Znaleziono 1470 wyników
- 22 mar 2024, o 22:36
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Dzień Kobiet i Mężczyzn 2024
- Odpowiedzi: 39
- Odsłony: 1165
- 28 lut 2024, o 20:52
- Forum: Pomysły
- Temat: Hiramekarei
- Odpowiedzi: 1
- Odsłony: 100
Re: Hiramekarei
Dobra, to ja też pocisnę prywatę... Ogólnie jestem za, ale nie podoba mi się fakt, że ten artefakt daje tyle samo siły co Kenryuto na randze A za 2x mniejszy koszt.
Maksymalnie 160 siły i +40 jak siła jest wystarczająco duża. Na to jestem w stanie przystać.
+5 do siły dla zębów i innych udziwnień: ok. Pełna zgoda.
Maksymalnie 160 siły i +40 jak siła jest wystarczająco duża. Na to jestem w stanie przystać.
+5 do siły dla zębów i innych udziwnień: ok. Pełna zgoda.
- 17 lut 2024, o 20:09
- Forum: Bank
- Temat: [ Ryō ] Yasuo
- Odpowiedzi: 45
- Odsłony: 6540
- 17 lut 2024, o 20:05
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: [ PH ] Yasuo
- Odpowiedzi: 53
- Odsłony: 6133
- 17 lut 2024, o 18:34
- Forum: Ogłoszenia
- Temat: Boże Narodzenie 2023
- Odpowiedzi: 35
- Odsłony: 573
Re: Boże Narodzenie 2023
Przepraszam, że tak późno, ale odbieram:
I 50 PH.
Dziękuję
Dziękuję
- 17 lut 2024, o 18:05
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Mikołajki 2023
- Odpowiedzi: 39
- Odsłony: 835
Re: Mikołajki 2023
Przepraszam, że tak późno, ale odbieram:
Dodatkowo odbieram też:
300 Ryō
Dziękuję
300 Ryō
Dziękuję
Re: Bateimura
[/quote]
- 9 sty 2024, o 00:23
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Wynagrodzenie za misje
- Odpowiedzi: 3792
- Odsłony: 371243
Re: Wynagrodzenie za misje
Nick prowadzącego: Yasuo
Nick biorącego/biorących udział: Izuro
Rodzaj misji: D
Streszczenie misji: Izuro pomaga w patrolu i miewa naprawdę fajne przygody.
Linki do misji: Ilość postów: 15/15[/color]
Nick biorącego/biorących udział: Izuro
Rodzaj misji: D
Streszczenie misji: Izuro pomaga w patrolu i miewa naprawdę fajne przygody.
Linki do misji: Ilość postów: 15/15[/color]
- 23 gru 2023, o 23:56
- Forum: Sakai
- Temat: Kodokunayama 孤独な山
- Odpowiedzi: 168
- Odsłony: 16750
Re: Kodokunayama 孤独な山
Misja wykonana pomyślnie Jeśli decydujesz się przetransportować dziewczynkę do szpitala, to zrób z/t: tutaj
Jeśli nie, to masz wolną rękę
- 17 gru 2023, o 21:59
- Forum: Sakai
- Temat: Kodokunayama 孤独な山
- Odpowiedzi: 168
- Odsłony: 16750
Re: Kodokunayama 孤独な山
Izuro
"Złomowy patrol"
Misja rangi D
13/15
Lato, 394 roku Kenji nie miał to Izuro pretensji, więc trochę zdziwiło go, że chłopak się tłumaczy. W jego opinii było to zachowanie całkowicie zbędne. Był doświadczonym medykiem i nie zwykł do całkowitego ignorowania lub ośmieszania pacjenta. Ludzie mieli to do siebie, że robili przeróżne głupstwa. Jedni nie uważali. Inni zbytnio ryzykowali. Jeszcze inni mieli pecha. Medyk nie mógł sobie pozwolić, by źle traktować pacjenta. Był po to, by mu pomóc.
- Rozumiem - odpowiedział głosem praktycznie pozbawionym emocji. - Moim zdaniem będzie dobrze. Uważaj następnym razem.
Oczywiście nie wspomniał ile za tą usługę leczniczą się należy i czy w ogóle się coś należy. Może odliczy to od wynagrodzenia? A może ludzie jednak byli milsi niż Izuro sądził? Po jakimś czasie przygoda w jaskini została zakończona, pułapka zapieczętowana, teren sprawdzony. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Można było ruszać w dalszą drogę.
Nasi bohaterowie stanęli na rozdrożu i Akimichi zaproponował rozdzielenie się. Poprzednio gdy się rozdzielili, to Izuro o mało co nie skończył bez nogi. Być może Kenji pokładał w nim zbyt dużą nadzieję. To, że niczego więcej póki co nie znaleźli to dobrze wróżyło. Czasem nie warto na siłę szukać bandziorów. Może to znaczyć, że ich już nie ma, a przestępczość została całkowicie wyeliminowana. Kto jednak uwierzyłby w takie bajki?
- Niestety nie mam Cię jak powiadomić - powiedział Akimichi dość spokojnym głosem. To była lekka wada i niektórzy mogliby być zdenerwowani. Brak możliwości powiadomienia towarzysza mógł być przeszkodą. Jednakże Izuro był towarzyszem niespodziewanym i zazwyczaj Kenji działał i patrolował teren sam. Potrafił o siebie zadbać. - Będę jednak wypatrywał Twojego ptaka. I bez skojarzeń...
Akimichi zrobił się lekko czerwony na twarzy. Każdy normalny mężczyzna doszukałby się tutaj podtekstu i dzielny wojak nie był tutaj wyjątkiem. Uśmiechnął się lekko, po czym machnął ręką koło swojej twarzy, odganiając te bzdurne myśli niczym natrętną muchę.
- Uważaj na siebie, przyjacielu. I tak, pewnie się spotkamy. Ty musisz oddać mi sprzęt. Ja Tobie zapłacić. - Taki w końcu mieli układ. Przynajmniej w ocenie Akimichiego.
Tym razem Izuro uważał. Znalazł przy okazji trochę złomu. Były to głównie kunaie, shurikeny... Natrafił też na złamaną w pół katanę. Oprócz tego odszukał również inne żelastwo, które nie miało co prawda zastosowania bojowego, ale i tak przydałoby się je pozbierać. Czy to jednak zrobi, to zależało od niego. Uzbierał w końcu pokaźną kupkę złomu. Po czasie stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewał. Spotkał kogoś, ale w żadnym wypadku nie byli to bandyci. Gdy tak się rozglądał po okolicy i uważał na naziemne i nadziemne pułapki, do jego uszów doleciał paniczny krzyk, a kilka sekund później zza pobliskiego krzaka wybiegł wybitnie przestraszony chłopak (na arcie po lewej). Miał na sobie ciemnoniebieską bluzę i w podobnym kolorze włosy, jednak jaśniejsze. Na jego twarzy Izuro mógł zobaczyć przerażenie i determinację. Ręce miał poplamione krwią. Coś musiało się stać. Coś bardzo strasznego.
- Szybko, szybko, szybko. Proszę za mną... - Jak powiedział, tak chwycił Izuro za rękę i zaczął ciągnąć tam skąd przyszedł. Mogło to zaskoczyć naszego dzielnego bohatera, bo w końcu nieczęsto się zdarza, że mały chłopczyk ciągnie gdzieś prawdziwego - aczkolwiek niedoświadczonego - shinobiego. Zwłaszcza w środku nocy i gdzieś na jakimś totalnym odludziu. Czy mamusia nie powtarzała, żeby nie iść za dziwnymi dziećmi?
Jednak jeśli Izuro za nim podążył, to chłopak doprowadził go do swojej siostry (na arcie po prawej). Ona miała zwiewną bluzeczkę w kolorze fioletu i włosy w kolorze włosów brata. Na oko można było stwierdzić, że dziewczynka ma 12 lat... chłopczyk natomiast 11. Coś jednak zwróciło uwagę Izuro. Dziewczynka leżała na ziemi i dyszała ciężko. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to można było zauważyć ranę na jej brzuchu, prowizorycznie zabandażowaną, ale i tak krew przez nią przeciekała. Na ziemi obok leżał zakrwawiony kunai, a w pobliżu znajdował się przegniły trup. Oczywiście Izuro nie musiał zbytnio go szukać. Mógł trafić po zapachu. Wyjątkowo tu cuchnęło.
- Bo my... my... - chłopczyk z trudem powstrzymywał płacz. - Trenowaliśmy Kawarimi... Siostra we mnie... rzucała... kunaiami... a ja... podmieniałem się... - Wskazał na trupa. - Potem ona chciała spróbować... Nie udało jej się...
Głupia zabawa - chociaż dzieci mówiły na to trening - mogła zakończyć się tragicznie. Dobrze, że Izuro znalazł się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Chociaż lepiej by było gdyby spotkał te dzieci zanim zdąrzą sobie zrobić krzywdę... Mógł się zastanawiać skąd miały kunaie, ale rozwiązanie tej zagadki przyszło niemalże samo. Trup, którego używali miał na sobie liczne rany po tego typu narzędziach. Z pewnością daleko im było to sterylności. Co teraz? Walka z wrogiem to jedno. Walka z gorączką to zupełnie inna para kaloszy.
Kilka informacji:
- odlicz sobie chakrę za dwa pieczętowania (jeśli pieczętujesz to co teraz znalazłeś) lub za jedno (jeśli nie pieczętujesz)
- 12 gru 2023, o 20:48
- Forum: Piszemy o wszystkim!
- Temat: Skojarzenia
- Odpowiedzi: 123
- Odsłony: 4199
Re: Skojarzenia
Murai
Re: Bateimura
Bateimura dawno przestała już dawać jakiekolwiek odgłosy życia. Gdyby to samo można by powiedzieć o jej mieszkańcach - przynajmniej niektórych - to może Pan Hitsugeki i bezimienny mężczyzna jeszcze by żyli. Jednak nie mogłem tego powiedzieć, a dwóch mężczyzn było martwych. Potwór, który ich zabił ciągle oddychał. Zamierzałem to zmienić. Nie. Ja musiałem to zmienić. "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie!" - wielu by chciało bym zastosował się do tego zdania, odszedł i odpuścił. Ja jednak nie miałem zamiaru. Nadzieja na odnalezienie i uratowanie kobiety - matki Hiny i Sayaki - ciągle we mnie żyła i popychała mnie prosto w objęcia wszechobecnego mroku. W moich myślach malował się upiorny obraz opuszczonej przez władze wioski, w której stała opuszczona przez wszystkich karczma, a w tej karczmie opuszczona i zrozpaczona kobieta. Póki co nie miałem pewności, że gdy przebiję się przez ciemność, to odnajdę Panią Hitsugeki. Nie miałem pewności. Jedno wiedziałem na pewno. Ja nie odpuszczę sprawie, w którą wierzę! Ja nie zrezygnuję. Będę brnął w to gówno chociażby do śmierci. Bez znaczenia czy ta śmierć nastąpi za sekundę czy za 100 lat.
Każdy kiedyś będzie musiał zatańczyć ze śmiercią. "Danse macabre" był nieodłączną częścią życia. Dla większości będzie to ostatni taniec. Niektórym się poszczęści. Jedno było bardzo ważne. Umrzesz jako bohater, a może jako ktoś bezimienny lub wręcz najgorsze na świecie ścierwo? Ścierwa powinny zaszyć się w mroku i w strachu czekać aż "Sprawiedliwość" przejdzie i ich ominie. Ja nie byłem sprawiedliwością. Nie byłem katem i sędzią. Kami-sama był. Ja tylko wysyłałem ludzi do niego. Nagle usłyszałem piosenkę z moich rodzinnych stron. Była to piosenka, którą kiedyś słyszałem, ale bardziej pamiętałem melodię niż słowa. Melodia ta okazała się nad wyraz dobrym przewodnikiem. Doprowadziła mnie do celu bardzo szybko. Osoba nucąca powinna się nauczyć, że w najgorszym wypadku samurajska przyśpiewka może sprowadzić samuraja. Albo w najlepszym. W zależności od tego czy serce śpiewaka jest prawe i czyste czy brudne i złem przegniłe. Mężczyzna - a może chłopak - miał zło nie tylko w sercu, ale także w mózgu, krwi i na rękach. Czy uważał się za kogoś na tyle silnego, że zupełnie nie przejmował się tym, że ktoś może tu wejść? A może nie wziął pod uwagę takiej możliwości, bo przecież wszyscy opuścili Bateimurę, karczmę i tą kobietę? Być może i był silny, ale Sprawiedliwość i Kami-sama stali po mojej stronie. Czułem to. Nie zamierzałem uciekać bez względu na to jak silny był wróg. Nawet jeśli przyjdzie mi polec, to wiedziałem, że sprawiedliwość prędzej czy później dosięgnie tamtego chuja.
Nie zamierzałem uciekać. Nie po tym co zobaczyłem. I co widziałem na podłodze. A właściwie kogo. Przerażoną, związaną i zakneblowaną kobietę. A w jej pobliżu przeróżne narzędzia tortur. Plan był prosty. Wyeliminować zagrożenie, oswobodzić więźnia i opuścić to miejsce. Nie nazywałem tego ucieczką, a misją ratunkową i taktycznym odwrotem. Przeszło mi bowiem przez myśl, żeby ogłuszyć to ludzkie ścierwo i wypróbować trochę tych narzędzi na jego skórze. Może by mi coś ciekawego powiedział. Może by powiedział czy działa sam albo w większej grupie. Może nawet wujek dziewczynek jest jej członkiem. Byłoby to jednak zbyt ryzykowne. Nie było pewności czy cokolwiek by zdradził. Nie było pewności czy umiałbym odpowiednio torturować i nie doprowadzić do przedwczesnej śmierci. Nie było pewności, że w trakcie tych tortur nie pojawią się inni wrogowie. Nie wiedziałem jak silny jest ten facet, a więc nie miałem pewności, że uda mi się jednym szybkim ciosem pozbawić go przytomności. A długa walka w takich warunkach mogła zagrozić życiu Pani Hitsugeki. Nie mogłem ryzykować. Musiałem uderzyć szybko, celnie i z ogromną siłą.
Zdawało mi się, że mnie zobaczył. Nie. Miałem co do tego pewność. Nie zwrócił jednak na mnie żadnej uwagi i dalej robił co robił. Nie brał mnie na poważnie? A może coś innego zaprzątało jego głowę i odbierało wzrok? Miałem to gdzieś. Element zaskoczenia ciągle był dostępny. Przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Szybkim horyzontalnym (poziomym) cięciem wypuściłem niebieską falę energii[1], która pomknęła w kierunku mężczyzny w białym kimonie. Jeśli tak bardzo lubił ciąć, to ciekawe jak się będzie czuł jak ja go potnę. To przynajmniej powinno zwrócić jego uwagę i skupić jego uwagę na mnie, a nie na biednej kobiecie.
- 10 gru 2023, o 17:04
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Mikołajki 2023
- Odpowiedzi: 39
- Odsłony: 835
Re: Mikołajki 2023
Ja życzę wszystkim Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku i żeby wszystkie Wasze prezenty gdzieś się zmieściły.
Re: Bateimura
Wnętrze budynku nie przywoływało do głowy żadnych pozytywnych myśli. Ludzie lubili odwiedzać karczmy i tawerny, śmiać się i pić ze znajomymi i przyjaciółmi. Te czasy dawno już minęły. Ktoś kto miałby jakieś pozytywne wspomnienia związane z tą karczmą, widząc jej obecny stan cierpiałby męki i katusze. Mnie ten problem nie dotyczył, ale i tak poczułem pewien smutek. W upiornym świetle widziałem poniszczone meble, albo to co z nich zostało. Zwróciłem uwagę na kości. Nie mogłem rozpoznać które są zwierzęce, a które ludzkie, ale jedno wiedziałem. Kości nie powinny ot tak sobie leżeć na podłodze. Śmierć była wszechobecna w świecie, ale zwłoki zazwyczaj sprzątano. Jak dawno musiały te istoty umrzeć, że zostały po nich jedynie kości? Czemu nikt tego nie posprzątał? Ludzie mieli to miejsce w dupie, a może zwyczajnie się bali? Widziałem także krew i inne płyny. Czułem charakterystyczny zapach uryny.
- Ostatnia biesiada musiała być naprawdę gruba - powiedziałem cicho, wyciągając wakizashi z saya. Wiedziałem jedno. Moje kości nie mogły dołączyć do tej upiornej scenerii.
W pewnym momencie pomyślałem, że ktoś tu może być. Jakiś potwór... chociaż nie wierzyłem w potwory. Nie licząc ludzi. Niektórzy ludzie to prawdziwe potwory. Ktoś tu jest... albo był. W swoim życiu przeżyłem wiele dziwacznych sytuacji, ale ta była chyba najbardziej dziwaczna. Czułem lekki niepokój, ale nie mógł on przyćmić zdrowego rozsądku i doświadczenia. Zabicie doświadczonego wojownika było dużo trudniejsze niż kupca czy wieśniaka. I tak się na nieszczęście okazało, że odnalazłem dwa ciała. Tym razem nie same kości, ale najprawdziwsze ciała. Jedno ułożone na stosie przedmiotów. Prawdopodobnie kupiec. Drugie bardziej ubogie, a więc pewnie mieszkaniec wioski. Niezbyt przyglądałem się tym ciałom i nie szacowałem jak, dlaczego i czym zostały pohańbione. Trup był trupem. A ktoś kto go zabił - a właściwie ich - z pewnością mi za to zapłaci. Dziewczynki właśnie prawdopodobnie straciły ojca... Ojca straciło także nienarodzone dziecko tamtej kobiety. I obie Panie straciły mężów...
I nagle mnie oświeciło. Myśl ta była nadzwyczajnie przerażająca. Czy aby Pani Hitsugeki nie była ze swoim mężem? Skoro on jest tutaj, to gdzie ona?
- Cholera... - Prawie krzyknąłem, jednak w ostatniej chwili zmniejszyłem głośność swojego głosu. Odszukałem drzwi prowadzące do piwnicy. Pewnie musiałem się przekopać przez wszystkie możliwe śmieci i graty. Przeszukałem już praktycznie wszystkie pomieszczenia. Pomieszczenie znajdujące się za tymi drzwiami było ostatnie. Mój miecz rozbłysł niebieskim światłem[1]. Ucieczka nigdy nie była dla mnie opcją. Stanie i bezczynne rozglądanie się też nie. Nie zamierzałem podziwiać ciał nagich mężczyzn (może dlatego, że nie były kobiecie). Najpierw spróbowałem otworzyć drzwi rękami. Jeśli się nie dało, to kopnąłem je nogą z całej siły. Jeśli i to nie pomogło, to postanowiłem trochę te drzwi pociąć za pomocą swojego wzmocnionego chakrą wakizashi. Jeśli udało mi się jakimś cudem je otworzyć, to postanowiłem ostrożnie przekroczyć próg i zejść na dół. Powłoka z chakry powinna dawać choć trochę światła, jeśli było potrzebne.
Przebywając w tym budynku ani na chwilę nie traciłem czujności. Nie zamierzałem tutaj umierać, a z pewnością nie bez walki. Gdy tylko coś niepokojącego zwróciło moją uwagę lub gdy wykryłem nadchodzący w moją stronę atak, natychmiastowo postanowiłem zrobić unik. Albo świadomie. Albo instynktownie. Bez różnicy. Rozglądałem się także za ewentualną drogą ucieczki lub za przedmiotami, które mógłbym wykorzystać do wykonania kawarimi.