Post
autor: Arisa Terumi » 12 mar 2018, o 02:00
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Arisa
NAZWISKO: Terumi
KLAN: Terumi (szczep Sanjin)
WIEK [DATA URODZENIA]: 19 lat ~ 14. 05. 365
PŁEĆ: Kobieta
WZROST | WAGA: 167 cm ~ 65 kg
RANGA: Doko
PRZYNALEŻNOŚĆ: Wietrzne Równiny, szczep Terumi - Sanjin, na służbie liderki Terumi
APARYCJA
WYGLĄD: "Długie, rozpuszczone włosy spięła w gustowną fryzurę z pomocą czerwonej opaski z czerwonego materiału i spinki w kształcie kwiatu. Rozczochrane kosmyki wymykały się jednak spod upięcia, tworząc niesforną grzywkę i zachodząc na jasne, przyciągające do siebie niczym najsilniejszy magnes tego świata, błękitne niczym głębia jezior oczy. Można by było nawet pomyśleć, że zatracasz się w nich coraz bardziej, im dłużej w nie patrzysz, ale czy nie jest to piękno istot zowiących się kobietami ? Istot, który hipnotyzują, cieszą męskie oczy, mając coś więcej pod warstwą tego piękna, ukrywającego wiele tajemnic, wiele planów i jadu, który wgryza się powoli w DNA z każdym ich gestem i słowem...
Smukła szyja podrzymywała tę zgrabną, kształtną buźkę z malinowymi ustami, lekko odstającymi uszkami i idealnym do bólu noskiem. Mocno zarysowane ramiona i obojczyki wykreowały wręcz artystyczny ład, które z pewnością chciałby zostać przebadany przez niejednego znawcę sztuki . Kolejny aspekt jej urody znajdował się nieco niżej, były to bowiem kształtne, jędrne piersi, równie hipnotyzujące, co oczy, bowiem są bardzo proporcjonalne, co nie zdarza się za często. Choć nie nigdy nie było zbyt łatwo je dojrzeć, ponieważ bardzo często zakrywane były ubiorem i gładziutkimi dłońmi o długich, kusicielskich palcach, przynoszących na myśli wiele zbereźnych rzeczy, no i oczywiście wiele takich, które przydałyby się w różnych sytuacjach życiowych! Na przykład… złodziejstwie, kieszonkostwie. Jak zwał, tak zwał.
Umięśniony, mocno zarysowany brzuch, ostro wyróżniające się kości miednicy, jakby wyrzynające się ze skóry, pięknie podkreślały jej niebagatelną urodę. Przechodząc nieco niżej, jej talia rozszerzała się ponownie dzięki idealnie szerokim biodrom, pokazującym, że Arisa nie jest jedynie idealnym materiałem na kobietę na przeróżniejsze ceremonie, ale także i idealnym materiałem na żonę, ponieważ takie proporcje z pewnością pomogą jej w rodzeniu potomków! Delikatnie zarysowane mięśnie nóg, niewyróżniające się jakoś nadprzeciętnie łydki oraz małe stópki zakończyły obraz tego chodzącego anioła znanego także jako Arisa Terumi, ale, ale! Nie dajcie się zwieść pozorom, ponieważ nie tylko uroda jest jej atutem i z całą pewnością przekonacie się o tym wszyscy..."
Sanjin Kenshin uśmiechnął się do siebie. Zamknął starannie swój notatnik i schował go do kieszeni. Miał nadzieję, że o jego istnieniu nie dowie się sama zainteresowana ani jej brat - o ile bowiem Arisa jeszcze może machnęłaby ręką na tą sytuację albo odgryzłaby się jakimś sarkastycznym opisem w formie repliki, przypadkiem podrzuconej do jego pokoju, o tyle Naizen zrobiłby mu tak zły PR, że z jakichkolwiek widzeń z córką człowieka, który uratował mu życie, wyszłyby nici.
UBIÓR:
Jeśli chodzi o ubiór, Arisa preferuje elegancję i stara się nadążać za obecną modą - o ile mamy prawo uznać, że moda ma prawo egzystencji w brutalnym i pełnym walki świecie; z jednej strony wszechobecna jest filozofia gotowości, zakładająca, że śmierć jest jak niezapowiedziany gość, którego należy się spodziewać o każdej porze i powitać w godnym ubiorze. Najczęściej wkłada więc barwne ubrania, utrzymane w trzech kolorach: fioletowym, niebieskim i czerwony. W barwach tajemnicy, nieba i krwi. Czegoś, co zdeterminowało jej życie.
Rzadko kiedy wkłada ubiór typowej shinobi, kamizelki, spodnie i buty nie są dla niej - choć nikt nie mówi, że nie włoży takiego ubioru, jeżeli nie musi. Woli raczej powłóczyste kimona z dobrych materiałów, na których zakup ją stać, zwykle z wzorami przedstawiającymi kwiaty białej róży lub gładkie, ale będące w powyższych barwach. Dodatkowo panna Terumi wkłada ciemnobrązowe, wygodne geta, które są chyba dobrym wyborem dla kobiety do kimon, włosy spina z pomocą ciemnoczerwonego kanzashi lub takiejż opaski - zazwyczaj oba te akcesoria ozdobione są pięknym kwiatem. Ubiór taki, jak na avatarze, jest jedną z wielu możliwych alternatyw, acz należy podkreślić, że dziewczynę częściej widać będzie w kimonie niż w stroju wojownika. Czasem przy jej pasie widać kaburę z shurikenami i kunaiami. W zimniejsze dni, których mimo wszystko w tym świecie nie brak, Arisa okrywa się haori o kolorze głębokiego fioletu, który otrzymała kiedyś od przybranej matki.
Czy nosi jakąś biżuterię? Hm...rzadko. Oprócz owego kanzashi i skromnego naszyjnika w kształcie gwiazdy nie posiada żadnych innych błyskotek. Jeśli jest szczególnie zimno, to owija sobie szyję szkarłatnym, czerwonym szalem.
ZNAKI SZCZEGÓLNE:
niezwykle jasne, mesmeryzujące niebieskie oczy
owalne, małe, ciemnobrązowe znamię na prawej łopatce
spora blizna na kolanie
często nosi drogie i piękne, niebieskie kanzashi we włosach
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER:
And I wanna cry I wanna learn to love
But all my tears have been used up
Arisa jest raczej cichą i łagodną kobietą, która nie rzuca się specjalnie w oczy i z tegoż cichego spokoju czyni swój atut. Nigdy nie wyróżniała się niczym specjalnym, no, może urodą, którą i tak traktowała jako czasowy dar bogów; konsekwentnie trzyma się swoich zasad, które sobie wypracowała przez lata. Pomaga ludziom, jak się da, nikt nigdy nie słyszał, by zrobiła coś złego, podniosła głos, by nawet w momentach, kiedy każda inna kobieta wyszłaby z siebie, zachowała się w sposób niegodny damy. Jest łagodna, uprzejma, dla każdego ma zawsze lekki, delikatny niczym mgła uśmiech i baczne, ale nie osądzające spojrzenie.
Z reguły milczy - nie zwykła bowiem trwonić słów na próżno. Jeśli już musi się odezwać, zazwyczaj w jej słowach albo ukrywa się tajemniczy imperatyw (kocha wszelkie zagadki i wywoływanie w ludziach refleksji, chaosu, mętliku w głowie...~~~), albo są po prostu rozsądne. Nigdy nie podejmuje decyzji pochopnie. Lubi dbać o siebie i swoją urodę, ale bez przesady - jak każda kobieta czerpie po prostu przyjemność z posiadania nowych rzeczy, ale nie siedzi przed lustrem 24 godziny na dobę. Wobec przybranych rodziców i rodziny okazuje maksymalne oddanie; jest ślepo wierna sprawie Sanjin i do głowy nie przyszłaby jej inna droga. Ponieważ jednak śmierć Makoto pokazała jej nowe horyzonty, w głębi duszy nigdy nie traci nadziei na to, że zwaśniony ród pogodzi się i ruszy nową drogą ku wspaniałej wielkości.
Chodzący ten ideał ma jednak też sporo wad. Bywa szorstka i zaborcza wobec młodszego rodzeństwa - wprawdzie kochając Naizena i Nari, pragnie ich tylko chronić, ale często zbyt ostro karci dzieci, sprawiając im tym przykrość. W oczach jej ciotki wadą i zaletą zarazem jest jej umiłowanie do spartańskich wręcz warunków - potrafi spać na gołej ziemi zamiast na futonie, rezygnować z kosztownych rzeczy, ale i sprawiać rodzinie problem wiecznym uganianiem się za treningiem zamiast za przystojnymi kawalerami i za mężami. Potrafi także być bardzo roztargniona, a wielokrotnie, aby się czegokolwiek od niej dowiedzieć, trzeba ją dopytywać o wszystko przez godzinę lub więcej. Mimo to wierność, uczciwość i łagodność Arisy zjednały jej wielu przyjaciół - ona sama zaś stara się być jak łagodny, delikatny cień, który przepływa przez świat, nie raniąc i nie krzywdząc nikogo bez potrzeby.
Kocha jeść ciastka, szkicować ludzi i świat, podziwiać gwiazdy - to ostatnie dlatego, że wierzy, że ukryte są w nich ludzkie losy i bogowie. A cóż może być nietrwalszego nad gwiazdę, taką fatalną, która spadnie w dół?
Może dlatego łatwo jej mówić obrazami i zagadkami.
A może nie.
NAWYKI:
często ma ze sobą ciastka i je chrupie niczym rasowa koala...znaczy...po prostu chrupie ciastka.
nocami podziwia gwiazdy, leżąc na trawie
lubi szkicować twarze ludzi, których poznała
często odpowiada komuś zagadką
NINDO:
Never fear shadows, for shadows only mean there is a light shining somewhere near by.
HISTORIA:
Jej narodziny były oceniane różnie. Dla matki była błogosławieństwem, prawdziwą pociechą w tych trudnych czasach, dla ojca przekleństwem - kolejny bachor, którego nie można było oddać ani zabić, i przez którego nie można było spokojnie chlać, a dla starszego o trzy lata brata stała się małym promyczkiem, którego należało chronić, kiedy ojciec popadał w swoje zwykłe-niezwykłe szwungi alkoholowe.
Nikt nie wiedział, jak to się stało, że Izumi Sanjin, członkini klanu Terumi, poślubiła Ishikawę Ryushiego. Nikt nie wiedział, dlaczego ten kiedyś miły i nawet ładny chłopiec stał się wściekłym, obleśnym brutalem, który tłukł swoją żonę w każdy możliwy sposób i czym się dało, a kiedy było trzeba, to przyłożył też i synusiowi, małej, parszywej gliździe, która śmiała w ogóle się narodzić i odebrać mu pieniądze potrzebne na kolejną flaszkę w podupadającym, przykurzonym barze, gdzie wiecznie zalegał za kolejne butelki. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę działo się w domku Izumi i Ryushiego w Ryuzaku no Taki, gdzie przenieśli się po ślubie (oficjalnie po to, by on mógł znaleźć pracę, nieoficjalnie dlatego, że Sanjin dali wyraźnie znać, że nie życzą sobie obecności takiego degenerata w ich osadzie), nikt nie słyszał jej łez, ryku rozwścieczonego pijaka i płaczu przestraszonej najmłodszej, którą usiłował ukołysać trzyletni Akashi.
Im starsza stawała się Arisa, tym mniej rozumiała z całej tej domowej rzeczywistości, w której Izumi, jej matka, desperacko usiłowała zarobić na siebie i dzieci, bronić jakoś Akashiego i małą przed kolejnymi ciosami, do ojca nie wolno było się przytulać, bo dostawało się w gębę, w której nie było bajek o księżniczkach, rycerzach, wielkich shinobi i bohaterach, a jedynie starszy brat próbował zapewnić jej jako takie dzieciństwo. Zawsze się z nią bawił, uczył ją poprawnie wymawiać słowa "mama", "tata" i "Akashi", czasami nawet - jeśli było potrzeba - bił te dzieci, które odważyły się sprawić, że Arisa wracała do domu z płaczem.
- Ojciec to menda - mawiał starszy brat z przekonaniem. i Arisa mu wierzyła, nawet jeśli do końca nie wiedziała, co to znaczy.
Dokładnie w dzień jej trzecich urodzin, czternastego maja, wydarzyła się tragedia. Izumi chorowała coraz poważniej, podupadała na siłach, chociaż mała Ari próbowała przynosić matce chleb i z dumą pomagała w robieniu prania, wycierała kurze, a nawet próbowała sprzątać u siebie i brata, by mama była dumna, że umieją zadbać o porządek i by tata przestał pić; tego dnia, czternastego, Izumi Sanjin zamknęła oczy na zawsze, żegnając syna i córkę uśmiechem. Widocznie odnalazła pokój.
Arisa nie potrafiła jej pożegnać czymś innym niż płaczem, chociaż Akashi tłumaczył siostrze, że nie powinna; po prostu płakała i pociągała nosem, trzymając ciasno rączkę sześcioletniego chłopca.
Właśnie wtedy po raz pierwszy zobaczyła taki prawdziwy zachód słońca. Ukrywał się on w śmierci mamy.
Potem było już tylko gorzej. Ryushi, który po latach małżeństwa zrozumiał, że wraz z Izumi skończyło się i zaczęło zarazem życie, zaczął pić jeszcze więcej. Pił więcej, więcej i więcej, nie było dnia, by na ciele dziewczynki - i tak przecież bronionej przez brata - nie pojawiały się siniaki ani krew. Bała się ojca, tak bardzo się bała, że nocami wypłakiwała sobie oczy w poduszkę, na której kiedyś spała ich mama (inne rzeczy po Izumi ojciec wyrzucił, przepił albo sprzedał, by i śladu po tej kurwie nie zostało .
Tego konkretnego, sierpniowego dnia, było gorzej niż zwykle. Cały dzień bawiła się sama pod okiem Akashiego, który co jakiś czas zerkał na siostrę i czochrał dłonią ciemną główkę ślicznej sześciolatki. Inne dzieci z wioski bawiły się z nią tylko i wyłącznie wtedy, gdy rodzice im pozwolili biegać z bachorami alkoholika / interweniował braciszek / ojca nie było w domu, więc poszła do koleżanki na trochę, a potem przyniosła bratu ciastka, które od niej dostała; była z siebie taka dumna!
Ojciec wrócił, jak zawsze, pijany. Ledwo chwiał się na nogach, bełkotał i ryczał jak wściekłe bydlę, potrząsając pięściami i wywrzaskując z siebie jakieś bogowie wiedzą co, na który to widok Arisa - nauczona doświadczeniem - czym prędzej usunęła się mu z drogi, wzdychając cicho. Wiedziała już, że jej ojciec menda nigdy już nie będzie taki, jak ojciec Eriki, Minami czy Kirei.
Był i tak straszny, wrzeszczał, próbował się na nią rzucić, ale zdołała mu się wyślizgnąć - już wtedy była szybka - i odskoczyć pod ścianę. Widząc to, widząc jej łzy i strach, Ryushi zawył coś, ale nie zaatakował; rzucił się za to na Akashiego i przycisnął jego głowę do stołu, wyjąc coś o zasranych gnojkach, ścierwie niedorypanym i darmozjadach, które zaraz zatłucze, żeby tylko znikały.
Sześcioletnia Arisa Sanjin nie mogła dłużej tego znieść.
Rzuciła się do drzwi, krzycząc na całe gardło, zapłakana i wystraszona; w drobnych, chudych jak na swój wiek ramionkach ściskała pluszowego niedźwiadka, którego kupiła jej rok przed śmiercią mama od jakichś kupców. Biegła, sama nie wiedząc dokąd, krzyczała i płakała, a w jej małej główce tliła się jedna jedyna myśl: do domu. To miejsce nie było już jej domem. Musiała znaleźć jakiś nowy.
Z oddali do uszu Akashiego dobiegł jeszcze jej pisk:
- AKAAAAAAAAAŚ!
A potem głos Arisy ucichł.
Zniknęła.
Na długi czas.
Kiedy ponownie się odnalazła, była dziewiętnastoletnią Arisą Terumi, córką Makoto i Asami Terumich, siostrą jedenastoletniego Naizena i siedmioletniej Nari Terumi. Właśnie pochowała swojego przybranego ojca, który znalazł ją wtedy w lesie, zmarzniętą, głodną, zapuchniętą od płaczu i ze wszech miar nieszczęśliwą, a potem - dokładnie w jej siedemnaste urodziny - zginął z ręki wojowniczych Yougan. Liderka Sanjin posłała swoich szpiegów do osady wroga, by zdobyć tam pewne informacje; jednym z nich był Makoto, mąż Asami, drugim zaś Terumi Kenshin, syn jednego z ważniejszych mieszkańców osady. Kenshin, niestety, został schwytany; Makoto poświęcił się więc i w tajemniczy sposób, którego szczegółów nigdy nie poznano, zdołał przekonać lidera Yougan, by wypuszczono Kenshina w zamian za niego. Wojowniczy szczep zgodził się na to, ale nie wspomniał o tak nieistotnym warunku jak kara śmierci dla wesołego, pogodnego okularnika.
Zapamiętała to.
A potem, kiedy już była gotowa, ruszyła w podróż zwaną życiem.
Na barkach, oprócz ekwipunku, odpowiedzialności, nazwiska i dumy, dzierżyła ciężar nienawiści i zemsty.
A głos tej małej dziewczynki, która wołała starszego brata i przynosiła mu kiedyś ciasteczka, zamilkł w niej.
Na zawsze?
WIEDZA
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
5 kunaiów
5 shurikenów
Ukryty tekst
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: 500 ryou
tu są hajsy
PH: 2 PH| 500 PH
PH są tutaj
MISJE:
[/list]
PREZENT OD ADMINISTRACJI: multikonto Akodo Hayamiego o/
0 x