Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Iwaru

Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

Jest to dość nietypowy dom. Jest to bowiem tak na prawdę ... wóz cyrkowy przytwierdzony do podłoża. Zamiast kół ma 4 specjalne stalowe pręty długości 5 metrów, przyspawane do osi za pomocą jakiejś techniki Katonu czy Youtonu czy innego cholerstwa i to właśnie te pręty, zakopane i zabetonowane na głębokość 4,7 metra, trzymają cały wóz 30 centymetrów nad ziemią. Do wnętrza prowadzą 3 małe schodki. Dom ten ma około 8 metrów długości, 4 metry szerokości i 2 metry wysokości. Pokryty czarną farbą z czerwonymi pasami. Drzwi w kolorze zielonym.

Dom znajduje się na kwadratowej działce o wymiarach 10 metrów na 10 metrów, otoczonej drewnianym, niepomalowanym płotem. W płocie jest drobna furtka, znajdująca się dokładnie na przeciw drzwi wejściowych. Dom stoi dokładnie pośrodku krawędzi bocznych działki, tak, że od prawej krawędzi dzieli go 1 metr i od lewej krawędzi także 1 metr. Natomiast jest dość mocno przysunięty, bo także na odległość raptem 1 metra, do krawędzi tylnej, tak więc odległość między drzwiami wejściowymi a furtką wynosi 5 metrów. Cały teren wyłożony jest piaskiem, oprócz oczywiście wybrukowanej ścieżki prowadzącej od wejścia na działkę do wejścia do domu. Służy za swoisty plac treningowy.
Plan działki (Rysunek schematyczny - proporcje mogą nie odpowiadać tym w rzeczywistości) - legenda:
1. czarny prostokąt z białym tłem - domek
2. szary prostokąt - wybrukowana ścieżka
3. żółte obszary - piasek
We wnętrzu domu znajdują się następujące pomieszczenia:
- Hol: Ciągnie się od wejścia aż do tylnej ściany domu. Ma szerokość 2 metrów. Tutaj znajdują się 2 drzwi. Jedne prowadzące do pomieszczenia po lewej stronie holu, a drugie prowadzące do pomieszczenia po prawej stronie holu. Na końcu holu znajduje się piec kaflowy, połączony z rurami, które biegnąc w ścianach transmitują ciepło na cały dom. Na piecu można też zagotować czy przygrzać wodę na herbatę czy do kąpieli, a także ugotować ciepłe posiłki.
- Pomieszczenie po lewej stronie holu: Sypialnia połączona z toaletą. Wymiary: 3 metry długości i 4 metry szerokości. Pomieszczenie posiada bardzo dobry system cyrkulacji powietrza, więc nic tutaj nie śmierdzi. A nawet jeśli, to Iwaru używa specjalnych odświeżaczy powietrza na bazie naturalnych ziół, które kupuje w mieście. Jest tutaj specjalna dziura, która pełni rolę kibla. Żeby z niej skorzystać trzeba zrobić słowiański przykuc. Obok ten dziury - papier toaletowy. Jest także wanna i umywalka, a także szafka na mydła czy szczoteczki do zębów i inne artykuły do higieny ciała czy wspomniane wcześniej odświeżacze powietrza. Po przeciwnej stronie pomieszczenia znajduje się dwuosobowe łóżko, a obok łóżka - szafa na ubrania, sprzęt ninja i inne drobiazgi. Trzy okna. Pomieszczenie wyłożone kafelkami.
- Pomieszczenie po prawej stronie holu: Kuchnia połączona z salonem. Znajdziemy tutaj dwa stoły i zmywak. Jeden mniejszy stół, połączony ze zmywakiem, służący jako miejsce do przygotowywania posiłków. Na nim to walają się różne garnki i sztućce, a także deski do krojenia i tego typu rzeczy. Drugi większy, otoczony czterema krzesłami. Służy do przyjmowania gości - maksymalnie 3. Iwaru czasem wynosi jedno krzesło na zewnątrz, by sobie posiedzieć na polu. Jest tu też kosz na śmieci. Jedno duże okno.
Plan domu (Rysunek schematyczny - proporcje mogą nie odpowiadać tym w rzeczywistości) - legenda:
1. czarny prostokąt z białym tłem - hol
2. czerwone kreski - drzwi
3. zielone kreski - okna
4. czerwony prostokąt - szafa
5. pomarańczowy prostokąt - łóżko
6. żółty prostokąt - wanna
7. niebieski prostokąt - umywalka
8. beżowy prostokąt - kibel
9. zielony prostokąt - duży stół
10. brązowe kwadraty - krzesła
11. jasnoszary prostokąt - zmywak
12. ciemnoszary prostokąt - mały stół
13. czarny prostokąt - piec kaflowy
Cały dom jest oświetlony wieloma pochodniami.

Pod domem są dwa wielkie doły. Jeden po prawej stronie. Do niego prowadzi drabina ukryta pod klapą pod większym stołem w kuchnio-salonie. Jest to dość pokaźnych rozmiarów spiżarnia i jednocześnie magazyn. Panujący tam chłód zabezpiecza żywność przed zepsuciem. Drugi po lewej stronie domu. To szambo połączone rurami z wanną, umywalką i kibelkiem, a także zmywakiem z kuchnio-salonu. Tutaj nie wchodzimy.

Pod domem znajdują się rury, które nikną w ziemi, a także wspomniana drabina.

Dom nie ma dostępu do studni. Iwaru musi co jakiś czas przynosić wodę w wiadrach. W magazynie pod domem ma jednak dość duże beczki wypełnione wodą po brzegi. Podobnie sprawa ma się z drewnem na opał. Co jakiś czas musi wybierać się do lasu, by narąbać lub do miasta by zakupić drewno, jednak także go składuje.

Przed działką znajduje się tabliczka z napisem: Burdel Na Kółkach
czyli Domek Iwaru

Kółka ukradli
Zbieram na kółka
Bo chcę zwiedzić świat
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

Odkąd wróciłam z Antai minęło już trochę czasu. W sumie nawet nie wiem ile. Czy był to miesiąc? Czy może był to tylko tydzień? Całkowicie straciłam rachubę czasu. No, ale nie straciłam tylko rachuby czasu. Straciłam bowiem też czas. Czas, który mogłam spożytkować na jakiś trening czy coś w tym rodzaju. Oczywiście zawczasu zdobyłam już jakieś zwoje z opisanymi technikami. Wystarczyło siąść do lektury i zacząć opracowywać te techniki. Nie tracąc już więcej zbędnego czasu, wzięłam zwój na którym napisałam "1", oznaczając, że to technika, której będę się w przyszłości uczyła jako pierwszą. Przyszłość właśnie nadeszła. Wyniosłam jedno krzesło z mojego kuchnio-salonu i siadłam na zewnątrz. Śnieg, który pokrywał piasek już zdążył stopnieć, więc piasek okropnie przemókł. Był mokry, jak ja, gdy spotkałam niejakiego Shinjiego, który się podszywał pod niejaką Ayako. Postawiłam krzesełko na piasku, a następnie zaczęłam czytać zwój.
([C]Hari Jizō)
Technika wydłużająca włosy, tak jakbym już nie miała ich wystarczająco długich. Było jednak coś jeszcze. Włosy otaczają moje ciało i będąc lekko utwardzone, mogą służyć jako ochrona. Dodatkowo są też ostre jak igły, więc prowizoryczna forma ataku. Niemniej jednak, z tego co widzę, wymagają dość dużej ilości pieczęci. Postanowiłam się więc nauczyć tej techniki. Najpierw oczywiście "na sucho" zajęłam się pieczęciami. Tygrys. Świnia. Szczur. Baran. Wąż. Nie. Źle. Tygrys. Koń. Świnia. Szczur. Baran. Wąż? Nie! Znowu źle. Tygrys. Koń. Świnia. Baran. Szczur. Wąż! Teraz dobrze. Powtórzyłam tą sekwencję kilka razy, by ją dostatecznie dobrze zapamiętać. Gdy już stwierdziłam, że mi się udało, postanowiłam, zgodnie z opisem, przesłać chakrę do włosów i wyobrazić sobie jak się powiększają. Niemniej jednak już pierwszy etap był trudny. Nie potrafiłam sobie wyobrazić jak chakra wpływa do moich włosów. To było niezwykle trudne. Jednakże próbowałam do skutku. W pewnym momencie coś poczułam. To była ona! Chakra we włosach! Postanowiłam później wyobrazić sobie jak te włosy się rozrastają, otulając moje ciało. Z początku udało mi się je przedłużyć tylko o 30 centymetrów, jednakże trenując parę godzin, udało mi się w końcu otulić się tymi włosami. Były srebrne. Jednak były no ... normalne. Jak to włosy. Ani to ostre, ani to twarde. Byłam zmęczona. Lepsze opanowanie tej techniki zostawiłam sobie na następny dzień. Przez kolejne 3 dni trenowałam tą technikę. Zawsze zaczynałam od przypomnienia sobie pieczęci. Pierwszego dnia bowiem przesyłając chakrę i wyobrażając sobie jak włosy się wydłużają, zapomniałam o pieczęciach i przez to technika nie wyszła. Później, składając pieczęci, wyobrażałam sobie jak włosy rosną, otulają mnie i robią się ostre i twarde. Tygrys. Koń. Świnia. Baran. Szczur. Wąż. Nie było to łatwe wyobrazić sobie tak wiele szczegółów jednocześnie. Kilka razy zostałam lekko pokuta własnymi kolcami, bowiem moja kontrola nad techniką nie była aż tak dobra jakby mogło mi się wydawać. Odwiedziłam więc szpital, by mi trochę pomogli z tymi ranami. Tak trenując te 3 dni, z pierwszym dniem to 4, w końcu udało mi się perfekcyjnie i bez bólu wykonać tą technikę. Pozostało mi jeszcze powtórzyć ją parę razy, tak, by się utrwaliła w mojej głowie. Piątego dnia, od razu po śniadaniu, przez jakieś 30 minut wykonywałam tą technikę. Wykonałam ją 5 razy, bezbłędnie. Mogłam ją więc dodać do swojego arsenału nauczonych technik. Byłam z siebie dumna, chociaż jednocześnie wiedziałam, że jeszcze długa droga przede mną.

Ranga Techniki: C
Czas trwania: 5h
Czas ukończenia: 2:22
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

Ostatnią nową technikę opanowałam szmat czasu temu. Zdążyłam więc zapomnieć jakie to cudowne uczucie, gdy człowiek się rozwija. Może sztuki ninja zaczęłam praktykować z powodu takiego a nie innego urodzenia, jednak polubiłam to. Wracając jednak do technik. Mówiąc "ostatnią nową" nie miałam oczywiście na myśli tej, której nauczyłam się wczoraj. Wczoraj bowiem to nie jest "szmat czasu temu", lecz to właśnie ta wczorajsza technika przypomniała mi to uczucie i sprawiła, że chciałam więcej i więcej. Musiałam tylko zrobić sobie potrzebny odpoczynek, by następnego dnia, czyli dzisiaj, kontynuować dobrą passę i uczyć się nowej techniki. Wzięłam zwoj numer "2". Wyszłam na zewnątrz i siadłam na krzesełku, które 5 dni temu tutaj przyniosłam i które stało tak, bo byłam leniem i nie chciało mi się go schować. Otworzyłam zwój i zagłębiłam się w lekturze.
([C]Hari Jigoku)
Technika ta była rozwinięciem techniki, którą opanowałam poprzedniego dnia. Rozwinięciem stricte ofensywnym. Przypominała mi inną technikę z mojego arsenału. Te dwie techniki miotały igły, jednakże każda z nich trochę się różniła od drugiej i ta różnica kiedyś mogła mi uratować życie. Postanowiłam więc się jej nauczyć. Najpierw złożyłam pieczęcie do Hari Jizō, bowiem to właśnie ta technika była wstępem. Robiąc to skupiłam chakrę we włosach i wyobraziłam sobie kokon twardych i ostrych włosów, które otulają moje ciało. Potrafiłam wykonać tą technikę perfekcyjnie, więc nie było z tym problemu. Następnie zgodnie z opisem techniki wyobraziłam sobie, że włosy te unoszą się w jedną stronę. Nie udało się od razu, jednak po godzinie pierwszy etap był już wykonany prawidłowo. Włosy unosiły się w odpowiednim kierunku. Drugi etap był trudniejszy. Musiałam skumulować we włosach odpowiednią ilość chakry. Wyobraziłam sobie przepływ niebieskiej energii prosto do moich ulepszonych włosów. Następnie kolejną wizualizacją byl wystrzał. Po paru godzinach udało mi się, jednakże nie tak jakbym chciała. Po prostu połowicznie. Przyszedł jednak czas na odpoczynek. Naukę techniki wznowiłam następnego dnia. Znów wykonałam dwa pierwsze etapy. I próbowałam strzelać włosami. Po jakimś czasie udało mi się doskonale. Niemniej jednak włosów ubywało na głowie. Mogłam jednak stymulować ich rozrost. Co prawda brak pieczęci utrudniał to zadanie, to jednak po pewnym czasie dałam radę. Najtrudniejszy etap przyszedł następnego dnia. Połączenie wystrzału z natychmiastową regeneracją straconych włosów. Z początku mi w ogóle nie szło. Tak jakbym nie potrafiła ani tego ani tego, a potrafiłam to świetnie. Po paru dniach w końcu się udało. Technika została dodana do mojego arsenału technik.

Ranga Techniki C
Czas Nauki: 5h
Czas Ukończenia: 12:05
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

Nauka nauką, jednak w końcu trzeba zrobić sobie przerwę. Przez ostatnie dwa tygodnie udało mi się opanować dwie fajne i chyba potężne techniki. No i oczywiście przez resztę czasu się leniłam, jak to zwykle bywa. Czy uważałam się za silną? Za silniejszą na pewno tak, jednak jeszcze nie byłam silna. Przede mną była daleka droga, którą musiałam przejść albo samotnie albo z jakimś kompanem. Tym kompanem mogłaby być chociażby Nikusui-sensei czy ten chłopak Shinji. To były dwie osoby, nie licząc panny Ayako, które znałam. Niku powiedziała mi, żeby odwiedziła swoje rodzinne strony i ciągle ta myśl chodziła mi po głowie. Może warto by było to zrobić? Rodzice pewnie by się nie pogniewali, gdybym ich odwiedziła. Pewnie i tak dostałabym obiad, bowiem zapewne mama nagotowała dodatkowe porcje. Chociażby dla taty, żeby jak mu smakuje i ma apetyt, wziął sobie dokładkę. Mogłabym ich osobiście zaprosić na imprezę urodzinową, którą planuję zrobić. Myślę, że to byłby fajny i miły gest. Przy okazji mogłabym posiąść większą wiedzę i nadrobić braki. Nic tylko ruszać w podróż! Ubrałam więc swój "czarny zestaw", łącznie z dużym kunai, kataną, wielkim shurikenem i kaburą na broń, a także bandażami i czarnymi rękawicami. Wzięłam też oczywiście portfel z pieniędzmi, bowiem z tego co się orientowałam droga prowadziła przez wodę. Niby byłam ninja i mogłam przejść przez to zwyczajnie na nogach, kumulując chakrę w stopach, jednak to było ryzykowne. Chwila nieuwagi i mogłam zatonąć. No i pewnie sił by mi nie starczyło. Trzeba było wynająć łódkę. Płaszcz zostawiłam. Jeśli będzie padać to trudno, jakoś dam sobie radę. Otulę się własnymi włosami czy coś takiego. Spakowałam się więc i wyruszyłam na nową przygodę. Byłam silniejsza, więc raczej nie powinno mi nic grozić, zwłaszcza, że wodzie raczej nie powinno być bandytów. No dobrze, byli piraci, jednak mała łódka, zwłaszcza jednoosobowa dałaby radę się przemknąć. No i oczywiście. Ja walcząc na wodzie miałam dość sporą przewagę. Z uśmiechem na ustach skierowałam się więc w stronę portu czy miejsca, w którym mogłam wynająć wspomnianą łódkę. Towarzyszyło mi słońce i ciepło wiosny. Była godzina około 10:00.

z/t: tutaj
0 x
Shinji

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Shinji »

Nie pozostało nic innego jak pójść w wybrane przez mnicha miejsce. Misja był cóż... niezwykle ambitna. Miał przynieść jakiś piach, ale cóż jak durne by to nie było zadanie pieniądze z niego miały być, a co za tym idzie był sens robienia tak durnej czynności jak kradzież piachu. No nic wziął wiaderko i udał się do Burdelu Na Kółkach czyli Domku Iwaru. Po krótkiej chwili spędzonej na podróży z wiaderkiem co wcale nie było podejrzane - wiaderko niesione przez typa z kataną - znalazł się przez miejscem docelowym. Pierwsze co rzuciło się w jego oczy to tabliczka z napisem:

Burdel Na Kółkach
czyli Domek Iwaru

Kółka ukradli
Zbieram na kółka
Bo chcę zwiedzić świat

Myśl jak od razu się nasunęła to: No nieźle. Ale nic jak trzeba co trzeba. Rozejrzał się dookoła co by mieć pewność, że na pewno nikt się mu nie przygląda. A o to z pewnością nie byłoby trudno w końcu miejsce rzucało się w oczy i to bardzo. Jeśli droga była wolna pierwsze co miał zamiar zrobić to ostentacyjnie wejść po elegancku przez furtkę. Po co przekradać się przez płot jeśli byłaby otwarta? Rzecz jasna mogło być inaczej i w takim wypadku musiałby kombinować. A wszystko po to by przynieść jakiś piach...
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

[Misja rangi D] Eksperyment Boga - Shinji Uchiha - 8/15 Shinji nie miał problemów z odnalezieniem wskazanego adresu. Zanim jeszcze wyruszył, zaopatrzył się we wiaderko i obowiązkowo w łopatkę. Musiał jakoś bowiem ładować ten piach. Miał też idealny pomysł, by po prostu przejść przez furtkę. Ta na szczęście nie była zamknięta. Mógł więc bez problemu zacząć ładować piach. Oczywiście najpierw przeczekał, bowiem w pobliżu kręciło się jeszcze kilka osób, niemniej jednak szybko opuścili to miejsce i udali się do swoich domów. Być może lepiej byłoby poczekać do wieczora. W końcu mnich nie mówił na kiedy mu ten piach potrzebny. Nie mówił też na co, ale z pewnością był to bardzo istotny z punktu widzenia jego religii eksperyment. Shinji zastanawiał się też kto mieszka w takim dziwnym miejscu jak to? Czy to rzeczywiście był burdel? Może mógłby tutaj za drobną opłatą zamoczyć kija? To jednak nie było wtedy ważne. Piasek bowiem był ważniejszy niż cała reszta. Trzeba było go załadować do wiaderka i następnie wszystko wyrównać. Shinji zaczął więc kopać niedużą dziurkę i ładować piasek do wiaderka. Po chwili naładował już połowę tego co miał przynieść.
0 x
Shinji

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Shinji »

Tak więc wszystko się udało. Jego genialny plan na wejściu po prostu przez furtkę okazał się strzałem w dziesiątkę. Jeszcze jak idiota po zwykły piasek musiałby się gramolić przez płot, a tu proszę jak na zawołanie otworzona furtka wręcz zapraszająca go do środka. Nie pozostało nic innego jak poddać się niezwykle fascynującej czynności jaką niewątpliwie było zbieranie piasku. Robił to tak jak mnich przykazał. Nie kopał jakiegoś dołka tylko zbierał z wierzchu. Na koniec miał zamiar wszystko odpowiednio poprawić co by wyglądało w miarę naturalnie. Wątpił żeby właścicielka przyczepiła się do niego o kradzież ziemi, chociaż kto tam wie. Może była to równie stuknięta osoba jak mnich. Tego wiedzieć nie mógł. Po prostu kontynuował sumiennie zbieranie ziemi :v Ładując raz po raz do wiaderka kolejne porcje "cudownej" ziemi tak bardzo potrzebnej do eksperymentu. W jego głowie zaświeciła się nawet myśl, że być może mnich bada jak głupi są ludzie i czy znajdzie się idiota, która przyniesie mu kradzioną ziemie. Ale przecież był zbyt zjarany by trzeźwo myśleć. Po prostu wielka niewiadoma...
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

z/t: tutaj
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

W końcu wróciłam do swojego domu. Nawet nie zauważyłam ubytku piasku. Widocznie złodziej, który okradł moją posesję idealnie zamaskował swoją zbrodnię. Weszłam więc przez furtkę, a później kluczem, który miałam ukryty w sekretnym miejscu - to znaczy w staniku, na łańcuszku - otworzyłam drzwi do swojego domu. Weszłam tam i od razu udałam się do kuchni. Otworzyłam klapę znajdującą się pod stołem i weszłam do swojej spiżarni. Wzięłam stamtąd chleb, szynkę, żółty ser i butelkę wody. Zaniosłam wszystko do kuchni i położyłam na mniejszym stoliku, obok kuchennego noża. Następnie stwierdziłam, że warto by było wylać wszystkie butelki i beczki i na nowo je napełnić. Jednak najpierw zrobiłam sobie śniadanie. Kanapki z serem i szynką szybko wylądowały w moim brzuchu w masowych ilościach. Chyba wpakowałam w siebie z 10 kanapek. Jedząc, piłam wodę z tej butelki. Trochę ryzykowałam, ale ta woda nie była taka jaką znalazłam w domu swoich rodziców. No, ale i tak miałam zamiar wymienić wodę, bowiem niezbyt mi smakowała. Najlepsza jest taka, którą pobierze się prosto ze źródła. Wytaszczyłam więc wszystkie beczułki i wylałam je na podwórko, mocząc piasek, a następnie wzięłam je wszystkie i udałam się w stronę potoku, w którym je napełniłam. Trwało to jakieś 2 godziny, jednak w końcu wstawiłam wszystkie, pełne czystej, świeżej wody, na nowo do spiżarni. Można powiedzieć, że wtedy nie bawiłam się w ninja. Dbałam po prostu o swój dom, oddając się codziennym obowiązkom domowym. Kiedyś musiałam to zrobić. Oszacowałam ile jedzenia mi pozostało. Było tego jeszcze na jakieś 3 dni i pewnie nie zepsuje się jeszcze przez następny tydzień. Nie musiałam więc na gwałt chodzić do miasta i kupować nowe, świeże mięso, ser czy ryby. Nie musiałam też chodzić po drewno. Zapas jeszcze był, a poza tym za oknem królowała wiosna, więc nie musiałam grzać w domu. Oszacowawszy stan swojego magazynu, udałam się do swojego pokoju, zamykając klapę. Tam odłożyłam na miejsce trzy zwoje, które zabrałam ze starego domu w Kantai. Pierwszy zwój nosił tytuł "Zrozumieć ninjutsu. Kurs dla początkujących: E - C", drugi natomiast "Nauczyć się ninjutsu. Kurs dla zaawansowanych: B". Z tego drugiego korzystałam niedawno. Trzeci natomiast był dla mnie zbyt zagmatwany. Przeglądnęłam go na szybko, będąc jeszcze na statku i nic nie zrozumiałam. Nosił nazwę "Opanować ninjutsu całkowicie. Kurs dla mistrzów: A - S". To nie był mój poziom. W zamian za te trzy zwoje, wzięłam kolejne dwa. Szybko je przeglądnęłam i wybrałam ten, opisujący technikę, którą szybciej powinnam opanować. Drugi odłożyłam na miejsce i znowu wyszłam na zewnątrz. Jedno krzesło już tam stało. Siadłam i zaczęłam czytać dokładnie co w tym zwoju było ciekawego napisane.
(Shunshin no Jutsu)
Technika ta służyła do szybkiego przemieszczania się. W opisie było jeszcze coś o tym, że po jej wykonaniu przez parę sekund jest się tak jakby zamroczonym. Trzeba było więc wziąć na to poprawkę podczas wykorzystywania tej techniki. Oczywiście, moje Kirigakure no Jutsu mogło mi w tym niesamowicie pomóc. Mogłam zajść przeciwnika od tyłu i spokojnie przeczekać ten, uniemożliwiający walkę stan. Teraz jednak pozbyłam się z głowy tych fantazji i skupiłam na treningu. Technika wydawała się polegać po prostu na mega mocnym wybiciu się w powietrze, po linii prostej i spadnięciu parędziesiąt nawet metrów dalej. Technika więc wymagała ode mnie treningów w innym miejscu. Tutaj bowiem był płot, na który nie chciałam upaść. Udałam się więc na najbliższą polanę. Tylko ja o niej wiedziałam. Była na tyle duża, by sprostać wymaganiom tej techniki. Stanęłam i rozluźniłam się. Zrobiłam parę rozciągających ćwiczeń, by moje mięśnie i kości nie uległy uszkodzeniu, a następnie skumulowałam gigantyczną ilość chakry w stopach. Wyobraziłam sobie jak się wybijam w powietrze, ugięłam kolana i wybiłam się, wyzwalając chakrę. Poleciałam jakieś 5 metrów do przodu. Sukces, jednakże w opisie techniki były podane dużo wyższe odległości, które można przemierzyć. Wykonałam jeszcze kilka prób i maksymalnie udało mi się przeskoczyć maksymalnie 10 metrów. Myślałam, że to kwestia chakry. Im więcej jej wyzwolę, tym dalej polecę. Jednak nie tak to działało i doszłam do tego po pewnym czasie dopiero. Technika zawsze wymagała takiej samej ilości chakry i tylko odpowiednia wizualizacja mogła ograniczyć długość skoku. Jeśli chciałam więc przelecieć 5 metrów, to musiałam sobie wyobrazić, że przelatuję 5 metrów. Jeśli 30, to musiałam wyobrazić sobie 30. Tak to działało. Nie było to łatwe, ale ćwiczyłam tą sztukę przez jakiś tydzień i z dnia na dzień coraz lepiej mi szło, jednak męczyłam się niemiłosiernie. Po tym czasie udało mi się opanować tą technikę i skakać już na 37,5 metra - czyli maksimum. Niemniej jednak to nie był koniec. Złożenie pieczęci bowiem pozwalało skakać dwa razy dalej. Trzeba było złożyć pieczęć Barana i wyobrazić sobie określoną odległość, maksymalnie 75 metrów. Spróbowałam i to rzeczywiście działało. Pieczęć pozwalała mi się mocniej skupić, dzięki czemu byłam zdolna wykonywać dalsze skoki. Tak sobie wtedy myślałam, że być może mogłabym udoskonalić kiedyś tą technikę. Jednak to były zwyczajne fantazje. Dodałam tą technikę do arsenału swoich technik.

Ranga Techniki B
Czas Nauki: 8h
Czas Ukończenia: 05:49

Przez tydzień, codziennie wychodziłam rano i wracałam pod wieczór. Co wtedy robiłam? Nikt nie wie. Prawdopodobnie zakupy, bowiem żywność mi się kończyła. Jednak oprócz tego? To wiedziałam tylko ja.
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

Po opanowaniu jednej techniki byłam bardzo, ale to bardzo zmotywowana. Chciałam stać się silniejsza, więc udałam się do swojego pokoju i odłożyłam jeden zwój na miejsce. Zaczęłam zagłębiać się w drugi. Jednak póki co nie trenowałam, tylko zwyczajnie czytałam zapiski, które znajdowały się w tym zwoju. Tego dnia bowiem nie miałam już sił. Skończyłam opanowywać jedną technikę i to mnie maksymalnie wyczerpało. Zjadłam jeszcze tylko kolację - zupę z jakichś dziwnych grzybów, a następnie oddała lekturze. Sen jednak przerwał moje plany i obudziłam się dopiero rano ze zwojem na twarzy. Szybki prysznic, szybkie śniadanie, ubranie i na dwór uczyć się techniki. Taki był mój plan. Wzięłam więc zwój, udałam się na zewnątrz i tym razem w pełni oddałam się treningowi.
(Ranjishigami no Jutsu)
Była to kolejna technika z zakresu tych włosowych. Dawała natomiast dużo większe możliwości, bo wedle opisu mogłam ze swoich włosów stworzyć praktycznie wszystko co mi przyjdzie do mojej chorej głowy i potem to kontrolować. Oczywiście tutaj właśnie konieczna była umiejętność dużo bardziej zaawansowanej wizualizacji. Zaawansowanej wizualizacji, a do tego większego skupienia, no i oczywiście większych pokładów chakry. Co zatem zrobiłam? Stanęłam i spróbowałam wykonać technikę Hari Jizō, jednak z pewnym wyjątkiem. Złożyłam tylko znak węża. Jeden, nie sześć. Technika ta nie powinna się powieść, jednak dzięki technice opisanej w zwoju mogłabym ją wykonać. Jeden znak i każdy możliwy kształt jest do wykonania. Zatem mogłam opatulić się włosami, składając tylko jeden znak. To był idealny wstęp do techniki. Oczywiście, skupiłam się najpierw na rozroście włosów, wyobrażając sobie jak najbardziej umiem, że moje włosy zwyczajnie rosną, następnie wtłoczyłam doń dość sporą ilość chakry i wyobraziłam sobie jak opatulają moje ciało. Oczywiście złożyłam wspomniany wcześniej znak węża. Z początku jednak nic się nie działo, jednak po paru dniach prób i błędów, w końcu udało mi się opatulić i wykonać Hari Jizō bez zbędnych pięciu pieczęci. Oczywiście pobrało to ze mnie znacznie więcej chakry niż wcześniej, ale taka była cena tej techniki. Teraz przyszła pora na poruszenie owym tworem z włosów. Moje włosy okręcały się wokół mojego ciała imitując technikę niższej rangi, zatem powinna być możliwość, odkręcenia i wyprostowania ich. Znowu sobie to wyobraziłam i nakazałam mojej chakrze po prostu odkręcić te włosy. Z początku oczywiście mi nie szło, jednakże po jakimś czasie, udało mi się odkręcić. Kontrola nad tym tworem nie była jednak tak szybka jak opisywana we zwoju. Niemniej jednak to był dopiero początek nauki tej techniki. Wszystko miałam zamiar udoskonalić. Powtarzałam te czynności: rośnięcie włosów i przybieranie określonego kształtu, a potem próba poruszania tym kształtem praktycznie codziennie przez parę dni. Z dnia na dzień szło mi coraz lepiej, aż po pewnym czasie potrafiłam nawet uformować z włosów dłoń, która podniesie miecz. Może i jeszcze mistrzem ninjutsu nie byłam, ale w moich oczach takie opanowanie tej techniki to było wręcz mistrzostwo świata albo nawet arcymistrzostwo wszechświata. Tym sposobem nauczyłam się tworzyć przeróżne kształty. Miecze, ręce, tarcze. Wszystko. A także dość sprawnie i szybko nimi poruszać. Byłam niezmiernie dumna, że taka technika dołączyła do mojego arsenału zabójczych technik.

Ranga Techniki B
Czas Nauki: 8h
Czas Ukończenia: 14:23

Trenowałam praktycznie codziennie. Jednakże nie zaniedbywałam też innych, istotnych elementów mojego życia. Wychodziłam więc na miasto, a to po zakupy, a to po prostu dlatego, by się rozerwać. Ludzie powtarzali usłyszane plotki i część z nich wiedziała o tych wydarzeniach znacznie wcześniej niż inni; niż ja. W pewnym momencie jednak zaczęłam słyszeć coś o wojnie i o jakichś "Krukach". Była to podobno organizacja, która szpiegowała i zdobywała informacje. Chciałam wziąć w tym udział, bowiem moja mistrzyni Nikusui-onee-san-sensei, powiedziała, że powinnam uzupełnić braki we wiedzy. To była moja wielka szansa. Oczywiście rozważałam też dołączenie do jakiejś grupy najemników i wspomożenie jednego z Wielkich Klanów - czy to Uchiha czy Senju lub Akimichi. Jednak oczywiście nie mogłam tego zrobić z dwóch powodów: nie byłam wystarczająco silna, by dać sobie radę na głównej linii frontu i nie wiedziałam też kogo powinnam wesprzeć. Oczywiście Uchiha mi się podobali z wyglądu, jednak spotkanie z przedstawicielem rodu Hoshigaki uświadczyło mnie w przekonaniu, ze często wygląd może być mylący. Piękna osoba może mieć złe, brzydkie i zepsute serce i na odwrót - brzydka piękne i szlachetne. Tak to już w tym życiu czasem bywało. Ja jednak zapragnęłam dołączyć do Kruków. Moje oczy i umiejętności zabójcy idealnie się do tego nadawały.
0 x
Iwaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Iwaru »

I oto nadszedł ten czas. Czas, kiedy opanowałam dwie potężne techniki i stwierdziłam, że muszę zobaczyć co to takiego ciekawego dzieje się w świecie. Słyszałam o jakichś "Krukach". Podobno dają zarobić. Powinnam je odnaleźć, prawda? To mogłaby być moja życiowa szansa. Jednak wyprawa w świat wymagała przygotowań. Spakowałam więc swój ekwipunek, ubrałam czarny "bojowy" zestaw i zamknęłam dom. Oczywiście wcześniej jeszcze zjadłam sute śniadanie, bowiem nie chciałam, żeby zabrakło mi sił i popiłam je dużą ilością wody. Tak przygotowana udałam się w pewne miejsce. Tym miejscem by oczywiście sklep z wyposażeniem. Miałam wystarczającą ilość funduszy, więc mogłam udać się na jakieś większe zakupy. A nóż widelec, zakupiony sprzęt uratuje mi życie?

z/t: tutaj
0 x
Masaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Masaru »

0 x
Kobuto

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Kobuto »

Chłopak do końca nie wiedział, co przywiodło go na teren opuszczonej posesji, a tym bardziej w niezbyt zaludnioną część dzielnicy mieszkalnej. Liczył jednak, że to jakieś dobre siły władające wszechświatem, a nie demony wysyłające go na zatracenie. Śnieg padał lekko, będąc targany nieprzyjemnym, porywistym, a przede wszystkim arktycznie wręcz mroźnym wiatrem, i niknął w momencie spotkania z gruntem: ot znak rozpoznawalny wczesnej zimy w Ryuuzaku. Krajobraz nie przypominał w żadnej mierze rajskiego ogrodu, więc Kobuto zaczął wątpić w zasadność swojej decyzjo do momentu, w którym ujrzał stojące przed wozem cyrkowym krzesło. Mały, nic nie zmaczący dla większości ludzi detal, który świadczył o tym, że miejsca tego nikt nie planował opuścić, a co za tym idzie, mogły znajdować się tu niesamowote skarby, o których nikt nie miał pojęcia! Chłopak, wychowanek kupców bądź co bądź, nie mógł przepuścić takiej okazji. Rozejrzał się po okolicy i jeśli jest ona wyludniona, to sprawdzi stan okolicy i domu, czy nie ma gdzieś jakiejś dziwnej skrytki albo czy nie da się wejść do mieszkania nie używając siły
0 x
Masaru

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Masaru »

0 x
Kobuto

Re: Burdel Na Kółkach czyli Domek Iwaru

Post autor: Kobuto »

Kobuto po raz kolejny obszedł wóz, tym razem skupiając się nie na otoczeniu, a na nim samym: takich cacek nie widuje się codziennie. Podszedł do drzwi i pchnął je raz, drugi, w końcu spróbował wyważyć, i- ramię bolało go, gdy upadł na plecy, klnąc na swoją własną głupotę. Dobrze, że nikt mnie teraz nie widzi, pomyślał gorzko. Zawsze nieskazitelny, czysty, a teraz w błocie, trzymający się za ramię na którym zapewne znajdzie później duży siniak. No nic, musi być jakaś inna droga wejścia do wozu.
Brak okien na tyle dużych, by pomieścić chłopaka nie pomagał. No cóż, był to w sumie wóz cyrkowy, można się było tego spodziewać - ale w oczach Kobuto wyglądał on coraz bardziej na sejf, do którego próżno się dostać.
Pomyśl logicznie, Kobuto, co najpierw może się tu zepsuć, prócz kół, myślał gorączkowo, marznąc nieco, aż w końcu wymyślił. Używając podstawowych technik ninjutsu wdrapał się na sraj dachu. Ten dach był najbardziej wystawiony na działanie warunków atmosferycznych: deszczu, śniegu i wiatru, przez co mógł być już nie do użytku. Chłopak wziął do ręki kunai z kieszeni i zaczął rąbać ostrożnie różne miejsca w dachu. Gdy już zrobił parę dziur układających się w kulę, uderzył mocno nogą uważając, żeby nie wpaść do środka, i chciał rozejrzeć się po wozie sprawdzając, czy nie ma tam czegoś wartościowego bez wchodzenia do niego.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość