Znaleziono 1476 wyników
Wyszukiwanie zaawansowane
autor: Yasuo
15 kwie 2024, o 21:35
Forum: Ogłoszenia Administracyjne
Temat: Wielkanoc 2024
Odpowiedzi: 70
Odsłony: 1335
Jak najlepiej zrobić świąteczny barszcz?
Wrzucasz buraki i mieszasz bardzo dokładnie.
Nazwa Suiton: Daibakuryū
Ranga B
Pieczęci Świnia → Pies → Ptak → Małpa → Baran
Zasięg Max. 100 metrów; centrum wiru znajduje się 50 metrów od użytkownika
Koszt E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Dodatkowe Brak dodatkowych wymagań
Zasoby Wymaga średnich zasobów wodnych
opis Proste, lecz silne jutsu, wymagające zbiornika wodnego nie mniejszego od dużego stawu czy jeziora. Gdy przeciwnik stoi na tafli wody, użytkownik jutsu składa pieczęcie i przesyła do niej swoją chakrę. Efektem tego jest stworzenie ogromnego wodnego wiru, który wciąga wszystko co jest na powierzchni pod wodę. Nie jest to natychmiastowe, ponieważ woda potrzebuje kilku chwil, aby rozpędzić swoją masę. Siła z jaką odbywa się ten proces uniemożliwia utrzymanie się przeciwnika na powierzchni wody przy pomocy Suimen Hoko no Waza. Bez żadnej reakcji, wydostanie się ofiary z wodnej pułapki jest bardzo trudne, nie ma ona kontroli nad własnym ciałem po wpadnięciu do wody, ponieważ prąd jest zbyt silny. Dlatego też próby wypłynięcia wpław z wiru są z góry skazane na niepowodzenie. Wir utrzymuje się do dwóch tur walki (tura użycia + tura następująca). Podany zasięg jest maksymalnym rozmiarem wiru, w razie potrzeby rozmiar jutsu można zmniejszyć do minimum 10 metrów aby zapewnić bezpieczeństwo np. swoim sojusznikom. Nie zmniejsza się przy tym ani siła techniki, ani jej koszt.
Ewentualnie można zmieszać ciasto na babkę.
autor: Yasuo
8 kwie 2024, o 00:08
Forum: Yusetsu
Temat: Szlak transportowy
Odpowiedzi: 293
Odsłony: 32946
Skierowałem swoje kroki dalej na północ. Początkowy plan zakładał odwiedzenie najbardziej wysuniętej w tym kierunku prowincji - Daishi. Nie wiedziałem co mnie tam czeka, ale czułem, że będzie to kolejna okazja do odbycia interesującej i pożytecznej przygody. Wyruszyłem wczesnym rakiem pewnego pięknego niedzielnego poranka. Ptaszki śpiewały wesoło na niebie, a ja również byłem pełen optymizmu. Ostatecznie ostatnio udało mi się ocalić co najmniej trzech ludzi i doprowadzić do tego, że po świecie chodzi jeden śmieć mniej. Do pełni sukcesu brakowało tylko tego, żeby pozostałe jego ofiary także przeżyły. Nie mogłem jednak zwrócić im życia i zamartwianie się zbytnie w niczym nie pomagało. Co prawda, śmierć była nieodzowną częścią życia, ale jej pełna akceptacja zależała od tego jaka ta śmierć była... i jakie było życie, które właśnie się kończyło. To jednak filozoficzne rozważania, które należało zostawić filozofom, a nie wojownikom.
Filozof powiedziałby, że nieraz słowo i myśl jest potężniejsza od miecza. I mógłbym się nawet z nim zgodzić. Przecież wojny wygrywało się strategią - myśleniem i dyplomacją - mową. Nie wszyscy to potrafili, bo była to sztuka naprawdę wielka. Podobno wyjątkowo potężny filozof potrafił zapobiegać wojnom, wydając dosłownie jedną książkę, którą zwaśnione narody będą czytać. A przynajmniej tak słyszałem. Nie uważałem się za takiego filozofa, chociaż pogrążenie się we własnych myślach podczas marszu było nawet przyjemne. Człowiek zapominał o tym, że bolą go nogi i że jest głodny i po prostu parł naprzód.
Samo myślenie nie gwarantowało sukcesu dodarcia do celu podróży. Ciało było czymś niesamowicie skomplikowanym, ale również i zaskakująco głupim. Jak nie ma paliwa, to staje i umiera. Dlatego oczywiście musiałem jeść. Znałem się na polowaniu. MIałem trochę oszczędności. Mogłem więc albo zapolować albo zakupić żywność w przydrożnej karczmie. Czasem decydowałem się na jedną opcję, czasem na drugą. Do manierki nabierałem wodę z każdego strumyka lub rzeki jaką udało mi się spotkać. Spałem natomiast pod gołym niebem... to znaczy w namiocie, który od jakiegoś czasu zawsze nosiłem ze sobą.
Przejście przez około półtora prowincji do najłatwiejszych nie należało, ale miałem doświadczenie w dwóch rzeczach. W robieniu rzeczy nie najłatwiejszych i w podróżowaniu i to doświadczenie zaowocowało tym, że po jakimś czasie dotarłem do celu. Daishi było urokliwą krainą pełną jezior. A przynajmniej takie odniosłem wrażenie, bowiem co chwilę jakieś mijałem. Było tutaj... dość zimno. Dla mieszkańca Yinzin z pewnością była to bardziej przyjazna kraina niż chociażby pustynne tereny, które ciągły się gdzieś po drugiej stronie świata... A może w pobliżu, ale z pewnością nie były widoczne. Po jakimś czasie wkroczyłem do osady.
Dokąd: Daishi
Przez: Yusetsu -> Soso -> Daishi
Środek transportu: Nogi
z/t:
autor: Yasuo
7 kwie 2024, o 22:01
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wynagrodzenie za misje
Odpowiedzi: 3827
Odsłony: 373505
Nick prowadzącego: kilka pierwszych postów Shiori, reszta Hayami
Nick biorącego/biorących udział: Yasuo
Rodzaj misji: C
Streszczenie misji: Yasuo spotyka dwie dziewczynki, które próbują go okraść. Okazuje się, że uciekają przed agresywnym wujkiem. Yasuo postanawia im pomóc, odprowadza do pobliskiego szpitala i wyrusza na poszukiwania rodziców dziewczynek.
Linki do misji:
Ilość postów: 31
Rozpoznawalność po misji: Wedle uznania (Emiś coś o sławie wspominała)
Wynagrodzenie dla gracza: Wedle uznania
autor: Yasuo
7 kwie 2024, o 20:07
Forum: Yusetsu
Temat: Bateimura
Odpowiedzi: 164
Odsłony: 12355
Doskonale rozumiałem, że kobieta nie miała ochoty na to, by rozmawiać o swoim stanie. Ja także oberwałem. Z pewnością nie był to pierwszy raz i z pewnością nie ostatni. Nie przejmowałem się tym zbytnio. "Do wesela się zagoi" jak to powiadali. A może i nie zagoi. Los był przewrotny. Nie liczyłem na coś takiego jak los czy szczęście. Liczyłem na swoje umiejętności, wiedząc, że w starciu z silniejszym słabszy zazwyczaj ponosił porażkę. Zdawałem sobie także sprawę z tego, że ja najsilniejszy nie byłem i z pewnością znalazłby się ktoś znacznie potężniejszy. Wiedziałem, że prędzej czy później na kogoś takiego trafię. To ryzyko było wliczone w moją ścieżkę życia. "Życia i śmierci" .
Śmierć jednak póki co nie nadeszła. W zasadzie nadeszła, ale nie nasza. To tamten był trupem. I jego - niestety - ofiary. Gdybym tylko przyszedł wcześniej... To kobiety być może by tak nie płakały. Albo płakały z innego powodu. Dobrze, że znalazł się ktoś kto zaoferował swoją pomoc. W obecnej chwili nie ufałem zbytnio ludziom, a już z pewnością nie ludziom z tej wioski albo raczej wiosko podobnej dziury. Nie miałem jednak innego wyjścia. Mężczyzna bardzo trafnie określił to mianem "ogarnianiem syfu" . A ogarniania było aż nazbyt dużo jak dla jednego samuraja.
- Dobrze, niech będzie. - Zgodziłem się, nawet się nie uśmiechając. Nie było powodu do śmiechu. Nie byłem jednak niemiły. Starałem się podejść do swojego rozmówcy w jak najbardziej neutralny sposób.
- Proszę przekazać Pani Hitsugeki, że jej córeczki trafiły do szpitala w Sansei - dodałem na zakończenie. Ukłoniłem się dodatkowo, okazując w ten sposób szacunek wobec rozmówcy. - Proszę o nie dbać. Do widzenia.
Po tych słowach udałem się w drogę powrotną do Sansei. Moja rola rzeczywiście była prosta: teraz byłem posłańcem, ale nie przeszkadzało mi to w zachowywaniu ostrożności i reagowaniu na wszelkie niepokojące znaki. Nie dostrzegłem żadnych. Odnośnie pieniędzy, to z początku nie chciałem ich zabierać, ale w końcu jednak wziąłem. Pomyślałem, że może kupię dziewczynkom coś słodkiego.
Jak już przybyłem do stolicy rodu Terumi, postanowiłem wynająć sobie pokój w jakiejś karczmie. Było już późno, a lepiej było wszystko załatwić następnego dnia. Nazajutrz kupiłem jakieś słodycze i udałem się do szpitala. Odnalazłem dziewczynki. Niestety musiałem im przekazać dobrą i złą wiadomość. Taka to była moja "samurajska służba" . Zanim jednak zacząłem mówić, to wręczyłem im słodki poczęstunek.
- Odnalazłem Waszą mamę. - Zacząłem od dobrej wiadomości. - Wkrótce powinna tu być... Ale ojciec... niestety nie przeżył... Przepraszam...
Mogłem obserwować mieszane reakcje dwóch dziewczynek. Smutek walczył z radością. Nie było jasne kto wygra. Ba! Nie było nawet jasne kto ma przewagę w tej walce. Jeśli mogłem, to przytuliłem obie dziewczynki.
- Ja niestety muszę już iść... - powiedziałem im. - Pewien miły Pan powiedział, że pomoże Wam i Waszej mamie. Żegnajcie i obyśmy się jeszcze kiedyś zobaczyli!
Po tych słowach wyszedłem. Nie lubiłem długich i płaczliwych pożegnań. Musiałem je opuścić. Miałem jeszcze kilka rzeczy do załatwienia, prawdopodobnie czekała mnie praca papierkowa. Dodatkowo nie chciałem się na siłę mieszać w ich rodzinne sprawy.
W szpitalu także wyleczyli mi ranę i wysłuchali moich zeznań. Odpowiadałem szczegółowo i konkretnie, nie pomijając żadnego szczegółu. Dowiedziałem się później, że pewne kroki zostały podjęte. Podobno Terumi oddelegowali kilku shinobich, żeby zajęli się Bateimurą i kilku, żeby odnaleźli wujka Akiego. Dostałem też zapłatę, którą przyjąłem z wdzięcznością. Po wszystkim postanowiłem ruszyć w dalszą drogę, kierując się do kolejnej prowincji. Miałem poczucie dobrze wykonanego zadania i oczywiście czułem, że coś wisiało w powietrzu, ale takie uczucie mogłem odczuć wszędzie. Każdy kraj posiadał pewien zgniły i przeżarty złem element społeczny. Jeden większy, drugi mniejszy, ale każdy jakiś. Ktoś mnie obserwował. Nie była to jednak Śmierć. Było to Zło, które się przede mną kryło.
z/t
(zakładam, że skoro MG nie napisał ile czasu mam spędzić w szpitalu, to mogę opuścić wątek)
autor: Yasuo
22 mar 2024, o 22:36
Forum: Administracyjne
Temat: Dzień Kobiet i Mężczyzn 2024
Odpowiedzi: 39
Odsłony: 1269
U mnie będzie krótko, ale treściwie.
Po pierwsze, chciałbym zaznaczyć, że wszyscy jesteście cudowni i niesamowicie fajnie się z Wami gra.
Natomiast muszę wyróżnić osoby. Tak więc wyróżniam kilka postaci.
Tsukune - Głównie za sprawą serii misji o "Krwawym Balu" , którą mu prowadziłem. Seria ta składała się z mniej więcej około 15/20 misji dlatego byłem w stanie dość dobrze poznać jego postać i mam nadzieję, że udało mi się w jakimś stopniu na tą postać wpłynąć i dodatkowo położyć fundamenty pod coś nowego, trwałego i ekscytującego! Podczas tej serii mogłem podziwiać nieszablonowe myślenie i działanie Tsukune, jego niezwykle interesujące interakcje z otoczeniem i postaciami niezależnymi. Tsukune wcielał się w prawdziwego lidera, szpiega, przyjaciela... wojownika. To była naprawdę interesująca przygoda i nie mogę się doczekać jak dalej to się potoczy!
Tutaj specjalnie wyróżnienie dla wszystkich NPCetów, którymi przyszło mi sterować podczas tej serii!
Hibana - Przez dość długi okres była towarzyszką mojego Yasuo. Była to postać, w której mój Yasiek się zwyczajnie zakochał, chociaż różniło ich bardzo wiele. Dwójka spędziła ze sobą dość długi okres czasu, chociaż Hibana nigdy nie dawała Yasuo żadnych szans. Była to interesująca relacja, w której Yasuo odgrywał rolę rycerza, który będzie dbał o swoją damę, a Hibana odgrywała rolę samolubnej osoby, która wyzyskuje innych. To znaczy nie było aż tak źle... Tak czy siak, relacja ta bardzo wpłynęła na moją postać i na to jak ją odgrywam. Znajomość zakończyła się w domu Yasuo podczas "akcji z mieczem" , gdzie Hibana powiedziała wprost, że się Yaśka boi i odeszła.
Tutaj specjalne wyróżnienie dla wszystkich, którzy brali udział w tej "akcji z mieczem". Niestety wszystkich nicków nie pamiętam, a nie chce mi się szukać...
To dwie postacie, które najbardziej mi zapadły w pamięć, ale dodatkowe wyróżnienia chciałbym ofiarować:
Nikusui - Za jedną z pierwszych fabuł, w których brałem udział, jeszcze na swojej pierwszej - świętej pamięci - postaci.
Ame - Za udział w najbardziej rozbudowanej misji, którą prowadziłem (wojenna B).
Masaru - Kochanek i mistrz mojej Yamiyo.
Hayami - Jej misje zawsze są cudowne!
Murai - Bardzo interesująca postać. Wszystkie postacie Musa są interesujące!
Kamiyo - Za misję, w której grał w shogi!
Shiori - Namówiła mnie na stworzenie postaci w mafii
I to chyba tyle... jeśli coś mi się przypomni, to będę edytował...
Odbieram 30ph, 500 Ryo i 5 x skrócone treningi o 625 znaków.
autor: Yasuo
28 lut 2024, o 20:52
Forum: Pomysły
Temat: Hiramekarei
Odpowiedzi: 6
Odsłony: 228
Dobra, to ja też pocisnę prywatę... Ogólnie jestem za, ale nie podoba mi się fakt, że ten artefakt daje tyle samo siły co Kenryuto na randze A za 2x mniejszy koszt.
Maksymalnie 160 siły i +40 jak siła jest wystarczająco duża. Na to jestem w stanie przystać.
+5 do siły dla zębów i innych udziwnień: ok. Pełna zgoda.
autor: Yasuo
17 lut 2024, o 18:34
Forum: Administracyjne
Temat: Boże Narodzenie 2023
Odpowiedzi: 35
Odsłony: 602
Przepraszam, że tak późno, ale odbieram:
Sylwestrowa notka wybuchowa: 2 (200 Ryo)
Śnieżynkowe shurikeny: 10 (50 Ryo)
Soplowe kunaie: 5 (50 Ryo)
Świąteczne skrócenie treningu - 625 znaków: 2x 625 (200 Ryo)
Razem 500 Ryo
I 50 PH.
Dziękuję
autor: Yasuo
17 lut 2024, o 18:05
Forum: Administracyjne
Temat: Mikołajki 2023
Odpowiedzi: 39
Odsłony: 857
Przepraszam, że tak późno, ale odbieram:
Płaszcz (100 Ryō)
Rękawiczki z blaszkami (100 Ryō)
Lusterko (50 Ryō)
Notes (50 Ryō)
Ochraniacz na czoło (75 Ryō)
Krzesiwo i hubka (100 Ryō)
Kwadratowy shuriken - 1 sztuka (15 Ryō)
Senbon - 2 sztuki (10 Ryō)
Wartość: 500 Ryō
Dodatkowo odbieram też:
300 Ryō
Dziękuję
autor: Yasuo
17 lut 2024, o 17:44
Forum: Yusetsu
Temat: Bateimura
Odpowiedzi: 164
Odsłony: 12355
Opowieść o krwi, kościach, świetle i dzieciach właśnie tak się kończyła. Było to zakończenie pełne nadziei. Półżywa i przerażona kobieta nie musiała się już niczym martwić. Mój plan się powiódł. Szaleniec odskoczył przed jednym atakiem i oberwał drugim. Zaryzykowałem życie kobiety, by ją ocalić, stawiając praktycznie wszystko na jedną kartę. Innej możliwości nie było. Na szczęście było już po wszystkim.
Pobieżnie przeszukałem piwnicę. Nie znalazłem niczego co nie byłoby obłędem. Dziwne symbole. Nic mi nie mówiły. Może był jakimś fanatykiem religijnym? To pierwsze co mi przyszło na myśl. Znałem jednego takiego. Ciekawe co u niego słychać... Jedno było pewne. Seryjny morderca teraz był trupem. Nie wiedziałem ile jego ofiar dokładnie pomściłem, ale nie było to ważne. Nie robiłem tego dla zemsty. Robiłem to po to, by uratować jego niedoszłą ofiarę. Nie robiłem tego dla pieniędzy, a zwyczajnie po to, bo tak trzeba było zrobić.
Kobieta odzyskała przytomność. Rozciąłem jej więzy i ściągnąłem knebel. Nie zamierzałem jej o nic wypytywać. Improwizowałem. Działałem stosownie do wymogów chwili, reagując na to co się działo. Nie myślałem póki co o tym kim był tego człowiek, ile ludzi zabił, co oznaczają symbole, czemu akurat wybrał tą wioskę (chociaż tutaj mogłem się łatwo tego domyślić) czy co doprowadziło do tragedii. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju. W ferworze walki (nawiązanie do jednego z poprzednich postów) wydawało mi się, że coś słyszę. Jakby ktoś się zbliżał. Wtedy to zignorowałem, bo nie było czasu, by nad tym rozmyślać. Teraz jednak rozmyślanie to było wskazane.
"Sojusznik czy wróg?" - pomyślałem. Czułem, że moje zasoby chakry się kończą. Walka z dodatkowym wrogiem mogłaby być zgubna. O siebie się nie martwiłem. Najważniejsza była kobieta.
Jej stan był nieciekawy. Ciężko było mi ocenić, ale na pierwszy rzut oka fizycznie nic jej nie dolegało. Jednak psychicznie zwyczajnie niedomagała. Nie chciałem jej zbytnio przemęczać, jednakże chciałem zagwarantować jej maksymalnie bezpieczeństwo. Dlatego postanowiłem zapytać.
- Czy da Pani radę iść o własnych siłach? - Miałem nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca. W przypadku konfrontacji z wrogiem byłoby łatwiej walczyć, nie nosząc kobiety. Oczywiście nie zamierzałem jej mówić, że jest ciężka... albo gruba. Tak po prostu działał świat. Jeśli odpowiedź brzmiała "tak" , to podałem jej rękę, pomagając wstać. W jednej ręce trzymałem swoje wierne wakizashi, a drugą ręką trzymałem kobietę. Jeśli odpowiedź brzmiała "nie" , to tylko schowałem swój miecz i wziąłem niewiastę na ręce. Ruszyłem w stronę wyjścia, pilnie nasłuchując. Nie chciałem dać się zaskoczyć. Nie myślałem o tym, że jestem ranny. Ten problem zamierzałem rozwiązać na samym końcu.
Wiedziałem też, że samo wyjście nie będzie oznaczało końca. Trzeba było jeszcze poinformować kobietę o tym, że jej dzieci są w szpitalu i co zrobił ich wujek. Trzeba było poinformować dzieci, że ich ojciec niestety nie żyje. Trzeba było poinformować drugą kobietę (tą, która była w ciąży) o tym jaki los spotkał jej męża. I w końcu trzeba było poinformować odpowiednie służby o tym co zaszło i być może własnoręcznie rozwiązać parę problemów. Świat był pełen śmierci, krzywdy, niesprawiedliwości i cierpienia. Wojny wybuchały i trwały, pochłaniając wiele istnień. Mnie jednak cudze wojny nie interesowały. Zwyczajni ludzie także borykali się z wieloma problemami. Problemami, z którymi nie zawsze mogli sobie poradzić o własnych siłach. Wtedy potrzebowali kogoś, kto by ich wsparł. Taka była powinność samurajów. Głęboko w to wierzyłem.
autor: Yasuo
23 sty 2024, o 00:52
Forum: Yusetsu
Temat: Bateimura
Odpowiedzi: 164
Odsłony: 12355
Lew był zbyt dumnym zwierzęciem, by posunąć się do takiego czegoś. Wielki władca zwierząt nigdy nie zniżyłby się do poziomu tej gnidy. Oczywiście można było powiedzieć, iż istnieją władcy okrutni i bezwzględni, ale takich się zrzucało z tronu prędzej czy później. To co ryczało z pewnością nie było lwem. Glizdą co najwyżej albo wężem paskudnym, ale nie lwem. Kobieta myślała o wybawieniu i ratunku i wcale nie można było się jej dziwić. Jednakże na to było jeszcze zbyt wcześnie. W końcu - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu - chuj jeszcze dychał.
W moją stronę poleciały noże. Oczywiście miałem wielkiego pecha. Nie dość, że żył, to jeszcze postanowił się bronić. Nie mogłem się mu dziwić, chociaż z taką raną to bez pomocy medyka raczej długo nie pociągnie. A przynajmniej tak mi się zdawało. Czy jednak mógł liczyć na jakąś pomoc? Nawet jeśli, to nie zamierzałem do tego dopuścić. On z pewnością nie opuści tego miejsca żywy. Zbiłem lub uniknąłem większości z tego ustrojska, którym we mnie rzucał. Część pewnie poleciała zupełnie na oślep. Ciężko wycelować poprawnie, jeśli było się w takim agonalnym szale. Jeden nóż niestety trafił mnie poniżej kolana. Zacisnąłem zęby z powodu lekkiego bólu. Nie było to jednak nic co mogło mnie wykluczyć z dalszej walki. Nie takich obrażeń w doznawałem w życiu. Oceniłem na szybko sytuację. On oberwał jedną z moich najsilniejszych technik. Ja oberwałem głupim nożem. Tutaj miałem przewagę. Jednak on miał dodatkową kartę w postaci zakładnika. Bardzo żałowałem, że tacy nie schodzą tak szybko z tego świata. On powinien dawno zejść.
Nazwał ją dziwką, ale z tego co wiedziałem, ona zajmowała się innym rzemiosłem. Jej zawód był mało istotny w chwili obecnej. Kazał mi się cofnąć pod ścianę i wyrzucić broń, bo w przeciwnym wypadku zabije tą kobietę. Z pewnością jeśli bym to zrobił, to ten szaleniec dotrzymałby słowa. Wolne żarty. Pozbycie się broni i wycofanie w takim momencie oznaczałoby tylko jedno: śmierć kobiety. I być może moją porażkę. Jedyną opcją był atak: szybki i wściekły. Niczym burza. Wyciągnąłem kunai z nogi, zaciskając zęby. Przeszkadzał w bieganiu. Następnie cisnąłem nim w swojego wroga, celując w zdrową rękę, ale tak, by w przypadku uniku nie trafić nieszczęsnej kobiety. Celowałem w okolice łokcia, tak, żeby w razie czego nóż przeleciał nad kobietą. Nie dałem mu dokończyć monologu. Mój kolejny atak był natychmiastowy. Ostrze zalśniło niebieskim światłem[1] , jedno szybkie cięcie i ostra jak brzytwa fala pomknęła w kierunku przeciwnika[2] . Jak to powiadali "do dwóch razy sztuka" . Mój cel był prosty. Zmusić to ścierwo do uniku i odsunięcia się od kobiety. Ewentualnie zabić na miejscu. Po wystrzeleniu kolejnego Issen, ruszyłem w kierunku wroga. Cel był prosty. Zająć go czymś lub zabić. Zbliżyć się, odciągnąć od kobiety i wykończyć.
[/quote]
autor: Yasuo
9 sty 2024, o 00:23
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wynagrodzenie za misje
Odpowiedzi: 3827
Odsłony: 373505
Nick prowadzącego: Yasuo
Nick biorącego/biorących udział: Izuro
Rodzaj misji: D
Streszczenie misji: Izuro pomaga w patrolu i miewa naprawdę fajne przygody.
Linki do misji:
Ilość postów: 15/15[/color]