Znaleziono 426 wyników

autor: Kenshi
27 kwie 2020, o 13:46
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Porzucanie kont
Odpowiedzi: 170
Odsłony: 16670

Re: Usuwanie kont

Nick postaci: Kenshi
Link do karty postaci: Click
Powód usunięcia konta: Click!

Zrobione ~Y.
autor: Kenshi
25 kwie 2020, o 00:25
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Prośby do administracji
Odpowiedzi: 2211
Odsłony: 69225

Re: Prośby do administracji

autor: Kenshi
25 kwie 2020, o 00:10
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Kenshi Maji
Odpowiedzi: 31
Odsłony: 2843

Re: Kenshi Maji

autor: Kenshi
24 kwie 2020, o 23:57
Forum: Rozliczenia PH
Temat: Kenshi Maji
Odpowiedzi: 31
Odsłony: 2843

Re: Kenshi Maji

autor: Kenshi
21 kwie 2020, o 22:10
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Wycena Fabuły
Odpowiedzi: 539
Odsłony: 30832

Re: Prośby o Wycenę Fabuły

autor: Kenshi
17 kwie 2020, o 10:43
Forum: Ogłoszenia i Kontakt z Administracją
Temat: Prośby do administracji
Odpowiedzi: 2211
Odsłony: 69225

Re: Prośby do administracji

autor: Kenshi
24 mar 2020, o 22:39
Forum: Lokacje
Temat: Mieszkanie Kenshiego
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 4038

Re: Mieszkanie Kenshiego

Być może Reiya poczuwała się do odpowiedzialności, aby wyjaśnić skąd się wzięła ich taka organizacja, a może po prostu to wynikało z sympatii lub z potrzeby wytłumaczenia się. Nie wnikał w pobudki, po prostu wysłuchał grzecznie to co miała do powiedzenia. Reiye darzył na tyle dużym szacunkiem i zaufaniem, że wiedział iż nie musi szukać wyjaśnień. Ona na pewno robiła to co tylko mogła. Jej późna wizyta, blizna na pięknym obliczu jak i świeża szrama, była dowodem na to, że nie prowadziła lekkiego, wygodnego życia.
- Głębokie odnogi... Nie powiem, aby renoma tego regionu zachęcała do eksploatacji lub szukania przygód - cicho podsumował informację o lokalizacji Saisei, w gruncie rzeczy aprobując taki wybór. Niedokładne mapy, słaba znajomość topograficzna i wciąz kryjące się tajemnice na niezbadanych terenach, były doskonałym wyborem miejsca dla nowej siedziby ludzi, którzy przeżyli a mieli zniknąć.
- Duch... a więc tym teraz będę? - słysząc to określenie, zastanawiał się czy ciężko mu będzie porzucić to co tu miał. I wybór się jasny. Nim jednak w jakikolwiek to oznajmił, Reiya zdradziła kolejną porcję informacji, które rzucały nieco inne światło na pogląd, który zdołał dotrzeć do jego świadomości.
- Pieczęć... Brak mapy i wiedzy o tamtych terenach... Będę się musiał zdać na Twoją dobrą wolę - uprzejmie potwierdził, przystając na jej propozycję w roli przewodnika. Wystarczyło wybrać tylko termin, ale i to mogli uczynić później, gdy obgadają wszystkie szczegóły.
Wraz z upływem kolejnych chwil, Reiya ujawniała co raz więcej, dzielając się w tym także rolą jaka miałaby mu zostać przypisana w udziale. Kryły się za tym jak najbardziej logiczne pobudki - w końcu pochodził z tego regionu i jeżeli nie było nikogo równie zaufanego, to kto miałby to robić?
- Dla innych regionów wybrani się już inni przedstawiciele? Czy też może z wiedzą o tym powinienem jeszcze zaczekać.. hmm? - spytał bez ogródek, bo ujawnienie tego dość sporo mówiło o podjętych działaniach i zasięgu działania. Myśl, że było ich tylko tyle ile znalazło się ich na okręcie, była mocno przygnębiająca. Z drugiej strony wiedział, że Yuriko wciąż żyje i było to budujące.
- Po tych wyjaśnieniach mam znacznie lepszy pogląd na to jak wygląda sytuacja. Dzięki za rozwianie tej mgły ignorancji w której się znajdowałem - w końcu odparł, gdy Reiya przekazała mu wszystko to co powinien wiedzieć. Reszty miał się dowiedzieć na miejscu i było to jak najbardziej logiczne - w końcu gdy oznaczony zostanie pieczęcią, nie będzie mógł zdradzić informacji. Przynajmniej nie z własnej woli. Miał tylko nadzieję, że ta pieczęć nie wiąże się z natychmiastowym pozbawieniem życia. Takiego kagańca nie pozwoliłby sobie nałożyć na szyję. Pomysłu na swój pseudonim jeszcze nie miał, ale uznał, że w trakcie podróży do miejsca siedziby Saisei, zdąży coś sensownego wymyśleć. Nie chciałbym, aby było to coś kompletnie nie mającego znaczenia powiązania z jego doświadczeniami.
- Wojna w Prastarym lesie, turniej na Lazurowym wybrzeżu, chyba nie będzie lepszej niż teraz okazji by bez zbędnych podejrzeć, opuścić granice osady. Trzymają Cię tu jeszcze jakieś zobowiązania poza mną? - spytał, dzieląc się właściwie tym, że byłby gotowy niemalże natychmiast wyruszyć razem z nią. Oczywiście niemalże, bo natychmiastowa podróż nie wchodziła w grę - zbliżała się noc, a w trakcie niej, lepiej było nie podróżować po pustyni.
autor: Kenshi
22 mar 2020, o 23:40
Forum: Lokacje
Temat: Mieszkanie Kenshiego
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 4038

Re: Mieszkanie Kenshiego

Uśmiechnął się słysząc takie słowa, bo niewątpliwie Reiya pojęła znaczenie jego słów i podjęła grę. Nie podjął jednak od razu tego wątku, wiedząc że czasem niedopowiedziane słowa, pozwalały poczynić znacznie więcej na dany moment, Tak wiszące pozwalały rozpocząć nową grę, która dość szybko mogła się przerodzić w coś poważniejszego. O czymś równie poważnym zamierzali jednak także rozmawiać, dlatego to był kolejny powód dla którego nie podjął w wypowiedzi żadnych słów, które mogłyby przeciągnąć lub przeciąć zabawę. Na to jeszcze będą mieli czas.
- Doświadczenie to wiedza, a wiedza to szansa na przedłużenie swojego życia - mruknął trywialnie w odpowiedzi, bo nie było tu się nad czym szczególnie rozwodzić. Doceniał jej spostrzeżenie, ale nie widział sensu omawiania tutaj czegokolwiek więcej. Zarówno on jak i ona dobrze wiedzieli, że za niewiedzę najczęstszą opłatą w tym zawodzie był cena życia.
On sam podzielił się swoją historią i teraz przyszła kolej na Reiye, która odwzajemniła się również informacjami, chociaż nie tak dokładnymi i nie tak obfitymi w treści jakich udzielił przed chwilą on sam. Shiro Ryu... czy też raczej Saisei dalej działało i dalej miało ten sam priorytet. Członkowie organizacji chcieli dorwać nie tylko popleczników Antykreatora, ale również i samego Hana. Względnie dokładne było tu przysłowie, po nitce do kłębka. Niestety, ten kłębek to był wciąż wielka szpula, a oni dopiero szukali początku sznurka.
- To nie są pomyślne wieści. Szczerze mówiąc liczyłem, że coś już będziecie mieć - powiedział prosto z mostu, bo nie było sensu owijać w bawełnę. Sprawa była zbyt poważna, a poza tym w ich relacjach od zawsze przeważała szczerość, na tyle na ile pozwalała obecnie pełniona funkcja i sytuacja.
Nie było to jednak wszystko co Reiya miała do przekazania. Kobieta przybyła tu z konkretnego powodu i jak się okazywało, przypadło jej w zadaniu - jak to zrozumiał - przekazania uznania dla jego roli i w wyniku tego, nadania mu pewnej autonomii. Nie miał już dłużej podlegać Reiyi. Czy to jednak było dla niego jasne?
- Ichi... No cóż, muszę powiedzieć że brzmi to poważnie - mruknął z przekąsem, bo jedyne z czym mu się to w pierwszej chwili kojarzyło, to z początkiem imienia dość znanego w tej okolicy przedstawiciela klanu Sabaku. Westchnął, bo nie tak powinna wyglądać ta rozmowa.
- Musisz powiedzieć mi coś więcej. Poza określeniem którego użyłaś, a także poza wiedzą o wciąż żyjących ludziach chcących się przeciwstawić Hanowi, nic więcej nie wiem. Nie wiem czy dalej działacie pod Saisei, nie wiem gdzie mogę was znaleźć, nie wiem nawet co mam robić - poweidział, a raczej wyjawił swoje wątpliwości i braki w kompetencjach wynikających z braku wiedzy o obecnym statucie organizacji w której działaniach po wydarzeniach w Kami no Hikage, nie miał szans uczestniczyć.
autor: Kenshi
20 mar 2020, o 23:17
Forum: Lokacje
Temat: Mieszkanie Kenshiego
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 4038

Re: Mieszkanie Kenshiego

Górując sylwetką nad Reiyą i słysząc z jej ust takie słowa, mimowolnie się uśmiechnął, nabierajac jeszcze większego przekonania co do swoich podejrzeń. Bo czy ktoś kto by Cię nie znał, komunikowałby taki test w taki sposób? Reiya wyciągnęła dłoń, w której po chwili zmaterializowała się pojedyńcza kartka, która nim minęła chwila przyjęła postać najprawdziwszego, papierowego shurikena. Tworząc go i nie spuszczajac z Kenshiego wzroku, zakomunikowała mu że to prezent.
Nie mógł go odrzucić. I nie odrzucił.
- W takim razie, czuje się zaszczycony, Reiya-san - mówiąc to sięgnął po podarek, na chwile stykając swoje palce z jej dłonią. Trwało to jednak zaledwie ułamek sekundy. Choć mogłoby potrwać dłużej...
- Powinniśmy przyjąć inny klucz weryfikacji. Gdybym Cię zobaczył bez odzienia i przy kolejnej wizycie tak byś mnie powitała, nie musielibyśmy się posuwać do tak chakrożernych czynności. Choć pewnie i tak by to było nieco męczące - stwierdził, przez chwilę w zadumie podrapując się za karkiem. Mówiąc to, zachował jednak wielce luźną postawę, co mogło świadczył o żartobliwym zabarwieniu, którego Reiya nie musiała brać na serio. Nie musiała choć mogła. Interpretacja pozostawała w jej gestii, bo on sam już do tego tematu, nie wrócił, zajmując miejsce na przeciwko niej, po drugiej stronie niewielkiego stoliczka. Siadając tylko wygodnie skrzyżował nogi.
- Przyjmując podarek na coś się zgodziłem, więc nie będę kazał Ci dłużej czekać... Po tym co przeszliśmy w Kami no Hikage wróciłem do Atsui. Spędziłem tu trochę czasu, powiedzmy że zbierałem do kupy zarówno myśli jak i siły. Tutaj też wyobraź sobie, że znalazł mnie nasz były towarzysz z Shiro Ryu, dość zdolny medyk w okularach... Jak się już pewnie domyślasz, mam na myśli Tetsuo - zakomunikował, na chwile robiąc przerwę by upić pierwszy łyk herbaty. Najlepiej podobno było to spożywać, gdy była jeszcze gorąco. Tak przynajmniej mówili...
- Tetsuo wpadł na trop, który poprowadził nas aż do Bateimury... To niewielka osada w Yusetsu. Podobno znajdował się tam alchemik, który mógł coś wiedzieć o sposobie w jaki Suzumura Hanji opanował umysły większości z naszego bractwa.... Niestety na miejscu nie znaleźliśmy żywej duszy. Po dość złożonym śledztwie, udało nam się odkryć podziemne katakumby, który były pokryte dziwną naroślą, pulsującą grzybnią. Dość szybko okazało się, że to pasożytnicza roślina, która z żywiciela tworzy bezrozumne zwierzę, niepodatne na ataki fizyczne. Eksperyment lub coś co zostało przypadkiem odkryte przez wspomnianego alchemika, spowodowało anihilację osady, a także zagrazało bezpieczeństwu innym ludziom. Biorąc to pod uwagę, jak i również to że nikt nie powinien uzyskać dostępu do takich środków, zdecydowaliśmy się zabezpieczyć miejsce, niszcząc do niego wejście. Okazało się to jak najbardziej rozsądnym wyjściem, bo w trakcie odkryliśmy, że w kontakcie z powietrzem, te pasożytnicze zarodniki się znacznie szybciej rozmnażają... - niechętnie zauważył, pomijając już aspekt zarażenia którym ulegli, a także uratowania cywili, którzy się tam znajdowali.
- Z Tetsuo zgodnie doszliśmy do wniosku, że to nie mógł być środek użyty przez Suzumurę... Nasi dawni kompanii, nie ulegli tak fizycznej degradacji... Jak te istoty, z którym miałem nieprzyjemność walczyć. Tym samym z Tetsuo rozstałem się w Yusetsu. Ja wróciłem do Atsui, a on pozostał w tamtejszym szpitalu Wróciłem w gruncie rzeczy z niczym - stwierdził, wzruszając rękami, bo w istocie czas jaki temu poświęcili nie przyniósł zakładanych owoców. Niemniej był i plus tamtej wyprawy. Poznanie Nikusui o której informacje jak na razie, również postanowił zataić.
- Powiedz proszę co Was spotkało od naszego rozstania w porcie... Jak się ma... organizacja? - spytał już całkiem poważnie, bo pomijając sytuację z Tetsuo, nic nie wiedział co się działo z Saisei i jego członkami. Miał czekać na kontakt i w końcu się tego doczekał. Wszystko to jednak zajęło o wiele więcej czasu niż zakładał.
autor: Kenshi
12 mar 2020, o 19:29
Forum: Lokacje
Temat: Mieszkanie Kenshiego
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 4038

Re: Mieszkanie Kenshiego

Na jego widok się uśmiechnęła, co przyjął za dobrą wróżbę tego spotkania. Niemniej nie zachował do końca luzu, wiedział z kim ma do czynienia i z jak ważnymi wieściami może to się wiązać.
Wpuścił kobietę do środka, pozwalając jej na swobodne zdjęcie odzienia, które chwilę potem znalazło się na wieszaku.
Zaproponował napitek oraz strawę - Reiya zdecydowała się tylko na to pierwsze, wskazując że wystarczy sama herbata. Wiedząc to wszystko, skierował ją do "gościnnego" pomieszczenia, a sam zniknął na chwilę w kuchni.
- Mieli pecha. Gdyby tylko wiedzieli... - zauważył, wracając z parującym kubkiem o jasnym naparze. Postawił go na niedużym stoliczku znajdującym się przed nią. Zapewne w trakcie podróży zdołała nieco zziębnąć. Noce na pustyni potrafiły zaskoczyć niską temperaturą...
Reiya po krótkim wyjaśnieniu skąd u niej ta szrama, postanowiła przejść do rzeczy, prosząc bo podzielił się z nią tym co u niego się ostatnio działo. Na chwilę się zadumał, zastanawiając od czego zacząć. Stojąc tak nad nią, wybór wydawał się banalnie prosty.
- Zanim to zrobię, chciałbym się upewnić, że rozmawiam z prawdziwą Reiyą. Gdybyś mogła zademonstrować odrobinę swoich zdolności... Będzie to wystarczające do rozwiązania wszelkich wątpliwości - odparł, nie wiedząc do końca jak jego uwaga zostanie odebrana.
Serce podpowiadało mu, że w istocie ma do czynienia z prawdziwą przedstawicielką Saisei, ale rozum nakazywał zachować ostrożność. Dlatego nie usiadł. Dlatego też w razie czego mógł kopnąć w stół i wywrócić na oszusta gorący trunek, na chwilę go dekoncentrując. Demonstracja jej zdolności, wykluczy używanie w tym samym czasie Henge no Jutsu, które mogłoby być tanim ale skutecznym oszustwem.
autor: Kenshi
4 mar 2020, o 21:20
Forum: Lokacje
Temat: Mieszkanie Kenshiego
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 4038

Re: Mieszkanie Kenshiego

Nie spodziewał się dzisiejszej nocy żadnych gości, dlatego był zaskoczony gdy usłyszał pukanie. Nabyte przez lata nawyki, kazały mu szybko rozważyć najprawdopodobniejsze scenariusze tego, kto stał za nocną wizytą. Spektrum hipotez było dość szerokie - od Kirino-dono, po zabójców jak i przypadkowych, omyłkowych gości. Wśród nich wizyta kogoś z Saisei była mało prawdopodobna, choć również uwzględniona.
Wstał, odkładając na bok podniszczony zwój. Nie był w stanie przez okno wyjrzeć kogo to o tej porze niesie, choć niewątpliwy przybysz wiedział, że ktoś tu mieszkający, jeszcze nie śpi. Światło bijące na zewnątrz od lampy, było tego wystarczającym dowodem. Przy drzwiach wejściowych można było usłyszeć w pewnym momencie zbliżające się kroki. Chwilę później, w drzwiach frontowych ukazała się jego posępna sylwetka. Być może ku radości gościa, wystarczyła chwila by rozpogodzić to oblicze.
- Jak zwykle... w niespodziewanym momencie. Przyznaj, to jedna z twoich umiejętności, co?
- ciepło ją przywitał, choć uważnie zlustrował, jakoby po chwili refleksji doszukując się w jej osobie czegoś podejrzanego. Znajome jednak rysy, postura a także dostrzegalny wysiłek odbytej podróży - to wystarczająco go uspokoiło. - Wchodź proszę, na pewno jesteś zmęczona. Zaraz Cię czymś rozgrzeje - wykonał pół kroku w tył, a następnie przesunął się na bok, robiąc przy tym wystarczająco miejsca, aby wejść do środka.

Pozwolił jej spokojnie wkroczyć, rozejrzeć się wkoło i jeżeli zechciała to ściągnąć okrycie wierzchnie. Po tym gestem zaprosił ją do jedynego pomieszczenia, które mogło posłużyć za komfortowe miejsce do porozmawiania. Być może, komfortowe tylko dla niego, bo jakby nie patrzeć, salonik spełniał rolę również sypialni.
- Zanim zaczniemy... Czym przepłuczesz gardło? Wodą, herbatą, a może czymś mocniejszym? To jeszcze się uchowało - zagaił, z pewnym niezadowoleniem stwierdzając, że jednak powinien rozsądniej uzupełnić swoją spiżarnię, która na taką chwilę, zwyczajnie była niewystarczająca w jadło. - Jeżeli potrzebujesz, zajmę się też jakąs strawą - dodał, z zakłopotaniem sięgając za tył głowy. Był to jeden z jego nowszych nawyków, po tym jak zaczął się otwierać na nową, otaczającą go rzeczywistość.
- Miałaś udane polowanie? - oczywiście, musiał spytać, bo wyraźna choć delikatna szrama była dość charakterystyczna na jej jasnym obliczu.
autor: Kenshi
24 lut 2020, o 21:52
Forum: Lokacje
Temat: Mieszkanie Kenshiego
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 4038

Re: Mieszkanie Kenshiego

Pomału zbliżał się zmierzch, gdy skierował się do dzielnicy mieszkalnej. Nie śpieszył się specjalnie. Udało mu się odbyć trening, porozmawiać z Kirino-dono, a także rozwiać wszelkie wątpliwości co do stanu swojego zdrowia. Nie był zarażony i sam nie zarażał. Nie stanowił zagrożenia dla współosadników. Ciekawy był czy i sam Tetsuo zdołał się utwierdzić w tym przekonaniu. Albo Nikusui... Każdy z nich wypił inny flakonik. Inny medykament. Czy każdy w tej chwili był w podobnej sytuacji? Mimo, że wydarzenia z Bateimury miały miejsce nie tak dawno, w rzeczywistości nie wiedział co z nimi było. Jego myśli do momentu powrotu do domu, na dłużej zatrzymały się przy białowłosej. Zastanawiało go jak sobie radzi...
Po powrocie odświeżył się, przebrał, a potem przygotował skromny posiłek. Myślami jednak nie był przy jedzeniu. Planował jutrzejszy dzień. Chciał wykorzystać to, że jeszcze nikt ani nic nie narzucało mu niczego. Mógł się samodoskonalić. Jeść. Odpoczywać. Zgromadzone środki finansowe pozwalały mu na chwilowe przystopowanie. Nie sądził również, aby Kirino-dono, zamierzała go gdzieś posyłać. Nie po tym jak go tak długo nie było. Być może, zechce go nawet obserwować. Upewnić się, choćby w tym że jest tym za kogo się podaje. I nie kombinuje niczego co by mogło pociągnąć ze sobą zagrożenie.
- Szpieg samego antykreatora - z rozbawieniem parsknął, sprzątać po posiłku. Po tym lekko stąpając gołymi stopami, ruszył do jedynego pomieszczenia służącego za pokój. Tam przy lampie, wyciągnął z kufra jeden ze zwojów i przed snem, postanowił jeszcze trochę pomęczyć umysł. Momentami myślami uciekał zbyt daleko.
autor: Kenshi
24 lut 2020, o 21:21
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 119
Odsłony: 13915

Re: Szpital

Hachimiro Ikyo nie bez przyczyny został zarządcą oddziału medycznego w Kinkotsu. Był skrupulatny, cierpliwy i nie zadowalały go pół środki. Sprawne działanie szpitalu było jego zasługą. Wyposażenie placówki również nie odstawało od standardów innych tego typu miejsc. A labolatorium w którym się znalazł w podziemiach, zdecydowało zasługiwało na swoją uwagę. Próbowki, zakonserwowane w formalinie różne częsci ciała, pólki uginająće się od setek zwojów, długie stoły na których znajdowały się specjalistyczne sprzęty. I on sam, z wenflonem w ramieniu, leżacy na stole. Oczekujący.
- Hmmm... Wygląda na to, że medycy z Ōkami-den wyciągnęli właściwe wnioski. Ani w Twoim krwioobiegu, ani w wydychanym powietrzu nie znalazłem... tych zarodników. Obawy Shirei-kan na szczęście się nie sprawdziły - starzec stwierdził, odsuwając na bok pergamin, w którym przeprowadzał jakieś obliczenia. Był zapisany od góry do dołu, po lewej stronie znajdowały się jakieś nie do końca znane mu pojęcia, potem były wartości podane w jakichś przedziałach, a z kolei z drugiego skraju znajdowały się jego własne wyniki. Większość była w granicach wartości referencyjnych.
- Wykonam jeszcze opis badania ale sądzę... że jesteś wolny Kenshi-san. Dowiedziałem się wystarczająco aby Cię stąd wypuścić. Wyniki opiszę i przekaże Kirino-dono, na pewno będzie chciała je poznać - dopowiedział, po czym wstał z krzesła, odsunął się od biurka i podszedł do czarnowłosego. Lustrująco na niego spojrzał, czy aby wszystko zrozumiał (a może czy nie jest zbyt blady po odciągnięciu tylu krwi) po czym odczepił wenflon, nałożył opatrunek, po czym zalecił zaniechanie zbytniego pośpiechu przy wstawaniu. Z doświadczenia wiedział, że to często kończy się inaczej od zamierzonego przedsiewzięcia.
A on sam oczywiście nie posłuchał.
- Dobrze wiedzieć, że nie jestem chodzącą bombą biologiczną. Doprawdy, kamień z serca - lekceważąco stwierdził, odrucho dłonią dotykając miejsca, gdzie jeszcze niedawno znajdowała się igła. Z zaskoczeniem stwierdził, że czuje ból. Najwyraźniej badanie nie należało jednak do najlższejszych.
- Oczywiście, na wszelki wypadek, do krwioobiegu wpuściłem Ci mieszankę bakteriobójcą o najszerszym spektrum działania... Lepiej dmuchać na zimne, choć nie spodziewam się czegokolwiek po tym. Jesteś zdrowy - powiedział, przez chwilę jeszcze poświęcając uwagę swojemu pacjentowi. Ten jedynie kiwnął głową, najwyraźniej nie chcąc podejmować tego wątku. Wyglądało, że to miało być na tyle. Pacjent kiwnął mu głową, a mężczyzna z cichym westchnięciem wrócił do swojego biurka, lampy i zwoju. Czekał go żmudny proces opisu badania. A że w swoich działaniach był bardzo skrupulatny, najpewniej przed północą nie wróci do domu. Nie lubił pozostawiać niedokończonych spraw. Z racji też wieku, co raz częsciej pewne mankamenty mu uciekały, dlatego wolał jednak z jeszcze świeżą pamięcią, zasiąść do pracy.
Kenshi opuścił przybytek, z dość lekkim poczuciem na sercu, że jest jednak czysty.

[z/t]
autor: Kenshi
17 lut 2020, o 20:45
Forum: Kinkotsu (Osada Rodu Sabaku i Maji)
Temat: Szpital
Odpowiedzi: 119
Odsłony: 13915

Re: Szpital

Na polecenie Shirei-kan skierował się do placówki szpitalnej w Kinkotsu. Podejrzliwa natura liderki nakazywała jej dochować wszelkiej kontroli nad ewentualnym rozprzestrzenieniem się wirusa, a on sam jako potencjalny nosiciel, powinien raz jeszcze zostać przebadany, przez tutejszych medyków, aby wykluczyć wszelkie podejrzenia nosicielstwa. Rozumiał taką postawą. Przyjął ją z chłodną akceptacją. Było to znacznie lepsze rozwiązanie, niż skończyć w jakieś ciemnicy, gdzie testowano by ewentualny okres inkubacji takiej zarazy.
W ręku znajdowała się zaplombowana koperta z wiadomością dla zarządcy lecznicy. Nie znał tego człowieka, dlatego gdy znalazł się we wnętrzu dwupiętrowej kondygnacji, zaczepił pierwszą lepszą osobę z personelu, przyodzianą w białe szaty. Los wybrał, że była to kobieta. W podobnym do niego wieku, choć po drobnej siateczcce zmarszczek koło oczu, mogła być jednak od niego starsza.
- Szukam... Przysyła mnie Shirei-kan. Mam wiadomość do przekazania zarządcy szpitala. Osobiście - dźwięcznie podkręślił, gdy dostrzegł jak kobieta wyciąga w stronę koperty swoją dłoń, najpewniej chcąc wyjść z propozycją osobistego przekazania przesyłki. Zapewne wyrażenie zdradzające nadawce tej wiadomości było tu kluczowe, bo po kilkusekundowym mierzeniu się spojrzeniami, kobieta skinęła prosząc o cierpliwość, a następnie zniknęła za najbliższym zakrętem. Nie czekał długo, gdy pojawił się niewysoki, podstarzały mężczyzna, również w białym fartuchu.
- Hachimiro Ikyo, zarządca oddziału Kinkotsu, o co chodzi? - padło z ust medyka pytanie, które przerodziło się w lekkie zdziwienie, gdy bez słowa wręczona mu została zaplombowana koperta. Nie doczekując się żądnych wyjaśnień z jego strony, ostatecznie westchnął i delikatnie złamał plombę, a następnie przeczytał zaadresowaną do niego wiadomość. Dość szybko spoważniał.
- No cóż... Proszę Kenshi-san za mną... W pierwszej chwili udamy się do laboratorium... Spędzimy wspólnie trochę czasu - odparł po czym gestem poprosił jedną z znajdujących się w pobliżu pielęgniarek. Szepnął do niej na ucho kilka słów, następnie ruchem dłoni nakazał iść, a sam poprowadził Kenshiego wgłąb oddziału.
Jak się szybko okazało, laboratorium wcale się nie mieściło ani na piętrze, ani na parterze. Było dużo lepiej schowane. W piwnicach.
autor: Kenshi
12 lut 2020, o 22:25
Forum: Dzielnica Rodu Maji
Temat: Siedziba władzy
Odpowiedzi: 83
Odsłony: 8629

Re: Siedziba władzy

Miał wysokie poczucie, że choć jego wyjaśnienia zostały przyjęte, to nie zostały do końca dobrze odebrane. Był nawet w stanie to zrozumieć - Kiriko-dono stawiała się w innej sytuacji od niego. Odpowiadała za pomyśle przewodzenie klanem i taka wiedza jaką on sam uzyskał, mogłaby posłużyć jej za potężną broń. On jednak przeżywszy to wszystko co związane było z Shiro Ryu, miał inne poglądy na te sprawy. Wydawało mu się, że teraz spogląda na to wszystko z znacznie szerszej perspektywy. A w niej nie mieściło się ryzyko rozpowszechnienia infekcji, której doświadczyli w katakumbach Bateimury.
- Oczywiście Kirino-sama, nie spodziewałem się odstąpienia od takich środków ostrożności. Uczynie jak sobie życzysz - wprost odpowiedział, nie pozwalając jej zastanawiać się nad tym, jak to zostanie przez członka jej klanu zinterpretowane. Bezpieczeństwo zarówno jej jak i żyjących członków klanu było najważniejsze. Nie mogło dziwić takie postanowienie.
- Przy odrobinie szczęścia, lub i nie.. Nasi medycy znajdą te próbki - dopowiedział z przekąsem, dzieląc się z przywódczynią odrobiną czarnego humoru. Oczywistym było, że ani jej ani sobie tego w istocie nie życzył.
Po wyrażeniu tego wszystkiego, Shirei-kan chwyciła za czystą kartkę, a następnie zaczęła ją pokrywać symbolami, których znaczenia był w stanie wychwycić jedynie w drobnych strzępkach. Chwilę po zapisaniu wiadomości, w ruch poszła koperta, a następnie plomba, która miała poświadczać o prawdziwości pieczęci lidera klanu. Kirino-dono, wyjaśniła co miał zrobić.
- Nie, z mojej strony to wszystko. Dziękuję za udzielony czas. Wraz z tym... udam się do lecznicy - wymownie uniósł zaplombowaną kopertę po czym się ukłonił, a następnie nie zatrzymywany w żaden sposób przez Kirino-dono, skierował się do wyjścia. Zrobił co chciał i wiedział co miał zrobić dalej, a była to sprawa jedna z tych których nie należało odkładać na później.

[z/t]

Wyszukiwanie zaawansowane