Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
- Kuroi Kuma
- Posty: 1518
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
//ode mnie to tyle dzięki wielkie za udział, miłej zabawy nowym gadżetem
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
Cóż, trzeba było przyznać. Zachowanie starowinki było co najmniej dziwne. Najpierw zupełnie zignorowała prostą wypowiedź Yukiego, najwidoczniej marudząc że w ogóle coś musiała robić, później zniknęła w swojej krainie zwanej zapleczem, by ostatecznie ponownie podejść, spojrzeć z ciekawością na drewnianą maskę na jego twarzy - i dopiero wtedy, łaskawie, przekazać mu kluczyk do pokoju w którym miał się spotkać z jego zleceniodawczynią. Ta tzw. "Czarna" miała sporo sposobów na zachowanie dyskrecji - w tym przypadku po prostu przekazała mu żeby sam się obsłużył, wszedł do jej pokoju, i tam zostawił fanty.
Skinąwszy głową, Natsume wziął kluczyk w dłoń i ruszył po schodach na górę. Domyślał się, do zamka którego pomieszczenia będzie pasować ten kluczyk. Dlatego też, bez zbędnego czekania, od razu podszedł do pokoju w którym zawiązał współpracę z ciemnoskórą kobietą, otworzył drzwi (jak widać - dobrze trafił), i wszedł do środka. Jak się okazało (cóż za niespodzianka), pokój był pusty - jeśli nie liczyć kilku ciekawych przyborów, leżących tu i ówdzie na widoku. Najpierw rzuciło mu się w oczy łóżko, na którym leżały list i mała sakiewka z pieniędzmi. Sięgnął do środka i wyciągnął mały kawałek papieru, na którym znajdowała się krótka wiadomość do Yukiego. A więc spodziewała się, że mu się uda, dlatego też zostawiła mu tutaj wynagrodzenie za wykonanie zadania, oraz podpowiedź na temat tego jak działa ten nietypowy miecz, który aktualnie wisiał na jego plecach zamiast Shinsei. Znaczy, sam już zdążył rozpoznać zasadę działania, ale i tak miło że chociaż teraz powiedziała jak to wygląda.
Obrócił się i spojrzał na stolik, gdzie zauważył tacę z przykrywą. Domyślał się, do czego miało to służyć. Odwinął zwój, odpieczętował głowę Rzeźnika, i położył ją na tacy. Następnie odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Żelazny hełm mężczyzny postanowił zachować. Przyda się na przerobienie własnej maski.
z/t
Skinąwszy głową, Natsume wziął kluczyk w dłoń i ruszył po schodach na górę. Domyślał się, do zamka którego pomieszczenia będzie pasować ten kluczyk. Dlatego też, bez zbędnego czekania, od razu podszedł do pokoju w którym zawiązał współpracę z ciemnoskórą kobietą, otworzył drzwi (jak widać - dobrze trafił), i wszedł do środka. Jak się okazało (cóż za niespodzianka), pokój był pusty - jeśli nie liczyć kilku ciekawych przyborów, leżących tu i ówdzie na widoku. Najpierw rzuciło mu się w oczy łóżko, na którym leżały list i mała sakiewka z pieniędzmi. Sięgnął do środka i wyciągnął mały kawałek papieru, na którym znajdowała się krótka wiadomość do Yukiego. A więc spodziewała się, że mu się uda, dlatego też zostawiła mu tutaj wynagrodzenie za wykonanie zadania, oraz podpowiedź na temat tego jak działa ten nietypowy miecz, który aktualnie wisiał na jego plecach zamiast Shinsei. Znaczy, sam już zdążył rozpoznać zasadę działania, ale i tak miło że chociaż teraz powiedziała jak to wygląda.
Obrócił się i spojrzał na stolik, gdzie zauważył tacę z przykrywą. Domyślał się, do czego miało to służyć. Odwinął zwój, odpieczętował głowę Rzeźnika, i położył ją na tacy. Następnie odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Żelazny hełm mężczyzny postanowił zachować. Przyda się na przerobienie własnej maski.
z/t
0 x
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
– Jestem zajebisty, wiesz? Nie obchodzą mnie twoje wyzwiska… – taką odpowiedź zaserwował zielonowłosy w reakcji na wyrzuty złodziejaszka. A później mimo wszystko powiedział, to co miał powiedzieć. Akira miał w końcu doświadczenie w ignorowaniu rzucanych w jego stronę obelg. Szczególnie, jeśli był pijany. Czym są wyrzuty jakiegoś dzieciaka w obliczu tajfunu złości, jaki może na ciebie spuścić niechętna na amory kobieta? Jeśli alkohol podpowiadał roninowi jakąś myśl, to ta myśl miała zostać zrealizowana. Niezależnie, czy chodziło o podkreślenie piękna błękitu oczu jakiejś obrzydzonej smrodem sake damy, czy też o wciśnięcie swojego wsparcia mało przychylnemu dzieciakowi. Pijany Akira realizował swoje cele. I to był jego sposób na radzenie sobie ze społeczeństwem. Skoro obdartus wysłuchał jego propozycji, metoda ta okazała się widocznie skuteczna.
– Dziewięć lat? Czternaście? To wcale nie takie młode z was gówniarze… Ja w tym wieku… robiłem rzeczy i te sprawy – zielonowłosy zdecydował się skorzystać z chwili drogi, żeby rozpocząć jakąś spokojniejszą rozmowę. A może po prostu zaczął ględzić dla samego faktu mówienia? Trudno było to jednoznacznie określić, szczególnie w jego obecnym stanie. Przynajmniej wciąż był w stanie iść w określonym kierunku, czasami jedynie odrobinę się chwiejąc. Widać, że nie po raz pierwszy znajdował się w takiej sytuacji… może wykluczając towarzystwo młodego nastolatka z zabandażowanym nosem. – Słuchaj, ty… w sumie nie wiem, jak się nazywasz… będziesz Ichirou, dobrze? Jak ten gość z Turnieju Piaskowych Filarów. Widziałeś ten turniej? Ja nie… Ale w każdym razie słuchaj, Ichirou. Sprawa jest prosta. Ja jestem Akira. Tak, wiem, moje imię ci pewnie zbyt wiele nie mówi, ale warto, żebyś je znał, jeśli mamy gadać, prawda? A myślę, że ta rozmowa przyniesie wielkie zmiany w naszych życiach. Wyobraź to sobie, Ichirou i Akira, uczeń i mistrz, sławni w całym Ryuzaku no Taki jako wspaniali… wojownicy, czy coś, nie? Rozumiesz, Ichirou? Jeszcze my dwaj się wygrzebiemy z tego gówna. Ale do tego czasu jeszcze długo będziesz musiał poczekać. Najpierw musimy wymyślić, co zrobić, żeby poprawić jakoś twój stan. No, i jest jeszcze twoja siostra. Powiedz mi, jeśli pamiętasz: jakiego koloru ma oczy? I właściwie to jak się nazywa? Dla niej nie mam pomysłu na imię… Ichirou, mógłbyś coś podpowiedzieć? – jak już raz się rozkręcił, ciężko mu było schować język za zębami.
Znów skakał między tematami, intensywniej i w sposób bardziej pogmatwany, niż wcześniej, jednak było to spowodowane tym, że nie skupiał się jedynie na „rozmowie”. Musiał poświęcać swoją uwagę trzem sprawom na raz: pilnowaniu drogi, pilnowaniu siebie, żeby się nie potknąć i pilnowaniu najbliższego otoczenia. Mimo całej swojej gadatliwości, nie miał zamiaru po raz kolejny ryzykować fangą w nos. Tym bardziej, że teraz miał towarzysza, za którego czuł się w mniejszym, lub większym stopniu odpowiedzialny. Lewą rękę, niby luźno i przypadkiem oparł na saya swojej katany, żeby w razie napaści być w stanie przejść do szybkiej defensywy. Szmaragdowymi oczami lustrował natomiast otoczenie w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń. Jednocześnie pozwalał, żeby to dzieciak prowadził go w stronę meliny, wyłaniającej się już spomiędzy szeregu brudnych budynków.
0 x
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: Pralkarz#9998
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
Margines
D — Daidoji Akira
[9/15]
Tym razem pyskówka nastolatka nie skreśliła jego szans na otrzymanie pomocy. Złożyło się na to pewnie kilka czynników, ale głównym był ten, że Akira był mistrzem ciętej riposty. "Jestem zajebisty i mam cię w dupie, handluj z tym". Szkoda, że nie było świadków, coby przekazać tę złotą myśl kolejnym pokoleniom. Perfekcyjnie dobrane słowa opuściły pijacką mordę, co wprowadziło złodziejaszka w niemałą konsternację. Gdyby ktoś był świadom geniuszu jego rozmówcy to pewnie stwierdziłby, że to właśnie ta mądrość była powodem ów zakłopotania, ale czternastolatek, który miał zostać za niedługo ochrzczony jako Ichirou, był zwyczajnie zażenowany. Mimo dość ograniczonego umysłu (przecież był głupi, nie?) zaczynał coraz bardziej wątpić w słuszność przyjęcia pomocy od ronina, ale wyciągnięta ręka była dla niego na tyle niecodzienna, że grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji. Może rzeczywiście ten dzień okaże się przełomowy i od tej pory życie jego, a przede wszystkim jego siostry, będzie stawać się coraz lepsze? Ledwo widoczna łza wzruszenia zatańczyła w oku obdartusa na tę myśl, ale doskonale wiedział, że złudna nadzieja matką głupców, toteż szybko wziął się w garść.
Wyszli już na nieco większą, ale równie pustą uliczkę, gdy zielonowłosy rozpoczął kolejny monolog. Światło odbijające się od Księżyca pięknie rozświetlało niepiękną aleję. Brudne, podgniłe budynki, w większości wzniesione z drewna, obskurne zakątki i pijacki krzyk okazyjnie rozbrzmiewający gdzieś z oddali tworzyły dość niecodzienną otoczkę. Dodajmy do tego osobliwy duet — gówniarza z połamanym nosem i pijanego ronina — i można by pomyśleć, że to jakiś dziwaczny sen.
Sobowtór Koibito, który od Koibito różnił się tak samo mocno jak Akira od szoguna Musashiego, nawet nie próbował walczyć z tym, że zielonowłosy sam wybrał dla niego imię. Tak to już jest, że słowa rzadko kiedy wygrywały z alkoholem i dopiero autorefleksja następnego dnia będzie w stanie wyłapać te wszelkie głupoty wygadywane przez pijaną osobę. No, pod warunkiem, że tego wszystkiego nie zapomni, a przy dużych ilościach sake o to nie trudno. Jakby spokorniały, nieco niepewny i zakłopotany Ichirou po prostu odpowiedział na pytanie, próbując nieśmiało przepchnąć również swoje imię.
— Azumi ma brązowe oczy, a ja mam na imię Shigeru. — Oj, gdyby tylko wiedział, kto jest imienniczką jego siostry. Może dane byłoby mu się dowiedzieć, gdyby nie to, że dotarli do meliny dokładnie w tym samym momencie, gdy drzwi otworzyły się z hukiem i został z nich wypchnięty jakiś potężny, choć dość niski mężczyzna.
— WY GNOJE PARSZYWE, JESZCZE POŻAŁUJECIE! — Schrypnięty, przepity głos poniósł się echem po opustoszałej ulicy, swoją symfonię kończąc rzygami barwniejszymi niż czcionka zastosowana przez narratora. Facet pogroził pięścią budynkowi znajdującemu się obok speluny (jednemu z trzech, które widział) i, zataczając się, odszedł w sobie tylko znanym kierunku. W tym samy...
— A wy czego tu szukacie, łachudry? — Niski głos grubego, postawnego właściciela, który pilnował tego, czy pijus na pewno nie wróci, przerwał narrację i potoczył się echem wśród brudnych budynków. Mężczyzna kontynuował, łypiąc niechętnym okiem na przybyszy: — Nie mam dla was żadnych ochłapów, wypierdalać. — Oho, trafiła kosa na kamień. Ciekawe czy wyniknie z tego pojedynek między dwójką mistrzów elokwencji.
— Shigeru-Ichirou
— losowy pijaczyna
— właściciel meliny
0 x
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
Akira był naprawdę świetnym, elokwentnym mówcą. Przynajmniej tak myślał, dumny z wpływu, jaki w swoim przekonaniu wywarł na obdartusie. Chłopiec słuchał, co ronin ma do powiedzenia. Był to już jakiś sukces, szczególnie patrząc na bezsens, jaki mężczyzna miał w swoich słowach do przekazania. Chociaż w całym tym bałaganie różnych myśli starał się przekazać jakąś… otuchę? Prawdziwą obietnicę poprawy losu dzieciaka? W samych założeniach miało to iść gdzieś w tym kierunku… lecz był to spacer chybotliwy i niepewny, grożący upadkiem w każdej chwili. Jak zostało wspomniane wcześniej, Akira nie był… najlepszą osobą do pomocy sierocie. Ale w tej chwili tylko on mógł i miał szczere chęci pomóc. Z niewiadomych przyczyn. Być może to alkohol po prostu rozbudzał w nim skrytą gdzieś głęboko dobroduszność. Intencje mężczyzny nie miały jednak większego znaczenia. Liczyły się podejmowane przez niego działania i…
„Azumi…”, wypowiedziane z pokorą w głosie imię na moment orzeźwiło ronina, sprawiając, że ten stanął, jak wryty i po raz pierwszy od początku tej wędrówki spojrzał prosto na, jak się właśnie okazało, Shigeru. Jego oczy lekko zalśniły, teraz przepełnione uwagą i skupieniem. I nie było to tamto głupkowate, „małpie” skupienie, jakiego miał już okazję doświadczyć młody złodziej. Tym razem we wzroku Akiry dało się odnaleźć cień innego człowieka. Kogoś w większym stopniu przepełnionego dumą, a w znacznie mniejszym lekkomyślnością i słabością do alkoholu. I ten ktoś chyba był z jakiegoś powodu mocno zirytowany, wręcz wściekły. Zanim jednak zdążył dać temu w jakiś sposób upust, jego uwaga odciągnięta została przez jakichś pijacki okrzyk. Ronin odwrócił głowę w stronę źródła hałasu, a potem, z lekko zmrużonymi brwiami i pogardą wypisaną na twarzy, odprowadził pijaczka spojrzeniem.
– Patrz i się ucz… Ichirou. Alkohol to zło. Nie chcesz skończyć jak ten człowiek – nachyliwszy się do swojego towarzysza, Akira cicho skwitował występ, którego byli właśnie świadkami. Zaraz jednak ktoś inny śmiał przykuć jego uwagę. Kolejny krzykliwy łachudra. – Spokojnie, ja to załatwię – powiedział jeszcze ronin, po czym na powrót wyprostował się i, rozchyliwszy w geście otwartości ręce, odezwał się to nieprzychylnego widocznie jego osobie właściciela speluny: – Ja nie jestem żadnym łachudrą, szanowny… karczmarzu? Jeśli dobrze rozumiem? Ten chłopak jest głodny. A ja mam trochę brzęczących monet do wydania. Ile ryżu mógłbym tutaj kupić za 20 ryo? Albo chleba… czegoś, czym tanio można się najeść. Kiedy indziej chętnie bym wszedł do środka, ale teraz liczę jedynie na szybką obsługę. – Akira, nawet pijany, zdawał sobie sprawę z jednego: z takimi ludźmi nie gada się o problemach innych. Do nich trzeba zwracać się językiem pieniądza. Dlatego tak szybko na niego przeszedł, niechętny do sprawdzania cierpliwości właściciela przybytku, przed którym właśnie stali. Z tego samego powodu też sięgnął ręką do torby, z której wyciągnął dwie monety, po 10 ryo każda, żeby pokazać je swojemu rozmówcy, gotów zapłacić od razu po otrzymaniu tego, po co tutaj przyszedł.
– A ty, młody, słuchaj – niezależnie od wyniku tej małej „wymiany biznesowej”, ronin miał do powiedzenia Shigeru jeszcze jedną ważną rzecz. Dlatego właśnie położył mu rękę na ramieniu i znów spojrzał mu w oczy. W spojrzeniu mężczyzny brak było już emocji, jakich można było doszukać się jeszcze parę chwil temu. Znowu z trudem koncentrował swój wzrok i powoli, z wyraźnym skupieniem, dobierał słowa, starając się nie utracić myśli, którą chciał przekazać: – to nie jest tak… że tyle wystarczy, żeby poprawić wasz los. I zdaję sobie z tego sprawę, Ichirou… czy jakkolwiek się zwiesz. Prawda jest taka, że sam… nie mam zbyt wiele środków, żeby wam pomóc. Jedyną osobą, która jest… będzie w stanie je pozyskać, jesteś tyyy… ale ty jesteś wciąż dzieckiem. Dlatego kiedy ja włożę jakiś wysiłek w to, żeby ci pomóc, ty musisz tego wysiłku włożyć trzy razy więcej, rozumiesz? Rozumiesz, Ichirou?! Nakarmimy ciebie, nakarmimy A… – tutaj pojawiła się chwila przerwy. Mężczyzna wyraźnie posmutniał, mimo poprzedniego skupienia, zagubiwszy się na moment w swoich myślach. To imię. To piękne imię. Czy właśnie ono miało być zesłanym przez kami drogowskazem, mającym podpowiedzieć mu, co może zrobić dla wybawienia swojej duszy? Co za okrutny żart.
Jego dłoń nieco mocniej zacisnęła się na ramieniu chłopca. Tamta dawna Azumi żyła pewnie bezpiecznie u boku Toshi’ego. Ta nowa natomiast potrzebowała pomocy. I w tym momencie celem mężczyzny stało się zapewnienie tej pomocy.
– Zjecie coś. Odzyskacie siły. Obydwoje. A potem pomyślimy, co dalej. Nie nauczę cię rzemiosła. Nie jestem hininem… Ale mówiłem, że jestem zajebisty, nie? Mogę pokazać ci, jak stać się silniejszym. Sam zarobię trochę i załatwię wam jakieś porządne ubrania. Dołączysz do straży miejskiej, zostaniesz shinobi, coś… bylebyś tylko nie kradł. No… to tyle, co miałem do powiedzenia – w końcu puścił ramię adresata swojego monologu, wyprostował się i uśmiechnął, natchniony jakąś zabawną dla niego myślą: – Nawet nie wiesz, jakie masz szczęście, że mnie spotkałeś! Możesz zapytać co szóstą… co piątą kurtyzanę w tym mieście o mnie i co? I ona powie, że mnie zna, wiesz? Taki ze mnie światowy człowiek, Ichirou! Przychodzę do takiej i ona od razu wie, o co chodzi. I mówi: „Daj mi demona, to zrobię ci loda”. Kobiety lekkich obyczajów trzeba traktować z szacunkiem, Ichirou. Tylko one dobrze rozumieją, czego potrzebujemy, wiesz? Jak już wyrośnie z ciebie kawał chłopa, to dobrze zrozumiesz…
0 x
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: Pralkarz#9998
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
Margines
D — Daidoji Akira
[11/15]
Słowa mają to do siebie, że czasem, dobrane celowo lub też nie, są w stanie zagiąć nawet najbardziej elokwentnego mówcę. Akira z pewnością był takim człowiekiem. Mądre, składne zdania płynęły z jego ust jak rzeka i aż chciałoby się postawić go w szkole, coby mógł edukować kolejne pokolenia. Mimo to na dźwięk znajomego imienia dumny samuraj zmienił się w bezmyślnego pijaczynę. Nie? Na odwrót? No dobra, to z pijaczyny wrócił do starej wersji siebie, ale tylko na ułamek chwili. Shigeru nie zdążył sobie nawet w pełni przyswoić tego, co się stało i kto wie, co stałoby się później, gdyby nie menel, który wytoczył się z baru, obdarował niecodzienną dwójkę pięknym pokazem i odszedł w nieznane. Poczciwy ronin z alkoholowym problemem wrócił na ziemię i raz jeszcze zaczął prawić swe genialne morały, nie pokazując nawet cienia swojego dawnego "ja".
Wymowne spojrzenie zagościło na twarzy Ichirou, ale powstrzymał się od komentarza. No bo po co jakkolwiek komentować, skoro do Akiry i tak nic nie dotrze? Waleczność w oczach chłopca ustąpiła miejsca zażenowanej rezygnacji, gdy jego tymczasowy opiekun zapewnił, że załatwi sprawę z właścicielem speluny. Właścicielem, za którego słowami przemawiała chciwość i doświadczenie w obchodzeniu się z takimi łachudrami. Ludzie, którzy desperacko potrzebowali jedzenia, byli najsmakowitszymi kąskami dla takich szui. Splunął siarczyście gdzieś na bok i zagrzmiał tym swoim niskim tonem.
— Więcej niż miski ryżu nie dostaniecie za te brudne monety. — Kolejna plwocina uderzyła o ziemię, gdy właściciel zniknął wewnątrz, by przygotować "posiłek". W normalnych okolicznościach i spotkawszy nieco bardziej empatycznego człowieka dostaliby pewnie minimum dwie miski, ale cóż, trzeba sobie radzić z tym, czym raczył nas los. Tym bardziej, że nawet obietnica tej jednej porcji sprawiła, że na twarz nastolatka wstąpiły ucieszone rumieńce, które przegnały zrezygnowane zażenowanie.
— To naprawdę podziałało — skomentował, w uśmiechu ukazując brudne, nieco szkarłatne od wcześniejszego krwotoku zęby. Jak widać komuś, kto stracił wszystko, nie potrzeba wiele do szczęścia. Humor Shigeru momentalnie się poprawił, a kolejny monolog wysłuchał z uwagą i niemalże szacunkiem.
Choć niektóre słowa nie miały dla nastolatka zbyt wiele sensu (przykładowo nie wiedział, kim jest "kurtyzana" i co takiego miałby zrozumieć, gdy dorośnie), to łzy wzruszenia raz jeszcze zatańczyły w jego oczach. Wciąż był ostrożny wobec Akiry, wciąż się go trochę obawiał, ale nie można zaprzeczyć, że tamten był pierwszy osobą, która kiedykolwiek wyciągnęła do niego... do nich pomocną dłoń.
— Dziękuję, Akira-san. — Tym razem w jego drżącym głosie wybrzmiewał respekt z nutą obawy, a nie na odwrót. Mały Morty był nieco zmieszany, nie wiedział za bardzo co innego mógłby odpowiedzieć na monolog ronina. Ronina, pijaczyny, ale okazyjnie dobrego człowieka. Tak można było opisać zielonowłosego w tamtym momencie. Nawet jego słowa zaczynały mieć sens, pewnie przez to spektakularne pozbycie się części alkoholu kilka chwil wcześniej.
Tuż po tym, gdy skończyli tę jakże rozbudowaną, dwustronną konwersację, w której wymieniali się filozoficznymi poglądami i teoretyzowali o przyszłości medycyny, drzwi meliny otworzyły się ponownie i gruby właściciel podał Akirze miskę mocno przegotowanego, wilgotnego ryżu. Jedyny plus był taki, że gliniane naczynie było dość spore, a górka jedzenia całkiem czubata. Czyżby nawet taka szuja miała w sobie odrobinę empatii? Nie wiadomo, bo ów szuja zgarnęła po prostu monety i z hukiem zatrzasnęła drzwi swojego lokalu, podczas gdy Shigeru z urzeczeniem wpatrywał się w posiłek.
Czuł, jak jego kiszki się skręcają z głodu, ale mimo to siostrzyczka była ważniejsza. Jakże piękna potrafi być bezwarunkowa miłość, prawda? Z całych sił skupiwszy się na tym, by najpierw nakarmić ją, a potem siebie, złodziejaszek ruszył w tę stronę, z której przyszli, ciągnąc ronina za rękaw.
— Mieszkamy kawałek za tą alejką, gdzie się... spotkaliśmy — pospieszył z wyjaśnieniem, a jego głos drżał ze wzruszenia (i głodu). — Azumi jest ostatnio bardzo słaba, ja zjem to co zostanie — dodał, jakby zapominając o tym, że ronin w każdej chwili mógłby się rozmyślić. Shigeru wciąż starał się zgrywać twardziela, ale łzy tańczące w jego oczach były coraz bliższe spłynięcia. Czy życie jednak potrafiło być życzliwe? Czy tak drobny gest można w ogóle nazwać życzliwością? Z perspektywy normalnego człowieka nie, ale w oczach nastolatka Akira był istnym zbawcą. Nic innego się nie liczyło.
— Shigeru-Ichirou
— właściciel meliny
0 x
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
– Hm? – pod wpływem usłyszanego słowa wdzięczności, do tego uzupełnione o imię ronina z wyrażającą szacunek końcówką, zielonowłosy mężczyzna w zdziwieniu przerwał kolejny tej nocy monolog. „Dziękuję, Akira-san”, dwa wyrazy, połączone w wyjątkowo zaskakującą dla niego całość, przez chwilę dudniły mu w głowie, czekając na poprawną interpretację. Dziwiły go, bo… od dawna już nikt Akirze za nic nie dziękował. Nie było zresztą za co. Mężczyzna doskonale to rozumiał. W końcu odkąd porzucił rodzinne Yinzin, a wraz z nim balast reguł i zastrzeżeń bushido, nie żył dla nikogo innego, jak tylko dla siebie. I myślał, że jest mu z tym dobrze. Swoboda, zabawa, brak zobowiązań. Kto normalny nie chciałby prowadzić w ten sposób swojego życia? Na pewno nie ktoś, na kim nie robi wrażenia zwyczajne „dziękuję”.
– A… tak… nie masz za co dziękować, Ichigeru. Wiesz, to nie jest tak, że robię to z czystej dobroci serca, czy coś… Nie wiem, skąd niby ta twoja wdzięczność – próbując schować targające nim emocje do kieszeni, Akira odebrał zakupioną miskę ryżu i skinął głową właścicielowi meliny. Pieniądze przeszły z rąk do rąk i sprawa została załatwiona. Tym razem na jego twarzy nie gościł serdeczny uśmiech, jakim wcześniej posłużył się, żeby uniknąć zostania spławionym. Jego mina wyrażała tępą, nieco wymuszoną obojętność. Jak tsundere deklarującej, że wcale nikim się nie przejmuje. W celu ukrycia swojego zażenowania odwrócił jeszcze głowę, wzrok kierując gdzieś w stronę horyzontu. Przez to jego uwadze znowu umknęło wzruszenie Shigeru. I tak było chyba lepiej… Każdy z nich, zarówno wygłodzony złodziejaszek, jak i pijany ronin, chciał grać na swój sposób twardziela. W tym byli chyba podobni. Akira dał się pociągnąć we wskazanym kierunku, pilnując tylko, żeby nie upuścić bezcennego w tej chwili naczynia.
Tsukuyomi wciąż lśnił mocno na rozgwieżdżonym niebie, zbliżając się już do szczytowego punktu swojej wędrówki. Ciągnięty za rękaw ronin podniósł na chwilę głowę, żeby jeszcze raz, podobnie jak na samym początku tej małej „przygody”, spojrzeć na swojego cichego obserwatora. Już nie po to, żeby robić mu nowe, pozbawione sensu wyrzuty, ale by móc mu w myślach podziękować. Za to, że puścił w zapomnienie wcześniejsze obelgi Akiry, zamiast tego spełniając jego niewypowiedzianą na głos potrzebę. Bo to pod czujnym spojrzeniem strażnika nocy zielonowłosy mężczyzna znalazł sobie jakiś cel. Jakiś… może nieco rozdmuchany, może w miejscu, w którym nikt nie prosił o jego obecność… ale ważne, że miał określony kształt i formę. Tylko to się w tamtym momencie liczyło. Ale trzeba było w końcu powrócić na ziemię. Inaczej ta rzuciłaby jeszcze pod nogi niespodziewaną kłodę w postaci krawężnika, czy też zdradzieckiej kałuży. Dlatego ronin w końcu opuścił wzrok, żeby być w stanie wypatrywać czekające na jego chwiejną równowagę zagrożenia. I, co kluczowe, żeby nie wdepnąć w pozostawioną wcześniej papkę wymiocin.
– Wiesz, Kugeru… – Akira znowu zaczął, chcąc wrócić do rozpoczętej dawno temu myśli – jak mówiłem… to nie jest tak, że robię to z dobroci serca. Kiedyś mi zwrócisz te pieniądze, tak? Oczywiście nie masz co się martwić tym teraz, ale tak tylko informuję. Jak już będziesz normalnie zarabiał. Kiedyś. To jest inwestycja. A jedzenie… podzielicie między sobą po równo. Mówiłem ci już, żebyś nie zgrywał twardziela. Twoja siostra może czuje się nieco gorzej, to jasne. Ale ty też nie możesz ryzykować, że w końcu padniesz z głodu. Ona nie jadła kilka dni? Ty już tydzień? Źle do tego podchodzisz. Mówiłem ci… ona ma tylko ciebie. Jeśli ty przegrasz wyścig zwany życiem… to co ona zrobi? Żeby żyć… żeby walczyć o życie, też potrzebujesz mieć, czym się posilić. I tutaj bez dyskusji. Mówiłem, że doprowadzimy ciebie do stanu społecznej używalności… a potem zobaczymy, co dalej. Hej! Twoja siostra mogłaby zostać moją sprzątaczką! Jak coś zarobię… i spłacę swój czynsz… czyli niedługo. Jak nie to… może… nie, na razie nie ma co o tym myśleć. Dobra, więc gdzie jest wasza kryjówka, czy co tam macie? Wiesz, późno już, a ja bym chciał odpocząć i te sprawy… pomyśleć nad tym, gdzie szukać wam jakiegoś miejsca zatrudnienia – zakończył swój kolejny przydługawy wywód szybką zmianą tematu, żeby młody nie zastanawiał się zanadto, o jakich zarobkowych alternatywach pomyślał ronin. Na razie trzeba było w końcu dostarczyć ryż na miejsce i zakończyć tę długą noc.
0 x
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: Pralkarz#9998
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
Ramen było niesłychanie smaczne. Był pewny że jadł już lepsze u siebie w domu, ale po tak męczącej podróży, nawet gdyby podali mu ryż to zachwycałby się smakiem. Wszystko co nie było rybą smakowało jakby przyrządzał je najlepszy kucharz na świecie. Gdy to tego dołączył alkohol, czuł się spełniony. W głowie już widział jak się kładzie i idzie spać. Na chwilę przerwał posiłek, bo rozejrzeć się po knajpie. Nie wpatrywał się w nikogo, wolał uniknąć konfrontacji. Przynajmniej dzisiaj.
Gdy wrócił do jedzenia usłyszał jak karczmarz zwraca się donośnym głosem do jakichś klientów i ich wyprasza - No to chyba sobie tu jeszcze trochę posiedzę. Nie będę się pakował w środek cyklonu - pomyślał. Ostatnie na co miał ochotę to natrafić na tamtych, bijących się pod lokalem. No chyba że ktoś mu za to zapłaci. Po paru minutach dokończył ramen i podziękował kelnerce. Zaczął się zastanawiać ilu pomyleńców ją zaczepiało. Żeglarze to niewyżyte bestie, powinna umieć się bronić. Na szczęście Katetsu, miał jeszcze sake do opróżnienia, więc mógł sobie ją sączyć w samotności. W sumie ciekawe czy te obskurne lokale nie są opłacalne. Przecież to stąd idzie cały handel. Miał dwa dni na rozmyślenia i zwiedzanie - Dobra dopiję i zawijam się. - popił sobie i spojrzał na butelkę - Dopiero połowa? - zdziwił się. Mógł przysiąc, że już kończył. Nie chciał zabierać alkoholu na ulice, więc jeszcze trochę musiał się przemęczyć.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
- Katetsu Hoshigaki -
Misja rangi D 3/15 Wiadomym było, że gdy ktoś jest głodny to wszystko smakowało dwa razy lepiej. Choć jedzenie nie było tu najwyższej jakości to rzeczywiście nie można było narzekać na to ramen. Nie było z górnej półki, ale dało się poznać, że nie było zrobione byle jak. A tak swoją drogą, czyżby niechęć do ryb wynikała z tego, że sam w połowie nią byłeś drogi Katetsu? Kto to widział jeść swoich pobratymców bez powodu nieprawdaż? Och, czekaj, a czy rekiny nie są przypadkiem kanibalami? A przynajmniej w tym najwcześniejszym stadium "młode" walczą o przetrwanie w łonie matki, a potem rodzi się tylko najsilniejszy.
Sytuacja z drugiej strony karczmy mogła się wydawać właśnie walką dwóch takich osobników, ponieważ głosy powoli przybierały na sile pomimo dosadnych próśb gospodarza, aby panowie wynieśli się z lokalu. Gdy Hosigaki dopijał sobie sake nagle do jego uszu dotarł wyraźny hałas szurających krzeseł.
-No panowie. Mówiłem, że macie stąd wyjść. Żadnych rękoczynów w karczmie i okolicach.- powiedział już teraz idąc w ich kierunku. -Dobrze wiecie, że zaraz leci się tutaj straż i będą z tego kłopoty.- widać było, że jest mu to strasznie nie na rękę. Wiadomym było, że była to jedna z lepszych miejscówek dla półświatku, a właściciele takich miejsc często również mieli z tego jakieś zyski. Czy to bezpośrednio z zamawianego jedzenia, czy to z jakichś układów i informacji, dlatego jeśli ktoś sprawiał kłopoty to często był stąd bardzo szybko usuwany.
Mężczyzna rozejrzał się szybko po karczmie, jednak najprawdopodobniej nie dostrzegł tego co chciał i znów zaczął coś mruczeć pod nosem. Wtedy jednak gdy zaczął odchodzić - zaczęło się. Dało się słyszeć głuche uderzenie w ciało, a następnie ktoś parsknął śmiechem, ktoś krzyknął "Napierdalanka!", nikt jednak nie zareagował.
-Dobra, skończyła się miarka, wypierdalać!- powiedział karczmarz i zniknął Ci na chwilę z widoku. Nie widzisz teraz dokładnie co się tam dzieje, ale słychać, że mężczyźni, których próbował rozdzielić mężczyzna na pewno nie przestali walczyć.
Karczmarz
0 x
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
To prawda, rekiny zjadały się w łonie matki. Sam Hoshigaki nigdy nie był jakoś przywiązany do tych zwierząt. Nie rozumiał czemu jego klan posiadał cechy łączone. Jakoś nikt nigdy się w to nie zagłębiał i tak wszyscy traktują to jako dar i ułatwienie do wykonywania wielu misji. A i zabawa w wstrzymanie powietrza pod wodą z ludźmi poza klanu była przednia. Niestety świat chyba bardzo nie chciał by Katetsu dokończył swoją sake w spokoju. Delektował się dopiero połową butelki, a właściciel już zaczął krzyczeć do ludzi - Będzie rozróba - pomyślał chłopak biorąc kolejny łyk. Nie mógł przestać chwalić swojego trunku w głowie - Nie jest jakoś wysoko-procentowe, ale też nie jest jakimś obskurnym piwem - Na razie nie chciał się pakować w nie swój interes, w nie swoim kraju i w dodatku w knajpie która prawdopodobnie rządziła się swoimi prawami. Dopóki nie doszło do rękoczynów, mógł siedzieć w spokoju tak długo jak mu się to żywnie podoba.
Niestety chyba jednak wykrakał przed samym sobą, bo po chwili, dosłownie po tym jak już zdążył się odwrócić karczmarz ryknął gromkim przekleństwem, które na pewno każdy w tej karczmie słyszał nie raz. Młody shinobi się zaniepokoił, bo możliwe że wziąłby butelkę do domu. A kto by mu sprzedał, jakby coś zrobili karczmarzowi, albo ten by się obraził że Hoshigaki nie zareagował na jego krzywdę.
- Skaranie moje - chwycił się jedną ręką za czoło z bezradności i po chwili wstał, by zacząć iść w stronę bijących się. Chciał na początek widzieć czy nic złego nie dzieje się karczmarzowi, póki tylko by obili se mordy to nic się nie dzieję. Gorzej jak któryś wyjmie ostrą broń, wtedy może być nieciekawie. Nie chciał rozlewać krwi w obcej karczmie. Poza tym jest dosyć słabo wprawiony w walkę, to też mógłby być problem.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
- Katetsu Hoshigaki -
Misja rangi D 5/15 Czy ktokolwiek wiedział dlaczego Hoshigaki są tacy jacy są? No właśnie. Nie wiedział nikt. Dlatego czy warto było to roztrząsać? Za bardzo nie. Tym bardziej, że ich połączenie z rekinami dawało im niecodzienne umiejętności - oddychanie pod wodą. Przeciętny człowiek, czy nawet też i ninja mógł tylko o tym pomarzyć, a oni? Pfff. To dla nich była codzienność. Obcowanie z tym żywiołem na pewno nie było im obce, tym bardziej, że zostali do tego stworzeni. Jedyny przedstawiciel tego klanu w tej karczmie postanowił jednak wypić sake w spokoju, w końcu za nią zapłacił, więc dlaczego miałoby być inaczej? Po drugiej stronie karczmy zaś zaczęło się robić gorąco. Nagle rozległy się jakieś niezrozumiałe dla Katetsu krzyki, a potem tłuczone naczynia. Och, niech ktoś to szybko zatrzyma! Młodzieniec podjął jednak decyzję.
Zadyma.
Gdy niebieskoskóry zbliżał się do miejsca zamieszania, w ostatnim momencie dostał jak karczmarz próbujący rozdzielić dwójkę walczących w jednej chwili dostaje przysłowiową "plombę" od obu i pada nieprzytomny na ziemię. Zza pleców usłyszałeś szybkie kroki, to kelnerka przybiegła szybko i rozejrzała się nerwowo po pomieszczeniu. W rękach trzymała jakieś szmaty i dzbanek z wodą, najwidoczniej wiedziała, że tak to się może skończyć.
-Niech ktoś coś zrobi leniwe łajzy! Wyrzućcie ich stąd, bo nie będziecie mieli gdzie pić!- rozglądała się nerwowo kucając przy nieprzytomnym karczmarzu i czyszcząc jego twarz z krwi. Przemknęła wzrokiem przez wszystkich obecnych, którzy zamiast cokolwiek zrobić to urządzili sobie widowisko. Katetsu zaś jak na razie obserwował z bezpiecznej odległości, a mężczyźni, którzy wszczęli kłótnie zupełnie nic sobie z tego nie robili i dalej się szarpali i okładali po twarzach. To poszło krzesło, to jakiś kufel. Ktoś ich odepchnął, złamali stół... No rozpierdol totalny.
Karczmarz
0 x
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
Katetsu chciał to załatwić spokojnie dialogiem, ale w momencie w którym ruszył z odsieczą, to jego chroniona owieczka dostała w twarz naraz od obu agresorów. Gdzie dwóch się kłóci tam trzeci dostaję? Chyba jakoś tak szło to przysłowie. Teraz musiał reagować szybko, bo młoda kelnerka już zaczęła prosić klientów o pomoc - Ta już widzę jak te obiboki coś robią - pomyślał, uświadamiając sobie, że do niego też były skierowane te słowa - Cholera...
Głupotą byłoby gdyby wyciągnął broń i ich tutaj pociął, bo poza małą bójką nic nie zrobili, a takie zachowanie jest tutaj częste. Zresztą tak samo jak na Kiri-same. Popili, trzeba ich postawić do pionu, dać się ogarnąć i do spania. Możliwe też że wszyscy się tu znają, a za stałe zranienie może mieć większe problemy niż Ci dwaj. Podszedł bliżej, stając tak by zasłonić ciałem klęcząca przy karczmarzu kelnerkę - Panowie, impreza się skończyła, chyba czas już do domu, zobaczcie co robicie - w ręce cały czas trzymał w lewej ręce butelkę od sake. W razie co chciał jej użyć jako broni białej, by unieszkodliwić napastników. Mógł mieć tylko nadzieję że posłuchają go i wyjdą. Mogli nawet się pobić, ale na zewnątrz. Tam nie ma takiego strachu, że ktoś niewinny ucierpi.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
- Katetsu Hoshigaki -
Misja rangi D 7/15 Przysłowie szło nieco inaczej, jednak nie miało to większego znaczenia, ponieważ to, które zostało stworzone na poczekaniu bardzo trafnie opisywało obecną sytuację, w której znalazł się znokautowany karczmarz. Kelnerka wyglądała na bezradną jednak nie na zawiedzioną. Po jej wyrazie twarzy można było spostrzec, że tak na prawdę niczego się nie spodziewała. Żadnej reakcji, jedyne dalsze dopingowanie dwójki walczących, którzy robili coraz większy bałagan. Katetsu mądrze nie sięgnął od razu po broń. Często wystarczyły przecież słowa. Jednak... Czy przed chwilą nieprzytomny karczmarz już tego nie próbował? Ktoś kto wydawało się, że może przemówić im do rozsądku? No niestety nie podziałało i efekt każdy mógł zaobserwować - rozłożony na podłodze. Gdy kobieta spostrzegła, że się zbliżasz lekko się przesunęła wraz z mężczyzną, który lekko zaczął kontaktować. Ta zaś najprawdopodobniej kazała mu się nieco przesunąć, ponieważ ten przekulnął się nieco dalej robiąc Ci tym samym więcej.
-Żeby przyjezdny musiał nas ratować... Do czego to doszło.- pokręciła głową i zawiesiła na chwilę wzrok na jakimś mężczyźnie, który spojrzał na nią i zrobił minę w stylu "co złego to nie ja". Najwidoczniej znała co niektórych gagatków, którzy mogliby coś tutaj zaradzić, ale ci woleli jednak pozostawać wobec tego obojętni. Niektórzy nawet zaczęli się zwijać i wychodzić korzystając z zamieszania. W końcu jednak niebieskoskóry dostał się do walczących próbując słów. Jeden z mężczyzn właśnie leżał rozwalony na stole. Na Katetsu spojrzał ten, który go tam posłał.
-A Ciebie kto pytał o zdanie? Wypierdalaj rybeńko, bo Cię przerobię na sushi.- powiedział i prychnął, a następnie zwrócił się do zbierającego się do kupy mężczyzny. - A z Tobą chuju nie skończyłem! Tym razem nie ujdzie Ci to płazem!- wykrzyczał i rzucił się na niego z pięścią, ponieważ ten zdążył się w miarę ogarnąć. Zrobił jednak unik co sprawiło, że teraz tamten wpadł w stół i kompletnie go złamał. Podniósł się jednak bardzo szybko i znów walka przerodziła się w szarpaninę i wymianę niezbyt potężnych ciosów z uwagi na bliski kontakt.
Karczmarz
Kelnerka
Awanturnik
0 x
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Melina "Pod Zdechłym Kojotem"
Jak zwykle karczma w centrum miała stała klientele która się awanturowała. Czyli świat jednak nie jest taki różnorodny jak młodemu shinobi się wydawało. Może po prostu ludzie są do siebie podobni. Oczywiście nie z wyglądu. Kelnerka chyba nie spodziewała jakiejkolwiek pomocy, w sumie nic dziwnego. Co kogo obchodzi, że znalazł się w złym miejscu, o niewłaściwej porze. Gdyby Katetsu nie zależało na kolejnych kolejkach sake, to też by siedział i najwyżej wyszedł z lokalu po cichu. No bo nie zna portu, nie wie czy trafi na kolejną knajpę, a co jak w będzie jeszcze gorzej, może gdzie indziej weźmie udział w jakimś morderstwie. Tu przynajmniej ma szanse nie dopuścić do takiego mrocznego finału. Niektórzy zaczęli po cichu się ulatniać z karczmy - No pięknie, czyli można gdzie indziej wypić. Mógłbym się teraz ulotnić i pójść za tłumem - pomyślał wzdychając, ale spojrzał na kelnerkę, która zajmowała się karczmarzem - No dobra, jak już zrobiłem jej nadzieję, to się tak nagle nie wycofam, eh... - Spojrzał na awanturników. W momencie w którym Hoshigaki się odezwał, usłyszał by się nie wtrącał z drobną obrazą jego wyglądu, na co zareagował szyderczym uśmiechem, którego awanturnik prawdopodobnie nie mógł rozgryźć. W tym momencie chłopak zastanawiał się tylko, czy jednak na pewno nie może użyć broni, bo już widzi jak pijany awanturnik jest przekrajany na pół. Niestety nie zdążył nic zrobić, bo znowu zaczęli się bić, czego wynikiem był złamany stół - No pięknie - westchnął pod nosem. Przez sekundę w głowie zrodził mu się plan by użyć jakiejś techniki, ale Suiton prawdopodobnie zrobił by więcej zniszczeń niż pożytku. Jak nie zniszczył swoją siła, to po pewnym czasie wszedłby w drewno które wymagałoby naprawy. A tutaj wszystko było z drewna. Miał jednak już dosyć tego zamieszania, z racji że prawą rękę miał wolną to wziął jakąś pobliską butelkę i szedł w stronę mężczyzn z zamiarem rozbicia im tego na głowach. Uzbrojony w dwie butelki chciał ich ogłuszyć, ale tylko do rozbicia szkła, nie chciał ich bardziej uszkodzić.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości