Miasteczko Utemi

Druga co do wielkości prowincja Karmazynowych Szczytów od wieków znajduje się pod opieką słynnego Rodu Hyūga, który bardzo dokładnie dba o rozwój wewnątrz swego kraju, a także o bezpieczeństwo granic - zważając na sąsiedztwo z niezbadaną powierzchnią lądową (znaną pod nazwą Głębokich Odnóg) na południowym zachodzie. Podobnie jak w pozostałych prowincjach Karmazynowych Szczytów, dominuje tutaj krajobraz górzysty i roślinność wysokogórska, lecz Kyuzo może pochwalić się bogatszą fauną - wiele zwierząt chętnie poszukuje kryjówek w głębokich jaskiniach prowincji, chroniąc się przed dość kapryśną pogodą.
Irie

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Irie »

0 x
Rei

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Rei »

Hmm... Nic nie wskazywała na to, że jakieś jabłka się znajdą. Trzeba polegać bardziej na innym jedzeniu, jak trawa. Może wystarczy, choć z drugiej strony trawa jest niemal wszędzie więc równie dobrze, może się nie skusić. Rei zerknęła na Hinatę, która w dłoni trzymała kawałek pokruszonego chleba, kobieta nie łudziła się, że to wystarczy jednak mogło się przydać.
- Niesforny. - skomentowała. - A reaguje jakoś na twój głos? Może wystarczy zawołanie go. - dodała.
W końcu po dotarciu pod początek lasu, Rei rozejrzała się szukając wzrokiem kucyka. Poszukiwanie go wzrokiem nie zajęło wiele czasu, trudno nie dostrzec czarnego kształtu przy takim krajobrazie.
- To twoja zguba, tak? - zapytała chcąc się upewnić, czy na pewno dobrego osobnika zobaczyła za pomocą swoich oczu.
0 x
Irie

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Irie »

0 x
Rei

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Rei »

- Trochę jak kot. Kroczy własnymi ścieżkami. - stwierdziła, patrząc na zgubę Hinaty i co jakiś czas na nią. Zwróciła dłuższą uwagę na tego Kuro, dopiero gdy dziewczynka wołała go. Widać było, że jest zainteresowany bardziej jedzeniem niżeli innymi osobami w pobliżu. Faktycznie jest to żarłok.
- Cóż, wygląda jakby trawa tu mu smakowała. - mruknęła krzyżując ręce i nad czymś chwilę myśląc. - Ja już raczej pójdę, muszę iść. Kuro nie wygląda jakby w najbliższej przyszłości miał zamiar się ruszyć. - dodała cicho wzdychając. Teraz musiała dotrzeć do swojego domu, zjeść coś i odpocząć a potem... Sama nie wie. Jej życie nigdy nie było ciekawe, bo takie nie musiało ale może czas coś w nim zmienić? Kto wie.
0 x
Irie

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Irie »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Natsume Yuki »

Opiszcie teraz, co robiliście przez dwa dni. Jest sporo gajów i polan, mieszkańcy są skorzy do rozmów. Zdaję się na waszą inwencję twórczą. Zabieg nogi Reiki opiszę w następnym poście.

PS Obie te umiejętności zyskane w poście są tylko fabularne i nie mają przełożenia na mechanikę. Ot, taki smaczek.
0 x
Yoichi

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Yoichi »

Podróż z byłymi więźniami wcale nie przebiegała szybciej, niż z samym Hayato. Było to zupełną oczywistością, chociaż Yoichi na początku liczył na lepsze tempo z powodu towarzystwa Hanzo i nieco mniej przykrej pogody. Kiedy dopiero wybierali się w to miejsce, to złapały ich ulewy, lecz tym razem nie było tak źle. Niestety po jakimś czasie rudzielec musiał porzucić plan z szybszą wędrówką, więc nie pozostało mu nic innego jak maszerować, strzec cywilów i rozmyślać. To ostatnie zajmowało mu więcej czasu niż dwie poprzednie czynności. Przez pierwsze dni chodził na pół wyłączony. Niby pełnił rolę strażnika grupy, ale inne bodźce do niego nie docierały, gdyż był pochłonięty myślami. Miał wiele spraw do przewałkowania i za każdym razem dochodził do nieprzyjemnych wniosków, więc zaczynał wszystko od nowa. Yoichi zwyczajnie chciał znaleźć złoty środek między byciem shinobi, spełnianiem swoich celów, byciem sobą i byciem kimś więcej niż jedynie chodzącym automatem rozkoszy. Każdy głupi od razu doszedłby do wniosku, że to niewykonalne. Inuzuka również wpadł na to natychmiast, lecz mimo wszystko kombinował. Nie podobało mu się, że dotarł w swoim życiu do takiego momentu, w którym jest zmuszony do wyrzeczeń. Wiele dni zajęło mu pogodzenie się z myślą, że nie może mieć wszystkiego i musi wybrać. Wtedy zaczęło się najgorsze - na co się zdecydować?
Stan psychiczny rudowłosego polepszał się z dnia na dzień odkąd opuścili Tengokumine. Największy wpływ na to miał Hanzo. Yoichi łaknął jego spokojnej aury, więc ze skupieniem wsłuchiwał się we wszelkie porady, ale także obserwował mnicha kiedy tylko mógł. Chciał od niego zaczerpnąć trochę tego czegoś, co pozwalało mu żyć w zgodzie ze sobą. Chciał też zdobyć trochę tej mądrości, aby wiedzieć co wybrać. Uwielbiał walczyć, rozwijać się, współpracować z Ninkenami, więc nie mógł porzucić bycia shinobim. Nic nie napędzało go tak bardzo, jak własne cele - zemsta na porywaczach ninkenów, zemsta na ojcu, likwidowanie parszywej części świata, aby inni mogli żyć lepiej. To wszystko było dla niego zbyt cenne. To były jego życiowe cele. Powody, dla których żył, więc nie mógł ich porzucić. Lubił być sobą. Gdybym nie był sobą, nie byłbym nikim innym. Te słowa podkreślały przywiązanie do własnego charakteru i zaznaczały pewną ważną rzecz. Gdyby nie był sobą, to wolałby nie istnieć, niż być kimś innym. Bez jego osobowości wszystko stawało się nieważne. Wiele rzeczy składało się na bycie "nim" i każda wydawała się niezbędna. Niektóre rzeczy można było wyeliminować, poświęcić dla innych cech, które mogłyby umożliwić znalezienie złotego środka, lecz podstaw charakteru nie dało się usunąć. Ten szkielet musiał zostać, a on przeszkadzał. Nie mógł porzucić bycia sobą. Być kimś więcej to sprawa wyjątkowo drażliwa dla rudowłosego. Odkąd zaczął interesować się kobietami, to zawsze chciał w przyszłości mieć żonę, dzieci, żyć w taki sposób, aby czerpać z tego przyjemność i spełniać swoją ważną rolę męża oraz ojca. Niestety nie miał szczęścia w miłości, gdyż zawsze okazywało się, że całe te jego niesamowite uczucia, to zaledwie zauroczenie. Wszystko przemijało, a on mimo usilnych starań nie mógł nic z tym zrobić. A teraz kiedy, zresztą jak zwykle, wydawało mu się, że znalazł tą jedyną okazywało się, że miłość i on to dwie niepasujące do siebie części. Nie było "jego" z miłością. Jeżeli kogoś kochasz, to nie skazujesz się każdym celem na śmierć, nie rzucasz się w wir wydarzeń bez zastanowienia, aby działać według własnych przekonań, nie gonisz za osobą, która jest wielokrotnie silniejsza od ciebie, nie narażasz swojego życia każdym zleceniem, nie zmuszasz ukochanej do martwienia się przez to wszystko, nie zmuszasz jej do uczestniczenia w koszmarze, który mógłbyś przeżywać sam, nie zmuszasz jej do narażania własnego życia przez twoje przekonania. To nie mogło zadziałać. Nie w takiej formie, jaką chciał osiągnąć Yoichi. On chciał jednocześnie być sobą, poświęcać się dla innych jak na Pustynnym Pogromie albo teraz - z Festiwalem Śmierci, być shinobim, który nadstawia kark, aby wykonać zlecenie i jednocześnie kochać oraz być kochanym bez zmuszania swojej miłości do uczestniczenia we wszystkich okropieństwach jakie przeżyje on sam i do tego nie martwić jej, nie narażać na stratę i rozpacz, gdyby mu się nie powiodło. Oczywiście kilka razy wmawiał sobie z typowym dla siebie samego optymizmem "Dam radę. Przecież nie zginę. Będę wyruszał ja i Ninkeny, bez Reiki. W ten sposób nie narażam jej. Nie musi się martwić, bo nic mi się nie stanie." Jednak szybko karcił się za takie nierozsądne myślenie. Przesadna wiara w siebie musiała odejść na bok, bo mowa była o wyjątkowo poważnej sprawie. Uczucia i życie. Wniosek rozmyślań był przytłaczający. Inuzuka był na siebie cholernie zły, że nie przemyślał tego wszystkiego wcześniej. Teraz będzie boleśnie. Sprawa jego samopoczucia po tej rzezi odeszła w zapomnienie, gdy tylko ustabilizował się psychicznie. Od tamtego momentu to właśnie wcześniej przedstawione rozmyślania zajmowały go. To, co wydarzyło się na tej wyprawie określał jako "zło konieczne". I tyle. Nie chciał więcej o tym myśleć i uciekał umysłem gdzie się dało, chociaż wyobraźnia przywracała obrazy, dźwięki i nawet zapachy. Czasami nawet podkolorowane w taki sposób, aby siać większe spustoszenie w umyśle Yoichiego. Bronił się zwykłym ignorowaniem jak mógł. Cóż więcej mógł zrobić? Dokonał bestialskich, karygodnych czynów, lecz musiał to zrobić. Czas zaleczy chociaż trochę te rany psychiczne spowodowane koszmarem Festiwalu Śmierci.
Pod koniec podróży Inuzuka był już oswojony z myślami i wnioskami do jakich doszedł. Czuł w sobie pewną siłę, a także pewność siebie w tym, co musi zrobić. W swoim przekonaniu utwierdzały go rozmowy z uratowanymi więźniami. Niektórzy z nich byli mężami, ojcami, żonami, matkami. Niektórzy zwyczajnie mieli rodziców, a inni jedynie rodzeństwo. Każdy dla kogoś żył, a jeżeli nie, to miał jakieś cele, marzenia. Rudowłosy porozmawiał z każdym uratowanym na temat jego przeszłości i zawsze zadawał pytanie na temat przyszłości. Słuchanie o ich marzeniach dodawało mu ogromnej siły. Wiedział, że zrobił coś dobrego poprzez swoje poświęcenie związane z Festiwalem. To, że on cierpiał było niczym w porównaniu do tego, czym byłaby śmierć tych wszystkich osób, a wraz z nimi i marzeń, które posiadali. On wycierpiał się swoje głównie psychicznie, ale za to reszta miała teraz wspaniałe plany, które mogła wykonać. Był to ostateczny argument za poświęceniem się dla dobra innych. Yoichi obrał nową drogę, która w rzeczywistości była jedynie dokładniejszym ukierunkowaniem starej. Teraz dokładnie wiedział czego chciał i co musi zrobić, aby osiągnąć swój cel. Nie mógł być gotowy na to, co mogło nadejść, lecz doświadczenie z wyprawy było wyjątkowo cenne i na część rzeczy raczej go przygotowało.
W momencie utwardzenia swojej ścieżki, którą chciał podążać w życiu, powrócił nawet do mniej-więcej dawnego humoru. Znów się uśmiechał, żartował, był optymistyczny, lecz nie przysłaniało mu to celu. Rozmowy z byłymi więźniami napełniały go największą motywacją i radością. Czuł się w swoim żywiole. Z zainteresowaniem śledził poczynania mnicha i stwierdził, że czuł się niemalże tak pewnie w swoich przekonaniach, jak Hanzo w swoich. Słuchał o Źrenicy i o Bogach, chociaż dotychczas oba tematy były mu zupełnie obce. Opowieści Hyuugi traktował bardziej jako rekreację, niż rzeczywistą wiarę, w którą mógłby wierzyć. Miał swoje, twarde przekonania, chociaż często przyznawał, że nauki mnicha są naprawdę użyteczne. Tak samo jak wyciąganie wniosków z opowieści czy o jednym temacie, czy o drugim. Coś w tym wszystkim było, co dodawało mądrości. Yoichi z czasem zaczął traktować i Źrenicę, i Bogów, jako źródło pewnej wiedzy, nauki na tematy duchowe, a także umysłowe. Odciął jednak to wszystko od wiary samej w sobie. Wyciągał jedynie naukę jaka była przez to przekazywana, a Bogów i Źrenicę traktował jako otoczkę, część estetyczną, która musiała być, aby nauka była łatwiejsza do przyswojenia. Hanzo oprócz tego pomógł również rudowłosemu w rozwinięciu się fizycznie poprzez informacje na temat ciała oraz wskazówki. Hyuuga miał dar do nauczania co było widoczne gołym okiem. Nawet ktoś pokroju rudzielca potrafił w spokoju skupić się na słuchaniu, by później móc wykorzystać tę wiedzę. A to o czymś świadczyło przy tak niesfornym uczniu.
Muzyka dla Inuzuki była zawsze dosyć kontrowersyjnym tematem. Jego wyczulony słuch wyłapywał więcej niż ucho zwyczajnego człowieka, więc nawet w utworach, które uchodziły za piękne Yoichi potrafił znaleźć coś, co go drażniło. O jeden ton za dużo, jakieś zafałszowania, delikatne rozstrojenie instrumentu, zbyt wiele dźwięków, które nakładały się na siebie i przez to nie dopełniały się, a walczyły ze sobą oraz wiele innych spraw. Inaczej było z Hanzo, gdyż on posiadał wielokrotnie czulszy słuch niż rudzielec, a to oznaczało, iż również "dostrzegał" nieporównanie więcej elementów utworów. Dzięki temu zapewne muzyka mnicha nie drażniła rudowłosego, a uspokajała jego rozpędzony umysł i koiła psychiczny ból. No i zwyczajnie była miła w odsłuchu, a to zawsze poprawiało samopoczucie.
Pożegnanie z byłymi więźniami napełniało Yoichiego radością. Wreszcie wracali do własnych rodzin i własnego życia. Pożegnał się również z Akashim, który koniec końców zdobył zaufanie Inuzuki. Pomagał im od momentu pokonania Rena, aż do teraz. Rudzielec chyba zrozumiał dlaczego był kultystą, dlaczego na początku był wrogi i dlaczego na końcu został sojusznikiem. To sprawiło, że doceniał go.
Dotarli do niewielkiej osady Utemi w prowincji Kyuzo. Była już wiosna, więc ulubiona pora roku Yoichiego. Przyglądanie się jak wszystko wraca do życia wywoływało na jego twarzy mimowolny uśmiech. Co chwila zaciągał się powietrzem, które dla Reiki i Hanzo zapewne było całkiem normalne, lecz dla niego i Ninkenów było odurzająco słodkie. A wszystko przez rośliny, które kwitły i pyliły. Tak wiele zapachów tworzyło istną otumaniającą mieszankę, która dla większości może nie należałaby do przyjemnych, lecz Inuzuka ją lubił. Kojarzyła mu się właśnie z odżywaniem, nową szansą jaką dawała wiosna wszystkim roślinom po srogiej zimie. Zresztą po wdychaniu krwi, a później mroźnego, zimowego powietrza miłą odmianą była tak szalona kombinacja woni całej flory.
Witał się z każdym, a w tym miejscu mieszkańcy byli wyjątkowo serdeczni. Machał im, uśmiechał się, a Ninkeny głośno i donośnie szczekały na przywitanie. No, przynajmniej raz, bo ujadanie nie należało do przyjemnych, a niektórzy mogli bać się ogromnych futrzaków, które odsłaniają kły przy szczekaniu. Cała piątka trafiła nawet na osobę, która okazała się być kimś w rodzaju zarządcy osady. Tak wnioskował Yoichi z rozmowy. Przywitał się z mężczyzną jak przystało, czyli uściskiem dłoni oraz oczywiście przedstawił się. Wiele więcej nie zrobił, gdyż chwile później rozmówca odszedł i znów zostali w piątkę, ale tylko chwilowo. Hanzo ruszył w swoim kierunku i pierwszy raz od dawna został jedynie Yoichi, Reika, Akira i Ayu. Nikt więcej im nie towarzyszył. Oprócz mieszkańców, jednak nie byli oni do siebie przywiązani.
- Nie wiem jak Ty, ale ja to nie mogę się doczekać długiej, gorącej kąpieli i później przynajmniej z dziesięciu godzin w łóżku. Cholera, w łóżku! Pół roku nie spałem w łóżku! I wreszcie jakieś normalne jedzenie, a nie ten przeklęty "prowiant". - odezwał się podekscytowany, gdy już mnich odszedł. - Dobra, biegniemy! - krzyknął i wziął Reikę na ręce. Oczywiście był na tyle rozgarnięty, aby uważać, żeby nie urazić jej nogi. - Wyścig do zajazdu! - zawołał do Ninkenów, gdy tylko ruszył najszybciej jak potrafił z niebieskowłosą w ramionach, lecz szybko zatrzymało go donośne szczekanie.
- Stój, debilu! - na te słowa akurat rudzielec nie zareagował zbytnio, gdyż myślał, iż Akira chce go jedynie spowolnić i zwyciężyć w tych dziecinnych zawodach.
- Nie wiesz nawet gdzie ten zajazd! - i to już go zatrzymało. Odwrócił się powoli, aby zaśmiać głupkowato, a następnie wystawić język.
- Nooo... no nie wiem. Trzeba kogoś zapytać. - rzucił i już spokojnym krokiem skierował się w stronę centrum osady Utemi. Tam dopytał o drogę i skierował się do upragnionego miejsca, by wynająć oczywiście jeden pokój ze sporym łóżkiem. Trzy miesiące, w tym dwa poświęcone na rozmyślania i praktycznie depresję wystarczyły, aby Yoichi ogarnął się psychicznie. Ostatni miesiąc normował już wszystko. No i nie był sam, nie walczył z tym wszystkim sam. Teraz mógł dać się ponieść szczęściu, że wreszcie jest po wszystkim. Czysta ulga.
Pierwszy cały dzień rudzielec spędził na lenistwie. Zaczął od wizyty w gorących źródłach, aby najpierw dokładnie zmyć z siebie cały trud podróży, a później przesiedzieć trochę czasu w gorącej wodzie, popijając sake z innymi klientami i rozmawiając z nimi. Po tym wrócił do zajazdu, aby zamówić przynajmniej po trochu z wszystkich potraw, na które miał smak on czy Ninkeny. Sporo czasu spędził na zwyczajnym pochłanianiu żarcia i piciu alkoholu z miejscowymi przy różnych rozmowach. W ten sposób nastał wieczór, więc znów udał się do kąpieli - tym razem znacznie szybszej. Po tym udał się do pokoju, aby zastać tam już śpiące na leżących na ziemi poduchach Ninkeny. Mieli teraz z Reiką czas dla siebie. Każdy się ogarnął, napełnił żołądki i można było chwilę spędzić na czułościach. Albo nawet dłuższą chwilę. A sen nadszedł znienacka. Wygodne łóżko po półrocznej przerwie było czystą rozkoszą.
Drugi dzień zaczął się wyśmienicie. Yoichi obudził się tak wypoczęty, jak nigdy dotąd. Przynajmniej tak mu się wydawało, gdyż przez sześć miesięcy spał w zimnie, na twardym, bez łóżka, poduszek czy kołder i zawsze niezbyt długo, bo należało pełnić warty. Pobudka, poranna toaleta, śniadanie, by po tym wyruszyć wraz z Reiką na spacer przez gaj. Rudowłosy dalej był zachwycony porą roku i tym jak wszystko jest przyjemne. Wiele rzeczy doceniał znacznie mocniej, gdyż przez tyle czasu ich nie miał. Odpowiedni sen, odpowiednie ciepło, wygodne łóżko, pyszne jedzenie, możliwość gorących kąpieli i wiele, wiele innych. Szczególnie pasował mu ten spokój psychiczny, ta świadomość, że wyprawa została zakończona. Ciągle się wygłupiał, gadał jakieś bzdury, aby tylko rozbawić niebieskowłosą i dokuczał jej różnymi żartami dla własnej frajdy. Spacer przez gaj doprowadził ich do pięknej polany, na której spędzili zdecydowanie więcej czasu, niż zakładali, że spędzą. Położyli się zwyczajnie na trawie i obserwowali chmury, umilając sobie czas rozmową. Nie było to zaplanowane, więc dopiero głód przypomniał im o powrocie. Do tego czasu zdążyli sporo porozmawiać, nacieszyć się sobą, a Ninkeny niemalże przez większość czasu przekomarzały się gdzieś kawałek dalej lub bawiły ze sobą. W drodze powrotnej Akira namówił Yoichiego, aby ten nakupował różnego jedzenia ze straganów, więc kolejną część spaceru z przymusu testowali różne smaki, gdyż psisko miało taką zachciankę. Rozdzielili się z Reiką na jakiś czas, gdyż Inuzuka musiał skoczyć na pocztę i wreszcie poinformować mamę, że nic mu nie jest. Zapewne była kłębkiem nerwów. Rudowłosy wystosował krótką wiadomość, lecz wystarczającą, aby nie martwić rodzicielki.
Cześć! Nic mi nie jest. Mam się doskonale i jestem zupełnie zdrowy, bez żadnych ran. Akira i Ayu również bez szwanku. Wszystko jest dobrze. Przepraszam, że wyprawa się przeciągnęła, ale wydarzyło się sporo. Jestem aktualnie w Kyuzo, lecz za kilka dni wyruszę do domu.
Yoichi wraz z Ayu oraz Akirą
W drodze od poczty do zajazdu Yoichi wdał się w kilka rozmów z mieszkańcami Utemi. A to ktoś zapytał go o Ninkeny, a to dzieci chciały pogłaskać Ayu lub dowiedzieć się coś o kosach, które rudzielec nosił, a to sam sprowokował jakąś rozmowę. Wyjątkowo kuszącymi obiektami konwersacji były młode dziewczyny, które ubierały się tak, jak przystało na spragnione ciepła po mroźnej zimie ciała. Odsłonięte więcej, niż należało, aby tylko korzystać z korzystnej temperatury. Inuzuka powstrzymywał się, chociaż i tak do dwóch zagadał. Jedna z nich była długonogą, rudą pięknością, a druga wyjątkowo uroczą, czarnowłosą, dosyć nieśmiałą dziewczyną. Obie rozmowy zakończył dosyć szybko, bo mimo wszystko nie chciał sprawiać przykrości Reice, gdyby zobaczyła, że gawędzi sobie z jakimiś innymi panienkami. A przecież poszedł na pocztę, a nie na podryw. Niestety Yoichi już taki był, że nie potrafił oprzeć się komplementowaniu ładnych kobiet. I flirtowaniu z nimi. Było to dla niego doskonałą zabawą i czymś co lubił robić. Przed samym zajazdem rudzielec został zatrzymany przez kogoś, kto wyglądał na całkiem wprawnego wojownika, chociaż pewnie nie shinobiego. Wychodziło na to, że mężczyzna ten zainteresował się rudowłosym przez to, że jest ninja i rzuca się w oczy, więc chciał przetestować jego siłę. Siłę w czystej formie, więc skończyło się to alkoholem i siłowaniem się na rękę z połową zajazdu, a może nawet znaczną częścią męskiego grona osady Utemi. Yoichi siedział przy stole, popijał trunki, rozmawiał i właśnie siłował się. Pojawiały się też kobiety, które chciały z nim się zmierzyć, lecz z nimi zawsze przegrywał specjalnie. Czasami były na niego złe, że nie bierze tego na poważnie, a czasami rozbawione. On zwyczajnie nie chciał skrzywdzić żadnej niewiasty. Zwykli mieszkańcy nie mieli z rudzielcem szans, lecz z czasem pojawiali się i bardziej tędzy zawodnicy. Pasmo sukcesów zakończył niepozorny młodzieniec, który również był shinobi. Inuzuka pomyślał, że zabawnie będzie skorzystać z Akiry, aby ten go pomścił. Przemienił psa w ludzką formę i namówił go, aby pobawił się w siłowanie za niego teraz. Czworonogowi spodobała się myśl, że będzie mógł udowadniać swoją siłę, więc młodzieniec, który rozłożył Yoichiego został teraz sam rozłożony bez najmniejszego problemu. Rudzielec w pewnym momencie przestał już pić, aby nie upić się zwyczajnie, lecz klientela nie stopowała. Sporo osób chciało się teraz zmierzyć z Akirą, ale każdy przeciwnik był dla psiska... a raczej nie był dla psiska wyzwaniem. Nikt nie stanowił problemu, więc zaczęły się pomysły, aby to Akira siłował się z Yoichim, czego efekt był oczywisty. Nawet jak Inuzuka skorzystał z Shikyaku, to nie miał podejścia do fizycznej tężyzny swojego kompana z rasy Urufu. Później Ayu siłowała się z Akirą i tutaj już walka była zacięta. Przez chwilę zrobiło się w zajeździe naprawdę głośno, aż w końcu pod naciskiem obu ramion pękł stolik. Ani jeden Ninken, ani drugi nie chciał odpuścić i zapierali się z całych sił do momentu, w którym biedny mebel nie wytrzymał. Na koniec niektórzy wymyślali Akirze różne wyzwania pokroju "A teraz podnieś mnie", "A teraz podnieś jego", "A teraz mnie w jedną rękę, a jego w drugą", "A zrobisz z nami dwoma przysiad?", "A ile zrobisz pompek z nami na plecach?". Początkowo psisko było zachwycone tym, jak podziwiają jego siłę i jak może się nią chwalić, lecz z czasem się znudził, więc pora było to zakończyć. Robił się już wieczór. W tym momencie była dłuższa chwila czasu zagospodarowanego na inne sprawy niż radosna interakcja z ludnością Utami. Kiedy już było naprawdę ciemno, to Yoichi postanowił zabrać Reikę na tą samą polanę, na której byli wcześniej, lecz z tą różnicą, że tym razem wziął trochę drobnych przekąsek i dzban wina. Niebo było bezchmurne, więc mogli spokojnie oglądać gwiazdy i cieszyć się sobą. I nawet Inuzuka rozstał się na ten czas z Ninkenami, które nie były bardzo daleko, ale z pewnością nie znajdowały się zaraz obok, więc jedynie krzyk mógł ich przywołać. Po przyjemnie spędzonym czasie w ten sposób wszyscy wrócili do zajazdu i nie pozostało nic innego jak zjeść, umyć się i pójść spać. Następnego dnia szykował się festiwal.



...ten post wyszedł dłuższy niż myślałem, a i tak nie opisywałem niczego dokładnie. Wybaczcie.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Reika »

Podróż była długa i wyczerpująca, zaś tępo powolne, zważywszy na fakt, że szli ze sporą grupką sponiewieranych ludzi. Reika już dawno straciła nadzieję, że jej sokół gdzieś tu lata w pobliżu i pogodziła z myślą, że musiał wrócić do Shinrin bez wieści. Będzie musiała zaczekać, aż ich podróż się skończy i w Kyuzo znaleźć pocztę. Mimo problemów z nogą, kunoichi szła obok Yoichiego, nawet wtedy, gdy w pewnym momencie Sotoro dał jej znak, że może skorzystać z jego grzbietu. Nadal miała w pamięci te wielkie zęby tuż przed swoją twarzą i opory przed tym, żeby wykorzystywać dobroć Ninkenów. Nie zasługiwała na to, poza tym wolała trzymać się blisko Inuzuki, żeby zwyczajnie mieć na niego oko. Pomimo tego, że opuścili Tengokumine, chłopak nadal był przygnębiony i milczący, co wyraźnie ją niepokoiło. Bała się, co może wywnioskować z tych swoich przemyśleć, którym poddawał się przez cały ten czas. Za każdym razem więc kładła mu głowę na ramieniu, albo ściskała jego dłoń w swoich, żeby dodać mu otuchy i zakomunikować, że jest przy nim i może zawsze na nią liczyć. Dopiero po pewnym czasie zaczęło mu się poprawiać, głównie za sprawą Hanzo, który aż emanował swoim wewnętrznym spokojem, do tego chętnie dzieląc się swoim doświadczeniem i wiedzą.
Gdy tylko się zregenerowała, leczyła powierzchowne rany idących z nimi ludzi, aby nie odczuwali już dyskomfortu z tego powodu. Z dnia na dzień wyglądali coraz lepiej i widać było, że humory coraz bardziej im dopisują. Nie mogli się doczekać, kiedy wrócą do domu, do swoich rodzin. W sumie to Reika nie dziwiła się im. Ona też miała do kogo wracać, ale w obecnej sytuacji było to dość skomplikowane. Z jednej strony tęskniła za rodziną, ale z drugiej wolałaby zostać z Yoichim. Przyjdzie czas, że będzie musiała wybrać i wtedy wybierze bez wahania.
Podróż zajęła im kolejne kilka miesięcy, jednak nie dało się tego w żaden sposób przyspieszyć. Przynajmniej zima ustąpiła wiośnie, a to oznaczało, że będzie się robiło coraz cieplej, na co Reika aż się mimowolnie uśmiechała. Nie cierpiała zimy i z ulgą przyjęła zmianę pogody. Nadwyrężona codziennym marszem noga dokuczała jej, ale w żaden sposób się nie skarżyła, ponieważ byli coraz bliżej celu. Pewnego dnia podszedł do niej jednak Akira i zaczął szturchać nosem tak długo, dopóki nie zdecydowała się wejść mu na grzbiet. Najwyraźniej miał już dość tej milczącej akceptacji między nimi i patrzenia jak kunoichi próbuje udawać silniejszą, niż jest w rzeczywistości, więc liźnięciem dał jej do zrozumienia, że między nimi wszystko jest w porządku. Reika w tym momencie o mało nie rozpłakała się ze szczęścia i mocno wytulała psisko. Przyjaźń Akiry wiele dla niej znaczyła, jednak Ayu pozostała dalej zdystansowana, co Reice dało do myślenia, że to prawdopodobnie ona wtedy na nią nawarczała. Będzie musiała się postarać, żeby suczka znowu ją zaakceptowała, ale nie chciała robić nic na siłę. Nadal było jej przykro z tego powodu.
Wkrótce dotarli do Soso, gdzie pożegnali się zarówno z byłymi więźniami, jak i z Akashim, ostatecznie zostając w towarzystwie samego Hanzo. Reika cieszyła się, że udało im się pomóc tym wszystkim ludziom i chwilę patrzyła za nimi, gdy oddalali się traktem. Zrobili coś naprawdę dobrego. Po otarciu łez wzruszenia, ruszyła za pozostałymi towarzyszami w kierunku Kyuzo. Podczas tej wędrówki, Mnich podzielił się z nimi pewną wiedzą, za którą Reika była mu naprawdę wdzięczna. Nieco przyspieszone leczenie mogło się zawsze przydać, więc z szacunkiem podeszła do nauk lepiej wyszkolonego medyka. Słuchała też z przyjemnością utworów, które nucił, a które koiły umysł i odprężały ciało. Nawet Yoichi wrócił do swojego dawnego sposobu bycia, co kunoichi przyjęła z ogromną radością i ulgą.
W końcu dotarli do celu, którym okazała się urokliwa wioska Utemi. Wiosna była tu już w całkiem zaawansowanym rozkwicie, co po tak długim i ponurym marszu było naprawdę cudownym widokiem, zaś śpiew ptaków mimowolnie wywoływał uśmiech na twarzy. Miejscowi okazali się być naprawdę miłymi i pogodnymi ludźmi, najwyraźniej doskonale znając Hanzo, który przecież bym jednym z Hyūga, którzy sprawowali władzę nad tą prowincja. Kiedy powitał ich sołtys, Reika uprzejmie się przedstawiła i podziękowała za gościnę. Tak długo marzyła o gorącej kąpieli i wygodnym łóżku, a teraz w końcu jej marzenia się spełnią. Podziękowała też Hanzo, który cały czas pamiętał o jej stanie i wyraził gotowość do podjęcia się zabiegu. Czekała ją operacja, więc powinna się trochę ogarnąć i nastawić psychicznie. Miała nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Słysząc słowa Yoichiego, zaśmiała się. O tak, im wszystkim sprzykrzyła się już ta wyprawa.
- Tylko dziesięciu godzin? - Zapytała rozbawiona. - Ja czuję, jakbym miała przespać ze trzy dni.
Pisnęła zaskoczona, gdy Inuzuka niespodziewanie porwał ją na ręce i objęła go za szyję, gdy zaczął biec w stronę centrum wioski. Słysząc o ściganiu się z Ninkenami do zajazdu, wybuchnęła serdecznym śmiechem i trzymała się mocno, wyraźnie szczęśliwa z faktu, że powrócił dawny Yoichi.
- Wariat. - Skwitowała ze śmiechem, po czym zaczęła się śmiać jeszcze bardziej, gdy się okazało, że nie wiedzą, gdzie jest ten cały zajazd. - A no trzeba zapytać.
Koniec języka za przewodnika, jak to się mawia. Z pomocą miejscowych szybko odnaleźli właściwe miejsce i wynajęli dla siebie jeden pokój z podwójnym łóżkiem. Reika aż miała ochotę paść na pościel i nie wstawać przez najbliższe dwie godziny, jednak najpierw należało się doprowadzić do porządku. Zostawiła więc swój plecak i ekwipunek, po czym razem z Yoichim udali się do gorących źródeł. Na początku nieco się krępowała obecnością innych kobiet, głównie ze względu na swoje blizny, jednak szybko przestało mieć to znaczenie, bo przyjęły ją niezwykle życzliwie. Tak więc w końcu miała okazję porządnie się wykąpać, umyć włosy i ogólnie doprowadzić do porządku. Po gorących źródłach wrócili do zajazdu, aby zjeść porządny, ciepły posiłek, w przyjemnej atmosferze gospody. Kiedy Reika się najadła, zostawiła Yoichiego i Ninkeny na miejscu, oznajmiając, że powinna pilnie wysłać wieści, po czym udała się na pocztę, aby napisać list do ojca, który na pewno się niepokoił po tych trzech miesiącach bez odpowiedzi.
Tą wiadomość kazała pilnie wysłać i dostarczyć do osobistych rąk Lidera Senju, po czym opuściła pocztę i rozejrzała się jeszcze po miasteczku, poświęcając najwięcej uwagi kramom na targu. Udało jej się nawet dostrzec sołtysa, który wcześniej ich witał, więc postanowiła zapytać o Święta w Karmazynowych Szczytach i pokazała mu instrukcje, które otrzymała. Może on będzie coś wiedział na ten temat, a jak nie, to popyta innych. Wróciła dopiero na wieczór, aby skubnąć trochę kolacji, wykąpać się i wreszcie położyć do łóżka. Cudownie było ułożyć się w miękkiej pościeli i przytulić do ciepłego boku ukochanego, któremu nie szczędziła w tym momencie czułości. Byli jednak zmęczeni, więc nim się obejrzeli, przespali całą noc kamiennym snem, nawet nie wiedząc, kiedy właściwie zasnęli.
Drugi dzień Reika przespałaby co najmniej do południa, gdyby nie to, że rano oberwała od Yoichiego poduszką w tyłek. Przynajmniej dobrze, że nie wpadł na pomysł ugryzienia jej tymi swoimi kiełkami. Widząc jego rozpromienioną twarz, zmusiła się do wstania i ogarnięcia. Zjedli śniadanie i ruszyli na spacer, korzystając z pięknej pogody i jakże urokliwych widoków. W tym momencie kunoichi czuła się naprawdę szczęśliwa, bo Yoichi znów był sobą. Wygłupiał się, rozśmieszał ją i dokuczał, tak jak podczas wspólnych dni przed wyprawą. Jej błękitne oczy aż lśniły radością i uczuciem. Dotarli do upstrzonej wiosennymi kwiatami polany, gdzie zwyczajnie wyłożyli się pośród traw i cieszyli sobą, rozmawiając i nie szczędząc sobie czułości. W pewnym momencie Reika ułożyła głowę Yoichiego na swoich kolanach i zaczęła gładzić go po rudych włosach, które przez te pół roku całkiem sporo urosły, zresztą jej też, bo sięgały już niemal zgięcia kolan, co było trochę męczące w myciu i czesaniu. Zaproponowała więc wizytę u fryzjera, żeby pozbyć się nadmiaru włosów z głowy. Dzięki temu zabiegowi, Yoichi powrócił do swojej dawnej fryzury, zaś Reika skróciła błękitne włosy do połowy pośladków. Zastanawiała się też nad ponownym pofarbowaniem włosów na jasny odcień, jednak ostatecznie zrezygnowała, przynajmniej na razie. Idąc przez miasteczko, Akira wpadł na jakże genialny pomysł, żeby popróbować trochę jedzenia ze straganów, więc w taki oto sposób napełnili wszystkie cztery brzuchy. Kiedy Inuzuka napomknął, że chciałby wysłać kilka słów matce i uda się na pocztę, Reika skinęła głową i zaproponowała, że w takim razie przejdzie się po sklepach. Co prawda nadal miała problem z nogą, jednak już niedługo będzie po wszystkim. Chciała na festynie zrobić Yoichiemu małą niespodziankę, a do tego potrzebowała kilku rzeczy. Do zajazdu wróciła więc z ładnymi kolczykami i białą sukienką. Czemu akurat białą? Ponieważ gdy pierwszy raz poznali się na plaży w Ryuzaku no Taki, też miała na sobie białą sukienkę, choć krótszą i na szeleczkach. Na czas festynu chciała wyglądać jak kobieta, nie jak ninja, dlatego też przemyciła swoje zakupy do pokoju, chowając do swojego plecaka i wróciła do głównej sali, gdzie Yoichi i Ninkeny, w towarzystwie miejscowych siłowali się na ręce. Z uśmiechem przysiadła się i chwilę obserwowała te zmagania, również racząc się trunkami i ciepłym jedzeniem. Sama nawet postanowiła zmierzyć się z Inuzuką, jednak doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej siły, a raczej z jej braku i nie miała z nim żadnych szans, dlatego gdy dał jej wygrać, zaśmiała się serdecznie i obdarowała czułym całusem, żeby po chwili zostawić całe towarzystwo i wziąć na spytki właściciela lokalu, żeby dowiedzieć się czegoś o świętach w Karmazynowych Szczytach. Wypytała już sołtysa, kilka kobiet na targu i teraz gospodarza zajazdu, mając nadzieję że trafi na ślad zwoju. Gdy już zasięgnęła języka, pozostało jej dalej obserwować to, co się wyrabiało w towarzystwie Yoichiego i Ninkenów. Reika śmiała się serdecznie, widząc Akirę w akcji i to, co się potem wyrabiało. To był naprawdę wspaniały i beztroski czas. Już dawno nie miała okazji tak porządnie się ubawić. Kiedy jednak zapadł wieczór, a Akira znudził się prężeniem muskułów, Inuzuka postanowił zabrać Reikę na kolejny spacer, tym razem w świetle gwiazd i księżyca. Wziął nawet przekąski i wino. Nie ma co, romantyk idealny! Wylądowali na tej samej polanie co wcześniej, patrząc w gwiazdy i ciesząc się sobą. Reika karmiła Yoichiego przekąskami, czasami drażniąc się z nim i uciekając dłonią z jedzeniem sprzed jego ust, lub sama zjadając. To były naprawdę niesamowite chwile i gdyby nie jej noga, to kunoichi posunęłaby się do czegoś więcej, niż tylko czułości. Gdy zrobiła się naprawdę zimno, wrócili do zajazdu i położyli się spać. Następnego dnia czekał ich festyn, jednak zanim wezmą udział w uroczystościach, Reika rozejrzy się za Hanzo. Nie miała pojęcia, czy po operacji będzie mogła od razu chodzić, dlatego wolała mieć już ten zabieg za sobą.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Reika »

Kiedy obudzili się następnego dnia i po śniadaniu opuścili zajazd, od razu rzuciły im się w oczy kolorowe dekoracje w całej osadzie. Na ten uroczy widok Reika aż się rozpromieniła i już nie mogła się doczekać uroczystości. Nigdy nie brała udziału w takich świętach, więc będzie to dla niej nowe doświadczenie. Idąc dalej, zobaczyli, że polana zastawiona jest stołami i ławami, a przygotowania trwały. Wygodne fotele na honorowych miejscach musiały być dla jakiś ważnych gości i kunoichi zaczęła się zastanawiać, kto mógłby odwiedzić taką urokliwą mieścinkę? Czyżby sam Lider Hyūga? Kto wie. Jeszcze nigdy nie miała okazji widzieć go na oczy, ale wiedziała, że jest w dobrych kontaktach z ojcem. Jeśli się pojawi, to może uda jej się go od razu ostrzec przed Demonem. Kyuzo sąsiadowało bezpośrednio z Głębokimi Odnogami, więc istniało prawdopodobieństwo, że Bijuu połakomi się na spustoszenie tej urokliwej prowincji.
Idąc w stronę lecznicy, zauważyli dostojną parę, która przybyła właśnie do wioski. Od razu było widać, że to ważni ludzie, bo aż emanowali elegancją i autorytetem. Mężczyzna był naprawdę wysoki, miał długie, czarne włosy i całkowicie białe oczy, zupełnie jak Hanzo. Wyglądał jak ślepiec. Kobieta zaś, pomimo swojej urody, miała dość nikczemny wyraz twarzy. Wyglądała tak, jakby uwielbiała manipulować ludźmi i sprawiało jej to sporą radochę. Nieprzyjemne odczucie. Nie było jednak teraz czasu, żeby dopytywać się miejscowych, kim są owi dostojnicy, ponieważ czekał ją zabieg i wolała już dłużej nie zwlekać. I tak minęło zbyt dużo czasu od uszkodzenia i Reika podejrzewała, że do tego czasu na pewno wszystko już się pozrastało, tylko oczywiście nie tak jak trzeba. W sumie to miło, że Yoichi szedł z nią i dodawał otuchy, jednak za rękę nie będzie musiał jej trzymać, gdy niewidomy będzie ją kroił. Sama była medykiem i nie straszne jej były takie zabiegi.
- Dzień dobry. - Przywitała się i westchnęła. - Chyba bardziej już nie mogę być. Miejmy to już za sobą. Jeśli chcę trochę pobawić się na festynie, to lepiej nie zwlekać już dłużej.
Tak jak się spodziewała, Yoichi został odprawiony. Najwyraźniej pomimo swojej ślepoty, Hanzo nie lubił, jak mu ktoś zagląda przez ramię i sterczy nad nim. Uśmiechnęła się więc do Inuzuki i oznajmiła, że zobaczą się już na polanie. To nawet lepiej, bo będzie mogła wrócić jeszcze do zajazdu i się przebrać, robiąc mu tym samym niespodziankę. Na razie jednak weszła do lecznicy i ułożyła się na wskazanym miejscu, zranionym udem na zewnątrz. Odsłoniła skórę, przeciętą podłużną blizną, po czym ułożyła wygodniej głowę i czekała. Nie kręciła się i nie odzywała, dopóki Hanzo sam się nie odezwał. Na ukłucia nawet nie zareagowała, ale gdy poczuła drętwienie kończyny i zanik czucia, odetchnęła głęboko, opanowując nerwy.
- I tak bym nie chciała narkozy. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Miałabym przegapić taki zabieg? Liczę na to, że może jeszcze się czegoś od Ciebie nauczę.
Głowę miała ułożoną nieco wyżej na wezgłowiu, więc mogła spokojnie patrzeć na to, co Mnich wyprawia z jej nogą, bez zbędnego kręcenia się i naprężania mięśni. Takie widoki nie ruszały jej, pod warunkiem, że potem poskłada ją do kupy. Co jakiś czas zerkała na jego twarz, żeby odczytać coś z mimiki twarzy. Widząc skrzywienie, sama się skrzywiła.
- Tak myślałam, że będzie z tym problem. - Westchnęła. - Co tam masz ciekawego?
Kiedy pokazał jej zawartość, Reika aż oniemiała, widząc fragment mięśnia. Dosłownie szczęka jej opadła. Nawet nie chciała wiedzieć, skąd Hanzo to wytrzasnął, bo w tej chwili dotarło do niej to, co chciał zrobić. Miał zamiar zastąpić jej uszkodzoną część mięśnia tym nowym. Niesamowite!
- No tak. Na żywca to tak trochę średnio. - Zgodziła się z nim. - Rób, co uważasz za słuszne.
Tym samym dała mu pełną swobodę działania. Nie ważne co tam jej wpakuje w to udo, ważne żeby na koniec działało tak jak dawniej. Uważnie obserwowała jego działania, chociaż z tej perspektywy wszystkiego nie była w stanie dostrzec, zwłaszcza tam w środku. Orientowała się mniej więcej co i jak, gdy Mnich wyciągał uszkodzone tkanki, po czym leczył, żeby nie dopuścić do krwotoku. Aż zaniemówiła, gdy zakończył zabieg, nie pozostawiając po nim najmniejszego znaku. O kurde! Był cholernie dobry! Musi koniecznie nauczyć się leczyć bez blizn, bo miała ich już trochę za dużo.
- Niesamowite. - Przyznała z podziwem. - Taki przeszczep to naprawdę przydatna rzecz. Powinnam koniecznie się dokształcić w sztuce medycznej, bo przy Tobie wypadam strasznie blado.
Słysząc, że powinna jeszcze chwilę poleżeć, grzecznie pozostała na miejscu i ułożyła wygodniej głowę. Co jak co, ale zaleceń medyka zawsze się słucha, inaczej można sobie zrobić krzywdę.
- Nie wiem nawet jak mam Ci dziękować. - Przyznała z szacunkiem w głosie. - Może którego dnia będę miała okazję jakoś się odwdzięczyć za to wszystko, co dla nas zrobiłeś.
Kiedy dostała sygnał, że może już się podnieść, ostrożnie usiadła, a następnie wstała, powoli testując nogę. Po tak długim czasie przyjemnie było nie czuć bólu i dyskomfortu przy chodzeniu. Jeszcze raz podziękowała Mnichowi za podjęcie się zabiegu, po czym oznajmiła, że musi jeszcze przebrać się na uroczystość i opuściła lecznicę już na zdrowej nodze.
Żeby ją trochę przetestować i przećwiczyć, ruszyła lekkim truchtem do zajazdu, gdzie zmyła z nogi resztę maści i przebrała się w swoją białą sukienkę. Na szybko zaplotła na głowie grubszy warkocz, sięgający od jednego ucha do drugiego tak, że wyglądał jak opaska do włosów, zaś resztę kosmyków puściła luźną kaskadą błękitu na plecy. Wpięła w uszy kolczyki, zaś na przeguby założyła swoje bransoletki, no i w sumie to by było na tyle. Ponieważ nie miała do tego stroju odpowiednich butów, ruszyła boso w stronę polany, po drodze jeszcze wplatając w warkocz na głowie trochę wiosennych kwiatów, co ostatecznie stworzyło swego rodzaju kwietny diadem. Nie ma co, wystroiła się jak stróż w Boże Ciało i tylko dlatego, żeby zrobić dobre wrażenie na ukochanym. Z drogi śledzie, Pani Wiosna idzie!
Gdy dotarła na miejsce, było tam już sporo ludzi, więc zaczęła szukać wzrokiem Inuzuki i Ninkenów. Dostrzegając ich, uśmiechnęła się promiennie i ruszyła z gracją w tamtą stronę, nie spuszczając wzroku z twarzy Yoichiego. Była ciekawa jego reakcji i modliła się w duchu, czy aby na pewno nie przesadziła z tym strojeniem się. Sukienka była bardzo skromna i odsłaniała tylko przedramiona, zaś fryzura nie była jakaś wyszukana. Ot, zrobiona na szybko i udekorowana zgodnie z wiosenną porą roku. Od dłuższego czasu mogła się w końcu poczuć jak normalna i pełna wdzięku kobieta, a nie jak kunoichi, uzbrojona w swój ekwipunek i gotowa do ataku. Z tej całej radości aż chciało jej się pląsać po tej zielonej trawie, a pozytywna energia dosłownie się z niej wylewała. Tak, w tej chwili była niesamowicie szczęśliwa.
0 x
Yoichi

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Yoichi »

Po porannych czynnościach nie pozostało nic innego, jak wybrać się wreszcie na zapowiedziany zabieg. Wygląd osady Utemi nieco zdziwił rudowłosego. Widział, że coś cały czas robią i w jakiś sposób przygotowują wioskę na Festiwal, lecz nie spodziewał się takich dekoracji. Pierwszy raz znajdował się na takim wydarzeniu - podobnie jak Reika. No, nie licząc mało przyjemnego Festiwalu Śmierci. Chociaż może był na jakichś festynach? Nie do końca pamiętał, jednak przekonany był, iż z pewnością nie uczestniczył w niczym na taką skalę. Zapowiadała się spora i huczna impreza. Takie momenty Yoichi lubił najbardziej. Należał do tych głośnych, którzy wiecznie skorzy byli do zabaw. Nie mógł znaleźć się w odpowiedniejszym miejscu. Poprzez zamyślenie nawet nie zauważył wyróżniającej się dwójki osób sprawującej ważne role.
Hanzo już na nich czekał przy lecznicy. Rudowłosy przywitał się z nim, a później został, ku jego zaskoczeniu, odprawiony. Nie oponował, gdyż nie do końca miał ochotę obserwować jak Reika jest krojona i jak ktoś grzebie w jej udzie. No i nie chciał czuć zapachu krwi, który może zostanie zamaskowany przez ogrom ludzi oraz kwitnących roślin. Nie było też powodu, aby zostawał, bowiem mnich z całą pewnością był naprawdę doświadczonym medykiem. A przynajmniej tak wydawało się Inuzuce, który nie miał bladego pojęcia o Iryojutsu, a sam Hyuuga w jego oczach był doskonały we wszystkim czym się zajmował. W dodatku Yoichi zapewne byłby bardziej wystraszony całą operacją niż Reika, więc wolał nie pogarszać sytuacji. Postanowił jakoś spędzić ten czas aktywnie zamiast zwykłego oczekiwania.
Ruszył w stronę terenu festynu. Wszyscy ubrani byli w luźne stroje dopasowane do uroczystości, a on jako jedyny chodził w swoim zwyczajnym, starannie wypranym uniformie. W dodatku nosił przy sobie cały swój ekwipunek, zatem ludzie nierzadko spoglądali na niego z konsternacją. Kto normalny nosi kosę ze sobą? A kto nawet nienormalny nosi dwie? I to w trakcie Festiwalu! Odpowiedzią na oba pytania było imię rudowłosego. Był jednocześnie normalny i nienormalny, czyli coś zupełnie zwyczajnego dla niego.
Przechadzał się między ludźmi i oglądał stragany z różnego rodzaju drobnostkami do kupienia. Słychać było poruszenie wśród uczestników festynu, a co chwilę do jego uszu, bądź Akiry czy Ayu dochodziły słowa "Reiko Hyuuga" oraz "Arisu Yamanaka". O ile to pierwsze nie budziło w nim żadnych emocji, o tyle to drugie już uruchamiało pewną niechęć. Nie mógł być pozytywnie nastawiony do rodu, który czyta w myślach, kontroluje umysły, blokuje ciało i wykrywa chakrę. I wszystkiego ofiarą był Yoichi, Ninkeny albo Reika. Jakby tego było mało, to głównym złym w Festiwalu Śmierci był Yamanaka i zdrajcą też był Yamanaka. Przeklęci Yamanaka. Inuzuka wolał sobie nimi dłużej głowy nie zaprzątać, więc przeglądał dalej co do zaoferowania mają stragany. A miały wiele, chociaż większość była tandetami, które zapewne dobrze schodziły wciskane podróżnikom szukającym jakichś drobnych pamiątek. Rudzielcowi wpadł w oko prosty wisiorek na rzemyku. Błękitny kamyk oszlifowany w kształt deltoidu ze srebrnymi dodatkami. Sprzedawca upierał się, że to najprawdziwszy szafir, ale nawet ktoś o poziomie wiedzy Yoichiego był w stanie dokładnie określić, że to z pewnością nie jest szafir. Co najwyżej jakiś kryształ. W każdym razie był całkiem ładny, więc rudowłosy postanowił go kupić, aby później móc go wręczyć Reice. Ot drobny upominek, który zgarnął tylko z powodu dopasowania koloru do jej włosów i oczu. Zaraz po zakupie postanowił dopytać się o wspomniane wcześniej przez różnych ludzi osoby. Okazało się, że Reiko Hyuuga to lider rodu, do którego należał Hanzo. Nie pamiętał go, chociaż coś mu się kojarzyło, że może był na turnieju w Sabishi. Niestety Inuzuka nawet nie próbował zapamiętać przypadkowych mężczyzn. Arisu Yamanaka, ku zaskoczeniu rudzielca, była również głową swojego rodu. Yoichi nie mógł przepuścić okazji, aby ją ujrzeć więc przedarł się przez tłum i... i pożałował. Była naprawdę ładna. Prawdopodobnie białe włosy, jasna karnacja i kontrastujące, czerwone oczy. I ten drobny uśmieszek. Rudowłosy potrząsł głową na boki jakby chciał z mózgu wyrzucić myśli o kolejnej kobiecie. Wszędzie na festynie było pełno urodziwych dziewczyn, a on musiał się powstrzymywać. Istna tortura. W dodatku nieludzka. Nie mógł jednak zasmucić Reiki swoim zachowaniem. Nie kiedy ona akurat przechodziła zabieg. Odwrócił się na pięcie i postanowił pochodzić trochę po terenie festynu w oczekiwaniu na swoją towarzyszkę. Oczywiście i tym razem nie mogło obejść się bez przekąsek dla Akiry, więc przy okazji napełnił żołądek. Pojawienie się liderów Hyuuga i Yamanaka to dobry moment, aby bez zbędnej podróży poinformować ich o zagrożeniu. Yoichi chciał porozmawiać sobie z Arisu osobiście i to nie z powodu jej urody, a z powodu planu jaki posiadał. Zwyczajnie chciał zapewnić sobie i Reice nagrodę za zajęcie się Festiwalem Śmierci oraz za trzymanie języka za zębami, że nie radzili sobie z tym problemem i dopiero niezbyt zaawansowani ninja z innych rodów musieli po nich posprzątać. Najpierw jednak musiał poinformować o tym niebieskowłosą.
Wśród całej masy zmieszanych, intensywnych zapachów i tak bez problemu wyczuł ten jeden jedyny, który należał do Reiki. Natychmiast odwrócił się w tamtą stronę, aby powolnym krokiem skierować się do niej. Przedzierał się przez tłumy, aż w końcu ujrzał swoją piękność. Aż zatrzymał się w miejscu i rozchylił usta ze zdziwienia. Wyglądała zjawiskowo. Od zawsze uwielbiał takie delikatne stroje, które sprawiały, iż kobiety w nich wyglądały jak delikatne kwiatuszki. Biała sukienka, spleciony warkocz, kwiaty we włosach. Wyglądała tak niewinnie i jednocześnie kusząco. Yoichi wyszczerzył się wyjątkowo szeroko. Obnażył w zupełności swoje wydłużone kły w cwaniackim, zadowolonym uśmiechu i ruszył w stronę Reiki przyśpieszonym krokiem. Gdy tylko zbliżył się, to objął ją rękami tuż pod tyłkiem i uniósł do góry, jednocześnie kręcąc się z nią dookoła. Po dwóch albo trzech obrotach odstawił ją na ziemie, a gdy zsuwała się, to specjalnie ustawił się tak, aby ich usta spotkały się ze sobą. Pocałunek trwał dłużej niż zakładał nawet sam Inuzuka. Nie jego wina, że nie mógł się odkleić. W końcu jednak zdołał, odsunął się o krok, obejrzał jeszcze raz Reikę od stóp do głów i ponownie się wyszczerzył.
- Wspaniale wyglądasz. Zresztą jak zwykle, ale teraz tak ciut bardziej. - i zaczął szukać po kieszeniach czegoś. W końcu wyciągnął wcześniej zakupiony wisiorek z błękitnym kryształem, lecz nie pokazywał go Reice - trzymał go w zaciśniętej pięści. Przeszedł za nią, odgarnął jej włosy i zawiązał rzemyk. - Taka tanizna nie podkreśli Twojego uroku, ale niestety nic lepszego nie mieli. Inna sprawa, że nawet najdroższe klejnoty przy Tobie nie są wystarczające. Przez to doszedłem do wniosku, że bez znaczenia co kupię - i tak to Ty będziesz błyszczeć najwspanialej. - już dawno nie prawił jej komplementów, a przecież z tego składał się Yoichi! Był podrywaczem, który opierał się na komplementach. To była jego mocna strona - te gładkie teksty. Prawie tak gładkie, jak powierzchnia kolca, którym Natsume przeszył mu udo. Prawie.
- Jak zabieg? Wszystko w porządku? - zapytał, gdy już stanął obok niej i wystawił ramię do oparcia się. Tak, jak postępowało się z damami - użyczył jej ramienia. - Jako ciekawostkę dodam, że na festynie jest lider Hyuuga i liderka Yamanaka. To chyba dobra okazja, aby z nimi porozmawiać na temat zagrożenia. Nie będziemy musieli ani odwiedzać ich osobiście, ani wysyłać wiadomości. - dodał po chwili tak już z innej beczki, aby później nie zapomnieć. W końcu miał u boku piękność, miał wolny czas, był na Festiwalu, więc wyjątkowo łatwo było zatracić się w tych wszystkich przyjemnościach. A przecież nadal mieli pewne obowiązki, o których mimo wszystko musieli pamiętać. Niestety. Taki już los shinobi.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Reika »

Odnalezienie Yoichiego w tłumie nie było trudne, bo sam wyszedł jej na spotkanie, najwyraźniej wyczuwając po zapachu, bo jakżeby inaczej. Widząc jak stanął i rozchylił usta w zdumieniu, a następnie wyszczerzył się szeroko, obnażając swoje kiełki w cwaniackim uśmieszku, Reika już wiedziała, że podoba mu się to, co widzi, więc rozpromieniła się cała i poczekała, aż do niej podejdzie. Oparła dłonie na ramionach Inuzuki i śmiała się radośnie, kiedy podniósł ją do góry i zaczął się wraz z nią kręcić dookoła. Gdy jej bose stopy ponownie dotknęły trawy, jednocześnie jej usta natrafiły na wargi Yoichiego, który specjalnie tak się ustawił, żeby skraść jej porządnego całusa, więc Reika objęła go za szyję i przyciągnęła do siebie, oddając pocałunek z całą mocą. Przyspieszony rytm jej serce wyraźnie zdradzał, jak mocno Inuzuka na nią działał i nie dało się tego w żaden sposób ukryć, zresztą nawet gdyby, to po co? Kochała go i on dobrze o tym wiedział.
Kiedy wreszcie odsunęli się od siebie, a Rudowłosy ponownie zlustrował ją wzrokiem, kunoichi okręciła się jeszcze dla niego, żeby mógł ją zobaczyć z każdej strony, po czym uśmiechnęła się szeroko, gdy usłyszała komplement. A więc w żadnym stopniu nie przesadziła i wywarła dobre wrażenie, na jakie miała nadzieję. Widząc jak chłopak szuka czegoś po kieszeniach, przekrzywiła nieco głowę w wyraźnym zaintrygowaniu, tym większym, gdy Inuzuka stanął za jej plecami i odgarnął jej włosy z karku, zawiązując na szyi rzemyk. Spoglądając na błękitny kryształ i słysząc słowa Yoichiego, naprawdę szczerze się wzruszyła, więc objęła go mocno w pasie i wtuliła w jego pierś.
-Dziękuję. - Wyszeptała poruszona. - Jest naprawdę piękny, a jego wartość jest dla mnie tym większa, bo jest prezentem od Ciebie.
Już wiedziała, że ten bezcenny dla niej kamyk nigdy nie opuści jej szyi. Tak jak został założony, tak nigdy nie zostanie zdjęty, a kunoichi będzie go nosić z dumą. Ujęła Yoichiego za podbródek i obdarowała czułym pocałunkiem, dziękując tym samym za podarek. Pozostało już tylko wziąć Inuzukę pod wyciągnięte w jej stronę ramię i ruszyć do miejsca, gdzie zostały Ninkeny. Słysząc pytanie o zabieg, uśmiechnęła się i skinęła głową.
- Tak, wszystko w porządku. - Potwierdziła. - Znów mogę normalnie chodzić. Hanzo jest naprawdę dobry w sztuce leczenia, bo po zabiegu nie został nawet najmniejszy ślad.
Słysząc o obecności Liderów Hyūga i Yamanaka, Reika spojrzała zdumiona na swojego towarzysza, po czym zmarszczyła brwi i zastanowiła się. Wcześniej widzieli parę oficjeli, gdy szli w stronę lecznicy. Najwyraźniej ten wysoki, białooki mężczyzna, to był właśnie Reiko Hyūga, a kobieta była Liderką Yamanaka. Kunoichi kojarzyła imię Reiko, bo ojciec wspomniał jej kiedyś z uśmiechem, że jej imię jest bardzo podobne do jego.
- Dobry pomysł. - Przyznała po chwili. - Wezmę na siebie rozmowę z Hyūgą. Jest sojusznikiem mojego ojca, więc powinien mnie wysłuchać i na poważnie potraktować ostrzeżenie. Spróbuj dotrzeć do Yamanaki, tylko jej nie pogryź za to wszystko. I nie daj się dotknąć. Hayato po dotknięciu Dai'a, mógł przeczytać jego myśli.
Wysłuchała też instrukcji od Inuzuki, co powinna pominąć w rozmowie, żeby nie ujawniać faktu, że to Yamanaka nawalili i że w szeregach kultu było kilku takich osobników, w tym sam Lider Ren. Reika nie miała pojęcia, jak bardzo Reiko jest w temacie Festiwalu Śmierci, bo bardzo możliwe, że w jego prowincji też dochodziło do niewyjaśnionych porwań, no ale lepiej bezpośrednio nie oskarżać sojusznika sąsiada. Przekaże tylko najważniejsze fakty, a co już Reiko z tym zrobi, to jego sprawa. Może akurat połączy fakty i sam się wszystkiego domyśli.
Dołączyli do Ninkenów, gdzie Reika podrapała Akirę za uchem, zaś Ayu skinęła uprzejmie głową, nie chcąc naruszać przestrzeni osobistej suczki, która nadal wolała się dystansować. Bolało to Reikę, ale nic na to nie mogła poradzić. Powinna cierpliwie czekać i nie dawać już więcej Ayu powodów do złości. Przez następną godzinę, ku wielkiej uciesze Akiry, raczyli się różnymi potrawami i rozmawiali z mieszkańcami osady. W pewnym momencie wychwycili wzrokiem Liderów, którym towarzyszył sołtys wioski i sam Hanzo. Reika spojrzała na Yoichiego i uśmiechnęła się znacząco. Wyglądało na to, że Mnich miał tu spore poważanie, nawet wśród tak ważnych ludzi, jak przywódcy prowincji. Niesamowite kogo przyszło im poznać.
Kiedy rozpoczął się rytuał, Reika wraz z pozostałymi uklękła na oba kolana, uprzednio unosząc białą sukienkę, aby leżała fałdami wokół niej. Nie chciała mieć przecież zielonych plam na wysokości kolan. Z uwagą obserwowała Festiwal Poświęcenia, w którym pierwszy raz brała udział. To było naprawdę niesamowite doświadczenie, które długo zapadnie Reice w pamięć. Ta cała ofiara dla bogini, a potem podpalenie stosu i oczywiście pieśń, a na końcu wiwaty mieszkańców. Tak, to wszystko było czymś naprawdę wyjątkowym i zaczęła się zastanawiać, dlaczego w Shinrin tak hucznie nie obchodzi się takich rzeczy. Co prowincja, to inne tradycje.

Razem z innymi podniosła się z klęczek, otrzepując skórę z trawy, po czym uśmiechnęła się szeroko, widząc jak ludzie ruszają do tańca przy skocznej melodii. Nawet Liderzy postanowili się trochę pobawić, co było naprawdę ciekawym widokiem. Przynajmniej nie są sztywni jak kołki. W takim razie nie będzie gorsza. Na razie odepchnęła od siebie sprawy z Demonem i chwyciła Yoichiego za rękę, ciągnąć go za sobą w stronę bawiących się i uśmiechając przy tym figlarnie. Czas zacząć zabawę i popląsać trochę po trawie, ciesząc się tą wyjątkową chwilą, w której mogą być razem i niczym się nie trapić. Poddała się całkowicie prowadzeniu Inuzuki, z wdziękiem i gracją tańcząc w rytm skocznej melodii i uśmiechając się przy tym radośnie. To była doskonała zabawa, która trwała naprawdę długo, dopóki oboje się nie zmęczyli i nie postanowi zejść na bok, żeby trochę odsapnąć. Widząc, że Liderzy również się wybawili i siedzą teraz wygodnie przy stole, postanowili oboje działać. Nie mieli pewności, jak długo Reiko i Arisu zostaną na zabawie, dlatego też trzeba było skorzystać z okazji, która się nadarzyła. Cmoknęła Yoichiego w polik, życząc mu powodzenia, po czym ruszyła w stronę Lidera Hyūga. Zbliżyła się na tyle, żeby nie alarmować niepotrzebnie straży przybocznej Reiko, po czym ukłoniła się z szacunkiem.
- Shirei-kan, czy zechcesz poświęcić mi chwilę na osobności? - Zapytała, prostując się. - Mam na imię Reika, córka Senju Kazuo. Przynoszę ważne wieści.
Oczywiście ''na osobności'' znaczyło pod czujnym okiem straży, ale z dala od wścibskich uszu, zaś wspomnienie Lidera Senju miało na celu zwrócenie uwagi na powagę sytuacji, której nie powinno się lekceważyć. Gdy Reiko zaszczyci ją swoją uwagą i wyrazi chęć wysłuchania jej, Reika opowie mu o tym, że pół roku temu wraz ze swoim towarzyszem Inuzuką, wpadli na trop fanatyków, którzy porywali niewinnych ludzi i składali z nich krwawą ofiarę. Nie powiedziała, gdzie ani w jaki sposób wpadli na trop, bo to nie było istotne, a poza tym stawiało Yamanaka w złym świetle. Skupiła się więc na najważniejszych faktach, a mianowicie na tym, że trop doprowadził ich do Głębokich Odnóg i wygasłego wulkanu Tengokumine, gdzie fanatycy mieli swoją siedzibę. Zdradziła natomiast, że z ich lochów uwolnili Hanzo, który potem pomógł im rozprawić się z łotrami, jednak przerwanie rytuału i uwolnienie więźniów miało poskutkować jeszcze większą katastrofą. Powiedziała Liderowi Hyūga, że pośrodku areny, pod kryształem, zapieczętowany został Czteroogoniasty Bijuu za pomocą Pieczęci Krwi, którą co roku trzeba było odnawiać, żeby bestia się nie uwolniła i do tego właśnie fanatycy potrzebowali źródła krwi. Poinformowała go również, że z pomocą Hanzo, wykorzystując krew tych łotrów, udało im się zapieczętować Yonbiego na kolejny rok.
- Z kolejną zimą pieczęć zostanie złamana, a Bijuu uwolni się. - Wyjaśniła na koniec. - Ponieważ Kyuzo sąsiaduje bezpośrednio z Głębokimi Odnogami, postanowiliśmy Cię ostrzec, Shirei-kan, abyś był przygotowany na ewentualną obronę swoich ziem, gdyby Yonbiemu przyszło na myśl zemścić się na najbliższych prowincjach, za tak długie uwięzienie go. Jeśli chcesz poznać szczegóły na temat Tengokumine, to jestem pewna, że Hanzo odpowie na Twoje pytania.
Miała nadzieję, że Reiko nie okaże się być zwyrolem, który postanowi podtrzymywać kult i nadal co roku dostarczać pieczęci krwi, a nawet jeśli, to Hanzo zapewne odmówi brania w tym udziału, a tylko on znał odpowiednią inkantację. Nie no, może nie będzie tak źle. Lider Hyūga wyglądał na porządnego człowieka i prędzej skupi się na ewentualnej obronie prowincji, lub szukaniu osoby, która będzie w stanie lepiej zapieczętować demona, niż dalej poświęcać winnych, albo niewinnych.
0 x
Yoichi

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Yoichi »

Czytanie myśli przez dotyk. Yoichi zupełnie zapomniał o tej możliwości. Będzie musiał uważać, chociaż głos gdzieś wewnątrz mówił mu, iż chętnie dałby się trochę podotykać Arisu. Ale nie mógł! Nie mógł i tyle. Wpadło mu do głowy, że w sumie mógłby jednak dać przeczytać swoje myśli, aby w kilka chwil załatwić całą sprawę z informowaniem liderki Yamanaka o całych wydarzeniach, ale wtedy nie miałby wpływu nad tym, co tak naprawdę wyciąga z jego umysłu ta białowłosa. Mogła kraść informacje o technikach Inuzuka albo o jeszcze innych rzeczach, które z pewnością były cenne. Musiał załatwić to normalnie - zwyczajną rozmową.
- Zapomniałem o tym. I dobrze wiesz, że nie skrzywdziłbym kobiety. Takie moje nieszczęście, gdyby okazała się warta kary. - rzucił zupełnie luźno, uśmiechając się nieporadnie. Nawet jakby ta kobieta była w to wszystko zamieszana, to miałby opory, by ją zamordować. Poważne opory. Tyle dobrego, że Akira i Ayu nie mają takich problemów, więc mógł liczyć na ich pazury i zęby.
Rudowłosy nie był zaskoczony tym, że Hanzo jest szanowany nawet przez lidera swego rodu. Był naprawdę niesamowitą osobą, która potrafiła wzbudzić podziw raczej w każdym. W końcu był przeciwieństwem Yoichiego, a mimo tego stał się dla niego kimś na poziomie autorytetu. To coś oznaczało. Inuzuka zwrócił również uwagę, że sam mnich zataił dokładniejsze informacje na temat wydarzeń. Zapewne tylko tymczasowo, gdyż nie chciał niepokoić władcy Kyuzo w tym radosnym dniu. A przynajmniej przed rytuałem. Byłoby doskonale, gdyby jednak podziałał podobnym rozsądkiem jak rudzielec, który nie zamierzał oczerniać rodu Yamanaka, chociaż mógłby. Nie było to na tyle szantażem, że wygada się, co kolejną przysługą, którą raczej warto docenić. Ale o tym później.
Rozpoczął się rytuał. Yoichi dołączył do całej reszty i uklęknął na trawie zgodnie z poleceniem sołtysa. Z całą pewnością rudowłosy nie był osobą religijną, lecz lubił całą tą oprawę jaka towarzyszyła takim wydarzeniom. Było uroczyście, każdy miał dobry humor, a na końcu wszyscy się bawili. Nie miał nic przeciwko - nawet jeżeli musiał udawać modlitwę czy inne tego typu rzeczy. Ponownie wrażenie na nim zrobił Hanzo, a raczej jego zdolności wokalne. Słuchał go przez całą podróż z Tengokumine, ale i tak za każdym razem był zaskoczony talentem jaki posiadał Hyuuga. Bardziej skupił się na dźwiękach, niż na tym co się działo dookoła. W końcu wszyscy ryknęli radośnie i było to znakiem, że rytuał się udał. Cokolwiek o tym świadczyło. Rozpoczęła się zabawa. Inuzuka był zaskoczony nieco tym, że Reika wystartowała do niej pierwsza. W sumie nie było się czemu dziwić - ostatnio słabo się bawili, pomijając dwa poprzednie dni. No i wreszcie mogła poszaleć, gdyż noga już nie przeszkadzała. Zanim jeszcze ruszył do tańca, to zapytał Akirę czy chce przyjąć ludzką formę, lecz ten odmówił. Ayu wolała mu towarzyszyć. Psisko od razu ruszyło do stołów, aby dalej napełniać swój żołądek, zaś Ayu towarzyszyła wszystkim w zabawie - chociaż w swojej zwierzęcej formie. Biegała, przeciskała się między ludźmi, niektórych nawet zaczepiała. Jakieś dzieci na niej jeździły przez dłuższy czas. Ninkeny też mogły się bawić - kto im zabroni? Co do Yoichiego, to skupił się na tańcu i to nawet głównie z Reiką - co było dla niego dziwne, bo zwykł zabawiać zazwyczaj wszystkie kobiety na uroczystościach. Nie przepuścił żadnych imprez w karczmach i potańcówek w Yusetsu, więc tancerzem był całkiem dobrym. To też imponowało płci przeciwnej dosyć często, zatem była to dla niego umiejętność niemalże niezbędna. Ze dwa albo trzy razy zatańczył z innymi dziewczynami, ale nie pozwalał sobie na zbyt wiele. Było to bardziej formą grzeczności, że chce, by każdy się dobrze bawił. Brał do tańca tylko te, które albo się wstydziły same do niego ruszyć, albo inni wstydzili się je zabrać. Ze wstydem Inuzuka nie miał żadnego problemu. Albo i miał, bo praktycznie był wyzbyty ze wstydu. Przynajmniej w kwestii kobiet. Przez cały ten czas miał może jedną przerwę, by napić się, a później ruszał dalej do zabawy. Aż w końcu nastał moment, w którym należało zająć się rozmową z liderami.
Pozwolił sobie nieco odpocząć, a później poinformował Ninkeny, aby tylko obserwowały go z odległości, a nie ruszały za nim, gdyż tak będzie bardziej przekonujący, że nie chce nic złego. Następnie powoli skierował się w stronę Arisu Yamanaka - na tyle blisko, na ile pozwolili mu strażnicy. Ręce miał rozłożone lekko na boki, aby nie było, że coś kombinuje.
- Witam! Jestem Yoichi Inuzuka i chciałbym porozmawiać o czymś wyjątkowo ważnym. Najlepiej na osobności. Tak w cztery uszy. Zostawiam Ninkeny za sobą, więc nie ma się czego obawiać. Zresztą jestem jedynie Akolitą swojego rodu. - no i wiele zależało czy Arisu się zgodzi, czy nie. Jeżeli nie, to Yoichi rzuci nieco ciszej dwa słowa "Festiwal Śmierci". To powinno być znakiem dla liderki, że lepiej, aby jednak rozmowa pozostała poufna. Jeżeli jednak nadal się nie zgodzi, to trudno - zgodzi się na obecność straży i zacznie gadać. Jej strata. A o czym zacznie gadać? O całych wydarzeniach z wyprawy. W przeciwieństwie do Reiki - on mówił o wszystkim, gdyż rozmawiał z Yamanaką. O Hayate, o Renie, o Soso, które sobie nie radziło. Mówił dosyć dokładnie i nie dbał o to, ile to czasu zajmie. Na koniec wyciągnął z kieszeni notes z zapisanymi kultystami. Zabrał go z trupów kultystów po pierwszej walce. Były też tam inne informacje, lecz nic wielce istotnego. Notes podał w taki sposób, aby Arisu go nie dotknęła. Pamiętał słowa Reiki i nie chciał dać sobie czytać w umyśle. Na koniec oczywiście poinformował o tym, że rytuał został przedłużony, a za rok pojawi się Son Goku w Głębokich Odnogach i należy się przygotować do tego wydarzenia.
- Wszystkich innych informujemy w taki sposób, aby nie wyszło, że problem był wyłącznie na terenach Soso oraz że członkowie rodu Yamanaka byli w to zamieszani. Nie ujawniamy tego, by nie wyszło, iż nie radziliście sobie z tym problemem. To taka drobna, dodatkowa przysługa. W zamian oczekuję jedynie tego, że ród Yamanaka pomoże mi albo Reice w przyszłości, jeżeli o to poprosimy. Tylko nam, a nie konkretnie całemu rodowi Inuzuka lub Senju. - zakończył z drobnym uśmieszkiem. Naprawdę nie chciał, by Arisu poczuła się szantażowana, lecz chciał podkreślić, że w sumie mógłby rozpowiadać całą prawdę, co okryłoby Ród Yamanaka pewną hańbą. W końcu dwójka niezbyt zaawansowanych ninja z obcych rodów zażegnała problem, z którym nie radził sobie cały ród sensorów i to na ich własnych ziemiach, gdyż porwania dotyczyły głównie lub wyłącznie Soso. Coś takiego nie świadczyło zbyt pozytywnie o Yamanaka, a Yoichi, Ninkeny oraz Reika byli na tyle uprzejmi oraz wspaniałomyślni, że nie rozpowiadali takich rzeczy. Oczywiście w zamian za drobną przysługę w przyszłości.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Miasteczko Utemi

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kyuzo”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości