Takashi
Posty: 1046 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 5 lip 2023, o 17:52
G dzieś na obrzeżach Sogen znajduje się urocza karczma "Hanabi", która przetrwała nie tylko próbę czasu, ale również niedawne wydarzenia. Miejsce to jest jedyną tego typu otwartą placówką w tych rejonach. Okolica, choć piękna, jest opustoszała, mnóstwo tutaj pustych budynków, jak i niezamieszkałych domów.
Z zewnątrz całkiem spory budynek przyozdobiony jest wielorakimi szyldami wskazującymi między innymi nazwę przybytku, menu dnia, ale także sam napis "Zapraszamy ". Posiada łącznie trzy piętra - parter to część, w której goście mogą odpocząć, napić się alkoholu, dobrze zjeść, bądź posłuchać aksamitnej muzyki, z kolei dwa wyższe piętra stanowią część hotelową. Nie brakuje tutaj pokoi dla zbłąkanych i zmęczonych podróżników. W kilku miejscach w uliczce można natknąć się na ławkę, przy której zwykły niegdyś siadać starowinki w czasie zakupowych marszy w tę i we w tę. Gdzieniegdzie wysokie drzewa, pojedyncze tereny zielone, a także echa ludności, która w czasach świetności żyła tutaj zwyczajnie, jak we wszystkich innych rejonach świata. Teraz cała ta przestrzeń przypomina miasto duchów z pojedynczymi osobami wychylającymi swoje nosy zza drzwi własnych domostw. Tych nielicznych, w których ktoś jeszcze pozostał rzecz jasna.
0 x
Takashi
Posty: 1046 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 5 lip 2023, o 22:45
P odróż była dość długa i męcząca. Prawdopodobnie bohater przeszedłby tę samą trasę w pojedynkę dwa razy szybciej, jednakże wyprawa dłużyła się przez to, jak wiele ludzi brało w niej udział. Mnóstwo shinobich, jeszcze więcej wojowników, a na ich czele Lei-sama, członkini Rady Siedmiu. Na samym końcu Takashi, a gdzieś parę kroków przed nim jego nowi znajomi, którzy od niedawna należeli do klanu. Nie rozmawiali długo, raczej więcej milczeli, woleli nie marnować sił niezbędnych do ciężkiej wędrówki. Pogoda, choć zmienna, raczej była ładna i nie dokuczała aż tak bardzo, najzimniejsze były noce. Specjalne namioty polowe gwarantowały ocieplenie i schronienie, choć w tego typu warunkach i tak ciężko było zmrużyć oko. Niekiedy zatrzymywali się, by odpocząć, innym razem, by coś zjeść, często też robili przerwy higieniczne, a najprzyjemniej było na polanach ze zbiornikiem wodnym, wtedy każdy mógł nie tylko odpocząć, ale również wykąpać się czy to w jeziorze, czy w rzece. Dwudziestoczterolatek raczej unikał radnej i znajomych, starał się przez cały czas pozostać w ukryciu i maskować między pozostałymi tak dobrze, jak tylko potrafił. W końcu cel stanął przed ich oczami, a wycieczka dobiegała końca. To był ten moment, w którym część ekipy rozeszła się w swoją stronę.
Bohater najpierw chciał na własne oczy ujrzeć mur i wyrwę, o której tak głośno trąbił cały świat. Nie podchodził w tamto miejsce z uwagi na możliwe niebezpieczeństwo, a także z uwagi na dystans, który musiałby pokonać. To zrobi potem, na razie pozostała mu obserwacja pobliskich przestrzeni. Chodził powoli i skradał się cieniami, by w którymś momencie wypatrzeć jakiś wysoko ustawiony punkt, na który wskoczył z pomocą podstawowych zdolności ninja. Był szybki i bezszelestny, nie chciał, by ktokolwiek go zauważył. Udało mu się wejść na bardzo wysoki budynek, z którego widok był naprawdę oszałamiający i ujawnił dokładnie to, co trzeba - całą okolicę. Młodzieniec spędził chwilę na wysokiej wieży budynku, by rozejrzeć się wokół i znaleźć jakieś strategiczne punkty, dostrzegł swoim wzrokiem coś, co wyglądało jak gospoda przy osiedlu, które nie była szczególnie tłoczna. To tam się udał. Zeskoczył z punktu widokowego, ponownie skrył się w cieniach i zaczął powoli przemierzać ulice krainy dotkniętej nieszczęściem. Najpierw pokręcił się trochę tu i ówdzie, a potem przybył w tereny okalające karczmę. Siadł na ławce pod dużym drzewem, dzięki czemu mógł skryć się przed słońcem, a następnie wyjął z torby zapakowaną szczelnie przekąskę, którą zaczął napychać żołądek. Trochę czasu minęło od ostatniego posiłku, wolał zregenerować siły, bo i tak się nabiegał. Na razie nic nie wskazywało na to, by akcja miała się rozpocząć. Jeszcze miał chwilę dla siebie.
0 x
Ayumu
Posty: 93 Rejestracja: 1 lip 2023, o 09:23
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Ogromny rozmiar, dotkliwie poparzone ciało i twarz.
Widoczny ekwipunek: Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11210
Post
autor: Ayumu » 6 lip 2023, o 00:24
Ayumu był w wiecznej wędrówce. Przemierzył znany świat shinobi jak długi i szeroki, był w Prastarym Lesie, był na Samotnych Wydmach, kiedys nawet w Cesarstwie Morskich Klifów. Rzadko wracał na Wietrzne Równiny, a jak już, to unikał prowincji Yusetsu. Tym razem jednak każdy, kto zdrów, oczekiwany był w Sogen. Mur został zniszczony, dzicy nadchodzili z północy, a wiadomości rozeszły się poświecie. Każda większa osada huczała od plotek i zmartwień, a im bliżej znajdował się w swojej podróży do osady klanu Uchiha, tym bardziej wrzało. Widział karawany wsparcia, ludzi ciągnących, by się zaciągnąć do obrony i do pomocy. Widział też niestety ludzi, którzy z całym majątkiem wędrowali na południe, jak gdyby wierząc, że gdzieś dalej od muru, niesprawnego już zresztą, uda im się przetrwać. Nikt nic nie wiedział, jednak w ludziach tliła się nadzieja. Trakty były ruchliwe w obie strony.
A on szedł wśród nich. Wysoki, zakapturzony. Nie widać było na nim wielkiej broni, ale widać było, że to shinobi. Zazwyczaj ludzie nie nosili tych charakterystycznych kamizelek, które miały tylko tych sześć małych kieszonek na klatce piersiowej. Bo co w nich schować? Nawet kunai za dużo nie można było tam załadować, ani shurikenów. Żeby były użyteczne, to albo drobiazgi, typu pigułki i bandaże, albo zwoje, w których można było zapieczętować większe ilości wyposażenia. Ze względu na swój wzrost był jak niewielki rolnik przedzierający się przez pole młodego ryżu. Miał za to niewielką chustę, tobołek z zawiniętymi rzeczami do przeżycia, jak z posiłkiem na krótki czas.
Po paru dniach podróży finalnie dotarł do Kotei. Tutaj już nie było tych, którzy chcieli uciec. Zostali ci, którzy przygotowywali obronę swoich domów i ci, którzy chcieli stawać w pierwszym szeregu, by bronić cywilizowanego świata. Ayumu nosił ciągle kaptur, nie chciał przerazić ludzi, ale jeśli ktoś zajrzałby pod odzienie, widziałby jego twarz. Martwił się tym, co się stanie, jeśli shinobi tutaj nie dadzą rady obronić tego przyczółka. Początkowo przeszedł się po twierdzy, po jej murach, ale potrzebował też odpocząć po drodze. Był tutaj prosto z drogi. W pewnej chwili chciał poszukać karczmy, ale potem pomyślał, że gdy ci oczekują dzikich, mógł wzbudzić panikę. Krył się w cieniach, szczególnie swoją twarz. W końcu wypatrzył sobie ławkę pod drzewem i już do niej zmierzał, ale została ona zajęta. Ayumu nadchodził nieco z boku, więc stanął tak, żeby Takashi widział jego bok, a nie twarz. Wtedy też głębokim, chropowatym głosem zagaił.
- Robimy to wszystko, żeby przetrwać. Ale czy jesteśmy warci przeżycia? - Rzucił w przestrzeń, z jednym tylko możliwym odbiorcą tego pytania. W rękach miał swój tobołek, a właściwie chustę z jedzeniem, które przyrządził poprzedniego wieczora. - Mogę się dosiąść? W końcu wszyscy jesteśmy w tym teraz razem. - Unikał pokazywania twarzy, chociaż osłaniał go tylko od boku kaptur. Ten wielki mężczyzna nie ruszał się jakoś niezgrabnie, widać było, że jest shinobi. Ale też coś mogło go trapić. Ayumu popełnił w przeszłości poważny grzech. Nawet jego obecność dzisiaj była jednym z kroków, by to odpracować, ale wiedział, że to pewnie nie wystarczy. Jeśli Takashi zgodził się, żeby obcy się przysiadł, ten rozwinąłby na udach pakunek z jedzeniem.
To, co mogło zaskoczyć, to zawartość posiłku. Widać było tam sporo marchwi, cebulę, pora. Wszystko pokrojone i jakoś obrabiane. Ale oprócz tego były też dwa upieczone na patykach... Szczury? Wiewiórki? Jakieś dziwne niewielkie zwierzęta, zdecydowanie niehodowlane, tylko raczej powszechne na tyle, by upolować w dziczy w lesie, czy nawet w wiosce. Mniejsze zawiniątko z warzywami podsunął obcemu.
- Gotowane na parze, nie tracą tak smaku. - Zareklamował swój produkt. Poczęstował się też sporym kawałkiem marchewki. Nie wspominał, że sam za pomocą chakry robił tę parę, którą korzystał do gotowania. Z ust wielkoluda nie padło ani jego imię, ani żadne pytanie o Takashiego. Byli obcymi i nie potrzebowali zawierać przyjaźni, ale trafili w to miejsce razem i być może któryś niedługo będzie musiał poświęcić życie dla tego drugiego. Zapewne Ayumu dla nowego towarzysza, bo życie Ayumu nie było wiele warte po tym, co zrobił dekadę temu, zanim opuścił rodzinną wioskę...
0 x
Ookami
Posty: 71 Rejestracja: 28 cze 2023, o 10:45
Wiek postaci: 14
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: przeciętny wzrost, oczy w wiśniowym kolorze, białe włosy związane w kucyk z czarnymi pasemkami.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Ninja, Manierka, Torba na lewym pośladku, Kabura na broń na prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11188&p=209636#p209636
GG/Discord: Ookami#2188
Post
autor: Ookami » 6 lip 2023, o 22:14
Nie sądził że podróż będzie aż tak męcząca. Jego poprzednia podróż kilka lat temu z Ryuzaku do Midori była mniej wycieńczająca, ale nie było czego się dziwić. Wtedy był połowę mniejszy i siedział nonstop w wozie. No i do tego był w takim stanie, że przez większość czasu spał. Na szczęście czas podróży był nieco umilony przez towarzyszy z którymi od czasu do czasu zamienił kilka zdań. Tak, miał świadomość, że podczas obrony Kotei może umrzeć w mało przyjemny sposób, ale wiedział też że jeśli dzicy przedrą się przez obronę, zginie jeszcze więcej niewinnych ludzi. Zwłaszcza jeśli plotki były prawdziwe i dysponowali ogoniastą bestią. Był Shinobi i wiedział, z czym to się wiąże...
Po dotarciu na miejsce rozejrzał się po okolicy, żeby się z nią zaznajomić. W końcu to jego pierwszy raz w tych okolicach. Naszukał się też sklepu z wyposażeniem, w którym jego jedynym zakupem była pojedyncza, wybuchowa notka. Bo w sumie tylko na tyle było go stać. Na pieniądzach nie spał, a lepsze to niż nic. Może w ostateczności rozerwie dzikusa na strzępy. Albo, chociaż odwróci uwagę. Obecnie zbliżał się w kierunku karczmy, gdzie w okolicy wypatrzył gdzieś znajomą twarz Takashiego w którego to stronę skierował swoje kroki. Zanim udało mu się do niego dotrzeć na miejsce przybyła kolejna osoba. Młodzik jednak mu się nie przyglądał dokładnie. Narze jednak skinął głową na przywitanie. - Mogę się przyłączyć? - Spytał się grzeczni i jeśli odpowiedź była twierdząca, zajął wolne miejsce. Po czym wyjął z torby niewielkie pudełko, w którym miał kilka onigiri z suszoną śliwką. -Smacznego. - Powiedział zgodnie z tradycją, zanim zabrał się do jedzenia.
0 x
Bohei Imoto
Posty: 65 Rejestracja: 25 maja 2023, o 19:06
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Shinobi o chłopięcej twarzy o biało-szarych włosach, często zwiniętych w kitek. Czarne oczy przysłonięte okularami, zawieszonymi na zgrabnym nosie. Całkiem wysoki jak na swój wiek, nie wyróżniający się zbytnio od rówieśników.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach, duża torba zawieszona na lędźwiach, manierka przymocowana do pasa przy prawym biodrze oraz torba na lewym. Ręce zasłonięte rękawicami z blaszką, zaciągniętymi do łokci. Całość zakryta granatowym płaszczem z kapturem.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11116
GG/Discord: Kateros#3562
Multikonta: Ryūnoko
Aktualna postać: Bohei Imoto
Post
autor: Bohei Imoto » 8 lip 2023, o 11:06
Na horyzoncie pojawiły się pierwsze promienie słońca, które zwiastowały kolejny wiosenny poranek. Wiatr, który chłodną nocą zachęcał do przykrycia się dodatkową warstwą izolacji, stawał się teraz mniej dokuczliwy. Wszystko wskazywało na to, że dzisiejszy dzień zapowiadał piękną i ciepłą pogodę.
Furmanka, zaprzęgnięta przez dwa rosłe konie raptownie zaczęła zwalniać, zaś drewniane okute koła twardo szorowały po piaskowej drodze, rozrzucając kamienie na boki. Woźnica sygnalizując werbalnie swojemu bydłu, aby zwolniły z impetem zatrzymał wóz.
- Prrrrr......... - rzucił w stronę koni, zatrzymując wóz.
Bohei śpiąc na wozie pod grubym wełnianym kocem, zerwał się gdy konie stanęły jednocześnie donośnie rycząc. Otworzywszy oczęta, rozejrzał się szybko po okolicy. Ojciec chłopca Ukatoro już nie spał, siedząc obok niego spoglądał za pleców woźnicy na drogę.
- Jesteśmy na miejscu. - poinformował z przekonaniem pasażerów, odwracając się w ich stronę.
- Bohei wstawaj, jesteśmy już Kotei. Pozbieraj rzeczy. - rozkazał synowi, chwyciwszy duży plecak i zeskakując sprawnie z wozu. - Tyle powinno wystarczyć Ato-sama. Oczywiście, dziękuje za transport. - powiedział do woźnicy, wręczając ostatnie swoje ryo.
Ato spojrzał błyskotliwym spojrzeniem na Ukatoro, zaś jego twarz chwilowo się skrzywiła w grymasie, jakby walczył wewnątrz z samym sobą.
- Daj spokój Ukatoro! - rzucił w stronę klienta, nagle szeroko się uśmiechając. - Ile my się już znamy co? - zapytał retorycznie. - Dobrze, wiesz że jestem najlepszym liczykrupą w Kyuzo, jak nie na całym kontynencie, ale jestem też człowiekiem honoru. - dodał, zadufany. - Miałbym wziąć od was pieniądze? Mówiłem przecież, że jadę do Sogen w interesach. Poza tym zapewniliście mi swoją obecnością darmową ochronę karawany. - argumentował. - Tak całkiem serio, to lepiej wydaj te monety na shurikeny albo kunaie. Jestem dumny z was i ze wszystkich shionobi, którzy tutaj przybyli i mam nadzieję, że skopiecie te dzikie zadki tym cholernym zwyrodnialcom zza muru. - wytłumaczył z powagą, zaś uśmiech na twarzy znikł.
- Arigato, Ato-sama. Bywaj i powodzenia na trakcie! - odparł zadowolony Ukatoro, żegnając się ze starcem.
Woźnica rzucił komendę w stronę swoich koni i ruszył dalej w stronę centrum Kotei, w końcu tak jak mówił miał tutaj do załatwienia jakieś interesy. Bohei wraz z ojcem znajdowali się aktualnie na obrzeżach osady, przy znanej dobrze przez Ukatoro karczmie. Iryonin znał dobrze Kotei oraz okolice, ze względu na to iż często tutaj bywał pracując jako medyk. Nie był zaskoczony na widok opustoszałych domostw, zrujnowanych pustostanów jak i nastrojów tutejszych mieszkańców. Choć te wydawały się być cieplejsze, ze względu na sytuację w której się znaleźli. Każdy sprawny shinobi czy kunoichi byli teraz na wagę złota, niezależnie od pochodzenia, tradycji czy poglądów. Wszyscy walczyli po tej same stronie barykady. Ulice miasteczka były przepełnione ludźmi, wszędzie można było zobaczyć ludzi zaabsorbowanych w pośpiechu jakąś pracą. Dookoła było słychać gwar, kucie metalu oraz pracę pił czy stukanie młotów.
- Nigdy nie widziałem, aby w jednym miejscu było tylu ludzi. - powiedział Ukatoro z widoczną nadzieją wyrysowaną na twarzy na widok osady.
Bohei stał obok ojca, zachwycając się niecodziennym widokiem. W końcu było to zrozumiałe, dla kogoś kto pierwszy raz opuścił swoją rodzinną prowincję. Pomijając fakt, iż nic nie dawało gwarancji na to, że wrócą do domu, to młody medyk wydawał się zafascynowany podróżą do Sogen.
Woźnica
Ukatoro Imoto
z/t
0 x
Takashi
Posty: 1046 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 8 lip 2023, o 13:14
P o podróży priorytetem bohatera było skrycie się w cieniu, zjedzenie porządnego posiłku oraz regeneracja utraconych sił. Tak się złożyło, że idealne miejsce na odpoczynek wypatrzył sobie z daleka. Wybrał piękną drewnianą ławeczkę usytuowaną pod sporym drzewem, którego gałęzie i liście dawały schronienie przed słońcem. Zanim na niej usiadł, wyjął z torby kulkę wielkości pięści zapakowaną w papier, potem posadził cztery litery i rozprostował kości, prostując nogi i ręce. Rozwinął papier i zaczął zajadać się swoją ryżową przekąską przygotowaną jeszcze w Yokukage. Miał tylko jedną i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że taka porcja z pewnością nie wystarczy do pełnego najedzenia się, dlatego i tak będzie musiał prawdopodobnie udać się gdzieś i zapłacić za żarcie. Póki co - korzystał z chwili relaksu, z pysznego onigiri, a także z odrobiny spokoju. Spokoju przed nadciągającą bitwą.
W pewnym momencie w jego kierunku zaczęła zbliżać się zakapturzona sylwetka. Takashi wiedział, że w okolicy aż roi się od różnych shinobich z wielu zakątków świata, dlatego obca persona nie wzbudziła w nim niepokoju. Tym bardziej, że aura tej osoby nie była wcale wroga. Mężczyzna był naprawdę ogromny, w stosunku do Takashiego był istnym gigantem, co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka. Zbliżył się do jinchurikiego i stanął tak, by jego ciągle skrywana za kapturem twarz była niewidoczna. Zadał jakieś filozoficzne pytanie, po czym spytał, czy może się dosiąść.
] - Nie uważam, żeby wszyscy zasługiwali na to, żeby żyć, ale też nie jestem osobą, która powinna decydować o czyimś życiu i śmierci. Będę decydował o sobie i na pewno o niewinnych cywilach, którzy potrzebują ochrony. Nad ich życiem będę czuwał. - odpowiedział na pierwsze, po czym użył krótkiego sformułowania, by dać aprobatę na to, by się dosiadł. - Jasne, siadaj.
Po tych słowach usunął się delikatnie w swoje prawo, zwalniając więcej przestrzeni po lewej. Na ławce spokojnie zmieściłaby się jeszcze jedna osoba, ale Nara wolał po prostu zostawić więcej miejsca dryblasowi, bo zdecydowanie jej potrzebował. Jegomość zajął dogodną pozycję, po czym sam zaczął przystępować do jedzenia. Był na tyle uprzejmy, by poczęstować dwudziestoczterolatka swoimi smakołykami. Bohater uśmiechnął się i sięgnął po gotowane warzywa. Pierwszy kęs pozwolił ocenić mu, że były przepyszne. Zaczął przeżuwać szybciej, chcąc zjeść więcej.
- Mmmm, dziękuję. Są naprawdę przepyszne! - zachwycał się, nie kryjąc tego wcale.
Ludzie, którzy dzielą się swoim jedzeniem, z reguły mają dobre serce. Ten tutaj był serdeczny i okazał się miłym podejściem, a to bardzo się ceni.
- Nazywam się Takashi Nara. - ponieważ nie wyczuwał złych intencji, przedstawił się jako pierwszy.
Chwilę później dostrzegł z daleka znajomą sylwetkę. To był ten sam chłopak, z którym rozmawiał jeszcze przy swojej osadzie. Ten, który od niedawna był również członkiem jego własnego rodu. Miał machać w jego stronę ręką tak, jak przy pierwszym spotkaniu, jednak młodzieniec sam zdecydował się zbliżyć i dosiąść.
- Jasne, siadaj. - teraz przesunął się w prawo, stykając się z dużym gościem, nie było innego wyjścia, inaczej całą trójką by się nie zmieścili. - Tak, tak, smacznego! - mówił, kończąc swoje onigiri i zajadając się pysznościami kolegi po lewej. - Tak w ogóle, nie zdradziłeś mi wtedy swojego imienia!
Mówił z pełną buzią i wyraźnym oburzeniem. Oczywiście takim łagodnym, przyjaznym. Nastolatek znał imię starszego znajomego, ale on sam swojego nie zdradził. Nara chciał znać imiona towarzyszy, u boku których będzie walczył.
0 x
Ookami
Posty: 71 Rejestracja: 28 cze 2023, o 10:45
Wiek postaci: 14
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: przeciętny wzrost, oczy w wiśniowym kolorze, białe włosy związane w kucyk z czarnymi pasemkami.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Ninja, Manierka, Torba na lewym pośladku, Kabura na broń na prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11188&p=209636#p209636
GG/Discord: Ookami#2188
Post
autor: Ookami » 8 lip 2023, o 15:56
Czy był członkiem od niedawna? W sumie to zależy od perspektywy. Dla Takashiego mogła być to stosunkowo niewiele czasu, ale dla Ookamiego który przybył do osady klanu Nara w wieku siedmiu lat, było to mniej więcej pół życia. I to lepsze pół. Poprzednią najlepiej rzuciłby w odmęty zapomnienia gdyby nie to, że dzięki tamtym wydarzeniom jest teraz taki, a nie inny.
Czy to dobrze czy źle... To do oceny wypadałoby pozostawić innym, bo mu to odpowiadało.
Spodziewał się, że otrzyma przyzwolenie na wspólny posiłek, ale mimo wszystko usłyszenie go na głos pozostawiało w duszy to małe, przyjemne ciepełko, którego w gruncie rzeczy od czasu do czasu potrzebował.
Onigiri które zrobił może nie były najwyższej klasy i jakości, ale na pewno były zjadliwe i pożywne. Pojemniczek z nimi podsunął też reszcie na wypadek gdyby któryś z nich miał chęć skosztować jego wyrobu. Powoli też przeżuwał swój ryżowy zlepek oddając się lekkiej zadumie odnośnie bitwy, która miała nadejść. Szczerze nie wiedział czego się po dzikich spodziewać. W końcu nawet jeśli był we wsparciu, to istniała możliwość natrafienia na wroga, a z jego umiejętnościami jedyne co mógł zrobić to wcześniejsze ich wykrycie i uniknięcie. Z zamyślenia wyrwało go stwierdzenie mówiącego z pełną buzią Takashiego. Serio się nie przedstawił... W sumie to możliwe, że mu umknęło. - Wybacz. Ookami Usui. - Przedstawił się imieniem i nazwiskiem, z czego tylko imię zdecydowanie było prawdziwe. Nazwisko odziedziczył po Shinobim, który go przygarnął po tym jak udało mu się nawiać z posiadłości w Ryuzaku, co zdecydowanie było najlepszą decyzją w jego życiu. Nawet jeśli podjętą na szybko pod wpływem impulsu.
0 x
Shinsu
Posty: 811 Rejestracja: 18 kwie 2021, o 10:40
Wiek postaci: 23
Widoczny ekwipunek: Dwie torby u pasa.
Link do KP: viewtopic.php?p=193383#p193383
GG/Discord: Shins#7007
Post
autor: Shinsu » 8 lip 2023, o 16:29
Shinsu wyszedł za nowo poznanym Kaguyą (choć czy powinno się w ten sposób nazywać kogoś, kto nie nosił nawet klanowego tatuażu?) i skierował się ku centrum miasta. Dalszą część rozmowy prowadzili więc już na ulicy - "No... ja jestem sceptycznie nastawiony do tej całej Unii. Póki co nie wygląda to źle, ale zobaczymy co się stanie, jak Haretsu zaczną przewodzić. W Tsurai nie wyszło im to najlepiej, z resztą pewnie sam słyszałeś, to było ledwie parę lat temu. No ale zobaczymy jak to wyjdzie w przyszłości" - Douhito ledwie wywalczyli odrobinę niezależności od swoich kuzynów kontrolujących ich rodzinną prowincję, a od razu wpadli pod parasol Unii. Shinsu nie był zbytnik entuzjastą tego tworu, ale też nie miał zamiaru się temu specjalnie sprzeciwiać, zwyczajnie stosował zasadę ograniczonego zaufania, póki Unia nie sprawdzi się w realnym kryzysie.
Shinsu znał Kōtei już całkiem dobrze, wszakże spędził tutaj kilka miesięcy, bez trudu więc był w stanie pokazać towarzyszowi główne arterie miasta i poinstruować go, którędy najszybciej dostać się między głównymi punktami orientacyjnymi, jakie napotykali w czasie zwiedzania. No, a przynajmniej jak mu się zdawało... po Turniejowej zawierusze niektóre z tras mogły się pewnie odrobinę zmienić. Ale raczej nie znacząco... szczególnie, że w czasie swojego solowego spaceru trochę się już rozglądnął, więc miał mniej więcej pogląd, co się zmieniło, a co nie.
Po jakimś czasie Shinsu i Osamu dotarli do wyludnionej części miasta. To chyba nowa sytuacja, podczas poprzedniego pobytu Shinsu'a miasto tętniło życiem. Wśród opustoszałych budynków stała jedna, jedyna otwarta karczma - Hanabi. Przed karczmą zbierał się już mały tłumek ludzi. Wszyscy zdawali się być shinobimi, co w sumie nie dziwiło w czasie, gdy do miasta ściągali licznie najemnicy i ochotnicy z różnych prowincji - "Widzę, że nie tylko my udaliśmy się na zwiedzania" - Shinsu zwrócił się do swojego towarzysza - "Mam wrażenie, że będziemy mieli okazję zobaczyć bardzo wielu różnych shinobich z całego świata. Będzie ciężko, to na pewno, ale może też być cholernie ciekawie."
Ukryty tekst
0 x
Takashi
Posty: 1046 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 9 lip 2023, o 16:28
Z każdą chwilą w Kōtei zbierało się coraz więcej ludzi. Były to osoby przeróżne, z rozmaitych zakątków świata, ubrane w różne, często zaskakujące kreacje. Uzbrojeni po pachy wojownicy, shinobi wyglądający na potężnych, a także dowódcy znacząco wyróżniający się na tle pozostałych. Oczywiście nie zabrakło też żółtodziobów, którzy także odstawali w tłumie - malujące się na ich twarzach zdenerwowanie dało się zauważyć nawet z daleka, Takashi rozpoznawał je znakomicie, bo jakiś czas temu takim samym podejściem wykazywał się w Oniniwie. Teraz był kimś zupełnie innym, a przynajmniej takie miał o sobie mniemanie. Nigdy nie był zadufanym w sobie ważniakiem, zawsze brakowało mu pewności siebie. Teraz - tego konkretnego dnia, o tej konkretnej godzinie najzwyczajniej w świecie czuł, że osiągnął prawdziwy, namacalny progres, który z pewnością pozwoli mu na zaistnienie, na wykazanie się, na uratowanie ludzkich istnień. Wciąż brakowało mu sporo, żeby można było nazwać go "silnym", czy też "znakomitym", jednakże Takashiego z Oniniwy i Takashiego z Kōtei dzieliła ogromna przepaść.
Tutejsze tereny przemienione były w militarne sektory, z których każdy pełnił jakąś odrębną funkcję, a każdy z tych sektorów był odpowiednio zagospodarowany. Bohaterowie znajdowali się aktualnie na uboczu, w miejscu, które było raczej neutralne, to tam zbierały się delegacje ze wszystkich rodów. Z daleka dało się zauważyć ogromny plac, a na nim długie kolejki, z rozmów zgromadzonych wynikało, że był to punkt rejestracji, do którego każdy z chętnych do walki powinien się udać.
- Miło mi w końcu oficjalnie cię poznać, Ookami-kun! - uśmiechnął się do niego, kończąc posiłek, po czym wytarł ręce o spodnie i odwrócił się w drugą stronę. - Jeszcze raz chciałbym ci podziękować za przepyszny posiłek.
Mówił bezosobowo, bo tajemniczy jegomość do tej pory nie zdradził swojego imienia. Nie miał nic przeciwko, sam jak najdłużej chciał pozostać niezauważony przez Lei-samę, która mogłaby spojrzeć na niego krytycznie z racji tego, że obecność dwudziestoczterolatka w Sogen wiązała się ze sprzeciwieniem decyzji Rady Siedmiu. Nie tylko przed Radną musiał się chować, uważał także na wzrok doświadczonych shinobich ze swojego rodu, który także go rozpoznawali, to właśnie dlatego trzymał się na uboczu, jednakże proces rejestracji zaintrygował go i chciał mieć to jak najszybciej za sobą.
- Chyba powinniśmy iść się zapisać do grup. - stwierdził, rozglądając się z większym zainteresowaniem. - Spójrzcie, po zapisaniu każdy dostaje taką specjalną opaskę!
Dostrzegł, że ci, którzy dotrwali cierpliwie do zapisu, otrzymywali opaskę zjednoczonych sił. Wskazał palcem na kunoichi, która akurat szła gdzieś po ich prawej stronie i właśnie obwiązywała nowy przedmiot wokół pasa w ten sposób, by unikalny grawer był na wierzchu.
- To jak, idziemy?
0 x
Osamu
Posty: 158 Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Post
autor: Osamu » 9 lip 2023, o 20:29
Osamu spokojnie przechadzał się ulicami Kotei, które było strasznie zniszczone przez ostatnie wydarzenia. Wszędzie można było zobaczyć sterty gruzu. Ludzie jednak się nie poddawali i w pośpiechu łatali mury, tworzyli pułapki czy przygotowywali ewakuacje, która to podobno miała nastąpić w najbliższych godzinach. Nikt nie wiedział kiedy ma nastąpić bitwa i jakie będą założenia walczących oddziałów. Shinsu, który ruszył wraz z Nim dość szybko odszedł od Osamu, który był nieco zawieszony.
Przed karczma na ławeczce zebrało się kilku shinobich, chłopak z czarnymi włosami i bardzo wysoki mężczyzna, który nawet dla wysokiego Osamu był po prostu kolosem. Jeśli kogoś miał się obawiać to właśnie takich wynaturzeń... Do tego jeszcze ukrywał swoje lico więc Uesugi miał na Niego oko czy czegoś nie kombinuje. W pewnym momencie pojawił się tutaj kwatermistrz Kaguya, który wręczył mu kilka przedmiotów. Troche medykamentów, trochę broni no i ochraniacz z wyjątkowym symbolem. "Zjednoczone siły Sogen". Osamu się zdziwił ale jedyne co mógł zrobić w tej sytuacji to przyczepić torbe do pasa i schować do Niej przedmioty otrzymane, a sam ochraniacz zamocował tak żeby widoczny był sam emblemat na jego głowie, reszte schował pod włosami. Podobno to był ekwipunek podarowany przez Uchiha wszystkim tym, którzy pojawili się tutaj żeby ich wspierać. Białowłosy docenił ten gest.
W końcu pojawił się donośny dźwięk dzwonów. Obwieszczały wszystkim, że właśnie rozpoczęło się to czego młodzi się obawiali, a osoby takie jak Osamu wyczekiwały. Niedługo rozpęta się tutaj piekło i trzeba będzie walczyć i zabijać. Walka o przetrwanie całego narodu miała się rozpoczynać. Poruszenie, które zapanowało w mieście niemal podniosło budynki. Gdyby tylko te budynki żyły to wydawało się, że ruszą one razem z obrońcami przeciwko dzikiej hordzie. Białowłosy Kaguya nie zamierzał tutaj czekać na śmierć, nie zamierzał się spóźnić. Zależało mu na tym żeby pokazać na czym jest jego siła i duma członka najbardziej wyjątkowego Rodu. Ruszył więc do punktu wyznaczonego mu przez Taisho-sama. Awantura właśnie się zaczynała, a Osamu miał być w jej centrum.
zt
Bojowa pigułka żywnościowa
Pigułka ze skrzepniętą krwią
2x Kunai z zaczepioną Notką wybuchową
Kunai z doczepioną Bombką Dymną
Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych sił Sogen"
5m Bandaża
Torba
0 x
Ookami
Posty: 71 Rejestracja: 28 cze 2023, o 10:45
Wiek postaci: 14
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: przeciętny wzrost, oczy w wiśniowym kolorze, białe włosy związane w kucyk z czarnymi pasemkami.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Ninja, Manierka, Torba na lewym pośladku, Kabura na broń na prawym udzie.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11188&p=209636#p209636
GG/Discord: Ookami#2188
Post
autor: Ookami » 9 lip 2023, o 23:57
Szczerze chciał również odpowiedzieć uśmiechem, ale niezbyt był w tym doświadczony. Mimo wszystko z jego starań coś wyszło. Mianowicie delikatne uniesienie kącika ust. Tylko na tyle obecnie było go stać. W końcu nie był najlepszy w ukazywaniu swoich emocji. Tak go nauczono, gdy był jeszcze w Ryuzaku, a to co wpojono batem nie zawsze jest łatwo wyrzucić ze swoich zwyczajów. Chociaż w porównaniu do tego co było kiedyś, kiedy trafił do Midori, to progres był ogromny i zdecydowanie zauważalny.
Po samym Ookamim jednak zdenerwowania nie było widać. Przynajmniej nie gołym okiem. Owszem, jest to jego pierwsza misja na większą skalę i miał świadomość jak to może się skończyć. Denerwował się lekko, ale w środku gdzie nikt nie miał wglądu poza nim samym. Mimo wszystko jednak starał się trzymać myśli, że wszystko będzie w porządku.
Skończył jeść mniej więcej kilka chwil po rodowitym Narze - Mam nadzieję że po bitwie też będzie nam dane wspólnie zjeść, Takashi-san - Niby nic wielkiego, ale w skrócie jego słowa niosły swoje znaczenie. Miał nadzieję że każde z nich przetrwa, a potencjalne rany nie będą na tyle dotkliwe by uniemożliwić wspólne posiłki ze znajomymi. Powiedział to tylko na swój sposób. Na nieznajomego jedynie chwilę popatrzył, ale jemu życzył dokładnie tego samego. -Prawda, wypadałoby. - Podniósł się i lekko przeciągnął spoglądając przy okazji na opaskę, na którą zwrócił uwagę Takashi. Zdecydowanie ciężko będzie ją pomylić z czymkolwiek. Dobrze. Członkowie sojuszu dzięki temu będą mogli się na spokojnie rozpoznać. Gorzej jak jakiś dziki kogoś skasuje i sobie ją przywłaszczy podając się za sojusznika. - Tak, chodźmy. - Ciekawe czy dają też coś poza opaską...
zt
0 x
Takashi
Posty: 1046 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 10 lip 2023, o 17:38
O statecznie Kōtei zamieniło się w przestrzeń tak zatłoczoną, że w niektórych momentach ciężko było się po niej poruszać. Wojownicy, shinobi, wyżej postawieni dowódcy, medycy - chętnych do walki było mnóstwo, co bardzo cieszyło wzrok, a ponadto zwiększało morale zebranych. Tak przynajmniej było w przypadku Takashiego - odczuwał ogromną motywację, widząc tych wszystkich ludzi, u których boku lada moment miał rozpocząć bitwę. Chłopiec po skończonym posiłku zwrócił się do towarzyszących mu kolegów z prośbą o udanie się do rejestracji. Widział, jak długie tworzą się kolejki przy oznaczonych stanowiskach, a ponieważ on nie lubił czekać, chciał dotrzeć do punktu jak najwcześniej, by jak najszybciej zakończyć cały proces. Zakapturzony jegomość przemilczał tę kwestię, ale Ookami, który w końcu się przedstawił, przytaknął i sam zaczął się podnosić z wygodnej ławki. Młodzieniec z odrobiną troski i strachu w oczach zagadał do starszego członka rodu, proponując mu wspólny posiłek po tym wielkim wydarzeniu.
- Jasne, Ookami-kun, ja stawiam! - dodał nawet coś od siebie, by podnieść go na duchu, uśmiechnął się przy tym bardzo szeroko.
Cieszył się z obecności młodzika i z tego, że w ogóle go poznał. W osadzie jego najwspanialszym towarzyszem był Minamoto, ale on zapewne przestanie się odzywać, kiedy dowie się, że jego podopieczny sam udał się do Sogen. Chociaż, jakby się nad tym dłużej zastanowić - radna Ayumi sama sprzedała mu taki pomysł. Co więcej, wiedząc o nadchodzącej akcji mogli nakazać jego ochroniarzowi całodobową obserwację, mogli nawet zwiększyć ilość ludzi trzymających pieczę nad jinchurikim. Nie zrobili tego. Nie zrobili tego, chociaż wiedzieli doskonale o zamierzeniach dwudziestoczterolatka i o jego podejściu do sprawy. Sam dał im do zrozumienia, że gdyby mógł, wyruszyłby bez zawahania, jedynie stary Tadaoki poinformował go o decyzji Rady odnośnie jego udziału w przedsięwzięciu. Naprawdę uwierzył, że to wystarczy? Nie pierwszy raz Takashi robił coś po swojemu i choć często żałował swoich czynów, to równie często udowadniał, że podejmowanie ryzykownych decyzji pozwala nie tylko doprowadzić jakieś wydarzenie do sukcesywnego końca, ale pozwala również uratować niewinne istnienia, a przecież o to w tym wszystkim chodzi. Zresztą, było już za późno, żeby można się było wycofać. Kości zostały rzucone.
Bohaterowie rozeszli się w swoje strony. Gdy zbliżyli się do stołów, przy których trzeba się było zarejestrować, zaobserwowali stale zwiększające się kolejki. Każda miała różną długość i prowadziła do innego stolika, ale przy każdym z tych stolików można się było zapisać do wybranej grupy, a tych było kilka. Takashi stanął w jednej z kolejek, a jego kompani udali się do innych, tym sposobem wszyscy mogli skończyć o podobnej porze. Wokół Nary stało naprawdę sporo osób, aż trudno było mu się w tym wszystkim odnaleźć. Nie lubił przesadnego tłoku, a w tym miejscu musiał porządnie zagryźć zęby i pogodzić się z aktualnym stanem, nie było drogi na około. W którymś momencie zaczął sobie przypominać wydarzenia z Oniniwy. Tam wyglądało to podobnie, choć okoliczności były znacznie inne. Antykreator, Nes, ogoniasta bestia, a także dotknięte klątwą Jūgo bestie. Hmm, czy na pewno brzmi to aż tak inaczej? Tutaj po prostu zabraknie Hana i jego poplecznika, z kolei dzicy i jakiś ogoniasty się pojawią. Prawdopodobnie. Oby nie. Podczas tamtego wydarzenia bohater był prawdziwym żółtodziobem, na którego inni patrzyli z góry. Teraz on był tym, który martwił się o początkujących i z całego serca życzył im w tym wszystkim powodzenia. Nie bał się o siebie tak bardzo, jak bał się chociażby o takiego Ookamiego, czy też o wystraszonych gości z pustyni, których łatwo można było rozpoznać po ubiorze i kolorze skóry. Masa treningów, a także potężne wsparcie w postaci Rokubiego dawały mu niemałą przewagę i to właśnie one stawiały granicę pomiędzy starym Takasiem, a nowym. Pomiędzy żółtodziobem, a kimś, kto dążył do obrony słabszych. Pomiędzy zakompleksionym, zdystansowanym dzieckiem, a dojrzałym przedstawicielem klanu Nara. Nie uciekajmy w skrajności, bowiem nadal wiele brakowało mu do jako takiego poziomu. Po prostu widać granicę, widać progres, a właśnie na tym najbardziej zależało mu po tak ciężkiej pracy, którą wykonał. Miał też w rękawie złotą kartę, czyli asa, którego mógł użyć w dowolnym momencie. Nie korzystał z niego nigdy wcześniej, nawet nie wiedział, z czym się to wiąże, ale był pewien, że demon wspomoże go swoją mocą w najbardziej wyczekiwanym momencie. Najpierw będzie korzystał z własnych sił i zdolności, ale kiedy sytuacja będzie wymagała czegoś więcej, z pewnością wyciągnie dłoń po pomoc. Widział to na własne oczy, wtedy w Hageyamie - brązowa energia dawała moc, której nie da się osiągnąć nawet ciężką pracą. Wtedy, kiedy walczył z własnym odbiciem. Nie miał pewności, ale podejrzewał, że właśnie tym była moc bestii, o której kiedyś opowiadał mu jego stary znajomy. Swoją drogą, ciekawe, co u niego? Może znów go spotka? Może przyjdzie mu znów walczyć u boku kogoś, kogo znał właśnie z Oniniwy? Byłoby w sumie miło. Na ten moment nie rozpoznawał nikogo, każda z twarzy była raczej obca i nie przykuwała uwagi czarnowłosego. Rozglądał się, ale nikogo nie kojarzył. Stawiał kolejne kroki, tkwiąc w kolejce, która zdawała się nie mieć końca.
0 x
Ayumu
Posty: 93 Rejestracja: 1 lip 2023, o 09:23
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Ogromny rozmiar, dotkliwie poparzone ciało i twarz.
Widoczny ekwipunek: Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11210
Post
autor: Ayumu » 11 lip 2023, o 20:35
Wokoło zbierało się dużo różnych shinobi. Niektórzy okazywali się znać już wcześniej, niektórzy poznawać dopiero teraz. Wydawało się, że może z pewnością siebie tych tutaj shinobi uda się pokonać przeciwnika. Nie przechwalali się, jacy to byli wspaniali, ale wzajemnie doceniali swoje możliwości, komentowali występ na turnieju i przede wszystkim podchodzili do całej sprawy ze spokojem. Nara Takashi przedstawił się i choć znał nazwisko z rodziny panującej w Midori, to jednak nie miał pojęcia o szczególnych zdolnościach tego klanu. Mężczyzna zapamiętał też imię Ookamiego, który jak widać przybył tu z Takashim lub spotkał się z nim wcześniej. Szpetny wielkolud miał wielką nadzieję, że spokój tych wszystkich shinobi odbije się na tym, by wszystko poszło sprawnie, nikt nie spanikował i żeby udało im się wypełnić dokładnie plan przygotowany przez dowództwo na podstawie tego, kto się tutaj stawi.
- Jestem Ayumu. - Rzucił w odpowiedzi na przedstawienie się. Mogli poznać jego imię, ale nie wiązało się ono z żadnym nazwiskiem, z żadną rodziną. Ot, po prostu imię. Nic więcej. Był pielgrzymem, samotnym wędrowcem na drodze życia, ale nie opowiadał teraz o tym. Mogli się domyśleć. Dalej nie zdejmował też kaptura, przez co rozmówcy patrzący z boku nie mieli dyskomfortu związanego z koniecznością oglądania jego dawnych ran. Podziękował kiwnięciem głowy za komplement względem posiłku.
Gdy w końcu zabiły dzwony, wszyscy się szybko zebrali, a on jakoś guzdrał się, kończąc ostatnie kęsy i zwijając swoją chustę. Wszyscy inni zebrali się dużo szybciej od niego, a on jeszcze pomógł przewróconej kobiecie po drodze, przez co trafił na plac zbiórki nieco później niż pozostali...
[z/t]->
viewtopic.php?p=210722#p210722
0 x