać ciemnych, ciasnych pomieszczeń. Ale przecież z własnymi instynktami też trzeba walczyć, bo nie zawsze podpowiadają ci, co dla ciebie najlepsze. To znaczy, ach! Oczywiście, że przejście górami byłoby lepsze! Gdyby nie to, że cały ten tunel, góry i ten mini obóz przez cały czas tej przygody się magicznie przemieszczały i teraz już cały teren ledwo miał sens a tym bardziej nie miały sensu decyzje postaci, pewnie... no właśnie, pewnie byłyby inne decyzje postaci. Ale co zrobisz, panie jak nic pan nie zrobisz. Przynajmniej teraz krajobraz przestał się chwiać i edytować w każdej następnej chwili. A to już jakiś pozytyw!
Spojrzał na białowłosą i ułożył jej dłoń na barku, zaciskając i biorąc głębszy wdech. Głowę obrócił nieco w bok - wyszedł wzrokiem poza tunel, do którego mieli wkroczyć i nim przejść. Obserwował ruchy przeciwników, podając ich zmieniającą się lokalizacje towarzyszom. Bardzo skrzętnie zajmował myśli, kiedy na jego skroni sperlił się wręcz pot od napięcia.
autor: Shikarui
17 maja 2021, o 10:04
Forum: Wprowadzone
Temat: Wizja genjutsu
Odpowiedzi: 44
Odsłony: 2365

Re: Wizja genjutsu

Cóż, w sumie to Misae i Azuma napisali to, nad czym sama dumałam. Genjutsu z tą wizją dostaje srogiego nerfa. W pewnym sensie oczywiście każdy POWINIEN iść również w konsę, aby naturalnie przed genjutsu się bronić. Teraz przynajmniej drugi użytkownik genjutsu nie jest tak zobligowany do tego, żeby w konsekwencję pakować, ale nadal psychika pozwala to dopiero po 2 turach odróżnić. Sporo. Tutaj doczepiam się do tego co Misae napisała, że genuser musi pakować tak naprawdę we wszystkie staty, z psychiką i konsą włącznie. A przecież, jak zostało słusznie napisane, to jedyna dziedzina, która nie zabija sama w sobie.
autor: Shikarui
16 maja 2021, o 10:22
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 182
Odsłony: 20690

Re: Szlak transportowy

Nieskupiony człowiek popełniał błędy. Spodziewał się spokoju. A na pewno nie spodziewał się tego, że wróg już jest za pilnowaną bramą i zamierzał się tutaj rozgościć. Nie to, żeby Shikarui tego nie rozumiał. Dola strażnika była bardzo ciężką dolą. W ramach kary niektórzy strażnicy byli przecież wysyłani nawet w konkretne miejsca do pilnowania, które męczyły wszystkich innych. A fucha, w której całymi dniami musisz stać i obserwować wykańczała nie koniecznie fizycznie. Przynajmniej dla czarnowłosego takie stanie byłoby wręcz odpoczynkiem. Ale na pewno wykańczała psychicznie. Stój. Czuwaj. Skupiaj się. Skupiaj się! Wróg zaraz może podejść, zaraz coś może się wydarzyć. A jeśli COŚ naprawdę się wydarzy, pal licho, że spalą pół wiochy. Prawdopodobnie to ty padniesz pierwszy. I jeśli będziesz miał szczęście to padniesz tak szybko, że nawet nie zauważysz, co cię trafiło. Taki nieskupiony i rozluźniony człowiek nie zastanowi się głębiej nad tym, czy ten trzymający się za brzuch, wyglądający idealnie jak jego koleżka gościu jest faktycznie jego kamratem. No bo... czemu miałby?
A gdy maskarada już uzyskała swoje rozwiązanie było po wszystkim. Po płaczu. Nawet jeden krzyk nie wydostał się z ich gardeł. Nawet nie zapłacili w satysfakcji cierpienia wyginającej ich twarzy. Chociaż ten pierwszy na pewno cierpiał. Niekoniecznie akurat z powodu tego, że dwójka ninja postanowiła sobie wejść do jego obozu jak do siebie. Na całe szczęście czarnowłosego mało co brzydziło - co najwyżej ludzka głupota. I kolor różowy.
Spojrzał szkarłatnymi oczami na mur, gdzie leżały dwa trupy. Stwierdzam zgon - bo umarli. I dopiero wtedy odwrócił się w kierunku samego obozu i tej otwartej przestrzeni, która ich od niego dzieliła. Kawałek drogi do przejścia, a w mieście było pełno ludzi. Sanada z nabożną czcią i prawdziwą miłością przesunął dłonią po gładkiej powierzchni swojego łuku gdy zawieszał go z powrotem na swoim ramieniu. W tym czasie jego oczy spoglądały w dal i namierzały jednostki, które widział wcześniej. Została więc trójka ninja i główne zagrożenie, które zajmowało wielkim dupskiem swój tron. Sanada był pazerny i absolutnie egoistyczny. Kiedy czegoś chciał to to brał. Kiedy coś wymyślił to nawet Asaka nie miała zdania końcowego - tak miało być, musiało być i nie było takiej siły na tym świecie, która mogłaby go zatrzymać. Chyba że byłaby to siła, która położyłaby go trupem. Więc kiedy chciał żonę - to chciał żonę, a nie tylko jej rękę. Nie zadowalały go ogryzki - nigdy. Tak jak nie zadowalała go wizja posiadania Shikiego, który stanowił dwie osobne części. I jak nie zadowoli go to polowanie, dopóki wszyscy nie położą się grzecznie trupem. Chociaż Shikarui to wolał, kiedy kładli się trupem niegrzecznie. Prawdziwą perłą polowania nie jest samo dopadnięcie zwierzyny. Prawdziwe emocje czerpało się tylko wtedy, kiedy ofiara wystarczająco szybko uciekała. Zapach strachu był wyjątkowy. Przyglądał się otoczeniu w wizji teleskopowej, żeby poinstruować Shibusawe i Asake, gdzie jest najbliższy cel i czy aktualne ich położenie się zmieniło. Liczył, że w tym czasie Asaka otworzy dla staruszka bramę.
- Kontynuujemy. Plan bez zmian. - Innymi słowy - jak w trójkę osób otoczyć przeciwnika kiedy ten ma zdecydowaną przewagę liczebną. Ilość nie równa się jakość. A teraz potrzebowali odpowiedniego pierdolnięcia, żeby wszystko zadziałało jak należy. Czyli w tym wypadku zdawali się na Shibusawe i jego wybuchowe strzały.
autor: Shikarui
14 maja 2021, o 14:11
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 182
Odsłony: 20690

Re: Szlak transportowy

Człowiek się uczy na błędach. Bierze poprawki na to, co mu się nie udało, żeby udało się lepiej w przyszłości. Takie oto spotkanie przeszłości z teraźniejszością mieliśmy teraz. Shikarui był bardzo, bardzo zadowolony z tego, że sobie fruwał po górze, a nie siedział na dole. W tym tunelu, który na początku był takim super pomysłem! Równie błyszczącym jak to, że przecież w wizji sferycznej Ranmaru jest oślepiany przez blask słońca, bo ciągle w nie patrzy. Proste.
Zanim wyruszył rzeczywiście podał niezbędne Asace namiary na kierunki i to, czego potrzebowała. Włącznie z pokazaniem jej, którą drogą pójdzie, więc i z którego kierunku może się spodziewać, że będzie nadchodził. A to by dopiero była wtopa, gdyby białowłosa się pomyliła i to był jednak ktoś inny - a nie on sam! W takich sytuacjach może się zdarzyć wszystko i wszystko może pójść nie tak. Czarnowłosy wolał oczekiwać najlepszego, ale przygotować się na najgorsze. Taki to już hipokryta był z Sanady, że lubił zaskakiwać, ale nie znosił być zaskakiwany.
Wracając więc do samego skradania się i bycia super cieniem pośród wszelakich cieni to tak - Shikarui zawsze wybierał... ach, no dobra, to byłoby kłamstwo. Kiedyś wybierał zawsze bezpieczeństwo nad pośpiech. Dziś zdarzało mu się wybierać pociąg emocjonalny ponad bezpieczeństwo. Tutaj jednak stawka była taka a nie inna - na jednego przeciwnika mógł skoczyć, ale taka wrogów kupa wcale go nie zachęcała do bezmyślnego i pośpiesznego działania. Już i tak wywarli się wcześniej niżby sobie sam tego życzył ze względu na to, że nadciągała mgła, w której Chodzący Karwasz i jego żona mieli mocno ograniczone działanie. Chodzący Karwasz to nawet lepiej - nie ufał mu w końcu bezwarunkowo. Ale ograniczone możliwości Asaki w drużynie już mu wadziły.
Jeden ze strażników miał wręcz nalepioną na swoją głowę karteczkę z napisem "zabij mnie". Czarnowłosy nawet nie miał czego rozważać i nad czym się zastanawiać - kiedy ktoś bardzo cię prosi o śmierć... to co najwyżej możesz sprawić, żeby prosił bardziej. W to jednak mógł pobawić się później, kiedy już będzie miał pewność, że w tym wszystkim nie czai się kilku ninja, w tym jeden zdecydowanie poważny jako przeciwnik, gotowych oderwać ci łeb od kręgosłupa. I tak, zdecydowanie ciśnięcie się nie było rzeczą, jaką chcesz robić, kiedy podchodzi do ciebie ninja z morderczymi intencjami. Za to jest to wszystko, co chce dojrzeć taki ninja. Nie było bardziej bezbronnego celu ponad człowieka na kiblu albo człowieka śpiącego. Uwierzylibyście, że czarnowłosy sam się stresował niemal codziennie przy takich ludzkich czynnościach? No, zgoda, od paru lat mniej. Sanada powinien poprosić żonę o postawienie kibla z kryształu - wtedy byłoby na pewno spokojniej.
Podchodził bardzo powoli i bardzo sumiennie do mężczyzny zajętego... swoimi czynnościami. Powolutku. Żeby nie nadepnąć na żadną gałązkę. Żeby nie szurnąć liśćmi. Daleko mu było do ideału. Jeśli mężczyzna go usłyszał to skoczył w przód jak najszybciej żeby wbić mu ukryte ostrze w karwaszu prosto w gardziel i nie dopuścić do jakiegokolwiek dźwięku prócz specyficznego bulgotania, kiedy się dusisz. Jeśli jednak nie słyszał to skok, gwałtowny, nie był konieczny. Finał miał być ten sam - złapanie za kunai doczepiony do uda jego zbroi i wbicie go w ucho celu. I powolne położenie go, kiedy jelita zaczynały puszczać i zwieracze ulegały pośmiertnemu rozluźnieniu. Ach, pośmiertna ulga. Położył powoli ciało, cicho i ostrożnie, wyrywając ostrze z gardzieli a kunai zostawiając - nie miał ochoty się z nim szarpać. Upewnił się, gdzie jest Asaka. Jeśli trzeba było - odczekał, kiedy będzie na miejscu. Pod dwójką przy ognisku. Musiał dezaktywować Tsujiteigana, żeby przebranie prawidłowo działało. Dopiero wtedy złożył pieczęci, żeby przemienić się w nieszczęśnika - po wcześniejszym wytarciu szkarłatnego ostrza o ubrania martwego biedaka i wsunięciu go z powrotem na miejsce. Takim sposobem człowiek dostawał nowe życie. To zakładając, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Ruszył w kierunku ogniska wolnym krokiem, jedną ręką trzymając się za brzuch. Nie był mistrzem aktorstwa. Właściwie to był zerowym aktorem. Ale nie szkodzi, zaskoczenie było po ich stronie. Machnął w ich stronę ręką, krzywiąc się, kiedy zawołali w jego kierunku. Tatakeaes... co? Nie ważne. Shikarui nie miał pamięci do imion - co najwyżej do tych wartych zapamiętania. Chociaż Takeshi mu się z kimś kojarzył. Czy to był Takashi?Hmph. Chyba z tym chłopakiem, który ślinił się do NESa. Nic dziwnego, mężczyzna był naprawdę przystojny. Aa, tak! Przy okazji ten Takeshi czy Takashi?) był jinchuriki!
Skierował swoje kroki, zgięty w pół, niby że brzuch go bolał w końcu (czy coś) do samej bramy. Trzeba było zrobić to gładko, żeby jego padnięcie tutaj nie wywołało niepokoju tych a górze. A właściwie najlepiej pozbyć się wszystkich trzech na raz. Dlatego Shikarui stanął sobie tak, żeby mieć na nich czystą linię strzału.
- Idę do bramy. Teraz. - Powiedział tylko, głosem spokojnym i niewzruszonym, jakby właśnie był na spacerku, a ścielące się trupy stanowiły tylko część umówionej, popołudniowej herbatki. Ale jednocześnie z "teraz" ściągnął gwałtownie jedną ręką łuk z pleców, drugą wyciągnął dwie strzały, oczy zabłysnęły czerwienią znów. Szybko naciągnął cięciwę i puścił strzały w stronę celów. A konkretniej w ich wystające łby.
autor: Shikarui
9 maja 2021, o 18:14
Forum: Brakujące techniki
Temat: Chakra Ghost Technique
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 402

Re: Chakra Ghost Technique

Poprawka zgodniejsza z kanonem, rozumiem, że własna interpretacja się nie podoba.
2:34 https://narutoboruto.wbijam.pl/odtwarza ... q1K2O.html
Nazwa
Chakra Ghost Technique [placeholder]
Ranga
S/A (?)
Pieczęci
Brak
Zasięg Max.
30 metrów
Koszt C: 50% | B: 40% | A: 30% | S: 20% | S+: 10% (za 3 sztuczne układy na 5 tur)
Dodatkowe
Znajomość Kajiwatoru no Jutsu.
Opis Rozwinięcie techniki Kajiwatoru no Jutsu z tym, że obieg chakry jest tworzony jako samodzielny byt i mają w pełni fizyczne walory. Użytkownik tworzy sztuczne figury posiadające swój własny obieg chakry imitujące pełną chakrę. Stworzone zjawy nie posiadają jednak szczegółów takich jak rysy twarzy czy ubrania i zawsze posiadają stały status chakry. Stworzone zjawy mają doskonale stworzone obiegi chakry zdolne zmylić nawet wszechwidzącego Byakugana oraz sensorów. Mogą one wykonywać dowolnie nadane im czynności, typu bieg, stanie, atak, bądź dowolnie zaprogramowaną czynność w odpowiedzi na konkretne wydarzenie (takie jak bronienie się, jeśli ktoś je zaatakuje). Kiedy zjawa zostanie trafiona, rozmywa się jak duch i odtwarza po 1 turze. Ataki przez nią przenikają. Zjawy można dowolnie przemieszczać na wybranym obszarze i dopóki technika nie zostanie zakończona i użytkownik jest w jej zasięgu może nimi kierować.
autor: Shikarui
9 maja 2021, o 17:54
Forum: Brakujące techniki
Temat: Chakra Ghost Technique
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 402

Re: Chakra Ghost Technique

Gdyby istniała to by jej tutaj nie było, aktualna technika jest bardzo wesołą twórczością nie wiem na czym opartą, bo takiej techniki Ranmaru nie posiadał.

Powtórzę w ramach potrzeb - Chakra Ghost Technique to genjutsu doujutsu, którego brakuje w technikach.
autor: Shikarui
9 maja 2021, o 16:44
Forum: Brakujące techniki
Temat: Chakra Ghost Technique
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 402

Chakra Ghost Technique

https://naruto.fandom.com/wiki/Chakra_Ghost_Technique
Brakująca technika Ranmaru, która była genjutsu z anime z tego też fillera. Została ona zaprezentowana u nas w dość dziwny sposób. Nasuwa się więc ta technika jako jej naturalne rozwinięcie. Jest również podstawą brakującej klanowi umiejętności wykonywania genjutsu oczyma.

Uważam, że pomimo tego, że Ranmaru używał genjutsu doujutsu - innymi słowy prezentował tę samą zdolność co sharingan - optowałabym za tym, aby takiej umiejętności w klanie nie było samej w sobie i oparła się na podstawie już istniejącej w naszej mechanice, czyli tworzeniu sztucznych obiegów chakry po prostu. Co za tym jednak idzie, ponieważ jest to krojenie klanu z jego możliwości, technika powinna dostać coś w zamian. Ze względu na specyfikę techniki proponuję rozwiązania:
1. Technika w wypadku bezpośredniego trafienia (przeniknięcia zjawy przez cel) rozprasza aktualnie zbieraną chakrę przez użytkownika. Mówimy tu o działaniu podobnym do kai i genjutsu zarazem, gdzie twoja własna chakra miesza isę na krótki moment z chakrą celu.
2. Technika pozwala stworzyć wiernego klona z obiegiem chakry - kwestia tego, co ten klon może.
3. Zjawy zadają obrażenia, po prostu.
To tylko otwarte propozycje, które mi wpadły do głowy.
Nazwa
Chakra Ghost Technique [placeholder]
Ranga
S/A (?)
Pieczęci
Brak
Zasięg Max.
30 metrów
Koszt C: 50% | B: 40% | A: 30% | S: 20% | S+: 10% (za 3 sztuczne układy na 5 tur)
Dodatkowe
Znajomość Kajiwatoru no Jutsu.
Opis Rozwinięcie techniki Kajiwatoru no Jutsu z tym, że obieg chakry jest tworzony jako samodzielny byt. Użytkownik tworzy sztuczne figury przypominające jego samego bądź skopione z innej osoby. Stworzone zjawy nie posiadają jednak szczegółów takich jak rysy twarzy czy ubrania i zawsze posiadają taki sam status chakry jak użytkownik. Stworzone zjawy mają doskonale stworzone obiegi chakry zdolne zmylić nawet wszechwidzącego Byakugana oraz sensorów. Atakują one cel, na który technika została rzucona. Kiedy zjawa zostanie trafiona, rozmywa się jak duch i odtwarza po 1 turze. Atakują wyłącznie jeden cel bez możliwości jego zmiany.
autor: Shikarui
8 maja 2021, o 08:59
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Shiki ♥
Odpowiedzi: 81
Odsłony: 6536

Re: Shiki ♥

autor: Shikarui
7 maja 2021, o 18:28
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 182
Odsłony: 20690

Re: Szlak transportowy

Nie, plany idealne nie istniały, ale Shikarui wolał powiedzieć tutaj wprost, że nie zamierza dokładnie wszystkiego układać nie ze względu na to, że spodziewał się, że białowłosa tego oczekuje, a bardziej ze względu na to... w sumie tak, poniekąd właśnie na to. Tylko z troszkę innej perspektywy patrząc - a konkretnie swojej własnej. Tego czubeczka nosa, co mu wystawał niżej, pomiędzy oczami. Lubił zawsze planować i brać kontrolę nad sytuacją, a nad tą tutaj zapanować się nie dało. I nie można było tworzyć złożonych planów, bo na nie zawsze mogła być szansa pojawienia się cudacznej odpowiedzi ze strony przeciwników, na którą nie dało się być gotowym. Z tego powodu wolał to uściślić. Że ten enigmatyczny i niepewny plan, polegający w wielkiej części na pomyślnym ustawieniu przeciwników i ich niekoniecznie szybkim zebraniu się z informacji, który w sumie na tę niepewność mu się nie podobał, jest jedynym, co jest w stanie stworzyć. Jemu nigdy nie podobały się plany, które nie malowały konkretnej przyszłości, zwłaszcza kiedy chłonął i przestał się nakręcać do działania. A teraz tak było. Co ciekawe nie miało to niczego wspólnego z zimną wodą rzeki, która pryskała na wszystkie strony, nawet jeśli przechodziło się po niej Suimen Hoko no Waza.
- Przejdę górą i otworzę bramę. - Mruknął. Stawanie tuż przed bramą i robienie ambarasu już na starcie? Wyobrażał sobie, że takiej bramy nie dało się otworzyć cichutko. A i krzyki sprzed niej mogły zwrócić czyjąś uwagę. Nieee. Zresztą prędzej by już wysadził tę bramę w pizdu niż stał przed nią i... robił za żywy cel. Nawet jeśli w przebraniu. Brrr. - Jeśli nie chcesz iść tunelem musisz poczekać. - Wskazał ruchem głowy na wejście do kraty prowadzącej w głąb całego obozowiska, zwracając się tutaj do Shibusawy rzecz jasna, skoro zostało ustalone, że razem z Asaką wejdą od strony bramy. Poza tym skinął głową. Tak było najlepiej, najbardziej efektywnie. No, przynajmniej jemu takie działanie pasowało na ten moment najbardziej. Z tym, że on mógł mieć kontrolę nad całym terenem bitwy, ale to też była ich wspólna przewaga. Wspólne odnalezienie się nie stanowiło tutaj żadnego problemu. - Shibusawa, ponieważ słyszę i widzę na dalekie odległości, gdybyś potrzebował wsparcia powtarzaj moje imię. Zjawię się, jak tylko będę mógł. - Albo nie wytrzymam napięcia i w końcu sprzedam ci kosę w plecy z daleka, żeby dostać część Shikiego. Niby cała ta operacja miała ręce i nogi, ale aaach! Shikarui był tak nieufny z natury... i teraz tym bardziej czuł się tak, jakby miał obok siebie zdrajcę prowadzącego człowieka w pułapkę. Cóż. Przeciwnicy nie mogli być inteligentni, jak już zdaje się zostało powiedziane, skoro zabrali sobie strzałeczkę i zostawili staruszka samemu sobie mimo tego, jak zażarcie walczył. Aaach, wszystko to wydawało mu się tak grubymi nićmi szyte..! To, co powiedział do Shibusawy, z tym nawoływaniem go, zaliczało się też do Asaki, a może nawet - tym bardziej do Asaki, ale ze oni pracowali razem tyle lat... musiał przede wszystkim poinformować o tym nowego członka ich drużyny. To znaczy - nie musiał. Ale chciał. Znów - wcale nie z dobrego serca. Raczej jako przestrogę, jeśli dziadek miał coś na sumieniu, żeby nie próbował robić niczego dziwnego i podejrzanego, bo Shikarui zamierzał mieć na niego oko. Całkiem dosłownie - oko. Jedno jedyne.
Kiedy wszystko zostało wyjaśnione i ustalone nie pozostawało nic innego jak działać. Spojrzał na Asakę kontrolnie, jak zazwyczaj w takich momentach. W jego głowie chyba musiał być zapisany ten obraz, że wszystko z nią - i w niej - jest w jak najlepszym porządku. Że mogą to zrobić - lekko i bezproblemowo. Że mogą wszystko. A to był przecież bardzo dobry dzień na zabijanie.
Czarnowłosy zamierzał jak najciszej i jak najsprawniej dostać się rzeczywiście do bramy - za nią, do niej? Przede wszystkim w zależności od tego, jak aktualnie wyglądało ich ułożenie w tamtym miejscu. Nie planował wychodzić na nich cały na biało, tylko komu chciałoby się wierzyć, że czwórka strażników będzie w pełni spięta i gotowa do działania..? W tak leniwe popołudnie jak to? I to w dodatku - na takim zadupiu, na którym, jak wskazywał spokój otoczenia, naprawdę najciekawszą rzeczą była wiewiórka przebiegająca po drzewie. Tak czy siak - zamierzał przejść górą. Spokojnie dawkując chakrę i mając to swoje oko na teren i okolicę. Przeskanował jeszcze obóz, wyszukując te charakterystyczne jednostki, które bez wątpienia władały chakrą, by też mieć pewność, że się tutaj nie zbliżają i nie będzie dla nich żadnego wielkiego zaskoczenia. Nawet na moment spojrzał na Shibusawę, żeby zobaczyć, co ten kombinuje, albo czego NIE kombinuje. Jednak kiedy już się zbliżał to zadbał o to, żeby skupić już wzrok na wizji sferycznej i ich celach, pierwszych i najważniejszych. Bo od początku występu zależało, jak pójdzie im w dalszym ciągu tego przedstawienia. Rzeczywiście zamierzał zejść tak, żeby zamienić się - jeśli siedzieli razem to w jednego z tych, którzy władali chakrą, a jeśli nie to nawet w jednego z nich. Jeśli się jakkolwiek rozeszli.
autor: Shikarui
1 maja 2021, o 17:57
Forum: Daishi
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 182
Odsłony: 20690

Re: Szlak transportowy

To było dla niego trudne, co nie oznaczało, że niewykonalne i że nie mógł tego zrobić. Dostosować plan tak, żeby każdy miał w nim swoje miejsce. Lubił przecież, kiedy wszystko szło od linijki, tak jak przewidział, tak jak miało iść. Nie zawsze się to udawało. W tym wypadku nawet nie wiedział, jak linijkę ułożyć. Irytowało go to i przeszkadzało. Napotykanie ściany za każdym razem, kiedy myślał, jak dobrze ustawić rękę i że to by się nawet sprawdziło... I nagle jego mózg dochodził do wniosku, żeby zostawić to dziełu przypadku. A raczej ręce boskiej - przeznaczeniu. I tak... gdzieś pomiędzy decyzjom ich wrogów, ale to już taka tam mała, nieważna sprawa. Kto by się przejmował tym, co myśli twój przeciwnik. Kiedy wrogów było zbyt wielu, najlepiej było ich eliminować po kolei. Ciężko powiedzieć, jak bardzo byli zgrani. Jak dobrze pracowali jako grupa. Czy ich umiejętności się doskonale uzupełniały, czy może rozumieli się bez problemu, albo każdy z nich nawykł do działania samodzielnie? Jak zresztą większość ninja. Walka wymagała zazwyczaj lat wyszkolenia, żeby nie wchodzić sobie w drogę i nie stanowić wzajemnego zagrożenia, ale były też takie osoby, które rozumiały się bez problemu od razu. Czarnowłosy poczuł presję czasu z myślą, że za godzinę miało zacząć mglić, sądząc po obecnym stanie pogody. Wtedy już zupełnie będą mieli ograniczone pole działania - tak jak ich przeciwnicy, co prawda, ale to oni będą na swoim terenie. Shikarui nigdy nie czuł się pewnie wchodząc do legowiska innego lwa. Dlatego też nie lubił robić fanfar i widowiska na wejściu, bo traciło się najważniejsze - element zaskoczenia. Tym nie mniej gdyby przeciwnicy uwierzyli, że napastnik jest tylko jeden... i pozostali się w międzyczasie zdążyli przygotować...
- Nie "w" tunelu. To będzie niebezpieczne. Przy wyjściu z tunelu. Jeśli uwierzą, że jest jeden napastnik, wy możecie zaatakować z ukrycia. Idzie mgła, trzeba rozważyć, czy chcemy śpieszyć przed nią, podczas niej, czy przeczekać ją. - Przeszło mu przez myśl zabezpieczenie tunelu kryształem, ale, o zgrozo, za dużo chakry by to zżarło. Odpadało innymi słowy. Znaczy - nie żeby Shikarui nie był gotów tu pracować dzień i noc tylko po to, żeby mieć idealnie przygotowaną scenę. To było całkowicie w jego stylu. Ale to było raczej zbędne. Należało tylko zaplanować wszystko tak, żeby wszyscy nie skończyli we własnej pułapce. A tym właśnie był tunel... tunel... TUNEL... - Wędrówka tunelem to zły pomysł, przejdę górą. - Powiedział z niemal niebywałym dla siebie entuzjazmem. Wszystko pięknie fajnie, ale nie uwzględnił jednego w zastanowieniu się nad BEZPIECZNYM przejściem. I teraz to do niego dotarło. Że NIE BYŁO TAKIEJ OPCJI, żeby kogokolwiek go wcisnął do tego tunelu. A niechby i miał zdechnąć, ale on tam NIE WEJDZIE. Koniec. Kropka. Tam Szatan mieszkał, całkiem niebezpiecznie było. Aleee jego towarzysze mogli nim przejść!
- Tak. - Kiwnął w kierunku Shibusawy. Myślał o czymś podobnym... podobnym. Bo chciał przede wszystkim, zgodnie z życzeniem Asaki, oddzielić potencjalnych przeciwników od tłumu. Kiedy tak o tym myślał, zastanawiając się nad "za" i "przeciw" temu, co jeszcze planem nie było, a ledwo jego rozrysowaniem, zastanawiał się nad tym, że tam, matki i ojcowie... dziecko pozbawione rodziców. Huh. To było bardzo dziwne uczucie. Zadziwiająco ostudzające. Choć, spokojnie, nie na tyle, żeby zabrakło mu apetytu na wojnę!
Shikarui dał się zaskoczyć, że nie byli przy samym tunelu. Jak to się stało - ja nie wiem.
Kiwnął tylko głową, żeby podejść bliżej. Przecież taki był ich cel. Co prawda Sanada chciał odpocząć chwilę, ale przy wizji świata tonącego we mgle jakoś to odpadało.
- Myślałem o rozdzieleniu przeciwników. Nie znamy ich umiejętności i nie wiemy, czy nie współpracują dobrze. Zamknąć. Zająłbym ich. Tunel ma [tu wstaw ile ma jak Natsu powie ile]. - Kto jak kto, ale Asaka i Shikarui wiedzieli doskonale, że nie ma nic bardziej zabójczego niż zgrani ze sobą shinobi. - Jeśli wchodzimy z hukiem to bez przekradania się grupą. Nie damy im czasu na przegrupowanie. Ich lider opanuje chaos. Wybijemy przeciwników i zdobędziemy twoją zgubę. - Przede wszystkim nie było takiej możliwości, żeby Shikarui wypuścił ofiarę ze swoich łap. Tutaj miał każdy zginąć, kto był chętny do walki. Ocalony przeciwnik to potencjalna zemsta - więc problemy. Sanadzie dobrze się żyło, bo nie miał wrogów. Nie miał ich, bo każdy został zabity. Wyjątkiem był Seinaru... ale, ach, on był innym tematem. Klepsydra była innym tematem. Mimo wszystko nie zapomniał, kto się za nim wstawił. - Ze względu na działanie na terenie wroga i ich dużą ilość tworzenie precyzyjnego planu będzie mylące. - Wyjaśnił. - Musimy dopasować się do ruchów wroga. Wejdę pod Henge no Jutsu za jednego z ich ninja do strażników przy bramie, zabiję ich. Będziemy mieli czysty teren za plecami. Potem można namierzyć jednego z nich, żeby wysadzić go notką. Cokolwiek, co zrobi hałas i zamieszanie. Shibusawa może stanowić wabik, kiedy rozpocznę przedstawienie. Uwierzą, że to twoja strzała, jesteś łucznikiem. Gdybyś ich zatrzymał rozmową, Asaka miałaby chwilę na stworzenie kryształu. Na tym kończy się moje wyobrażenie tej sytuacji. - I dalej nie potrafił jej nawet układać, bo... wszystko było niewiadomą. A pewnie i tak się nadenerwuje, że wszystko poszło inaczej! Jego wzrok skupił się na Asace. Czekał na jej poprawki w planie, albo uwagi, albo że jej się to nie podoba. Znaczy - co tu jest do podobania się. Mimo wszystko szli na dość trudną przeprawę. Shikarui jednak nie potrafił w sobie odnaleźć strachu. Szukał go i szukał... ale go tam nie było. Jego wiernego, ciągle mu towarzyszącego strachu przed śmiercią. Była tylko gotowość. Nawet jeśli jego mózg krzyczał, że każdy tam może być lepszym ninja niż on... nie potrafił tego odczuć. Kolejne dziwne uczucie do kolekcji. Tylko... czemu się dziwisz, kiedy walczyłeś już z dwoma bijuu, zmutowanymi Juugo i... ach. Mieli naprawdę szalone życie z Asaką, nawet jak na ninja.
autor: Shikarui
24 kwie 2021, o 20:56
Forum: Administracyjne
Temat: Szóste Urodziny Shinobi War
Odpowiedzi: 121
Odsłony: 3250

Re: Szóste Urodziny Shinobi War

Zaczynam sądzić, że Shinobi War jest jak Syndrom Sztokholmski. <kek>

Kolejny rok na forko wybija i dobrze mi z tym. Mimo różnych podejść do własnej postaci i mimo kryzysu straty poprzedniej <kek> Nie ma już tak dobrego forko na SW w tych polskich Internetach! Przynajmniej jeśli lubi się połączenie fabuły z mechaniką rozgrywki RPG. Jak sobie pomyślę, że kiedy tu zaczynałam to było chyba ponad połowę mniej użyszkodników aktywnych niż jest teraz to aż się morda cieszy. SW pozwoliło mi poznać kilka naprawdę fantastycznych osób i na nowo rozkręcić moją przygodę z RPG. Mam nadzieję, że nasza zabawa tutaj pootrwa jeszcze długie, długie lata <catlove>

Yoshimitsu!

Wyszukiwanie zaawansowane