Hotel "Marmur"

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Shijima

Hotel "Marmur"

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Akashi »

W końcu wszystko zostało wyjaśnione, lis bezpieczny, grupa idiotów oberwała po głowie, a teraz wycieczka do luksusowego hotelu, czego tutaj chcieć więcej. Fioletowo-włosy chwilę przyglądał się mężczyzną i ich dziwnym miną, które były pełne wyrzutów względem drugich. Jakie to zabawne, zwyczajna gonitwa po mieście i nieuwaga, do czego mogą doprowadzić. – Dobra ruszaj się i przestań pieprzyć, a wy won do domu, bo zmienię zdanie. – powiedział Akashi, popychając swego przewodnika do przodu, by ten spełniał swoją rolę. Droga przez miasto była dość zwyczajna, nikt nie zwracał większej uwagi na to, co się dzieję z mężczyzną, w sumie zasłużył sobie na totalne olanie przez całą wioskę i parę ciosów patelnią w łeb od żony. – Gorące źródła?! Na bagnach? A mają tam kąpiele błotne?- Wyrzucił z siebie młodzieniec pełen zdziwienia, cóż na bagnach można mieć wszystko, ale żeby gorące źródła?! Kto to do cholery widział, ale technologia idzie do przodu, może ciągną rurociągiem od sąsiada, tylko zaraz… rurociągi istniały w tamtych czasach? Nie… a dobra to zapomnijmy o tym. W końcu opuszczenie miasta i udanie się w stronę bagien, kto by chciał czegoś innego od życia jak odrobiony spokoju i wytchnienia od tego zgiełku, mężczyzna skręcił do lasu i szedł w kierunku bagien. – Oczywiście, że Cię puszcze, chyba nie myślałeś, że zabiorę Cię do tego hotelu. – Powiedział młody kultysta, wyjmując sakiewkę z torby i lekko nią machając przed sobą, po czym schował ją znowu do torby. Po paru minutach byli na miejscu, miejsce to wyglądało zjawiskowo, ale jaki idiota odpowiada za takie budowle jeszcze na bagnie?! Lecz nie ważne, fioletowo-włosy pożegnał się ze swoim przewodnikiem, dając mu lekkiego kopniaka w tyłek, by przez długi czas nie zapomniał swojej przygody, poi, czym wszedł do hotelu, a przynajmniej jego przedniej części. –Halo! Jest ktoś tutaj? Lisa przyniosłem. Oczekuje nagrody, albo się z nim stąd zabieram i idę….Do domu…jak jakiś znajdę. – Powiedział w pół żarcie-pół serio. W końcu na wyżywienie siebie go nie stać, a co dopiero lisa, a tym bardziej nie wie, co one jedzą. Czekał ze spokojem aż ktoś do niego przyjdzie, a jak nie to sam zechciał się rozejrzeć po hotelu w poszukiwaniu recepcji.
0 x
Obrazek
Shijima

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Akashi »

Akashiego niezbyt obchodziła droga i jej okolice, zwłaszcza po wkroczeniu do lasu, zwątpił najpierw w to ile dostanie za odnalezienie lisa, najpierw chciał go przerobić na futerko i sprzedać, trochę by zarobił na tym, ale nie zna się na oprawianiu skór, a i gotować najlepiej nie umiałby zrobić na nim gulasz. Cóż nie ma wyjścia, trzeba to zanieść i chociaż liczyć na parę drobniaków za znaleźne, a jak nie to można zatrzymać i wyrywać na niego panienki, może to nie jest małe dziecko i sposób na samotnego ojca, ale na małego białego liska też ktoś poleci. Chociaż po paru minutach, przed samym hotelem, wizja gotowania lisa zmieniła się w wizje woreczka złota, cóż biznes im wypalił i to całkiem nieźle. W tym momencie młodzieniec odprawił swojego przewodnika. – Dzięki za małą wycieczkę i polecam się na przyszłość. – Powiedział do odchodzącego mężczyzny i wszedł na teren hotelu, który jak na okolice był zjawiskowy. – Nieźle się ustawiłeś malcu, aż zazdroszczę, że sam nie jestem lisem. – Powiedział do swojego małego brudnego przyjaciela przechodząc obok fontanny kierując się do wejścia. Nawet nie musiał nic mówić by przywitał go głos kobiety. Pimpuś?! Ty sobie jaja robisz kobieto? Ja się nie dziwię, że on spierdolił od ciebie. Pomyślał młody kultysta odwracając się w stronę kobiety, a w jego oczu zapalił się blask. Na razie nawet nie planował się odzywać, bo sam nie wiedział, co powiedzieć, jedynie stał i się uśmiechał jak zwykle. Ta…wybawcę prosto z bajki, raczej prosto z najgorszych odmętów koszmaru, jak już. Ta kobieta była dość dziwna, jakby starała się rozebrać wzrokiem Akashiego, a wystarczyło powiedzieć by zdjął kimono i po robocie. – Znalazłem go w Sogen, goniło go trzech chłopów mających przewagę w uzbrojeniu nade mną. Jednak dałem im radę i go uratował. Ponoć chciał zjeść kury jednemu z nich. – Powiedział do dziewczyny, chcąc wyjaśnić okoliczność, w jakich odnalazł małego liska. – Nazywam się Akashi, a jak Ciebie zwą piękna niewiasto? – Dodał po chwili wyciągając rękę w stronę kobiety na przywitanie, oczywiście w formie dżentelmeńskiej, tak by mógł ją delikatnie unieść i pocałować w dłoń, gdy ona ją położy na jego. Trzeba przecież zrobić dobre wrażenie.
0 x
Obrazek
Shijima

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Shijima »

Misja zakończona.
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Akashi »

Wszystko skończyło się prawidło, tak jak chciał tego młodzieniec, poza szkopułem dotyczącym zapłaty, nic nie dostał, ale mógł spędzić czas w hotelu, zabawnie i wesoło, czasami się opłaca być dobrym o ile można na tym zarobić. Riri…tak szybko jak się pojawiła, tak i znikła razem z malcem. Cóż, a jej ostatnie słowa zabrzmiały dość dwuznacznie, a fioletowo-włosy, średnio miał ochotę na dodatkowe wrażenia w postaci uniesień z kobietami, jedyna, która w tym momencie go obchodziła, była jego siostrą, od czegoś trzeba zacząć by ją odnaleźć, a i jeszcze aniołek, ją też by się przydało odnaleźć, ale to dalsza część planu. Planu wielowiekowego. Chłopak ze spokojem podszedł do drugiej kobiety i odebrał kluczyk. –Rozumiem, tylko, do, których drzwi on jest? I gdzie znajduję się bar? Potrzebuje się czegoś napić. – Powiedział młodzieniec i dość szybko uzyskał odpowiedź, więc wyruszył w kierunku jadalni, która była połączona z barem. Usiadł na jednym z krzeseł i zamówił coś do jedzenia i picia. W końcu cały dzień o suchym pysku lata, a każdy wie, że lepiej się działa po zjedzeniu niż tak na sucho. Właśnie tak mijał czas młodzieńca w hotelu marmur, a przynajmniej jego początek. Degustując sake i inne podawane mu rzeczy.
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Motoko »

Dziewczyna już sama nie wiedziała, o co kogo się pyta, a tym bardziej o czym sama myśli. Powoli zaczęła się zacierać jej świadomość, która jakby chciała żyć własnym życiem i wcale nie wierzyć w to, że wydała dziewczynę, która obdarzyła ją zaufaniem. Sama kiedyś taka była i chyba właśnie ten maleńki fakt, który pozwalał w Sadze widzieć nią samą, przeważył na sumieniu, które zaczęło powolną wędrówkę dręczycielstwa. Motoko starając się być poprawną osóbką, wierzyła, że taka sytuacja nauczy ją wystarczająco, żeby nigdy nie ufać nieznajomym. W pewnym sensie było jej przykro, że druga nastolatka musiała przekonać się o tym na własnej skórze, ale jak już zauważyła na samym początku, nie potrafiła w żaden inny sposób pobrać jakiejkolwiek nauki niż takiej osobistej.
Zły, niezły, dobry, niedobry. Kolejne określenia, które nie były w głowie Samurajki. Zwyczajnie patrzyła na własne postępowanie, drogę nindo, które sobie obrała i z pewnego rodzaju bólem serca zaczęła przestrzegać. Być może nie spełniała ona wszystkich ideałów postaci, którą winien Samuraj ukazywać światu, ale czyż nie każdy robi tak, jak mu wygodnie? Bardzo możliwe, że właśnie dzięki tej próżnej wygodzie, cały czas stała w tym miejscu, gdzie aktualnie się znajdowała, zamiast przeżywaniu kolejnego dnia, wpatrzona, jak w obrazek, w przyjaciela dżdżownic.
- Mały, biały lis? - powtórzyła dosyć zdezorientowanym tonem, jakby dopiero po tym, jak sama to wypowiedziała, dotarło do niej, co niosą za sobą te słowa. Cały ambaras o jakieś zwierze. Ten mężczyzna chyba naprawdę jest bardzo uczynny. - W takim razie z pewnością hotel ma bardzo dobrą renomę wśród gości. - powiedziała bez zająknięcia, czyżby komplement, a może zwyczajne nabijanie się z mężczyzny? Co by to nie było, Motoko wypowiedziała to w sposób nader kurtuazyjny. - Byłabym wręcz zaszczycona, gdyby gdzieś tam znalazło się miejsce dla zwyczajnego podróżnika. - powiedziała mimochodem, po raz kolejny uświadamiając sobie co powiedziała, dopiero po tym, jak to zrobiła.
Widocznie świadomość powoli zaczynała mimowolnie od niej uciekać.W trakcie ciągłej wędrówki, nawet nie zorientowała się, że przeszli już tak daleko. Wiedziona dziwacznymi myślami, a raczej próbująca się w nich połapać nastolatka zaczynała przestawać tak dobrze kontaktować ze światem rzeczywistym. Przestawało to mieć takie wyraźne barwy, jak jeszcze kilkanaście godzin temu, jakby wraz z decyzją zostawienia sobie samej Sagisy oraz całego tego ambarasu, doszczętnie zdeptała również swoją dobrą stronę, ale hejże, czyżby właśnie nie odprowadzała jakiegoś starszego mężczyzny na jego miejsce? Zwyczajny gest, który być może miał jakieś drugie dno, którego sama Mo nie potrafiła odnaleźć, a może zwyczajnie się nie doszukiwała?
- Oczywiście. Dobrze, że jest Pan czujny. - przytaknęła na głos, jakby lekko oddalonym głosem. - Wybaczy Pan, ale jakoś nie mam teraz głowy do przeszukiwania terenów. - wyżaliła się? dosyć zamglonym wzrokiem patrząc w stronę miejsca, które mieli do przejścia. Niezbyt orientowała się w terenie, a tym bardziej dostrzegała co tam było, jakby patrzyła, ale niewidziała.
0 x
Shijima

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Shijima »

0 x
Motoko

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Motoko »

Być może była to pewnego rodzaju impertynencja, ale kiedy nie widzi się rzeczy nadprzyrodzonych, z pewnością nie uwierzy się również w nadzwyczajnego liska, bo…po prostu nie. Motoko była nastolatką dosyć przyziemną i równie przyziemnie ją uczono, dlatego jakiekolwiek odstępstwa od natury, o ile jakiekolwiek by się pojawiły, zostałyby chłodno przekalkulowane przez jej dosyć analityczny umysł. Niestety nie była w tym jeszcze biegła, a takowych sytuacji na swoim koncie miała okrąglutkie zero? Stąd jakiekolwiek wypowiadanie się było co najmniej głupotą, ale jak przyjemnie brzmiącą w głowie głupotą! Wędrówkę po raz wtóry przerwała wędrówka, a raczej zmiana otoczenia, która objawiała się przez bardziej ociążałe stopy. Żmudną wędrówką było stawianie kolejnych kroków, choć trzeba przyznać, że żadne z nich się nie poddawało i raczej wcale nie marudziło na głos.
- Nie miałam na myśli śmiesznie… - poprawiła się niemal od razu. - Po prostu tak jakoś...nadzwyczajnie. - może zrozumie? Może nie. Nie to jednak było w kwestii dziewczyny, której również mrok wieczoru zaczynał również ciążyć, nie staruszek, którego obecność została już na tyle zaakceptowana, żeby mogła śmiało dać mu się nawet zasztyletować. Brak reakcji w postaci spięcia ramion i całego ciała, był również brakiem czujności, która do czasu wyjścia z okolic osady rodu Uchiha była jej towarzyszem niemalże na okrągło. Braki w takowych sytuacjach oznaczały pewnego rodzaju infantylność, na którą pozwoliła sobie młoda dama, niemalże proponując mężczyźnie, że mogą wymienić się przysługą. Nie miała tego w zwyczaju, ale przecież bycie dobrym samarytaninem, który żyje tylko dla pomocy innych zwyczajnie nie istnieje, czyż nie? Motoko była świadoma, że wszystko ma swoją cenę. - Dziękuję, bywało lepiej. - przyjemnego rodzaju szczypanie obudziło jej wzrok, który momentalnie rozszerzył się na widok budynku, który po żmudnej wędrówce pojawił się przed ich oczami.
Nigdy nie była edukowana w budownictwie, a tym bardziej szlachetnej dziedzinie matematyki, która pozwalała ludziom w ogóle myśleć o takim stawianiu budowli, pomimo to, była w stanie stwierdzić, że widok był nieziemski. Jakby odseparowanie od tego smrodu i kurzu z maleńkiej wioski pozwalało hotelowi mieć własną aurę, którą praktycznie od razu obdarzyło dwójkę przybyłych postaci. Z daleka było widać, że wszystkie czynności w tym miejscu mają swoją rację bytu i po prostu istnieją, jakby działo się tam kompletnie odseparowane życie, co Motoko oglądała z nieskrywaną fascynacją w oczach. Może by tak zostać tu na dłużej? Przecież nikt mnie nie goni, prawda? Komary, błoto, uczucie lepiącej się sukienki, a także włosów na karku, wszystko zniknęło na rzecz tej idylli, która ukazała się przed jej czerwonymi, momentalnie uważnymi ślepiami. Czekała na reakcję starszego mężczyzny, w końcu nie może go poganiać, nie żeby zwyczajnie się zauroczyła w widoku, który miała przed oczami.
0 x
Shijima

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Shijima »

0 x
Motoko

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Motoko »

Czekaj, wróć...Lisek był własnością Panienki Riri, która jest właścicielką całego hotelu? Definitywnie Motoko nie pojmowała do tego momentu tego jakże istotnej, a zarazem bardzo prostej informacji. Przez cały ten czas myślała, że portier uganiał się za zwierzęciem jednego z gości hotelu, stąd też wzięła się jej reakcja o bardzo dobrej obsłudze hotelowej. Pewnym było, że starszy mężczyzna jakoś nie przejmował się swoim stanem, bardziej interesował go fakt, że zwierzę nie zostało schwytane, co na swój sposób było dosyć przykre, o ile ktoś lubi takie czworonożne stworzenia.
Jego zmarszczona, sympatyczna twarz była nader cklwia i choć sama Motoko nie potrafiła zbyt dobrze uzewnętrzniać własnych emocji, odwzajemniła jego uśmiech, tak...po prostu. Nie oczekiwała w zamian jakichkolwiek oklasków, czy też nagród, jak było to w przypadku zadania, które niechybnie udało jej się bardzo dobrze spełnić jeszcze kilka dni temu. Zamknęła oczy, by zaraz znowu je otworzyć, nie chcąc po raz kolejny wracać myślami do tego co już było, bo przecież to nie wróci więcej. Nie mogła utracić tak pięknego widoku, który był namalowany przed jej oczami w sposób nader rzeczywisty, jakby naprawdę mogła po niego wyciągnąć rękę. Magia, która spowiła również ich dwójkę pozwoliła kontynuować ich wędrówkę, która miała widoczny koniec, a nawet jej finał.
Wraz z wejściem do przestronnego i bardzo schludnie prowadzonego pomieszczenia, do którego dwójka podróżników definitywnie się nie wpasowywała, Motoko zauważyła nagłe poruszenie pośród obecnych osób. Wszyscy spoglądali z pewnego rodzaju zwątpieniem, co też taka młoda raczej-nie-w-tym-wydaniu-dama robi z poharatanym recepcjonistą, bardzo wysokim recepcjonistą, na co też nie zwróciła wcześniej uwagi. Można powiedzieć, że wraz z usposobieniem mężczyzny i brakiem tego spojrzenia z góry, mógł on nawet być przy niej wielkoludem, a to wciąż nie przeszkadzałoby jej to aż nadto, jak bywało w niektórych przypadkach. Widocznie przyjęcie reguły nienawiści do osób wyższych było głupie, wszystko było zależne od spojrzenia i usposobienia, co powoli zaczęła sobie uświadamiać przeciętnego wzrostu nastolatka.
- Nie, proszę się nie kłopota… - nawet nie zdążyła skończyć zdania, które widocznie i tak zniknęłoby gdzieś w odmętach pustej przestrzeni, którą zostawiła po sobie kobieta. Widocznie mężczyzna jako recepcjonista miał wypracowany szacunek wśród swoich podopiecznych, bo chyba tak też można nazwać wszystkich pracowników hotelu, którzy spoglądali z pewnego rodzaju strachem na stan w jakim znajdował się staruszek. Sama Mo wyczuwała od niego pewnego rodzaju dozę szacunku, który okazywała mu od samego początku znajomości - Mam nadzieję, że dobrze się tutaj Panem zajmą. - stwierdziła z nieskrywaną sympatią, jakby dopiero co uświadomiła sobie, że w pewnym sensie miała nadzieję, że nie będzie on próbował po raz kolejny wybywać na eskapady za liskami. W dziwny sposób przykro jej było, że wszystkie myśli zaraz po raz kolejny zbombardują jej głowę, dlatego spojrzała się uważnie na kobietę przy ladzie, zwracając bezpośrednio do niej. - Czy jest Pani może zorientowana, gdzie można znaleźć cokolwiek wspomagającego sen? - przecież nie będzie przeżywać po raz kolejny spotkania z oczami odbijającymi przyjacielskie dżdżownice, prawda?
0 x
Shijima

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Shijima »

Misja zakończona.
0 x
Motoko

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Motoko »

Kurtuazja, zawsze to była kurtuazja, która zmuszała do robienia rzeczy, które nawet nie były wielce pożądane przez nią samą. Ta sama kurtuazja, doprowadziła do tego, że znajdowała się w miejscu nader magicznym, wręcz kompletnie wyrwanym ze świata, który otaczał go wokół, pomimo tego, że były to bagna! Komary owszem, były, ale zdawały się mieć mniej wyczulone receptory na ludzką krew, która płynęła tutaj własnym tempem. Każda mijana osoba, czy to gość, czy też gejsza bądź inna osobistość z usługi hotelowej, wydawała się być w świecie pokolorowanym przez ich kredki. Żyjąc zgodnie z naturą, wstając w porze, której organizm nie potrzebuje więcej snu, jedząc w momencie, kiedy jest to naprawdę potrzebne, nie zaś z narzuconych, od góry reguł, a raczej godzinach. Wszystko to było, jak sen, który uporczywie męczył Motoko, która jeszcze nie wypoczęła po ostatnich wojażach.
Przypadkiem otarła swoją spuchniętą dłonią o pobliską framugę, co spowodowało nagłe, głośne wciągnięcie powietrza przez jej wąskie usta. Mężczyzna, który widocznie szedł na spoczynek przestraszył się nagłego syku i łapiąc za serce, spojrzał na nastolatkę ze zdziwieniem.
- Panienka powinna pójść się czegoś napić na ukojenie bólu. - zaproponował z pewną dozą zrozumienia patrząc w jej czerwone, opuchnięte kostki na prawej dłoni, które definitywnie nie dodawały uroku i delikatności. W pewnym sensie dziewczyna wiedziała co mężczyzna ma na myśli, ale miała ogromne opory przed kolejnym upijaniem się, w końcu co by nie było, pierwszy raz prawie spiła się z Sagą, którą potem pchnęła w ręce swojego zleceniodawcy i... Wszystko to znowu się komplikowało, ale zaciskając mocniej pięść, która piekielnie zabolało, ruszyła przed siebie, prosto do baru, w którym poprosiła o dwa szybkie szoty jakiegoś mocnego trunku. Z początku barman nie chciał jej obsłużyć, ale widocznie jedno jej spojrzenie, a także jakieś słówka wyszeptane mu na ucho przez drugiego obsługującego mężczyznę wystarczyły, żeby ten zwyczajnie postawił przed nią dwa, małe naczynka.
Wszystko poszło dosyć sprawnie i szybko, dlatego zaraz po wypiciu zacisnęła w pięści swój klucz od pokoju i skierowała się prosto do niego, chcąc wypić napar, który z pewnością został już przygotowany. Weszła po raz kolejny do pokoju, tym razem przyglądając się wnętrzu, które było zwyczajnie ujmując - nadzwyczajne. Miało jakąś otoczkę spokoju i relaksu, którego można było w nim zażyć, a to delikatne i przewiewne kimono na łóżku? No cudo!
Przeszła przez zasuwane drzwi, a raczej kotarę, zamykając ją zaraz za sobą, oczywiście tylko i wyłącznie prowizorycznie, bo przecież żadnych zamków tam nie było, nie trzeba było komukolwiek mówić, że był to dosyć prosty znak nieprzychylności do osób naruszających spokój gości, albo i był po prostu wolny. W przypadku ciemnowłosej nastolatki, było to głównie przyzwyczajenie, choć nawet i ono przestało mieć takie znaczenie. Odłożyła niepotrzebne klucze, które był chyba tylko atrapą, bo jakoś nie widziała tego, żeby zamykać drzwi, a może już to zrobiła? Zdekoncentrowana brunetka sięgnęła po wywar, który leżał już na stoliku obok łoża. Kiedy odkorkowała małą buteleczkę i ciurkiem wypiła jego zawartość, zaczęła ściągać z siebie konkretne części odzienia, zwyczajnie rzucając je na bok łóżka, od strony okiennic, z których przebijała się ciemność wieczoru. Ubrana jedynie w bardzo lekkie i zwiewne kimono, które przewiązała powyżej bioder, położyła swoje obie bronie wzdłuż dosyć wysokiego mebla, na którym przyszło jej spać.
Pomimo tego, że w swoim życiu leżała na naprawdę wielu powierzchniach, ta zdawała się być wyjątkową, jakby wręcz zachęcała gościa do przeleżenia na nim całego dnia, a może to zwyczajnie efekt szybko działającej mikstury i alkoholu? Szkoda jedynie, że przez nią nie będzie pamiętała, jak dobrze spało się na tak wygodnym meblu. Nawet się zbytnio nie nakrywając, a jedynie wchodząc pod pierwszą, wręcz nawierzchną część okrycia, zasnęła, pozwalając oddać się w senny niebyt. Jej skulona postać, której twarz przysłaniały bujne, czarne włosy, które nawet częściowo uciekły z łóżka, była wręcz niezauważalna, jeśli ktoś nie zwracał uwagi na całokształt łóżka, zdawać by się mogło, że to jakiś harmider po innym gościu, którego nie zdążono uprzątnąć, bo przecież kto śpi w pozycji embrionalnej? Może to zwyczajny prezent dla kolejnego gościa, schowany pod lnianym kocem?
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Akashi »

Młodzieniec wyraźnie dobrze spędzał swój wieczór, praktycznie tak samo jak wczorajszy z butelką sake, ale tym razem postępował nieco inaczej niż wtedy. Tym razem zastosował metodę szklankową, powoli popijając łyczek po łyczku, w międzyczasie jadł miskę ramen, które było wyjątkowo pyszne. O wiele bardziej niż w tamtej karczmie.
-Pyszne i to bardzo. - powiedział młodzieniec kierując wzrok na barmana, który jedynie przytakiwał mu głową. W końcu, ktoś taki jak fioletowo-włosy, niezbyt pasował do opisu gości, którzy zazwyczaj odwiedzali hotel. Zapewne gdyby nie to, że dostarczył pimpusia do właścicielki hotelu i temu, że się jej raczej spodobał, zostałby wyrzucony na zbity pysk przez ochronę tego hotelu. Chociaż zaraz, jak do tej pory młody kultysta nie zauważył nikogo, kto mógłby pasować wyglądem do ochroniarza. Chłopak wyraźnie zaczął się rozglądać po pomieszczeniu w szukaniu jakiś szczególnych znaków, ale poza zwykłymi gośćmi i obsługą, nie było tutaj nic ciekawego. Jakby samo umiejscowienie hotelu nie było dziwne. W końcu, kto o zdrowych zmysłach stawia luksusowy hotel na samym środku bagna. Może grunt tani pod budowę, a na nic lepszego nie było ich stać? Jak nadarzy się okazja trzeba będzie się wypytać właścicielki, dlaczego właśnie bagno, to jest zbyt dziwne. Wystarczy zwykły szaleniec z bronią, który postanowi tutaj kogoś zamordować i obrabować, a pozbycie dowodu do bardzo łatwych by należało, wystarczyłoby wyrzucić zwłoki przez okno i trochę odciągnął od hotelu, a resztą zajeły by się mokradła wciągając zwłoki na dno.
-Poproszę jeszcze jedną butelkę, ale tym razem coś mocniejszego...macie coś takiego? - powiedział Akashi, sam nie musząc długo czekać na odpowiedź. Barman ze spokojem, wyjął dziwną butelkę spod stanowiska swojej pracy i podał ją chłopakowi, nie miała żadnych oznaczeń, ani nic. Co było dość dziwne jak na renomę lokalu.
- W tej samej cenie, co sake. -Dodał po chwili, przekonując młodzieńca do skosztowania dziwnego trunku. Ze spokojem nalał sobie najpierw połowę szklanki, którą opróżnił bez trudu.
-Próbujesz zrobić ze mnie idiotę?! To przecież...zwykła...woda…- powiedział młodzieniec zaczynając lekko kołysać się na swym siedzenia jego obraz stracił znacznie na ostrości i wyrazistości.
Smakuje jak woda, a kopie po krótkim czasie, co to za cholerstwo i szarlataństwo?! Pomyślał młodzieniec mrużąc lekko oko. - Mi chyba starczy..-Powiedział podnosząc się od baru, na szczęście to rzuciło się mu tylko na głowę, a na nogi nie i mógł ustać spokojnie. Lecz wszystko, co widział było inne, takie kolorowe i tęczowe, jakby zjadł grzybka halucynka i odwiedził chmurkowo za czasów tworzenia tęczy. Jadalnia, która chwilę wcześniej wyglądała normalnie, teraz wyglądała jak obrazy Muncha. Niby cholera wie, co przedstawiały, ale było w nich ukryte piękno i czar. Tak było i też w tym momencie w głowie chłopaka. Dziwne rozjeżdżające i rozpływające się sylwetki, meble i ściany. Całkowity odlot po połowie szklanki, będzie trzeba wrócić po więcej tego towaru, ale najpierw trzeba wrócić do sprawności umysłowej. Chłopak spokojnym, lecz lekko chwiejnym krokiem skierował się do korytarza, który wyglądał jak przełyk, nawet miał zęby u wejścia do jadalni i dziwaczne otwory w sobie. Cóż...Połknąć to mnie nie połknie, to robimy głębokie gardło, korytarzowi. Pomyślał i dzielnym krokiem ruszył przed siebie w poszukiwaniu swego lokum, spoglądając od czasu do czasu na kluczyk w swojej dłoni, który wyglądał jak gałka oczna wyciągnięta z całym nerwem z głowy człowieka. MRUGA! To coś mrugało, dam sobie uciąć rękę, że właśnie to robi i to cały czas w odstępach paru sekund. Minęło parę minut i nastała cisza nocna, oznajmiła to dziwna choinka w bikini z dzwoniącym męskim przyrodzeniem w ręku. - Tak jest!- Powiedział młodzieniec i skierował się do pierwszego lepszego otworu w przełyku korytarza. Wnętrze zapewne wyglądało ciekawie, ale nie w tym stanie. Wszystko przypominało bardziej strefę wojny, a nie luksusowy pokój, jeszcze z wielkim karaluchem na łóżku. Nie z takimi rzeczami się spało. Chłopak powoli zdjął kij z pleców i położył go obok wężów na skale cały czas patrząc na wielkiego karalucha, który zapewne jest tylko w jego głowie, stąd jego stoicki spokój. - Nazwę Cię Tuptuś. - Powiedział, sięgając ręką do głowy owady, by go pogłaskać, a tak na prawdę pogłaskał dziewczynę po tyłku i dał jej dwa klapsy do tego, a żeby było tego mało jeszcze ją pocałował, na szczęście tylko w biodro, a nie w księżyc w pełni.
-Tuptuś, poczekaj chwilę, zaraz się położę. - Dodał po dziwacznym obrzędzie i zaczął się rozbierać, jednak najpierw wyjął Mietka z torby, który w jego głowie właśnie śpiewał miłosne serenady i miał więcej skóry niż normalnie, położył go na kamieniu, obok kijaszka i dwóch węży, a pod skała swoją torbę, a na niej swoje kimono, pozostając całkowicie nago i położył się obok Tuptusia tuląc się do niego i oddając mu jeden pocałunek w tyłek na dobranoc i zasnął obejmując go jedną ręką.
0 x
Obrazek
Motoko

Re: Hotel "Marmur"

Post autor: Motoko »

Zanim jeszcze głowa dotknęła poduszki, dziewczyna zasnęła. Tchnięta w jakiś wir ciemności, która z każdą sekundą, czy też minutą stawała się jeszcze ciemniejsza, ale czy przypadkiem we śnie nie było czasu? Zegar, to był zegar. Klik - klok, odbijało się z prawej, do lewej strony dziewczyny, a z każdym odbiciem wyimaginowanej wskazówki, zimno przedzierało się przez coraz to większą część jej ciała, powolutku obejmując całokształt. Stąd to drżenie...i przestało. Tak nagle, jakby ręką odjął, a może zwyczajnym klepnięciem, a raczej dwoma? Kompletnie nieświadoma, uśpiona i będąca trochę pod wpływem dziewczyna była w całkiem innym świecie i jedyne co była w stanie sobie w tym momencie zobrazować było płynięcie w łodzi. Raz z jednej strony uderzenie, raz z tej samej, kto wie, może to jakiś przypływ, a jej łódka była akuratnie przy brzegu? Potem było jeszcze lepiej, bo ciepło rozniosło się po całym boku dziewczyny, który momentalnie zareagował na ciepło dłoni chłopaka, gdyby tylko była świadoma....
Wraz z jego ucieczką z łóżka, dziewczyna po raz kolejny poczuła przejmujące zimno, przez które niemalże zaczęły drżeć jej zęby. Zaraz jednak wróciło słoneczko, które kołysało jej łódkę od jednej strony, będąc po chwili wciągniętą na brzeg. Akashi łożąc się przy skulonej dziewczynie i kładąc na jej głowie pocałunek (zakładam, że skoro głowa była jej tyłkiem, to jego tyłek jest jej głową), nie był świadom, że zareaguje ona w sposób taki, a nie inny, sama z pewnością by się zdziwiła, gdyby tylko była wszystkiego świadoma. Widocznie dawka alkoholu nie pozwoliła syntetykowi prawidłowo działać, a może był na tyle mocny i delikatny jednocześnie, że pozwalał jej pozostawać w fazie snu, dając możliwość przy tym do tulenia się z nieznajomymi w łóżku? Tak, właśnie to zrobiła brunetka. Położyła swoją drobną, opuchniętą dłoń na jego klatce piersiowej, podnosząc przy tym swoją głowę na jego ramię. Widocznie promienie słoneczne były bardzo przyjemne dla łódeczki, którą Motoko była, a może i siedziała w niej, choć akuratnie w tym momencie nie było to tak istotne, bo przecież zegar przestał tak tykać, a fale ustały. Pozostało tylko przyjemne ciepło bijące od Aka...Słoneczka.
Dziewczyna nie śniła zbyt wiele, jedyne co widziała to ciemność przeplatana różnego rodzaju ulotnymi myślami, które nawet nie pozostawały w jej świadomości, dając kompletnie się ponieść swojemu częściowo bezwładnemu stanowi, a także i nieskładnym obrazom, które i tak znikały. Ewidentnie napój nasenny w pewnym stopniu działał, choć chyba przez mieszankę z alkoholem, pozwalał jej na reakcję na każdy bodziec zewnętrzny, co było wielce niewygodne, szczególnie w tej sytuacji, kiedy jakiś nieznajomy jegomość zwyczajnie wpieprzył się jej do łóżka. Jakby miała ostatnio mało zamieszania z facetami, a raczej myślami o nich. Wszystko oczywiście musiało się dziać, kiedy ta zaczęła powoli się przekonywać do tego, że jednak każdy z nich nie jest taki sam i w sumie, to w pewnym sensie tęskni za swoim miłosnym nemezis, które zabiła z zimną krwią...
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość