Wypalona polana na wzgórzu

Teien

Wypalona polana na wzgórzu

Post autor: Teien »

0 x
Raye

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Raye »

Noc. Kto nie lubi nocy? Ukrywa grzechy, zataja występki, budzi w nas zło. Chyba każdy, choć w najmniejszym stopniu, kocha tą część doby. W tych mroczny odmętach, maszerował sobie pewien chłopak. Wysoki jak dąb, chudy jak igła. Co taki poczciwiec robi o północy? Nie wiadomo..
Z pod jego maski można było dostrzec kłębiące się obłoczki pary, które powstawały na skutek spadającej temperatury. Człowiek tajemnica. Przechodził kolejne to uliczki, zakamarki czy inne dziwne miejsca, zjawiał się i za sekundkę już go nie było. Czyżby się śpieszył? Spotkanie z nim mogłoby skutkować niemiłym zawałem, bo kto by chciał znaleźć się twarzą w "twarz z takim upiorem? Lecz, on złych zamiarów nie miał. Chciał odzyskać swój skarb i właśnie natrafiła się ku temu okazja..
Północ, godzina gwałtów, pijaństwa, morderstw. Gdy całe Shigashi zalewał mrok i zło, Raye powoli docierał do celu. Spora polanka na malutkim wzgórku. A poza tym? Nic, pusto, został oszukany, a może to nie tutaj? W jego głowie zaczęło buzować od emocji, czuł się jakby miało go rozsadzić. W ten postanowił poszukać, bo co mu pozostaje? Patrzył pod każdy kamyczek, przetrzepał każdy krzaczek, a jak nic nie znalazł to trzeba sięgnąć po coś grubszego..
- Byakugan. Westchnął i aktywował swe oczęta. Chciał widzieć wszystko wokół, powinno mu się udać. Nie mógł oczywiście stać tak w nieskończoność więc poużywał Białego Oka przez parę sekund. - Gdzie jesteś? Zakrzyknął rozkładając ręce. - Wychodź! Dodał, powoli włączała mu się jego obłąkana strona. Tego nie chciał, chce zachować spokój, ten cholerny spokój pozwalał mu być "normalnym". Nutsi, znajdę Cię, nawet po trupach.. Zacisnął pięści i czekał na cokolwiek..
0 x
Teien

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Teien »

0 x
Raye

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Raye »

Aktywacja jego Kekkei przyszła mu szybciej niż się spodziewał. Przecież trenował ostatnio to i jego Byakugan lekko się "podszkolił". Niemniej jednak, aktywowanie go było jak najlepszym pomysłem bo nagle stała się jasność, nic się nie ukryje przed oczyma Raye! Zaczął szukać, zaglądał wszędzie, tam gdzie tylko się da, a jak nawet się nie da, to i tak tam zajrzał. Lekko zrezygnowany wyłączył białe źrenice, siadając przy tym na jakimś kamyczku. W ten, znikąd wyłoniły się trzy postacie. Na początku były tylko zarysami, ale gdy podchodzili coraz to bliżej, Raye mógł ich zbadać wzrokiem. Nie tylko ja noszę maski, huh? Dotąd myślał, że tylko on ukrywa swe oblicze, a tu taka niespodzianka? Każdy z nich był inny, ten miał noże, drugi zaś katanę, a trzeci to już w ogóle, jakaś tajemnica.
- Wy.. Chłopak zacisnął pięści, a z pod jego maski zaczęły się wydobywać coraz to większe obłoczki pary, czyżby się zdenerwował? Już i tak był przepełniony tym uczuciem. Chciał ich zabić, ale nie może, przecież, podobno wiedzą gdzie jest jego siostra.. Odsapnął głęboko, wstał i rzucił oschle.
- Czego ode mnie chcecie? Zapytał, jednocześnie podchodząc żółwio w stronę najbardziej wysuniętego. - Zważaj na słowa. Po co on to powiedział? Znaczy, trzeba pokazać, że ma się charakter, nie? Lepiej się postawić niż dać stłamsić. No i czekał na jakieś propozycje, czy co on tam od niego chce.
0 x
Teien

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Teien »

0 x
Raye

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Raye »

Dlaczego on stał się taki agresywny? Przecież zawsze był milutki, cichy i spokojny, a tu taka zmiana! Czyżby dał się ponieść emocjom? A może po prostu chce odzyskać siostrę za wszelką cenę? Możliwe. Jednakże, z czasem zaczął się uspakajać, bo przecież gniew nic tu nie da, prócz jeszcze większego bajzlu. Tak, ostatnio mu brakowało, tego zewnętrznego ładu, zawsze był człowiekiem poukładanym, spokojnym, a może tłumił w sobie złość, całe te lata? Niektórzy tak robią..
Powoli dowiadywał się coraz to więcej rzeczy, a do jego uszu napływała masa informacji. Chyba niezbyt szlachetna praca. Zwykłe żyjątko od razu pognało by do straży bądź władz, jednakże, młody Hyuuga był zbyt zaślepiony chęcią odzyskania siostry, chęci są zgubne. Może kiedyś otworzy oczy.
Pierwsza, trudniejsza decyzja.. Wybrać zło? Czy zło? Pytanie bezsensowne oraz paradoksalne w jednym. Nie chciał zabijać, a nawet straszyć, ale.. Chyba musiał. - Wybieram pierwszą opcję. Westchnął cicho, ma nadzieję, że ludzie będą mili i zapłacą. Nie chce, on po prostu nie chce robić nikomu krzywdy. Może powinien pomóc tym ludziom? Przecież głupi nie jest, na pewno by coś wymyślił. Niestety, chłopak od dawna nie myślał trzeźwo. Szukał szczęścia, ale zapewne miną dłuuugie lata, zanim je odnajdzie. Takie życie. Co zrobisz? Nic.
- Czekajcie tutaj czy coś. Zaraz wrócę. Odparł tak chłodno, że pobliskie jeziorko zaczęło zamarzać! Wyrwał mapę z dłoni tego kolesia, odwrócił się i ruszył w stronę tej osady.
0 x
Teien

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Teien »

0 x
Raye

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Raye »

Wrócił. Wrócił do tego cholernego miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło. Hm, chwila, co zrodziło tą całą sytuację? Pomyślmy. Tak, biała karteczka, którą zwykle przynosi listonosz, a zwą ją - list! Odkąd pamięta, listy zawsze zapowiadały coś okropnego. Jego rodzice dostali list i umarli, on dostał list, ledwo przeżył, jego siostrę porwano, a po tym wszystkim narodził się ten Raye. Teraz? Dostał list co skutkowało pobiciem wieśniaków. Nigdy nie ufać listom, nowe motto życiowe!
Powoli opuszczał las, była godzina bodajże trzecia, trudno było mu określić czas bez żadnego zegarka czy czegokolwiek tego typu. Mimo tego iż ciągle walczył, walczył z samym sobą, to dotarł nad polankę. Nic się nie zmieniła, mała polanka na wzgórzu. A na niej Ci kolesie. Definicja zła, Raye ich szczerze nienawidził, bo mogło być inaczej? Nie mogło, przecież wyrządzili mu ogromną krzywdę. Podlazł do nich na około 10 metrów, a z kieszonki wyciągnął mieszek.
- To wasze pieniądze. A teraz.. Gdzie moja siostra? Zapytał pogardliwie, nie miał do nich żadnego szacunku, a gdyby mógł to by ich pozabijał. Myślał, że to już koniec tego piekła, ale nie! Życie jest życiem, tego chłopca wyjątkowo nienawidzi. Jak to trupy? Co oni z nimi zrobili? Obiecali, że będzie dobrze, a tu takie coś? Przecież tak nie może być. Raye rzucił pieniądze między niego, a tych kolesi.
- Co chcecie z nimi zrobić? Krzyknął niebywale, wpadł w szał, do jego oczu napływała coraz to większa ilość krwi powoli uwydatniając jego żyły, serce zabiło szybciej, a w jego i tak już spustoszonej głowie, narodziła się myśl, że to on jest tym potworem. Lecz too niewytłumaczalne, że na tym świecie wciąż istnieje taka grupa podludzi. Był w stanie ich pozabijać, ale czy to wszytko nie narodziło się z jego winy? Dał się omotać to teraz ma! Jednakże musiał to zakończyć. Niechęć do tego świata narastała, nie mógł pozwolić aby zatracił się jakimś złu czy czymkolwiek takim. Chociaż bandziory okażą się dobrymi duszyczkami i wszystko mu wytłumaczą?
- Gdzie moja siostra? Powtórzył czekając na odpowiedź.
0 x
Teien

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Teien »

0 x
Raye

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Raye »

No i po pieniądzach. Mógł z nimi uciec, przecież zawsze to jakiś grosz, ale jak już wcześniej było wspominane. Za siostrę zapłaci każdą cenę. Nawet życiem. Myślał, że to koniec, że będzie wolny i może wreszcie wrócić do domku. Zmęczony jest strasznie i jeszcze ta rana, coś będzie trzeba z nią zrobić, może wystarczy obmyć czy coś. Niemniej jednak, jego wygodne łóżko to wszystko czego teraz pragnie.
Ale, czego mógł się spodziewać po takich podludziach? Ogólnie to nawet nie wiadomo kim są. Może po prostu zgrywają twardzieli, a naprawdę są niczym, a może wręcz na odwrót? Znaczy nie, pewnie są silni, a nawet jakby chłopak ich zaatakował, nie dałby rady im trzem. On sam powoli wracał do siebie. Może nie do końca, ale jego wewnętrzna harmonia wróciła. Powinien się cieszyć, ale tak nie było. Dranie okazali się.. większymi draniami! A to Ci zaskoczenie. Chcą zabić wieśniaków? Pomyślał zmieszany Hyuuga, nie odpowiadało mu to, ale chyba nie mógł za dużo.
- Dlaczego chcecie ich zabić? Co oni wam zrobili? To pytanie raczej nie powinno paść, ale Raye znikąd poczuł się pewnie. Bo może i był w stanie ich pobić, przecież słabiutki nie był. Gdy usłyszał kwestię o jego siostrze, krew w jego żyłach się zagotowała, ale musiał się kontrolować, póki co! Skoro chcą go jeszcze wykorzystać to raczej go nie zabiją, nie?
- Nie wiecie kim jestem, nie wiecie do czego jest zdolny i ty jeszcze ze mnie kpisz? Wiesz jak mówią? Nie baw się ogniem, bo się poparzysz. Zarzucił do tego pośrodku powoli się wycofując, nie byli wstanie mu zrobić krzywdy, raczej już nic nie będą chcieli. Zrobił co miał zrobić, czas wracać. Włożył ręce do kieszeni i skierował się w stronę Shigashi.

// wybacz za jakość posta, ale alergia mnie wykańcza no i umieram :I//
0 x
Teien

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Teien »

0 x
Raye

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Raye »

Nareszcie koniec tego cholernego piekła. Mógł wreszcie uciec, wrócić do domu, kupić konia, a nawet zostać ojcem, to wszystko się skończyło! Znaczy póki co ma wolne, niestety, prawdopodobnie wpakował się chcąc, a raczej nie chcąc, w niemiłe towarzystwo. Ogólnie, czy było warto? Niby zarobił jakieś grosze, ale jakim kosztem? Oczywiście z czegoś trzeba żyć, ale czy za te parę Ryo nie zapłacił własnym sumieniem? Może tak, może nie, póki co chciał jednego. Wrócić do domku i się wyspać. Tak, Raye to też człowiek! Coś tam od niego chcieli, w sumie wiedział co.
- Dajcie mi chwilę odpocząć.. Zarzucił, przydałby mu się odpoczynek, może jakichś trening, wie jedno. Nie może próżnować, nawet stać w miejscu, musi iść naprzód, bez tego nie odzyska siostry. Mężczyźni sobie poszli, a oznaczało to, że mógł swobodnie wracać. Była to już bodajże czwarta rano, słonce przymierzało się do wygrania wojny o niebo, a pewien Hyuuga kroczył w stronę Shigashi. Ciekawi go co się dzieje w tej wiosce.. A co jak mówili prawdę? Przyczynił się do rzezi? Nie mógł o tym myśleć, nie chciał, ale jego umysł wciąż do tego wracał. Eh.. Coraz dziwniejszy ten chłopak, wisi na granicy normalności, a dzikości. Oby z tego wyszedł.. Ma tylko jedno pragnienie. Chce ujrzeć siostrzyczkę. Czy to dużo? Nie wiadomo, póki co. Tak.
No i przybrał kierunek miasto.

z/t = Koniec misji C
0 x
Wataru

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Wataru »

  • Szare chmury sunęły popędzane rwącym wiatrem przez niebo. Pomarańczowy blask zachodzącego słońca rozlewał się mieniąc różnymi odzieniami demonstrując zakończenie swej wędrówki. Polana na wzgórzu wysunięta wystarczająco wysoko nad najwyższe czubki drzew idealnie nadawała się do podziwiania i zachwycania się tym majestatycznym widokiem. Ciemne oczy odbijały piękne światło rozjaśniając mroczną i ponurą barwę. Podróżnik siedzący targany wiatrem wpatrywał się w niebo obracając w zabandażowanych palcach źdźbło trawy. U jego boku znajdowała się biały twór przypominający potwora z ksiąg. Smok z gliny spoczywając czekał wiernie na rozkazy swojego pana. Unosząc jedno ze sowich skrzydeł próbował zasłaniać ciało mężczyzny przez podmuchami silnego wiatru. Nie dawało to jednak pożądanego efektu, a odzienie podróżnika targane było co chwile w inną stronę. Głowa z rzadka odsłonięta teraz dumnie zaokrętowała ciemne granatowe włosy, zaś słomiany kapelusz spoczywał na plecach niedbale strącony, prawdopodobnie przez wiatr. Oprócz wiatru na wzgórzu słychać było jeszcze coś. Gardłowy dźwięk, nucenie. Mężczyzna nucił niezgrabnie melodie, która wygrywała dla niego ukochana za pomocą źdźbła trawy.

    W myśli podróżnik jeszcze raz przeprowadził rozmowę ze swoim "przyjacielem" - jak sam zwał się brzuchaty mężczyzna o niewątpliwie śliskim głosie i niecodziennej elokwencji jak na rynsztokowe towarzystwo. Shigashi oprócz światła posiadało również mrok. Uliczki nędzy i niebezpieczeństwa, do których zapuszczali się głupcy, albo stali bywalcy. Takim bywalcem był również wpatrujący się smutnym wzrokiem w zachód słońca mężczyzna. Przyjmował zlecenia, a teraz nawet został nazwany przyjacielem. Podróżnik nie dbał o to. Mógłby przystawać z jeszcze gorszymy, gdyby właśnie taka byłą potrzeba. Jego "przyjaciel" z kupieckiego miasta bowiem za odrobinę grosza - choć odrobinę to w tym przypadku mała fortuna - bądź za drobną przysługę, kończącą się najczęściej otarciem o śmierć, wskazywał Wataru miejsca i ludzi, którzy mogliby spełnić jego jedyne marzenie. Znajdował sposoby mniej legalne i stanowczo podważające wartość człowieka i istnienia. Jednak te właśnie sposoby jak doskonale wiedział już mężczyzna miały jak najwięcej szans powodzenia.

    Nucony rytm urwał się, a w zamian za gardłową melodie przyszło głębokie, ciężkie i zmęczone westchnienie. Czekała go przelanie krwi, jego krwi. Kolejna próba dająca złudną nadzieje i smutny, sprowadzający na ziemie taki sam koniec. Porażka. Ile to już razy wytrzymał ten bieg wydarzeń podróżnik. Ile razy jeszcze będzie w stanie wytrzymać. - Wkrótce będzie deszcz. - Pocieszył się cicho, mówiąc jakby do swojego białego smoka. Smok zaś nie mógł odpowiedzieć, smok był z gliny. Wzrok przeniósł się na zabandażowaną dłoń która niespokojnie poruszyła się. Wiedział. Wataru czuł, że znów będzie zmuszony. Znów stanie przed wyborem, które rozedrze jego duszę. Znów będzie musiał zabijać. Wtedy dłoń uspokoiła się. Przez umysł przeleciały wspomnienia dwójki poznanej w Czarnym lesie. Przez ułamek sekundy zdawało mu się, że zastanawiał się nad tym co robią. Był to jednak tylko ułamek sekundy, obłudna chwila. Nie on. On przecież nie myślał o nikim innym jak o zmarłej ukochanej. Nikt inny nie miał miejsca w jego pamięci. Poderwał głowę poruszając ciemnymi granatowymi włosami i wlepił spojrzenie w znikające za horyzontem gęsto osadzonych drzew do złudzenia przypominających teraz żeby piły. Zamknął oczy czując zimny powiew wiatru na policzkach. Tak, zanosiło się na deszcz.

    Wraz z deszczem należało ruszyć w drogę. Misja, którą miał wykonać zwieńczona była słodką obietnicą. Tych zaś podróżnik nie zwykł lekceważyć, ponieważ tylko one dawały jakikolwiek cień szansy, jakąkolwiek nadzieje.


    [z/t]
0 x
Hakai

Re: Polana na wzgórzu

Post autor: Hakai »

Przyszedłem na polankę by spróbować rozwinąć swoje umiejętności. Każdego to czeka tym bardziej jeśli jest świadom swoich słabości. Jedna z moich technik nie była na tyle silna na ile bym chciał i dlatego postanowiłem ją udoskonalić. Stojąc na lekko pokrytej trawą ziemi wziąłem duży wdech. Moje ręce swobodnie były opuszczone w kieszenie. Ziemia zaczynała się powoli rozsuwać tworząc pode mną dziurę i wciągając mnie pod ziemię. Jednak nie było to tak szybko jak bym chciał. Można powiedzieć ,że po prostu wykonałem znaną mi już technikę a nie jej ulepszenie. Wyszedłem z dziury i po przejściu paru metrów powtórzyłem próbę. Było to już szybsze ale różnica była za mała. Chciałem momentalnie się zanurzać a nie w parę sekund. Musiałem więc trenować dalej i nie zadowalać się pół sukcesem. Wyskoczyłem po raz kolejny z rowu i ruszyłem parę metrów dalej od mojego wcześniejszego dołu. Do trzech razy sztuka jak to mówią. Przed chwilą się myłem pierwszy raz od wielu dni więc głupio by było się dzisiaj mazać w błocie do wieczora. Wypuściłem chakrę i momentalnie się zapadłem. Sukces! Położyłem się na trawie by trochę odpocząć przed częścią dalszą treningu. Dzień był bez chmurny więc leżenie i spoglądanie w niebo szybko wydało mi się nużące..
Doton: Dochū Eigyo no Jutsu
Czas nauki :5H
Czas rozpoczęcia:17:03
Czas zakończenia:22:03
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości