Szpital

Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

Kisho nie wiedział, co się dzieje. Był w domu, choć to dziwne, to naprawdę był w swym drewniany, acz solidnym domku w wiosce kupieckiej. Był dokładnie taki sam, więc nie było mowy o pomyłce. Poza tym byli tam też jego mama i tata, co jeszcze bardziej go upewniało. Znalazł się tam dość niespodziewanie i nie pamiętał zanadto, co się właściwie stało. Czuł się tam dosłownie jak w niebie, ale to minęło. Został wyciągnięty z tego świata...
Obudził się w dobrze znanym miejscu - szpitalu. Być może nawet leżał w tym samym łóżku co ostatnio, choć trudno zgadywać skoro wszystkie wyglądają tak samo. Pokój także wydawał się identyczny, ale w jego przypadku mogło być tak samo, jak z łóżkami. Równie dobrze mógłby być w innym szpitalu, który tylko przypomina ten z Sogen.
Całe szczęście, iż była przy nim pielęgniarka, która wszystko ze szczegółami mu wyjaśniła. Nie słuchał jej jakoś specjalnie, ba nawet się nie wysilał. Informacje, jakie mu przekazywała, dosłownie wchodziły jednym uchem, a wychodziły drugim. Wybiórczo rejestrował i zapisywał co ważniejsze szczegóły, ale myślami był gdzieś indziej. W chwili, w której najprawdopodobniej nie żył. Zastanawiał się, czy to, co zobaczył, było prawdziwe. W pewnym sensie „prawdziwe” być i tak nie mogło, bo działo się w jego głowie - chyba -, i w zupełnie zwaśnionym świecie, ale czy nie mogło dziać się tak naprawdę? Trudno to wytłumaczyć, a tym bardziej zrozumieć, ale skoro najprawdopodobniej nie żył przez chwilę, to chyba mógłby wylądować w niebie i zobaczyć swoją rodzinę wraz z matką dwójki dzieci z traktu? Jasne, wielu zapewne powie, że to jakieś urojenia czy po prostu imaginacje wyśnione przez mózg, ale czemu by miał w nie nie wierzyć? W końcu wszystko było tam takie... Prawdziwe? Podobne do tego, co miał? Realne?
Kisho miał wielki mętlik w głowie, ale wierzył. Wierzył, że, mimo iż to, co się stało było w zupełności czymś niezwykłym to i tak się wydarzyło. Wierzył, że umarł i spotkał się z ukochanymi. Żałował jedynie, że tak krótko to wszystko trwało. W pewnym sensie wolałby nawet tam zostać, co raczej dla nikogo nie byłoby czymś zaskakującym. Miał tam wszystko, za czym tęsknił przez wiele lat, a dodatkowo tamten świat był wolny od wszelakiego cierpienia. Był po prostu idealny. No ale niestety to nie był jego czas i musiał „wracać". Mimo wszystko w jakiś sposób i tak się cieszył, gdyż usłyszał wiele miłych i pokrzepiających słów i wiedział, że nie zawiódł rodziców swym dotychczasowym życiem, a jedynie napawa ich dumą.
Maleńka łza spłynęła po jego policzku, gdy przypomniał sobie słowa matki i ojca.
Co do listu, który otrzymał od karawany. Przeczytał go w ciszy, ale gdy był zupełnie sam w pokoiku. Zdziwił się nieco, że wszyscy zaczęli nazywać go bohaterem tak jak w szpitalu i w liście. Chciał ocalić komuś życie i tyle. Być może było w tym coś heroicznego, ale dla chłopaka była to czysta chęć niesienia pomocy. Dla kogoś tak skromnego, jak Kisho obwołanie bohaterem było w pewny sposób zawstydzające, ale i nieco podbudowujące na duchu.
- Cała karawana Aoi'ego - przeczytał na głos podpis na końcu listu. - Aoi... - Powtórzył nic niemówiące mu imię. Mężczyzna, który go nosił, musiał być czymś w rodzaju przywódcy grupy z zagajnika, albo był to jeden z szermierzy, który wtrącił się do walki Kisho. Kto wie?
Shinobi założył na szyję prezent, który otrzymał w podzięce. Błękitny kamień wyglądał na cenny, więc mógłby za niego dostać niezłą sumkę u jubilera. Rzecz jasna nie miał zamiaru go sprzedawać. Był darem, więc nie wypadało pozbywać się go w taki sposób. Poza tym jego barwa i kształty spodobały się Kisho. Uznał, że będzie to cenna pamiątka, która nie tylko będzie przypominała mu wydarzenia z zagajnika, ale także o jego śmierci i spotkaniu z rodzicami.
Myślami jeszcze raz wrócił go listu i jego treści. Niby ocalił życie człowieka i być może karawany, ale nie był tego pewien. Człowiek, który był odpowiedzialny za śmierć członków tej grupki, uciekł i wciąż jest na wolności. Istniały więc przypuszczenia, że może spróbować jeszcze raz zaatakować. Nie wspominając już o tym, że mógł być jedynie pionkiem w rękach prawdziwego zabójcy. Co, więc jeśli świta Aoi'ego wciąż jest zagrożona? Biorąc pod uwagę to, co się stało, zapewne będą od teraz czujniejsi, ale czy to zagwarantuje im spokój? Każdy nowy dzień, może oznaczać kolejnego zabójcę i tak w kółko, dopóki dopóty nie pozbędą się zleceniodawcy. To on był problemem i to jego należało wyeliminować.
Kisho chciałby ponownie pomóc karawanie uporać się ze wszystkim, ale na najbliższe kilka dni był przykuty do łóżka. Być może przez ten czas nic się nie stanie, ale czas mimo wszystko leci, a on sam będzie musiał jeszcze ich odnaleźć...
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

Pobyt w szpitalu nie był znowu taki zły jak się spodziewał. Kuracja przebiegała sprawnie i szybko wracał do zdrowia, co prawda powiedziano mu, że ma się miarkować, jakkolwiek miałoby to wyglądać, gdyż to przyśpieszy cały proces rehabilitacyjny, ale co do tego raczej się nie stosował. Często opuszczał swoje łóżko, by ot, tak pochodzić sobie po szpitalu, dowiedzieć się co się dzieje i tym podobne. Gdy jakiś medyk zauważył go na korytarzu od razu dostawał masę pytań typu "Czemu nie leżysz w łóżku i nie odpoczywasz?". Zawsze odpowiadał półżartem „Chciałem tylko wyprostować nogi”, ale to nie pomagało, gdyż momentalnie brano chłopaka na wózek i wieziono do białego pomieszczenia z łóżkiem.
Co do innych ciekawostek, które umiliły Kisho czas w szpitalu to chociażby punktualnie dostawane jedzenie i to nie byle jakie! Co dzień otrzymywał zupełnie inne danie, które mimo zawartości potrzebnych minerałów, witamin i innych związków były po prostu przepyszne. Wyjątek stanowił piątek, w którym to dniu przyniesiono dziwną papkę, która w mniemaniu Kisho miała tendencje do ruchu. Serio, na oko breja wyglądała na żywą... Jak się okazało główny kucharz był w ów dzień niedyspozycyjny, więc zrobiono przysłowiowy miszmasz z tego co było pod ręką. Podobno wymieszano kilka potraw, doprawiono, dodano nie wiadomo czego i podawano każdemu pacjentowi licząc, iż nic im nie będzie. Takie przynajmniej pogłoski dało się usłyszeć między tymi, którzy musieli to COŚ zjeść, więc nie wiadomo ile w tym prawdy a ile kłamstwa. No ale! Mimo wszystko nie można było narzekać. Chłopak nigdy nie był głodny, zawsze najadał się do syta, a gdy czół, że ma jeszcze miejsce to prosił o dokładkę, którą zawsze bezproblemowo dostawał. W pewnym sensie można by rzec, że czuł się nie jak w szpitalu, a jakiejś restauracji albo co, gdyż dania mało tego, że były na poziomie to jeszcze zdrowe w stu procentach!
Z ciekawszych rzeczy była jeszcze opieka. Gdy coś się komuś działo, bez związku na wielkość problemu, od razu reagowano, a gdy nic się nie działo to i tak zawsze ktoś odziany w biały kitelek kręcił się po salach i sprawdzał stan pacjentów. Shinobi już w pierwszy dzień zauważył, że wszystkich chorych traktuje się naprawdę dobrze. Kto by pomyślał, nie? Pielęgniarki nie tylko dbały o zdrowie leżących w łóżkach, ale także zapewniały im wygodę i komfort. Poprawiały jaśki, pomagały w prostych czynnościach, jeśli widziały, że sprawiają trudność chorym, czasem przeszmuglowały gry hazardowe lub fajki, choć wiedziały, że tego typu rzeczy były zabronione.
Co się tyczy jednak samych pielęgniarek, to trzeba było przyznać, iż było na czym zawiesić oko. Zdecydowana większość była nad wyraz ładna i zgrabna, co raczej nie jest czymś dziwnym albo zaskakującym, skoro były albo wciąż są kunoichi. Rzecz jasna Kisho nie patrzył na nie lubieżnie bądź jakkolwiek podobnie. Dostrzegał ich zewnętrzne i jakby nie było wewnętrzne - duchowe? - piękno, ale daleki był od wyrażenia tego na głos. No bo co? Miałby rzucić prostackim (wieśniackim) tekstem typu „Hej piękna” jak większość męskiej części chorych? Jeszcze któraś pomyślałaby, że ją podrywa... Inną sprawą znów był fakt, iż Kisho i relacje damsko-męskie nijak się nie kleją.
Powyższe argumenty chyba w pełni potwierdzają, że Kisho wcale nie miał się znowu tak źle przebywając w szpitalu jako pacjent. Narzekał na brak ruchu, co raczej nie było czymś dziwnym skoro był przykuty do łóżka przez pierwsze dni i martwił się o karawanę Aoi'ego, ale prócz tego nie zarejestrował żadnych dodatkowych minusów tego miejsca. No może prócz piątkowego jedzenia.
Nie marnował jednak czasu. Skoro i tak nie mógł się nigdzie wyrwać, postanowił nieco poćwiczyć, a skoro miał oszczędzać swój organizm to pozostał mu jedynie trening niewymagający ruchu bądź wykorzystania siły mięśni. Za co więc się zabrał? Za chakrę! A dokładniej za jej zasoby i precyzyjniejsze odmierzanie używanej jej ilości w stosunku do potrzeb jutsu. Coś podobnego już czynił i się opłaciło. Jednakże walka z lalkarzem uświadomiła chłopakowi, że to jeszcze nie jest to, czego potrzebuje. Jak dobrze pamiętał samo starcie z kuglarzem nie trwało specjalnie długo a już po kilku minutach musiał przystopować z wydzielaniem chakry na kolejne techniki bo najnormalniej rzecz mówiąc by się zajechał. Nowe jutsu, które wtedy zastosował spełniło oczekiwania ale były zbyt energożerne.
Teraz miał sporo czasu, by wszystko poprawić i spróbować wznieść się na wyższy poziom. Zaczął od czegoś banalnego. Aktywował swoje KG i zaczął się koncentrować. Nie miarkował od razu zużytej chakry. Najpierw chciał ustalić ile jej wydziela w określonym czasie na podtrzymanie właściwości czerwonych oczu. Dopiero później starał się mimowolnie zmniejszać i zmniejszać wydzielanie energii. Cały proces możaby porównać do płynącej rzeki i jeziora, do którego wpada, gdzie jezioro to jego KG a rzeka to przepływ chakry. Zadanie polegało na zwężeniu koryta a tym samym ilości płynącej w nim wody przy jednoczesnym niedopuszczeniu do jej zatrzymana poprzez zbytnie zwężenie bądź całkowite zablokowanie ujścia. Przegrywał w momencie, gdy dochodziło właśnie do zatrzymania chakry i wyłączenia KG. Z początku wydawało się to czymś prostym, ale nie było. Ilekroć próbował zminimalizować wypływającą z niego energię, jego oczy natychmiastowo gasły i przywracały normalny wzrok. Dopiero po kilkunastu godzinach „zabawy” był w stanie wychwycić małe wahania i różnice między tym ile chakry przekazuje, a ile tak naprawdę wystarcza. Niestety owa ilość była tak mała, że na aktualnym poziomie nie był wstanie jej zredukować. Starał się i rzeczywiście coraz lepiej wyczuwał różnicę, ale odpowiednie, a raczej precyzyjne „zejście” na niższy pobór okazało się czymś ponad jego siły. Niestety, nie zawsze od razu da się przeskoczyć pewne bariery, nawet jeśli ma się chęci i uparcie brnie do wyznaczonego celu. Mimo iż tym razem się nie udało, Kisho był zadowolony. Jasne, nie poprawił się w niczym, ale wiedział, że jest w stanie to zrobić, bo wyczuwał swoją chakrę znacznie lepiej niż wcześniej. Najpewniej, gdyby poćwiczył jeszcze kilka razy, to ruszyłby do przodu, ale pech chciał, że zmarnował strasznie dużo chakry i nie był w stanie kontynuować. Trudno, nie dziś to jutro.
Posiadanie wolnego czasu nie było jedyną powodem do ćwiczeń. Tak po prawdzie była to tylko nadarzającą się okazja. Prawdziwym powodem zapanowania nad swoją chakrą było Iryōjutsu. Jest to dziedzina jutsu leczących, która jest znana każdemu medykowi, a przynajmniej tyle zrozumiał z wypowiedzi pewnej lekarki, którą wypytywał na ten temat. Powiedziała mu, że ma ona nie tylko właściwości leczące, ale także i wspomagające w walce. Co prawda tym faktem mało się przejął, ale zawsze dobrze wiedzieć, że coś takiego posiada w swoim arsenale. Opowiadała o różnych technikach, ich mocy i sposobie korzystania. Ogólnie przekazała Kisho całą swoją wiedzę na temat Iryōjutsu, gdyż chłopak bardzo ją o to prosił. Miał zamiar opanować jej leczące tajniki, by móc lepiej pomagać innym, ale dowiedział się, że do korzystania z tego jutsu potrzebna jest wysoka kontrola chakry, bo to za jej sprawą leczy się ludzi, a przy choćby niewielkim błędzie, zamiast pomóc można jedynie dodać oliwy do ognia. Shinobi dowiedział się również, jak ma zacząć uczyć się początkowych technik, tak by nie musiał eksperymentować na ludzkich ranach i przypadkiem kogoś nie zabić.
Nie chciał zostać lekarzem ani medykiem. A może chciał? Trudno powiedzieć. Jego celem było pomagać innym, a nauka Iryōjutsu mogła mu zapewnić lepsze wsparcie innym. W końcu w świecie ogarniętym walką raczej przyda się osoba, która będzie w stanie uleczyć niektóre rany w ciągu kilku sekund, a także w przypadku ran śmiertelnych odwlec śmierć.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

Kolejne przymierzanie się do ćwiczeń wypadało nieco podobnie co ostatnie kilkanaście razy. Mimo kilkudziesięciu minutowego treningu dzień w dzień Kisho nie widział poprawy. Wiedział, iż może coś zrobić i poprawić kontrolę nad swoją chakrą, ale aktualnie nie wiedział, czemu nie może przeskoczyć aktualnego poziomu. Nie myślał, że ot, tak wszystko mu przyjdzie z łatwością i bez większego wysiłku, ale dotychczasowe starania i ciągłe praktyki to najwidoczniej za mało.
Możliwe, że będzie musiał coś zmienić, znaleźć inną metodę albo na upartego ćwiczyć tak jak teraz, ale to już poza szpitalem, bowiem dwa dni temu został poinformowany o wypisie. Przekazano mu, że nie ma sensu dłużej go trzymać, gdyż wszystko ładnie się zagoiło, a przynajmniej to, co mogło się zagoić, bo okropnie porozrywanych pleców nawet najlepszy chirurg nie przywrócił do stanu sprzed potraktowaniem ich notką wybuchową. Podano mu ostatnią dawkę jakichś leków wzmacniających i powiedziano, że jeśli nic już się nie wydarzy, będzie mógł wyruszyć w dalszą drogę, gdziekolwiek będzie ona prowadzić. Od tego momentu minęło nieco ponad 48 godzin, więc był już wolny. Pozostało jedynie poczekać na lekarkę, która pomoże odwinąć chłopaka z wszelkich bandaży, potwierdzi jego dobry stan i potwierdzi wypis.
Kisho wciąż pamiętał o karawanie Aoi'ego i od razu chciał ruszyć na jej poszukiwanie, by raz na zawsze domknąć sprawę z zabójstwem ich członków. Liczył, że ktoś coś o nich wiedział, że może przypadkiem, gdy go tutaj przynieśli, to pisnęli słówkiem, gdzie idą lub jaki mają cel, a jakieś szpitalne ucho to dosłyszało i zapamiętało. Jeśli nie, będzie musiał wypytać strażników przy bramach, o ile będą pamiętać, o zbiorowisko ludzi, w których skład wchodzą szermierzy odziani w zbroje. Miejmy nadzieję, że przez ostatni czas mało podobnych grup się tu kręciło...
0 x
Obrazek
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

Kisho chciałby powiedzieć coś w rodzaju, komu w drogę temu czas, ale niestety, mimo że wyraźnie mu się śpieszyło, to nie mógł nigdzie ruszyć. No właściwie mógł, ale szukanie karawany na oślep bez choćby szczątkowych informacji zajęłoby mu naprawdę sporo czasu, a tego akurat nie miał. Chyba... Jakby nie patrzeć nie wiedział, czy coś zagraża poszukiwanej grupie, ale fakt, iż kuglarz przeżył i zdołał uciec, nie wróżył im zbyt dobrze. Choć lepiej, aby się mylił.
- Przepraszam - zagaił do pierwszej napotkanej pielęgniarki w szpitalu, by uzyskać jakiekolwiek wskazówki na temat kierunku podróży karawany. Następnie zaczął zadawać proste pytania typu: Czy wiesz coś na temat ostatniej karawany, jaka tutaj była? Mówili, gdzie się wybierają, jaki mają cel? Cokolwiek? - w pewnym sensie wyglądało to na swojego rodzaju ankietę. Te same pytania kierował do wszystkich, a gdy ktoś nic nie wiedział, to odchodził, grzecznie dziękując i szukał dalej.
Miał w planach wypytać którąś z pielęgniarek, recepcje ewentualnie jakichś pacjentów, którzy mogli coś słyszeć. Gdy to nie pomoże, pozostanie mu jedynie jeszcze raz popytać ludzi z okolicy szpitala lub wszystkie posterunki przy bramach.
0 x
Obrazek
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

- Yyyyy...? - pusty, mało sprecyzowany dźwięk wydobył się z ust Kisho, gdy dziewczyna, którą zapytał, z piskiem pobiegła nie wiadomo gdzie. Ów sygnał, czy cokolwiek to było, odwzorowywał wszystko to, co działo się w głowie chłopaka - zmieszanie i lekki chaos. Nie wiedział, co się właściwie stało. Podszedł do rudej pieguski, powiedział ledwo kilka słów, a ta wystrzeliła jak poparzona i poleciała, mówiąc jedynie, by na nią zaczekał, a i po drodze zamieniła jeszcze słówko z koleżankami. Co to miało niby wszystko znaczyć? Trudno powiedzieć. Przynajmniej obiecała, że wszystko, co wie, to opowie, więc przynajmniej w tym aspekcie opłacało się ją zapytać.
Kto jednak wiedział, ile zajmie jej... to coś, za czym pobiegła? Kisho naprawdę się śpieszył. Mimo że z natury był cierpliwym człowiekiem, to aktualna sytuacja wymuszała na nim włączenie wyższego biegu i szybszego działania. Dlatego też nie chcąc rezygnować z informacji pieguski, pozostał w szpitalu, w okolicy miejsca, w którym go pozostawiła, ale nie czekał biernie. Skorzystał z okazji i podszedł do koleżanek ów dziewczyny, bo kto wie, może i one coś mu podpowiedzą na temat grupki Aoi'ego?
- Emm... - zaczął nieco speszony, w końcu była to grupka dziewczyn, a on sam jeden jak palec. Dodatkowo oblał się delikatnie czerwienią po policzkach. - Czy słyszałyście może coś o karawanie, która mnie tu przyniosła?
0 x
Obrazek
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

Wykorzystując czas, wypytał drugą dziewczynę na temat karawany i nie pożałował. Może i nie dowiedział się, dokąd ona zmierza, ale posiadał już jakieś informacje. Nie były one specjalnie pomocne, ale dawały do myślenia. Mianowicie, karawana byłą dość wielka, więc nietrudno by ktoś ją przeoczył, a to uprości całe poszukiwanie w terenie lub pościgu za nią. Ponadto w takiej wielkiej liczbie osób nie mogą poruszać się specjalnie szybko, o ciężarze załadunku nie wspominając, więc to też dobra wiadomość. No i oczywiście dowiedział się, skąd jest cała sita Aoi'ego, toteż i w tym wypadku miałby jakiś punkt zaczepienia.
Odpowiedział krótkim skinieniem głowy i prostym: - Dziękuję.
W międzyczasie pojawiła się zguba, to jest ta rudowłosa dziewczyna, która zniknęła nie wiadomo gdzie. Także ona miała ciekawe informacje, tym razem przynajmniej dokładnie takie, jakich potrzebował młody shinobi.
Shirin - zawtórował w myślach cel wyprawy karawany. Starał się wygrzebać z pamięci mapę, którą kiedyś studiował i mniej więcej przypomnieć sobie ten region. Problem jednak w tym, że nie bardzo go pamiętał. Być może nawet nigdy o tym miejscu za wiele nie słyszał, ale nie obawiał się. Gdziekolwiek ten cały Aoi by nie pojechał, Kisho i tak podąży za nim, by doprowadzić sprawę z zabójstwem do końca.
- Bohater? - powtórzył po dziewczynie z lekkim zdziwieniem. Od dłuższego czasu słyszał, jak go tym słowem określano, ale naprawdę nie wiedział dlaczego. Może i faktycznie pomógł karawanie i ocalił szermierza, ale jakby nie patrzeć szybciej pozwolił zabić dwójkę niewinnych osób. Gdyby nie śmierć parki zakochanych to może i cieszyłby się z miana „bohatera” i nie czół wstydu z powodu dwóch dodatkowych nagrobków na polanie...
- Nie ma problemu - odpowiedział na prośbę z dostarczeniem listu. Skoro i tak musiał iść w tamtą stronę to, co za różnica? Kłopotu z tej sprawy mieć nie będzie, a i przynajmniej zrobi coś pożytecznego i odpłaci się za całą medyczną pomoc, jaką zaoferowali mu w szpitalu przez ostatni czas. - Tylko... Jak ją znajdę? - spytał. Co jak co ale nie miał zamiaru bawić się w ciuciubabkę i wypytywać każdego z osobna czy czasem nie czeka na list z przepisami od przyjaciółki z Sogen.
Kwestię zapłaty przemilczał. Z doświadczenia wiedział, że gdyby odmówił, to jeszcze bardziej zechciano mu „wcisnąć” parę groszy za fatygę, których tak naprawdę nie potrzebował. Poza tym potraktował dostarczenie listu jako przysługę za przysługę. On dostał informacje, ona osobistego listonosza i tyle, więc przy oddawaniu ów przepisów lekarskich po prostu nic nie wspomni o wynagrodzeniu lub po prostu zawczasu ucieknie.
0 x
Obrazek
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

z/t http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=97&t=32&start=240
nagroda z 2 http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=1 ... =30#p47185
0 x
Tensa

Re: Szpital

Post autor: Tensa »

W eskorcie straży wróciła do osady. Wydarzenia które rozgrywały się właściwie już od początku dnia poprzedniego dały jej w kość. Zawroty głowy i jej ból, wyczerpanie i inne rany których mogła nie zauważyć skłoniły ją do wizyty w szpitalu. Widziała, że Saga i rodzice będą się martwić, jednak gdyby wróciła w takim stanie wątpiła, że udało by jej się w jakiś sposób ominąć rozmowę o tym co się wydarzyło. Skierowała swe kroki do szpitala, w końcu odległość od dzielnicy mieszkalnej nie była, aż tak duża, więc może nie zajmie to długo i uda jej się szybko wrócić? Z uśmiechem lekko chwiejnym krokiem przekroczyła próg, mimo dość wczesnej godziny szpital świecił pustkami. Na całe szczęście. Tensa podeszła do lady i opowiedziała o tym co się wydarzyło i o swoim stanie. Kobieta zaprosiła ją do sali gdzie zajmowano się chorymi i przy użyciu nieznanej jej techniki zbadała jej głowę. Niestety okazało się, iż wstrząśnienie mózgu mimo, że lekkie i tak wymagało pozostania pod obserwacją na jakiś czas. No cóż... nie do końca na to liczyła, wylądowała na pustej sali w białym łóżku mając przed sobą całe południe. Chcąc zabić czas położyła się spać.
Wstała wieczorem, nudziła się, a wciąż musiała w tym miejscu spędzić sporo czasu. Wyszła na plac znajdujący się za szpitalem i usiadła po turecku.
Trening KC: C
Uspokoiła myśli, siedziała pośrodku placu. Musiała odpuścić sobie na razie treningi siłowe, jednak te polegające na manipulacji swoją energią wciąż stały czekając na nią. Zamknęła oczy wyobrażając sobie jak energia przepływa przez jej ciało. Pamiętała jak ostatnim razem przyspieszała i zwalniała przepływ chakry w swoim ciele, aby móc w szerszym spektrum dopasować moc do wykonywanej techniki. Tym razem trening miał być z goła inny, lecz wciąż przypominał ten poprzedni. Kiedy przyspieszała swoją energię niewielka jej część ulatniała się, sprawiając, że mimo, iż technika została wykonana to ilość zużytej energii była większa niż mogłaby być. Wzięła głęboki wdech i przyspieszyła przepływ chakry w ciele. Znów poczuła jakby energia uciekała przez jej ciało. Musiała znaleźć sposób na uszczelnienie przepływu. Zwolniła tempo, a uciekająca energia zmalała na tyle, że przestała ją zauważać. Zapadła się w swojej świadomości szukając sposobu. Znów przyspieszyła przepływ energii, tym razem jednak manipulowała nią. Chciała, aby było to płynne, nie wydzielała konkretniej ilości mocy tak jak przy przelewaniu jej na technikę. Niebieska energia płynnie przepływała przez kanaliki podobne do układu krwionośnego. Mimo zwiększonego tempa, energia przestała uciekać, sekretem tego była płynność przepływu.
0 x
Uchiha Matsu

Re: Szpital

Post autor: Uchiha Matsu »

0 x
Tensa

Re: Szpital

Post autor: Tensa »

0 x
Uchiha Matsu

Re: Szpital

Post autor: Uchiha Matsu »

0 x
Tensa

Re: Szpital

Post autor: Tensa »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości