Znaleziono 1509 wyników
- 7 cze 2025, o 22:48
- Forum: Pomysły
- Temat: Samurajowie - buff
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 469
- 3 cze 2025, o 00:38
- Forum: Pomysły
- Temat: UN rozszerzona lista
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 384
Re: UN rozszerzona lista
Ja byłbym za wprowadzeniem tych UN, a zwłaszcza zawodowego zabójcy, którego sam zaproponowałem 

- 2 cze 2025, o 23:30
- Forum: Pomysły
- Temat: Samurajowie - buff
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 469
- 2 cze 2025, o 16:24
- Forum: Pomysły
- Temat: Samurajowie - buff
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 469
Re: Samurajowie - buff
Propozycja Kaito byłaby dla mnie ok
Propozycja Seinara... trochę przekomplikowane moim zdaniem.
Drugie pytanie: Rozumiem balans, o którym mówisz. Ale ja Ci powiem inny balans.
Ninja > Samuraj pod względem użytkowania chakry.
Każdy ninja idzie po wspomagacz.
I teraz wyobraź sobie taką sytuację, gdzie na poziomie 5k PH będziemy mieli pojedynek ninjy z samurajem.
5k to pułap gdzie 99% postaci ma już wspomagacz.
Czyli taki ninja pod względem fizycznym będzie mocniejszy. I pod względem chakrowym też będzie mocniejszy.
I gdzie tutaj balans?
A odnośnie tego co napisałeś wcześniej, to odnoszę wrażenie, że chcesz powrócić do tego co było wcześniej czyli samuraj jako UW.
Ale wtedy przynajmniej staty były tańsze
Reasumując, ja jestem bardzo za, żeby zmienić i ulepszyć samurajów, ale nie wiem czy tak radykalne zmiany wyjdą wszystkim na dobre.
---
EDIT:
Iczir:
Seinar:

Propozycja Seinara... trochę przekomplikowane moim zdaniem.
Mi się wydawało, że się nie łączą z bonusami... Zawsze tak grałem... Ale to można w łatwy sposób ograć, dodając dopisek "+20% szybkości bazowej", żeby była pewność, że się nie łączy.Szkoły chciałbym zmienić na samurajowy wspomagacz. Problem z nimi jest taki, że trzy szkoły w sumie oferują +100 PA i... łączą się ze wszystkim. Z każdym innym wspomagaczem i techniką. A skoro narzekamy na darmowe staty z innych UN... Chciałbym zrobić z nich trochę większy permanentny buff, ale ich zdobycie blokowałoby zdobywanie innych wspomagaczy. To samo co w rdzeniu ayatsuri. Przez to, że bonus jest tu i tam permanentny, nie ma innego sposobu na zablokowanie łączenia się go z innymi tymczasowymi boostami, a może ja po prostu go nie widzę.
W Kami masz coś podobnego. "W przypadku użycia już istniejących kartek techniki kosztują 1/2 swojej pierwotnej wartości co sprawia, że przy dłuższej walce klan ten jest niesamowicie tani względem innych. Techniki, których to nie dotyczy posiadają odpowiednią informację w rubryce "dodatkowe"." Więc ja nie rozumiem... plus ta jedna technika to cały klan samurajów. Ale ok. Nie trzeba redukować kosztów.Zmiana kosztów na jakieś inne dla mnie nie wchodzi na razie w grę. Customizowane koszty w jednej technice to równia pochyła do rozwalenia całej reszty.
Odnośnie tego Buki + Chakra flow, to ja słyszałem argument, że to nie jest możliwe, bo opisie np. Iaido masz "Praktyk Iaidō stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość. Warunki: - Cięcia są zadawane z szybkością użytkownika zwiększoną o 10 - By ponownie użyć techniki Iaidō należy schować miecz.". A miecz pokryty chakrą po prostu by rozdarł, przeciął lub zniszczył pochwę.Nie ma takiego ograniczenia. Buki łączą się z chakra flow normalnie, przez co samuraj z kenryuuto S może mieć +120 do siły (co też jest głupie i skrajnością).
Teraz pytanie: zdobędę jedną szkołę i od razu mam zablokowany wspomagacz?Wzmocnienie szkół do +25% statystyki (maks +50 do statystyki) dla każdej z nich i zdobywanie ich na wyprawie. Zajmowałyby slot UN czy nie to drugorzędne, ale ważne byłoby, że w tej formie blokowałyby zdobycie innych wspomagaczy. W mojej głowie bowiem istnieje taki balans, jeśli chodzi o walkę fizyczną: ninja < samuraj < ninja ze wspomagaczem. Samuraj ze wspomagaczami typu RnY z opanowanymi szkołami nie powinien być możliwy do zrobienia.
Drugie pytanie: Rozumiem balans, o którym mówisz. Ale ja Ci powiem inny balans.
Ninja > Samuraj pod względem użytkowania chakry.
Każdy ninja idzie po wspomagacz.
I teraz wyobraź sobie taką sytuację, gdzie na poziomie 5k PH będziemy mieli pojedynek ninjy z samurajem.
5k to pułap gdzie 99% postaci ma już wspomagacz.
Czyli taki ninja pod względem fizycznym będzie mocniejszy. I pod względem chakrowym też będzie mocniejszy.
I gdzie tutaj balans?
A odnośnie tego co napisałeś wcześniej, to odnoszę wrażenie, że chcesz powrócić do tego co było wcześniej czyli samuraj jako UW.
Ale wtedy przynajmniej staty były tańsze

Reasumując, ja jestem bardzo za, żeby zmienić i ulepszyć samurajów, ale nie wiem czy tak radykalne zmiany wyjdą wszystkim na dobre.
---
EDIT:
Iczir:
To jest dobre!Przy obecnym trendzie wzmacniania i podbijania klanów fizycznych, żeby wszystkie miały jakieś bonusy do stat, to wrzuciłbym po prostu Szkoły jako element klanówki, a nie UN. Wraz z rangą klanówki dostaje się drugą/trzecia Szkołę oraz/lub większe bonusy ze Szkół są mocniejsze. Przy okazji rozważyłbym dodanie Szkoły od Percepcji.
Chakra flow samurajów ma już tą opcję i ta opcja jest najbardziej korzystna na forum. Na S ma "+70 siły, jeśli siła użytkownika jest odpowiednio duża." Ale rozchodzi się o to, że nie opłaca się rozwijać klanówki dla samego chakra flow. Jak rozwijasz żywioł na S to masz ze kilkanaście lub kilkadziesiąt technik dostępnych. Jak rozwijasz samurajów na S to masz tylko jedną technikę w kilku wariantach (D-S) i dwie słabe dystansowe.Jak strzał chakra flow jest zbyt słaby przez flat to dać opcję uznawania siły samuraja zamiast siły techniki (korzystniejszy wariant), tylko że z mniejszym bonusem lub bez bonusu.
Seinar:
Załóżmy, że ja tam postanowię. Oleję szkoły i stwierdzę, że jednak AnK czy RnY jest lepsze (bo jest!). I wtedy będę ninja bez klanówki i bez UW, ale będę mógł się nazywać samurajem? No, ale będę miał wspomagacz!możemy tu porozmawiać o jakichś dwóch ścieżkach rozwoju - samuraj który nie będzie chciał iść w naukę szkół może mieć możliwość normalnego rozwoju, ale to takie może niepotrzebne rozbudowanie mechaniki imo.
- 2 cze 2025, o 13:42
- Forum: Pomysły
- Temat: Samurajowie - buff
- Odpowiedzi: 8
- Odsłony: 469
Samurajowie - buff
PROBLEM
Odnoszę wrażenie, że na chwilę obecną samurajowie są trochę zbyt słabi.
Wydaje mi się, że to co samurajowie mogą zrobić, inne klany lub umiejętności po prostu robią lepiej.
Przykładowo:
ROZWIĄZANIE
- Staty fizycznie i chakra:
- Juugo na najwyższym poziomie: 100 PA i 60% chakry
- Samuraj: 120 PA ze szkół i 0% chakry
- Ale: Sennika wymaga tylko wydania PH i pisania treningów. Samurajowie wymagają wypraw, co może być uciążliwe, bo dostępna jest jedna wyprawa co 3 miesiące. Czyli, żeby osiągnąć pełnię zdolności, trzeba co najmniej 6 miesięcy, a przecież są inne rzeczy, które również można by zdobyć (chociażby na multikontach) na wyprawach. Ponadto odbywanie wypraw po UN jest limitowane poziomem PH (pierwsza wyprawa 1500, druga 3000 i trzecia 4500).
- Chakra flow:
- Fūton: Shinkūjin:
Siła: 160, Szybkość: Użytkownika, Zwiększenie siły: +40, ranga A
- Nazwa
- Fūton: Shinkūjin
- Ranga
- A
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na broń
- Koszt
- D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (od sztuki, +1/2 na turę)
- Statystyki
- Siła
- 160
- Szybkość
- Użytkownika
- Wytrzymałość
- ---
- Dodatkowe
- Wymaga posiadania broni
- Opis Kolejne jutsu polegające na pokryciu broni powłoką z wiatru. Tym razem użytkownik gromadzi powietrze w płucach, miesza je z chakrą, a następnie lekkimi dmuchnięciami rozprowadza je po broni. Pozwala to na zwiększenie powierzchni tnących i znaczące zwiększenie ich ostrości - za pomocą tej techniki zwykły kunai zyskuje ostrze godne miecza, a shuriken staje się shurikenem demonicznego wiatru. Broń dzięki temu zabiegowi staje się również lżejsza.
- Jeżeli Siła użytkownika jest odpowiednio wysoka, to zamiast bazowej wartości uznaje się Siłę użytkownika powiększoną o 40 punktów na potrzeby rozpatrywania sytuacji takich jak przebijanie się przez zasłony lub przełamywanie odporności na obrażenia celu. Stosowana jest korzystniejsza wersja dla użytkownika.
- Raiton: Rērugan:
Siła: 150, Szybkość: 130 (PS: szybkość rzutu to jest?), Zwiększenie siły: +30, ranga B
- Nazwa
- Raiton: Rērugan
- Ranga
- B
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (od przedmiotu, 1/2 na turę)
- Statystyki
- Siła
- 150
- Szybkość
- 130
- Wytrzymałość
- ---
- Dodatkowe Koniecznie ostro zakończony przedmiot np. ołówek, nóż, senbon, miecz etc.
- Opis Użytkownik pokrywa broń chakrą Raitonu, zwiększając jej możliwości penetracyjne poprzez wprowadzenie oręża w wibrację. W zależności od siły użytkownika, pokryty techniką przedmiot przebija się przez bariery, a także przez nawet ciężkie pancerze. Ponadto może przeciwstawiać się innym chakra flow do rangi B włącznie. Podobnie jak w przypadku techniki Hien, możemy pasywnie utrzymywać technikę na przedmiocie. W przypadku wyrzucenia przedmiotu, aura znika w ciągu tury od opuszczenia dłoni przez broń (do momentu wygaśnięcia zwiększa właściwości penetracyjne broni). UWAGA: W sytuacji wyrzucenia pokrytej chakrą broni technika staje się obosieczna - grozi porażeniem osoby chcącej na powrót ją podnieść (w trakcie działania techniki).
- Uwaga Jeżeli Siła użytkownika jest odpowiednio wysoka, to zamiast bazowej wartości uznaje się Siłę użytkownika powiększoną o 30 punktów na potrzeby rozpatrywania sytuacji takich jak przebijanie się przez zasłony lub przełamywanie odporności na obrażenia celu. Stosowana jest korzystniejsza wersja dla użytkownika.
- Chidorigatana:
Siła: 190, Szybkość: Użytkownika, Zwiększenie Siły: +40, Porażenie II, Wymaga wyprawy rangi B po Chidori
- Nazwa
- Chidorigatana
- Ranga
- A
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Kilka centymetrów więcej niż długość ostrza broni
- Statystyki
- Siła
- 190
- Szybkość
- Użytkownika
- Wytrzymałość
- ---
- Koszt
- D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
- Dodatkowe
- Wymaga znajomości Chidori; Wymaga posiadania metalowej broni; Porażenie II
- Opis Użytkownik przekierowuje energię elektryczną do broni, przez co staje się ona katalizatorem techniki Chidori - zwiększa to możliwości penetracyjne poprzez naładowanie skoncentrowaną elektrycznością i wprowadzenie ostrza w intensywne wibracje. Sprawia to, że praktycznie nie ma powierzchni której nie można przeciąć przy użyciu tego flow, np. metale i głazy nie stanowią najmniejszego problemu, o ludzkim ciele nawet nie wspominając. Wbicie ostrza w żywy organizm skutkuje silnym porażeniem, trwającym tak długo jak miecz przebija cel. W przypadku wyrzucenia przedmiotu, aura znika w ciągu tury od opuszczenia dłoni przez broń.
- Uwaga Jeżeli Siła użytkownika jest odpowiednio wysoka, to zamiast bazowej wartości uznaje się Siłę użytkownika powiększoną o 40 punktów na potrzeby rozpatrywania sytuacji takich jak przebijanie się przez zasłony lub przełamywanie odporności na obrażenia celu. Stosowana jest korzystniejsza wersja dla użytkownika.
- Kenryūtō: Okuden (Battodo Ei):
Siła: 180, Szybkość: 140, Zwiększenie Siły: +50, ranga A, bonusowa długość broni
- Nazwa
- Kenryūtō: Okuden (Battodo Ei)
- Ranga
- A
- Niemalże doskonałość we władaniu chakrą tworzącą aurę na broni. Od tego momentu samuraj potrafi nie tylko pokryć swoją broń aurą dorównującą innym chakra flow na poziomie A, ale również zmieniać kształt swojego miecza – dodając równe wypustki, dodatkowe ostrza (piła) czy nawet czynić ze zwykłego wakizashi groźny bojowy topór czym może zdecydowanie zaskoczyć przeciwnika. Określony kształt nadawany jest w trakcie aktywacji techniki, nie może być zmieniony w trakcie jej podtrzymywania.
- Zasięg
- Zasięg broni powiększony maksymalnie 1 o metr
- Statystyki
- Siła Kenryūtō
- 180
- Szybkość Kenryūtō
- 140
- Wytrzymałość Kenryūtō
- 160
- Kenryūtō Siła techniki oscyluje na poziomie środkowej wartości z progu odpowiadającego randze techniki - Ponadprzeciętna (180). Jeżeli Siła użytkownika jest odpowiednio wysoka, to zamiast bazowej wartości uznaje się Siłę użytkownika powiększoną o 50 punktów na potrzeby rozpatrywania sytuacji takich jak przebijanie się przez zasłony lub przełamywanie odporności na obrażenia celu. Stosowana jest korzystniejsza wersja dla użytkownika.
- Koszt Chakry D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
- Ale: rozwijając wyżej wymienione techniki, rozwijamy Raiton lub Fuuton, co daje nam dostęp do szerokiej gamy potężnych technik. Gdy jeszcze uda nam się zdobyć Chidori (a to wyprawa rangi B lub znalezienie gracza, który tego nauczy), to Raitonowe chakra flow przewyższa Kenryuto. Techniki Issen i Hadan są strasznie słabe, głównie dlatego, że mają stałe wartości (a dodatkowo bonus z Siły Chakry). Czyli prawdopodobnie się okaże, że wytrenowany samuraj znacznie więcej bije w walce w zwarciu, korzystając z chakra flow i technik bukijutsu niż z użyciem Issen lub Hadan (zwłaszcza, że ich zasięg jest marny). Dodatkowo będzie też prawdopodobnie znacznie szybszy (100 szybkości na randze B - słabiutko).
Mam kilka pomysłów, które mogłyby to rozwiązać:DODATKOWE UWAGI
- Zmiana sposobu w jaki zdobywamy kolejne szkoły:
- Pierwsza szkoła - na start
- Druga szkoła - od Klanówki rangi B, wymaga misji rangi C lub B (do uzgodnienia)
- Trzecia szkoła - od Klanówki rangi S, wymaga misji rangi B lub A (do uzgodnienia)
- Szkoły, mimo ułatwionego ich zdobywania, ciągle zajmują slot UN.
- Tym sposobem sprawimy, że samuraj szybciej odblokuje pełnię swoich możliwości (oczywiście ciągle pewnie będzie musiał zakupić statsy), bo nie będzie związany limitem 1 wyprawy na 3 miesiące i liczbą maksymalnych PH
- Bardzo kontrowersyjne i w sumie kiedyś Yami o tym wspomniał: redukcja kosztów chakra flow samurajów o połowę. Czyli:
- Ranga D: E: 7% | D: 6% | C: 5% | B: 4% | A: 3% | S: 2% | S+: 1% (1/2 na turę)
- Ranga C: E: 12% | D: 9% | C: 8% | B: 6% | A: 5% | S: 3% | S+: 2% (1/2 na turę)
- Ranga B: E: 18% | D: 14% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (1/2 na turę)
- Ranga A: D: 23% | C: 18% | B: 13% | A: 8% | S: 5% | S+: 3% (1/2 na turę)
- Ranga S: C: 25% | B: 20% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
- Nie wiem czy to już zostało zniesione czy nie, ale kiedyś samuraj mógł wykupić jeden żywioł. Jeśli to dalej obowiązuje, to chciałbym to zmienić.
- Dodatkowo chciałbym zmienić mechanikę Kenryuto w taki sposób, żeby działała z technikami Bukijutsu: Iaido i pochodne. Bo z tego co pamiętam nie można jednocześnie aktywować Kenryuto i użyć Iaido, a to strasznie redukuje obrażenia.
Osobiście chciałbym, żeby punkt 1., 3. i 4. został wprowadzony.
Punkt 2. wydaje się strasznie OP.
Zapraszam do kulturalnej dyskusji.
![]()
- 14 lis 2024, o 23:06
- Forum: Bank
- Temat: [ Ryō ] Yasuo
- Odpowiedzi: 49
- Odsłony: 8132
- 14 lis 2024, o 23:04
- Forum: Daishi
- Temat: Szlak transportowy
- Odpowiedzi: 245
- Odsłony: 34092
Re: Szlak transportowy
Rok 394 Mój pobyt w Daishi przyniósł bardzo dobrą rzecz. Spotkałem pewną osobę, z którą bardzo szybko złapałem wspólny język. Minoru - bo tak mu było na imię - miał bardzo podobne spojrzenie na świat. Świat był przesiąknięty złem i nie dało się go całkowicie wyeliminować. Pokonałeś jedno zło, pojawiało się kolejne. Mimo wszystko mężczyzna nie przestawał walczyć. Ja również nie zamierzałem się poddać. Z tymi bojowymi myślami ruszyłem w dalszą drogę.
Mój cel był prosty. Wrócić do domu. Wrócić do rodziny, która pewnie już zdążyła za mną zatęsknić. Jednak powód przez który zdecydowałem się na powrót był inny. Obecnie posiadałem najniższą pozycję wśród samurajów, a przecież nowicjuszem nie byłem i swoje przeżyłem. Nie potrzebowałem wyższej rangi do szczęścia. Nie goniłem za sławą. Potrzebowałem wyższej pozycji, by łatwiej realizować swoje cele. Jakie? To miało się dopiero okazać. Jedno jednak było pewne. Gdyby nadeszło prawdziwe zagrożenie i nawet gdybym miał pomysł jak mu przeciwdziałać, to nie mając szacunku wśród krewniaków, nic nie mógłbym zrobić. A szacunek zdobywało się w jeden sposób. Pokazując swoją waleczność i przydatność.
W Daishi odnalazłem port. Z tego portu mogłem udać się do Soso, a następnie dalej do Yinzin. Niestety musiałem podróż odbyć za pomocą statku. Nie przemyślałem paru kwestii finansowych i ledwo mi starczyło na wynajęcie łódki. Łódką tego jednak nazwać nie sposób było. Był to duży okręt handlowo-pasażerski. Kapitan zgodził się zabierać dodatkowe osoby za drobną opłatą. "Drobną opłatą". Ale nie narzekałem. Uiściłem wymaganą kwotę i po jakimś czasie byłem już w swoim kraju.
Dokąd: Yinzin
Przez: Daishi -> Soso -> Yinzin
Środek transportu: Łódka (100 Ryo)
- 30 lip 2024, o 11:09
- Forum: Daishi
- Temat: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
- Odpowiedzi: 191
- Odsłony: 21591
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
Rok 394 Nuda, z którą przyszło mi się mierzyć była czasami czymś naprawdę uciążliwym, jednak dawałem z siebie wszystko. Minoru był osobą, która podzielała moją wizję świata, borykała się z podobnymi pytaniami egzystencjalnymi. Był dobrym przyjacielem, chociaż nie znaliśmy się długo. Dlatego przekazanie mu swojej wiedzy w żadnym wypadku nie uważałem za czas stracony. Wręcz przeciwnie, cieszyłem się mogąc to robić.
Żadnych konkretnych planów nie miałem. Nie przed poznaniem Minoru. On mnie inspirował i to dwukrotnie. Najpierw zamierzałem udać się do Sogen, by zbadać sprawę Dzikich, ale teraz uważałem, że znacznie lepszą opcją będzie powrót na Yinzin.
- Wiesz... chyba wrócę w rodzinne strony i postaram się zostać szogunem - wypaliłem w pewnym momencie, oznajmiając Minoru swoje plany. Chciałem go też poinformować co zamierzam, by w razie potrzeby na mnie nie czekał.
Ja do niedawna skupiałem całą swoją uwagę na treningach fizycznych i doskonaleniu swojego ciała. Ostatnio zacząłem trenować techniki wykorzystujące chakrę. Mimo moich treningów nie uważałem się za osobę wyjątkowo silną, a technika, której nauczyłem Minoru rzeczywiście pomagała w sytuacjach, w których brutalna siła była jedynym rozwiązaniem.
- Rozumiem - odparłem. Chakra była potężną bronią zdolną do wielu wyjątkowych rzeczy. Siła zwykłych ludzkich mięśni mogła nie być wystarczająca. Mimo wszystko istniało jeszcze jedno wyjście. - A co jeśli byś połączył obie te techniki?
To wydawało się najrozsądniejszym i najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Chakra wzmacniająca ostrze i technika wzmacniająca siłę uderzenia. To z pewnością nie mogło nie działać. Chyba, że twoim przeciwnikiem był gruby mur. Jeszcze pamiętałem sytuację, w której zniszczyłem swój miecz tasak.
Minoru ochoczo zgodził się posłuchać o kolejnej technice. Zupełnie nie spodziewałem się, że będzie chciał jeszcze dzisiaj trenować. Jego wytrzymałość i chęć poszerzania wachlarza umiejętności były niesamowite. Ciężko było nawet określić co było większe.
Mimo wszystko musiałem trochę ostudzić zapał swojego towarzysza. Oburzył się, że zostawiłem tą technikę na sam koniec. Może tylko udawał. Nie wiedziałem, ale machnąłem na to przysłowiową ręką.
- Wybacz, Minoru - odpowiedziałem. - Najlepsze powinno się zostawiać na sam koniec. Poza tym by to wykonać musi znać podstawy. Inaczej się nie da. Poza tym musisz wiedzieć, że ta technika ma dwie wady. Po pierwsze, jest tak szybka, że pojawia się wizja tunelowa. Widzisz tylko swój cel i jesteś narażony na atak z boku. Po drugie, po wykonaniu techniku musisz wyhamować, co naraża cię na atak, jeśli nie trafisz. Tak właśnie przegrałem w turnieju.
Poprosił, bym zaprezentował, co ochoczo zrobiłem. Z jego perspektywy mogło to wyglądać jak wykonanie Iaida z doskokiem i w rzeczywistości tak było. Mój ruch był jednak znacznie szybszy. Zarówno doskok jak i Iaido. Obie te czynności wykonywane były znacznie szybciej niż podczas normalnego Iaido. Dlatego technika ta wymagała treningu i dużego skupienia. Należało te czynności wykonać błyskawicznie i z niesamowitą precyzją i synchronizacją, co było dość trudną sztuką.
- Gdybym wykorzystał tą technikę - dodałem, słysząc słowa towarzysza. - To raczej bym od razu przegrał. To szybki atak, ale nie silniejszy od zwykłego machania mieczem. Nie dałbym rady cię zranić, a ty mógłbyś wyprowadzić kontrę.
Znałem tą technikę i wiedziałem o wielu jej słabościach. Z perspektywy trzeciej osoby mogła wydawać się niesamowicie potężna, ale nie była pozbawiona wad. Dlatego oprócz nauki i prezentacji niesamowitości tej techniki, jako dobry nauczyciel musiałem też ostrzec swojego "ucznia" przed wadami wynikającymi z jej użytkowania. Wizja tunelowa, konieczność wyhamowania i słabość uderzenia. To były trzy dość duże wady, a użytkownik tej techniki musiał o nich wiedzieć. W przeciwnym razie mógł bardzo łatwo umrzeć. Nawet trafiając wroga, mógł przegrać, jeśli przeciwnik nie zginął na miejscu. Dlatego wbrew pozorom wymagana była odpowiednia siła.
- Może powinienem udoskonalić tą technikę jakoś... - powiedziałem do siebie, ale Minoru mógł to usłyszeć. Nie byłby to wcale taki zły pomysł.
Dawałem mu wskazówki odnośnie tego jak powinien się wybić i jak się ustawić, żeby zrobić to dobrze. Jednak wiedziałem też, że nie wszyscy wykonywali tą technikę tak samo i każdy po jakimś czasie miał własne przyzwyczajenia i własne startowe pozycje. Pozycja, którą przyjął Minoru była dobrą pozycją. Zapewniała dostatecznie dużą początkową prędkość i była idealna, by trenować Yōjinbō.
- Podczas prawdziwej walki przyjęcie tej pozycji może trwać zbyt długo - powiedziałem. - A może się mylę. Na początku musisz myśleć nad tym jak się ustawić, ale z czasem nauczysz się robić to automatycznie. Instynktownie.
To były podstawy sztuki samurajskiej. Co z tego, że technika była silna i szybka, skoro człowiek musiał przygotowywać się pół godziny do jej wykonania? Dlatego instynkt i doświadczenie bardzo pomagały.
Skoczył. Minoru wywinął orła i zarył twarzą ziemię. Nie wiedziałem jak mam to skomentować. Z jednej strony chciało mi się śmiać. A z drugiej nie wypadało. Podeszłem do niego i wyciągnąłem dłoń. Wtedy usłyszałem jego śmiech.
- A więc to tak... przyjemnie się leżało? - zażartowałem i cofnąłem dłoń.
Trenowaliśmy dalej. Bardzo, bardzo, bardzo długo. A może tylko mi się tak zdawało. Minoru coś tam mówił o przesypianiu całego dnia.
- Po tych wszystkich treningach to ja bym przespał cały tydzień - oznajmiłem. Naprawdę Minoru dawał z siebie wszystko czym mi bardzo imponował. Uspakajał oddech, z każdą kolejną próbą wykonywał technikę coraz lepiej. W końcu słońce zaszło.
Machnąłem ręką.
- Nie musisz przepraszać - odpowiedziałem. Również uścisnąłem jego dłoń. - Wierzę w naszą wspólną sprawę. Ćwicz te techniki, opanuj do perfekcji i wykorzystaj mądrze. I nie umieraj.
Po tych słowach udałem się do karczmy wraz ze swoim towarzyszem. Tam zjadłem coś, napiłem się, przespałem się.... Następnego ranka, o ile nie zdarzyło się coś nieoczekiwanego, pożegnałem się z Minoru:
- Pora mi ruszać w dalszą drogę. Yinzin. - oznajmiłem, kłaniając się. - Miło cię było poznać i obyśmy się kiedyś jeszcze spotkali.
Po tych słowach udałem się w dalszą podróż.
z/t?
- 22 lip 2024, o 11:53
- Forum: Daishi
- Temat: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
- Odpowiedzi: 191
- Odsłony: 21591
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
Rok 394 Kuksaniec był ledwie odczuwalny. Dobry żart nie był zły, a mnie bawiło, gdy z początku widziałem jego oburzoną minę. Z pewnością to właśnie oznaczało mieć przyjaciela. Ja zbytnio przyjaciół nie miałem. Byłem samotnym wilkiem, chociaż nawet taki samotny wilk czasem potrzebował towarzystwa. Czasem potrzebował zapolować w watasze.
- To nie jest dobra rada w walce mieczem - odparłem, nie kryjąc zadowolenia. - Ale czasem do wszystkiego trzeba zachować dystans.
Miał to być kolejny z moich dowcipów. Nie byłem pewny czy wyszedł.
W karczmie postanowiłem zamówić to co zamówił mój towarzysz. Wybór odpowiedniego posiłku był bardzo trudną rzeczą, bowiem wszystko wyglądało lub brzmiało smakowicie. Dlatego postanowiłem trochę wykorzystać swojego znajomego, by pomógł mi podjąć tą arcytrudną decyzję.
- Dla mnie to samo - powiedziałem i po chwili delektowałem się kluskami, mięsem i winem. Kluski i mięso jak to kluski i mięso. Po ciężkim dniu wszystko smakowało. Żołądek po prostu domagał się jedzenia. Za to wino było rewelacyjne. Smak tego napitku rozluźniał mięśnie i pomagał się zrelaksować i nie myśleć o niczym, pierdzielić głupoty.
Z tym, że ja o głupotach nie zamierzałem gadać. Opowiedziałem towarzyszowi o innej technice. Dla niego początkowo mogły to być głupoty, ale ta technika naprawdę istniała. Czy przydarzyło mi się kiedyś coś takiego? Nie mogłem sobie przypomnieć.
- Wydaje mi się, że nie. Nie przydarzyło mi się coś takiego - wzruszyłem ramionami. Technika ta oczywiście wymagała siły. Im więcej jej się miało, tym dawała lepsze rezultaty. Wychodziło na to, że ja sam nie byłem zbyt silny, by poprawnie ją wykonać, przepoławiając wroga na pół.
Uczta została zakończona. Była najwyższa pora, by udać się na spoczynek. Minoru zaproponował to, a ja tylko skinąłem głową. Dawałem mu wycisk? Nie. To nie tak. On sam sobie ten wycisk fundował. To on chciał trenować ciężkie technicy dzień i noc i nauczyć się ich jak najszybciej. Ja tylko mu asystowałem. Nie powinien przypisywać mi całych swoich zasług.
- Nie. Ja jestem tylko pomocnikiem. Wycisk dajesz sobie sam. - Taka po prostu była prawda. Do niczego go nie zmuszałem.
Nie ważne co o tym sądził, po tej krótkiej rozmowie wróciłem do swojego pokoju, by zażyć trochę snu. Oczywiście znowu podpatrzyłem co zrobił Minoru i również wziąłem dzban z wodą. Chłodny napój bardzo kontrastował ze smakiem wina, które jeszcze czułem na języku i orzeźwiał. Może dzięki temu rano nie będę miał zawrotów głowy.
Znalezienie dużego kamienia może nie było najlepszym wyborem. Minoru zaczął się bać o swoją katanę i w sumie mu się nie dziwiłem. Ta technika rzeczywiście mogła spowodować uszkodzenie miecza. Ja sam wątpiłem w to czy obecnie udałoby mi się przepołowić tak duży kamień jak ten, który znaleźliśmy.
Wyszukałem w okolicy kamienia o podobnej wielkości.
- Nie wiem - odparłem, odpowiadając na pytanie o to czy to bezpieczne. - Przekonajmy się.
Po tych słowach wykonałem Iaido, a następnie bardzo płynnie przeszłem do wykonania właściwej techniki. Złość była bardzo ważna, bowiem zwiększała tymczasowo siłę. WIzualizacja może nie była aż tak istotna, ale mi pomagała. Być może wyobrażając sobie przeciętego na pół wroga bardziej się złościliśmy... albo dłużej. Moje ostrze wbiło się w kamień na głębokość około metra. Może trochę płyciej. Nie udało mi się przepołowić tego kamienia. Mimo wszystko gdyby to był człowiek, to z pewnością byłby martwy i to kilkukrotnie.
- No cóż. Wydaje mi się, że sam niezbyt dobrze władam tą techniką - wzruszyłem ramionami, wyciągnąłem ostrze i oglądnąłem. - Dobrze. Ostrze wydaje się być nienaruszone.
Do cięcia użyłem swojej Rusałki. Było to wakizashi ze stali kantańskiej. Może wakizashi było zbyt krótkie, by rozbić ten kamień?
Minoru spróbował i za pierwszym razem o mało co się nie zabił rykoszetem własnej broni. Na szczęście zrobił unik. Z boku - a ja byłem z boku - wyglądało to komicznie.
- Na ogól samuraj nie atakuje sam siebie - powiedziałem. - No chyba, że chce popełnić seppuku.
To miał być mój kolejny dowcip.
Na kolejną prośbę swojego towarzysza, pokazałem mu kilka razy jak wykonuję tą technikę. Oczywiście rezultat moich prób był taki sam jak poprzednio. Maksymalnie metr. Mimo wszystko różnica między nami była dość spora. Ja przynajmniej nie próbowałem się zabić.
- Dobrze. Będę wypominał ci każdą drobnostkę - potwierdziłem. - A, i tak sobie myślę. Mi wizualizacja pomogła, ale może tobie nie jest potrzebna. Skupmy się na mięśniach.
Dawałem mu wskazówki i mogłem stwierdzić, że nauka kogoś innego była dość wymagającym procesem. Musiałem skupić się na każdym szczególe, na każdym mięśniu i stwierdzić czy pracował poprawnie czy może nie. W pewnym momencie mój towarzysz ściągnął nawet górną część stroju, bym mógł dokonać dokładnej obserwacji. Nie było to nagie ciało, które pragnąłem oglądać, ale dalem z siebie wszystko.
Po pewnym czasie nasze wspólne wysiłki się opłaciły. Minoru był w stanie zadać naprawdę głębokie cięcie.
- Ja też nie jestem w stanie przeciąć tak dużych głazów, więc nie ma problemu. Ważne, żeby wróg był martwy - podsumowałem. - Jak sądzisz? Jesteśmy w stanie przebić tą techniką wrogi blok?
Byłem ciekawy jego opinii. Mi się wydawało, że było to możliwe, chociaż przebicie się przez stal mogło być bardzo problematyczne.
- A tak właściwie jest jeszcze jedna technika. Niestety przegrałem przez nią podczas walki turniejowej. Chcesz posłuchać? - zapytałem i jeśli się zgodził, to opisałem działanie ostatniej techniki. - Nie trafiłem tą techniką i zanim wyhamowałem, to przeciwnik zdążył mnie trafić. - dodałem na koniec.
- 15 lip 2024, o 23:32
- Forum: Daishi
- Temat: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
- Odpowiedzi: 191
- Odsłony: 21591
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
Rok 394 Skupienie było ważnym czynnikiem tej techniki. Bez niego nie miała prawa zadziałać poprawnie. Medytacja była bardzo dobrym porównaniem.
- Dokładnie jak medytacja - potwierdziłem. - Z tym, że bardzo krótka. Im krótsza tym lepiej.
Z tego powodu nie uważałem tej techniki za specjalnie użyteczną. Nadawała się jedynie do otwarcia walki i zazwyczaj tylko wtedy kiedy nieświadomy przeciwnik szarżował. Można było wykorzystać te kilka sekund kiedy biegł w naszą stronę, by przygotować zaskakująco szybkie uderzenie. Niemniej jednak podczas szybkiej wymiany ciosów i kiedy uniki były bardzo istotne ciężko było zrobić z niej użytek. Wyjątkowo sytuacyjna technika.
Potrzebował kogoś kto zna techniki i ich niuanse, żeby przez dziesiątki lat nie musiał dochodzić do nich samemu. Ja to widziałem trochę inaczej.
- Rozumiem. Obawiam się jednak, że nieumiejętne wykonanie tych technik podczas walki mogłoby spowodować, że miałbyś dziesiątek lat na naukę wszystkich niuansów. - Uśmiechnąłem się głupio. Taka niestety była prawda i dotyczyła nie tylko technik samurajskich, ale też jakiejkolwiek innej techniki. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nieumiejętne wykonanie technik mogło prowadzić do niespodziewanych i niepożądanych rezultatów.
Minoru kilkukrotnie poprosił mnie, bym zademonstrował wykonanie tej techniki raz jeszcze. Za każdym razem gdy o to prosił, bez najmniejszego problemu pokazywałem. Dla mnie to też był swoistego rodzaju trening. Nie używałem tej techniki zbyt często, a taki trening odświeżał pamięć.
Mój towarzysz mógł zauważyć, że nie używałem żadnej konkretnej postawy. Noga w tył albo stojąc prosto, liczyło się tylko to jak działały ręce i to czy skupiło się odpowiednio przed wykonaniem ciosu. Nic innego nie miało znaczenia. Nie trzeba było nadawać dodatkowego pędu.
Skupienie się na pracy rąk było więc dobrym wyborem. Należało zacząć od wypchnięcia katany kciukiem. Następnie należało wykonać ruchy jak w przypadku zwyczajnego Iaidō. I oto była cała filozofia techniki. Skupienie i ruch kciukiem nadawały mieczowi niesamowitego wręcz pędu. Jak prosił Minoru zademostrowałem to kilka razy.
- Ja bym tego tak nie określał - machnąłem ręką. - To technika czysto sytuacyjna. Nie należy zbytnio na niej polegać. Ale masz rację. Trzeba się napocić, lecz w niektórych sytuacjach technika ta może przechylić szalę zwycięstwa na twoją korzyść. Po czasie nauczysz się wykonywać ją bez pocenia się. Jesteś dobry. Bardzo dobry.
Gdy zrobił sobie przerwę, ja również. Gdy trenował, ja nadzorowałem trening i również wykonywałem tą technikę. Minoru miał niespożyte zasoby energii. Była to pewnie zasługa jego nadludzkiej wytrzymałości. Gdybym musiał dotrzymać mu kroku podczas treningu, to już dawno bym odpadł. Na szczęście nie musiałem. Mogłem trenować własnym tempem albo nie trenować w ogóle.
Trenował dalej. Nie skupiał się, ale wiedziałem, że najpierw pragnął wypracować odpowiednie ruchy, a na samym końcu dołożyć wymagane skupienie. Była to dobra metoda treningowa. Nie liczyłem czasu. Nie było takiej potrzeby, chociaż w pewnym momencie - prawdopodobnie szybciej niż mój towarzysz - odczułem głód i pragnienie..Co nam było po potężnych - lub niezbyt potężnych - technikach, skoro mogliśmy najzwyczajniej w świecie umrzeć z głodu i pragnienia? Oczywiście oboje byliśmy zawodowcami i jeden dzień bez wody i żarcia raczej nie robił nam różnicy, ale lepiej po prostu człowiek działał jak był syty i odpowiednio nawodniony.
- A więc powrót do karczmy - zgodziłem się bez wachania.
Posililiśmy się i wróciliśmy na to samo miejsce, by wznowić trening. Mogło to się wydawać dziwne. Poznałem go niedawno i bardzo szybko się zaprzyjaźniłem i nawet zacząłem uczyć go technik znanych samurajom. Dlaczego aż tak bardzo się zaangażowałem? Może dlatego, że mieliśmy podobny światopogląd lub może dlatego, że chciałem, by tradycje i sztuki samurajów rozprzestrzeniły się po świecie.
Nie przeszkadzała mi pora dnia. A była to dość późna pora, kiedy słońce zmierzało za horyzont, by udać się na spoczynek i ustąpić miejsca księżycowi. Minoru trenował dalej. Tyl razem dołożył skupienie. Z początku zajmowało mu to dużo czasu, ale szybkość była zadowalająca.
- Wybacz. Nie widziałem. Mrugnąłem - odpowiedziałem na pytanie o to czy widziałem, dając swojemu towarzyszowi jasno do zrozumienia, że dokładnie o to chodziło w tej technice. W odpowiednich rękach była szybsza niż mrugnięcie oka.
Po pewnym czasie potrzebował go coraz mniej i mniej czasu i w końcu wykonywał tą technikę szybciej niż ja. Ściemniało się.
- Brawo - odpowiedziałem. - I uprzedzając pytanie, ostatniego razu nie widziałem, bo zbyt ciemno jest.
Oczywiście gdybym się skupił, byłem w stanie dostrzec te ruchy. Nie zmieniało to natomiast faktu, że były wyjątkowo szybkie. Kiwnąłem więc głową potwierdzająco.
Skinąłem porozumiewawczo głową, w ogóle nie będąc złym z tego powodu. W ogóle nie byłem zły.
- Dobra. Chętnie skorzystam - odpowiedziałem, potwierdzając. - Chodźmy.
Gdy jedliśmy i piliśmy postanowiłem opowiedzieć swojemu towarzyszowi o kolejnej technice, której planowałem go nauczyć.
- Iaigiri to potężna technika, jedna z dwóch najpotężniejszych, chociaż tak na prawdę to niezwykle potężne uderzenie. Można je bez żadnego przygotowania, ale dobrze działa podczas szybkiej wymiany ciosów. Można zamarkować zwyczajne uderzenie i poświęcić swoją szybkość na rzecz siły. Przeciwnik instynktownie podniesie blok, jednak siła tego uderzenia powinna być wystarczająca, by ten blok przebić i nawet przepołowić na pół.
Oczywiście opowiedziałem też o teorii dotyczącej tej techniki i o tym jak ja się jej uczyłem:
- Gdy ja się uczyłem tej techniki, to musiałem wyobrazić sobie, że nienawidzę swojego celu, włożyć w to uderzenie całą swoją złość, a także wyobrazić sobie, że przecinam wroga na pół. Ta technika nie wykorzystuje chakry, ale odpowiednia wizualizacja pomaga.
Jeśli Minoru chciał trenować Iaigiri, to następnego dnia byłem gotowy. Z tym, że poprosiłem o znalezienie dużego kamienia. Najłatwiej bowiem było trenować ja jakimś materialnym i rzeczywistym celu.
- 6 lip 2024, o 20:09
- Forum: Piszemy o wszystkim!
- Temat: Zlot 2024
- Odpowiedzi: 18
- Odsłony: 1209
Re: Zlot 2024
Ja też nie wiem... 

- 6 lip 2024, o 20:03
- Forum: Daishi
- Temat: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
- Odpowiedzi: 191
- Odsłony: 21591
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
Rok 394 Słowa Minoru trochę mnie zawstydziły, chociaż niewątpliwie miał rację. Jeśli zostałbym szogunem, to miałbym dużo większe możliwości wpływu na wydarzenia, które nie tylko działy się wokół mnie, ale także kształtowania wydarzeń światowych. Była to bardzo kusząca myśl.
- Przebywanie w Sogen nie przybliży mnie do zostania szogunem. Może powinienem wrócić na Yinzin i pokazać się trochę władzy? - Nie goniłem za sławą, ale by nadano mi to zaszczytne stanowisko musiałem udowodnić swoją wartość. Mogłem ją udowadniać w kraju Uchiha, ale to nie przysporzyłoby mi sławy w ojczyźnie samurajów.
W żadnym wypadku nie uważałem się za jego mistrza. Co prawda w tej chwili odgrywałem tą rolę, ale to było tylko przejściowe. Dużo bardziej wolałbym, by nazywał mnie przyjacielem niż mistrzem.
Spijanie sobie z dzióbków mnie wybitnie nie obchodziło. Gdyby jeszcze mój towarzysz był kobietą, to może, ale nie był. Mimo wszystko przyjąłem jego komplement, chociaż sam miałem co do tego inne zdanie.
- Tak to wystarczyło - powiedziałem mu, uśmiechając się. - Myślę, że to jednak zasługa tego, że jesteś odpowiednio wytrenowany, by tak proste rzeczy łapać bez problemu.
Na tym słodzenie sobie nawzajem się skończyło. Nie zamierzałem tego ciągnąć. Po prostu stwierdziłem fakt. Minoru był naprawdę dobrym wojownikiem i szczerze mówiąc bardzo bym się zdziwił, jeśli by potrzebował więcej czasu, by opanować tak prostą technikę.
Jakiż ja byłem głupi. Oczywiście, że do najbliższego szpitala mieliśmy kupę drogi i z pewnością nie było sensu wracać do Daishi. Z drugiej jednak strony. Czy nie powinny istnieć jakieś polowe szpitale? Ludzie ustawiali karczmy przy drodze między prowincjami w nadziej, że strudzeni podróżni do nich wstąpią, by się najeść, napić, wykąpać i przespać.
- Masz całkowitą rację - odpowiedziałem. - Droga do szpitala zajęłaby cholernie dużo czasu. Ale z drugiej strony. nie wydaje ci się, że podobnie jak karczmarze stawiają karczmy przy drodze, tak szpitale polowe również powinny powstać? Przecież żyjemy w niebezpiecznych czasach, a z pewnością znaleźliby się ludzie, którzy za opłatą uratowaliby Twoje życie.
Jeśli do najbliższego szpitala droga była tak daleka, to nie chciałbym walczyć na śmierć i życie w takim miejscu, bo nawet jeślibym przeżył ten pojedynek, to z pewnością zmarłbym wskutek odniesionych ran, nie mogąc dotrzeć do lecznicy na czas. A byłaby to śmierć w męczarniach. Mój przeciwnik miałby szybszą i mniej bolesną śmierć.
Nie byłem świadomy jak poważną ranę zadałem swojemu towarzyszowi i w sumie podzielałem jego zdanie. Dobrze, że nie przepołowiłem go na pół, bo bym nigdy sobie tego nie wybaczył.
Gdy Minoru zniknął w swoim pokoju, ja udałem się do swojego. Nie potrzebowałem luksusów, ale poprosiłem o pokój z balią ciepłej wody, by wziąć kąpiel. Wszedłem do wody, rozkoszując się. Taka woda potrafiła uleczyć obrażenia zadane techniką Minoru i moje mięśnie zaczęły odczuwać coraz mniejszy ból.
Po kąpieli zasnąłem, budząc się rano. Ubrałem na siebie to samo ubranie co dnia poprzedniego. Byłem podróżnikiem i nie miałem ze sobą zbyt dużo zapasowych ubrań. Oczywiście coś tam miałem, ale co jakiś czas trzeba było robić pranie. Dlatego chodziłem zazwyczaj w jednym komplecie przez kilka dni, nie przejmując się tym co myślą o tym inni.
Wznowić trening mieliśmy po śniadaniu, więc najpierw zjadłem posiłek, a następnie udałem się na na umówione miejsce, by po chwili spotkać się z Minoru.
- Ohayo. Dobrze się spało? Śniadanie smakowało? - To tyle jeśli chodziło o uprzejmości.
Najwyższa pora, by wrócić do treningu. Minoru niezbyt rozumiał o co chodziło w tej technice. Kluczem do opanowania technik samurajskich było zrozumienie. Ktoś kto nie potrafił pojąć ich natury, nie był w stanie ich wykonać.
- Nie potrafisz tego dobrze wykonać, bo nie rozumiesz. Pozwól, że wytłumaczę. By wykonać perfekcyjne cięcie potrzebne są jedynie trzy rzeczy. Ty, ostrze i przeciwnik. Nic innego nie powinno istnieć i zaprzątać Twojej głowy. Dlatego te trzy sekundy są potrzebne. Wycisz się, uspokój oddech, skup się na swoim celu i tylko na nim. Niech przez te trzy sekundy nic innego nie ma dla Ciebie znaczenia. I tak, masz rację. To poważna wada. Jednak w pojedynku jeden na jednego możesz bardzo zaskoczyć swojego rywala, zwłaszcza, jeśli to on szarżuje.
Wyciągnąłem miecz z pochwy i zacząłem nim machać w powietrzu, chcąc pokazać coś swojemu towarzyszowi. Następnie wyjaśniłem:
- Każdy idiota potrafi machać mieczem na oślep. Czy to znaczy, że jest szermierzem? A teraz popatrz...
Schowałem ostrze do pochwy, a następnie wykonałem Shōten, skupiając się przez 3 sekundy, a następnie wyprowadzając płynne i znacznie szybsze niż w przypadku zwykłego machania cięcie. Szybsze niż Iaidō.
- Zacznij od wypchnięcia miecza kciukiem, a nie ciągnięcia za saya. Taka drobna rada.
Po tych słowach schowałem miecz do pochwy i wykonałem technikę raz jeszcze, ale w zwolnionym tempie, by Minoru mógł dokładnie się temu przyjrzeć.
Shōten było bardziej zaawansowaną techniką niż Iaidō, lecz wiedziałem, że Minoru wkrótce załapie o co chodziło w tej technice. Miałem o nim bardzo dobrą opinię. Był naprawdę dobrym wojownikiem, będącym w stanie bardzo szybko opanować skomplikowane techniki. Oczywiście w razie potrzeby służyłem mu pomocą i radą.
- 28 cze 2024, o 14:35
- Forum: Daishi
- Temat: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
- Odpowiedzi: 191
- Odsłony: 21591
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
Rok 394 Nie wiedziałem na co się piszę, bowiem bieganie po kilkadziesiąt kilometrów z obciążeniem równym wadze ciała z pewnością do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie nie należało. Jeśli jednak miało mnie to wzmocnić, to zamierzałem się tego podjąć. Wierzbowe witki nie były wcale aż takie złe.
- Świetnie. To mamy umowę. - Uścisnąłem jego dłoń.
Czy nazywanie się moim przyjacielem było powodem do zaszczytu? Wątpiłem w to. Gdybym był jeszcze kimś ważnym, to może miałoby to sens, ale ja po po prostu byłem samurajem i to o najniższej możliwej randze.
- Oh, daj spokój. Mógłbyś tak powiedzieć gdybym chociaż miał rangę Shoguna, ale... ja stoję znacznie niżej w hierarchii.
Wzruszyłem ramionami. Do tej pory hierarchia niespecjalnie mnie obchodziła.
Poza tym powodów do dumy było znacznie więcej niż nawet posiadanie przyjaciela Shoguna. Można by - na ten przykład - samemu być Shogunem i to byłby prawdziwy powód do dumy.
"Księga Wielkich Rodów" była dziełem, o którym do tej pory nie słyszałem. Potrafiłem czytać i pisać, ale czytanie i literatura niespecjalnie mnie interesowały. Minoru widać było pod tym względem był inny.
Na tą chwilę jednak nie chciało mi się zmieniać mojego dotychczasowego życia i czytać wielkich i mądrych ksiąg. Dobrze było wiedzieć, że nie tylko samurajowie opisywani byli w dziełach literackich. Z pewnością niejeden by się ucieszył, słysząc, że ktoś napisał balladę na temat jego rodziny. Gdyby to tylko była ballada, opisująca czyny, których ta rodzina dokonała... Bycie wrzuconym do jednej szuflady razem "z bohaterami z nieistniejących klanów" było przykre. Miałem wrażenie, że naród samurajów właśnie do tej szuflady został wrzucony.
- Może kiedyś przeczytam - odpowiedziałem, ucinając ten temat.
Trening Minoru trwał. Wystarczyło przekazać mu teorię i zademonstrować kolejny raz, by poją ideę tej techniki. Oczywiście nie udało mu się dobrze wykonać ruchu za drugim podejściem i nie spodziewałem się, że się uda. Nie wyciągnął katany do końca i próbował wyprowadzić cięcie. To nie miało prawa się udać.
Już miałem coś powiedzieć, gdy powiedział, że poradzi sobie sam. Odpuściłem więc i obserwowałem dalej. Obrał dobrą taktykę treningu, ale niczego innego nie mogłem się spodziewać po kimś pokroju Minoru. Najpierw robił to dokładnie, lecz wolno, starając się wyczuć dobry moment na wysunięcie miecza. Starał się, by dobrze wykonać ten ruch. Później zaczął przyspieszać i wykonywać technikę szybciej i szybciej.
Był uparty i trenował przez kilka godzin. Nic nie mówiłem, tylko obserwowałem, siedząc. Jakiś czas stałem, ale w końcu poczułem lekkie zmęczenie, więc postanowiłem usiąść.
- To chyba najgorsza rola, w którą się wcieliłem w życiu - odpowiedziałem na pytanie "I jak?", lekko ziewając. - Nawet sobie nie wyobrażasz jak nudno jest być nauczycielem ucznia, który trenuje przez kilka godzin, nie popełniając błędów lub nie potrzebując pomocy.
Z pewnością nie trenował pod moim czujnym okiem, bo nuda zabijała czujność bardzo szybko. Widziałem jednak ostatnie próby Minoru i nic nie mogłem im zarzucić. Technikę wykonywał prawidłowo.
- Idzie ci lepiej niż mi szło, gdy to trenowałem - odpowiedziałem. - Ale może na dzisiaj koniec? Myślę, że powinniśmy udać się do szpitala, by zajęto się naszymi ranami i wrócić tutaj jak nas wypuszczą, jeśli chcesz dalej trenować. Znam jeszcze dwie techniki, których mógłbym cię nauczyć.
Wymagało to niezwykłego zaparcia i wytrzymałości, by pomimo rany trenować tak dokładnie i zacięcie. Jednakże zdawałem sobie sprawę, że to może być niebezpieczne na dłuższą metę.
Jeśli Minoru przystał na moją propozycję, udaliśmy się razem do szpitala. Nasze rany nie były poważne i wystarczyły niezaawansowane techniki medyczne, by je wyleczyć. Przespaliśmy się w szpitalu i na następny dzień znowu pojawiliśmy się w tym miejscu, by wznowić trening.
- Shōten to technika bazująca na Iaidō, ale znacznie trudniejsza w wykonaniu, więc nie tak uniwersalna podczas walki - Zacząłem od teorii. - Są dwie dodatkowe czynności, które należy wykonać. Po pierwsze kciuk ręki, którą trzymasz saya musisz oprzeć na tsubie i w chwili wykonywania cięcia i zdejmowania pochwy kciuk ten musi wypchnąć miecz, nadając mu dodatkowego rozpędu. Po drugie, prawidłowe wykonanie techniki wymaga kilkusekundowego skupienia na celu i wyciszenia oddechu. Niektórzy potrafią tą technikę wykonać szybciej, inni wolniej. Trajektorię cięcia wybierasz w chwili skupienia.
Zademonstrowałem i po trzech sekundach wykonałem naprawdę szybkie i płynne cięcie. Nie byłem zbyt zaawansowanym użytkownikiem tej techniki, ale miałem nadzieję, że uda mi się nauczyć Minoru jej podstaw.
Re: Nara buff
Nie wiem, ale się wypowiem.
W ogóle mi się wydaje, że mechanika Nara nie jest dostosowana do obecnego systemu i to jest problem.
Mamy tabelkę z "siłą potrzebną do stawienia oporu", ale na przykład Kage Nui, które jest stricte techniką ofensywną nie ma w ogóle rozpisanej siły techniki dlatego nie da się stwierdzić jaką ranę dostanie ktoś kto oberwał Kage Nui.
Mój pomysł jest taki:
W ogóle mi się wydaje, że mechanika Nara nie jest dostosowana do obecnego systemu i to jest problem.
Mamy tabelkę z "siłą potrzebną do stawienia oporu", ale na przykład Kage Nui, które jest stricte techniką ofensywną nie ma w ogóle rozpisanej siły techniki dlatego nie da się stwierdzić jaką ranę dostanie ktoś kto oberwał Kage Nui.
Mój pomysł jest taki:
I teraz wyjaśnienie:Dać każdej technice stałą wartość siły i szybkości zależną od rangi. Można też lekko zwiększyć obecne bonusy czyli:
Ranga D - 80
Ranga C - 100
Ranga B - 140
Ranga A - 180
Ranga S - 220
Dodatkowo dopisać notkę: Techniki krępujące nie zadają obrażeń, ale by się wyswobodzić przeciwnik potrzebuje co najmniej tyle wytrzymałości ile wynosi siła techniki.
Dodatkowo należy pozmieniać opisy technik, bo w opisach poszczególnych technik (np. Kage Nui, Kuro Higanbana, Kageyose, etc.) są na sztywno wpisane statystyki potrzebne do uwolnienia, etc. Uważam, że należy całkowicie pozbyć się statystyk z opisów technik.
Siła vs Siła to trochę niekonwencjonalne rozwiązanie i ciężkie do odpowiedniego zbalansowania. Mogę sobie wyobrazić Narę, który poszedł w Klanówkę, KC i SC, kosztem atrybutów fizycznych i nagle trafia na przeciwnika, który zainwestował mnóstwo PH w siłę. To automatyczna przegrana Nary, bo nic mu nie zrobi i nie da rady przetrwać jego potężnych ataków.
Z drugiej strony Siła vs Wytrzymałość to bardzo konwencjonalne i powszechnie stosowane obecnie na forum rozwiązanie, na którym opiera się cały system ran. Biorąc tego samego Narę, który poszedł w Klanówkę, KC i SC, kosztem atrybutów fizycznych i przeciwnika, który zainwestował mnóstwo PH w wytrzymałość. W tej sytuacji unieruchomienie nie zadziała, ale techniki takie Kageyose no Jutsu ciągle będą zadawać rany lekkie. Dodatkowo inwestując więcej PH w wytrzymałość, przeciwnik będzie miał mniejszą siłę, więc będzie mniejszym zagrożeniem dla Nary.
I teraz rozważmy inną sytuację. Np. Maji, który poszedł w Klanówkę, KC i SC, kosztem atrybutów fizycznych i przeciwnika, który zainwestował mnóstwo PH w wytrzymałość. W tym przypadku raczej do unieruchomienia nie dojdzie, ale przeciwnik ciągle będzie otrzymywał rany lekkie i sytuacja będzie bardzo podobna co w przypadku Nara vs tank.
Czyli po tych zmianach teoretycznie uzyskamy pewien balans.
- 21 cze 2024, o 23:45
- Forum: Daishi
- Temat: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
- Odpowiedzi: 191
- Odsłony: 21591
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
tutaj referencja na której się wzorowałem xDRok 394 Nie odbierałem propozycji Minoru jako żartu. Trening wytrzymałościowy był rzeczywiście bardzo przydatny i z pewnością warto było taki trening odbyć.
- Jestem bardzo ciekawy jakimi metodami osiągnąłeś taki poziom - odpowiedziałem prosto. - Chętnie je poznam i dam się przetrenować.
Z pewnością było to bolesne, ale byłem gotowy. Przecież dobre żelazo wymagało długotrwałego procesu okładania młotem, by w końcu powstał ostry i wytrzymały miecz. Bylem więc gotowy, by tego doświadczyć i wzmocnić swoje ciało.
Chciał znać moje mocniejsze techniki. Czułem, że nasza więź zaczyna dojrzewać i przeistaczać się w coś co śmiało mógłbym nazwać przyjaźnią, bo nie widziałem przeszkód, by trzymać to w sekrecie.
- Moje najsilniejsze techniki są po prostu najszybsze. Niekoniecznie najsilniejsze. - Wzruszyłem ramionami. Co prawda posiadałem w swoim arsenale jedno potężne uderzenie, ale nie miałem pewności czy dałoby radę temu człowiekowi.
W walce z bandytami szybkość była bardzo przydatna. Można było pozbawić ich głów zanim zdążyli połapać się w jak wielkim zagrożeniu się znajdują. Natomiast w walce z wojownikami pokroju Minoru była znacznie mniej przydatna. Nie była całkowicie nieprzydatna. Wystarczyło zadać mnóstwo ciosów, by takiego położyć. Było to co prawda uciążliwe, ale mogło działać. Inną opcją było zadanie jednego, ale potężnego ciosu i była to opcja skuteczniejsza.
Kolejnym tematem był pojedynek na śmierć i życie i ballada o nim. W sumie nie brałem pod uwagę tego, że osoba opisująca całe starcia mogłaby go nie widzieć. Podobnie jak Minoru nie brał pod uwagę, że podczas walki na śmierć i życie raczej nie używało się bokkenów, a dużo bardziej niebezpiecznych dla zdrowia i życia narzędzi.
Znał jednak pewnego człowieka, który podobno był wybitnym filozofem i muzykiem. Mogłem sobie wyobrazić, że te dwie dziedziny - muzyka i filozofia - szły w parze. I jedna dziedzina i druga wymagały kreatywności i myślenia. Filozofia tworzyła słowa, a muzyka - melodię. Było to nad wyraz dobre połączenie. Nie wiedziałem jednak - i pewnie Minoru też o tym nie wiedział - że ten ów filozofujący muzyk jest mi znany. Nie byliśmy świadomi, że znamy tą samą osobę. Nie wiedziałem, że mowa o Kuro, którego kiedyś również uczyłem technik samurajskich. Świat był mały, a Tsukune sławny.
- Dobrze. Mniejsza o to - rzuciłem tylko. - Wolałbym nie walczyć z... przyjacielem.
Ostatnie słowo wypowiedziałem po chwili namysłu, bowiem nie wiedziałem czy już mogę go tak nazywać czy jeszcze nie. Postanowiłem nie drążyć tematu naszego śmiertelnego pojedynku. Zgadzałem się z Minoru. Gdyby do tego pojedynku doszło, to z pewnością nazywanie nas głupcami miałoby sens. Bo niby dlaczego osoby o podobnych poglądach chciałyby się pozabijać?
Minoru opowiedział mi o tym co robił ten łucznik na murze. Rzeczywiście w takiej sytuacji nie mógł się zbytnio skupić na nacierających na mur ludziach i musiał odpierać głazowe ataki. Zaskoczył mnie lekko rozmach tej bitwy. Nigdy nie brałem udziału w żadnej większej bitwie, ale mogłem sobie takową wyobrazić. Okazało się jednak, że moje wyobrażenia nie były nawet bliskie opisom Minoru.
- Ciekawe... - powiedziałem i również nie drążyłem tego tematu. Na bitwy bowiem przyjdzie czas w przyszłości, chociaż wolałem, żeby jednak nie przyszedł.
Samurajowie byli mistrzami broni. Problem był taki, że nie znałem żadnego samuraja, który używałby łuku. Dodatkowo broń ta wydawała mi się niehonorowa. Niemniej jednak zaakceptowałem opinię swojego nowego znajomego i potwierdzająco skinąłem głową.
W powieściach... a więc nacja samurajów była opisywana w powieściach. Tak jakby była jakąś legendarną społecznością, o której nic nikt nie wiedział. Czyżby to przez izolację tak nas postrzegano?
- Czy są jakieś opowieści o Uchiha albo o innym klanie? - zapytałem. Byłem ciekaw. Może o wszystkich klanach pisano jakieś opowieści?
Minoru mnie podsumował. Doskonale opisał mój styl walki. Nigdy wcześniej nie znałem określenia "szklane działo", ale może warto było zapamiętać.
- Doskonale podsumowałeś mój styl. Ja tak walczę. Albo jestem silniejszy i szybszy. Albo słabszy.
Nie miałem pomysłu na to co mógłbym poprawić w swoim stylu walki. Nie chciałem też, by był dokładnie taki sam jak styl Minoru. Mimo wszystko on miał rację. Nie było to optymalne rozwiązanie. Nie chciałem jednak go o to pytać.
Przeszliśmy do treningu. Obserwując cięcie, które wykonał Minoru nasunęła mi się na myśl jedna rzecz. Nie wiedział po co dokładnie to robi, a przez to nie mógł osiągnąć pełnego potencjału tej techniki.
- Dobrze. Najpierw trochę teorii. By wykonać cięcie, musisz dobyć broń, tak? Jeśli chcesz wykonać szybkie cięcie, a miecz masz w saya, to jedyne co musisz zrobić, to szybciej go wyciągnąć. Jeśli wyciągasz miecz po w zwykły sposób, to jest to dość powolne. Jeśli jednocześnie wyciągasz miecz i ściągasz saya, wtedy dobywasz broni znacznie szybciej. Rozumiesz?
Starałem się to wytłumaczyć jak najdokładniej potrafiłem i zademonstrowałem wykonanie tej techniki raz jeszcze.