Port

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Kurczowo trzymając żółtą kartkę, co ze strony obserwatora raczej nie było dostrzegalne, szła pewnym krokiem w kierunku portu, do którego swoją drogą wcale nie miała tak daleko. Pełna dobrych przeczuć stanęła na samym środku wejścia do portu, z którego boku zaczynały się wszystkie miejsca z targowiskami, zaś przed jej oczyma widniał widok na mosty, do których przycumowane były różnej wielkości i klasy, łodzie. Patrząc w prawo nie dostrzegła opisanej przez mężczyznę łajby, jednakże wszystko było tak rozciągnięte, że ciężko było cokolwiek dojrzeć. Właśnie trzymając się tej myśli, dziewczyna po prostu nie myślała o mężczyźnie jako oszuście, przecież w bardzo prosty sposób mogła go przekroić na kilka kawałeczków, choć kto wie, czy sam mężczyzna nie był jakimś shinobi? Wszystko to było tak zagmatwane, a z każdą chwilą Motoko czuła się bardziej zamieszana, choć starała się dzielnie trzymać i nie dawać niczego po sobie poznać.
Przez chwilę miała ochotę przemienić się w mężczyznę, którego jeszcze kilka minut temu widziała, a który też był właścicielem, a przynajmniej taką miała nadzieję, łodzi, którą wypożyczyła. Jednakże jej postanowienie o działaniu z własną twarzą przeważyło, tym bardziej, że przecież umawiała się na konkretne gesty, a jak takimi niby to kosmykami, których praktycznie nie było na głowie miałaby zamachnąć w geście zabawy? Zresztą bawiący się mężczyzna włosami, to by dopiero stworzyło sensację! Wracając jednak do Motoko, która tak, jak zostało powiedziane, podeszła do najbliższych straganów z rozpoczynającego się stanowiska i niby to z lenistwa, czy też olewatorstwa, oparła się o jeden z wystających kołków, który był bezpośrednio obok tłumu targującego się o lepszą cenę ryby. Smród ryb przypominał jej rodzinne strony, gdzie zawsze musiała iść do portu kupić trochę ryb, co tym razem spotkało się z pewną zadumą i kamiennym wyrazem twarzy, w końcu nie będzie się wykrzywiać z powodu jakiegoś tam zapachu. Być może nie było to zbyt przyjemne, tak samo, jak piekąca co jakiś czas rana na prawym ramieniu, ale przecież dało radę z tym przeżyć, choć trzeba przyznać, że pewnego rodzaju przyzwyczajenie do posiadania na ręku rękawico-ochraniaczy, tym razem przeszkadzało, bo przecież ich nie było.
Pomimo swojego zamyślonego stanu, Motoko była w stanie rozglądać się delikatnie po zarówno targowisku, jak i samym wejściu do portu, przy którym, jeśli nawet nie, w którym stała. Zastanawiała się, jak z kolei poszło Sadze, która przez swoją emocjonalność mogła coś całkiem nieźle ugrać, albo też kompletnie na odwrót, choć kto wie! Być może taki brak wiary był bezpodstawny?
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Port

Post autor: Sagisa »

Obrazek
Szatyn szedł przed siebie, uporczywie mrugając. Dlaczego obraz jest, do cholery, taki ostry?! Czy to normalne? Wcześniej też tak było? Nie umiał stwierdzić. W kieszeń za pazuchą miał wciśnięte dwie butelki tego, co miał zdobyć, teraz zaś zmierzał na miejsce spotkania. W końcu nowa znajoma czekała, nie? I mieli razem trochę zaszaleć, prawda?
Dojście do portu nie zajęło wiele czasu, a może i zajęło, jednak chłopak, a raczej dziewczyna skryta pod jego postacią nie zwracała uwagi na upływ czasu. Młodzian stanął w wejściu i rozejrzał się, dopiero za drugim zlustrowaniem otoczenia dostrzegł stojącą koło jednego ze straganów wojowniczkę i uśmiechnął się. Ale zaraz... Miał być jakiś sygnał, prawda? Tylko co to było? Przeczesał odruchowo palcami włosy, zastanawiając się. To na pewno było coś prostego. Spojrzał na prawo - rozciągał się tam rząd łodzi. Jedną z nich zapewne załatwiła dziewczyna. Podrapał się po nosie w nagłym olśnieniu i spojrzał wyczekująco na brunetkę. Miała zacząć bawić się włosami, chociaż kogo to w tej chwili obchodziło?
Patrząc tak na nią i rozmyślając, Saga dochodziła do wniosku, że Mo była nawet ładna. Długie, ciemne włosy jej pasowały, twarz też miała niczego sobie, do tego te nogi. No i to, w jaki sposób się poruszała. Wszystko to przyciągało wzrok, tworząc obraz naprawdę ładnej dziewczyny, która to, o zgrozo, miała równie zadziorny charakter co Sagisa! Ta myśl wywołała uśmiech na twarzy szatyna. Zapowiadała się ciekawa znajomość. Znajomość, którą szkoda byłoby zakończyć nazbyt szybko.
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Nie potrafiła się zdecydować co do myśli, które błąkały się pod jej ciemnymi włosami. Ciężko było jej uwierzyć w to, że mężczyzna tak zwyczajnie ją oszukał, choć wiedziała, jak tacy stali bywalcy potrafili czasem rozpłynąć się w powietrzu lepiej niż shinobi! Na szczęście Saga pod postacią przystojnego i dosyć niegroźnego z aparycji młodzieńca, nie miała takowych umiejętności, choć ją również Motoko w pewnym momencie zaczęła podejrzewać o pewnego rodzaju wypstryknięcie jej na dudka. Widok dwóch butli, które niosła jako mężczyzna, który całkiem nieźle się kłopotał z wymyślonym gestem, co przez dobrego obserwatora zostałoby niemalże natychmiast rozpoznane, sprawił, że niemalże zachłysnęła się powietrzem. Wypicie co najmniej jednego trunku było ciężkie, a dwóch? To już się nie mieściło w jej głowie!
Bez zbędnych ceregieli ruszyła przed siebie, mijając stojącą i lekko zdezorientowaną Sagę. Zaraz jedna wróciła się o kilka kroków, stając naprzeciwko dziewczyny, która zwyczajnie miała inną facjatę. Domyśliła się, że raczej nikt jej nie śledził, w końcu kto miał prawo spojrzeć na nią pod innym kątem niż typowego młodzieńca, który idzie na schadzkę w bardzo słoneczny dzień?
- Załatwiłam nam przepustkę. - powiedziała z zadowoleniem w kącikach uniesionych lekko ust, które odbierały jej całej powagi, którą wcześniej okazywała. Machnęła kilka razy żółtym kartonikiem, na którym były wymalowane, czy też wypisane jakieś cyfry. Wszystko wydawało się być idealnie zaplanowane, ciekawe tylko, jak to wszystko się skończy. Nie czekając na refleksję z jej strony, ruszyła lekkim krokiem, mimowolnie wprawiając w ruch spódnicę, która już i tak kołysała się z każdym jej krokiem. Domyślała się, że kartonik był przepustką przez... No właśnie, kogóż takiego?
W tym samym momencie, w którym Motoko zadała sobie to pytanie, wyrósł przed nią jakiś bardzo niski, pulchniutki mężczyzna, który spod okularów spojrzał się na nią.

- A Panienka gdzie idzie? - spytał rubasznym tonem, sprawiając wrażenie w miarę przyjaznego, puszystego jegomościa. - Tutaj potrzeba specjalnych wejść na łódź, bo to akuratnie mosty strzeżone! - zaśmiał się przyjaźnie, choć dopiero po chwili Motoko zauważyła obok jego pasa mniej przyjazną pałkę, która z jednej strony była nabita ćwiekami.
- Ach, widzi Pan, akuratnie razem z narzeczonym planujemy troszkę zwiedzić tutejsze brzegi. - powiedziała bez chwili zawahania, niemalże świergocząc, co było bardzo nienaturalne w stosunku do jej naturalnej, posągowej postawy. - Wzięliśmy łódź od jego wuja, prawda, słoneczko? - powiedziała tym samym słodziutkim tonem, obracając się w stronę Sagi, która z pewnością już stanęła u jej boku, a może też bezpośrednio za nią. Oprócz akcentu na ostatnie słowo, które było niemalże w formie pieszczoty wypuszczone przez jej usta, Saga mogła zobaczyć w jej oczach pewnego rodzaju zadowolenie, jakby miała bardzo dobry ubaw w udawaniu wielce zakochanej, choć pomimo wszystko, serce trochę ją kuło na myśl, że naprawdę taka była, do tego bez świadomości tego co mówiła i robiła!
W pewnym sensie czekała na reakcję dziewczyny w postaci przystojniaka, chociażby, nawet jeśli nie ciągnąć tej gry dalej, to w celu bezstresowego przejścia przez pulchnego ochroniarza, który z pewnością miał swoich dryblasów nieopodal. Ten sam mężczyzna sięgnął po kartonik, który przekazała mu Mo i przyjrzał mu się z bliska, jakby starając się jej uwierzyć na słowo, a także sprawdzić, czy to nie była przypadkiem fałszywka.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Port

Post autor: Sagisa »

Pogrążona we własnych myślach dotarła do portu pod postacią przystojniaka, którego sobie wymyśliła. Rozejrzała się po okolicy, choć wzrok miała nieco rozkojarzony, aż wreszcie zauważyła znajomą osóbkę. Zastanawiała się nad sygnałem, który z brunetką ustaliły, ale jakoś nie chciał jej wpaść do głowy. Gdy wreszcie ją olśniło i wykonała potrzebną sekwencję ruchów, odwróciła znów spojrzenie w stronę Mo, która właśnie się do niej zbliżała. Zamrugała zdezorientowana, kiedy dziewczyna najzwyczajniej w świecie ją minęła. Czyżby coś poszło nie tak w jej części?
Brunetka przystanęła, robiąc następnie kilka kroków w tył, by po chwili stanąć przed otępiałym młodzieńcem i machnąć mu przed oczami jakimś świstkiem papieru. Przepustka? Tu potrzebna była jakaś przepustka? Szatyn zamrugał i zaraz ruszył za dziewczyną, po raz kolejny zaczesując włosy do tyłu. Ten jej uśmiech był rozbrajający i Sagisa w dziwny sposób to odczuwała.
Nagle przed nimi pojawił się jakiś tęgi jegomość w okularach, zadając konkretne pytanie. Motoko bez chwili wahania zaczęła mówić coś o jakimś narzeczonym i jego wuju, od którego pożyczyli łódź. W sumie nie wspominała, że ma narzeczonego i... zaraz... Czy ona nazwała ją słoneczkiem?
Widok musiał być zadziwiający. Przystojny młodzieniec stał osłupiały z krzywym uśmiechem i palcami wczepionymi we włosy. Spoglądał to na szczebioczącą "narzeczoną", to na strażnika portowego. Chyba wypadałoby odegrać tu rolę tegoż narzeczonego, prawda?
- A-Ależ oczywiście, kwiatuszku - zaczął młodzian trochę niepewnie, robiąc krok naprzód, tym samym zrównując się z dziewczyną i ujmując ją pod bokiem. Odchrząknął. - Wujaszek był tak dobry, bo moja kruszynka wręcz kocha morze, a w jej rodzinnych stronach tylko same lasy. Niech sam pan powie, że takiej ślicznotce można odmówić tej drobnej przyjemności.
Tu chłopak spojrzał na brunetkę rozświetlonym wręcz wzrokiem, smukłymi palcami obracając jej twarz ku sobie i lekko unosząc jej podbródek. Usta na krótką chwilę złączyły się w pocałunku, w którym Motoko mogła wyczuć smak alkoholu uprzednio zakupionego w karczmie. I spróbowanego, oczywiście, bo jakże to tak wejść do baru i nie napić się chociaż łyczka!
Zielononiebieskie oczy wpatrywały się jeszcze przez moment w krwiste tęczówki, by zaraz ich właściciel z lekkim uśmiechem przeniósł spojrzenie na stojącego nieopodal jegomościa.
- Czyżby coś było nie tak, proszę pana? - zapytał z lekkim zdziwieniem w głosie.
Sagisa uśmiechała się w duchu, choć jej serce waliło młotem, próbując wyrwać się z oków żeber. Właśnie pocałowała inną dziewczynę poza własną siostrą! W dodatku na oczach osób trzecich! Ach, no i pod postacią pewnego zmyślonego przystojniaka, o czym niemal zapomniała z natłoku wrażeń. W końcu odgrywało się tu istne przedstawienie, prawda? Taki był plan, prawda? A w każdym planie musi być miejsce na improwizację!
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Wymyślony znak przez Motoko nie został wykonany z dosyć prostego powodu, była wręcz pewna, że nikt jej nie śledził, w końcu dziewczyna była pomimo dosyć charakterystycznej aparycji, mało rozpoznawalna w mieście pełnym czarnogłowych. Właśnie dzięki temu przekonaniu, nie mogła sobie zwyczajnie odpuścić takiej zaczepki skierowanej do przemienionej dziewczyny. Jej myśli prowadzone przez szaleńczy rydwan oderwania się od codzienności sprawił, że jej posągowa i dosyć stateczna postawa została zwyczajnie kopnięta w cztery litery. Zamiast niej pojawiła się perfekcyjna, jak na swój wiek i możliwości aktorka, która entuzjazmem potrafiła wzniecić niejeden żar, czy to w starszych mężczyznach, czy też tych młodszych. Bardzo możliwe, że ta przykrywka sprawiła, że Saga podjęła grę w taki sam sposób, jak ona, jeszcze bardziej się angażując niż Motoko by kiedykolwiek pomyślała. Czerwonooka domyślała się po ich dosyć dobrym kontakcie, że czerwonowłosa również miała charakterek, a w ten sposób mogła uwydatnić poszczególne swoje, bądź kompletnie wymyślone cechy, które tylko przyjdą jej na myśl.
Zdezorientowana mina młodego przystojniaka rozbawiła Motoko, która pomimo swojego dosyć lekkiego stanu emocjonalnego w tymże momencie, cały czas była czujna. Pomimo swojej czujności, nawet nie zorientowała się, kiedy została wzięta pod bok. Na dźwięk kwiatuszka niemal zakrztusiła się powietrzem, tak dobrze się bawiąc. Z pewnością ochroniarz nie przyjąłby jej postępowania jako tego wielce trzeźwego, tym bardziej, kiedy na twarzy Mo widniał uśmiech, rozświetlający jej dosyć ponurą aparycję. Kolejne zabawne określenie, które wręcz dźwięczało jej w uszach, na tyle przyjemnie na ile również nie, bo ten głos nie należał do osoby, od której najbardziej chciałaby coś takie usłyszeć. Halo, halo, ona chciałaby od kogoś usłyszeć takie określenia? Zdziwienie na szczęście nie pojawiło się na jej twarzy, a nawet jeśli tak to została nagle pocałowana przez jegomościa, którym w istocie była Saga. Ostry smak alkoholu na ustach młodzieńca sprawił, że ta niemalże dostała palpitacji serca i przede wszystkim dłoni, która bardzo niebezpiecznie zaciskała się na rękojeści swojego miecza, bo co też ta czerwonowłosa dziewczyna robiła?! Przedstawienie jednak nadal musiało trwać i choć pocałunek był w istocie bardzo krótki, wręcz powierzchowny, Motoko zwęziła wzrok, kiedy zielononiebieskie oczy wciąć wpatrywały się jeszcze w jej osobę, posyłając w jej/jego stronę ostrzegawcze i lekko zdezorientowane spojrzenie.
Na całe szczęście Saga pod męską postacią zreflektowała się jako pierwsza i zwróciła swoją uwagę w stronę mężczyzny, o dziwo jej technika nadal się utrzymywała. Te kilka sekund dało Motoko chwilę wytchnienia, przez co rozluźniła swój mocny uścisk na wystającej części miecza, a także opanowania swoich emocji. Przypominając sobie, przed kim rozgrywa się cała sytuacja, przywołała na powrót swoją ucieszoną, a także tym razem dosyć rozmarzoną minę, która była widoczna w jej zamglonych oczach. Wszystko oczywiście było spowodowane złością, która wręcz kipiała w jej wnętrzu, nie dając myśleć tak trzeźwo, jak powinna, a może to wszystko było winą alkoholu? Teraz jednak zachodzi drugie pytanie, czy tak mocny trunek był im w istocie potrzebny? Wszystko zdawało się nagle tak komplikować, jednak głos mężczyzny wybawił ją od błądzenia w myślach.
- Ach Wy młodzi... Nie zapomnijcie tylko odcumować łódeczki, idziecie do najkrótszego mostu i brązowa łajba bez żagla, z wiosłami, przysłonięta szarym materiałem. - sens słów pulchnego gościa pozbawił Motoko chociaż jednych złudzeń, nikt jej nie oszukał przy wypożyczeniu, a to oznaczało, że później musiała odzyskać swoje ochraniacze. Teraz już chyba pozostało im tylko pójść w kierunku łódki, prawda? Zdezorientowana Mo zrobiła kilka kroków, czekając przy tym na Sagę pod postacią jakiegoś mężczyzny. Jedynie świadomość tego, że była to dziewczyna, pozwalała jej tak spokojnie utrzymywać swoje emocje na wodzy, gdyby to był jakikolwiek inny mężczyzna, z pewnością jego wnętrze poznałoby się z jej mieczem. Oczywiście akcja dalej trwała, dlatego nic dziwnego, że pomimo jej zamglonego wzroku, który z pewnością był uznawany za ten marzycielski, w istocie będący zwyczajną złością, ruszyła raźnym krokiem, nie dając Sadze możliwości wzięcia jej po raz kolejny pod rękę. Taneczny krok raczej oznaczał dosyć dobry humor, co było kompletnym przeciwieństwem do rzeczywistości, ale przecież Mo potrafiła czasem całkiem nieźle grać.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Port

Post autor: Sagisa »

I tak oto zaczynało się prawdziwe przedstawienie! Właśnie w tej chwili na scenę wkraczała dwójka aktorów debiutująca w duecie! Z jednej strony zazwyczaj opanowana i poważna brunetka, szczebiocząca teraz niczym zakochana nastolatka, z drugiej zaś pełna energii czerwonowłosa dziewczyna pod przykrywką przystojniaka będącego narzeczonym tejże niewiasty! Co z tego wyjdzie? Czy pierwsza współpraca przyniesie obopólne korzyści, czy też plan spali na panewce przez podknięcie któregoś z graczy? Na drodze stał im zaledwie, choć może aż, jegomość pełniący rolę strażnika portowego.
Chwilowe zdezorientowanie pierwszymi słowami Motoko minęło, gdy Saga wcieliła się w swoją rolę. Młodzian przedstawił piękną mowę na temat swej urodziwej partnerki, która to kochała morze, do którego normalnie nie miała dostępu. Uchiha nie należała do osób lubujących się w romansach, jednakowoż trochę czytała i zawsze, ale to zawsze! młodzieniec całował wybrankę swego serca jakby w geście przypieczętowania ich wspólnej miłości do siebie. A skoro miała grać tegoż młodzieńca, to dlaczego niby nie mogła zrobić tego samego? Nazwawszy brunetkę kwiatuszkiem, co objawiło się jej rozbawieniem, szatyn ujął delikatnie podbródek ukochanej, składając na jej ustach krótki pocałunek przesycony smakiem alkoholu, którego całkiem niedawno próbował. W krwistych tęczówkach pojawiło się zdezorientowanie i ostrzegawcza nuta, jakby aktorka skryta pod maską szczebiotki właśnie informowała, że pewnych granic nie należało przekraczać. Sadze jednak to nie przeszkadzało.
Chłopak z lekkim uśmiechem na ustach przeniósł spojrzenie na strażnika, który weryfikował prawdziwość przepustki. Jegomość przyglądał się im, rozwodząc się nad roztrzepaniem kierowanych młodzieńczym uczuciem zakochanych. Dokument zdawał się być w porządku, co wyraźnie uspokoiło brunetkę.
- Pan się nie martwi, wszystkiego przypilnuję - rzucił szatyn z uśmiechem, skinąwszy strażnikowi głową, i podążył za dziewczyną, która zdążyła już przejść dobrych kilka kroków, jakby uciekając z objęć narzeczonego. Ten jednak szybko ją dogonił, odbierając od grubaska przepustkę, i szedł tuż obok, tylko kątem oka sprawdzając, czy nadal są obserwowani.
Upewniwszy się, że strażnik jest poza zasięgiem słuchu, Saga pozwoliła sobie na cichy śmiech, a na młodzieńczych ustach wykwitł wręcz diaboliczny uśmiech rzezimieszka. Tak, to był jej żywioł! To kochała najbardziej! Zielononiebieskie oczy błyszczały, zmieniając po chwili barwę na naturalną u Uchihy stalową szarość, czego ta nawet nie zauważyła. Skręciła na najkrótszy z mostów, szukając wzrokiem uprzednio opisanej łodzi pod plandeką.
- Trzeba będzie kiedyś to powtórzyć - zaśmiała się nadal męskim głosem. - Świetnie się bawię, a ty? To było piękne!
Znalazłszy rzeczoną łajbę, zabrała się za ściąganie przesłaniającego ją materiału, omal przy tym nie wpadając do wody. Twarz szatyna nadal zdobił dość charakterystyczny w wydźwięku uśmiech. Saga już nie mogła się doczekać ciągu dalszego!
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Wszystko poszło zgodnie z planem, jak to też Motoko przemyślała, oczywiście poza tą niespodzianką w postaci całusa, ale chyba taki jeden, niewinny całus miał jedynie pokwitować niewinność, albo też zamiary, jakie miała parka. Starając się nie wgłębiać dalej w interpretację postępowania Sagi pod postacią młodzieńca, Mo zwyczajnie zaczęła biec myślami dalej, bo przecież jeszcze nie skryły się przed wścibskimi spojrzeniami, które pewnie gdzieś tam się przewinęły w trakcie pochodu przez most.
Słysząc głos młodego mężczyzny nie mogła powstrzymać prostujących się ramion, a także tworzącej się zmarszczki pomiędzy brwiami. Na szczęście śmiech uratował całą sytuację, bo sama Motoko musiała parsknąć pod nosem, przypominając sobie swój stres, a także fakt, że wszystko poszło nader gładko, ciekawe co tym razem się zepsuje...
- Tym razem przyznam, że to było dobre. - stwierdziła bez zająknięcia, jedynie z małym, szatańskim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy, a także poruszającymi się ramionami w górę i w dół. Nie mówiła jej żadnych ostrzegawczych słów, bo też uznała, że całus był w istocie jedynie pokwitowaniem dla ochroniarza, który musiał czerpać niezły haracz z takiego miejsca. Z pewnością ktoś łebski pomyślał, jak załatwić sobie dobre dojście do gotówki, którą musieli płacić wszyscy, którzy nie chcieli ujrzeć pustego miejsca przy moście.
- Chyba wiatr Nam sprzyja, chociaż nie ma to kompletnie żadnego znaczenia, patrząc na to, że nie mamy żagli. - powiedziała z pewnego rodzaju smutkiem i rozbawieniem jednocześnie. - Uwa... - nie skończyła nawet swojej uwagi, kiedy Saga pod postacią ucieszonego młodzieńca zachwiała się, omal nie wpadając do wody. Motoko pomimo swoich odczuć i obiekcji, złapała ją za koszulę, łapiąc przy tym jego/jej bok, asekurując w ten sposób chłopaka, a raczej dziewczynę, do wyboru, do koloru. Zaraz jednak opanowała się i zabrała ręce, jakby ciało nastolatki parzyło. Nie chciała w żaden sposób odbierać jej prywatności, a chyba coraz bardziej to robiła.
Zamiast zastanawiać się nad tym wszystkim, zaczęła pomagać uporać się z plandeką łodzi. Zwinęli ją i położyli pod jedną z drewnianych ławeczek łodzi, która przedstawiała się w taki oto sposób. Zardzewiałe kanty wydawały się być odstraszające, choć sama Motoko musiała przyznać, że było w tym coś klimatycznego, dzięki czemu łajba zdawała się być wręcz idealna. Bez nikogo pomocy weszła na łódkę, ustawiając jedno wiosło w siodełku. Domyślała się, że Saga ich odcumuje, dlatego nie zwracała uwagi, gdzie ta się znajdowała, a może on?
- To teraz trzeba poszukać jakiegoś gąszczu wysokich traw. - zaproponowała swoim już na powrót dźwięcznym i neutralnym głosem, odwracając się w stronę ogromu wody portu.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Port

Post autor: Sagisa »

I zabawa trwała dalej! Oboje aktorów przeszło z powodzeniem weryfikację przepustki i ruszyło po pomoście wesołym krokiem, zupełnie jak zakochana para. Dopiero poza zasięgiem słuchu strażnika młodzian cicho się zaśmiał, przywdziewając na usta swój diaboliczny uśmiech. Takie zabawy to było coś. Szczypta krętactwa z domieszką aktorstwa, to wszystko przyprószone dawką adrenaliny i zwieńczone łamaniem prawa. Bo w końcu spożywanie alkoholu w ich wieku było nielegalne, prawda?
Sagisa gdyby mogła, śmiałaby się do rozpuku, to nie był jednak odpowiedni moment. Powinni najpierw wypłynąć, dopiero potem będzie można zakończyć ten akt przedstawienia.
- Żagle są zbędne, tylko niepotrzebnie rzucałyby się w oczy - rzucił szatyn ze śmiechem, po chwili potykając się o własne nogi. Ku zaskoczeniu właściciela stalowych tęczówek młodziana poniekąd przed upadkiem uchronił chwyt za koszulę i asekuracja. Oboje zastygli na krótki moment, a twarz młodzieńca przyozdobił delikatny rumieniec idealnie skryty pod lekkim zarostem. Mo jednak szybko odstąpiła, co zostało skwitowane tylko krótkim odchrząknięciem.
Wspólnymi siłami uporali się z plandeką, odsłaniając łajbę w pełnej jej krasie. Materiał został odpowiednio zwinięty i schowany, a sama łódź zlustrowana podwójnym wzrokiem. Podczas gdy brunetka wchodziła na pokład, Saga rozejrzała się za liną cumowniczą. Jak to się robiło? Próbowała sobie przypomnieć, jak rybak imieniem Tenshi odcumowywał małą łódkę z beczkami pełnymi węgorzy. Chwyciła linę, przekręciła ją trochę, by odczepić jej koniec od specjalnego haka wmontowanego w pomost, po czym rzuciła cumą w stronę łajby.
- Spokojnie, kwiatuszku. Odpłyniemy trochę od portu i na pewno coś się znaaa...! - Wystarczył jeden nieuważny krok, by zahaczyć nogą o linę i runąć wprost do łodzi. Krótkie "puff", po którym nastąpiło stęknięcie czerwonowłosej, świadczyło jednoznacznie o zakończeniu techniki przemiany. Saga leżała twarzą do dołu z jedną nogą zaplątaną w linę, obok niej obijały się o siebie dwie butelki ciemnego płynu, na szczęście nienaruszone.
- Auć... - jęknęła, unosząc się na łokciu i pocierając zdarty nos. - Dlaczego zawsze na twarz...
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Uwaga przystojniaka odnośnie braku żagli była słuszna, dlatego Motoko przytaknęła głową, w geście aprobaty. Zwyczajnie, tak czysto po babsku, nie chciało jej się wiosłować, ot problem. Oczywiście żadne słowo odnośnie tejże niewygody nie padło z ust Motoko, dziewczyna nawet nie była w pełni tego świadoma, dlatego też nic dziwnego, że ochoczo wzięła na siebie pracę w postaci drewnianych wioseł.
Oczywiście nikt nie spodziewał się takiego obrotu akcji, w którym to nieporadność czerwonowłosej po raz kolejny da się we znaki. Motoko akuratnie w tym momencie patrzyła się przez ramię w stronę otwartej wody, szukając odpowiedniego miejsca do libacji alkoholowych, a tu niespodziewany dźwięk kazał jej szybko odwrócić głowę do środka łajby. Na środku drewnianej łódki leżała Saga w całej swojej okazałości, dodatkowo z wystającymi nogami poza łajbę i po boku rozbitym jednym naczyniem, którego wnętrze, czyli ich ukochane procenty się rozprowadzały po deskach. Dobrze, że naczynie było gliniane, co nie zrobiło zbyt wiele krzywdy przy rozbiciu się.
- Kwiatuszku, chyba coś Ci upadło. - powiedziała złośliwie Motoko, z przykrością patrząc na uwolniony napój. - Widocznie jeszcze Ci nie zbrzydło przygód. - skomentowała jej marudzenie, oczywiście szczerząc się, jak łysy do sera i pochylając w stronę dziewczyny twarzy, przez co mimowolnie patrzyła na nią z góry. Dobrze tylko, że miała złączone nogi, bo inaczej Saga miałaby ciekawe widoki w postaci jej majteczek.
- Nie podnoś się teraz, bo musimy jakoś niepostrzeżenie przepłynąć, chyba że dasz radę jeszcze raz się przemienić, czy teraz moja kolej? - spytała się brunetka, jakoś niezbyt myśląc o tym, że Saga niemalże miała swoją twarz do jej na wyciągnięcie ręki, w końcu podpierała się łokciem, ale teraz, jako dziewczyna już chyba wcale nie musiała nikogo grać, czyż nie? Pytanie tylko, czy to sprawiało, że będzie ona względnie bezpieczna przed jakimikolwiek amorami, czy też stanie się całkiem na odwrót? Odrywając się od takowych myśli, skupiła się na odwiązaniu z paska dziewczyny glinianego naczynka, które na szczęście odbiło się od ciała, które jako pierwsze gruchnęło na ziemię. Przynajmniej miały jeden napój wyskokowy, bardzo dobrze, że Saga pomyślała dwa razy, zanim cokolwiek kupiła, nie ważne, że była to tylko i wyłącznie kwestia przypadku. Odłożyła za siebie naczynko i zabrała się za ustawienie drugiego wiosła w siodełku, które zabrała spod twarzy dziewczyny, w który być może ta gruchnęła nosem.
- To chyba czas ruszać w drogę. - stwierdziła bez ogródek, powracając wzrokiem do tych stalowych oczu, które jeszcze przed kilkoma minuty były zielone. Nie miała pojęcia, gdzie mogły odnaleźć dobre miejsce, ale czy to było takie istotne? Przecież najważniejszy był ten wypływ oraz jego koniec, bo zawsze najważniejsze dzieje się na początku i końcu, choć patrząc na ten przypadek, chyba środek całej akcji będzie równie płomienisty i pełen niespodzianek.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Port

Post autor: Sagisa »

Saga to jednak miała szczęście do wpadania w kłopoty. Gdzie się nie ruszyła, zawsze coś jej się przytrafiało. Może dlatego nigdy nie narzekała na nudę? Teraz zaś z nosem efektownie wbitym w jedno z wioseł zastanawiała się, czemu natura tak boleśnie ją karze. Bo przecież nie zrobiła nic złego. No... może nie licząc ciągłych numerów wywijanych mieszkańcom miasteczka... i naszprycowania siostry ciasteczkami ze środkami niewiadomego pochodzenia... i przemytu alkoholu, udawania dorosłego faceta, całowania dopiero co poznanej brunetki...
Potarła obolały nos i uniosła spojrzenie, słysząc komentarz koleżanki. Koleżanki, która teraz pochylała się nad nią ze złośliwym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Mo była naprawdę piękna, a opadające do przodu ciemne włosy tylko dodawały jej uroku. Czerwonowłosa miała ochotę wstać i raz jeszcze spróbować słodyczy, już nawet się podnosiła, kiedy dziewczyna nakazała jej pozostać w ukryciu. Speszona Uchiha momentalnie uciekła wzrokiem, rumieniąc się delikatnie. Próbowała się skupić na postaci młodzieńca, którego nie tak dawno udawała, jednak jego obraz dziwnym trafem ulatywał z jej głowy, pozostawiając tylko... wojowniczkę współdzielącą z nią łódź.
- Chyba... nie dam rady - rzuciła niepewnie, a gdy Motoko sięgnęła do jej paska, ta odsunęła się gwałtownie w stronę przeciwległej burty. - J-Ja to zrobię, dobrze? - mruknęła, nie czekając właściwie na zgodę. Po prostu odczepiła ocalałą butelkę trunku, stawiając ją pod ławkę we w miarę stabilnej pozycji.
Wyplątała nogi z lin i położyła się w miarę wygodnie na dnie łajby. Póki nie będzie mogła się wychylić, to pewnie będzie gapić się w niebo. Przyglądała się, jak krwistooka montuje wiosła. Przytaknęła tylko, zerkając na nią ukradkowo. W głowie miała mętlik, a serce waliło jej niczym dzwon zerwany z łańcucha i spadający w dół urwiska. Dlaczego czuła się tak dziwnie przy tej dziewczynie? Czy to dlatego, że była dziewczyną i miała charakter tak bardzo zbliżony do jej własnego? Czy może dlatego, że tak bardzo różniła się od jej siostry.
- Tensa... - szepnęła, przymykając powieki. Czemu właściwie znów o niej myśli? Przecież miała się nią nie przejmować! Odseparować od niej, dać jej poczuć na własnej skórze brak zaufania! Od razu przypomniała jej się rozmowa z barmanem. Wywnioskowała z niej, że wielu młodych ludzi cierpi z powodu zdrady.
- Ej, Mo... - zaczęła trochę niepewnie, nie wiedząc do końca, czy dobrze robi. - Czy... ktoś kiedyś cię zdradził..? Zdeptał ofiarowane mu zaufanie..? Pokładane nadzieje..?
Zadając te pytania, nie patrzyła na brunetkę. Wzrok utkwiony miała w jakimś wysokim punkcie za burtą. Sama nie wiedziała, co podkusiło ją do poruszenia takiego tematu. Może po prostu chciała utwierdzić się w przekonaniu, że Motoko jest taka jak ona. Nie tylko z charakteru.
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Na szczęście Sagi, a może i samej Mo, ciemnowłosa nie miała pojęcia o myślach czerwonowłosej, która zwyczajnie miała własny świat od kiedy upadła twarzą w wiosło, kto wie, może takie zderzenie miało natychmiastowe skutki? Niestety cokolwiek by to nie było, Motoko pomimo dosyć dobrej spostrzegawczości, nie myślała, żeby posiadaczka stalowych oczu, w które się wpatrywała, miała problem dokładnie z tym. Na szczęście znak rumieńców zawstydzenia, który wykwitnął na jej twarzy został zdefiniowany jako zwyczajne speszenie własną nieuwagą, czyli efektem upadku na twarz.
- Och, wybacz, że na tyle sobie pozwoliłam. - przeprosiła ją szczerze, wiedząc co oznaczała nadmierna dobroć i co własnie starała się zrobić, praktycznie napastując nieznajomą sobie dziewczynę. Zwyczajnie dobrze wspólnie spędzony czas dał jej takiego kopa emocjonalnego, że czuła się przy niej bardziej swobodnie niż pośród innych, choć reakcja na jej dotyk była co najmniej dziwna, jakby dłonie Motoko parzyły, kto wie, może tak też było?
Motoko z pewnym zmieszaniem obserwowała co ta robi, zaczynając powoli wiosłować i w między czasie przemieniając samą siebie w dosyć przyjemnie wyglądającego jegomościa. Pod postacią chłopaka aparycja dziewczyny była dosyć sympatyczna i nagle jej dosyć tajemnicza aura mogła przestać zawadzać Sadze, która wpatrywała się w niebo, nawet nie spoglądając na przemienioną dziewczynę, choć całej sytuacji oczywiście towarzyszył dźwięk przemiany w postaci puffa. Wszystko to działo się, kiedy Saga jęczała pod nosem imię siostry, co Motoko przypieczętowała dosyć zdziwionym spojrzeniem, które na twarzy chłopaka był dosyć bardzo widoczny, jakby jego twarz była zrobiona z plasteliny całkiem innej niż jej własna, dziwne. Mo niezbyt lubiła wcielać się w role innych, jednak cel uświęcał środki, a przecież gdyby ktoś zobaczył dwie młode dziewczyny, do tego same w łódce z alkoholem, z pewnością nie uszłoby im to na sucho. W tym przypadku przynajmniej udawało się utrzymywać pewnego rodzaju stereotyp w postaci spotkania zakochanej pary. Dobrze, że 'ochroniarz' tej części mostu nie interesował się tym, co działo się bezpośrednio w tym co miał niby pilnować.
- Skąd to pytanie? - zaskoczyła nią samą, zastanawiając się jeszcze nad tym jednym imieniem, które już wcześniej słyszała z ust czerwonowłosej. Po chwili zaczęła obierać kurs na bok, który miał im pozwolić odpłynąć do mniejszej części wody, która również przykryłaby ich łódź wysoką trawą, wiadomo gdzieś musiał być ten mniej zadbany kącik, w którym były same śmieci, a wśród nich i młode dzieci! - I czemu myślisz o siostrze zamiast czerpać przyjemność z bycia na świeżym powietrzu? - spytała bezpośrednio, nawet nie siląc się na zbędną kurtuazję, jakby wraz z minionym czasem w towarzystwie Sagi zapomniała o etykietach grzecznego wychowania, które w istocie obchodziły ją tylko w sytuacjach społecznych.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Port

Post autor: Sagisa »

Ciężko było jej się skupić na czymś innym poza brunetką, może dlatego nie udało jej się po raz kolejny zastosować przemiany. Na szczęście Mo chyba nie zorientowała się w jej niezbyt czystych myślach, nawet ją przepraszając. Saga odpięła od paska ocalałą butelkę alkoholu, którym dziewczyny zamierzały się upić, uwolniła się z plątaniny lin i najzwyczajniej w świecie rozłożyła. W sumie nawet nie zwróciła uwagi na przemianę koleżanki. Była zbyt zajęta własnymi myślami, by to zauważyć. By chociaż spostrzec, że wypowiada imię siostry na głos. Szeptem, ale jednak.
Zadała pytanie, które właściwie nurtowało ją od dłuższej chwili. Nie wiedziała, czy zadaje je z czystej ciekawości, czy po prostu chce znaleźć punkt wspólny. Szczerze mówiąc, nie spodziewała się odpowiedzi. A na pewno nie słów padających z ust chłopaka. Spojrzała zaskoczona na młodzieńca przy wiosłach i zmrużyła lekko oczy. Kiedy on się pojawił? I gdzie zniknęła Mo? Dopiero po chwili skojarzyła fakty, a także wcześniejsze słowa znajomej odnośnie jej kolejki do przemiany. Westchnęła, przymykając powieki.
- Bo Tensa... My od zawsze byłyśmy sobie bliskie - mówiła powoli, jakby chciała opowiedzieć historię, której żywsza akcja ma się dopiero rozpocząć. - Spędzałyśmy ze sobą naprawdę mnóstwo czasu, odkąd pamiętam. Byłyśmy jak najlepsze przyjaciółki, które mogą sobie powiedzieć dosłownie wszystko. I mówiłyśmy sobie wszystko...
Saga uniosła się na łokciu i sięgnęła po butelkę, otwierając ją i pociągając solidny łyk. Wiedziała już, jak mocny to alkohol, a mimo wszystko delikatnie się nim zakrztusiła. Już wpływali między trawy, więc na spokojnie mogli zacząć libację, prawda? Podała brunetce trunek, siadając.
- Ostatnio dowiedziałam się, że Tensa narażała się w starciu z jakimś gangiem - ciągnęła uprzednio przerwany wątek. - To nie byłoby nic takiego, gdyby nie fakt, że była ranna i ukryła to nie tylko przede mną, ale też przed naszym ojcem, a zarzekała się, że chciała mu powiedzieć. Przede mną zataiła całą sprawę, żebym sama się nie narażała, rozumiesz? Ją porywają, ledwo wraca do domu, a to ja mam się nie narażać! Cały czas stara się mnie chronić, a to mnie wkurza! Bo co ja jestem? Niemowlak, któremu trzeba pieluchy zmieniać? - tylko prychnęła, zakładając ręce na piersi. Czoło miała zmarszczone w złości, minę również niezbyt przyjemną. - Zresztą to nie była jedyna rzecz, jaką próbowała przede mną ukryć. Tylko że ta druga sprawa... to zabolało bardziej. I jej próba odwrócenia mojej uwagi prezentem.
Czerwonowłosej wyrwało się kolejne prychnięcie, gdy sięgała po przypięte do pasa wakizashi. Patrzyła na nie wściekle, wręcz wpijając palce w materiał sayi. Miała ochotę wrzucić miecz w toń i niczym więcej się nie przejmować. Nie zrobiła tego jednak. Pamiętała reakcję brunetki na zwykłe rzucenie ostrza na ziemię, nie chciała wiedzieć, jak zareagowałaby na próbę jego utopienia. Skończyła zatem ze wzrokiem utkwionym w mieczu, uspokajając się zwolna. Sama już nie była pewna, co ma czuć i myśleć.
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Widocznie rolą trzeźwego spotkania była rozmowa dziewcząt, gdzie szczególnie rozmowna była Saga, zaś Mo posłusznie słuchała i zadawała odpowiednie pytania, nakierowując w pewien sposób ich rozmowę, choć kto wie, czy to nie był taki plan czerwonowłosej? Wszystko to było zagmatwane, a obie dziewczyny zdawały się jakoś tonąć, pływając po nawierzchni tych wszystkich problemów, jakby były świadome zagrożenia i wszystkiego co się dzieje, ale w rzeczywistości powoli zapominały o tym, co mają za plecami. Właśnie takie odczucia miała przemieniona brunetka, która wraz z pojawieniem się wysokich traw i wpłynięcia na część bardziej zaśmieconą i zwyczajnie nieodwiedzaną, mogła na powrót wrócić do swojej postaci, co chyba najbardziej jej odpowiadało. Droga była dosyć prosta, tym bardziej, że nikt o zdrowych zmysłach nie podążyłby ich śladem, skoro widać było czerwoną głowę dziewczyny i Motoko w postaci mężczyzny, chyba jasnym było, co szykuje się w gaju, a przynajmniej tak mogli podejrzewać zwyczajni prostaczkowie.
Słuchając coraz to nabierającej tempa historii, Mo sięgnęła po gliniane naczynko, również zatapiając swoje usta w napoju, który przez swój ostry smak, przypomniał jej miękkie wargi chłopaka, a raczej dziewczyny, która też leżała rozwalona na podłożu ich łodzi. Z pewnością wielu chłopaków oglądało się za jej włosami i nie tylko, w końcu nastolatce nie brakowało uroku, a także i emocjonalności, która wypisywana była na jej twarzy, jak na dłoni.
Widząc jej narastającą złość na to wszystko, a także powoli rozumiejąc, dlaczego ta rzuciła wcześniej bronią (w rzeczywistości dla Mo to wciąż nie była wystarczająca przyczyna), pochyliła się lekko w jej stronę, zostawiając wiosła samym sobą i zatrzymując ich w ten sposób między wysokimi trzcinami. Dotknęła stanowczo, choć nie agresywnie jej ściśniętą dłoń na mieczyku i spojrzała w jej oczy, we własnej wersji.
- Niech te wszystkie emocje będą przekazane do miotania tym co ściskasz w dłoni, a będziesz zabójczo skuteczna. - stwierdziła poważnie, nawet nie czekając na jakiekolwiek przytakiwanie ze strony posiadaczki stalowych oczu, kąciki jej ust uniosły się lekko w górze, jakby dając znak dziewczynie, że wszystko będzie dobrze, tylko musi wytrwać. Zaraz jednak puściła jej dłoń i odchyliła się, po raz drugi biorąc małego łyczka okropnego trunku, przecież mogła być pijana, ale nie żeby już się nawalać, tym bardziej, że słońce było na samej górze nieba! Już z pustyni pamiętała, że nie należało pić szybko, a tym bardziej w gorącym klimacie, czy też w promieniach słonecznych, ale przecież jak już łamać zasady, to po pełnej linii. Przez jej kręgosłup przeszedł dreszcz, który był widoczny w jej nagłym, nieskoordynowanym ruchu ciałem.
- Poza tym nie żeby coś, ale definitywnie masz twarz dziecka, jak tak się marszczysz... - sugestywnie podniosła jedną brew, jakby przekomarzając się z nią. - Jeszcze tylko tupnij nogą. - dodała kolejną kąśliwą uwagę, w pewien sposób zamieniając tor ich rozmowy na lżejsze tematy, oczywiście rejestrując co tamta wcześniej powiedziała w sposób należyty. Jednakże wszystko to było potwierdzeniem jedynie słów Motoko, która już na polance powiedziała wszystko co myślała na temat nieznanej sobie osoby, której w pewien sposób chciała pomóc. Kto wie, być może gdyby sprawić, że teraz ona zniknie na jakiś czas, wszyscy zrozumieliby, jak człowiek naprawdę może się czuć w takiej sytuacji? Przecież jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom, czy jak to tam szło. Podała Sadze butelkę.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Port

Post autor: Sagisa »

Płomiennowłosa błądziła myślami bardzo daleko, a zarazem blisko. Łódź wpłynęła w gęstwinę, a dziewczyny mogły w końcu na spokojnie i bez przeszkód zacząć pić. Bo w końcu taki miały plan, prawda? Załatwić alkohol, znaleźć się w jakimś ustronnym miejscu i najzwyczajniej w świecie nabrzdryngolić się, czy jak kto woli - schlać.
Zaczęło się od natchnionego pytania, po którym Saga dostała słowotoku. Obie dzieliły się zawartością butelki i miały własne przemyślenia na różne tematy, ale to stalowooka odczuwała tak dziwną u niej potrzebę wygadania się. Chciała być zrozumiana, a może po prostu musiała to z siebie wyrzucić. W końcu każdy ma określony poziom tolerancji pewnych emocji, a po jego przekroczeniu musi się oczyścić. Być może właśnie nadszedł ten moment.
Wpatrywała się ze złością w wakizashi, kiedy nagle poczuła dotyk brunetki na zaciśniętej na mieczu dłoni. Uniosła spojrzenie, napotykając krwiste tęczówki pochylonej ku niej dziewczyny. Jej słowa niosły ze sobą przesłanie. Sagisa miała wszystkie te negatywne emocje przekazać do ostrza, a dzięki temu zyskać skuteczność, o której w chwili obecnej mogła pomarzyć. Zamiast złościć się na siostrę i kpiący z niej los - wziąć się w garść i gniew uwalniać wraz z wyprowadzanymi tym mieczem ciosami. Uśmiechnęła się pod nosem, rozluźniając nieco palce na sayi. Motoko miała rację.
Słysząc komentarz odnośnie własnego oblicza, które to niby wyglądało dziecinnie, gdy się złościła, tylko prychnęła lekko, ale zaraz na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Odebrała butelkę i znów pociągnęła z gwinta.
- Ja nie tupię nogą - sprostowała, stawiając naczynie obok siebie. Uniosła się nieco, a chwilę później jej twarz znalazła się bardzo blisko twarzy Mo, a ich spojrzenia niemal się stykały. Znów się uśmiechnęła w ten charakterystyczny dla siebie sposób. - Za to potrafię dokopać, jeśli ktoś będzie na tyle głupi, by zaleźć mi za skórę. Ty jednak jesteś mądra. Myślisz podobnie jak ja, szukasz sposobności do żartów. Lubisz adrenalinę i działanie na krawędzi. Mogłabym rzec, że to cię rajcuje, choć nie wiem, czy to odpowiednie stwierdzenie. Za to twoje spojrzenie... działa jak magnes...
W stalowych tęczówkach pojawiły się dziwne, nieco błędne iskierki. Przesunęła się ociupinkę bliżej, a w następnej chwili zrobiła coś, o co sama siebie by nie posądzała. Przynajmniej nie pół godziny wcześniej. Szybkim ruchem chwyciła za kark brunetki, przyciągając ją jeszcze bardziej, a tym samym łącząc ich usta w pocałunku. W tej chwili nie myślała o niczym innym poza krwistymi oczami i tymi słodkimi wargami, których już raz próbowała, a które tak ją do siebie przyciągały. I nic innego nie miało znaczenia.
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Port

Post autor: Motoko »

Gdyby tylko ktokolwiek ostrzegł Motoko przed preferencjami dziewczyny, z którą wyruszyła nad wodę, z pewnością ta zastanowiłaby się dwa razy zanim cokolwiek zaproponowała. Kompletnie nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, jakby była świadoma tego, że Saga darzy siostrę sporym zaufaniem i miłością typowo siostrzaną, niczym więcej, a tu proszę. Wraz z każdą reakcją i słowem czerwonowłosej, brunetka zaczynała się zastanawiać, czy to aby na pewno był dobry pomysł, żeby ta się tak spijała. Sama odczuwała po dwóch łykach pewnego rodzaju skutki uboczne, ale była jeszcze w stanie trzeźwo myśleć, dlatego z kolejnego słowotoku dziewczyny zaczęła wyciągać pewne wnioski.
Widok nastolatki biorącej łyk z naczynia niemal spowodował, że ta wstrząsnęła się z obrzydzenia, choć nawet nie miała na to czasu, bo Saga się nad nią pochyliła i z diabolicznym uśmiechem zaczęła coś bełkotać. Musiała przyznać, że słowa dziewczyny w pewnym sensie były trafne, zadziwiające było, jak dobrym obserwatorem była Saga, choć przede wszystkim uwagę przykuły jej ostatnie słowa, a także ostry oddech alkoholu, który dolatywał w stronę nozdrzy, a także policzków i ust dziewczyny. Mimowolnie się spięła, choć nie podejrzewała, że ta zrobi cokolwiek głupiego, jak właśnie zrobiła.
- Saga, co Ty... - zaczęła, żeby zaraz zostać przyciągniętą jeszcze bliżej dziewczyny, która praktycznie od razu zaatakowała jej równie mokre od alkoholu usta. Z początku Mo otworzyła szeroko oczy, nie dowierzając, co wyprawia spuszczona ze smyczy Saga, jakby wszystkie jej hamulce puściły. Niestety ona nie gustowała w dziewczynach, a raczej w ogóle o tym nie myślała, dlatego nic dziwnego, że praktycznie zastygła, kiedy ta próbowała przedrzeć się przez jej usta, które zamknęła zanim Saga spróbowała dostać się do środka. Wzmocnione palpitacje serca, jeden, bardzo szybki i stanowczy ruch, a potem jedynie brak ciepła dłoni znajomej w okolicach karku i dźwięk plusku wody. Tyle zarejestrowały zmysły zaszokowanej brunetki.
Nawet mózg Motoko nie zarejestrował formy ostatecznej obrony jakiej użyła przeciwko dziewczynie, energicznie odpychając ją od siebie, co skutkowało widokiem czerwonowłosej nastolatki w wodzie, a raczej jej próbie utrzymania się na wodzie, która na szczęście nie była tak głęboka, tak jakby można pomyśleć. Dosięgała jedynie do ramion w pozycji stojącej, ale wiadomo, jak to bywa, kiedy człowiek wpadnie do wody i nie stoi, a klęczy, leży, bądź stara się utrzymać na wodzie. Reagując równie szybko, zapomniała już co tak naprawdę zrobiła dziewczyna, zawiesiła się po jednej stronie łodzi, poszukując wzrokiem Sagi i wyciągając ręce w stronę wody, chcąc jej jakoś pomóc stamtąd wyjść, bo przecież ta była pijana, a jeśli dodatkowo nie potrafiła pływać?!
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości