Port

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Shinji

Re: Port

Post autor: Shinji »

Zadanie nie wydawało się być niczym skomplikowanym ot zwykła kurierska powinność. Co prawda Shinji sprowadzał się do chłopca na posyłki. Najpierw wyprawa na wojnę a potem to, ale z drugiej strony aktualnie lepszej roboty ze święcą szukać, a wspomnienie o ewentualnej zapłacie wręcz rozpaliło jego oczy. Gdyby nie to, że fizycznie to niemożliwe w tym momencie świeciłyby niczym księżyc w pełni. Tak, Uchiha był cholernym materialistom. Wystarczyło drobne słówko o czekającej go zapłacie, a jego zapał do wykonania powierzonego mu zadania wzrastał o 200%. Był także strasznym kobieciarzem. Co prawda nikt mu tu nie obiecywał właśnie tej przyjemności, ale jak powszechnie wiadomo kobiet=czas i pieniądz. Istnieje także drugie powiedzenie, które mówi, że czas to pieniądz więc z prostego przekształcenia wzory wychodzi nam że kobieta to pieniądz i jeszcze raz pieniądz jednym słowem więcej pieniędzy to więcej pieniędzy. Czyli wykonując to zlecenie przybliżał się do tego co kochał bo kto nie kocha kobiet? Chyba jacyś upośledzeni. Jego zainteresowanie można było uznać za coś niezdrowego, ale co poradzisz, młoda krew brzegi rwie.
- Dobra wchodzę w to. I tak nie miałem chwilowo żadnych planów, a musiałbym czekać na odpowiedź lidera. Jeśli zdołam w tym czasie zarobić trochę grosza oraz przysłużyć się chociaż w niewielkim stopniu organizacji to będę nawet bardziej niż szczęśliwy.
Przybliżył się do swojego rozmówcy i gdy list był gotowy do przekazania wyciągnął po niego dłoń. Zależnie od jego gabarytów musiał się zastanowić w jaki to sposób ma go zamiar przechowywać. Istotne było tu zwłaszcza, czy tak jak zazwyczaj papier był zwinięty w rulon i to na tym rulonie widniała pieczęć czy też złożony w tzw. kopertę. Lepsze oczywiście było zwinięcie w rulon.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Port

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Shinji

Re: Port

Post autor: Shinji »

Niestety koperta nie była zapakowana w taki sposób w jaki Shinji mógłby tego oczekiwać. Na szczęście po wojnie w której przyszło mu brać udział w jego torbie zwolniło się miejsce. W pełni wystarczające by schować tam kopertę. Upewnił się, że jest ona szczelnie zamknięta tak by czasem nie zgubić cennej przesyłki.
- Wyruszam w takim razie. Nie będę tracił czasu i postaram się jak najszybciej wykonać zadanie.
Odwrócił się napięcie i ruszył w kierunku drzwi. Gdy miał je otworzyć odwrócił tylko głowę i podniósł do góry rękę w geście pożegnania. Następnie otworzył je i wyszedł na zewnątrz. Trzeba było przyznać, że stanowiło to milą odmianą zwłaszcza po ogromnej ilości zapachów, które zaoferowała mu osoba zasiadająca za biurkiem. Nie były one złe, ale zdecydowanie było to zbyt wiele jak na jego nozdrza. Przez zbytnie przekombinowanie bardziej niż sprawiać przyjemność męczyło to. Być może taki też i był ich cel. Żeby nikt zbyt długo, niepotrzebnie nie zawracał mu dupy. Z pewnością miał przed sobą naprawdę ogromną ilość pracy. Mimo, że Shinji miał o sobie całkiem duże mniemanie, to znał swoje miejsce. Póki co nie znaczył w organizacji absolutnie nic. Nawet to, że lider był skłonny spotkać się z nim osobiście nie powinno zaburzać oazy spokoju, która tak skrzętnie budował w głowie zwłaszcza po wydarzeniach z Iwaru. A miał pewne problemy. Odkrył w sobie zamiłowanie do zadawania cierpienia, było to nieco niepokojące, chociaż dobrze nawet trafił z czasami. Nikt jakoś bardzo nie zwracał na to uwagi, masa była niewinnych ofiar, które mogły się poddać jego woli, chociaż to także nie było w jego stylu. Znęcał się raczej nad osobami, które sobie na to zasłużyły tutaj można było szukać wspólnego punktu zaczepienia pomiędzy nim a Hikarim, chociaż ten drugi zapewne nie dałby się ponieść sadystycznym pobudkom. Chociaż kto tam wie. Niby go znał, ale nie do końca. W szpitalu uwydatniła się coraz większa różnica w zdaniach pomiędzy nimi.

Zastanawiając się nad tym faktem udał się w kierunku wyjścia z osady. Nie było powodu, żeby w niej dłużej zabawił. Tak jak zapowiedział osobie od której odebrał list miał zamiar uporać się z tym dosyć sprawnie i.... No własnie co wtedy. Nie miał póki co żadnych planów? Może kolejne zlecenie? A może dostanie coś od Kruków w końcu zdał raport i jak powróci to może otrzymać kolejne zadanie. Trzeba było przyznać, że bez wątpienia organizacja nadawała temu wszystkiemu jakiś sens. Nie mógł z pewnością narzekać na nudę. Cały czas cos było do roboty. A to wysłanie na kolejną wojnę, a to jakieś durne zlecenie bo akurat on się napatoczył. Ale w sumie czemu nie? Nie targały nim żadne wątpliwości po prostu parł przed siebie a to co miało nadejść i tak prędzej czy później się pojawi. W takim nastroju wkroczył na trakt...


z/t na szlak transportowy - http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=97&t=32
0 x
Kintoki

Re: Port

Post autor: Kintoki »

Z daleka, gdy jego statek dopiero zbliżał się do portu, nabrzeże wydawało się szare i brzydkie, mimo widocznego tłoku i kilku jednostek stojących na redzie i bliżej, przy pomostach. Gdy już trap dotknął ziemi okazało się że wcale nie jest takie szare, za to do brzydoty można było spokojnie dodać przykry zapach. Choć słowo "przykry" było nadzwyczaj delikatne. Zamiast dołączyć do małego tłumku, czekającego aż kapitan pozwoli im zejść z pokładu, nasz samuraj spokojnie stanął obok i zaczął zawijać skręta. Dobrze że jeden z marynarzy dał się namówić na odkupienie części swojego tytoniu, inaczej gnałby teraz na targ w poszukiwaniu kramu z tym zielskiem. Po chwili znajmy dymek zaczął zatruwać powietrze, a sam pan miecza wylądował na stałym lądzie. Niemrawo ruszył w tym samym kierunku którym podążała większość osób, choć szczerze nie widział gdzie może się dzięki temu znaleźć, na razie rozkoszował się brakiem chybotania i chwiania się podłoża na którym stał.
-Nie ma co, może statki nie są najgorsze, ale na pewno nie trafią na listę moich ulubionych środków transportu-rzucił rozglądając się gdzież go wiedzie tłum. Po chwili zaczął podejrzewać że muszą iść w kierunku jakiegoś targowiska, mijali coraz więcej kramów. Z ulgą stwierdził że nie ma na nich za dużo owoców morza, królują raczej mięsa i ryby. Kolejne sekundy obserwowania okolicy dały mu jeszcze inną informacje, pewnie będzie się tu wyróżniał. Po wielu latach spędzonych wśród niemal identycznych ludzi, wychowywanych w ten sam sposób, noszących podobne ubrania, nawet używających gestów kropka w kropkę identycznych, była to wiadomość ... przyjemna. I tak sobie szedł, powoli dopalając skręta, przyglądając się okolicy, czekając aż pojawi się natchnienie gdzie konkretnie skierować swoje kroki.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Port

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Pierwsze ślady?
Obrazek
1/15
0 x
Kintoki

Re: Port

Post autor: Kintoki »

Pierwsze ślady?
2/15
Musiał przyznać że takie spędzanie czasu, mozolne włóczenie się bez celu, miało swój urok. Wreszcie miał chwilę dla siebie, mógł się po prostu rozleniwić,spędź kilkanaście lat w miejscu gdzie każdy dzień ma ściśle określony harmonogram, a zrozumiesz o co chodzi. Więc chodził, raz z tłumem, raz w przeciwnym kierunku, tu zajrzał na stragan, tam podpatrzył jakąś małą aferkę. Czasem przez głowę przemknęło mu że własnie tak mogłoby wyglądać teraz jego życie, ale nie roztrząsał tych kwestii. Przeganiał je i cieszył się chwilą. Wszystko co dobre ma jednak swój koniec, a w tym przypadku, pasujący do tego portu koniec o szczególnym zapachu. Własnie zbierał się żeby skręcić następnego papierosa gdy uświadomił sobie że przykra woń okolicy została wzbogacona o kilka nowych tonów, wybijających się nad inne. "Chyba zbliżam się do ja...." nie dane mu było dokończyć myśli, w jednej sekundzie odwracał się w stronę hałasu, w drugiej leżał na ziemi obalony przez zauważony kątem oka kształt. W pierwszym momencie myślał że wpadł na niego jakiś dziki, wyjątkowo umorusany zwierz, w drugim zreflektował się że one nie potrafią mówić, więc to coś obleczone w brud i smród w niemal namacalnej postaci musi być człowiekiem. Może jeszcze nie ugłaskany, ale zabrał dłoń z tsuki.
-Nie szkodzi-podpierając się jedną ręką wstał z ziemi, przy okazji zobaczył że część otoczki ulicznika, w postaci plamy nie wiadomo czego, został na jego ubraniu. Już miał coś powiedzieć, gdy spojrzał w oczy starca, dziwne, jakby kolorem dostosowane do brudu całego włóczęgi, ale najważniejsze, o szalonym wyrazie. Rękojeść ponownie jakby sama się chwyciła, choć aby nie wyglądało to jakoś za groźnie przyjął pozycję jakby opierał jeden z chwytaków o ostrze przy pasie.
-Więc uciekasz przed czymś, czy dzisiaj rano jak wstałeś to stwierdziłeś że powpadasz na innych dla zabawy?- postanowił zagadać do menelka, po pierwsze skoro już sam na niego wpadł, po drugie nie był zbyt przesądny, ale że wpadł akurat na niego w tym tłocznym miejscu to mógł być jakiś znak. Po trzecie, skoro już i tak jest ubabrany częściowo w jego brudzie, i błocie z ulicy może chwile z nim pogadać, zawsze jakaś odmiana, jednak tak dal bezpieczeństwa swojego nosa starał się odsunąć na odległość pozwalającą na swobodne oddychanie.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Port

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Pierwsze ślady?
Obrazek
3/15
0 x
Kintoki

Re: Port

Post autor: Kintoki »

Czarnowłosy krok w tył, włóczęga krok do przodu a wraz z nimi luka w tłumie. "Dobrze że pale, mam wrażenie że dzięki temu mój nos nie jest taki wrażliwy", tak można by podsumować myśli Kintokiego gdy zauważył że zapach powoli przestaje mu przeszkadzać. Dodatkowo pomagało mu to że był po prostu przyzwyczajony do zapachu spoconego ciała, w końcu w dojo to nie było nic niezwykłego. No a bród na ciele posłańca to tylko pot kilku, no może kilkunastodniowy, pewnie też znalazłoby się trochę błota, śmieci, resztek jedzenia i tego co pozostaje po procesie trawienia. W sumie to może lepiej o tym nie myśleć? Na widok wyciągniętej ręki Katsuro, teraz znał już jego imię, chciał lekko pokręcić głową. Pewnie ta cała gadka o wróżeniu i telepatii wydawała mu się po prostu sposobem na wyżebranie pieniędzy od innych, no i to by tłumaczyło dlaczego wpadł akurat na niego, od przybysza łatwiej coś wyłudzić. Zamiast kręcenia łepetyną jednak odpowiedział.
-Wiesz,Katsuro-san, może w tym mieście wszyscy są jasnowidzami, skoro wiedzą że nadchodzisz, tylko ja jedyny normalny, dlatego na mnie wpadłeś-miał nadzieje że to wystarczy na spławienie naciągacza, no ale w tym momencie padło następne zdanie. Ledwie cztery słowa, trzy jeśli nie liczyć przyrostka, prawie przeoczył co najważniejsze.
-Poza tym skoro widzisz przyszłość powinieneś wiedzieć czego szuuuu... Czekaj, skąd znasz moje imię-koniec wypowiedzi wypadł już nieco głośniej, nie krzyczał, ale ton był wyższy niż reszty zdania. W myślach kotłowanina, skąd on może go znać? Czy widział go kiedy przebywał na kontynencie, nie za dawno, a nawet jeśli jakimś cudem to by nie pamiętał, był wtedy dzieckiem. Ktoś mu go opisał, raczej nie, on sam nie widział ze wsiądzie na statek dopóki się na nim nie znalazł. A może facet na serio widzi przyszłość? Ta myśl wydawał mu się zbyt abstrakcyjna, aby ją zaakceptować. Zostawiając jednak gonitwę myśli głowie, ciało posłuchało się instynktu. Przestał udawać że opiera się na ostrzu i chwycił saye jedną ręką, drugą mocno dzierżył rękojeść, z automatu przestał się cofać, wysuwając lewą nogę lekko do przodu. Taka pozycja wśród samurajów uchodziła za odpowiednik odciągnięcia kurka, jeszcze nie atak ale na pewno ostatnie ostrzeżenie. I tak czekał na odpowiedź.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Port

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Pierwsze ślady?
Obrazek
5/15
0 x
Kintoki

Re: Port

Post autor: Kintoki »

Uspokoił się? No może to akurat za dużo powiedziane, lecz po wypowiedzi włóczęgi Kintoki przynajmniej zapanował nad odruchem ciała, prostując się i puszczając miecz, no nie puszczając ale ponownie opierając na nim swoje dłonie. Wpłynął na to ton tego co usłyszał, niezachwiany i pewny, przy tym Katsuro brzmiał trochę jak dorosły tłumaczący jakąś oczywistość dziecku. I te gesty, samuraj był coraz bardziej przekonany ze naprawdę spotkał kogoś niezwykłego, może nie koniecznie w pełni zdrowego na umyśle, ale nadal. Nie przeprosił za swój wybuch, nie miał tego w zwyczaju, ograniczył się do skinięcia głowa w tym temacie.
-Też nie mam zamiaru walczyć, choć w tym celu przybyłem na kontynent-powiedział odruchowo, kolejny znak profesji, na wyspie istniała zasada iż niechęć do walki musza potwierdzić obie strony, dopiero wtedy obowiązuje pokój między nimi. Przy okazji zdradził jakąś mała informację o sobie, jeśli tamten był jasnowidzem i telepatą, choć Kintoki nadal nie bardzo w to wierzył, to i tak o tym wiedział, ale nadal był to gest dobrej woli. Kątem oka złowił grymas jakiegoś przechodnia, wyrażający wstręt w stosunku do włóczęgi, a może raczej do zapachu który go, czy raczej aktualnie ich, otaczał. Przez chwilę czarnowłosy coś układał sobie w głowie po czym zadecydował.
-Chodź przejdźmy się kawałek, na pewno znasz tu jakieś ciekawe miejsca, albo możesz mi coś opowiedzieć o ludziach tu mieszkających- skinął głową na "boskiego" żeby się ruszył. Jego nos i tak przyzwyczaił się już do zapachu włóczęgi, najprawdopodobniej przez utratę części węchu, a nie ma co innym zatruwać powietrza.
-Tu, w sensie do tego portu nic mnie nie sprowadza, po prostu szukam kogoś na kontynencie, i jakoś musiałem się na nim znaleźć-postanowił jednak lekko rozwinąć powód dla którego się tu znalazł, skoro tamten od początku chciał coś wiedzieć.
-A o co chodzi z tymi strażnikami których starałeś się unikać? Jakiś lokalny koloryt?-co prawda bardziej podejrzewał że to osoba z którą rozmawia stanowi lokalny koloryt, a strażnicy po prostu znęcają się nad bezdomnym, jak w każdym porcie i większym mieście świata. Swoją drogą nigdy mu się nie podobało takie rozwiązywanie kwestii włóczęgostwa, najprostsza i zarazem najmniej skuteczna, bo jedynym jej rezultatem było przeniesienie się włóczęgi gdzie indziej. "A może tym razem tu chodzi o coś innego, może ten umazany wszystkim czym się dało człowiek na prawdę ma jakieś dary z których inni chcą korzystać" Potrząsnął głową, nie to nadal wydawało się ... mało prawdopodobne.
0 x
Shinji

Re: Port

Post autor: Shinji »

Można było mówić o wyjątkowym szczęściu, mimo że poleciał trochę na żywca bez zrobienia jakiegokolwiek rozpoznania w wiosce - jedynie zapytał o drogę - to nie napotkał żadnych problemu. Wyglądało na to, że limit pecha przy tej misji chyba został wyczerpany podczas pobytu w karczmie. Właśnie dlatego nieco się zadziwił gdy osoba stojąca za ladą od razu przeszła do rzeczy. Spowodowało to jednosekundowe, ale jednak dla czujnego oka dostrzegalne zmieszanie połączone z pojechanie oczu w prawo i do góry. Podczas tego przewinięcia zastanawiał się co powiedzieć mimo że na dobrą sprawę nie było takowej potrzeby.
- Pewnie... przypilnuję.
Osoba udała się jakimiś schodami na górę, a on został sam. Całkowicie sam. Mimo, że dostał wyraźnie instrukcje jak zachować się gdyby ktoś przyszedł wolał uniknąć lekko krępującej sytuacji nawet dla niego - osoby otwartej na nowe doświadczenia jak i jako tako pewnej siebie chociaż często podchodzącej do życia aż za nadto w sposób zero jedynkowy. Kusiła także perspektywa zwinięcia czegoś. Nie miał w zwyczaju kraść, ale zafundowanie jedzenia pięknej nieznajomej trochę go kosztowało i z pewnością pomogłoby to się odkuć. Zależało mu jednak na reputacji w organizacji. Ciężko w to uwierzyć, bo normalnie coś takiego nie przeszłoby mu przez gardło, ale pieniądze nie były najważniejsze. Nawet osoba będąca tak cholernym materialistą, przeliczając nie raz życie ludzkie na pieniądze widziała to w ten sposób w tej określonej i na swój sposób wyjątkowej sytuacji, która stanowiła swoistą esencję jego położenia.

W międzyczasie gdy on jak zwykle zdążył się zatopić w odmętach myśli zawiłych i niezbadanych niczym oceny nieznajomy któremu przekazał wiadomość powrócił.
- O jesteś. Mam coś jeszcze zrobić?
Usłyszał nieco długą odpowiedź, która rozwiązując kwestie jednego zapytania stworzyła kolejne. Ciekawość nakazywała dowiedzieć się o co dokładnie może chodzić z jakimiś najemnikami bo pierwsze o tym słyszał. Z drugiej strony nauczył się, że lepiej nie zadawać za dużo pytań. Znacznie lepszym rozwiązaniem siedzenie i wykonywanie posłusznie poleceń niczym ameba intelektualna. Lepiej robić za pożytecznego idiotę, niż wścibskiego ziomeczka, którego ogólnie najlepiej to byłoby się pozbyć. Na wymądrzanie się i chłonięcie wiedzy przyjdzie jeszcze czas. Tutaj jego spotkanie z osobą do której miał dostarczyć wiadomość się kończy, a on powinien jak najszybciej wracać do rodzinnej prowincji.
- Dobra to skoro wszystko jest jasne i w porządku to kończy się tu moje zadanie. Żegnam, może przyjdzie nam jeszcze kiedyś się spotkać.
Odwrócił się napięcie i jeśli nic mu nie przeszkodziło to po prostu wyszedł. Należało teraz znaleźć wyjście z tego przeklętego miasta. Na szczęście zdołał w miarę sprawnie zapamiętać drogę więc nawet nie trzeba się było specjalnie wysilać z poszukiwaniem pomocy u jakiegoś z mieszkańców. Po wydostaniu się z miasta o ile nie napotkał żadnych problemów udał się na szlak, a nim od razu do Sogen. W dupie miał zmęczenie podróżą po prostu chciał jak najszybciej wrócić do prowincji. Po ewentualnej rozmowie z piórem mógł zawsze wrócić do domku rodzinnego i się przespać oraz coś zjeść.

Po upływie naprawdę sporej ilości czasu udało się mu powrócić z powrotem do Sogen. (Jeśli się coś wydarzyło to po prostu bez tej akcji) Dzięki temu, że znał to miejsce jak własną kieszeń od razu oszczędzając czas bez zbędnego krążenia po uliczkach znalazł się w porcie obok kryjówki organizacji. Trzeba się było modlić by zastał specyficzną personę i nie musiał czekać. Jeśli miałby jednak pecha to postanowił udać się w kierunku domu rodzinnego i odpocząć po uprzednim posileniu się jakimś ryżem. Dużych wymagań nie miał byle czymś zapchać żołądek. Po tak dalekiej drodze wszystko smakowało jak wybitny obiad w restauracji. Jeśli mimo wszystko zastał swojego pracodawcę to wkroczył do środka zamykając za sobą drzwi - upewnił się że tak się stał dociągając je do końca.
- Wiadomość została dostarczona i odesłano mnie z powrotem. Coś tam pomarudził w stylu "mógł przekazać że chodzi o zbieranie najemników, ale skoro to rozkaz lidera to się dostosujemy", ale wszystko bez większych zarzutów chociaż na trakcie napotkałem pewne problemy w które nie warto się zagłębiać bo nie wpłynęły one na powodzenie zadania. Jakieś dalsze instrukcje?
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Port

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Pierwsze ślady?
Obrazek
7/15

Zabiegana sobota, gomene ~
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Port

Post autor: Hikari »

Wybacz za wbicie Kamiru. Postaram się nie przedłużać.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Kintoki

Re: Port

Post autor: Kintoki »

Przynajmniej dzięki obecności 'boskiego" nie musieli się przepychać przez tłum, ten po prostu im ustępował, nikt nie chciał wchodzić do strefy zapachowej wytwarzanej przez jasnowidza. Nie niepokojeni zeszli po chwili z głównej ulicy i po chwili kluczenia Kintoki wypatrzył jakiś pasujący do ich sytuacji zaułek. Pasujący z dwóch powodów, po pierwsze nikogo, nie licząc potężnego kocura na dachu jednego z domów tam nie było, po drugie uliczka była usytuowana akurat w miejscu nawietrznym, to jest wiatr ciągnął po niej aż miło. Samuraj miał nadzieje ze to pozwoli mu choć trochę zminimalizować efekty przesiąkania zapachem włóczęgi, oprawszy się o budynek, tak aby wiaterek bił w stronę rozmówcy, skinął mu głową aby kontynuował. Gdy ten wspomniał o pomocy w względzie poszukiwań które prowadzi , czarnowłosy aż zesztywniał. W pierwszym odruchu chciał ponownie chwycić za broń, i tym razem nie zatrzymywać się na same pozycji ostrzegającej. Idiotyczna myśl przeszła tak szybko jak się pojawiła, to by raczej w niczym nie pomogło. Całą swoją siłą woli zmusił się do szybkiego przekalkulowania tego co usłyszał. Co prawda przed chwilą zdradził mu że kogoś szuka, jednak nie opisywał kogo dokładnie. Poza tym, to że ten człowiek ukształtował jego życie było znane praktycznie tylko w rodzinnym dojo mistrza, gdzie indziej ich brano po prostu za osobliwy duet sensei-uczeń. Szybki rzut oka na twarz Katsury zdradził ze ten wygląda o wile normalniej niż w momencie gdy na niego wpadł. Jakby skupienie na pojedynczej sprawie pozwalało mu zażegnać chwilowo szaleństwo.
-Gdzie w takim razie jest haczyk Katsura-san?-ostrożne zapytanie sprawiało wrażenie stonowanego, lecz czujny rozmówca mógłby wypatrzeć emocje ukryte za spokojnym tonem. Dostał swoją odpowiedź, coś za coś.
-Powiedz coś więcej o swoim problemie, a zobaczę co da się zrobić - zachęcił go do wyjawienia większej ilości szczegółów, choć w głębi duszy wiedział ze już się zgodził na tą umowę. Do diabła z honorem i nieuczciwą pracą, jeśli ten jasnowidz mówi prawdę to miał szanse znaleźć człowieka odpowiedzialnego za wszystko w jego życiu. W tym momencie jego emocjonalna strona zaczęła brać górę nad treningiem i był gotów złamać wszelkie swoje i wyuczone zasady aby dostać te informacje. Ciekawe tylko jak długo będzie trwał ten stan, i czy zaraz nie przyjdzie refleksja? No ale teraz czekał tylko na informacje co ma zrobić i gdzie.
0 x
Shinji

Re: Port

Post autor: Shinji »

Kolejne zadanie co? To była właśnie pierwsza myśl, która przeszła Shinjiemu przez głowę gdy usłyszał o wydarzeniach, które najprawdopodobniej będą mieć miejsce na Huyo. Powracając jednak jeszcze na chwilkę do zdanego raportu. Celowo nie wspomniał o szczegółach dotyczących spotkania z kobietą przez którą stracił tyle pieniędzy. Co prawda był to dosyć istotny punkt programu opowiadający o tym co tak naprawdę się stało, ale określenie lekkie problemy powinno wystarczyć tym bardziej, że jego zleceniodawca po raporcie z wojny w Atsui dał znać dosyć zrozumiale, że nie lubi zbytniego zagłębiania się w szczegóły. Robota ma zostać wykonana, a to jak tego dokonamy leży na dobrą sprawę tylko i wyłącznie w naszej gestii. Czy mu to odpowiadało? Raczej tak chociaż miał podejście raczej, że skoro czegoś wymagają to się dostosuje. Bardziej adekwatnym pytaniem byłoby zapytanie czy ma coś przeciwko temu, a odpowiedź brzmiałaby absolutnie nie. Nawet mógł oszczędzać swój jęzor do nieco innych czynności. Nie wspomniał o tym także z innego powodu po prostu było mu nieco głupio. Dał się zrobić jak totalny nowicjusz jakiejś losowej kobiecie, którą napotkał podczas podróży. Naprawdę przykra sprawa. Nie było to tylko uwłaczające jego męskiej dumie, ale i po prostu mogło świadczyć o niekompetencji, a takowej opinii chciał uniknąć.
Powróćmy jednak do wyprawy na Huyo. Co myślał na ten temat? Z początku sam nie wiedział co wywołało krótką pauzę dobrze zauważalną zwłaszcza dla tak wprawionego oka jak Kruk irytująco pukający palcami o stół. Mimo, że zdążył się już nieco do tego przyzwyczaić aż chciało się pokazać nieprzyjemny grymas na twarzy, który jasno by komunikował co tak naprawdę o tym wszystkim myśli. Jednak się powstrzymał i zamiast tego z uśmiechem na ustach oznajmił.
- Myślę, że mógłbym być zainteresowany. Oczywiście nie za darmo się rozumie? Zresztą głupio pytam zawsze byliście dla mnie hojni więc pewnie i tak będzie tym razem. Tak więc zamieniam się w słuch. O co dokładnie będzie w moim zadaniu chodzić no i oczywiście co się ma tam wydarzyć?
Wyglądało na to, że nie będzie już odwrotu, ale tak już miał, że pakował się nieprzerwanie w kłopoty. Coś go pchało do przodu i kazało brać udział w każdym nawet najmniejszym wydarzeniu, które mogło mieć wpływ na to co się dzieje na świecie. Może to wrodzona ciekawość zagrywkami politycznymi? Bardzo prawdopodobne w przyszłości pewnie nawet chciałby w tym uczestniczyć, ale do tego jeszcze długa droga, którą przyjdzie mu przebyć. Póki co był tu i teraz czekając na to co powie mu Pióro. Ekipa specjalna nie brzmiała tak źle. Ba nawet dumnie, niczym jakaś elitarna jednostka skupiająca w sobie wybitne jednostki. Nazwa często mogła jednak być zwodnicza i nie przekazywać tego jak naprawdę było, ale wszystko za chwilę stanie się jasne. Nieprawdaż?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości